1687289666

1687289666



86 Na własnem gospodarstwie.

wane deski w ścianach nie zatrzymywały wcale świeżego wiaterku, dmącego stale od oceanu, a1 i w drewnianym dachu było szpar i dziur bezliku. Ale co tu się martwić, gdy noce są ciepłe, gdy panuje tak zwana sucha pora roku, kiedy wiadomo, że przez sześć miesięcy kropla deszczu nie spadnie z nieba. Znalazłem nawet poważne zalety w domku, który ma ściany i dach dziurawe.

Gdy człowiek obudzi się o świcie, nie potrzebuje zrywać się z łóżka, by się przekonać, czy nie widać na morzu okrętu z Europy, co przywieźć może upragnione listy. Po prostu przykłada się oczy do szpary i patrzy na ocean. A wieczorem, zasypiając, czy nie miło jest spoglądać przez szerokie szpary dachu na gwiazdy jaskrawe, rozsypane na czarnym aksamicie nieba?

Przeniosłem się co prędzej do własnego „pałacu” i zająłem się organizacją własnego gospodarstwa. Przede wszy stkiem wynająłem czarnego służącego, Jose, który przez rok prawie służył mi wiernie i uczciwie. Kupiłem mnóstwo różnych garnków, patelni, imbryków, talerzy, szklanek. Nie zapomniałem o nożach, widelcach, łyżkach, łyżeczkach, jak również o miednicach, naczyniach do mycia talerzy i naczyń kuchennych. Proponowano mi jeszcze w sklepie kupno małej kuchenki przenośnej, ale uznałem to za zbyteczne. Murzyni tak świetnie umieją palić ogniska, że dać takiemu Jose trzy kamienie i dwa małe kawałki drzewa, a sute ognisko palić się będzie przez noc całą.

Gdy kupiłem ponadto jeszcze od czarnych chłopaków, co przypłynęli łodzią z południa, dwie małe



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
102 Na własnem gospodarstwie. zont, by się nie omylić czasem. Mieszkając już długo na brzegu oceanu,

więcej podobnych podstron