plik


V. POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Kampania wrześniowa „Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec Państwa Polskiego" — pisał w wydanej w piątek, 1 września 1939 r. odezwie do obywateli Rzeczypospolitej Polskiej prezydent Ignacy Mościcki. O świcie tego dnia rozpoczęła się — bez uprzedniego wypowiedzenia wojny — inwazja wojsk nie- mieckich na Polskę. Atak wyznaczono na godzinę 4.45, wtedy też artyleria pokła- dowa pancernika „Schleswig-Holstein", cumującego w porcie Wolnego Miasta Gdańska, zaczęła ostrzeliwać polską składnicę wojskową na Westerplatte. Aby przedstawić Polskę jako agresora, Niemcy przygotowały kilka prowokacji gra- nicznych, spośród których najgłośniejszy był sfingowany „polski atak" na nie- miecką radiostację w Gliwicach, wieczorem dnia poprzedniego. Przemawiając tego dnia na forum Reichstagu nazistowski Fiihrer powiedział, że wojska niemieckie jedynie „odpowiadają ogniem". Na Polskę Hitler rzucił 1,85 mln ludzi, strona polska dysponowała 1,45 mln żołnierzy. Ważniejsza dla przebiegu kampanii była jednak ogromna niemiecka przewaga w sprzęcie i materiale, zarówno pod względem jakości, jak i ilości. Nie- mieckie dowództwo skierowało na front polski ponad 10 tyś. dział, 2,8 tyś. czołgów oraz 2 tyś. samolotów, podczas gdy Polacy dysponowali zaledwie 4,3 tyś. dział, 880 przestarzałymi czołgami (głównie tankietkami rozpoznawczymi) oraz ok. 400 samolotami bojowymi, w większości zdecydowanie ustępującymi maszynom niemieckim. Na głównych kierunkach uderzeń przewaga niemiecka była wręcz miażdżąca. Skoncentrowane wzdłuż polskiej granicy wojska niemieckie podzielono na dowodzoną przez gen. Gerda von Rundstedta Grupę Armii „Południe", złożoną z trzech armii i rozlokowaną na Dolnym i części Górnego Śląska, oraz pozostającą pod dowództwem gen. Fedora von Boćka Grupę Armii „Północ", skupioną na Pomorzu Zachodnim i w Prusach Wschodnich. Działania sił lądowych napastnika wspierać miały dwie floty powietrzne, 1.14. Całością sił niemieckich dowodził gen. Walther von Brauchitsch, naczelny dowódca sil lądowych. Północnych obszarów Polski bronić miały: wysunięta najbardziej na północ Samodzielna Gru- 324 pa Operacyjna „Narew" (dowódca gen. Czesław Młot-Fijałkowski), armia „Mo-dlin" (gen. Emil Przedrzymirski-Krukowicz), armia „Pomorze" (gen. Władysław Bortnowski), armia „Poznań" (gen. Tadeusz Kutrzeba) oraz, jako odwody, grupy operacyjne „Wyszków" i „Kutno". Siły niemieckie atakujące od południa powstrzymać miały: armia „Łódź" (gen. Juliusz Rómmel), najsilniejsza spośród polskich armii armia „Kraków" (gen. Antoni Szylling), odwodowa armia „Prusy" (gen. Stefan Dąb-Biernacki) i najsłabsza ze wszystkich armia „Karpaty" (gen. Kazimierz Fabrycy). W trakcie kampanii, w wyniku przegrupowań powstały jeszcze armie: „Lublin", „Warszawa", „Małopolska", a 10-11 września stworzono trzy fronty: Północny (gen. S. Dąb-Biernacki), Środkowy (gen. Tadeusz Piskor) oraz Południowy (gen. Kazimierz Sosnkowski). Obroną Wybrzeża kierował kontradm. Józef Unrug. Całością sił polskich dowodził Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz--Śmigły. Plany polskie zakładały zadanie agresorowi jak największych strat oraz pro- wadzenie walki do chwili rozpoczęcia działań przez zachodnich sojuszników. Dyplomaci polscy od l września bezskutecznie zabiegali w Paryżu i Londynie, by sojusznicy dotrzymali zobowiązań. Polskie Naczelne Dowództwo liczyło, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami alianci rozpoczną po dwóch tygodniach ofensywę na zachodzie i odciążą w ten sposób walczące siły polskie. Francuzi i Brytyjczycy wypowiedzieli wprawdzie — chociaż dopiero 3 września — wojnę Niemcom, lecz ograniczyli się do mało znaczących działań wojskowych, mających raczej charakter demonstracji. Zajęli niewielki pas terytorium Rzeszy, ale fakt ten nie miał najmniejszego znaczenia militarnego. W gruncie rzeczy alianci byli bezradni i nie bardzo wiedzieli, co mają czynić. Już wcześniej uznali oni, że ofensywa na wielką skalę byłaby na tym etapie zbyt ryzykowna. Gdy w Polsce — nad Bzurą — toczyła się największa w tej kampanii bitwa, na posiedzeniu Najwyższej Rady Wojennej obradującej 12 września w północnofrancuskim Abbeville potwierdzili swe po- przednie założenia (uzgodnione na francusko-brytyjskiej konferencji sztabowej jeszcze przed wojną, dnia 4 maja 1939 r.), zgodnie z którymi pokonanie Niemiec możliwe będzie dopiero w wyniku długotrwałych działań, trwających być może nawet kilka lat. Strona polska nie została jednak o tym poinformowana. Przeciwnie, dwa dni wcześniej francuski Naczelny Wódz, gen. Maurice Gamelin zawiadomił marszałka Rydza-Smigłego, jakoby „zaangażował w walce połowę dywizji czynnych". Na zachodzie trwać miała przez najbliższe miesiące „dziwna wojna", przerwana wiosną przez niemieckie uderzenie. Siły polskie, rozciągnięte wzdłuż niemal całej granicy z Rzeszą i Słowacją, wysunięte były niebezpiecznie blisko nieprzyjaciela, co ułatwiło Niemcom zwy- cięstwo w bitwie granicznej. Uzyskując niemal od początku panowanie w powietrzu, hitlerowska Lufrwaffe atakowała obiekty zarówno wojskowe, jak i cywilne, także położone w głębi kraj vi. Wywołało to panikę, a drogi zatłoczyły się tłumami uciekinierów, co dodatkowo ograniczyło możliwość manewru wojsk polskich. Działalność niemieckich dywersantów, których część rekrutowała się z niemieckiej mniejszości w Polsce, wywoływała gdzieniegdzie psychozę szpiegowską. Życie straciło kilka tysięcy mieszkających w Polsce Niemców, posądzonych przez Polaków — zasadnie lub nie — o dywersję, szpiegostwo i sprzyjanie agresorowi (m.in. 3 września w Bydgoszczy). 325 Symbolami zaciętego oporu stały się m. in. szarża pod Krojantami na Pomorzu, bitwa pod Mławą czy obrona pozycji w rejonie Wizny (720-osobowa załoga pozycji pod dowództwem majora Władysława Raginisa przez kilka dni wstrzymywała ataki ponad 30-tysięcznych sił niemieckich), a przede wszystkim siedmiodniowy, samotny bój 182-osobowej załogi Westerplatte. Już jednak w ciągu pierwszych trzech dni kampanii Niemcom udało się przełamać polską linię obrony, i to na wszystkich głównych kierunkach natarcia. Pod naporem agresora siły polskie szybko zmuszone zostały do wycofania się z Pomorza Gdańskiego (część armii „Pomorze" została otoczona i rozbita w Borach Tucholskich, a siły obrony Wybrzeża odcięte) i Górnego Śląska. Cofające się wojska nie zdołały nawet zająć przygotowanych wcześniej kolejnych pozycji obronnych. Szwankowała łączność, a ruchy wojsk często były nieskoordynowane. Pierwotny plan obrony, polegający na jak najdłuższym utrzymaniu południa kraju, załamał się. W trakcie odwrotu część sił polskich została rozproszona. Naczelny Wódz, marszałek Rydz-Śmigły, w nocy z 5 na 6 września wydał rozkaz wycofania się głównych sił za Wisłę. Obronę zamierzał zorganizować wzdłuż rzek Biebrza, Narew, Wisła i San. Następnego dnia opuścił Warszawę i przybył do Brześcia, ewakuowali się także prezydent i rząd. Dnia 8 września niemiecki klin pancerny podszedł pod stolicę, został jednak na pewien czas powstrzymany. Na południu niemiecki korpus pancerny wdarł się pomiędzy armie „Kraków" i „Karpaty", opanował 10 września przyczółki na Sanie (niwecząc tym samym polski plan obrony w tym rejonie) i przedarł się na południową Lubelszczyznę. Siły niemieckie posuwały się również na Lwów; już 12 września doszło do walk na ulicach tego miasta, obrońcom udało się wyprzeć Niemców, lecz wyraźnie za- rysowało się niebezpieczeństwo odcięcia kraju od granicy z Rumunią. Największa bitwa kampanii wrześniowej, zwana bitwą nad Bzurą lub bitwą pod Kutnem, rozpoczęła się 9 września. Armie „Poznań" (gen. Kutrzeby) i „Pomorze" (gen. Bortnowskiego) przystąpiły do uderzenia na kierunku południowym, atakując odsłonięte skrzydło wojsk niemieckich. Udało się zadać nieprzyjacielowi znaczne straty i nieco opóźnić tempo niemieckiego marszu, lecz w końcowej fazie bitwy (16-20 września) obie polskie armie zostały otoczone i rozbite; jedynie nieliczne oddziały przedarły się do Warszawy. Kolejną linię obrony strona polska zamierzała utworzyć w Małopolsce Wschodniej, w oparciu o rzeki Dniestr i Stryj oraz granicę rumuńską i węgierską (tzw. przedmoście rumuńskie). Planów tych nie zdołano zrealizować, gdyż w połowie trzeciego tygodnia wojny na wschodnie tereny Rzeczypospolitej wkroczyły od- działy Armii Czerwonej. Wybuch wojny w Europie był na rękę Związkowi Radzieckiemu. „Nie mamy nic przeciwko, żeby pobili się oni zdrowo i nawzajem osłabili... Możemy lawirować, napuszczać jedną stronę na drugą, by bójka lepiej rozgorzała" — tłumaczył Stalin podczas narady na Kremlu w nocy z 7 na 8 września. Niemcy od wielu dni nalegali w Moskwie, by Armia Czerwona zajęła terytorium do linii demarkacyj-nej, opisanej w tajnym protokole paktu podpisanego 23 sierpnia przez Ribbentro-pa i Mołotowa; ostrożny Stalin wolał jednak odczekać i podjął decyzję dopiero, gdy upewnił się, iż klęska Polski jest ostateczna, a alianci pozostaną bierni. „Zniszczenie tego państwa oznaczałoby w obecnej sytuacji, że jest o jedno państwo fa- 326 szystowskie mniej" — mówił Stalin podczas wspomnianej narady. W pierwszych dniach kampanii ambasador radziecki nawet oferował Polsce dostawy sprzętu i materiałów wojskowych, lecz na pięć dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej był już dla rządu RP nieosiągalny, gdyż wyjechał w nieznanym kierunku. Nad ranem 17 września ambasadorowi polskiemu w Moskwie wręczono notę stwierdzającą, jakoby „rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje objawów życia", to zaś oznacza, „że państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć", a traktaty zawarte między Polską a ZSRR „straciły ważność". Związek Radziecki musi zatem zapewnić ochronę ludności białoruskiej i ukraińskiej zamieszkującej wschodnie województwa Polski. Ambasador RP odmówił przyjęcia noty, lecz miało to już jedynie formalne znaczenie, jednocześnie bowiem wojska radzieckie zaczęły zajmować wschodnie województwa Rzeczypospolitej. Radzieckie siły inwazyjne liczyły w pierwszym dniu agresji ok. 500 tyś. żołnierzy, a z każdym następnym dniem zwiększały się (według szacunków niektórych polskich historyków nawet 1,5 mln w końcowej fazie operacji), 4-5 tyś. czołgów i 1-2 tyś. samolotów, podczas gdy wschodnia granica Rzeczypospolitej strzeżona była przez 17-24 bataliony Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) oraz 6-10 szwadronów kawalerii (na terenach wschodnich znajdowało się jednak 340-450 tyś. zmobilizowanych żołnierzy i kadry). Dla polskiego rządu i Naczelnego Dowództwa posunięcie Moskwy było nie wiedzieć czemu całkowitym zaskoczeniem. W kolejnym orędziu do obywateli prezydent Mościcki pisał w dniu radzieckiej inwazji: „Gdy armia nasza z bezprzy- kładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga [...] nasz sąsiad wschodni najechał nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności". Rząd polski nie ogłosił jednak, że znajduje się w stanie wojny ze Związkiem Radzieckim, mimo iż w niektórych rejonach Kresów doszło do zaciętych walk z agresorem ze wschodu. Najcięższe stoczono na Wileńszczyźnie, Nowogródczyź-nie i Grodzieńszczyźnie, na Lubelszczyźnie i Podolu, walczono w Wilnie i Grodnie, pod Kodniowcami nad Czarną Hańczą, pod Szackiem, pod Wytycznem koło Włodawy. Tocząc boje z oddziałami Armii Czerwonej wycofywała się grupa KOP dowodzona prze gen. Wilhelma Orlika-Ruckemana oraz Samodzielna Grupa Operacyjna „Polesie" gen. Franciszka Kleeberga. Czerwonoarmiści dopuszczali się rabunków i mordów. Radziecka agresja spowodowała, że walki na froncie polsko-niemieckim wy- gasły wcześniej, nie miała jednak większego wpływu na militarny przebieg kam- panii. W obliczu zarysowującej się klęski jeszcze przed wkroczeniem „Sowietów" rząd polski rozważał możliwość przekroczenia granicy z Rumunią, by następnie udać się do Francji. Rząd rumuński zgodził się jedynie na potraktowanie członków polskich władz jako osoby prywatne. Wieczorem 17 września granicę przekroczyli prezydent, członkowie rządu z premierem, a także Naczelny Wódz, marszałek Rydz- Smigły. Mniej więcej w tym samym czasie radio nadawało rozkaz marszałka: „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie się na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami, bez zmian. [...]". Niedługo po przekroczę- 327 niu granicy najwyższe władze polskie zostały przez Rumunów internowane. Nie można się było temu dziwić, gdyż przebywający na terytorium neutralnego kraju goście zachowywali się, jakby Rumunia także znajdowała się w stanie wojny z Niemcami. Poza tym np. naczelny wódz podlegał w neutralnym państwie inter- nowaniu w sposób niejako automatyczny. Trudno powiedzieć, czy odegrały jakąś rolę także intrygi Paryża, faktem jest jednak, iż ten chciałby mieć do czynienia po stronie polskiej z rządem złożonym z polityków znanych ze swej profrancuskiej orientacji. O ile opuszczenie kraju przez kierownictwo cywilne miało uzasadnienie, to decyzja marszałka Rydza-Śmigłego, podjęta w okresie, gdy toczyła się jeszcze bitwa nad Bzurą, została oceniona jak najgorzej. Opuszczone przez Naczelnego Wodza wojska nadal, w odosobnieniu, toczyły walki. Niektóre oddziały przebijały się ku broniącej się wciąż Warszawie, inne kierowały się ku granicy z Rumunią 1 Węgrami, a część żołnierzy po prostu odwlekała chwilę kapitulacji, dopóki nie wyczerpie się amunicja. Od 17 do 20 września toczyły się walki pod Tomaszowem Lubelskimi, gdzie okrążone oddziały polskie stoczyły drugą co do wielkości bitwę tej wojny. Broniło się izolowane całkowicie Wybrzeże, którego obrońcy do 19 września stawiali opór w Kępie Oksywskiej (ostatni bój stoczył na czele grupy swych oficerów i żołnierzy dowódca, płk Stanisław Dąbek, który wydawszy podwładnym rozkaz zaprzestania walki, zastrzelił się). Obrońcy Helu złożyli broń dopiero 2 października. 22 września dowódca załogi Lwowa, która wcześniej stawiła opór i\Tiemcom, bez walki przekazał miasto przedstawicielom Armii Czerwonej. Okrążona od 15 września Warszawa (obroną miasta dowodził generał Walerian Czu-ma, podległy dowodzącemu armią „Warszawa" gen. J. Rómmlowi; znaczącą rolę odegrał, jako komisarz cywilny obrony, prezydent Stefan Starzyński), bombardo- wana z powietrza, ostrzeliwana ogniem ciężkiej artylerii, skapitulowała 28 września — straty skoncentrowanego w stolicy w sile 120 tyś. żołnierzy wojska wyniosły ok. 2 tyś. poległych i 16 tyś. rannych, ludności cywilnej zaś aż 10 tyś. zabitych i 50 tyś. rannych. Ostatnią większą bitwę z Niemcami stoczyła dowodzona przez gen. Kleeberga SGO „Polesie" w rejonie Kocka (2-5 października). Według różnych szacunków straty polskie w kampanii wrześniowej wyniosły 70-97 tyś. poległych (z czego 6-7 tyś. poległo w wyniku inwazji Armii Czerwonej) i ok. 140 tyś. rannych. Do niewoli niemieckiej dostało się od 420 do 587 tyś. (w tym ok. 19 tyś. oficerów), w rękach radzieckich znalazło się 200 do 450 tyś. jeńców (w tym ok. 9 tyś. oficerów). W innych krajach internowano ponad 80 tyś. żołnierzy polskich. Szacunki strat niemieckich wynoszą 44-50 tyś. zabitych, rannych i zaginionych, ok. 600 samolotów, ok. l tyś. czołgów i samochodów pancernych, 370 dział i moździerzy. Straty Armii Czerwonej wyniosły 1-3 tyś. zabitych i 2,5-7 tyś. rannych. Jeszcze 22 września generał Heinz Guderian i kombryg Siemion Kriwoszein odebrali w Brześciu nad Bugiem defiladę wojsk niemieckich i radzieckich. W nocy z 28 na 29 września szefowie dyplomacji Niemiec i ZSRR podpisali w Moskwie traktat „o granicy i przyjaźni", wraz z dodatkowymi protokołami. Jak głosił tekst traktatu, przebiegająca „na terytorium byłego Państwa Polskiego" granica „wza- jemnych interesów narodowych" ZSRR i Niemiec (wytyczona wzdłuż rzek Narew, Bug i San) miała być „ostateczna". Z terenów, które przypadły Związkowi 328 Radzieckiemu, Stalin przekazał Litwie Obszar Wileński; państwa bałtyckie i tak wkrótce miały być poddane kontroli Moskwy (dramat tych państw dopełnił się latem roku następnego). Po stronie radzieckiej znalazła się m. in. Białostocczyzna i Podlasie. Przez kilka dni Fuhrer nie wykluczał jeszcze, że utworzy jakieś kadłubowe państewko polskie, lecz wkrótce odstąpił od tych planów. Pod okupacją radziecką Przemawiając na posiedzeniu Rady Najwyższej ZSRR 31 października 1939 r. Wiaczesław Mołotow mówił, że wystarczyło uderzenie na Polskę najpierw ze strony Rzeszy Niemieckiej, następnie zaś Związku Radzieckiego, „by nic nie zostało z tego pokracznego tworu" [urodliwoje dietiszcze] traktatu wersalskiego. ZSRR zagarnął ponad połowę obszaru Rzeczypospolitej w granicach z l września 1939 r.; ziemie te nazywano odtąd Zachodnią Białorusią i Zachodnią Ukrainą. Największą grupą narodową na tych terytoriach pozostali Polacy (40 proc., rj. 5,4 min), za nimi lokowali się Ukraińcy i Rusini (łącznie 34 proc.), Białorusini (8,5 proc.), Żydzi (8,5 proc.); 6 proc. stanowiły osoby o niewyrobionej świadomości narodowej, zwane „tutejszymi". ##W tworzeniu przez wojsko organów władzy brali udział Białorusini i Ukraińcy, ale w szczególnie widoczny sposób aktywni byli lewicowi radykałowie pochodzenia żydowskiego. Na 22 października 1939 r. wyznaczono „wybory" do Ukraińskiego Zgromadzenia Ludowego i Białoruskiego Zgromadzenia Ludowego, poprzedzone natrętną, prymitywną akcją propagandową. Można by te „wybory" nazwać farsą, lecz poprzedzający je i towarzyszący im terror NKWD nadał wydarzeniom na wschodzie rysy tragiczne. Głosować miano jedynie na odgórnie wyznaczonych kandydatów. Przeprowadzone w tych warunkach „wybory" przyniosły, jak podano po kilku dniach, odpowiednie dla inscenizatorów wyniki. Frekwencja miała wynieść: ponad 90 procent i mniej więcej tyle samo procent głosów miało paść na zgłoszonych kandydatów. Pod koniec października obradujące we Lwowie oraz Białymstoku Ukraińskie i Białoruskie zgromadzenia ludowe przyjęły uchwały o wejściu Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi w skład Ukraińskiej oraz Białoruskiej republik radzieckich, a więc — w skład ZSRR. W listopadzie prezydia Rad Najwyższych obu republik uchwaliły stosowne ustawy o wcieleniu dawnych wschodnich województw Rzeczypospolitej. Zamieszkałym te tereny nadano obywatelstwo radzieckie. Gdy w sierpniu następnego roku ZSRR anektował także państwa bałtyckie, w granicach Związku Radzieckiego znalazła się również Wileńszczyzna (jak wspomniano, przekazana jesienią 1939 r. Litwie). Zajęte przez Armię Czerwoną ziemie były najuboższymi terenami II Rzeczy- pospolitej, lecz dla „wyzwolicieli" poziom życia tamtejszej ludności okazał się zdumiewająco wysoki. Początkowo zatem przetoczyła się przez Kresy fala rabunków (wkrótce opanowana w wyniku zastosowania przez NKWD drakońskich kar), następnie zaś przybysze poczęli masowo wykupywać wszelkie towary dostępne jeszcze w sklepach i na targowiskach. Już niedługo jednak szybko postępująca sowietyzacja zaczęła przynosić efekty i w dziedzinie zaopatrzenia. W warunkach 329 POD OKUPACJĄ RADZIECKĄ coraz większej kontroli przez aparat partyjny i państwowy oraz terroru ze strony NKWD nastąpił upadek wolnego rynku. Rubel zrównano ze złotówką, a tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1939 r. polską walutę wymieniono na radziecką, przy- znając obywatelom bardzo ograniczone kwoty. Pod koniec października 1939 r. przyjęto ustawodawstwo o skonfiskowaniu tzw. ziemi obszarniczej i znacjonalizowaniu wielkiego przemysłu i banków. Oprócz majątków wielkoobszarniczych, kościelnych i należących wcześniej do państwa polskiego parcelowano także większe niż 10-15 ha gospodarstwa chłopskie, nad- wyżki przydzielając biedocie chłopskiej. W ten sposób rozparcelowano (od paź- dziernika 1939 do wiosny 1941 r.) 1,5 mln ha na Zachodniej Ukrainie i 0,4 mln ha na Zachodniej Białorusi. Jednocześnie przystąpiono do tworzenia kołchozów i sowchozów, aczkolwiek proces ten następował bardzo wolno. Konfiskowano ziemie kościelne, jednak mimo utrudnień w wykonywaniu praktyk religijnych program ateizacji społeczeństwa realizowano na skalę ograniczoną. Następowała odgórna depolonizacja tych ziem. Językiem urzędowym stał się odpowiednio białoraski lub ukraiński. Sowietyzowano szkolnictwo i życie kultu- ralne. Od początku trwały też aresztowania. Do więzień i obozów (zwanych ła- grami) położonych w głębi ZSRR trafiło co najmniej 90-100 tyś. obywateli RP (prawie 60 procent było Polakami), według innych szacunków liczba ta mogła sięgać nawet 440 tyś. Trudno oszacować liczbę obywateli polskich zmarłych lub zgładzonych w łagrach. Okupant eliminował w ten sposób najniebezpieczniejszych w swoim rozumieniu „wrogów społecznych"; w więzieniach znaleźli się m. in. działacze polityczni — nie tylko politycy sanacyjni, jak byli premierzy Leon Ko-złowski, Aleksander Prystor i Leopold Skulski, ale i opozycyjni, w tym socjalistyczni — oraz artyści (w styczniu 1940 r. aresztowano we Lwowie m. in. lewicowego poetę Władysława Broniewskiego). Bardzo szybko rozbijane były powstające na tych ziemiach z wielkim trudem polskie organizacje konspiracyjne (mianowany komendantem obszaru lwowskiego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz już w drodze z Generalnego Gubernatorstwa do Lwowa został aresztowany przez NKWD). „Przyszedł dziki świat kłów, pazurów, fałszu i podstępu. Ideologia tiurmy, »prawo« bezprawia, azjatycko-gangsterski format człowieka" — pisał o losach tych ziem w swych wspomnieniach Janusz Kowalewski. W lutym 1940 r. nastąpiła pierwsza fala tzw. wywózek, czyli deportacji obywateli polskich na wschód; następne miały miejsce w kwietniu, czerwcu-lipcu 1940 oraz w maju-czerwcu 1941. W tym przypadku szacunki są jeszcze bardziej rozbieżne; o ile w starszej literaturze polskiej (emigracyjnej) mowa była o co najmniej l mln deportowanych, to nowsze ustalenia każą zredukować tę liczbę do ok. 325 tyś. osób (co najmniej kilkanaście tysięcy spośród nich poniosło śmierć), z czego 60 procent stanowili Polacy. Za pomocą deportacji władze radzieckie chciały pozbyć się swych rzeczywistych i potencjalnych wrogów oraz zlikwidować ich bazę społeczną. Wśród deportowanych byli przedstawiciele inteligencji i wolnych zawodów, urzędnicy i funkcjonariusze służb publicznych, wielcy i drobni właściciele. Okrutny los czekał polskich oficerów, którzy po 17 września znaleźli się w radzieckich rękach. Pochodzących z województw włączonych do ZSRR zwykłych żołnierzy i podoficerów zwalniano z obozów od jesieni 1939 r., a ponad 40 330 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ tyś. jeńców z terenów na zachód od linii Bugu przekazano Niemcom. Kilkadziesiąt tysięcy zatrzymano z zamiarem wykorzystania ich jako siłę roboczą. Wziętych do niewoli oficerów osadzono w obozach specjalnych. W lutym 1940 r. w obozach w Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku znajdowało się ok. 14,5 tyś. jeńców. Dnia 5 marca 1940 r. na Kremlu Biuro Polityczne KC partii bolszewickiej ze Stalinem na czele zaakceptowało przedstawiony przez szefa resortu bezpieczeństwa Ławrien-tija Berię wniosek, aby rozstrzelać 14 736 „byłych polskich oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, agentów wywiadu, żandarmerii, osadników i służby więziennej", a także 10 685 Polaków znajdujących się w więzieniach. Swój wniosek Beria uzasadniał tym, iż byli oni „zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej". Nie ulega wątpliwości, że o dokonaniu tej zbrodni zadecydował osobiście Stalin. Niedługo później, w kwietniu i maju, „likwidowano" wszystkie obozy specjalne. Co najmniej 4,4 tyś. jeńców z Kozielska zamordowano, przeważnie strzałem w tył głowy, w lasku w Katyniu niedaleko Smoleńska. Ponad 6 tyś. jeńców z Ostaszkowa zgładzono w więzieniu NKWD w Kalininie (Twerze) i pogrzebano w lesie nieopodal Miednoje, a ok. 4 tyś. jeńców z obozu starobielskiego stracono w więzieniu w Charkowie (ciała zakopano w Piatichat-kach, na obrzeżach miasta). Życie zachowało jedynie ok. 400 jeńców z tych obozów, wśród nich ci, którzy wyrazili zgodę na współpracę z NKWD. Kilka tysięcy Polaków zostało też zamordowanych przez NKWD po zaatakowaniu 22 czerwca 1941 r. Związku Radzieckiego przez Niemcy; najbardziej znany stał się mord na 2 tyś. więźniów dokonany we Lwowie. Do zbrodni na polskich oficerach władze ZSRR przyznały się oficjalnie dopiero 13 kwietnia 1990 r. Tymczasem po upadku Francji w połowie 1940 r. w polityce Kremla wobec ludności polskiej nastąpił dostrzegalny zwrot. Ten tzw. nowy kurs zarysował się najwyraźniej w polityce kulturalnej i oświatowej głównie na terenie Zachodniej Ukrainy, zwłaszcza we Lwowie, szczególnie zaś w pierwszej połowie 1941 r. Również i w tym przypadku inicjatywa wyszła ze strony Stalina. Przygotowywano uroczyste obchody 85 rocznicy śmierci Adama Mickiewicza, a na czele komitetu jubileuszowego stanął Tadeusz Boy-Żeleński. Zaktywizowała się pisarka Wanda Wasilewska, wówczas już deputowana do Rady Związku Rady Najwyższej ZSRR. Towarzyszyła temu zmiana nastawienia wobec polskości w polityce oświatowej. Poprawiło się zaopatrzenie lwowskich sklepów w deficytowe dotąd artykuły spo- żywcze. Deportacje i aresztowania trwały jednak nadal, lecz jednocześnie przed- stawiciele radzieckich organów bezpieczeństwa prowadzili rozmowy z pozosta- wionymi przy życiu więzionymi polskimi oficerami, wśród których na pierwszy plan wysuwał się ppłk Zygmunt Berling. Celem tych rozmów miało być utworzenie dywizji złożonej z jeńców polskich, która walczyłaby u boku Armii Czerwonej podczas spodziewanej wojny z Niemcami. Decyzja o utworzeniu takiej dywizji zapadła 4 czerwca 1941 r. na posiedzeniu Politbiura partii bolszewickiej. Atak nie- miecki i podpisany kilka tygodni później układ z rządem gen. Sikorskiego sprawiły, że do utworzenia jednostki nie doszło. Z nową władzą masowo współpracowali polscy komuniści, a także pojedyncze osoby nie związane przed wojną z ruchem komunistycznym, lecz znane z radykalnych poglądów społecznych (Wasilewska). Także inne osoby godziły się działać na warunkach podyktowanych przez nowe władze. Przy wszystkich ogra 331 OKUPACJA NIEMIECKA niczeniach, wynikłych z forsownej sowietyzacji tych ziem i ich depolonizacji, polscy artyści mieli znacznie lepsze warunki działania aniżeli na terenach opanowanych przez Niemców. Ceną tego były np. różnego rodzaju hołdownicze gesty pod adresem władzy radzieckiej. Przede wszystkim jednak, przy całej indoktrynacji i uniformizacji życia społecznego, Polacy nie byli na łych ziemiach traktowani jak podludzie — tak zaś traktowani byli przez okupanta niemieckiego. Okupacja niemiecka Zachodnie i północne ziemie Rzeczypospolitej (o powierzchni prawie 92 tyś. km2, z ludnością ponad 10 mln — w tym 9 mln Polaków i po pół miliona Żydów i Niemców) zostały bezpośrednio wcielone do Rzeszy, której granica przesunęła się tym samym o 250 km na wschód. Do Niemiec włączono zatem Wolne Miasto Gdańsk (Hitler ogłosił to już pierwszego dnia wojny) i Pomorze Gdańskie (powstał z nich nowy okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie, którego gauleiterem został Albert Forster), północne Mazowsze z powiatami suwalskim i augustowskim, Górny Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie oraz zachodnią część krakowskiego, a z województw poznańskiego, części łódzkiego, pomorskiego i warszawskiego utworzono Okręg Warty (Warthegau, zwany też Warthelandem, czyli Krajem Warty), zarządzany przez Arthura Greisera. Na ziemiach wcielonych natychmiast przystąpiono do intensywnej germani- zacji, a walka z polskością była niezwykle brutalna. Nie można było posługiwać się w miejscach publicznych językiem polskim, a ludność polską szykanowano na przeróżne sposoby, z zakazem wstępu do większości parków włącznie. Szkolnictwo i wszystkie polskie instytucje zostały zlikwidowane. Kilkaset tysięcy zamieszkujących te ziemie poniosło śmierć, na wschód wysiedlono ponad 900 tyś. Jednocześnie osadzano kolonistów niemieckich; było ich do końca wojny ponad 630 tyś. Wszystkie dziedziny gospodarki objęto wywłaszczeniami. Na Górnym Śląsku i Pomorzu Gdańskim przystąpiono też do germanizacji części ludności polskiej, którą wciągano na tzw. niemiecką listę narodową (Deutsche Yolksliste, DYL). Szacuje się, że na ziemiach anektowanych germanizacją objęto 1,9 mln Polaków (łącznie zaś, na wszystkich ziemiach, ok. 2,2 min; część z nich dobrowolnie wpisała się na Yolkslistę, lecz większość zapisano przymusowo). Jednym ze skutków tego był fakt, iż w szeregach niemieckich sił zbrojnych znalazło się podczas wojny ok. 240 tys. Polaków. Z ziem polskich, które nie zostały bezpośrednio włączone do Rzeszy, Niemcy utworzyli 26 października 1939 r. tzw. Generalne Gubernatorstwo, zwane potocznie Generalną Gubernią (96 tyś. km2 w 1939 r.), zamieszkiwane pod koniec 1940 r. przez 12,4 mln osób, w tym 10 mln Polaków, 1,3 mln Żydów, 0,5 mln Ukraińców. Po ataku niemieckim na ZSRR w połowie 1941 r. GG powiększyło się do 145 tyś. km2 (ludność zwiększyła się do 17,4 min), gdyż włączono doń Galicję Wschodnią. Siedzibą generalnego gubernatora — został nim Hans Frank — stał się Kraków; hitlerowski dygnitarz rezydował na Wawelu. Mimo że w grudniu 1940 r. utwo- rzono „rząd" GG, obszar ten nie był żadnym tworem państwowym, a jego status 332 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ prawny nie był jasno określony. GG podzielono na dystrykty (do połowy 1941 r. było ich cztery: krakowski, lubelski, radomski i warszawski, później doszedł nowy dystrykt Galicja), te zaś na powiaty i gminy. Ważniejsze stanowiska administra- cyjne objęli Niemcy (po części także na szczeblu powiatowym), polskie były za- rządy miejskie oraz władze gminne i osiedlowe. Zachowano przedwojenną policję polską, podległą odtąd niemieckiej komendzie; oficjalnie nazwano ją Polnische Polizei, lecz przez ludność zwana była ona granatową policją, od koloru mundurów. W 1940 r. liczyła 11 tyś. funkcjonariuszy, w 1943 liczba ta wzrosła do 16 tyś.; „granatowi policjanci" m. in. uczestniczyli w ulicznych „łapankach", których celem było zatrzymanie ludzi kierowanych później na przymusowe roboty do Niemiec. Kilkuset polskich policjantów skierowano do pomocy w tłumieniu powstania w warszawskim getcie, „granatowa policja" miała poza tym za zadanie ścigać zbiegłych i wyszukiwać ukrywających się Żydów. Polscy policjanci uczestniczyli też w działaniach przeciwko partyzantom. Z wyroku podziemia zabity został w 1943 warszawski komendant „granatowej policji". Z drugiej strony niektórzy funkcjonariusze policji współpracowali z konspiracyjnymi organizacjami. Część funkcjonariuszy „granatowej policji" stanęła bezpośrednio po wojnie przed pol- skimi sądami. Bardzo różne były postawy Polaków w okresie okupacji. Zdecydowana więk- szość zachowywała się godnie, ale też nie angażowała się czynnie w działalność konspiracyjną, koncentrując się na życiu codziennym. Wielu wyznawało swoistą „ideologię przetrwania", nie chcąc narażać się na niebezpieczeństwa. Niemniej w obliczu zagrożenia dochodziło do zacieśniania się więzi międzysąsiedzkich. Zdarzało się, że mieszkańcy kamienicy składali się, aby wykupić sąsiada z rąk policji. Z drugiej jednak strony jednym z wielu niebezpieczeństw stało się donosiciel-stwo; były okresy, gdy warszawskie Gestapo otrzymywało dziennie kilkadziesiąt anonimów. W zatytułowanym „Trzy Warszawy" opracowaniu, sporządzonym przez Delegaturę Rządu na Kraj w połowie 1942 r., dzielono ludność stolicy na trzy grupy. Mianem „Warszawy właściwej, podziemnej, heroicznej, walczącej" określono ok. 25 proc. mieszkańców miasta. „Warszawą państwa Kowalskich" nazwano 70 proc. ludności; zachowywali się oni biernie, ale godnie, a z czasem część z nich dochodziła do wniosku, że „nie warto być ostrożnym", gdyż nawet „powściągliwość nie zabezpiecza" przed okupantem. „Warszawa państwa Kowal- skich" pełniła rolę „warstwy izolacyjnej, oddzielającej świat niepodległościowy od wysługujących się Niemcom kanalii". Ci ostatni mieścili się w pięcioprocentowej grupie, nazwanej przez autorów opracowania „Warszawą haniebną", która „się bawi, paskuje, robi drobne interesy do spółki z okupantem, gra w kasynie, stroi się, jada przedwojennie, wyrzuca pieniądze garściami, nie tęskni do końca wojny". Jawnie współpracować z Niemcami na płaszczyźnie politycznej gotowe były nieliczne osoby. Należał do nich znany już przed wojną germanofil Władysław Studnicki, który jesienią 1939 r. słał antyradzieckie memoriały do władz niemieckich i wyjechał nawet do Berlina, gdzie spotkał się m. in. z Goebbelsem. Wkrótce został aresztowany. Niemcy nie zamierzali korzystać z tego rodzaju ofert; były sanacyjny premier Leon Kozłowski, który w 1942 r. przedarł się z Rosji (był tam więziony po agresji radzieckiej na Polskę) na niemiecką linię frontu, został przez Berlin zignorowany. Jedynie na Podhalu okupant próbował lansować tezę o ist- 333 OKUPACJA NIEMIECKA nieniu germańskiego narodu góralskiego (Gomlenwlk) i znaczna część górali dała się skusić perspektywą materialnych korzyści, jakie można było tą drogą osiągnąć. Kolaboracja w Polsce istniała, lecz jej skala była wyjątkowo ograniczona. Niemcy byli zdania, że polscy kolaboranci tylko by im przeszkadzali. Już zbrodnie popełnione podczas kampanii wrześniowej (zwłaszcza przez tzw. grupy operacyjne policji bezpieczeństwa, Einsatzgruppen, ale również przez Wehr- macht) zapowiadały, że Niemcy na terrorze oprą swe rządy na podbitych terenach wschodnich. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy z Einsatzgruppen współpracowała paramilitarna organizacja Selbstschutz (Samoobrona), licząca ok. 70 tys. osób i składająca się z przedstawicieli lokalnej mniejszości niemieckiej. Pomagali oni sporządzać listy proskrypcyjne, ale także bezpośrednio uczestniczyli w zbrodniach. Zgodnie z sugestiami Hitlera okupant przystąpił do eksterminacji inteligencji oraz „elementu przywódczego w Polsce", co miało być pierwszym etapem akcji wy- niszczania narodu polskiego. W ramach tej tzw. Intelligenzaktion do końca 1939 r. w egzekucjach zamordowano ok. 40 tyś. osób na ziemiach wcielonych do Niemiec, na terenie GG w tym samym okresie zabito ok. 5 tyś. osób. Zgrozę wywołał rozstrzelanie 27 grudnia 1939 r. w Wawrze pod Warszawą 107 przypadkowych osób w odwet za zabicie przez kryminalistów dwóch żołnierzy niemieckich. Akcję wyniszczania „elementu przywódczego" w GG zapoczątkowano w maju 1940 r. (kryptonim „nadzwyczajna akcja pacyfikacyjna", Aufienordentliche Befriedungsak- tion, akcja AB); w jej ramach do jesieni tego roku zgładzono 3,5 tyś. osób należących do „elementu przywódczego" (m. in. Mieczysław Niedział-kowski, Maciej Rataj, Janusz Kusociński) oraz ok. 3 tyś. osób zakwalifikowanych przez Niemców jako kryminaliści. Łącznie w ramach tego typu działań zginęło na ziemiach polskich ponad 52 tyś. osób; akcję kontynuowano po ataku na ZSRR w czerwcu 1941, m.in. we Lwowie, gdzie w krótkim czasie rozstrzelano ok. 3 tyś. osób. Inteligencja poniosła podczas wojny szczególnie duże straty: straciło życie 57 proc. adwokatów, 39 proc. lekarzy, 30 proc. pracowników naukowych, ponad 21 proc. sędziów i prokuratorów, prawie 15 proc. nauczycieli. Represje dotknęły także duchowieństwo, zwłaszcza na ziemiach włączonych do Rzeszy. W lepszej sytuacji byli księża w Generalnym Gubernatorstwie. Łącznie zginęło podczas wojny ponad 3 tyś. duchownych katolickich, w tym 6 biskupów. Prymas Polski, kardynał August Hlond wraz z rządem udał się we wrześniu 1939 r. do Rumunii, stamtąd do Rzymu, a później przebywał głównie w południowej Francji (w 1944 r. został aresztowany przez Niemców). Pod nieobecność — różnie komentowaną — prymasa biskupi w GG za swego nieoficjalnego przełożonego uznawali arcybiskupa Adama Sapiehę, metropolitę krakowskiego, cieszącego się wielkim autorytetem. W egzekucjach mordowano przedstawicieli różnych grup społecznych. Spośród podwarszawskich miejscowości, w których od października 1939 do lipca 1944 r. dokonywano tego rodzaju zabójstw, hitlerowcy szczególnie upodobali sobie Palmiry. W Wilnie egzekucji dokonywano przede wszystkim w dzielnicy Po-nary, gdzie w latach 1941-1944 zgładzono ponad 100 tyś. osób (głównie Żydów i członków polskiego ruchu oporu). „Element przywódczy" i inteligencję wyniszczano także poprzez osadzanie w tworzonych licznie obozach koncentracyjnych i obozach pracy. Pierwsza wiek- 334 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ sza fala takich aresztowań miała miejsce wiosną 1940 r. (30-40 tyś. osób). Wprowa- dzono drakońskie prawo karne dla ludności polskiej, wydawano masowo wyroki śmierci (80 tyś. wyroków śmierci na okupowanych terenach polskich). Podczas przesłuchań powszechnie stosowano tortury; w ten sposób wiele osób zamordowano już podczas śledztwa. Liczne ofiary śmiertelne pociągnęły za sobą operacje terrorystyczne SS, policji i wojska na terenach objętych działaniami partyzanckimi i akcjami polskiego zbrojnego podziemia, zwłaszcza od 1942 r. Ogółem podczas akcji pacyfikacyjnych Niemcy zniszczyli w Polsce 75 miejscowości całkowicie i 224 częściowo. W akcjach tych zginęło ok. 200 tyś. Polaków (najwięcej w Warszawie). Ogółem Niemcy zgładzili podczas okupacji ok. 1,75 mln Polaków. Szczególną rolę w realizowaniu polityki terroru na terenach okupowanych odegrała niemiecka policja, zwłaszcza zaś policja bezpieczeństwa i Gestapo, czyli tajna policja polityczna. Działania policji koordynował podlegający Himmlerowi i rywalizujący z generalnym gubernatorem H. Frankiem Wyższy Dowódca SS i Policji w GG; funkcję tę sprawował najpierw Friedrich Wilhelm Krliger (1939-1943), a następnie Wilhelm Koppe (1943-1945). Wśród form „eksterminacji pośredniej" znalazły się m. in. eksploatacja pra- cowników do granic wytrzymałości, wyznaczanie niezwykle niskich przydziałów żywności, próby obniżania przyrostu naturalnego ludności polskiej. Znacznie zwiększył się wskaźnik śmiertelności osób pozostających na wolności. Mimo prób germanizowania ludności polskiej głównym celem miała być w dłuższej perspektywie germanizacja polskich ziem. Rodzimą ludność z terytoriów polskich zamierzano wysiedlić'. Zgodnie z przygotowywanym w pierwszych latach wojny tzw. Generalnym Planem Wschodnim (Generalplan Ost) z Polski miano wysiedlić Generalplan Ost był oficjalnym, ściśle tajnym programem niemieckiej polityki prze- siedleńczej, dotyczącym ziem polskich, krajów bałtyckich i europejskiej części ZSRR. Opracowywano go pod auspicjami Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera, od paź- dziernika 1939 r. Komisarza Rzeszy Do Spraw Umacniania Niemczyzny; nazwa Gene- ralplan Ost pojawiła się w 1940 r. W pierwszej, skrótowej wersji został przedłożony Himmlerowi w lipcu 1941 r. Nad planem pracowano nadal, m. in. w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Projekt przewidywał przesiedlenie ponad 30 mln ludzi z tych terenów na zachodnią Syberię; w ten sposób miano umożliwić przeniesienie granicy ziem zasiedlonych przez Niemców daleko na wschód. 4 miliony Niemców miały być osiedlone w ciągu 10 lat, a w ciągu 20 lat łącznie ponad 10 min. Pod kolonizację niemiecką przewidywano oprócz ziem polskich kraje bałtyckie, okręg Leningradu, Białoruś, rejony Żytomierza, Kamieńca Podolskiego i Winnicy na Ukrainie, Krym, a także ziemie w łuku Dniepru. Zakładano, że ludność żydowska zostanie zgładzona. Nie wysiedlona ludność słowiańska (ok. 10 min) miała być wykorzysty- wana do niewolniczej pracy. Kolejne, pełniejsze i znacznie dalej idące wersje planu gotowe były w połowie 1942 i pod koniec tego roku. Wskutek klęsk niemieckich na frontach program próbowano zrealizować jedynie częściowo (m. in. na Zamojszczyź-nie). Z ziem wcielonych do Rzeszy wysiedlono łącznie 923 tyś. osób (głównie w latach 1939-1941). Całe wioski lub dzielnice niespodziewanie otaczane były przez OKUPACJA NIEMIECKA 335 siły policyjne, a osobom wyznaczonym do wysiedlenia dawano 10-30 minut czasu na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, przy czym wysiedlani mogli zabrać ze sobą jedynie bagaż ręczny i niewielkie kwoty pieniędzy. Pociągami, często w bydlęcych wagonach, transportowano ich do Generalnego Gubernatorstwa. Druga większa akcja wysiedleńcza miała miejsce w GG, na Zamojszczyźnie; trwała ona od listopada 1942 do sierpnia 1944 r. Z ponad trzystu zamojskich wsi wygnano 116 tyś. ludzi, a niektóre wsie poddano pacyfikacji. Na miejsce wysiedlanych mieszkańców kierowano „Niemców etnicznych" (ponad 360 tyś. w okresie 1939-1941, łącznie zaś ponad 630 tyś.), głównie na teren Kraju Warty. Liczba osób osiedlonych w GG wyniosła w lipcu 1943 r. ok. 240 tyś. Z terenu Generalnego Gubernatorstwa Niemcy werbowali chętnych do wyjazdu „na roboty" do Rzeszy. Ponieważ dobrowolnie zgłosiło się tylko kilkadziesiąt tysięcy osób, władze hitlerowskie zastosowały przymus; w rezultacie ponad 95 proc. obywateli polskich pracujących podczas wojny na terenie Niemiec znalazło się tam wbrew własnej woli. Wręczano imienne nakazy wyjazdu, a niepodpo- rządkowanie się groziło sankcjami — od grzywny po więzienie i zesłanie do obozu koncentracyjnego. Od 1940 r. organizowano też w tym celu „łapanki" uliczne. Na rzecz Niemiec pracowali fizycznie także polscy jeńcy wojenni, spośród których ok. 300 tyś. zmuszono do pracy w charakterze robotników. Nie wiadomo dokładnie, ile osób wywieziono z ziem polskich na roboty do Niemiec; szacuje się, >p w grę wchodzić mogło ponad 2,8 mln ludzi. Potencjał ekonomiczny terenów okupowanych służyć miał przede wszystkim niemieckiej machinie wojennej. Ziemie polskie bezpośrednio wcielone do Rzeszy władze hitlerowskie starały się jak najszybciej zintegrować gospodarczo z Niem- cami. Wobec GG realizowano politykę totalnej eksploatacji, przy nastawieniu na osiągnięcie doraźnych korzyści ekonomicznych, głównie dla potrzeb wojskowych. W przyszłości GG miało stanowić rezerwuar siły roboczej oraz „spichlerz Wielkoniemieckiej Rzeszy". Wprowadzając przymus pracy, w GG objęto nim osoby od 14 do 60 lat. Czas pracy wydłużano, utrzymywano natomiast niskie wyna- grodzenia. Od pierwszych tygodni okupacji różne instytucje Rzeszy przywłasz- czały też sobie bez odszkodowania polskie mienie, m. in. poprzez konfiskaty. Dążono do zwiększenia produkcji rolnej i hodowlanej, a od rolników ściągano coraz wyższe świadczenia obowiązkowe (tzw. kontyngenty). Jednocześnie ludność polska otrzymywała bardzo niskie przydziały (w systemie kartkowym) artykułów żywnościowych; niedobory Polacy starali się uzupełniać na „czarnym rynku". Pewną pomoc socjalną niosła powołana przez władze okupacyjne i składająca się z Polaków Rada Główna Opiekuńcza (RGO), z powodu gotowości do nieco dalej idących kontaktów z okupantem niesłusznie niekiedy oskarżana o kolaborację. Zgodnie z hitlerowską doktryną rasową Polaków zaliczano do „podludzi" (Untermenschen), podczas gdy Niemcy w tej „klasyfikacji" stanowili naród „nadludzi" (Ubermenscheri). Ludność polska znajdowała się jednak w lepszym położeniu aniżeli Żydzi; naród ten skazany był w hitlerowskich planach na bezpośrednią zagładę i to w możliwie szybkim czasie. Mordów na ludności żydowskiej Niemcy dokonywali już podczas kampanii wrześniowej, w późniejszym zaś okresie (lata 1940-1941) w kilkudziesięciu masowych egzekucjach zginęło kilkadziesiąt tysięcy Żydów (głównie w Kraju Warty). Już jesienią 1939 r. władze niemieckie tworzyły 336 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ getta, w których siłą osadzano Żydów; zakładano też pierwsze obozy pracy dla Żydów. W obozach tych panowała bardzo wysoka śmiertelność. Największe getto znajdowało się w Warszawie. Od października 1939 do kwietnia 1941 r. liczba ludności warszawskiego getta wahała się od 360 do 450 tyś. (w getcie tym zmarło ok. 96 tyś. osób). W1941 r., po zaatakowaniu Związku Radzieckiego, władze hitlerowskie uznały, że ludność żydowską z całej kontrolowanej przez Rzeszę Europy należy możliwie szybko zgładzić — operację tę nazwano w nazistowskim żargonie „ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej" (Endlósung der Judenfrage). W zlokalizowanych na polskich ziemiach ośrodkach zagłady zabijano Żydów z całej „niemieckiej" Europy. W obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem (w Kraju Warty) w grudniu 1941 r. przystąpiono do masowego mordowania Żydów gazem trującym. Innymi „fabrykami śmierci" były obozy w Sobiborze, Treblince, na Majdanku w Lublinie, a najbardziej spośród nich znany i jednocześnie największy niemiecki obóz koncentracyjny znajdował się w Oświęcimiu-Brzezince (po niemiecku: Auschwitz-Birkenau). 95 proc. Żydów deportowanych do tych ośrodków zagłady mordowano natychmiast po ich przybyciu tam (przeważnie w komorach gazowych). W latach 1942-1944 hitlerowcy przeprowadzali tzw. likwidację gett, wywożąc ich mieszkańców do obozów zagłady. Część mordowano jeszcze przed wywiezie- niem, dotyczyło to zwłaszcza chorych i starych. Niekiedy ludność gett stawiała opór, m. in. w Warszawie i Białymstoku. Gdy 19 kwietnia 1943 r. SS przystąpiło do całkowitej likwidacji getta warszawskiego, wybuchło w nim powstanie kierowane przez Żydowską Organizację Bojową (ŻOB) z Mordechajem Anielewiczem na czele. Wyparci z getta Niemcy otrzymali silne wsparcie; w walkach z ok. 750 bojowcami żydowskimi, uzbrojonymi jedynie w pistolety (każdy z powstańców miał od 10 do 15 nabojów i kilka granatów, często własnej produkcji), uczestniczyło odtąd codziennie ponad 2 tyś. żołnierzy SS i policjantów. 8 maja w otoczonym bunkrze zginęła większość dowództwa ŻOB, w tym Anielewicz. Drobne grupy broniły się w gruzach do połowy maja; jako datę końcową powstania przyjmuje się 16 maja; niektóre grupki wytrwały do początków lipca. Ocenia się, że podczas wojny zginęło ok. 2,7 mln polskich Żydów, z czego ok. 2 min zamordowano w obozach. Pozostali zostali zabici w zbiorowych egzekucjach oraz zmarli w obozach i gettach. Ludność polska miała niezwykle ograniczone możliwości niesienia pomocy Żydom. Polska była jedynym krajem w kontrolowanej przez Niemcy Europie, w którym za pomaganie Żydom groziła śmierć, lecz mimo to część Polaków zaan- gażowała się w tę pomoc, włącznie z ukrywaniem całych rodzin żydowskich. Akcja ta przybrała zorganizowane formy w działalności Rady Pomocy Żydom (kryptonim „Żegota"), finansowanej przez rząd na uchodźstwie i jego Delegaturę na Kraj. Niemcy zamordowali co najmniej 872 Polaków za pomoc Żydom. Istniały jednak środowiska do tego stopnia przesycone antysemityzmem, że w kołach tych zagładę Żydów przyjmowano z satysfakcją. Przedwojenny antysemityzm, mający podłoże i religijne, i ekonomiczne, wzmagały informacje o antypolskiej postawie części ludności żydowskiej na terenach zajętych przez Armię Czerwoną po 17 września 1939 r. W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do pogromów, inspirowanych lub tolerowanych przez władze niemieckie: w Jedwabnem na Mazowszu 10 337 OKUPACJA NIEMIECKA lipca 1941 r. przy udziale Polaków wymordowani zostali niemal wszyscy znajdujący się w miasteczku Żydzi; mordy miejscowej ludności na Żydach miały miejsce też w innych miejscowościach. Pewna liczba zdemoralizowanych jednostek (nazywanych „szmakownikami") zajmowała się tropieniem i szantażowaniem ukrywających się Żydów lub ich polskich opiekunów. Do udziału w poszukiwaniu Żydów Niemcy angażowali też wspomnianych „granatowych" policjantów. Auschwitz. Założony w 1940 r. na przedmieściu Oświęcimia obóz miał być pier- wotnie „typowym" obozem koncentracyjnym, a do wiosny 1942 r. osadzano w nim przeważnie Polaków. Od 1941 r. w rejonie wsi Brzezinka utworzono drugą, większą sekcję obozu oświęcimskiego, która została przekształcona w ośrodek natychmiastowej zagłady Żydów. Łączny stan osobowy więźniów Auschwitz (z licznymi podobo-zami) przekroczył w sierpniu 1944 r. 155 tyś. Już w 1940 r. dokonywano w obozie zbiorowych egzekucji więźniów (głównie w tzw. bloku śmierci), a od jesieni 1941 r. czyniono to za pomocą cyjanowodoru, zwanego cyklonem B. Wkrótce utworzono specjalne komory gazowe (w których można było zagazować jednorazowo 800-1200 osób) i wybudowano cztery wielkie krematoria z komorami gazowymi (w nich można było uśmiercić ok. 6 tyś. osób jednorazowo). Zamordowanym zdejmowano kosz- towności, wyjmowano złote zęby, obcinano włosy, a ciała palono w piecach kremato- ryjnych. W olbrzymich magazynach składowano rzeczy zrabowane więźniom, m.in. dewizy i biżuterię, ale także ubrania i artykuły codziennego użytku, w tym okulary i szczoteczki do zębów. Obcięte ofiarom włosy wywożono do Rzeszy, do dalszej przeróbki. Zęby z metali szlachetnych, wyjęte zamordowanym, przetapiano w sztaby. Pierwszymi Żydami zamordowanymi w obozie byli polscy Żydzi ze Śląska, a następnie z innych terenów kraju. Od 1942 r. do Auschwitz kierowano także transporty ludności żydowskiej (w tym kobiety i dzieci) z innych krajów okupowanych przez Niemców. Na rampie obozowej bocznicy kolejowej esesmani (w asyście lekarzy SS) dokonywali „selekcji" przybyłych, spośród których wybierano jedynie niewielką liczbę młodych i zdolnych do pracy; przyjmowano ich jedynie wówczas, gdy istniała potrzeba uzupełnienia oddziałów roboczych. Pozostali (także kobiety z niemowlętami) wprost z rampy kierowani byli do komór gazowych. Więźniów umieszczano w barakach i murowanych blokach, przepełnionych i nie dogrzanych. Niska wartość kaloryczna posiłków powodowała chorobę głodową (zagłodzonych nazywano w Auschwitz „muzułmanami"). Więźniowie umierali w wyniku głodu, wyczerpania organizmu i chorób, a także wskutek bicia, tortur. W wyniku nieludzkich warunków bytowych umierało dziennie od kilkudziesięciu do kilkuset osób, do czego przyczyniał się też system okrutnych kar (najbardziej drastyczną było skazanie na powolną śmierć w bunkrze głodowym — na taką śmierć skazano ojca Maksymiliana Kolbe). Więźniowie ginęli też masowo w wyniku niewolniczej pracy. Lekarze SS (z osławionym Josefem Mengele) dokonywali zbrodniczych eksperymentów pseudomedycz-nych. W wielu przypadkach eksperymenty powodowały u osób poddawanym doświadczeniom zgon, trwałe kalectwo i choroby. 27 stycznia 1945 r. obóz został wyzwolony przez żołnierzy radzieckich. Wskutek zniszczenia części dokumentacji dokładna liczba wszystkich ofiar nie jest możliwa do ustalenia. Obecnie przeważa pogląd, że do Auschwitz hitlerowcy skierowali ok. 1,6 mln ludzi, spośród których zginęło 1,5 min. Ponad 90 procent ofiar stanowili Żydzi, Poniosła śmierć połowa spośród 140 tyś. zarejestrowanych w obozie Polaków. Zginęło też ok. 20 tyś. Cyganów, a spośród 16 tyś. przebywających w obozie jeńców radzieckich przeżyło jedynie 96. 338 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Niemcy poddali również eksterminacji ludność cygańską. W 1939 r. mieszkało w Polsce 75-85 tyś. Cyganów; spośród nich podczas okupacji zginęło ok. 50 tyś. Szacuje się, że drogą eksterminacji bezpośredniej i pośredniej Niemcy zgładzili podczas okupacji 5,1 mln obywateli polskich (głównie narodowości żydowskiej i polskiej), ponadto ok. 450 tyś. obywateli lizeczypospolitej zginęło w trakcie działań wojennych. Straty materialne stanowiły 30 proc. majątku narodowego według stanu z 1939 r. Nie tylko jednak z rąk niemieckich i radzieckich ginęli w czasie tej wojny Polacy. Na Kresach północno-wschodnich dochodziło do walk między oddziałami litewskimi a polskimi; konflikt polsko-litewski przyniósł także ofiary wśród ludności cywilnej obu narodowości. O wiele bardziej krwawy wymiar uzyskał podczas wojny konflikt między ludnością polską a ukraińską, doszło wówczas bowiem do ludobójstwa. Na przełomie lat 1942-1943 zaczęły się dokonywane przez Ukraińców masowe mordy na Polakach zamieszkujących Wołyń (tereny te znajdowały się wówczas faktycznie pod władzą nacjonalistycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii, UPA, której bojowników od nazwiska przywódcy zwano banderowcami). Pod koniec 1943 r. fala rzezi ogarnęła Galicję Wschodnią i część Lubelszczyzny. Polacy, w tym kobiety, dzieci i starcy, mordowani byli często za pomocą siekier, noży, niekiedy też paleni byli żywcem. Wśród tortur zadawanych przed śmiercią znajdowało się wyłupianie oczu, odpiłowywanie i odrąbywanie kończyn, przybijanie torturowanych za język do stołu. W antypolskich akcjach oprócz UPA brały też udział jednostki ukraińskiej dywizji SS „Galizien" („Hałyczyna"), a także ukraińscy chłopi. Znaczna część Polaków chroniła się w warownych obozach, zwanych samoobronami (m. in. Przebraże, Huta Pieniacka, Huta Stepańska); część samoobron zdołała dotrwać do chwili nadejścia Armii Czerwonej. Polska partyzantka, z AK na czele, odpowiadała akcjami odwetowymi, w trakcie których palono całe wsie ukraińskie i mordowano ludność cywilną (niektóre wsie ukraińskie pacyfikowane były przez oddziały składające się z policji niemieckiej i polskich grup). Nie wiadomo, ilu Polaków zginęło z ukraińskich rąk, najprawdopodobniejsze są liczby 80-100 tyś., z czego 40 tyś. na Wołyniu, 30-40 tyś. w Galicji Wschodniej i 10--20 tyś. na Lubelszczyźnie (niektórzy polscy autorzy piszą nawet o 300-500 tyś. zabitych). Kilkaset tysięcy Polaków wybrało ucieczkę w kierunku zachodnim. Nie są znane straty ukraińskie, były one jednak znacznie niższe, być może sięgnęły 30 tyś. zabitych. Polska Podziemna Podległe rządowi na uchodźstwie konspiracyjne struktury w okupowanej przez Niemców Polsce były tak silne, wszechstronnie rozbudowane i obejmujące znaczną część społeczeństwa, że na ich określenie przyjmuje się termin „Państwo Pod- ziemne". Początki tego państwa sięgają jesieni 1939 r. Po zakończeniu kampanii wrześniowej niewielkie grupki żołnierzy pragnęły kontynuować walkę zbrojną. Jedna z takich grup, dowodzony przez majora Henryka Dobrzańskiego (przybrał on pseudonim „Hubal") oddział kawalerii wycofał POLSKA PODZIEMNA 339 się w Góry Świętokrzyskie. Oddział ten liczył w lutym 1940 r. ok. trzystu ludzi, wśród których przeważali ochotnicy spośród miejscowego chłopstwa. Wkrótce kierownictwo ruchu oporu (Związek Walki Zbrojnej) wydało rozkaz o rozwiązaniu oddziału i przejściu do konspiracji, wskutek czego część partyzantów odeszła; „Hubal" nie podporządkował się rozkazowi i na czele oddziału stoczył kilka po- tyczek z Niemcami. Śmierć dowódcy w jednej z nich 30 kwietnia 1940 r. oznaczała w praktyce koniec działalności „hubalczyków". Główną formą działalności ruchu oporu w Polsce stać się miała przez dłuższy czas nie walka partyzancka, lecz praca konspiracyjna. Pierwsze organizacje pod- ziemne powstawały już we wrześniu 1939 r. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy utworzono m. in. organizacje „Ojczyzna" oraz „Gryf Kaszubski" (od 1941 r. pod nazwą Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski"). Na obszarze Generalnego Gubernatorstwa powstały w trakcie kampanii wrześniowej m. in. Komenda Obrońców Polski (KOP), działająca w Krakowie Organizacja Orła Białego, zwłaszcza zaś — od 27 września w Warszawie — Służba Zwycięstwu Polski (SZP), której dowódcą został gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, a jego zastępcą i szefem sztabu płk Stefan Rowecki. SZP miała być w założeniu twórców jednolitą, ogólnopolską organizacją wojskowo-polityczną i pełnić funkcję krajowej ekspozytury władz RP przebywających na uchodźstwie. W rezydującym we Francji rządzie gen. Władysława Sikorskiego kierownictwo nad pracami wojskowymi na terenie kraju przejął gen. Kazimierz Sosnkowski, wkrótce powołany na komendanta głównego organizacji przemianowanej w listopadzie 1939 r. na Związek Wałki Zbrojnej (ZWZ). W czerwcu 1940 r. komendantem głównym ZWZ został awansowany wcześniej do stopnia generała Rowecki (ps. „Grot", „Kalina", „Rakoń", „Grabica"). Jesienią tego roku w ZWZ. skupiło się ok. 3,7 tyś. oficerów i podchorążych oraz ok. 16 tyś. podoficerów (liczby szeregowych nie da się ustalić). ZWZ (od lutego 1942 r. pod nazwą Armia Krajowa, AK) miał być organizacją o charakterze ogólnonarodowym i ponadpartyjnym. Jego głównym zadaniem była konspiracyjna walka bieżąca, której ukoronowanie stanowiłoby powszechne po- wstanie, wzniecone w chwili przejścia zachodnich aliantów do ofensywy; w na- stępnej fazie zakładano odtworzenie w kraju regularnych sił zbrojnych i przystą- pienie do walki frontowej. Dowództwo ZWZ-AK było samodzielnym ośrodkiem władzy w ramach polskiego Państwa Podziemnego (nie podlegało utworzonej w 1940 r. Delegaturze Rządu RP na Kraj). Na czele organizacji stał Komendant Główny (Dowódca AK; obu tytułów używano zamiennie); po aresztowaniu gen. „Grota" przez Gestapo 30 czerwca 1943 r. komendantem został gen. Tadeusz Ko- morowski ps. „Bór", osobistość mniejszego formatu niż wysoce utalentowany Ro- wecki (gen. Komorowski pełnił tę funkcję do 2 października 1944 r., tj. do upadku Powstania Warszawskiego). Bardzo jak na warunki okupacyjne rozbudowaną i sprawnie funkcjonującą strukturą był centralny aparat dowodzenia AK, w takiej skali nie mający odpowiednika w podbitej przez Niemców Europie (w lipcu 1944 w samej tylko Komendzie Głównej AK pracowało ok. 4 tys. ludzi). Stan liczebny całej organizacji w 1944 r. prawdopodobnie wynosił powyżej 300 tyś. ludzi. Rozwój organizacyjny następował w zarówno w drodze werbunku, jak i po- przez tzw. akcję scaleniową, gdyż jednym z motywów utworzenia ZWZ-AK było dążenie do zintegrowania konspiracyjnych organizacji i grup wojskowych. Proces 340 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ integracji podziemnego wojska zainicjowano już w 1940 r. W następnych latach akcja nabierała coraz większego rozmachu, lecz w trakcie prowadzonych rozmów pojawiały się liczne trudności organizacyjne, a przede wszystkim polityczne. Prze- ciągały się zwłaszcza rozmowy ze Stronnictwem Narodowym (SN), dysponującym Narodową Organizacją Wojskową (NÓW), i Stronnictwem Ludowym (SL), które utworzyło Bataliony Chłopskie (BCh); oba te stronnictwa odnosiły się nieufnie do ZWZ-AK i reprezentowanej przez nią (mimo deklarowanej przez ZWZ-AK apolityczności) linii politycznej. W rezultacie w latach 1942-1943 w skład AK weszła większość NÓW, w której nastąpił na tym tle rozłam (pozostała część NÓW przystąpiła do utworzonych wówczas Narodowych Sił Zbrojnych, NSZ). W 1944 r. podpisano umowę scaleniową także z NSZ (do AK wstąpiła jednak tylko część NSZ), co wywołało w samej AK poważne kontrowersje. Mimo prowadzonych dłu- gotrwałych rozmów z SL i BCh oraz podpisania w maju 1943 r. umowy o zasadach scalenia BCh z AK (przewidywano włączenie do AK jedynie oddziałów taktycznych BCh, oddziały terytorialne zachować miały natomiast samodzielność), akcja ta przeciągała się do końca wojny (podporządkowano AK jedynie niespełna l /3 oddziałów BCh, tj. ok. 50 tys. ludzi). Do 1944 r. w ramach AK scalono jednak kilkaset większych i mniejszych organizacji o zasięgu ogólnokrajowym i lokalnym. Pod względem politycznym i ideowym AK miała przez cały czas istnienia nie- jednolity charakter, a w jej szeregach znalazły się środowiska mocno ze sobą skon- fliktowane. Mimo to AK istotnie stała się rodzajem ogólnokrajowej armii pod- ziemnej. Niezależnie od przygotowań do powstania powszechnego, będącego strategicznym celem organizacji, prowadzono walkę bieżącą. W ramach działalności bojowej stopniowo przechodzono od akcji sabotażowo-dywersyjnych, typowych dla ZWZ, do działań na większą skalę, o charakterze dywersyjno-party-zanckim. Akcję sabotażową prowadzono początkowo m. in. poprzez pozostający w strukturach AK Związek Odwetu. Wykolejano transporty kolejowe, niszczono mosty i obiekty gospodarcze, urzędy w mniejszych miejscowościach, niszczono akta ewidencji ludności itp. Działalność dywersyjną na zapleczu frontu wschodniego prowadziła w latach 1941-1943 organizacja „Wachlarz", będąca wydzielonym członem Związku Odwetu. Nasilenie walki z okupantem nastąpiło wraz z przełomem lat 1942 i 1943 (m. in. akcje „Wieniec"). W tym samym czasie zbrojnie przeciwstawiano się (wraz z BCh) akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Na prze- łomie lat 1942-1943 powołano do życia Kierownictwo Dywersji (Kedyw), który powstał ze Związku Odwetu, „Wachlarza", Grup Szturmowych Szarych Szeregów i innych ogniw. Zadaniem Szefostwa Kedywu Komendy Głównej AK było m. in. planowanie akcji dywersyjnej i sabotażu w skali kraju, szkolenie kadry i kierowanie działaniami podległych oddziałów dyspozycyjnych. Komórki Kedywu powstały też w obszarach i okręgach; na wszystkich szczeblach formowano większe oddziały dyspozycyjne; w okręgach stawały się one zawiązkami oddziałów partyzanckich. W ramach Komendy Głównej istniało też od 1942 r., tworzone przez grono dowódców, Kierownictwo Walki Konspiracyjnej (zajmujące się m. in. sprawami samoobrony, odwetu, dywersji i sabotażu), które w 1943 r. zostało połą- czone z Kierownictwem Walki Cywilnej; stworzono w ten sposób Kierownictwo Walki Podziemnej (KWP), z Komendantem Głównym AK na czele, kierujące za- 341 POLSKA PODZIEMNA równo tzw. walką bieżącą, jak i walką cywilną. Wśród organów wykonawczych KWP byli żołnierze Szarych Szeregów (konspiracyjne harcerstwo), tworzący kil- kusetosobowy oddział dyspozycyjny Kedywu, znany pod różnymi nazwami (ostatnią była Brygada Dywersyjna, kryptonim „Broda"). W połowie 1944 r. oddziały dyspozycyjne AK w Warszawie liczyły ok. 2,3 tyś. żołnierzy, w tym ok. 750 żołnierzy Kedywu. Byli oni najlepiej uzbrojoną i wyszkoloną, a przy tym doświadczoną w wielu akcjach bojowych kadrą. Wśród najbardziej spektakularnych akcji były zamachy na czołowych przedstawicieli okupacyjnego aparatu represji (zwłaszcza udany zamach na generała SS i szefa policji w dystrykcie warszawskim, Franza Kutscherę, l lutego 1944 r.) i akcje odbijania więźniów. Łącznie w latach 1943-1944 AK odbiła kilkaset osób z więzień i aresztów w Warszawie (największy rozgłos zdobyła akcja odbicia więźniów pod warszawskim Arsenałem) i na prowincji. W ramach akcji terroru i odwetu atakowano m. in. patrole żandarmerii. W specjalnych akcjach zdobywano zaopatrzenie, broń i pieniądze; wraz z BCh oddziały AK atakowały niemieckie komisje kontyngentowe na wsi. Działalnością informacyj-no- propagandową kierowało Biuro Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej. Wydawano prasę i inne publikacje, drukowane we własnych drukarniach. Łącznie AK wydawała ok. 250 tytułów pism; spośród nich największym i najważniejszym pismem był ukazujący się od jesieni 1939 „Biuletyn Informacyjny", którego jednorazowy nakład osiągał 50 tyś. egzemplarzy bez wydań regionalnych. Destrukcję w wojsku przeciwnika i wśród ludności niemieckiej szerzono w ramach tzw. akcji „N". Rozbudowano sieć wywiadu ofensywnego, operującego w Generalnym Gubernatorstwie, na terytorium Rzeszy oraz na zapleczu frontu wschodniego. Do największych osiągnięć wywiadu ZWZ-AK zaliczono rozpoznanie przygotowań niemieckich do agresji na Związek Radziecki, ustalenie kierunku głównego uderzenia niemieckiego na froncie wschodnim latem 1942 (Stalingrad i Kaukaz), rozpoznanie ośrodka doświadczalnego niemieckiej broni rakietowej w Peenemiinde, odnalezienie i zabezpieczenie pocisku rakiety V-2 (zdobyty niewypał poddany został badaniom przez polskich specjalistów, a jego część w lipcu 1944 r. wysłano drogą lotniczą do Wielkiej Brytanii). O bezpieczeństwo organizacji dbał kontrwywiad. W planach Komendy Głównej ZWZ-AK zwieńczeniem działalności organizacji miało być powstanie powszechne, któremu towarzyszyć miało odtwarzanie w kraju regularnych jednostek Wojska Polskiego. Celowi temu przez długi czas podporządkowywano bieżącą działalność. Gen. Rowecki uważał, że wobec ogromnej przewagi wojskowej okupanta akcje zbrojne przyniosą jedynie masowe represje. Przemyślenia te były zasadniczo słuszne. Szacuje się, iż tylko w GG było kilkadziesiąt tysięcy niemieckich policjantów, a poza tym w latach 1942-1943 stacjonowało tam od 300 tyś. do ponad 0,5 mln żołnierzy Wehrmachtu; polski ruch oporu mimo swej siły nie był w stanie zadać Niemcom znaczących strat. Wyrazem tej postawy, tj. ograniczania walki bieżącej, były artykuły na łamach „Biuletynu Informacyjnego" z lutego i kwietnia 1943 r., zatytułowane Z bronią u nogi oraz Akcja zbrojna? Tak — ale ograniczona (tytuł pierwszego z nich był później wykorzystywany przez komunistyczną propagandę, niezgodnie z prawdą twierdzącą, jakoby AK jedynie „czekała z bronią u nogi"). W rzeczywistości już w 1942 r. informowano o istnieniu ok. 20 grup i oddziałów partyzanckich AK. 342 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Propagującej natężenie walki zbrojnej komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej (PPR) większość podziemnych ugrupowań zarzucała jednak awanturnictwo i brak odpowiedzialności. Powyższe założenia Komenda Główna AK zresztą rewidowała, tworząc w 1943 r. większe oddziały partyzanckie. U schyłku tego roku, według sprawozdań komendantów okręgów, działać miało już ok. 60 takich oddziałów (łącznie ok. 4 tyś. żołnierzy). Oddziałom tym przypadła dodatkowa funkcja — obrony miejscowej ludności polskiej przed partyzantką radziecką (Wiłeńszczy- zna, Nowogródczyzna) oraz przed nacjonalistami ukraińskimi (Wołyń). Jak już wspomniano, na Wołyniu ludność polska gromadziła się w większych wsiach, w których budowano pozycje obronne, obsadzane następnie przez partyzantów AK (w miejscowościach Przebraże, Huta Stepańska i in.). Gwałtowny wzrost liczebny (kilkadziesiąt tysięcy osób) partyzantki AK nastąpił w 1944 r., w okresie przystępowania do realizacji planu „Burza". Dochodziło do poważnych bitew partyzanckich (m. in. w lasach suchedniowskich, w lasach janowskich i lipskich oraz Puszczy Solskiej, a także w lasach parczewskich) z niemieckimi oddziałami pacyfikacyjnymi, próbującymi „oczyścić" zaplecze w obliczu zbliżania się Armii Czerwonej. Od połowy 1940 r. organizowali swe oddziały zbrojne ludowcy, najpierw pod nazwą Chłostra (skrót od: Chłopska Straż), a od wiosny 1941 r. jako Bataliony Chłopskie (BCh), z komendantem głównym Franciszkiem Kamińskim. Od schyłku 1942 r. powstawały żywiołowo oddziały partyzanckie BCh, było ich łącznie 69. Oddziały BCh broniły m. in. ludności pacyfikowanej Zamojszczyzny, staczając bitwy pod Wojdą i Zaborecznem, prowadziły akcje przeciwkontyngentowe, broniły młodzież przed wywózką do Rzeszy, paraliżowały transport okupanta (wysadzanie pociągów). Wiosną 1944 r. stan osobowy BCh miał sięgać 170 tyś. W ramach akcji scaleniowej Komendzie Głównej AK podporządkowano jedynie 50 tyś. żołnierzy BCh; na przeszkodzie całkowitemu wcieleniu BCh do AK stanęło dyskryminowanie bechowskich oficerów przy obsadzaniu stanowisk dowódczych oraz różnice polityczne. Jesienią 1939 r. działacze Stronnictwa Narodowego przystąpili do tworzenia własnej organizacji zbrojnej, nazwanej później Narodową Organizacją Wojskową (NÓW). Niektóre środowiska prawicy narodowej budowały jednakże własne struktury wojskowe, m. in. dawny ONR, którego członkowie utworzyli tzw. grupę „Szańca" (późniejszy Związek Jaszczurczy) i Konfederację Narodu. Według niektórych badaczy NÓW, w połowie 1942 r. osiągnęła stan ok. 80 tyś. ludzi. Wkrótce doszło w organizacji tej do rozłamu, gdyż część działaczy sprzeciwiła się scaleniu z Armią Krajową (nastąpiło ono w listopadzie 1942 r.). We wrześniu 1942 r. część NÓW wraz ze Związkiem Jaszczurczym powołała Narodowe Siły Zbrojne. Liczyły one u schyłku roku następnego 70 tyś. członków, co wydaje się jednak liczbą zawyżoną. Walkę z Niemcami NSZ prowadziły w bardzo ograniczonym zakresie, a w przypadku poszczególnych oddziałów miały nawet miejsce różne kontakty i lokalne układy z niemiecką policją i żandarmerią. Gdy zaś w marcu 1944 r. doszło do podpisania umowy scaleniowej NSZ z AK — co nawiasem mówiąc przez większość ugrupowań Polski Podziemnej, zwłaszcza zaś ludowców i socjalistów, przyjęte zostało z oburzeniem — także w łonie NSZ doszło do rozłamu. Oenerow-ska część NSZ (mniej więcej połowa stanu osobowego) utworzyła własną organi- POLSKA PODZIEMNA 343 zację, o tej samej nazwie — Narodowe Siły Zbrojne. Była to najbardziej skrajna polska organizacja prawicowa, antydemokratyczna, skrajnie antykomunistyczna i antyradziecka, a przy tym antysemicka. Niektóre oddziały NSZ niekiedy kolabo- rowały z Niemcami, zwłaszcza zaś powstała latem 1944 r. Brygada Świętokrzyska. W początkach 1945 r. przy pomocy Niemców Brygada Świętokrzyska przeszła do Czech, dzięki czemu udało się jej następnie przedostać do zajmowanej przez Amerykanów Bawarii. Oprócz wojskowego istniał cywilny pion działalności konspiracyjnej, w którym główną rolę odgrywały cztery partie (nazywane „grubą czwórką") pozostające przed wojną w opozycji wobec rządzącej sanacji, a po klęsce wrześniowej wspierające rząd na uchodźstwie: Stronnictwo Ludowe (SL), Stronnictwo Narodowe (SN), Polska Partia Socjalistyczna (PPS) i Stronnictwo Pracy (SP). Prawie rok zajęło tym stronnictwom stworzenie własnych struktur organizacyjnych. Najwcześniej wznowiło konspiracyjną działalność Stronnictwo Narodowe (kryptonim konspiracyjny „Kwadrat") z Mieczysławem Trajdosern jako pierwszym przewodniczącym, lecz poza partią pozostały prężne środowiska działające przed wojną m. in. w Obozie Narodowo-Radykalnym (część ich działaczy utworzyła jesienią 1940 r. Konfederację Narodu). Wiosną 1940 r. powstało Centralne Kierownictwo Ruchu Ludowego (CKRL), kontynuacja Stronnictwa Ludowego (kryptonim „Trójkąt" lub „Roch", stąd inna nazwa SL „Roch"); po aresztowaniu Macieja Rataja czołowymi działaczami ruchu byli Stanisław Osiecki, Kazimierz Bagiński, Józef Niecko, Jan Piekałkiewicz, Stefan Korboński. Wobec rozwiązania PPS przez grupę jej działaczy pod koniec września 1939 r., w dwa miesiące później utworzono w konspiracji nową partię socjalistyczną, nazwaną później Centralne Kierownictwo Ruchu Mas Pracujących Miast i Wsi — Wolność, Równość i Niepodległość (w skrócie PPS- WRN, kryptonim „Koło"), kierowaną przez Tomasza Arciszew-skiego, Kazimierza Pużaka i Zygmunta Zarembę. Powołana wówczas Gwardia Ludowa WRN została wkrótce podporządkowana Związkowi Walki Zbrojnej, jako formacja zbrojna zachowująca całkowitą autonomię organizacyjną. W opozycji wobec PPS-WRN znajdowały się grupy bardziej radykalnych działaczy socjalistycznych z Norbertem Barlickim i Stanisławem Dubois (aresztowani przez Niemców w 1940 r.) oraz Adamem Próchnikiem, Leszkiem Raabe i in. Najmniejszą partią „grubej czwórki" było Stronnictwo Pracy (kryptonim „Romb"). Pod kryptonimem „Prostokąt" występowało niewielkie Stronnictwo Demokratyczne. Spośród organizacji młodzieżowych szczególną rolę odgrywał Związek Harcerstwa Polskiego, działający — o czym już była mowa — pod konspiracyjnym kryptonimem Szare Szeregi. W zdecydowanej opozycji wobec rządu i stronnictw prorządowych znajdowały się nieliczne i słabe organizacje komunistyczne, które ożywiły się dopiero po ataku niemieckim na Związek Radziecki. Konspiracyjne organizacje komunistyczne zjednoczyła dopiero powstała w styczniu 1942 r. Polska Partia Robotnicza (PPR). Trzon cywilnego pionu prorządowego podziemia stanowiła wspomniana De- legatura Rządu. Jej departamenty były odpowiednikami ministerstw (informacji i propagandy, komunikacji, likwidacji skutków wojny, oświaty i kultury, poczt i telegrafów, pracy i opieki społecznej, przemysłu i handlu, robót publicznych i odbudowy, skarbu, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych). Wśród organów Delegatury znajdowały się m. in. Biuro Ziem Zachodnich, pełniący funkcje poli- 344 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ cyjne Państwowy Korpus Bezpieczeństwa oraz utworzone w 1941 r. Kierownictwo Walki Cywilnej (KWC). Do zadań tego ostatniego należało organizowanie sabotażu, sądzenie zdrajców, rejestrowanie niemieckich zbrodni oraz ogólne mo- bilizowanie społeczeństwa do biernego oporu. W 1943 r. KWC zostało połączone z działającym w ramach Komendy Głównej AK Kierownictwem Walki Konspiracyjnej, tworząc Kierownictwo Walki Podziemnej (KWP), na którego czele stał odtąd Komendant Główny AK — zmiana ta oznaczała osłabienie pozycji Delegatury w strukturach Państwa Podziemnego. Pomiędzy Delegaturą a Komendą Główną AK nieraz zresztą dochodziło do sporów politycznych i kompetencyjnych. Zorganizowane w latach 1942-1943 terenowe ekspozytury nazwano delegaturami okręgowymi (odpowiedniki województw), tym z kolei podlegały delegatury powiatowe. Delegat Rządu miał rangę ministra, w kwietniu 1944 r. został wice- premierem, a niedługo później utworzył Krajową Radę Ministrów (działającą w podziemiu do chwili samorozwiązania l lipca 1945 r.). Funkcje Delegata Rządu pełnili kolejno: Cyryl Ratajski ze Stronnictwa Pracy (1940-1942), ludowiec Jan Pie- kałkiewicz (1942-1943), po jego aresztowaniu przez Niemców Jan Stanisław Jan- kowski z SP (1943-1945); jako ostatni funkcję tę pełnił ludowiec Stefan Korboński. Przy Delegaturze działał Polityczny Komitet Porozumiewawczy, w skład którego wchodzili przedstawiciele „grubej czwórki" i innych organizacji politycznych. W marcu 1943 r. instytucja ta zmieniła nazwę na Krajową Reprezentację Polityczną, a w styczniu 1944 r. została przekształcona w Radę Jedności Narodowej, quasi- parlament mający stanowić przeciwwagę dla utworzonej przez komunistów Krajowej Rady Narodowej. Fenomenem na skalę całej okupowanej przez Niemców Europy było tajne szkol- nictwo, które zorganizowało podziemie w okupowanej Polsce. Szacuje się, że w roku szkolnym 1943/44 z tajnych kompletów korzystało nawet 100 tyś. uczniów starszych klas podstawowych w GG i po ok. 20 tyś. na ziemiach włączonych do Rzeszy oraz na Kresach. Uczniów tajnych szkół średnich było wówczas w GG ok. 66 tyś., na ziemiach wcielonych do Niemiec ponad 2 tyś., a na ziemiach wschodnich ponad 5 tyś. Pracowały nadto tajne szkoły wyższe. Wydawano liczne tytuły prasy podziemnej. Drukowano przy tym nie tylko gazetki i pisma ulotne, lecz również książki (w tym Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego czy Dywizjon 303 Arkadego Fiedlera, a także m. in. tomiki poezji). Na Zachodzie W kampanii wrześniowej Polska poniosła klęskę, jednak wbrew temu, co twierdził Berlin, wojna polsko-niemiecka toczyła się nadal. Rządzący Polską przez ostatnie lata byli w opinii ogółu osobami skompromitowanymi, obciążanymi odpowiedzialnością za straszliwą klęskę, w obliczu której spiesznie opuściły kraj. „Szosa zaleszczycka", jedna z dróg prowadzących ku granicy z Rumunią, stała się dla wielu Polaków symbolem hańby. Najwyższe władze polskie zostały zresztą na terenie Rumunii internowane, co ułatwiło przejęcie steru rządów przez osobistości będące dotąd w opozycji. Przy pomocy Francuzów do tworzenia nowego rżą- NA ZACHODZIE 345 du mógi przystąpić jeden z przywódców centroprawicowego ugrupowania antysa- nacyjnego, tzw. Frontu Morges, 58-letni wówczas gen. Władysław Sikorski, były szef Sztabu Generalnego (1921-1922), premier (1922-1923) i minister spraw wojsko- wych (1924-1925), uchodzący za frankofila. Do Francji dostał się przez Bukareszt. Odtworzenie władz RP na uchodźstwie było ważnym aktem międzynarodo- woprawnym, podkreślającym istnienie polskiej państwowości mimo faktu oku- powania ziem polskich przez dwa mocarstwa. Okolicznością korzystną było to, że żaden z okupantów nie zdecydował się na utworzenie na zajętych ziemiach pol- skiego ośrodka quasi-rządowego lub marionetkowego rządu, który mógłby zostać przeciwstawiony władzom urzędującym na obczyźnie. Utworzenie rządu na emigracji i kontynuowanie walki z Niemcami pod polskim dowództwem u boku aliantów podtrzymywało też na duchu naród. Nadzieja na rychłe pokonanie Rzeszy i oswobodzenie kraju była wielka, a osobę nowego premiera-generała zaczęto otaczać w okupowanej Polsce niemal kultem. „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej" — powtarzali Polacy zimą 1939/40, ufni w sukces oczekiwanej na wiosnę ofensywy francusko-brytyjskiej. Niedemokratyczna konstytucja kwietniowa z 1935 r., dająca prezydentowi Mościckiemu prawo wyznaczenia następcy (następcą był co prawda marszałek Rydz-Śmigły, lecz i on znajdował się przecież w rumuńskim potrzasku), umożliwiła teraz przekazanie urzędu innej osobistości. Ponieważ przedstawiona początkowo przez Mościckiego kandydatura ambasadora RP w Rzymie, gen. Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, byłego adiutanta Piłsudskiego, wywołała kontrowersje (i co więcej, veto Francji), ostatecznie za zgodą przebywających we Francji przedstawicieli opozycji głową państwa wyznaczony został 30 września były marszałek Senatu, wojewoda pomorski i prezes Światowego Związku Polaków z Zagranicy, „umiarkowany" piłsudczyk Władysław Raczkiewicz. Niemal jednocześnie zaprzy- siężone w Paryżu rząd Sikorskiego, ze Stanisławem Strońskim (endecja) jako wi- cepremierem i usuniętym w 1932 r. z urzędu ministra spraw zagranicznych innym piłsudczykiem, Augustem Zaleskim (któremu Raczkiewicz chciał pierwotnie po- wierzyć misję sformowania rządu), jako szefem dyplomacji. Mimo obecności w nowych władzach kilku „umiarkowanych" piłsudczyków (oprócz wspomnianych Raczkiewicza i Zaleskiego należał do nich przede wszystkim gen. Kazimierz Sosnkowski, a przez kilka miesięcy urząd ministra skarbu pełnił Adam Koc) zmiany te oznaczały w praktyce nie tyle utworzenie „rządu zgody narodowej", co przejęcie władzy przez dotychczasową opozycję. Sikorski, będący także ministrem spraw wojskowych i sprawiedliwości, w li- stopadzie został również Naczelnym Wodzem. Umocnił też swą pozycję względem głowy państwa, gdyż na mocy tzw. umowy paryskiej nowy prezydent zobowiązał się nie wykonywać tych postanowień konstytucji kwietniowej, które dawały mu prawo samodzielnego — bez porozumiewania się z premierem — działania. Na urząd „następcy prezydenta" Raczkiewicz powołał jednak nie Sikorskiego, jak to wcześniej sugerował, lecz generała Sosnkowskiego. Siedzibą rządu był najpierw Paryż, a od listopada — położone w zachodniej Francji Angers. W Paryżu pozostał Naczelny Wódz i jego sztab. Koalicję rządową tworzyły cztery stronnictwa: Stronnictwo Ludowe, Polska Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Narodowe i Stronnictwo Pracy. Partie te zdomi- 346 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ nowały też powołaną w grudniu 1939 r. Radę Narodową, będącą doradczym organem prezydenta i rządu; jej nominalnym przewodniczącym został sędziwy Ignacy Paderewski, a wiceprzewodniczącym robiący błyskotliwą karierę młody i energiczny lider ludowców, Wielkopolanin (aczkolwiek urodzony w Niemczech, w Westfalii) Stanisław Mikołajczyk. Rząd składał się w większości z ludzi przy- padkowych, jako że większość stronnictw nie miała możliwości delegowania w jego skład swych liderów. Wybijającą się jednostką był premier, o którym Piotr Wandycz słusznie napisał, że „przerastał o głowę innych ministrów". Szczerze dążył do utworzenia „rządu jedności narodowej" i generalnie próbował sprzeciwiać się — na ogół jednak mało skutecznie — „polowaniu na czarownice", jakim stały się małostkowe często próby pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpo- wiedzialnych za klęskę wrześniową. Głównym celem nowych władz było kontynuowanie wojny z Niemcami u boku aliantów aż do zwycięskiego końca, walka o niepodległą Polskę, która nie tylko miałaby wyjść z wojny nieuszczuplona terytorialnie, lecz powinna uzyskać pewne nabytki kosztem pokonanej Rzeszy (myślano przede wszystkim o Prusach Wschodnich). Sytuację komplikował fakt, że ponad połowa terytorium kraju oku- powana była przez ZSRR, z którym Polska nie pozostawała w stanie wojny, ale i nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych. Już zresztą u schyłku 1939 r. ze strony brytyjskiej pojawiły się sugestie, że alianci nie będą mogli dopomóc Polsce w odtworzeniu jej przedwojennej granicy wschodniej —już wówczas Brytyjczycy zauważali, iż ustanowiona u schyłku września 1939 r. zachodnia granica Związku Radzieckiego pokrywa się z grubsza z tzw. linią Curzona, a więc linią proponowaną przez Londyn w 1919 r., i dodawali, iż na wschód od niej znajdowały się „ziemie przeważnie nie polskie, lecz białoruskie i ukraińskie". Ambasador RP w Londynie Edward hr. Raczyński odnotowywał, że już wówczas „ze strony brytyjskiej dawano Polakom wyraźnie do zrozumienia, że w Londynie nikt nie zamierza zaostrzać stosunków brytyjsko-sowieckich z racji Polski". Mimo przejściowych, bardzo niekiedy ostrych kryzysów w stosunkach między zachodnimi mocarstwami a Moskwą (zwłaszcza po napaści radzieckiej na Finlandię u schyłku listopada 1939 r.) Brytyjczycy przez cały czas liczyli na konflikt między Rzeszą Niemiecką a ZSRR. Rząd RP od początku nie był traktowany przez mocarstwa zachodnie jak rów- norzędny partner. Dopiero w kwietniu 1940 r. Polska wymogła zaproszenie jej do alianckiej Najwyższej Rady Wojennej i jej organu wykonawczego, tj. Międzyso- juszniczego Komitetu Wojskowego, lecz i wówczas wielką przesadą były słowa gen. Sikorskiego na posiedzeniu gabinetu, jakoby stawiało to „Polskę całkowicie na równi z aliantami". Francuscy wojskowi w kontaktach z polskimi oficerami nie zawsze skrywali lekceważenie, które pogłębiła szybka klęska Rzeczypospolitej we wrześniu. Przedmiotem specjalnych wysiłków rządu na uchodźstwie było odtworzenie regularnych sił zbrojnych. Zdaniem polskich przywódców wojsko, walczące u boku armii sojuszniczych i tworzące odrębną całość, miało przyczynić się do zrealizo- wania polskich celów wojennych, zapewniając jednocześnie Polsce odpowiednie miejsce w powojennej Europie. Najwcześniej zorganizowano siły morskie, składające się początkowo z siedmiu okrętów (m. in. niszczyciele „Błyskawica", „Burza" i „Grom", jeszcze pod koniec sierpnia wysłane do Wielkiej Brytanii, oraz okręty NA ZACHODZIE 347 II: podwodne „Orzeł" i „Wilk", które we wrześniu-październiku przedarły się z Bałtyku przez Sund i dotarły do Anglii), o łącznej wyporności stanowiącej niemal połowę tonażu polskiej Marynarki Wojennej sprzed l września. Żołnierzy do sił lądowych rekrutować chciano spośród polskiej emigracji zarobkowej na Zachodzie oraz spośród przedostających się do Francji internowanych w Rumunii i na Węgrzech, liczono też na uciekinierów z okupowanego kraju. Wkrótce utworzono dwie dywizje (dowodzone przez gen. Bronisława Ducha i gen. Bronisława Pruga-ra-Ketlinga), a następnie dowodzoną przez gen. Zygmunta Szyszko-Bohusza Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich, mającą pierwotnie walczyć w składzie alianckiego korpusu ekspedycyjnego, który Brytyjczycy i Francuzi zamierzali wysłać z pomocą Finlandii, zaatakowanej u schyłku listopada 1939 r. przez ZSRR. Brak zgody Norwegii i Szwecji na przepuszczenie korpusu i zawarcie przez Finów 12 marca 1940 r. pokoju ze Związkiem Radzieckim uczyniło te plany bezprzedmiotowymi, a Brygadę Podhalańską skierowano 24 kwietnia do Norwegii, gdzie odznaczyła się w walkach o Narwik. W Syrii powstała Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich pod dowództwem pułkownika (wkrótce generała) Stanisława Kopańskiego. Formowano następne związki, w tym dwie kolejne dywizje oraz brygadę kawalerii pancernej. Odtwarzano lotnictwo. Stan Wojska Polskiego we Francji sięgał 84,5 tyś. żołnierzy. Tworzenie tych sił przerwał niemiecki atak na Francję 10 maja 1940 r. W kam- panii francuskiej wzięły udział dwie dywizje (generałów Ducha i Prugara-Ketlin- ga) oraz dowodzona przez gen. Stanisława Mączka improwizowana jednostka, nazwana 10. Brygadą Kawalerii Pancernej, złożona z oddziałów tworzonej od schyłku 1939 r. brygady pancernej. W obliczu klęski jednostki te zostały przez dowódców rozwiązane, rozproszyły się, a część internowano w Szwajcarii. Ewakuowana z Norwegii Brygada Podhalańska broniła „reduty bretońskiej" i tam została rozbita. Z klęski ocalało w sumie 27,6 tyś. żołnierzy, lecz w liczbie tej znajdowała się również Brygada Strzelców Karpackich, która z Syrii w całości przeszła do znajdującej się pod brytyjską kontrolą Palestyny. Łącznie straty polskie (zabici, ranni, zaginieni, wzięci do niewoli) wyniosły aż 2/3 stanów osobowych. W końcowej fazie kampanii rząd RP przedostał się do Libourne (pod Borde- aux); 18 czerwca Sikorski udał się do Londynu, gdzie z nowym — urzędującym od 10 maja — premierem brytyjskim Winstonem Churchillem zawarł porozumienie w sprawie ewakuacji na Wyspy Brytyjskie władz państwowych i resztek wojska. 18 lipca została parafowana, a 5 sierpnia podpisana polsko-brytyjska umowa wojskowa, potwierdzająca znaczenie sojuszu obu państw oraz wspólną wolę kontynuowania walki, a także regulująca sprawy związane z odtworzeniem na Wyspach polskiej armii. Klęska Francji była ciosem zwłaszcza dla wierzącego w potęgę tego kraju i jego armii gen. Sikorskiego. Z drugiej strony szybki upadek Francji nakazywał inaczej spojrzeć na przebieg kampanii wrześniowej i zrelatywizować rozmiar tamtej katastrofy. Koła piłsudczykowskie, mogące liczyć na pomoc ze strony prezydenta Raczkiewicza i ministra Zaleskiego, spróbowały przy tej okazji wykorzystać błędy popełnione przez premiera i podczas kampanii (zarzucano mu złe zorganizowanie ewakuacji wojska), i na parkiecie dyplomatycznym. Na polecenie Sikorskiego przedłożono bowiem 19 czerwca stronie brytyjskiej memorandum przewidujące 348 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ utworzenie w ZSRR 300-tysięcznej armii spośród przebywających tam Polaków. Krok ten, nie konsultowany ani z prezydentem, ani z rządem, przeciwnicy Sikor- skiego mocno krytykowali (chodziło o to, że w memorandum nie została podniesiona kwestia uznania przez Moskwę granicy ryskiej), doprowadzając do wycofania memorandum. Sprzyjający im prezydent 18 lipca odwołał zatem Sikorskiego, powierzając urząd premiera ministrowi Załeskiemu. Kryzys został szybko zaże- gnany, gdyż Sikorskiemu udzielili poparcia i Brytyjczycy, i partie tworzące koalicję rządową, z mediacją wystąpił też gen. Sosnkowski. U Zaleskiego pojawiło się zaś trzech wiernych Sikorskiemu wyższych oficerów (z szefem sztabu płk. Tadeuszem Klimeckim na czele), którzy nie stroniąc od gróźb domagali się od niego nieprzyjmowania nominacji. Już wówczas, w związku z polityką wobec ZSRR, zarysowywał się zasadniczy podział w łonie emigracji, który z roku na rok pogłębiał się. Jakimkolwiek negocjacjom ze Związkiem Radzieckim — dopóki Moskwa nie uzna za niebyłe swe nabytki dokonane po 17 września 1939 r. — sprzeciwiali się m. in. niemal wszyscy narodowcy, wielu socjalistów, piłsudczycy, zdecydowana większość kadry oficerskiej (i to nie tylko związana z obozem sanacyjnym). Z kolei generał Sikorski czy lider ludowców Stanisław Mikołajczyk wykazywali pod tym względem większą elastyczność, aczkolwiek i oni stali na gruncie granicy przedwrześniowej. Po podpisaniu umowy sierpniowej przystąpiono na terenie Szkocji do tworzenia l Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii, którego dowódcą został gen. Marian Kukiel. Możliwości rekrutacyjne były już jednak mocno ograniczone, a l Korpus składał się z brygad strzelców i stanowił równowartość dywizji piechoty. Spośród jednostek lądowych jedynie Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich (ok. 5 tyś. ludzi) miała w najbliższych miesiącach wziąć udział w walkach na terenie Libii, gdzie znalazła się w sierpniu 1941 r. (Tobruk). Pozostałe oddziały polskich wojsk lądowych weszły do akcji dopiero w 1944 r. Nie dotyczyło to lotnictwa i floty. W trwającej od lipca do października 1940 r. powietrznej „bitwie o Anglię" wsławili się polscy lotnicy, walczący w ramach RAF-u. Największą sławę zdobył dywizjon myśliwski 303. Spośród 1733 samolotów niemieckich strąconych podczas „bitwy o Anglię" polscy piloci zniszczyli 203 samoloty nieprzyjaciela na pewno oraz 35 maszyn prawdopodobnie, uszkodzili też 36 samolotów niemieckich. Polskie dywizjony bombowe brały też, od września, udział w nalotach bombowych na cele niemieckie położone na kontynencie, a od wiosny roku następnego latały nad Niemcy (23 marca 1941 r. polscy lotnicy zrzucali już bomby na Berlin). Polskie lotnictwo było stale rozbudowywane; do wiosny 1941 r. sformowano 13 polskich dywizjonów. Rosła w siłę także polska Marynarka Wojenna, operująca w składzie Royal Navy. Okręty polskie pełniły przeważnie służbę w osłonie konwojów; niszczyciel „Piorun" (jeden z kilku okrętów przekazanych polskiej flocie przez Wielką Brytanię) wziął udział w maju 1941 r. w starciu z niemieckim pancernikiem „Bismarck". 349 CIEŃ KREMLA Cień Kremla Atak Niemiec na Związek Radziecki 22 czerwca 1941 r. zmusił rząd RP do — jak powiedział następnego dnia na posiedzeniu gabinetu gen. Sikorski — „zasad- niczego przemyślenia i przepracowania podstaw naszej polityki". Wielka Brytania, walczący dotąd niemal w osamotnieniu jedyny sojusznik Polski, z radością powitała fakt, iż Rzesza główny impet swej potęgi skierowała teraz bardzo daleko od Wysp. Zacieśnienie stosunków brytyjsko-radzieckich stało się wówczas w optyce Londynu sprawą bardzo pilną. Dyplomacja brytyjska zainteresowana była zatem także normalizacją w relacjach między Polską a ZSRR. Generał Sikorski gotów był realizować wobec Moskwy względnie elastyczną politykę, lecz i on stał na stano- wisku, że na wschodzie należy odtworzyć terytorialne status quo. Związek Ra- dziecki jednak, nawet w obliczu wielkich klęsk Armii Czerwonej latem 1941 r., nie godził się na przywrócenie granicy ryskiej. Sikorski pod naciskiem Brytyjczyków zrezygnował z pogłębiania tej sprawy i 30 lipca 1941 r. wraz z ambasadorem radzieckim Iwanem Majskim podpisał w gmachu Foragn Office w Londynie (w obecności Churchilla i Edena) układ o wzajemnych stosunkach ze Związkiem Radzieckim. W kwestii wspólnej granicy Moskwa uznawała jedynie, że „traktaty radziecko-niemieckie z r. 1939 dotyczące zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swą moc", co nie oznaczało jeszcze zo- bowiązania się do przywrócenia stanu sprzed września 1939 r. Sikorski liczył wszakże na to, iż osiabiony ZSRR — a dość powszechne były wówczas głosy za- kładające, że Armia Czerwona zostanie pokonana przez Wehrmacht — w przy- szłości siłą rzeczy zmuszony będzie pogodzić się z granicą ryską, a Polska uzyska w tej sprawie poparcie zarówno Brytyjczyków, jak i Amerykanów, których przy- stąpienia do wojny przeciwko Niemcom spodziewano się. O tym, że nadzieje na poparcie Anglosasów były płonne, świadczyło wystąpienie Anthony Edena w Izbie Gmin w dniu podpisania układu Sikorski—Majski. Szef brytyjskiej dyplomacji podkreślił otóż, iż Wielka Brytania nie jest gwarantką polskich granic. Niemniej jednak stosunki polsko-radzieckie zostały przywrócone, a Kreml — co miało dla strony polskiej największe znaczenie — wyraził zgodę na utworzenie w ZSRR Armii Polskiej podporządkowanej rządowi RP. Decyzja ta przyniosła wolność dziesiątkom tysięcy obywateli Rzeczypospolitej. Na mocy odrębnego pro- tokołu rząd radziecki zobowiązywał się do udzielenia „amnestii" wszystkim oby- watelom polskim pozbawionym wolności na terytoriach kontrolowanych przez Moskwę (amnestii udzielono następnie na mocy dekretu władz radzieckich 12 sierpnia). Polsko-radziecką umowę wojskową podpisano 14 sierpnia w Moskwie. W związku z podpisaniem układu Sikorski—Majski doszło w „polskim Lon- dynie" do kolejnego ostrego kryzysu rządowego. Grupa wpływowych polityków z prezydentem Raczkiewiczem, ministrem Zaleskim, gen. Sosnkowskim i liderem Stronnictwa Narodowego Tadeuszem Bieleckim na czele wyrażała pogląd, że nie można zawierać porozumienia ze Związkiem Radzieckim, zanim ten nie zgodzi się — i to wyraźnie — na przywrócenie granicy ryskiej. Uważali oni również, że Sikorski przekroczył swe kompetencje, zawierając układ. Dnia 25 sierpnia Zaleski, 350 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Sosnkowski oraz minister Marian Seyda (SN) podali się w związku z tym do dy- misji, a Bielecki wystąpił z Rady Narodowej; Raczkiewicz pozostał na stanowisku. Przeciwko Sikorskiernu zwracali się też niektórzy przywódcy PPS, m. in. Adam Pragier i Adam Ciołkosz. Z kryzysu lipcowo-sierpniowego zwycięsko wyszedł Sikorski, wsparty zwłaszcza przez ludowców ze Stanisławem Mikołajczykiem, lecz opozycja rosła w siłę. Dokonano zmian w rządzie: na czele Ministerstwa Spraw Zagranicznych stanął — lecz tylko jako kierownik tego resortu — Edward Ra- czyński, który zachował też urząd ambasadora w Wielkiej Brytanii. Wspomniana umowa wojskowa konkretyzowała zagadnienia wiążące się z formowaniem Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Na dowódcę tej armii Sikorski wyznaczył gen. Władysława Andersa, który w kampanii wrześniowej jako do- wódca kolejno Nowogródzkiej Brygady Kawalerii i grupy operacyjnej kawalerii walczył z Niemcami i Rosjanami, a po dostaniu się do radzieckiej niewoli więziony był we Lwowie i w Moskwie. Władze polskie liczyły, że będą mogły utworzyć armię liczącą ok. 150 tyś. ludzi. Na rozległych terenach ZSRR organizowano polskie komisje poborowe, a armię formowano na Powołżu (w rejonie Buzułuku i Tockoje) i później (od stycznta-lutego roku następnego) w Kazachstanie, Uzbekistanie i Kirgizji. Najpierw przystąpiono do tworzenia dwóch dywizji piechoty (oznaczonych numerami 5 i 6), w grudniu zaś, podczas moskiewskich rozmów Sikor-skiego ze Stalinem porozumiano się w kwestii sformowania dalszych czterech (o numerach 7-10) oraz innych jednostek, o łącznej liczbie 96 tyś. żołnierzy. Z różnych przyczyn napływ ludzi był wolniejszy niż zakładano. Nie wiedziano zwłaszcza, że zdecydowana większość oficerów została zgładzona przez NKWD; ich poszukiwania trwały, a strona radziecka udzielała niejasnych odpowiedzi (z ust Stalina usłyszano, że oficerowie ci być może zbiegli do Mandżurii). Pełnego stanu armia nigdy nie osiągnęła, w lutym 1942 r. liczyła 48 tyś., a w miesiąc później 66 tyś. osób. Żywność i uzbrojenie dostarczała Armia Czerwona, pozostały ekwipunek, w tym umundurowanie — Brytyjczycy. Władze radzieckie od początku domagały się jak najszybszego skierowania pojedynczych oddziałów polskich do walki, lecz polskie dowództwo chciało użyć armii jako całości i dopiero, gdy uzyska ona pełną gotowość bojową. Oddziały formowano głównie z wycieńczonych jeńców, którzy nie byli jeszcze dostatecznie wyposażeni i przeszkoleni. W polskim dowództwie obawiano się też, iż rozwój sytuacji na froncie wschodnim może spowodować, że Armię Polską w ZSRR spotkać może taki sam los, jaki spotkał polskich żołnierzy we Francji w czerwcu 1940 r. Pojawiła się zatem myśl, aby część tych żołnierzy przesunąć do Iranu. Zaintereso- wana tym była Wielka Brytania, mająca na względzie swe interesy na Bliskim Wschodzie. Służby cywilne Ambasady RP (ambasadorem został bardzo bliski Sikorskiemu prof. Stanisław Kot), przeniesionej wraz z innymi placówkami dyplomatycznymi z Moskwy do Kujbyszewa, dokąd ewakuował się rząd radziecki, poprzez swe delegatury terenowe roztoczyły opiekę nad rzeszą deportowanych wcześniej w głąb ZSRR obywateli polskich. Rząd radziecki ogłosił jednak, że za obywateli RP uznawał będzie jedynie osoby narodowości polskiej: zakwestionowano zatem prawo Polski do opieki nad Ukraińcami, Białorusinami i Żydami zamieszkującymi do 1939 r. wschodnie województwa Rzeczypospolitej, a tym samym — zakwe- CIEŃ KREMLA 351 stionowano prawo Polski do tych ziem. Rząd radziecki złożył to oświadczenie w chwili, gdy armie niemieckie podchodziły pod Moskwę. Był to niekorzystny prognostyk na przyszłość — można się było domyślać, że w razie radzieckich zwycięstw Kreml jeszcze bardziej usztywni swe stanowisko. Rozmowy, jakie gen. Sikorski przeprowadził z radzieckim dyktatorem 3 i 4 grudnia 1941 r. w Moskwie, nie były nadzwyczaj owocne. Stalin nie chciał poruszać kwestii granicy, a w sprawie statusu obywateli RP nie będących Polakami pozostał przy swym stanowisku. Nie wyjaśnił też losu polskich oficerów. Zgodził się jednak na ewakuowanie 25 tyś. żołnierzy polskich na Bliski Wschód; wówczas też uzgodniono, że Armia Polska w ZSRR liczyć będzie sześć dywizji. Po wyjeździe Sikorskiego z Moskwy położenie ZSRR poprawiło się. 5 grudnia ruszyła w rejonie radzieckiej stolicy, na długości tysiąca kilometrów, kontrofensywa Armii Czerwonej, która odrzuciła wojska niemieckie na zachód. Z kolei 7 grudnia w wojnie znalazły się Stany Zjednoczone, których flota została tego dnia zaatakowana przez japońskie lotnictwo w bazie morskiej Pearl Harbor na Hawajach. W cztery dni później solidaryzujące się z Japonią Niemcy i Włochy wypowiedziały Amerykanom wojnę. Koalicja Wielkiej Brytanii, ZSRR i Stanów Zjednoczonych stała się faktem. Spośród tych trzech mocarstw Związek Radziecki ponosił główny ciężar walki z armiami Hitlera. Sikorski tymczasem mógł oceniać jako swój sukces zgodę Stalina na ewaku- owanie polskich żołnierzy, gdyż ci istotnie kwaterowali w pożałowania godnych /arunkach. Generał Anders, coraz bardziej krytycznie nastawiony wobec polityki Sikorskiego, domagał się jednak wyprowadzenia do Iranu maksymalnej liczby żołnierzy. Stalin zgodził się i na to. Można zakładać, że dla Kremla wyjście armii Andersa ułatwiało późniejsze podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu. Poza tym Stalin mógł później mówić o „ucieczce" Polaków w obliczu zbliżających się armii niemieckich. Podobnie oceniał to następca Kota na stanowisku ambasadora RP w ZSRR Tadeusz Romer, który w kilka miesięcy później pisał w memoriale dla rządu, iż „fakt całkowitego wycofania z Rosji polskich sił zbrojnych uczynił bezprzedmiotowym nasze umowy wojskowe z Rządem sowieckim i pozbawił nas głównych atutów politycznych w dalszych stosunkach z Sowietami". W dwóch fazach (marzec-kwiecień oraz sierpień 1942 r.) wyprowadzono ze Związku Radzieckiego ponad 116 tyś. osób, w tym ponad 78 tyś. żołnierzy. Wśród osób cywilnych było ponad 13 tyś. dzieci. Ewakuowane oddziały zostały wkrótce połączone z Wojskiem Polskim na Środkowym Wschodzie, tworząc Armię Polską na Wschodzie. Po krótkim pobycie w Iranie armia przeszła do Iraku. W tym samym mniej więcej czasie, jesienią 1942 r., formowane na terenie Szkocji jako 1. Korpus Pancerno-Motorowy siły polskie (po Kukielu dowództwo korpusu objął gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz) obejmowały: 1. Dywizję Pancerną gen. Mączka, 1. Samodzielną Brygadę Strzelców gen. Ducha, jednostki artylerii, łączności i inne. Jako jednostka dyspozycyjna do użycia w kraju bezpośrednio podlegała Naczelnemu Wodzowi l. Samodzielna Brygada Spadochronowa płk. Sosa-bowskiego. U schyłku 1942 r. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły ponad 116 tyś. ludzi, z czego na terenie Wielkiej Brytanii ok. 24 tyś., na Wschodzie prawie 80 tyś., w Marynarce Wojennej 2,4 tyś., a lotnictwie 9,7 tyś. 352 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ Już wiosną 1942 r. władze radzieckie zaczęły zamykać delegatury Ambasady RP, rekrutujące żołnierzy do polskiej armii, a do lipca zamknęły je wszystkie. Ponad 100 pracowników delegatur aresztowano pod zarzutem szpiegostwa. Po wyjściu z ZSRR armii Andersa stosunki polsko-radzieckie popsuły się jeszcze bardziej. Na początku 1943 r. Moskwa usztywniła swe stanowisko w sprawie obywatelstwa twierdząc, że odtąd także osoby narodowości polskiej mieszkające na ziemiach włączonych w 1939 r. do ZSRR będą uważane za obywateli radzieckich. Niezadowolenie Kremla wzbudzały także plany gen. Sikorskiego, myślącego o utworzeniu federacji środkowoeuropejskiej, której rdzeniem byłaby konfederacja Polski i Czechosłowacji (11 listopada 1940 r. podpisano deklarację polsko- czechosłowacką, a 23 stycznia 1942 r. umowę między tymi krajami). Twór ten miał zahamować ekspansję Rosji w tej części Europy. Widząc jednak, że projekt federacji będzie przez Moskwę zdecydowanie zwalczany, emigracyjny rząd czechosłowacki Edvarda Beneśa począł gwałtownie tracie zainteresowanie całą tą koncepcją, przybierając orientację zdecydowanie prorosyjską i wstrzymując jesienią 1942 r. dalsze negocjacje w tej sprawie („Czechosłowacja nie będzie niczego podejmować, co byłoby sprzeczne z tradycją przyjaznych stosunków czechosło-wacko- radzieckich" — pisano w instrukcji czechosłowackiego MSZ). Nie udało się też Sikorskiemu wpłynąć na zmianę stanowiska Brytyjczyków w kwestii granicy polsko- radzieckiej. Polski premier próbował uzyskać jeszcze poparcie Amerykanów (w USA złożył trzy wizyty), lecz Stany Zjednoczone były w bardzo ograniczonym stopniu zainteresowane sprawami Europy Środkowowschodniej. Prezydent Franklin D. Roosevelt potrafił oczarować dość łatwowiernego Sikorskiego, lecz właśnie w Związku Radzieckim widział najważniejszego sojusznika w wojnie z Niemcami, a także przyszłego sprzymierzeńca w wojnie z Japonią. Zdaniem Anglosasów stanowisko rządu RPbyło bezkompromisowe i nierealistyczne. Churchill i Roosevelt już wtedy uzgodnili między sobą, iż Rzeczpospolita powinna poczynić znaczne ustępstwa terytorialne na rzecz ZSRR, a o polskim stanie posiadania rozstrzygną wielkie mocarstwa. Zarysowywał się projekt „przesunięcia" granic Polski w kierunku zachodnim. Koncepcja Sikorskiego, atakowanego zresztą coraz bardziej przez odłam emi- gracji za rzekomą ugodowość wobec Stalina, załamywała się. Trwającej między ZSRR a Polską „wojnie na noty dyplomatyczne" zaczęły z początkiem 1943 r. to- warzyszyć dość gwałtowne polemiki pomiędzy prasą polską a gazetami radziec- kimi. Atmosfera zaostrzającego się sporu zaczęła grozić zerwaniem stosunków dyplomatycznych. W marcu 1943 r. w Moskwie założony został kontrolowany przez komunistów ośrodek polityczny pod nazwą Związek Patriotów Polskich (ZPP) z Wandą Wasilewską jako przewodniczącą, który miał się stać narzędziem Stalina w polityce wobec Polski. Wydaje się, że Stalin szukał wówczas tylko pre- tekstu, by zerwać stosunki z rządem Sikorskiego. Gdy w nocy z 12 na 13 kwietnia 1943 r. radio niemieckie poinformowało o odkryciu w Katyniu grobów zamordowanych przez NKWD oficerów polskich, rząd RP zwrócił się — uczyniły to jednocześnie Niemcy — do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie tej sprawy, a dopiero później do rządu radziec- kiego. Moskwa wykorzystała to i w nocy z 25 na 26 kwietnia „przerwała" stosunki dyplomatyczne z rządem gen. Sikorskiego, zarzucając mu próbę wykorzystania CIEŃ KREMLA 353 „hitlerowskiego oszczerczego fałszu" w celu uzyskania od ZSRR „terytorialnych koncesji kosztem interesów Radzieckiej Ukrainy, Radzieckiej Białorusi i Radzieckiej Litwy". Kreml insynuował nawet, że między Polską a Niemcami istnieje kontakt i zmowa w prowadzeniu antyradzieckiej kampanii propagandowej. Zerwanie stosunków polsko-radzieckich bardzo pogorszyło położenie Polski w koalicji antyhitlerowskiej. Wartość sojusznika radzieckiego była dla Waszyngtonu i Londynu zbyt duża, by ryzykować większe napięcia w relacjach z Moskwą. Brytyjczycy i Amerykanie nie mieli zrozumienia dla postawy Polaków, poddali krytyce kroki podjęte przez polski rząd: „Jeżeli ludzie ci nie żyją, nic, co by Pan zrobił, ich nie wskrzesi" — mówił Sikorskiemu Churchill, który radził nawet ogło- szenie przez rząd RP, że „sprawa katyńska jest wymysłem propagandy niemiec- kiej". Zwracając się w pierwszej kolejności do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, a dopiero później do rządu ZSRR Sikorski istotnie popełnił poważny błąd taktyczny, lecz to akurat miało znaczenie drugorzędne. Moskwa z pewnością zna- lazłaby inny pretekst do zerwania stosunków z rządem RP. Z miesiąca na miesiąc szansę Rzeczypospolitej na odzyskanie •wschodnich województw malały. Związek Radziecki po zwycięstwie stalingradzkim, a nie- długo później po wygranej wielkiej bitwie pod Kurskiem wykazał, że to on roz- strzygnie losy tej wojny. Zachodni alianci dochodzili zaś do wniosku, że w 1943 r. możliwe będzie jedynie zaatakowanie Włoch, co nie mogło być uważane za otwarcie dawno oczekiwanego „drugiego frontu" na kontynencie. Gdy w związku z tym pojawiły się pogłoski, iż emisariusze Stalina prowadzą na terenie Szwecji sondażowe rozmowy z Niemcami w sprawie zawarcia separatystycznego pokoju z Rzeszą, gotowość Anglosasów do ustępstw wobec Moskwy zwiększyła się dodatkowo. Generał Sikorski, krytykowany z najróżniejszych stron, już tego nie doczekał. Jego samolot, którym powracał z półtoramiesięcznej podróży inspekcyjnej na Bliski Wschód, 4 lipca 1943 r. rozbił się tuż po starcie z brytyjskiej bazy w Gibraltarze. Niejasności i nieprawidłowości towarzyszące prowadzonemu przez Brytyjczyków śledztwu w tej sprawie zrodziły legendę, jakoby katastrofa była w rzeczywistości udanym zamachem na życie polskiego męża stanu. Hipotezy o zamachu nie zdołano nigdy udowodnić. Następcą Sikorskiego na stanowisku premiera został lider Stronnictwa Ludo- wego, Stanisław Mikołajczyk. Stanowisko Naczelnego Wodza przypadło generałowi Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Resort spraw wojskowych (przemianowany na Ministerstwo Obrony Narodowej, MON) już wcześniej, bo jesienią 1942 r., objął gen. Marian Kukieł. W rządzie większość tek znalazła się w rękach ludowców i socjalistów. Nowy premier, postać z pewnością nietuzinkowa, był jednak w chwili objęcia urzędu politykiem mało znanym nie tylko na arenie międzynarodowej, ale i w kraju. Znawcy polskiego życia politycznego na emigracji wiedzieli wszelako, że należał on do grupy zdecydowanych zwolenników „linii generała Sikorskiego". Istotnie, Mikołajczyk zamierzał kontynuować politykę zagraniczną swego po- przednika, toteż rychło stał się obiektem ataków bezkompromisowo nastawionych grup emigracji. Popierała go mniejszość. Wielu wyższych wojskowych, z Sosnkowskim na czele, nowego premiera lekceważyło. 354 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ W Związku Radzieckim tymczasem trwały wzmożone przygotowania do utwo- rzenia podległych komunistom oddziałów polskich. 8 maja 1943 r. ogłoszono, że na terenie ZSRR pod auspicjami Związku Patriotów Polskich powstanie dywizja piechoty mająca nosić imię Tadeusza Kościuszki. W miesiąc później obradował w Moskwie I Zjazd ZPP. Na dowódcę dywizji Stalin wyznaczył Zygmunta Berlin-ga, który nie chcąc ewakuować się z armią Andersa zdezerterował i pozostał w ZSRR, za co został zdegradowany (miał wcześniej stopień podpułkownika) oraz skazany — o czym jednak opinii publicznej ze względów politycznych nie poin- formowano — zaocznie na karę śmierci; teraz zaś przez Rosjan mianowany „polskim generał-majorem". W deklaracji ZPP znalazły się frazy o przyszłej Polsce złączonej przymierzem ze Związkiem Radzieckim; nie tajono też, że państwo to wyrzeka się Kresów, w zamian za co jego granice zostaną oparte na Odrze i Bał- tyku. Napływ ludzi, którzy „nie zdążyli do Andersa", był duży — wkrótce zatem sformowano kolejne dywizje, które utworzyły Korpus Polski, a następnie, w marcu 1944 r., całą armię. Chrzest bojowy dywizja kościuszkowska przeszła na Smo- leńszczyźnie, pod Lenino 12-13 października 1943 r. Mimo mężnej postawy żoł- nierzy bitwa zakończyła się w zasadzie niepowodzeniem, a dywizja poniosła wyjątkowo duże straty: ponad 500 zabitych, 1,7 tyś. rannych i ponad 600 zaginionych (wśród nich byli liczni dezerterzy). Ważny był jednak wydźwięk polityczny; po pierwsze — zasygnalizowano światu istnienie „innej Polski", radykalnie lewicowej i proradzieckiej; po drugie — żołnierze ci starli się z Niemcami wcześniej niż dywizje gen. Andersa. Siły Berlinga były stale rozbudowywane; wkrótce zakończono formowanie 2. Dywizji Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego, 3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta, Brygady Artylerii im. Józefa Bema, Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, l. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa", pułków artylerii i in. Wiosną 1944 r. i w następnych miesiącach sformowano 4. Dywizję Piechoty im. Jana Kilińskiego, Brygadę Kawalerii, Brygadę Saperów, dwie Brygady Artylerii Haubic,, Brygadę Artylerii Ciężkiej, Dywizję Artylerii Przeciwlotniczej, 4. Brygadę Artylerii Przeciwpancernej, później 6. Dywizję, l kwietnia 1944 r. Armia Polska w ZSRR liczyła 43,5 tyś. żołnierzy. W lipcu 1944 r. przystąpiono do tworzenia 2. Armii, której dowódcą został uczestnik wojny hiszpańskiej, komunista gen. Karol Świerczewski (ps. „Walter"). W jej składzie znalazły się ostatecznie: 5. (Saska), 7. (Łużycka), 8. i 9. (Drezdeńskie) oraz 10. (Sudecka) dywizje piechoty, 9. (Drezdeńska) i 14. (Sudecka) brygady artylerii przeciwpancernej, 3. Dywizja Artylerii Przeciwlotniczej, 4. Łużycka Brygada Saperów; armia ta w początkach 1945 r. liczyła 57 tyś. żołnierzy. Jesienią 1944 r. postanowiono sformować jeszcze 3. Armię, lecz nie wyszła ona ze stadium organizacji. Innym elementem rozgrywki Stalina o Polskę było zezwolenie na podjęcie przez polskich komunistów zorganizowanej działalności w nowej, jednolitej partii (Ko- munistyczną Partię Polski Stalin polecił w 1938 r. rozwiązać, a jej najwybitniej- szych działaczy stracić). Pod koniec grudnia 1941 r. przeszkolona w ZSRR grupa polskich komunistów (tzw. grupa inicjatywna, z Marcelim Nowotką i Pawłem Finderem) została zrzucona na spadochronach w okolicach Warszawy. Na zebraniu 5 stycznia 1942 r. w Warszawie działacze ci powołali Polską Partię Robotniczą 355 CIEŃ KREMLA (PPR); określenia „komunistyczny" w nazwie chciano uniknąć. Sekretarzem PPR został Nowotko, który w niespełna rok później w wyniku tajemniczych i nie do końca wyjaśnionych rozgrywek wewnętrznych został zamordowany. Funkcję se- kretarza objął wówczas Finder, a gdy ten został w listopadzie 1943 r. aresztowany przez Gestapo (i następnie zgładzony), na czele PPR stanął Władysław Gomułka ps. „Wiesław", reprezentujący względnie pragmatyczny nurt w polskim ruchu komunistycznym. Był on przekonany, że w celu pozyskania znaczącej części spo- łeczeństwa komuniści polscy powinni odejść od ortodoksyjnych haseł i wyekspo- nować tezy narodowe, demokratyczne oraz wyzwoleńcze. Wcześniej z inicjatywy Gomułki PPR prowadziła nawet rozmowy z przedstawicielami obozu rządowego, lecz nie przyniosły one żadnych efektów. Po zerwaniu stosunków polsko-ra- dzieckich PPR przystąpiła do intensywnych prac nad stworzeniem politycznej alternatywy wobec rządu na uchodźstwie. Czynnikiem ułatwiającym ekspansję propagandową PPR było rozwiązanie ze względów taktycznych przez Stalina w maju 1943 r. — m. in. jako gest „dobrej woli" pod adresem Anglosasów — Międzynarodówki Komunistycznej. PPR na pierwszy plan wysuwała hasła pa- triotyczne i demokratyczne, lecz nie zaniedbywała też podkreślania radykalnych społecznie elementów swego programu. W ogłoszonej jesienią 1943 r. nowej deklaracji programowej O co walczymy? komuniści głosili konieczność nasilenia walki zbrojnej z niemieckim okupantem, otwarcie podkreślali dążenie do sojuszu ze Związkiem Radzieckim, przyznawali, iż zamierzają zrezygnować z Kresów. Mowa była o przejęciu władzy przez klasę robotniczą, upaństwowieniu wielkiego przemysłu, banków i transportu, radykalnej reformie rolnej, wprowadzeniu planowania w życiu gospodarczym, ale także o szerokich swobodach obywatelskich. W1943 r. powstał Związek Walki Młodych (ZWM), niewielka, w następnym roku licząca jakoby ok. 600 osób komunistyczna organizacja młodzieżowa. Powoli rozbudowywano komunistyczne podziemie zbrojne, czyli Gwardię Ludową (GL), która przeprowadziła kilka głośnych akcji (m. in. zamachy bombowe na lokale uczęszczane przez Niemców), a jej rosnące w siłę oddziały partyzanckie staczały potyczki z siłami okupanta. Do końca 1943 r. utworzono ok. 150 oddziałów partyzanckich GL. Przeciwko oddziałom GL wystę- powały czynnie Narodowe Siły Zbrojne (np. 9 sierpnia 1943 pod Borowem na Lubelszczyźnie eneszetowcy zamordowali grupę 26 żołnierzy GL i 4 mieszkańców wsi, co gen. „Bór"-Komorowski nazwał „ohydnym mordem", a ocena ta została pozytywnie przyjęta przez większość podziemnych ugrupowań). Tymczasem Związkowi Radzieckiemu, którego sytuacja była pod koniec 1943 r. zdecydowanie bardziej korzystna niż wcześniej, znacznie łatwiej przychodziło uzyskiwanie korzyści politycznych od pozostałych mocarstw „wielkiej koalicji". Na obradującej w Teheranie (28 listopada — l grudnia 1943 r.) konferencji „wielkiej trójki" szefowie rządów USA i Wielkiej Brytanii poczynili poważne ustępstwa wobec swego, dźwigającego główny ciężar wojny z Niemcami, sojusznika. Do koncesji skłaniał się zwłaszcza Roosevelt; Churchill próbował oponować, lecz w końcu ulegał. Już pierwszego dnia obrad Stalin zaproponował przesunięcie Polski w kierunku zachodnim, po Odrę, co spotkało się z aprobatą Anglosasów — podobnie jak żądanie komunistycznego dyktatora, aby podstawą przyszłej granicy między Polską a Związkiem Radzieckim stała się „linia Curzona" (z pozostawię- 356 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ niem Lwowa po stronie radzieckiej: należy przypomnieć, że „linia Curzona" nie obejmowała obszaru b. zaboru austriackiego). Stalin nie dopuszczał do dyskusji w tej sprawie, twierdząc, iż zmiany, jakie zaszły jesienią 1939 r. „zgodnie z wolą miejscowej ludności", nie mogły być podważane. W zamian Polsce przypaść miała, oprócz terytoriów sięgających po Odrę, znaczna część Prus Wschodnich. Za- gadnięty o możliwość ponownego nawiązania stosunków z rządem RP na uchodź- stwie, Stalin niezwykle gwałtownie zaatakował niekomunistyczne podziemie polskie, które jakoby zamiast bić się z Niemcami „morduje przy współpracy z Niemcami [komunistycznych] partyzantów". Co więcej, w Teheranie uzgodniono, że strefa operacyjna Armii Czerwonej rozciągać się będzie do Łaby. Strefa ta objąć więc miała swym zasięgiem także Polskę, która tym samym znaleźć się miała w obrębie radzieckich wpływów politycznych. Premier Mikołajczyk jeszcze przed spotkaniem „wielkiej trójki" w Teheranie mówił szefowi brytyjskiej dyplomacji, że nie ma złudzeń co do motywów Kremla: „nie wierzę, by Moskwa dążyła naprawdę [...] do ułożenia swoich stosunków z Polską z zamiarem niemieszania się następnie do naszych spraw; Moskwa, przeciwnie, dąży do opanowania całej Polski". W kilka dni po zakończeniu konferencji rząd polski powziął uchwałę, w której podkreślał, iż stoi on „konsekwentnie na gruncie traktatu ryskiego". Gdy zaś 3 stycznia 1944 r. wojska 1. Frontu Białoruskiego przekroczyły granicę Polski z 1939 r., gabinet Mikołajczyka w specjalnej deklaracji dał wyraz oczekiwaniu, że jako jedyny prawowity rząd RP odzyska „jak najprędsze przywrócenie suwerennej władzy państwowej polskiej nad uwalnianymi ziemiami Rzeczypospolitej". ZSRR odpowiedział po kilku dniach, że jego siły zbrojne walczą na swoim terytorium, gdyż granica ustalona została „zgodnie z wolą ludności Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej, wyrażoną w plebiscycie przeprowadzonym w 1939 r. na podstawie szerokich zasad demokratycznych". Rosjanie od pewnego czasu sugerowali, że w Warszawie mógłby zostać zain- stalowany „zrekonstruowany" rząd polski i twierdzili, iż „oderwany od narodu" rząd Mikołajczyka „nie odzwierciedla interesów narodu polskiego i nie wyraża jego pragnień". Nowy rząd, twierdził np. Mołotow wobec ambasadora USA w Moskwie, powinien składać się z „uczciwych ludzi", pragnących współpracować z ZSRR. Churchill doradzał w związku z tym polskiemu premierowi jak najszybsze usunięcie uchodzącego za czołowego „wroga" Moskwy generała Sosn-kowskiego oraz porozumienie się z proradzieckimi politykami polskimi w kraju i w ZSRR. 20 stycznia 1944 r. przypominał zaś polskim politykom, że Londyn zobowiązał się do obrony nie granic, lecz niepodległości Polski, w związku z czym „Wielka Brytania nie stanie do wojny z Rosją w obronie wschodnich granic Polski. Ameryka nie uczyni tego również. Taka wojna doprowadziłaby świat do ostatecznej ruiny". W miesiąc później w przemówieniu wygłoszonym w brytyjskim parlamencie wyraził zrozumienie dla radzieckich żądań terytorialnych. Komunistom polskim w kraju udało się tymczasem pozyskać do współpracy radykalnych socjalistów, skupionych wokół mało znanego działacza Edwarda Osóbki-Morawskiego, oraz lewicę ruchu ludowego, która po odejściu ze Stronnictwa Ludowego „Roch" powołała później ugrupowanie SL „Wola Ludu". Wraz z tymi środowiskami PPR utworzyła Krajową Radę Narodową (jej posiedzenie założycielskie odbyło się w noc sylwestrową 1943/44), z komunistą Bolesławem 357 CIEŃ KREMLA Bierutem jako przewodniczącym, mającą pełnić funkcję konspiracyjnego ąuasi-- parlamentu. Występująca „w imieniu narodu polskiego" KRN nie uznawała rządu RP na uchodźstwie i zapowiadała utworzenie nowych władz państwowych. W programie KRN znalazły się przyjaźń z ZSRR, reforma rolna, nacjonalizacja przemysłu, transportu i banków, oparcie granic Polski na Odrze z jednej i na Bugu z drugiej strony. KRN przystąpiła też do tworzenia lokalnych rad (wojewódzkich, powiatowych, miejskich), lecz szło jej to bardzo opornie. Szybciej i sprawniej roz- budowywano komunistyczne siły zbrojne. Wraz z utworzeniem KRN doszło do przekształcenia GL w Armię Ludową (AL), na czele której postawiono przedwo- jennego polskiego generała (usuniętego z wojska po przewrocie majowym i zwią- zanego później z wywiadem radzieckim) Michała Żymierskiego ps. „Rola". W połowie 1944 r. AL liczyła prawdopodobnie ok. 15 tyś. członków, z czego jedna trzecia znajdowała się w oddziałach leśnych. Z chwilą zbliżania się Armii Czerwonej AL stoczyła kilka większych bitew z siłami niemieckimi, m. in. pod Rąblowem, Ewiną, w lasach suchedniowskich, lipskich, janowskich i w Puszczy Solskiej. Pomiędzy dwoma ośrodkami polskich komunistów (kraj, tj. PPR i KRN oraz emigracja w ZSRR, tj. ZPP i utworzone w styczniu 1944 r. Centralne Biuro Komu- nistów Polski w ZSRR, z Aleksandrem Zawadzkim, Stanisławem Radkiewiczem, Jakubem Bermanem, Karolem Świerczewskim, Wandą Wasilewską, jako pełno- mocnikami: Hilarym Mincem, Romanem Zambrowskim i in.) dochodziło do nie- porozumień. CBKP przez kilka miesięcy próbowało wręcz ignorować KRN, a w maju 1944 r. powstał nawet w ZSRR Polski Sztab Partyzancki, którego oddziały nie podlegały dowództwu AL. Dopiero w czerwcu ZPP oświadczył, że uznaje Krajową Radę Narodową za „prawdziwe przedstawicielstwo narodu polskiego". Wzajemna niechęć między „krajowcami" a działaczami, którzy przebywali przez całą wojnę w Związku Radzieckim, była źródłem powojennych konfliktów w łonie polskiej partii komunistycznej. Baza społeczna i polityczna KRN była nader wąska, lecz po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski instytucja ta mogła stać się realną alternatywą dla uznających rząd na uchodźstwie władz Polski Podziemnej. Te ostatnie, poważnie zaniepokojone, odpowiedziały najpierw powołaniem do życia 9 stycznia 1944 r. wspomnianej już 17-osobowej Rady Jedności Narodowej, z socjalistą Kazimierzem Pużakiem jako przewodniczącym. W ogłoszonej w połowie marca deklaracji O co walczy Naród Polski RJN stwierdzała: „Naród polski, zjednoczony w umiłowaniu wolności i w dążeniu do niepodległości, przeciwstawia się również jednomyślnie i zdecydowanie wszelkim próbom narzucenia nam wzoru rządzenia ze wschodu. Odrębność naszą w zestawieniu z rosyjskim wschodem i germańskim barbarzyństwem cechuje tysiącletnia tradycja wolności i kultura chrześcijańska". W deklaracji mowa była o ustroju demokratycznym, spółdzielczości, reformie rolnej, reformach gospodarczych i bardziej sprawiedliwym podziale dochodu narodowego. Jak już wspomniano, w kwietniu delegat rządu (Jan Stanisław Jankowski) został wicepremierem, u schyłku lipca wraz ze swymi trzema zastępcami powołał Krajową Radę Ministrów. Coraz bardziej izolowany Mikołajczyk łudził się jeszcze, że ma poparcie pre- zydenta Roosevelta, który taił przed nim, iż także Stany Zjednoczone potajemnie zaakceptowały „linię Curzona". W końcu premier zdecydował się pod wpływem 358 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ rad zachodnich przywódców nawiązać kontakt z ZSRR. Strona radziecka żądała jednak wówczas nit? tylko zaakceptowania „linii Curzona", lecz także „generalnej rekonstrukcji" naczelnych władz RP poprzez usunięcie Raczkiewicza, Sosnkow- skiego, Kukiela, Kota i innych. Gdy Armia Czerwona zajmowała już ziemie położone na zachód od „linii Curzona", 22 lipca 1944 r. radio Moskwa ogłosiło, że w Chełmie powstał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Polscy komuniści mieli zatem swój ośrodek pełniący funkcje rządu. Następnego dnia Stalin pisał w liście do Churchilla, że Komitet „zamierza przystąpić do tworzenia administracji na polskim terytorium i mam nadzieję, że to zrealizuje". Dodał, iż PKWN zapewne stanie się „trzonem dla utworzenia tymczasowego Rządu Polskiego z sił demokratycznych", lecz zgodził się przyjąć na Kremlu Mikołajczyka. 30 lipca, gdy Armia Czerwona toczyła ciężkie walki na przedpolach Warszawy, polski premier przybył do Moskwy. Ze Stalinem spotkał się 3 sierpnia. Kilkanaście godzin wcześniej dowiedział się, że w polskiej stolicy trwa od l sierpnia powstanie. Zmierzch II Rzeczypospolitej Latem 1942 r. podziemne kierownictwo Rzeczypospolitej ukończyło prace nad planem wywołania powszechnego powstania w chwili, gdy „klęska niemiecka, skutkiem załamania się na froncie bądź bojowym, bądź wewnętrznym, stanie się niewątpliwa, to znaczy wtedy, gdy wystąpią zupełnie wyraźnie narastające w sposób ciągły objawy katastrofy niemieckiej". Powstanie wybuchnąć miało na terenach „etnograficznie polskich", głównie w Generalnym Gubernatorstwie. Zbliżanie się Armii Czerwonej do granic Polski, zmieniona sytuacja polityczna i brak objawów załamania się niemieckiej woli oporu zmusiły jednak polskie władze do odejścia od tych planów. Jesienią 1943 r. w instrukcji dla Armii Krajowej pisano z Londynu o konieczności podjęcia walk z wycofującymi się oddziałami niemieckimi i konieczności pozostania w konspiracji po wkroczeniu Rosjan. Nowy dowódca AK — stosunkowo mało doświadczony oficer o dość ograniczonych horyzontach intelektualnych — generał Tadeusz „Bór"-Komorowski wydał jednak (20 listopada 1943 r.) rozkaz, zgodnie z którym w operacji tej, której nadano kryptonim „Burza", oddziały AK najpierw miały atakować wycofujących się Niemców, aby następnie „wystąpić w roli gospodarza" wobec Armii Czerwonej. Lokalni dowódcy AK wraz z przedstawicielami władz cywilnych mieli w tym celu zgłaszać się u dowódców radzieckich. Naiwnie liczono, że strona radziecka chcąc nie chcąc będzie musiała uznać te władze. „Dając Sowietom minimalną pomoc wojskową, stwarzam im jednak trudność polityczną" — wyjaśniał „Bór" w kilka miesięcy później swe motywy. W lutym 1944 r. rząd RP zaakceptował ten sposób postępowania. Już w 1943 r. stosunki między AK a partyzantką radziecką na wschodzie Rze- czypospolitej były wrogie; chociażby to mogło być niedobrym prognostykiem dla rozpoczynającej się w początkach roku następnego „Burzy". Akcja ta najwcześniej rozpoczęła się na Wołyniu, gdzie wycofujące się oddziały niemieckie zostały za- 359 ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ atakowane przez 27. Wołyńską Dywizję Piechoty (tak nazwano 6-tysięczne zgru- powanie AK). Od schyłku marca dywizja współdziałała z jednostkami Armii Czer- wonej, ponosząc ciężkie straty i trafiając w końcu w niemieckie okrążenie (poległ dowódca, Jan Wojciech Kiwerski ps. „Oliwa"). Z kotła udało się dywizji wyjść; jej większa część przebiła się w czerwcu przez Polesie na Lubelszczyznę (szlak bojowy tego największego oddziału partyzanckiego AK liczył ponad 600 km), pozostali znaleźli się po radzieckiej stronie frontu, gdzie zostali wcieleni do „armii Berlinga". Gdy z kolei w lipcu Armia Czerwona podeszła pod Wilno, niemiecka załoga miasta 7 lipca została z zewnątrz zaatakowana przez liczące 5,5 tyś. ludzi oddziały okręgów wileńskiego i nowogródzkiego AK (dowódca ppłk Aleksander Krzyżanowski ps. „Wilk"). Polski atak załamał się; Armia Czerwona zdobyła miasto dopiero 13 lipca, przy wsparciu AK. „Wilk" wraz ze swym sztabem został wkrótce aresztowany przez NKWD; żołnierze NKWD zaatakowali też niektóre oddziały AK, rozbijając je po krótkiej walce. Wielu akowców aresztowano i zesłano w głąb ZSRR. Również dowódca oddziałów AK pomagających Rosjanom zdobyć Lwów (23- 27 lipca) został następnie pojmany. Podobnie zakończyła się „Burza" na Polesiu i Białostocczyźnie. Pod koniec lipca do analogicznych działań przystąpiła AK na Lubelszczyźnie, gdzie samodzielnie lub przy współdziałaniu z Armią Czerwoną wyzwoliła szereg miejscowości. I tam doszło po zakończeniu działań wojennych do aresztowań (m. in. dowódca okręgu AK i delegat okręgowy). Wszędzie oddziały AK były rozbrajane, a żołnierze odmawiający wstąpienia do „armii Berlinga" aresztowani i deportowani do ZSRR. Wysiłek zbrojny Armii Krajowej nie został dostrzeżony przez opinię między- narodową; cele polityczne „Burzy" nigdzie nie zostały osiągnięte. Wobec niepo- wodzenia tej akcji w Komendzie Głównej AK dojrzała decyzja, aby w związku ze zbliżaniem się frontu wschodniego do Wisły wywołać powstanie w stolicy („Burza" nie obejmowała Warszawy), Uważano, iż w przypadku Warszawy o czynie zbrojnym polskiego Państwa Podziemnego stanie się na tyle głośno, aby z uwagi na ewentualną reakcję Zachodu Kreml nie sięgnął po represje wobec ujawniających się w stolicy przedstawicieli władz Rzeczypospolitej. Dzięki temu droga do zainstalowania w kraju rządu londyńskiego stanąć miała otworem. Sprawę uznano za naglącą wobec powołania przez komunistów 21 lipca Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który następnego dnia ogłosił w Chełmie Lu- belskim swój manifest, m. in. kwestionujący legalność rządu na uchodźstwie, i wobec szybkiego zbliżania się Armii Czerwonej do Warszawy (obawiano się m. in., że powstanie w stolicy polscy komuniści wzniecą sami). Gabinet Mikołajczyka upoważnił zatem delegata rządu Jana Stanisława Jankowskiego do ogłoszenia w mieście powstania (wbrew opinii zachodnich aliantów), co oznaczało danie w tej kwestii wolnej ręki kierownictwu krajowemu. Nie mając dokładnych informacji o siłach niemieckich, zamiarach Armii Czerwonej i sytuacji na froncie — ostatniego dnia lipca wczesnym wieczorem zebrani na konferencji u „Bora"-Ko-morowskiego podjęli decyzję o wznieceniu powstania l sierpnia o godzinie 17.00 („Godzina W"). Właściwym autorem idei wywołania w stolicy powstania był gen. Leopold Okulicki, pierwszy zastępca szefa sztabu i szef operacji AK (zrzucony został do kraju w maju 1944 r. jako cichociemny), decyzję podjęli Komorowski, jego zastępca i szef sztabu gen. Tadeusz Pełczyński, Okulicki i delegat rządu Jan- 360 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ kowski. Decydujące słowo należało do „Bora" i Jankowskiego. Zakładano, że po kilku- lub kilkunastodniowych walkach miasto znajdzie się w polskich rękach, tuż przed wkroczeniem sił radzieckich. Autorzy decyzji o powstaniu — które miało przecież pokrzyżować plany Stalina — zdawali sobie sprawę, że jego sukces zależeć będzie przede wszystkim od Armii Czerwonej. To, że Rosjanie mogą w tej sytuacji nie zechcieć przyjść powstańcom z pomocą, najwidoczniej przekraczało wyobraźnię odpowiedzialnych za tę decyzję. Tymczasem niemiecka obrona w re- jonie Warszawy okrzepła, Niemcy potrafili nawet przeprowadzić potężne kontr- uderzenie, a na przedpolach stolicy stoczona została duża bitwa pancerna, z wy- nikiem niekorzystnym dla Rosjan. Walkami kierował komendant Okręgu Warszawa-Miasto płk Antoni Chruściel („Monter"). W szczytowym okresie walk powstańcze siły zbrojne liczyły ok. 40 tyś. żołnierzy, lecz początkowo tylko kilka tysięcy spośród nich miało na wyposażeniu broń strzelecką — pozostali dysponowali tylko granatami lub nawet butelkami z benzyną. Oprócz AK w walkach uczestniczyły inne, mniejsze organizacje, w tym 800 żołnierzy NSZ i 500 z AL. W pierwszych kilkudziesięciu godzinach powstańcy opanowali jedynie część miasta, wskutek czego powstało kilka osob- nych ognisk walki. 5 sierpnia inicjatywę przejęli Niemcy (zadanie zduszenia po- wstania powierzono generałowi SS Erichowi von dem Bach-Zelewskiemu); zaj- mowaniu przez nich kolejnych dzielnic towarzyszyły masowe mordy ludności cywilnej. Całe dzielnice bombardowane były przez Luftwaffe. Pojedyncze sukcesy powstańców w drugiej połowie miesiąca nie mogły zmienić położenia. 2 września Niemcy opanowali Stare Miasto, odcięte wcześniej od innych dzielnic po- wstańczych (ostatni obrońcy Starówki przeszli kanałami do Śródmieścia). Doskonale zdający sobie sprawę, że powstanie politycznie wymierzone jest przeciwko niemu, Związek Radziecki uchylał się od udzielenia pomocy walczącej Warszawie. Rozmawiający w Moskwie ze Stalinem premier Mikołajczyk (3 i 9 sierpnia) praktycznie niczego nie uzyskał: dyktator najpierw ostro atakował powstańców i rząd RP, później zaś utrzymywał, iż na przeszkodzie stanęła mu silna niemiecka kontrofensywa. W liście do Churchilla i Roosevelta Stalin pisał, że autorzy „awantury warszawskiej" to „garstka przestępców" chcących jedynie „uchwycić władzę". Dopiero 10 września Armia Czerwona rozpoczęła szturm Pragi, opanowując wkrótce prawobrzeżną Warszawę. 16 września próbę sforsowania Wisły podjęła armia gen. Berlinga, której żołnierze zdołali wprawdzie utworzyć przyczółek (na Ursynowie), Jęcz ich operacja desantowa zakończyła się w sumie niepowodzeniem. Po koniec września powstańcy bronili się już tylko w Śródmieściu (ok. 12 tyś. żołnierzy i 200 tyś. ludności cywilnej). 2 października dowództwo powstańcze podpisało z Niemcami układ o kapitulacji, na mocy którego żołnierze walczącej stolicy uzyskali status kombatantów wojennych, a 4 i 5 października udali się wraz z gen. „Borem"-Komorowskim do niewoli. Poległo ok. 10 tyś. żołnierzy, 5 tyś. zaginęło, 25 tyś. odniosło ciężkie rany. Niemcy stracili 10 tyś. zabitych, 6-7 tyś. zaginionych i 4 tys. rannych. Ogromne były straty wśród ludności cywilnej: wskutek głównie bombardowań oraz w wyniku masowych mordów śmierć poniosło ok. 150 tyś. ludzi. Stolica Polski została w 80 procentach zniszczona, a burzenie gmachów odbywało się także po ustaniu walk, metodycznie (Hitler wydał rozkaz o zrównaniu miasta z ziemią). 361 ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ 63-dniowy bój osamotnionej przez wszystkich aliantów Warszawy był największą bitwą stoczoną podczas II wojny światowej przez siły powstańcze z regularną armią okupacyjną. Powstanie było, jak zauważył E. Duraczyński, „rozpaczliwą próbą zatrzymania i odwrócenia biegu wydarzeń politycznych, którego sami Polacy odwrócić nie byli w stanie". Już po kilku dniach walk wśród żołnierzy i ludności cywilnej pojawiły się akcenty krytyczne wobec rządu RP i osób bezpośrednio za decyzję o powstaniu odpowiedzialnych, a także wobec aliantów, którzy pozostawili walczące miasto samemu sobie. Jako „ciężką zbrodnię" określił wówczas wzniecenie powstania gen. Anders. Atmosfera przygnębienia i rozgoryczenia została wykorzystana przez propagandę PPR. Fakt, że w Warszawie zginął kwiat polskiej młodzieży, stał się jednym z czynników ułatwiających przejęcie władzy w kraju przez komunistów, wspieranych przez ZSRR. Anna Swirszczyńska Budując barykadę Baliśmy się budując pod ostrzałem barykadę. Knajpiarz, kochanka jubilera, fryzjer, wszystko tchórze. Upadła na ziemię służąca dźwigając kamień z bruku, baliśmy się bardzo, wszystko tchórze — dozorca, straganiarz, emeryt. Upadł na ziemię aptekarz wlokąc drzwi od ubikacji, baliśmy się jeszcze bardziej, szmuglerka, krawcowa, tramwajarz, wszystko tchórze. Upadł chłopak z poprawczaka wlokąc worek z piaskiem, więc baliśmy się naprawdę. Choć nikt nas nie zmuszał, zbudowaliśmy barykadę pod ostrzałem. (z tomiku Budowałam barykadę, 1974) Wspomniana już pierwsza wizyta Mikołajczyka w Moskwie (30 lipca - 9 sierpnia 1944 r.), gdzie premier spotkał się ze Stalinem i Mołotowem, a także trzykrotnie z przedstawicielami KRN i PKWN, rj. Bierutem, Osóbką-Morawskim i Wasi- 362 POLSKA PODCZAS DRUGIE] WO]NY ŚWIATOWE] lewską, nie przyniosła satysfakcjonujących rezultatów. Powstanie nie wzmocniło pozycji Mikołajczyka, wręcz przeciwnie — postawiło go w pozycji proszącego o pomoc petenta. Po powrocie do Londynu oskarżany o kapitulanctwo premier apelował do swych kolegów w rządzie o daleko idący kompromis ze Związkiem Radzieckim, uzyskując zgodę Rady Ministrów na ewentualne włączenie PPR w skład nowego rządu i na znaczne ustępstwa w kwestii granicy (aczkolwiek Lwów i Wilno miały pozostać w Polsce). Oferta rządu RP nie została przez Moskwę przyjęta. Atakowany coraz bardziej Mikołajczyk zdołał jeszcze przeforsować dymisję Sosnkowskiego, 30 września, z funkcji Naczelnego Wodza (w rozkazie wydanym w piątą rocznicę wybuchu wojny Sosnkowski dał wyraz swemu oburzeniu z powodu braku pomocy ze strony aliantów; wywołało to protesty rządu brytyjskiego) — nowym Naczelnym Wodzem został „Bór"~Komorowski, który jednak już od 5 października przebywał w niemieckiej niewoli. Bezpośrednim zwierzchnikiem sił zbrojnych został w tej sytuacji prezydent Raczkiewicz, a fak- tycznie funkcję tę sprawowali we dwójkę szef Sztabu Naczelnego Wodza gen. Stanisław Kopański i minister obrony narodowej gen. Marian Kukieł; dopiero w lutym roku następnego obowiązki Naczelnego Wodza przejął gen. Władysław Anders, którego z kolei na stanowisku dowódcy 2. Korpusu zastąpił gen. Zyg- munt Szyszko-Bohusz. Pośrednictwo brytyjskie sprawiło, że Mikołajczyk 12-20 października ponownie przeprowadził w Moskwie liczne rozmowy, tak ze Stalinem, jak i z przedsta- wicielami „Polski lubelskiej" (w Lublinie znalazł swą siedzibę PKWN), a także z przebywającymi w stolicy ZSRR Brytyjczykami. Gdy 13 października doszło do rozmowy Mikołajczyka ze Stalinem i Mołotowem w obecności Churchilla i Edena, polski premier usłyszał, iż także Roosevelt w Teheranie „zgodził się całkowicie na »linię Curzona«. Słowa: „O ile nie przyjmiecie granic, będziecie wyeliminowani na zawsze" usłyszał Mikołajczyk następnego dnia nie z ust Stalina czy Mołoto-wa, lecz od Churchilla, który poza tym ostrzegał go, iż Wielka Brytania nie będzie „burzyć pokoju w Europie tylko dlatego, że Polacy kłócą się między sobą". Brytyjski polityk jakby nie zdawał sobie sprawy, że dla Stalina w sprawie polskiej głównym celem nie była już granica, lecz pełne podporządkowanie Rzeczypospolitej Moskwie. Mikołajczyk w obliczu, jak mówił, „wspólnego frontu wielkich mocarstw" gotów był już zrezygnować z Kresów, aby móc uzyskać dla Polski nabytki na zachodzie. Przede wszystkim próbował uzyskać od Zachodu przynajmniej jakieś gwarancje suwerenności i całości Polski w nowych granicach. Bezskutecznie, Anglosasi sami bowiem nie dysponowali takimi możliwościami. Churchill brutalnie nakłaniał polskiego premiera do kompromisu, ten zaś popadał w coraz większą izolację w kołach emigracyjnych (w listopadzie zmuszony został do odejścia przewodniczący Rady Narodowej Stanisław Grabski, jeden z najbardziej oddanych stronników Mikołajczyka) i w końcu 24 listopada sam podał się do dymisji. W pięć dni później zaprzysiężony został nowy gabinet, utworzony już bez ludowców przez PPS, SP i SN, składający się z osobistości odgrywających w życiu politycznym rolę drugoplanową, z socjalistą Tomaszem Arciszewskim jako pre- mierem i zajmującym dotąd raczej mało eksponowane stanowiska w służbie dy- plomatycznej Adamem Tarnowskim na czele resortu spraw zagranicznych. Nowy szef rządu (ur. w 1877 r.) był wyjątkowo zasłużonym działaczem niepodległościo- 363 ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ wym i socjalistycznym (m. in. w Organizacji Bojowej PPS zorganizował w 1908 r. głośną akcję pod Bezdanami), podczas okupacji stał na czele konspiracyjnej PPS-- WRN, a po przerzuceniu drogą powietrzną do Londynu (operacja „Most"-III) objął stanowisko następcy prezydenta. Brakowało mu jednak kwalifikacji na urząd premiera, zwłaszcza w tak trudnych dla sprawy polskiej czasach. Nowy rząd przyjęty został niechętnie przez brytyjskie koła polityczne; od początku nie ulegało zresztą wątpliwości, że jego autorytet na arenie międzynarodowej będzie niewielki. Niezłomny w kwestii imponderabiliów Arciszewski szybko potwierdził, iż nie jest najwłaściwszą osobą na tym stanowisku. W wywiadzie dla „Sunday Times" (17 grudnia) powiedział: „Nie chcemy rozszerzać naszej granicy na zachód tak, by wchłaniać osiem do dziesięciu milionów Niemców. Nie chcemy Wrocławia ani Szczecina. Żądamy po prostu naszych etnicznych i historycznych terytoriów, które znalazły się pod władzą niemiecką". Stanowisko to Arciszewski potwierdził w rozmowie z amerykańskim dyplomatą. Nieugięty w sprawie stosunków z ZSRR i nie potrafiący zaproponować pro- gramu pozytywnego rząd na uchodźstwie popadał w coraz większą izolację; rodzi się jednak pytanie, czy nawet daleko idąca elastyczność mogła zapewnić Polsce pozostanie w gronie państw demokratycznych. Eksperyment taki gotów był zaryzykować były premier Mikołajczyk, któremu brytyjski minister spraw zagra- nicznych A. Eden otwarcie mówił 11 stycznia 1945 r., że niedługo rząd Jego Kró- lewskiej Mości uzna „komitet lubelski" i w ślad za tym cofnie uznanie rządowi RP w Londynie. Los polskich władz na uchodźstwie przypieczętowały wielkie mocarstwa na Krymie, podczas obradującej w Jałcie konferencji szefów rządów ZSRR, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii (4-11 lutego 1945 r.). Tym razem nie tyle granice, co problem władzy w Polsce zajął najwięcej miejsca. Zachodni przywódcy po- twierdzili ustalenia z Teheranu i przystali na życzenie Stalina, aby „linia Curzona" stanowiła granicę polsko-radziecką, z pozostawieniem Lwowa i Galicji Wschodniej po stronie ZSRR. Rzeczpospolita traciła tym samym połowę teryto- rium; miano jej to zrekompensować nabytkami na zachodzie i północy, kosztem pokonanych Niemiec. Przebieg granicy polsko-niemłeckiej nie został jednak na razie ustalony. W kwestii polskiego rządu Stalin również przeforsował swą wolę, gdyż za jedynego reprezentanta narodu polskiego zgodzono się uznać rząd, jaki miał powstać z przekształcenia lubelskiego Rządu Tymczasowego, zreorganizo- wanego poprzez dokooptowanie kilku polskich polityków (nazwanych „demo- kratycznymi") czynnych na Zachodzie. Reorganizacja rządu, mająca prowadzić do powołania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, dokonać się miała za pośrednictwem specjalnej komisji radziecko-amerykańsko-brytyjskiej, obradującej w Moskwie pod przewodnictwem Mołotowa. Na przyszły rząd nałożono obowiązek, jak głosił komunikat z konferencji, przeprowadzenia „możliwie najprędzej wolnych i nieskrępowanych wyborów, opartych na głosowaniu powszechnym i tajnym. W wyborach tych będą miały prawo uczestniczenia i wystawiania kandydatów wszystkie partie demokratyczne i antynazistowskie". Nie ulegało wątpliwości, że nowy rząd polski prowadzić miał politykę proradziecką. Nie wiemy, czy Roosevelt i Churchill rzeczywiście wierzyli, że Stalin zadowoli się tym, a w Polsce nastąpią wolne wybory i kraj ten zdoła zachować suwerenność. 364 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ W kraju tymczasem, po klęsce Powstania Warszawskiego i totalnym niepowo- dzeniu akcji „Burza" polskie władze podziemne próbowały dopasować podległe im struktury do nowych warunków. Na czele Armii Krajowej stanął gen. Leopold Okulicki. Zamierzano zrezygnować z ujawniania się wobec Rosjan. Już parę miesięcy wcześniej zaczęto zresztą tworzyć tajną organizację pod nazwą „Nie", która u schyłku 1944 r. dysponowała siatką organizacyjną na terenie kraju (w tym na Kresach) i która miała działać po wkroczeniu Armii Czerwonej. Licząca wówczas podobno 120 tyś. żołnierzy AK stała, jak pisał Okulicki, „wobec głębokiego kryzysu" po upadku powstania, a „w społeczeństwie zaczęły się szerzyć nastroje klęskowe, które nie oszczędziły również szeregów Armii Krajowej". Wpływy prolon-dyńskiego podziemia w społeczeństwie znacząco zmalały, wyraźna była radykalizacja nastrojów zwłaszcza w środowiskach wiejskich, robotniczych, częściowo także wśród inteligencji. Część niekomunistycznych działaczy, także prawicowych, gotowa była w imię realizmu politycznego współpracować z PKWN, przekształconym 31 grudnia 1944 r. w Rząd Tymczasowy. Rząd ten, na którego czele stał również Osóbka-Morawski, został 4 stycznia 1945 r. uznany przez ZSRR, a następnie przez rząd czechosłowacki (30 stycznia) i jugosłowiański rząd Josipa Broz-Tity (30 marca). Tymczasem 12 stycznia 1945 r. znad Narwi i Wisły ruszyła wielka zimowa ofensywa Armii Czerwonej. W pięć dni później wyzwolona została przez 1. Armię Wojska Polskiego (po usunięciu Berlinga dowodzoną przez występującego jako Stanisław Popławski radzieckiego generała Siergieja Gorochowa) lewobrzeżna Warszawa. W nocy z 30 na 31 stycznia polscy żołnierze przekroczyli pod Sępolnem przedwrześniową granicę z Niemcami. Oddziały 1. Armii wzięły następnie udział w przełamaniu silnie ufortyfikowanych pozycji niemieckich zwanych Wałem Pomorskim (straty polskie wyniosły ponad 5,7 tyś. żołnierzy, w tym prawie 1,8 tyś. poległych), a 18 marca po 10-dnio-wych zaciętych walkach zdobyły ogłoszony twierdzą Kołobrzeg (straty polskie wyniosły ponad l tyś. poległych i ok. 2,6 tyś. rannych). Obie polskie armie wzięły następnie udział w operacji berlińskiej, która rozpoczęła się 16 kwietnia. Żołnierze polscy, w tym l. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, wzięli udział w walkach na ulicach stolicy Rzeszy. 2 maja rano kościuszkowcy zatknęli biało--czerwoną flagę na szczycie berlińskiej Kolumny Zwycięstwa. W chwili zakończenia wojny w Europie polskie wojska podporządkowane Rządowi Tymczasowemu liczyły ok. 400 tyś. żołnierzy. Ok. 200 tysięcy żołnierzy walczyło u schyłku wojny w szeregach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W pierwszych miesiącach 1944 r. przerzucony został do Włoch 2. Korpus Polski (ponad 52 tyś. żołnierzy), gdzie odegrał istotną rolę w przełamaniu niemieckiej „linii Gustawa" (bitwa o Rzym). Polakom przypadło zadanie zdobycia kluczowej pozycji linii, klasztoru na wzgórzu Monte Cassino; pierwszy atak w nocy z 11 na 12 maja załamał się, Polacy ponieśli ogromne straty. Utknął także drugi atak, 17-18 maja. W nocy na 18 maja Niemcy jednak dali za wygraną i wycofali się z ruin klasztoru, pozostawiając w nich jedynie słabą osłonę, przełamaną już bez większych trudności. Śmierć poniosło 924 żołnierzy polskich, 2930 odniosło rany, było 345 zaginionych. Korpus gen. Andersa walczył następnie m. in. pod Ankoną (17-24 lipca), gdzie poległo ok. 2,5 tyś. żołnierzy, i pod Bolonią (9-21 kwietnia 1945 r.), tracąc tam 1,5 tys. ludzi. Żołnierze polscy 365 ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITE] brali także udział w walkach w Europie Zachodniej, po utworzeniu przez aliantów 6 czerwca 1944 r. w Normandii „drugiego frontu". Szczególnie ważne zadanie przypadło 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Mączka, liczącej ponad 15 tyś. żołnierzy z 381 czołgami, która w bitwie pod Falaise (18-21 sierpnia) zamknęła okrążenie dużych sil niemieckich. Straty polskie w tej bitwie wyniosły 1,3 tyś. żołnierzy. Dywizja walczyła później w północnej Francji i Belgii, m. in. pod Axel i Bredą. Szlak bojowy dywizja gen. Mączka zakończyła opanowując pod koniec wojny niemiecką bazę Kriegsmarine w Wilhelmshaven. Z kolei licząca ok. 2 tyś. żołnierzy 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowództwem gen. Stani- sława Sosabowskiego wzięła udział w końcowej fazie (17-26 września) nieudanej operacji desantowej aliantów o kryptonimie „Market-Garden", w rejonie holen- derskiego miasta Arnhem (Polacy stracili w niej ok. 500 żołnierzy). Sukcesy odnoto- wywały siły powietrzne, zorganizowane w 1945 r. w 14 dywizjonach z 252 samolotami bojowymi, oraz Marynarka Wojenna, w której skład wchodziły: l krążownik, 6 niszczycieli, 3 okręty podwodne i 6 ścigaczy; okręty w większości przekazane przez Wielką Brytanię. Styczniowa ofensywa Armii Czerwonej zaskoczyła dowództwo AK. W pośpiechu, zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami, 19 stycznia 1945 r. gen. Okulicki wydał rozkaz o rozwiązaniu Armii Krajowej i zwolnieniu żołnierzy z przysięgi. Demobi- lizowanych akowców obligował jednak do działania „w duchu odzyskania nie- podległości" i podkreślał, że następuje oto „zamiana jednej okupacji na drugą". Działalność konspiracyjną kontynuować miała organizacja „Nie". Wiele oddziałów rozwiązanej AK podjęło walkę z nowymi władzami. W półtora miesiąca po zakończeniu konferencji jałtańskiej Kreml pokazał, że władze Polski Podziemnej traktowane będą jak wróg. Pod koniec marca zwabieni zostali do podwarszawskiego Pruszkowa, rzekomo na rozmowy z nie istniejącym „generałem Iwanowem" (w rzeczywistości był to realizator prowokacji, gen. Iwan Sierow, wówczas doradca NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego Rządu Tymczasowego): gen. Okulicki, wicepremier i delegat rządu Jan S. Jan- kowski z trzema swymi zastępcami, przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak (z dwoma swymi zastępcami) i inni politycy. Aresztowani polscy działacze zostali 27 i 28 marca wywiezieni do Moskwy, gdzie wkrótce oskarżono ich o „przygotowanie i dokonanie na tyłach Armii Czerwonej aktów dywersyjnych" i zapowiedziano proces. Mniej więcej w tym samym czasie rząd ZSRR i Rząd Tymczasowy podpisali (21 kwietnia) układ „o przyjaźni, pomocy wzajemnej i powojennej współpracy". W stolicy Związku Radzieckiego trwały jednocześnie rozmowy w sprawie poszerzenia platformy Rządu Tymczasowego, zgodnie z ustaleniami jałtańskimi, o grupę polityków emigracyjnych. Na rozpoczynającą się 25 kwietnia w San Francisco konferencję powołującą Organizację Narodów Zjednoczonych nie został zaproszony ani rząd Arciszewskiego, ani Rząd Tymcza- sowy; fotel zarezerwowany dla Polski, kraju najdłużej spośród wszystkich uczest- ników koalicji antyhitlerowskiej walczącego z Niemcami, był pusty. Moskiewskie negocjacje były trudne i zakończyły się dopiero w czerwcu; istotne znaczenie miało oświadcznie byłego premiera Mikołajczyka o gotowości uznania przez niego zarówno ustaleń jałtańskich, jak i „linii Curzona" wraz z pozostawieniem Lwowa po stronie radzieckiej. Anglosasom nie udało się sprawić, aby powołany został 366 POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ zupełnie nowy rząd, w którym udział osobistości spoza środowisk skrajnie lewi- cowych byłby możliwie liczny. Rosjanie przeforsowali swe stanowisko, zgodnie z którym powstający Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) był jedynie poszerzonym dotychczasowym Rządem Tymczasowym. Toczący się w Moskwie w dniach 18-21 czerwca publiczny proces szesnastu przywódców Polski Podziemnej zakończył się wyrokiem 10 lat więzienia dla gen. Okulickiego, 8 lat dla delegata Jankowskiego, na 5 lat skazano ministrów Adama Bienia i Stanisława Jasiukowicza; pozostałe wyroki były niższe (od półtora roku do 4 miesięcy), a trzech oskarżonych uniewinniono. W cieniu moskiewskiego procesu toczyły się, od 16 czerwca, rozmowy przedstawicieli „Polski lubelskiej" (Bie-ruta, Osóbki-Morawskiego, Gomułki i in.) z przybyłym do Moskwy w połowie czerwca Mikołajczykiem (zwanym teraz na emigracji „kawalerem jałtańskim") i innymi osobistościami (w tym socjalistą Zygmuntem Żuławskim, ludowcem Władysławem Kiernikiem i prof. Stanisławem Kutrzebą) w sprawie poszerzenia Rządu Tymczasowego. W trakcie rozmów Mikołajczyk usłyszał z ust Gomułki, że gospodarzami kraju będą teraz komuniści, „wy zaś możecie się stać współgospo- darzami Polski, jeśli zrozumiecie wasze błędy i pójdziecie po drodze, którą idzie Rząd Tymczasowy". Gomułka dorzucił: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy". Rozmowy zostały zakończone — również w dniu ogłoszenia wyroku — zgodą Mikołajczyka na wejście w skład nowego gabinetu, mimo odrzucenia żądania byłego premiera, by Stronnictwo Ludowe uzyskało stanowisko premiera lub pre- zydenta oraz połowę tek ministerialnych. Ustalono, że SL wprowadzi do Krajowej Rady Narodowej liczbę posłów równającą się 1/3 składu tego ciała, ludowcy obejmą kilka resortów rządowych, pierwszym wiceprezydentem KRN zostanie Wincenty Witos, a trzecim wiceprezydentem Stanisław Grabski. TRJN powstał 28 czerwca. Protesty rządu Arciszewskiego, po których zapewne sami autorzy niczego się nie spodziewali, zostały przez mocarstwa zignorowane. Następnego dnia nowy rząd uznały Francja i Szwecja, a 5 lipca Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, co równało się cofnięciu uznania dla rządu RP na obczyźnie. Pojałtańskiego rządu polskiego nie uznał Watykan oraz Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Liban, Kuba i Salwador. Gabinet Arciszewskiego podkreślił, że TRJN „jest nielegalny i przez naród Polski dobrowolnie uznany być nie może". Znajdująca się formalnie w obozie zwycięzców Polska wyszła z najstraszniej- szej wojny w dziejach ludzkości nie tylko zniszczona (zniszczeniu uległo ok. 40 procent majątku narodowego), lecz również z terytorium zmniejszonym o 20 procent — przy czym w chwili ustania działań wojennych w Europie nowe granice Rzeczypospolitej nie były jeszcze definitywnie ustalone. Zginęło kilka milionów jej obywateli. W gruzach leżała stolica, kilka innych wielkich miast, wiele mniejszych miast i miasteczek, jedna czwarta wsi. Wojna i okupacja pozostawiła kilka milionów kalek i szerzące się choroby zakaźne. Wielkim problemem były wyma- gające rychłego rozwiązania przesiedlenia wielu milionów ludzi — Polaków zza Buga na Ziemie Zachodnie i Północne, a także Niemców z tych ostatnich na za- chód, za Odrę. Co więcej, u steru rządów znaleźli się przedstawiciele radykalnego nurtu poli- tycznego, cieszącego się przed wybuchem wojny poparciem śladowej części spo- łeczeństwa, lecz teraz silni wsparciem potężnego sąsiada, którego armie stacjono- 367 wały na terytorium Rzeczypospolitej. Część społeczeństwa i demokratycznych polityków łudziła się jeszcze, że uda się zachować przynajmniej ograniczoną nie- podległość, a nowy ustrój będzie miał cechy systemu parlamentarno-demokra- tycznego — o tę stawkę miała toczyć się w następnych kilkunastu miesiącach nie- równa walka polityczna między komunistami a ugrupowaniami demokratycznymi. Dla wielu jednak wyzwolenie oznaczało jedynie zamianę jednej okupacji na drugą. Trudno przychodziło pogodzić się z myślą, iż — wbrew pięknym hasłom ogłoszonej latem 1941 r. przez Roosevelta i Churchilla Karty Atlantyckiej — los narodu polskiego musiał zostać podporządkowany kalkulacjom wielkich mocarstw.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
02 Stalinizacja ĹĽycia w Polsce po II Wojnie Ĺšwiatowej
Zimna wojna, konferencje, sprawa niemiec po II wojnie swiatowej
Ĺšwiat po II Wojnie Ĺšwiatowej, prezentacja
Ĺšwiat po II Wojnie Ĺšwiatowej
Ĺšwiat po II Wojnie Ĺšwiatowej (2) test
ustalenie granic polski po ii wojnie światowej (2)
Bohaterowie polskiego wywiadu w II wojnie światowej
Kształtowanie się polskiej i żydowskiej wizji martyrologicznej po II wojnie światowej
Proroctwo o II Wojnie Ĺšwiatowej w objawieniach Fatimskich
Gospodarki panstw Europy Zach po II wojnie swiatowej
Spanier Polityka zagraniczna USA po II wojnie światowej
Leksykon historii Polski po II wojnie światowej 1944 1997 H Konopka, A Konopka

więcej podobnych podstron