Artur Rojszczak
Wygłoszone w dniu dzisiejszym referaty i tocząca się wokół nich dyskusja koncentrowały się w głównej mierze na psychologicznej, fizjologicznej i społecznej, a częściowo tylko na instytucjonalnej charakterystyce młodości i starości w nauce. Przede wszystkim zaś, skupiały się one na charakterystyce typu młodego badacza z jednej strony oraz badacza dojrzałego z drugiej. Pewnego rodzaju niedostatkiem tych charakterystyk jest brak próby opisu relacji, w które wchodzą między sobą badacze należący do wspomnianych typów. Nie wystarczy tu jedynie wskazać na mechanizmy przechodzenia od „młodości” do „dojrzałości” w procesie badawczym i w strukturach instytucji naukowych (na przykład, od naiwnego ryzykanctwa badawczego do wspomnianego przez prof. Tołłoczkę „funkcjonariusza nauki”), gdyż na każdym etapie takiej (możliwej) diachronicznej transformacji mamy przecież do czynienia z pewnymi synchronicznymi relacjami, w które uwikłane są obie strony. Nie jest przecież prawdą, że znalezienie kryterium tego, kiedy się jest młodym, a kiedy starym w nauce (jak na przykład kryterium podejmowania ryzykownych projektów badawczych czy też powolny proces odpadania z procesu naukowego określonego przez międzynarodowe standardy) rozwiązuje owe relacje, w których stoją do siebie „młodość” i „dojrzałość” w nauce.
Wśród przedstawionych charakterystyk dojrzałego naukowca wyróżnić można, jak sądzę, dwa jego typy: pierwszy, to - używając określenia Tadeusza Kotarbińskiego - spolegliwy opiekun w dziedzinie nauki. To człowiek etyczny,
0 nienagannej postawie moralnej wobec wszelkich wartości, i tych naukowych,
1 tych międzyludzkich; człowiek odpowiedzialny nie tylko za siebie i swoją działalność naukową, ale i za działalność niedojrzałych adeptów nauki; rzetelny i obowiązkowy; kolega, ale o odpowiedniej powadze; przede wszystkim zaś twórczy, z pasją zajmujący się nauką i kształcący młode pokolenie swoich następców. Typ drugi „dojrzałości” w nauce to decydent: osoba pełniąca z racji swojej dojrzałości funkcje administracyjne, nieodzowne przecież w procesie naukowym. Decydentem jest też „funkcjonariusz nauki”, który, w odróżnieniu od administratora w nauce, pojawia się w wyniku wynaturzania się struktur instytucji naukowych, wktórych ktoś, kto wypadł już z obiegu naukowego, wciąż jednak jeszcze nauką administruje, kierując się przy tym kryteriami pozanaukowymi.