OD REDAKCJI
Pytanie nie jest retoryczne, odpowiedź - trudna. Żydzi wychodzą Z szafy, obojętni zamiatają pod dywan, a antysemicił Mają się świetnie, niestety. Celowo używam frazeologizmów związanych z przestrzenią zamieszkiwania, bo rozpatrywany problem jest hańbą domową.
Trauma w kulturze
Gdyby zwyczajne traktowanie żydowskiego pochodzenia w Polsce było normą, ten numer „Polonistyki” by nie powstał. Gdyby to antysemita siedział w szafie i wstydził się wyjść, bo panicznie bałby się reakcji otoczenia, wyważalibyśmy otwarte drzwi. Tak jednak nie jest. Normą pozostaje, najczęściej milczące, ale niestety również aktywne, przyzwolenie na antysemityzm. „Zydek” to wciąż w Polsce obelga i zarazem trauma dotykająca największych spośród nas (jak pokazuje Joanna Maleszyńska w szkicu poświęconym Tuwimowi); kiedy nas ktoś nazywa Polaczkami, jesteśmy oburzeni.
Czym jest antysemityzm po Zagładzie? Papież Polak odpowiadał -grzechem śmiertelnym; zmarła niedawno Irena Sendlerowa milczała, ale stało za nią wiele setek uratowanych z Plolokaustu żydowskich dzieci (niektóre są bohaterami tego numeru). Romuald Jakub Wek-sler-Waszkinel - katolicki kapłan i żydowskie dziecko wyniesione z getta - dotyka wciąż niezagojonej rany podwójnej tożsamości.
Staramy się pokazać i zinterpretować świadectwa, wyznania, często długo tłumione (Weksler-Waszkinel, Stańczak-Wiślicz, Maleszyńska, Ku-czyńska-Koschany, Krupa, Byrt, Nowacki), ich związek z dramatem osobistym czy rodzinnym osób bardziej i mniej znanych, także wybitnych humanistów (casus Michała Głowińskiego). Rola literatury dokumentu osobistego na lekcjach języka polskiego i historii najnowszej jest nie do przecenienia, a oddziaływanie pojedynczego, konkretnego losu podważa abstrakcyjny wymiar „wielkiej liczby”. Dotykamy tematu poprzez film, prasę, literaturę - by dać mądremu poloniście możliwość wyboru. Proponujemy wreszcie krytyczną lekturę podręczników szkolnych (Eva Zamojska) oraz zapis tego, co powinno się zdarzyć w każdej szkole (Tomasz Kowalski).
W historii wszyscy byliśmy już berlińczykami, nowojorczykami, niedawno - Gruzinami. Po nazistowskiej epoce Wyniszczenia pojawiło się nowe albo-albo: albo wszyscy jesteśmy Żydami, albo uprawiamy to, co Tadeusz Mazowiecki nazwał „antysemityzmem ludzi łagodnych i dobrych”; albo stoimy po stronie sprawców, albo ofiar. Pozycja umywającego ręce świadka nie wchodzi już w grę.
Uświadomienie sobie tego albo-albo zaczyna się w szkole.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany
5
9/2008