V. POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY
ŚWIATOWEJ
Kampania wrześniowa
„Nocy dzisiejszej odwieczny wróg nasz rozpoczął działania zaczepne wobec
Państwa Polskiego" — pisał w wydanej w piątek, 1 września 1939 r. odezwie do
obywateli Rzeczypospolitej Polskiej prezydent Ignacy Mościcki. O świcie tego dnia
rozpoczęła się — bez uprzedniego wypowiedzenia wojny — inwazja wojsk nie-
mieckich na Polskę. Atak wyznaczono na godzinę 4.45, wtedy też artyleria pokła-
dowa pancernika „Schleswig-Holstein", cumującego w porcie Wolnego Miasta
Gdańska, zaczęła ostrzeliwać polską składnicę wojskową na Westerplatte. Aby
przedstawić Polskę jako agresora, Niemcy przygotowały kilka prowokacji gra-
nicznych, spośród których najgłośniejszy był sfingowany „polski atak" na nie-
miecką radiostację w Gliwicach, wieczorem dnia poprzedniego. Przemawiając tego
dnia na forum Reichstagu nazistowski Fiihrer powiedział, że wojska niemieckie
jedynie „odpowiadają ogniem".
Na Polskę Hitler rzucił 1,85 mln ludzi, strona polska dysponowała 1,45 mln
żołnierzy. Ważniejsza dla przebiegu kampanii była jednak ogromna niemiecka
przewaga w sprzęcie i materiale, zarówno pod względem jakości, jak i ilości. Nie-
mieckie dowództwo skierowało na front polski ponad 10 tyś. dział, 2,8 tyś. czołgów
oraz 2 tyś. samolotów, podczas gdy Polacy dysponowali zaledwie 4,3 tyś. dział,
880 przestarzałymi czołgami (głównie tankietkami rozpoznawczymi) oraz ok. 400
samolotami bojowymi, w większości zdecydowanie ustępującymi maszynom
niemieckim. Na głównych kierunkach uderzeń przewaga niemiecka była wręcz
miażdżąca.
Skoncentrowane wzdłuż polskiej granicy wojska niemieckie podzielono na
dowodzoną przez gen. Gerda von Rundstedta Grupę Armii „Południe", złożoną z
trzech armii i rozlokowaną na Dolnym i części Górnego Śląska, oraz pozostającą pod
dowództwem gen. Fedora von Boćka Grupę Armii „Północ", skupioną na Pomorzu
Zachodnim i w Prusach Wschodnich. Działania sił lądowych napastnika wspierać
miały dwie floty powietrzne, 1.14. Całością sił niemieckich dowodził gen. Walther
von Brauchitsch, naczelny dowódca sil lądowych. Północnych obszarów Polski
bronić miały: wysunięta najbardziej na północ Samodzielna Gru-
324
pa Operacyjna „Narew" (dowódca gen. Czesław Młot-Fijałkowski), armia „Mo-dlin"
(gen. Emil Przedrzymirski-Krukowicz), armia „Pomorze" (gen. Władysław
Bortnowski), armia „Poznań" (gen. Tadeusz Kutrzeba) oraz, jako odwody, grupy
operacyjne „Wyszków" i „Kutno". Siły niemieckie atakujące od południa powstrzymać
miały: armia „Łódź" (gen. Juliusz Rómmel), najsilniejsza spośród polskich armii
armia „Kraków" (gen. Antoni Szylling), odwodowa armia „Prusy" (gen. Stefan
Dąb-Biernacki) i najsłabsza ze wszystkich armia „Karpaty" (gen. Kazimierz Fabrycy).
W trakcie kampanii, w wyniku przegrupowań powstały jeszcze armie: „Lublin",
„Warszawa", „Małopolska", a 10-11 września stworzono trzy fronty: Północny
(gen. S. Dąb-Biernacki), Środkowy (gen. Tadeusz Piskor) oraz Południowy (gen.
Kazimierz Sosnkowski). Obroną Wybrzeża kierował kontradm. Józef Unrug.
Całością sił polskich dowodził Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz--Śmigły.
Plany polskie zakładały zadanie agresorowi jak największych strat oraz pro-
wadzenie walki do chwili rozpoczęcia działań przez zachodnich sojuszników.
Dyplomaci polscy od l września bezskutecznie zabiegali w Paryżu i Londynie, by
sojusznicy dotrzymali zobowiązań. Polskie Naczelne Dowództwo liczyło, że zgodnie z
wcześniejszymi ustaleniami alianci rozpoczną po dwóch tygodniach ofensywę na
zachodzie i odciążą w ten sposób walczące siły polskie. Francuzi i Brytyjczycy
wypowiedzieli wprawdzie — chociaż dopiero 3 września — wojnę Niemcom, lecz
ograniczyli się do mało znaczących działań wojskowych, mających raczej charakter
demonstracji. Zajęli niewielki pas terytorium Rzeszy, ale fakt ten nie miał
najmniejszego znaczenia militarnego. W gruncie rzeczy alianci byli bezradni i nie
bardzo wiedzieli, co mają czynić. Już wcześniej uznali oni, że ofensywa na wielką
skalę byłaby na tym etapie zbyt ryzykowna. Gdy w Polsce — nad Bzurą — toczyła się
największa w tej kampanii bitwa, na posiedzeniu Najwyższej Rady Wojennej
obradującej 12 września w północnofrancuskim Abbeville potwierdzili swe po-
przednie założenia (uzgodnione na francusko-brytyjskiej konferencji sztabowej
jeszcze przed wojną, dnia 4 maja 1939 r.), zgodnie z którymi pokonanie Niemiec
możliwe będzie dopiero w wyniku długotrwałych działań, trwających być może
nawet kilka lat. Strona polska nie została jednak o tym poinformowana. Przeciwnie,
dwa dni wcześniej francuski Naczelny Wódz, gen. Maurice Gamelin zawiadomił
marszałka Rydza-Smigłego, jakoby „zaangażował w walce połowę dywizji
czynnych". Na zachodzie trwać miała przez najbliższe miesiące „dziwna wojna",
przerwana wiosną przez niemieckie uderzenie.
Siły polskie, rozciągnięte wzdłuż niemal całej granicy z Rzeszą i Słowacją,
wysunięte były niebezpiecznie blisko nieprzyjaciela, co ułatwiło Niemcom zwy-
cięstwo w bitwie granicznej. Uzyskując niemal od początku panowanie w powietrzu,
hitlerowska Lufrwaffe atakowała obiekty zarówno wojskowe, jak i cywilne, także
położone w głębi kraj vi. Wywołało to panikę, a drogi zatłoczyły się tłumami
uciekinierów, co dodatkowo ograniczyło możliwość manewru wojsk polskich.
Działalność niemieckich dywersantów, których część rekrutowała się z niemieckiej
mniejszości w Polsce, wywoływała gdzieniegdzie psychozę szpiegowską. Życie straciło
kilka tysięcy mieszkających w Polsce Niemców, posądzonych przez Polaków —
zasadnie lub nie — o dywersję, szpiegostwo i sprzyjanie agresorowi (m.in. 3 września
w Bydgoszczy).
325
Symbolami zaciętego oporu stały się m. in. szarża pod Krojantami na Pomorzu,
bitwa pod Mławą czy obrona pozycji w rejonie Wizny (720-osobowa załoga pozycji
pod dowództwem majora Władysława Raginisa przez kilka dni wstrzymywała
ataki ponad 30-tysięcznych sił niemieckich), a przede wszystkim siedmiodniowy,
samotny bój 182-osobowej załogi Westerplatte. Już jednak w ciągu pierwszych
trzech dni kampanii Niemcom udało się przełamać polską linię obrony, i to na
wszystkich głównych kierunkach natarcia. Pod naporem agresora siły polskie
szybko zmuszone zostały do wycofania się z Pomorza Gdańskiego (część armii
„Pomorze" została otoczona i rozbita w Borach Tucholskich, a siły obrony
Wybrzeża odcięte) i Górnego Śląska. Cofające się wojska nie zdołały nawet zająć
przygotowanych wcześniej kolejnych pozycji obronnych. Szwankowała łączność, a
ruchy wojsk często były nieskoordynowane. Pierwotny plan obrony, polegający na
jak najdłuższym utrzymaniu południa kraju, załamał się. W trakcie odwrotu część
sił polskich została rozproszona. Naczelny Wódz, marszałek Rydz-Śmigły, w nocy z
5 na 6 września wydał rozkaz wycofania się głównych sił za Wisłę. Obronę zamierzał
zorganizować wzdłuż rzek Biebrza, Narew, Wisła i San. Następnego dnia opuścił
Warszawę i przybył do Brześcia, ewakuowali się także prezydent i rząd. Dnia 8
września niemiecki klin pancerny podszedł pod stolicę, został jednak na pewien
czas powstrzymany.
Na południu niemiecki korpus pancerny wdarł się pomiędzy armie „Kraków" i
„Karpaty", opanował 10 września przyczółki na Sanie (niwecząc tym samym
polski plan obrony w tym rejonie) i przedarł się na południową Lubelszczyznę.
Siły niemieckie posuwały się również na Lwów; już 12 września doszło do walk na
ulicach tego miasta, obrońcom udało się wyprzeć Niemców, lecz wyraźnie za-
rysowało się niebezpieczeństwo odcięcia kraju od granicy z Rumunią.
Największa bitwa kampanii wrześniowej, zwana bitwą nad Bzurą lub bitwą pod
Kutnem, rozpoczęła się 9 września. Armie „Poznań" (gen. Kutrzeby) i „Pomorze"
(gen. Bortnowskiego) przystąpiły do uderzenia na kierunku południowym, atakując
odsłonięte skrzydło wojsk niemieckich. Udało się zadać nieprzyjacielowi znaczne
straty i nieco opóźnić tempo niemieckiego marszu, lecz w końcowej fazie bitwy (16-20
września) obie polskie armie zostały otoczone i rozbite; jedynie nieliczne oddziały
przedarły się do Warszawy.
Kolejną linię obrony strona polska zamierzała utworzyć w Małopolsce Wschodniej,
w oparciu o rzeki Dniestr i Stryj oraz granicę rumuńską i węgierską (tzw.
przedmoście rumuńskie). Planów tych nie zdołano zrealizować, gdyż w połowie
trzeciego tygodnia wojny na wschodnie tereny Rzeczypospolitej wkroczyły od-
działy Armii Czerwonej.
Wybuch wojny w Europie był na rękę Związkowi Radzieckiemu. „Nie mamy
nic przeciwko, żeby pobili się oni zdrowo i nawzajem osłabili... Możemy lawirować,
napuszczać jedną stronę na drugą, by bójka lepiej rozgorzała" — tłumaczył Stalin
podczas narady na Kremlu w nocy z 7 na 8 września. Niemcy od wielu dni nalegali
w Moskwie, by Armia Czerwona zajęła terytorium do linii demarkacyj-nej,
opisanej w tajnym protokole paktu podpisanego 23 sierpnia przez Ribbentro-pa i
Mołotowa; ostrożny Stalin wolał jednak odczekać i podjął decyzję dopiero, gdy
upewnił się, iż klęska Polski jest ostateczna, a alianci pozostaną bierni. „Zniszczenie
tego państwa oznaczałoby w obecnej sytuacji, że jest o jedno państwo fa-
326
szystowskie mniej" — mówił Stalin podczas wspomnianej narady. W pierwszych
dniach kampanii ambasador radziecki nawet oferował Polsce dostawy sprzętu i
materiałów wojskowych, lecz na pięć dni przed wkroczeniem Armii Czerwonej był
już dla rządu RP nieosiągalny, gdyż wyjechał w nieznanym kierunku. Nad ranem
17 września ambasadorowi polskiemu w Moskwie wręczono notę stwierdzającą,
jakoby „rząd polski uległ rozkładowi i nie okazuje objawów życia", to zaś oznacza,
„że państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć", a traktaty zawarte
między Polską a ZSRR „straciły ważność". Związek Radziecki musi zatem zapewnić
ochronę ludności białoruskiej i ukraińskiej zamieszkującej wschodnie województwa
Polski. Ambasador RP odmówił przyjęcia noty, lecz miało to już jedynie formalne
znaczenie, jednocześnie bowiem wojska radzieckie zaczęły zajmować wschodnie
województwa Rzeczypospolitej.
Radzieckie siły inwazyjne liczyły w pierwszym dniu agresji ok. 500 tyś. żołnierzy,
a z każdym następnym dniem zwiększały się (według szacunków niektórych
polskich historyków nawet 1,5 mln w końcowej fazie operacji), 4-5 tyś. czołgów i
1-2 tyś. samolotów, podczas gdy wschodnia granica Rzeczypospolitej strzeżona była
przez 17-24 bataliony Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP) oraz 6-10 szwadronów
kawalerii (na terenach wschodnich znajdowało się jednak 340-450 tyś.
zmobilizowanych żołnierzy i kadry).
Dla polskiego rządu i Naczelnego Dowództwa posunięcie Moskwy było nie
wiedzieć czemu całkowitym zaskoczeniem. W kolejnym orędziu do obywateli
prezydent Mościcki pisał w dniu radzieckiej inwazji: „Gdy armia nasza z bezprzy-
kładnym męstwem zmaga się z przemocą wroga [...] nasz sąsiad wschodni najechał
nasze ziemie, gwałcąc obowiązujące umowy i odwieczne zasady moralności".
Rząd polski nie ogłosił jednak, że znajduje się w stanie wojny ze Związkiem
Radzieckim, mimo iż w niektórych rejonach Kresów doszło do zaciętych walk z
agresorem ze wschodu. Najcięższe stoczono na Wileńszczyźnie, Nowogródczyź-nie i
Grodzieńszczyźnie, na Lubelszczyźnie i Podolu, walczono w Wilnie i Grodnie, pod
Kodniowcami nad Czarną Hańczą, pod Szackiem, pod Wytycznem koło Włodawy.
Tocząc boje z oddziałami Armii Czerwonej wycofywała się grupa KOP dowodzona
prze gen. Wilhelma Orlika-Ruckemana oraz Samodzielna Grupa Operacyjna
„Polesie" gen. Franciszka Kleeberga. Czerwonoarmiści dopuszczali się rabunków
i mordów.
Radziecka agresja spowodowała, że walki na froncie polsko-niemieckim wy-
gasły wcześniej, nie miała jednak większego wpływu na militarny przebieg kam-
panii.
W obliczu zarysowującej się klęski jeszcze przed wkroczeniem „Sowietów"
rząd polski rozważał możliwość przekroczenia granicy z Rumunią, by następnie
udać się do Francji. Rząd rumuński zgodził się jedynie na potraktowanie członków
polskich władz jako osoby prywatne. Wieczorem 17 września granicę przekroczyli
prezydent, członkowie rządu z premierem, a także Naczelny Wódz, marszałek Rydz-
Smigły. Mniej więcej w tym samym czasie radio nadawało rozkaz marszałka:
„Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie się na Rumunię i Węgry
najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich
strony albo próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały
się bronić przed Niemcami, bez zmian. [...]". Niedługo po przekroczę-
327
niu granicy najwyższe władze polskie zostały przez Rumunów internowane. Nie
można się było temu dziwić, gdyż przebywający na terytorium neutralnego kraju
goście zachowywali się, jakby Rumunia także znajdowała się w stanie wojny z
Niemcami. Poza tym np. naczelny wódz podlegał w neutralnym państwie inter-
nowaniu w sposób niejako automatyczny. Trudno powiedzieć, czy odegrały jakąś
rolę także intrygi Paryża, faktem jest jednak, iż ten chciałby mieć do czynienia po
stronie polskiej z rządem złożonym z polityków znanych ze swej profrancuskiej
orientacji.
O ile opuszczenie kraju przez kierownictwo cywilne miało uzasadnienie, to
decyzja marszałka Rydza-Śmigłego, podjęta w okresie, gdy toczyła się jeszcze bitwa
nad Bzurą, została oceniona jak najgorzej. Opuszczone przez Naczelnego Wodza
wojska nadal, w odosobnieniu, toczyły walki. Niektóre oddziały przebijały się ku
broniącej się wciąż Warszawie, inne kierowały się ku granicy z Rumunią
1 Węgrami, a część żołnierzy po prostu odwlekała chwilę kapitulacji, dopóki nie
wyczerpie się amunicja. Od 17 do 20 września toczyły się walki pod Tomaszowem
Lubelskimi, gdzie okrążone oddziały polskie stoczyły drugą co do wielkości bitwę tej
wojny. Broniło się izolowane całkowicie Wybrzeże, którego obrońcy do 19 września
stawiali opór w Kępie Oksywskiej (ostatni bój stoczył na czele grupy swych
oficerów i żołnierzy dowódca, płk Stanisław Dąbek, który wydawszy podwładnym
rozkaz zaprzestania walki, zastrzelił się). Obrońcy Helu złożyli broń dopiero
2 października. 22 września dowódca załogi Lwowa, która wcześniej stawiła opór
i\Tiemcom, bez walki przekazał miasto przedstawicielom Armii Czerwonej. Okrążona
od 15 września Warszawa (obroną miasta dowodził generał Walerian Czu-ma,
podległy dowodzącemu armią „Warszawa" gen. J. Rómmlowi; znaczącą rolę
odegrał, jako komisarz cywilny obrony, prezydent Stefan Starzyński), bombardo-
wana z powietrza, ostrzeliwana ogniem ciężkiej artylerii, skapitulowała 28 września
— straty skoncentrowanego w stolicy w sile 120 tyś. żołnierzy wojska wyniosły ok. 2
tyś. poległych i 16 tyś. rannych, ludności cywilnej zaś aż 10 tyś. zabitych i 50 tyś.
rannych. Ostatnią większą bitwę z Niemcami stoczyła dowodzona przez gen.
Kleeberga SGO „Polesie" w rejonie Kocka (2-5 października).
Według różnych szacunków straty polskie w kampanii wrześniowej wyniosły
70-97 tyś. poległych (z czego 6-7 tyś. poległo w wyniku inwazji Armii Czerwonej) i
ok. 140 tyś. rannych. Do niewoli niemieckiej dostało się od 420 do 587 tyś. (w tym ok.
19 tyś. oficerów), w rękach radzieckich znalazło się 200 do 450 tyś. jeńców (w tym
ok. 9 tyś. oficerów). W innych krajach internowano ponad 80 tyś. żołnierzy polskich.
Szacunki strat niemieckich wynoszą 44-50 tyś. zabitych, rannych i zaginionych, ok.
600 samolotów, ok. l tyś. czołgów i samochodów pancernych, 370 dział i
moździerzy. Straty Armii Czerwonej wyniosły 1-3 tyś. zabitych i 2,5-7 tyś. rannych.
Jeszcze 22 września generał Heinz Guderian i kombryg Siemion Kriwoszein
odebrali w Brześciu nad Bugiem defiladę wojsk niemieckich i radzieckich. W nocy z
28 na 29 września szefowie dyplomacji Niemiec i ZSRR podpisali w Moskwie
traktat „o granicy i przyjaźni", wraz z dodatkowymi protokołami. Jak głosił tekst
traktatu, przebiegająca „na terytorium byłego Państwa Polskiego" granica „wza-
jemnych interesów narodowych" ZSRR i Niemiec (wytyczona wzdłuż rzek Narew,
Bug i San) miała być „ostateczna". Z terenów, które przypadły Związkowi
328
Radzieckiemu, Stalin przekazał Litwie Obszar Wileński; państwa bałtyckie i tak
wkrótce miały być poddane kontroli Moskwy (dramat tych państw dopełnił się
latem roku następnego). Po stronie radzieckiej znalazła się m. in. Białostocczyzna i
Podlasie. Przez kilka dni Fuhrer nie wykluczał jeszcze, że utworzy jakieś kadłubowe
państewko polskie, lecz wkrótce odstąpił od tych planów.
Pod okupacją radziecką
Przemawiając na posiedzeniu Rady Najwyższej ZSRR 31 października 1939 r.
Wiaczesław Mołotow mówił, że wystarczyło uderzenie na Polskę najpierw ze strony
Rzeszy Niemieckiej, następnie zaś Związku Radzieckiego, „by nic nie zostało z
tego pokracznego tworu" [urodliwoje dietiszcze] traktatu wersalskiego. ZSRR
zagarnął ponad połowę obszaru Rzeczypospolitej w granicach z l września 1939 r.;
ziemie te nazywano odtąd Zachodnią Białorusią i Zachodnią Ukrainą. Największą
grupą narodową na tych terytoriach pozostali Polacy (40 proc., rj. 5,4 min), za nimi
lokowali się Ukraińcy i Rusini (łącznie 34 proc.), Białorusini (8,5 proc.), Żydzi (8,5
proc.); 6 proc. stanowiły osoby o niewyrobionej świadomości narodowej, zwane
„tutejszymi".
##W tworzeniu przez wojsko organów władzy brali udział Białorusini i Ukraińcy,
ale w szczególnie widoczny sposób aktywni byli lewicowi radykałowie pochodzenia
żydowskiego. Na 22 października 1939 r. wyznaczono „wybory" do Ukraińskiego
Zgromadzenia Ludowego i Białoruskiego Zgromadzenia Ludowego, poprzedzone
natrętną, prymitywną akcją propagandową. Można by te „wybory" nazwać farsą,
lecz poprzedzający je i towarzyszący im terror NKWD nadał wydarzeniom na
wschodzie rysy tragiczne. Głosować miano jedynie na odgórnie wyznaczonych
kandydatów. Przeprowadzone w tych warunkach „wybory" przyniosły, jak podano
po kilku dniach, odpowiednie dla inscenizatorów wyniki. Frekwencja miała
wynieść: ponad 90 procent i mniej więcej tyle samo procent głosów miało paść na
zgłoszonych kandydatów. Pod koniec października obradujące we Lwowie oraz
Białymstoku Ukraińskie i Białoruskie zgromadzenia ludowe przyjęły uchwały o
wejściu Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi w skład Ukraińskiej oraz
Białoruskiej republik radzieckich, a więc — w skład ZSRR. W listopadzie prezydia
Rad Najwyższych obu republik uchwaliły stosowne ustawy o wcieleniu dawnych
wschodnich województw Rzeczypospolitej. Zamieszkałym te tereny nadano
obywatelstwo radzieckie. Gdy w sierpniu następnego roku ZSRR anektował także
państwa bałtyckie, w granicach Związku Radzieckiego znalazła się również
Wileńszczyzna (jak wspomniano, przekazana jesienią 1939 r. Litwie).
Zajęte przez Armię Czerwoną ziemie były najuboższymi terenami II Rzeczy-
pospolitej, lecz dla „wyzwolicieli" poziom życia tamtejszej ludności okazał się
zdumiewająco wysoki. Początkowo zatem przetoczyła się przez Kresy fala rabunków
(wkrótce opanowana w wyniku zastosowania przez NKWD drakońskich kar),
następnie zaś przybysze poczęli masowo wykupywać wszelkie towary dostępne
jeszcze w sklepach i na targowiskach. Już niedługo jednak szybko postępująca
sowietyzacja zaczęła przynosić efekty i w dziedzinie zaopatrzenia. W warunkach
329
POD OKUPACJĄ RADZIECKĄ
coraz większej kontroli przez aparat partyjny i państwowy oraz terroru ze strony
NKWD nastąpił upadek wolnego rynku. Rubel zrównano ze złotówką, a tuż przed
świętami Bożego Narodzenia 1939 r. polską walutę wymieniono na radziecką, przy-
znając obywatelom bardzo ograniczone kwoty.
Pod koniec października 1939 r. przyjęto ustawodawstwo o skonfiskowaniu
tzw. ziemi obszarniczej i znacjonalizowaniu wielkiego przemysłu i banków. Oprócz
majątków wielkoobszarniczych, kościelnych i należących wcześniej do państwa
polskiego parcelowano także większe niż 10-15 ha gospodarstwa chłopskie, nad-
wyżki przydzielając biedocie chłopskiej. W ten sposób rozparcelowano (od paź-
dziernika 1939 do wiosny 1941 r.) 1,5 mln ha na Zachodniej Ukrainie i 0,4 mln ha na
Zachodniej Białorusi. Jednocześnie przystąpiono do tworzenia kołchozów i
sowchozów, aczkolwiek proces ten następował bardzo wolno. Konfiskowano
ziemie kościelne, jednak mimo utrudnień w wykonywaniu praktyk religijnych
program ateizacji społeczeństwa realizowano na skalę ograniczoną.
Następowała odgórna depolonizacja tych ziem. Językiem urzędowym stał się
odpowiednio białoraski lub ukraiński. Sowietyzowano szkolnictwo i życie kultu-
ralne. Od początku trwały też aresztowania. Do więzień i obozów (zwanych ła-
grami) położonych w głębi ZSRR trafiło co najmniej 90-100 tyś. obywateli RP (prawie
60 procent było Polakami), według innych szacunków liczba ta mogła sięgać nawet
440 tyś. Trudno oszacować liczbę obywateli polskich zmarłych lub zgładzonych w
łagrach. Okupant eliminował w ten sposób najniebezpieczniejszych w swoim
rozumieniu „wrogów społecznych"; w więzieniach znaleźli się m. in. działacze
polityczni — nie tylko politycy sanacyjni, jak byli premierzy Leon Ko-złowski,
Aleksander Prystor i Leopold Skulski, ale i opozycyjni, w tym socjalistyczni —
oraz artyści (w styczniu 1940 r. aresztowano we Lwowie m. in. lewicowego poetę
Władysława Broniewskiego). Bardzo szybko rozbijane były powstające na tych
ziemiach z wielkim trudem polskie organizacje konspiracyjne (mianowany
komendantem obszaru lwowskiego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) gen. Michał
Tokarzewski-Karaszewicz już w drodze z Generalnego Gubernatorstwa do Lwowa
został aresztowany przez NKWD). „Przyszedł dziki świat kłów, pazurów, fałszu i
podstępu. Ideologia tiurmy, »prawo« bezprawia, azjatycko-gangsterski format
człowieka" — pisał o losach tych ziem w swych wspomnieniach Janusz
Kowalewski.
W lutym 1940 r. nastąpiła pierwsza fala tzw. wywózek, czyli deportacji obywateli
polskich na wschód; następne miały miejsce w kwietniu, czerwcu-lipcu 1940 oraz w
maju-czerwcu 1941. W tym przypadku szacunki są jeszcze bardziej rozbieżne; o ile
w starszej literaturze polskiej (emigracyjnej) mowa była o co najmniej l mln
deportowanych, to nowsze ustalenia każą zredukować tę liczbę do ok. 325 tyś. osób
(co najmniej kilkanaście tysięcy spośród nich poniosło śmierć), z czego 60 procent
stanowili Polacy. Za pomocą deportacji władze radzieckie chciały pozbyć się swych
rzeczywistych i potencjalnych wrogów oraz zlikwidować ich bazę społeczną. Wśród
deportowanych byli przedstawiciele inteligencji i wolnych zawodów, urzędnicy i
funkcjonariusze służb publicznych, wielcy i drobni właściciele.
Okrutny los czekał polskich oficerów, którzy po 17 września znaleźli się w
radzieckich rękach. Pochodzących z województw włączonych do ZSRR zwykłych
żołnierzy i podoficerów zwalniano z obozów od jesieni 1939 r., a ponad 40
330
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
tyś. jeńców z terenów na zachód od linii Bugu przekazano Niemcom. Kilkadziesiąt
tysięcy zatrzymano z zamiarem wykorzystania ich jako siłę roboczą. Wziętych do
niewoli oficerów osadzono w obozach specjalnych. W lutym 1940 r. w obozach w
Ostaszkowie, Kozielsku i Starobielsku znajdowało się ok. 14,5 tyś. jeńców. Dnia 5
marca 1940 r. na Kremlu Biuro Polityczne KC partii bolszewickiej ze Stalinem na czele
zaakceptowało przedstawiony przez szefa resortu bezpieczeństwa Ławrien-tija Berię
wniosek, aby rozstrzelać 14 736 „byłych polskich oficerów, urzędników,
obszarników, policjantów, agentów wywiadu, żandarmerii, osadników i służby
więziennej", a także 10 685 Polaków znajdujących się w więzieniach. Swój wniosek
Beria uzasadniał tym, iż byli oni „zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami
władzy radzieckiej". Nie ulega wątpliwości, że o dokonaniu tej zbrodni zadecydował
osobiście Stalin. Niedługo później, w kwietniu i maju, „likwidowano" wszystkie
obozy specjalne. Co najmniej 4,4 tyś. jeńców z Kozielska zamordowano, przeważnie
strzałem w tył głowy, w lasku w Katyniu niedaleko Smoleńska. Ponad 6 tyś. jeńców z
Ostaszkowa zgładzono w więzieniu NKWD w Kalininie (Twerze) i pogrzebano w
lesie nieopodal Miednoje, a ok. 4 tyś. jeńców z obozu starobielskiego stracono w
więzieniu w Charkowie (ciała zakopano w Piatichat-kach, na obrzeżach miasta).
Życie zachowało jedynie ok. 400 jeńców z tych obozów, wśród nich ci, którzy
wyrazili zgodę na współpracę z NKWD. Kilka tysięcy Polaków zostało też
zamordowanych przez NKWD po zaatakowaniu 22 czerwca 1941 r. Związku
Radzieckiego przez Niemcy; najbardziej znany stał się mord na 2 tyś. więźniów
dokonany we Lwowie. Do zbrodni na polskich oficerach władze ZSRR przyznały
się oficjalnie dopiero 13 kwietnia 1990 r.
Tymczasem po upadku Francji w połowie 1940 r. w polityce Kremla wobec
ludności polskiej nastąpił dostrzegalny zwrot. Ten tzw. nowy kurs zarysował się
najwyraźniej w polityce kulturalnej i oświatowej głównie na terenie Zachodniej
Ukrainy, zwłaszcza we Lwowie, szczególnie zaś w pierwszej połowie 1941 r. Również
i w tym przypadku inicjatywa wyszła ze strony Stalina. Przygotowywano
uroczyste obchody 85 rocznicy śmierci Adama Mickiewicza, a na czele komitetu
jubileuszowego stanął Tadeusz Boy-Żeleński. Zaktywizowała się pisarka Wanda
Wasilewska, wówczas już deputowana do Rady Związku Rady Najwyższej ZSRR.
Towarzyszyła temu zmiana nastawienia wobec polskości w polityce oświatowej.
Poprawiło się zaopatrzenie lwowskich sklepów w deficytowe dotąd artykuły spo-
żywcze. Deportacje i aresztowania trwały jednak nadal, lecz jednocześnie przed-
stawiciele radzieckich organów bezpieczeństwa prowadzili rozmowy z pozosta-
wionymi przy życiu więzionymi polskimi oficerami, wśród których na pierwszy
plan wysuwał się ppłk Zygmunt Berling. Celem tych rozmów miało być utworzenie
dywizji złożonej z jeńców polskich, która walczyłaby u boku Armii Czerwonej
podczas spodziewanej wojny z Niemcami. Decyzja o utworzeniu takiej dywizji
zapadła 4 czerwca 1941 r. na posiedzeniu Politbiura partii bolszewickiej. Atak nie-
miecki i podpisany kilka tygodni później układ z rządem gen. Sikorskiego sprawiły,
że do utworzenia jednostki nie doszło.
Z nową władzą masowo współpracowali polscy komuniści, a także pojedyncze
osoby nie związane przed wojną z ruchem komunistycznym, lecz znane z
radykalnych poglądów społecznych (Wasilewska). Także inne osoby godziły się
działać na warunkach podyktowanych przez nowe władze. Przy wszystkich ogra
331
OKUPACJA NIEMIECKA
niczeniach, wynikłych z forsownej sowietyzacji tych ziem i ich depolonizacji, polscy
artyści mieli znacznie lepsze warunki działania aniżeli na terenach opanowanych
przez Niemców. Ceną tego były np. różnego rodzaju hołdownicze gesty pod adresem
władzy radzieckiej. Przede wszystkim jednak, przy całej indoktrynacji i
uniformizacji życia społecznego, Polacy nie byli na łych ziemiach traktowani jak
podludzie — tak zaś traktowani byli przez okupanta niemieckiego.
Okupacja niemiecka
Zachodnie i północne ziemie Rzeczypospolitej (o powierzchni prawie 92 tyś.
km2, z ludnością ponad 10 mln — w tym 9 mln Polaków i po pół miliona Żydów i
Niemców) zostały bezpośrednio wcielone do Rzeszy, której granica przesunęła się
tym samym o 250 km na wschód. Do Niemiec włączono zatem Wolne Miasto
Gdańsk (Hitler ogłosił to już pierwszego dnia wojny) i Pomorze Gdańskie (powstał
z nich nowy okręg Gdańsk-Prusy Zachodnie, którego gauleiterem został Albert
Forster), północne Mazowsze z powiatami suwalskim i augustowskim, Górny
Śląsk, Zagłębie Dąbrowskie oraz zachodnią część krakowskiego, a z województw
poznańskiego, części łódzkiego, pomorskiego i warszawskiego utworzono Okręg
Warty (Warthegau, zwany też Warthelandem, czyli Krajem Warty), zarządzany przez
Arthura Greisera.
Na ziemiach wcielonych natychmiast przystąpiono do intensywnej germani-
zacji, a walka z polskością była niezwykle brutalna. Nie można było posługiwać
się w miejscach publicznych językiem polskim, a ludność polską szykanowano na
przeróżne sposoby, z zakazem wstępu do większości parków włącznie. Szkolnictwo i
wszystkie polskie instytucje zostały zlikwidowane. Kilkaset tysięcy zamieszkujących
te ziemie poniosło śmierć, na wschód wysiedlono ponad 900 tyś. Jednocześnie
osadzano kolonistów niemieckich; było ich do końca wojny ponad 630 tyś. Wszystkie
dziedziny gospodarki objęto wywłaszczeniami. Na Górnym Śląsku i Pomorzu
Gdańskim przystąpiono też do germanizacji części ludności polskiej, którą
wciągano na tzw. niemiecką listę narodową (Deutsche Yolksliste, DYL). Szacuje się,
że na ziemiach anektowanych germanizacją objęto 1,9 mln Polaków (łącznie zaś, na
wszystkich ziemiach, ok. 2,2 min; część z nich dobrowolnie wpisała się na Yolkslistę,
lecz większość zapisano przymusowo). Jednym ze skutków tego był fakt, iż w
szeregach niemieckich sił zbrojnych znalazło się podczas wojny ok. 240 tys.
Polaków.
Z ziem polskich, które nie zostały bezpośrednio włączone do Rzeszy, Niemcy
utworzyli 26 października 1939 r. tzw. Generalne Gubernatorstwo, zwane potocznie
Generalną Gubernią (96 tyś. km2 w 1939 r.), zamieszkiwane pod koniec 1940 r. przez
12,4 mln osób, w tym 10 mln Polaków, 1,3 mln Żydów, 0,5 mln Ukraińców. Po ataku
niemieckim na ZSRR w połowie 1941 r. GG powiększyło się do 145 tyś. km2
(ludność zwiększyła się do 17,4 min), gdyż włączono doń Galicję Wschodnią.
Siedzibą generalnego gubernatora — został nim Hans Frank — stał się Kraków;
hitlerowski dygnitarz rezydował na Wawelu. Mimo że w grudniu 1940 r. utwo-
rzono „rząd" GG, obszar ten nie był żadnym tworem państwowym, a jego status
332
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
prawny nie był jasno określony. GG podzielono na dystrykty (do połowy 1941 r.
było ich cztery: krakowski, lubelski, radomski i warszawski, później doszedł nowy
dystrykt Galicja), te zaś na powiaty i gminy. Ważniejsze stanowiska administra-
cyjne objęli Niemcy (po części także na szczeblu powiatowym), polskie były za-
rządy miejskie oraz władze gminne i osiedlowe. Zachowano przedwojenną policję
polską, podległą odtąd niemieckiej komendzie; oficjalnie nazwano ją Polnische
Polizei, lecz przez ludność zwana była ona granatową policją, od koloru mundurów.
W 1940 r. liczyła 11 tyś. funkcjonariuszy, w 1943 liczba ta wzrosła do 16 tyś.;
„granatowi policjanci" m. in. uczestniczyli w ulicznych „łapankach", których celem
było zatrzymanie ludzi kierowanych później na przymusowe roboty do Niemiec.
Kilkuset polskich policjantów skierowano do pomocy w tłumieniu powstania w
warszawskim getcie, „granatowa policja" miała poza tym za zadanie ścigać
zbiegłych i wyszukiwać ukrywających się Żydów. Polscy policjanci uczestniczyli też
w działaniach przeciwko partyzantom. Z wyroku podziemia zabity został w 1943
warszawski komendant „granatowej policji". Z drugiej strony niektórzy
funkcjonariusze policji współpracowali z konspiracyjnymi organizacjami. Część
funkcjonariuszy „granatowej policji" stanęła bezpośrednio po wojnie przed pol-
skimi sądami.
Bardzo różne były postawy Polaków w okresie okupacji. Zdecydowana więk-
szość zachowywała się godnie, ale też nie angażowała się czynnie w działalność
konspiracyjną, koncentrując się na życiu codziennym. Wielu wyznawało swoistą
„ideologię przetrwania", nie chcąc narażać się na niebezpieczeństwa. Niemniej w
obliczu zagrożenia dochodziło do zacieśniania się więzi międzysąsiedzkich. Zdarzało
się, że mieszkańcy kamienicy składali się, aby wykupić sąsiada z rąk policji. Z
drugiej jednak strony jednym z wielu niebezpieczeństw stało się donosiciel-stwo;
były okresy, gdy warszawskie Gestapo otrzymywało dziennie kilkadziesiąt
anonimów. W zatytułowanym „Trzy Warszawy" opracowaniu, sporządzonym
przez Delegaturę Rządu na Kraj w połowie 1942 r., dzielono ludność stolicy na
trzy grupy. Mianem „Warszawy właściwej, podziemnej, heroicznej, walczącej"
określono ok. 25 proc. mieszkańców miasta. „Warszawą państwa Kowalskich"
nazwano 70 proc. ludności; zachowywali się oni biernie, ale godnie, a z czasem
część z nich dochodziła do wniosku, że „nie warto być ostrożnym", gdyż nawet
„powściągliwość nie zabezpiecza" przed okupantem. „Warszawa państwa Kowal-
skich" pełniła rolę „warstwy izolacyjnej, oddzielającej świat niepodległościowy od
wysługujących się Niemcom kanalii". Ci ostatni mieścili się w pięcioprocentowej
grupie, nazwanej przez autorów opracowania „Warszawą haniebną", która „się
bawi, paskuje, robi drobne interesy do spółki z okupantem, gra w kasynie, stroi się,
jada przedwojennie, wyrzuca pieniądze garściami, nie tęskni do końca wojny".
Jawnie współpracować z Niemcami na płaszczyźnie politycznej gotowe były
nieliczne osoby. Należał do nich znany już przed wojną germanofil Władysław
Studnicki, który jesienią 1939 r. słał antyradzieckie memoriały do władz niemieckich
i wyjechał nawet do Berlina, gdzie spotkał się m. in. z Goebbelsem. Wkrótce został
aresztowany. Niemcy nie zamierzali korzystać z tego rodzaju ofert; były sanacyjny
premier Leon Kozłowski, który w 1942 r. przedarł się z Rosji (był tam więziony po
agresji radzieckiej na Polskę) na niemiecką linię frontu, został przez Berlin
zignorowany. Jedynie na Podhalu okupant próbował lansować tezę o ist-
333
OKUPACJA NIEMIECKA
nieniu germańskiego narodu góralskiego (Gomlenwlk) i znaczna część górali dała się
skusić perspektywą materialnych korzyści, jakie można było tą drogą osiągnąć.
Kolaboracja w Polsce istniała, lecz jej skala była wyjątkowo ograniczona. Niemcy
byli zdania, że polscy kolaboranci tylko by im przeszkadzali.
Już zbrodnie popełnione podczas kampanii wrześniowej (zwłaszcza przez tzw.
grupy operacyjne policji bezpieczeństwa, Einsatzgruppen, ale również przez Wehr-
macht) zapowiadały, że Niemcy na terrorze oprą swe rządy na podbitych terenach
wschodnich. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy z Einsatzgruppen współpracowała
paramilitarna organizacja Selbstschutz (Samoobrona), licząca ok. 70 tys. osób i
składająca się z przedstawicieli lokalnej mniejszości niemieckiej. Pomagali oni
sporządzać listy proskrypcyjne, ale także bezpośrednio uczestniczyli w zbrodniach.
Zgodnie z sugestiami Hitlera okupant przystąpił do eksterminacji inteligencji oraz
„elementu przywódczego w Polsce", co miało być pierwszym etapem akcji wy-
niszczania narodu polskiego. W ramach tej tzw. Intelligenzaktion do końca 1939 r. w
egzekucjach zamordowano ok. 40 tyś. osób na ziemiach wcielonych do Niemiec, na
terenie GG w tym samym okresie zabito ok. 5 tyś. osób. Zgrozę wywołał
rozstrzelanie 27 grudnia 1939 r. w Wawrze pod Warszawą 107 przypadkowych
osób w odwet za zabicie przez kryminalistów dwóch żołnierzy niemieckich. Akcję
wyniszczania „elementu przywódczego" w GG zapoczątkowano w maju 1940 r.
(kryptonim „nadzwyczajna akcja pacyfikacyjna", Aufienordentliche Befriedungsak-
tion, akcja AB); w jej ramach do jesieni tego roku zgładzono 3,5 tyś. osób należących
do „elementu przywódczego" (m. in. Mieczysław Niedział-kowski, Maciej Rataj,
Janusz Kusociński) oraz ok. 3 tyś. osób zakwalifikowanych przez Niemców jako
kryminaliści. Łącznie w ramach tego typu działań zginęło na ziemiach polskich
ponad 52 tyś. osób; akcję kontynuowano po ataku na ZSRR w czerwcu 1941, m.in. we
Lwowie, gdzie w krótkim czasie rozstrzelano ok. 3 tyś. osób. Inteligencja poniosła
podczas wojny szczególnie duże straty: straciło życie 57 proc. adwokatów, 39 proc.
lekarzy, 30 proc. pracowników naukowych, ponad 21 proc. sędziów i prokuratorów,
prawie 15 proc. nauczycieli.
Represje dotknęły także duchowieństwo, zwłaszcza na ziemiach włączonych do
Rzeszy. W lepszej sytuacji byli księża w Generalnym Gubernatorstwie. Łącznie
zginęło podczas wojny ponad 3 tyś. duchownych katolickich, w tym 6 biskupów.
Prymas Polski, kardynał August Hlond wraz z rządem udał się we wrześniu 1939 r. do
Rumunii, stamtąd do Rzymu, a później przebywał głównie w południowej Francji
(w 1944 r. został aresztowany przez Niemców). Pod nieobecność — różnie
komentowaną — prymasa biskupi w GG za swego nieoficjalnego przełożonego
uznawali arcybiskupa Adama Sapiehę, metropolitę krakowskiego, cieszącego się
wielkim autorytetem.
W egzekucjach mordowano przedstawicieli różnych grup społecznych. Spośród
podwarszawskich miejscowości, w których od października 1939 do lipca 1944 r.
dokonywano tego rodzaju zabójstw, hitlerowcy szczególnie upodobali sobie Palmiry.
W Wilnie egzekucji dokonywano przede wszystkim w dzielnicy Po-nary, gdzie w
latach 1941-1944 zgładzono ponad 100 tyś. osób (głównie Żydów i członków
polskiego ruchu oporu).
„Element przywódczy" i inteligencję wyniszczano także poprzez osadzanie w
tworzonych licznie obozach koncentracyjnych i obozach pracy. Pierwsza wiek-
334
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
sza fala takich aresztowań miała miejsce wiosną 1940 r. (30-40 tyś. osób). Wprowa-
dzono drakońskie prawo karne dla ludności polskiej, wydawano masowo wyroki
śmierci (80 tyś. wyroków śmierci na okupowanych terenach polskich). Podczas
przesłuchań powszechnie stosowano tortury; w ten sposób wiele osób zamordowano
już podczas śledztwa. Liczne ofiary śmiertelne pociągnęły za sobą operacje
terrorystyczne SS, policji i wojska na terenach objętych działaniami partyzanckimi i
akcjami polskiego zbrojnego podziemia, zwłaszcza od 1942 r. Ogółem podczas
akcji pacyfikacyjnych Niemcy zniszczyli w Polsce 75 miejscowości całkowicie i
224 częściowo. W akcjach tych zginęło ok. 200 tyś. Polaków (najwięcej w Warszawie).
Ogółem Niemcy zgładzili podczas okupacji ok. 1,75 mln Polaków. Szczególną rolę w
realizowaniu polityki terroru na terenach okupowanych odegrała niemiecka policja,
zwłaszcza zaś policja bezpieczeństwa i Gestapo, czyli tajna policja polityczna.
Działania policji koordynował podlegający Himmlerowi i rywalizujący z generalnym
gubernatorem H. Frankiem Wyższy Dowódca SS i Policji w GG; funkcję tę
sprawował najpierw Friedrich Wilhelm Krliger (1939-1943), a następnie Wilhelm
Koppe (1943-1945).
Wśród form „eksterminacji pośredniej" znalazły się m. in. eksploatacja pra-
cowników do granic wytrzymałości, wyznaczanie niezwykle niskich przydziałów
żywności, próby obniżania przyrostu naturalnego ludności polskiej. Znacznie
zwiększył się wskaźnik śmiertelności osób pozostających na wolności.
Mimo prób germanizowania ludności polskiej głównym celem miała być w
dłuższej perspektywie germanizacja polskich ziem. Rodzimą ludność z terytoriów
polskich zamierzano wysiedlić'. Zgodnie z przygotowywanym w pierwszych latach
wojny tzw. Generalnym Planem Wschodnim (Generalplan Ost) z Polski miano
wysiedlić
Generalplan Ost był oficjalnym, ściśle tajnym programem niemieckiej polityki prze-
siedleńczej, dotyczącym ziem polskich, krajów bałtyckich i europejskiej części ZSRR.
Opracowywano go pod auspicjami Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera, od paź-
dziernika 1939 r. Komisarza Rzeszy Do Spraw Umacniania Niemczyzny; nazwa Gene-
ralplan Ost pojawiła się w 1940 r. W pierwszej, skrótowej wersji został przedłożony
Himmlerowi w lipcu 1941 r. Nad planem pracowano nadal, m. in. w Głównym Urzędzie
Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Projekt przewidywał przesiedlenie ponad 30 mln
ludzi z tych terenów na zachodnią Syberię; w ten sposób miano umożliwić przeniesienie
granicy ziem zasiedlonych przez Niemców daleko na wschód. 4 miliony Niemców
miały być osiedlone w ciągu 10 lat, a w ciągu 20 lat łącznie ponad 10 min. Pod
kolonizację niemiecką przewidywano oprócz ziem polskich kraje bałtyckie, okręg
Leningradu, Białoruś, rejony Żytomierza, Kamieńca Podolskiego i Winnicy na Ukrainie,
Krym, a także ziemie w łuku Dniepru. Zakładano, że ludność żydowska zostanie
zgładzona. Nie wysiedlona ludność słowiańska (ok. 10 min) miała być wykorzysty-
wana do niewolniczej pracy. Kolejne, pełniejsze i znacznie dalej idące wersje planu
gotowe były w połowie 1942 i pod koniec tego roku. Wskutek klęsk niemieckich na
frontach program próbowano zrealizować jedynie częściowo (m. in. na Zamojszczyź-nie).
Z ziem wcielonych do Rzeszy wysiedlono łącznie 923 tyś. osób (głównie w latach
1939-1941). Całe wioski lub dzielnice niespodziewanie otaczane były przez
OKUPACJA NIEMIECKA
335
siły policyjne, a osobom wyznaczonym do wysiedlenia dawano 10-30 minut czasu na
spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, przy czym wysiedlani mogli zabrać ze sobą
jedynie bagaż ręczny i niewielkie kwoty pieniędzy. Pociągami, często w bydlęcych
wagonach, transportowano ich do Generalnego Gubernatorstwa. Druga większa
akcja wysiedleńcza miała miejsce w GG, na Zamojszczyźnie; trwała ona od
listopada 1942 do sierpnia 1944 r. Z ponad trzystu zamojskich wsi wygnano 116 tyś.
ludzi, a niektóre wsie poddano pacyfikacji. Na miejsce wysiedlanych mieszkańców
kierowano „Niemców etnicznych" (ponad 360 tyś. w okresie 1939-1941, łącznie zaś
ponad 630 tyś.), głównie na teren Kraju Warty. Liczba osób osiedlonych w GG
wyniosła w lipcu 1943 r. ok. 240 tyś.
Z terenu Generalnego Gubernatorstwa Niemcy werbowali chętnych do wyjazdu
„na roboty" do Rzeszy. Ponieważ dobrowolnie zgłosiło się tylko kilkadziesiąt
tysięcy osób, władze hitlerowskie zastosowały przymus; w rezultacie ponad 95
proc. obywateli polskich pracujących podczas wojny na terenie Niemiec znalazło się
tam wbrew własnej woli. Wręczano imienne nakazy wyjazdu, a niepodpo-
rządkowanie się groziło sankcjami — od grzywny po więzienie i zesłanie do obozu
koncentracyjnego. Od 1940 r. organizowano też w tym celu „łapanki" uliczne. Na
rzecz Niemiec pracowali fizycznie także polscy jeńcy wojenni, spośród których ok.
300 tyś. zmuszono do pracy w charakterze robotników. Nie wiadomo dokładnie, ile
osób wywieziono z ziem polskich na roboty do Niemiec; szacuje się, >p w grę
wchodzić mogło ponad 2,8 mln ludzi.
Potencjał ekonomiczny terenów okupowanych służyć miał przede wszystkim
niemieckiej machinie wojennej. Ziemie polskie bezpośrednio wcielone do Rzeszy
władze hitlerowskie starały się jak najszybciej zintegrować gospodarczo z Niem-
cami. Wobec GG realizowano politykę totalnej eksploatacji, przy nastawieniu na
osiągnięcie doraźnych korzyści ekonomicznych, głównie dla potrzeb wojskowych.
W przyszłości GG miało stanowić rezerwuar siły roboczej oraz „spichlerz
Wielkoniemieckiej Rzeszy". Wprowadzając przymus pracy, w GG objęto nim osoby
od 14 do 60 lat. Czas pracy wydłużano, utrzymywano natomiast niskie wyna-
grodzenia. Od pierwszych tygodni okupacji różne instytucje Rzeszy przywłasz-
czały też sobie bez odszkodowania polskie mienie, m. in. poprzez konfiskaty.
Dążono do zwiększenia produkcji rolnej i hodowlanej, a od rolników ściągano
coraz wyższe świadczenia obowiązkowe (tzw. kontyngenty). Jednocześnie ludność
polska otrzymywała bardzo niskie przydziały (w systemie kartkowym) artykułów
żywnościowych; niedobory Polacy starali się uzupełniać na „czarnym rynku". Pewną
pomoc socjalną niosła powołana przez władze okupacyjne i składająca się z Polaków
Rada Główna Opiekuńcza (RGO), z powodu gotowości do nieco dalej idących
kontaktów z okupantem niesłusznie niekiedy oskarżana o kolaborację.
Zgodnie z hitlerowską doktryną rasową Polaków zaliczano do „podludzi"
(Untermenschen), podczas gdy Niemcy w tej „klasyfikacji" stanowili naród „nadludzi"
(Ubermenscheri). Ludność polska znajdowała się jednak w lepszym położeniu aniżeli
Żydzi; naród ten skazany był w hitlerowskich planach na bezpośrednią zagładę i to
w możliwie szybkim czasie. Mordów na ludności żydowskiej Niemcy dokonywali
już podczas kampanii wrześniowej, w późniejszym zaś okresie (lata 1940-1941) w
kilkudziesięciu masowych egzekucjach zginęło kilkadziesiąt tysięcy Żydów (głównie
w Kraju Warty). Już jesienią 1939 r. władze niemieckie tworzyły
336
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
getta, w których siłą osadzano Żydów; zakładano też pierwsze obozy pracy dla
Żydów. W obozach tych panowała bardzo wysoka śmiertelność. Największe getto
znajdowało się w Warszawie. Od października 1939 do kwietnia 1941 r. liczba
ludności warszawskiego getta wahała się od 360 do 450 tyś. (w getcie tym zmarło ok.
96 tyś. osób). W1941 r., po zaatakowaniu Związku Radzieckiego, władze hitlerowskie
uznały, że ludność żydowską z całej kontrolowanej przez Rzeszę Europy należy
możliwie szybko zgładzić — operację tę nazwano w nazistowskim żargonie
„ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej" (Endlósung der Judenfrage). W
zlokalizowanych na polskich ziemiach ośrodkach zagłady zabijano Żydów z całej
„niemieckiej" Europy. W obozie zagłady w Chełmnie nad Nerem (w Kraju Warty) w
grudniu 1941 r. przystąpiono do masowego mordowania Żydów gazem trującym.
Innymi „fabrykami śmierci" były obozy w Sobiborze, Treblince, na Majdanku w
Lublinie, a najbardziej spośród nich znany i jednocześnie największy niemiecki
obóz koncentracyjny znajdował się w Oświęcimiu-Brzezince (po niemiecku:
Auschwitz-Birkenau). 95 proc. Żydów deportowanych do tych ośrodków zagłady
mordowano natychmiast po ich przybyciu tam (przeważnie w komorach
gazowych).
W latach 1942-1944 hitlerowcy przeprowadzali tzw. likwidację gett, wywożąc
ich mieszkańców do obozów zagłady. Część mordowano jeszcze przed wywiezie-
niem, dotyczyło to zwłaszcza chorych i starych. Niekiedy ludność gett stawiała
opór, m. in. w Warszawie i Białymstoku. Gdy 19 kwietnia 1943 r. SS przystąpiło do
całkowitej likwidacji getta warszawskiego, wybuchło w nim powstanie kierowane
przez Żydowską Organizację Bojową (ŻOB) z Mordechajem Anielewiczem na czele.
Wyparci z getta Niemcy otrzymali silne wsparcie; w walkach z ok. 750 bojowcami
żydowskimi, uzbrojonymi jedynie w pistolety (każdy z powstańców miał od 10 do
15 nabojów i kilka granatów, często własnej produkcji), uczestniczyło odtąd
codziennie ponad 2 tyś. żołnierzy SS i policjantów. 8 maja w otoczonym bunkrze
zginęła większość dowództwa ŻOB, w tym Anielewicz. Drobne grupy broniły się
w gruzach do połowy maja; jako datę końcową powstania przyjmuje się 16 maja;
niektóre grupki wytrwały do początków lipca.
Ocenia się, że podczas wojny zginęło ok. 2,7 mln polskich Żydów, z czego ok. 2
min zamordowano w obozach. Pozostali zostali zabici w zbiorowych egzekucjach
oraz zmarli w obozach i gettach.
Ludność polska miała niezwykle ograniczone możliwości niesienia pomocy
Żydom. Polska była jedynym krajem w kontrolowanej przez Niemcy Europie, w
którym za pomaganie Żydom groziła śmierć, lecz mimo to część Polaków zaan-
gażowała się w tę pomoc, włącznie z ukrywaniem całych rodzin żydowskich. Akcja ta
przybrała zorganizowane formy w działalności Rady Pomocy Żydom (kryptonim
„Żegota"), finansowanej przez rząd na uchodźstwie i jego Delegaturę na Kraj.
Niemcy zamordowali co najmniej 872 Polaków za pomoc Żydom. Istniały jednak
środowiska do tego stopnia przesycone antysemityzmem, że w kołach tych zagładę
Żydów przyjmowano z satysfakcją. Przedwojenny antysemityzm, mający podłoże i
religijne, i ekonomiczne, wzmagały informacje o antypolskiej postawie części
ludności żydowskiej na terenach zajętych przez Armię Czerwoną po 17 września
1939 r. W skrajnych przypadkach dochodziło nawet do pogromów, inspirowanych
lub tolerowanych przez władze niemieckie: w Jedwabnem na Mazowszu 10
337
OKUPACJA NIEMIECKA
lipca 1941 r. przy udziale Polaków wymordowani zostali niemal wszyscy znajdujący
się w miasteczku Żydzi; mordy miejscowej ludności na Żydach miały miejsce też w
innych miejscowościach. Pewna liczba zdemoralizowanych jednostek (nazywanych
„szmakownikami") zajmowała się tropieniem i szantażowaniem ukrywających się
Żydów lub ich polskich opiekunów. Do udziału w poszukiwaniu Żydów Niemcy
angażowali też wspomnianych „granatowych" policjantów.
Auschwitz. Założony w 1940 r. na przedmieściu Oświęcimia obóz miał być pier-
wotnie „typowym" obozem koncentracyjnym, a do wiosny 1942 r. osadzano w nim
przeważnie Polaków. Od 1941 r. w rejonie wsi Brzezinka utworzono drugą, większą
sekcję obozu oświęcimskiego, która została przekształcona w ośrodek natychmiastowej
zagłady Żydów. Łączny stan osobowy więźniów Auschwitz (z licznymi podobo-zami)
przekroczył w sierpniu 1944 r. 155 tyś. Już w 1940 r. dokonywano w obozie
zbiorowych egzekucji więźniów (głównie w tzw. bloku śmierci), a od jesieni 1941 r.
czyniono to za pomocą cyjanowodoru, zwanego cyklonem B. Wkrótce utworzono
specjalne komory gazowe (w których można było zagazować jednorazowo 800-1200
osób) i wybudowano cztery wielkie krematoria z komorami gazowymi (w nich można
było uśmiercić ok. 6 tyś. osób jednorazowo). Zamordowanym zdejmowano kosz-
towności, wyjmowano złote zęby, obcinano włosy, a ciała palono w piecach kremato-
ryjnych. W olbrzymich magazynach składowano rzeczy zrabowane więźniom, m.in.
dewizy i biżuterię, ale także ubrania i artykuły codziennego użytku, w tym okulary i
szczoteczki do zębów. Obcięte ofiarom włosy wywożono do Rzeszy, do dalszej przeróbki.
Zęby z metali szlachetnych, wyjęte zamordowanym, przetapiano w sztaby. Pierwszymi
Żydami zamordowanymi w obozie byli polscy Żydzi ze Śląska, a następnie z innych
terenów kraju. Od 1942 r. do Auschwitz kierowano także transporty ludności
żydowskiej (w tym kobiety i dzieci) z innych krajów okupowanych przez Niemców.
Na rampie obozowej bocznicy kolejowej esesmani (w asyście lekarzy SS) dokonywali
„selekcji" przybyłych, spośród których wybierano jedynie niewielką liczbę młodych i
zdolnych do pracy; przyjmowano ich jedynie wówczas, gdy istniała potrzeba
uzupełnienia oddziałów roboczych. Pozostali (także kobiety z niemowlętami) wprost z
rampy kierowani byli do komór gazowych. Więźniów umieszczano w barakach i
murowanych blokach, przepełnionych i nie dogrzanych. Niska wartość kaloryczna
posiłków powodowała chorobę głodową (zagłodzonych nazywano w Auschwitz
„muzułmanami"). Więźniowie umierali w wyniku głodu, wyczerpania organizmu i
chorób, a także wskutek bicia, tortur. W wyniku nieludzkich warunków bytowych
umierało dziennie od kilkudziesięciu do kilkuset osób, do czego przyczyniał się też
system okrutnych kar (najbardziej drastyczną było skazanie na powolną śmierć w
bunkrze głodowym — na taką śmierć skazano ojca Maksymiliana Kolbe). Więźniowie
ginęli też masowo w wyniku niewolniczej pracy. Lekarze SS (z osławionym Josefem
Mengele) dokonywali zbrodniczych eksperymentów pseudomedycz-nych. W wielu
przypadkach eksperymenty powodowały u osób poddawanym doświadczeniom zgon,
trwałe kalectwo i choroby. 27 stycznia 1945 r. obóz został wyzwolony przez żołnierzy
radzieckich. Wskutek zniszczenia części dokumentacji dokładna liczba wszystkich
ofiar nie jest możliwa do ustalenia. Obecnie przeważa pogląd, że do Auschwitz
hitlerowcy skierowali ok. 1,6 mln ludzi, spośród których zginęło 1,5 min. Ponad 90
procent ofiar stanowili Żydzi, Poniosła śmierć połowa spośród 140 tyś. zarejestrowanych
w obozie Polaków. Zginęło też ok. 20 tyś. Cyganów, a spośród 16 tyś. przebywających
w obozie jeńców radzieckich przeżyło jedynie 96.
338
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
Niemcy poddali również eksterminacji ludność cygańską. W 1939 r. mieszkało w
Polsce 75-85 tyś. Cyganów; spośród nich podczas okupacji zginęło ok. 50 tyś.
Szacuje się, że drogą eksterminacji bezpośredniej i pośredniej Niemcy zgładzili
podczas okupacji 5,1 mln obywateli polskich (głównie narodowości żydowskiej i
polskiej), ponadto ok. 450 tyś. obywateli lizeczypospolitej zginęło w trakcie działań
wojennych. Straty materialne stanowiły 30 proc. majątku narodowego według stanu
z 1939 r.
Nie tylko jednak z rąk niemieckich i radzieckich ginęli w czasie tej wojny Polacy.
Na Kresach północno-wschodnich dochodziło do walk między oddziałami litewskimi
a polskimi; konflikt polsko-litewski przyniósł także ofiary wśród ludności cywilnej
obu narodowości. O wiele bardziej krwawy wymiar uzyskał podczas wojny konflikt
między ludnością polską a ukraińską, doszło wówczas bowiem do ludobójstwa. Na
przełomie lat 1942-1943 zaczęły się dokonywane przez Ukraińców masowe mordy
na Polakach zamieszkujących Wołyń (tereny te znajdowały się wówczas faktycznie
pod władzą nacjonalistycznej Ukraińskiej Powstańczej Armii, UPA, której
bojowników od nazwiska przywódcy zwano banderowcami). Pod koniec 1943 r. fala
rzezi ogarnęła Galicję Wschodnią i część Lubelszczyzny. Polacy, w tym kobiety,
dzieci i starcy, mordowani byli często za pomocą siekier, noży, niekiedy też paleni
byli żywcem. Wśród tortur zadawanych przed śmiercią znajdowało się wyłupianie
oczu, odpiłowywanie i odrąbywanie kończyn, przybijanie torturowanych za język
do stołu. W antypolskich akcjach oprócz UPA brały też udział jednostki ukraińskiej
dywizji SS „Galizien" („Hałyczyna"), a także ukraińscy chłopi. Znaczna część
Polaków chroniła się w warownych obozach, zwanych samoobronami (m. in.
Przebraże, Huta Pieniacka, Huta Stepańska); część samoobron zdołała dotrwać do
chwili nadejścia Armii Czerwonej. Polska partyzantka, z AK na czele, odpowiadała
akcjami odwetowymi, w trakcie których palono całe wsie ukraińskie i mordowano
ludność cywilną (niektóre wsie ukraińskie pacyfikowane były przez oddziały
składające się z policji niemieckiej i polskich grup). Nie wiadomo, ilu Polaków
zginęło z ukraińskich rąk, najprawdopodobniejsze są liczby 80-100 tyś., z czego 40
tyś. na Wołyniu, 30-40 tyś. w Galicji Wschodniej i 10--20 tyś. na Lubelszczyźnie
(niektórzy polscy autorzy piszą nawet o 300-500 tyś. zabitych). Kilkaset tysięcy
Polaków wybrało ucieczkę w kierunku zachodnim. Nie są znane straty ukraińskie,
były one jednak znacznie niższe, być może sięgnęły 30 tyś. zabitych.
Polska Podziemna
Podległe rządowi na uchodźstwie konspiracyjne struktury w okupowanej przez
Niemców Polsce były tak silne, wszechstronnie rozbudowane i obejmujące znaczną
część społeczeństwa, że na ich określenie przyjmuje się termin „Państwo Pod-
ziemne". Początki tego państwa sięgają jesieni 1939 r.
Po zakończeniu kampanii wrześniowej niewielkie grupki żołnierzy pragnęły
kontynuować walkę zbrojną. Jedna z takich grup, dowodzony przez majora Henryka
Dobrzańskiego (przybrał on pseudonim „Hubal") oddział kawalerii wycofał
POLSKA PODZIEMNA
339
się w Góry Świętokrzyskie. Oddział ten liczył w lutym 1940 r. ok. trzystu ludzi,
wśród których przeważali ochotnicy spośród miejscowego chłopstwa. Wkrótce
kierownictwo ruchu oporu (Związek Walki Zbrojnej) wydało rozkaz o rozwiązaniu
oddziału i przejściu do konspiracji, wskutek czego część partyzantów odeszła;
„Hubal" nie podporządkował się rozkazowi i na czele oddziału stoczył kilka po-
tyczek z Niemcami. Śmierć dowódcy w jednej z nich 30 kwietnia 1940 r. oznaczała w
praktyce koniec działalności „hubalczyków".
Główną formą działalności ruchu oporu w Polsce stać się miała przez dłuższy
czas nie walka partyzancka, lecz praca konspiracyjna. Pierwsze organizacje pod-
ziemne powstawały już we wrześniu 1939 r. Na ziemiach wcielonych do Rzeszy
utworzono m. in. organizacje „Ojczyzna" oraz „Gryf Kaszubski" (od 1941 r. pod
nazwą Tajna Organizacja Wojskowa „Gryf Pomorski"). Na obszarze Generalnego
Gubernatorstwa powstały w trakcie kampanii wrześniowej m. in. Komenda Obrońców
Polski (KOP), działająca w Krakowie Organizacja Orła Białego, zwłaszcza zaś — od
27 września w Warszawie — Służba Zwycięstwu Polski (SZP), której dowódcą
został gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, a jego zastępcą i szefem sztabu płk
Stefan Rowecki. SZP miała być w założeniu twórców jednolitą, ogólnopolską
organizacją wojskowo-polityczną i pełnić funkcję krajowej ekspozytury władz RP
przebywających na uchodźstwie. W rezydującym we Francji rządzie gen. Władysława
Sikorskiego kierownictwo nad pracami wojskowymi na terenie kraju przejął gen.
Kazimierz Sosnkowski, wkrótce powołany na komendanta głównego organizacji
przemianowanej w listopadzie 1939 r. na Związek Wałki Zbrojnej (ZWZ). W czerwcu
1940 r. komendantem głównym ZWZ został awansowany wcześniej do stopnia
generała Rowecki (ps. „Grot", „Kalina", „Rakoń", „Grabica"). Jesienią tego roku w
ZWZ. skupiło się ok. 3,7 tyś. oficerów i podchorążych oraz ok. 16 tyś. podoficerów
(liczby szeregowych nie da się ustalić).
ZWZ (od lutego 1942 r. pod nazwą Armia Krajowa, AK) miał być organizacją o
charakterze ogólnonarodowym i ponadpartyjnym. Jego głównym zadaniem była
konspiracyjna walka bieżąca, której ukoronowanie stanowiłoby powszechne po-
wstanie, wzniecone w chwili przejścia zachodnich aliantów do ofensywy; w na-
stępnej fazie zakładano odtworzenie w kraju regularnych sił zbrojnych i przystą-
pienie do walki frontowej. Dowództwo ZWZ-AK było samodzielnym ośrodkiem
władzy w ramach polskiego Państwa Podziemnego (nie podlegało utworzonej w
1940 r. Delegaturze Rządu RP na Kraj). Na czele organizacji stał Komendant
Główny (Dowódca AK; obu tytułów używano zamiennie); po aresztowaniu gen.
„Grota" przez Gestapo 30 czerwca 1943 r. komendantem został gen. Tadeusz Ko-
morowski ps. „Bór", osobistość mniejszego formatu niż wysoce utalentowany Ro-
wecki (gen. Komorowski pełnił tę funkcję do 2 października 1944 r., tj. do upadku
Powstania Warszawskiego). Bardzo jak na warunki okupacyjne rozbudowaną i
sprawnie funkcjonującą strukturą był centralny aparat dowodzenia AK, w takiej
skali nie mający odpowiednika w podbitej przez Niemców Europie (w lipcu 1944 w
samej tylko Komendzie Głównej AK pracowało ok. 4 tys. ludzi). Stan liczebny całej
organizacji w 1944 r. prawdopodobnie wynosił powyżej 300 tyś. ludzi.
Rozwój organizacyjny następował w zarówno w drodze werbunku, jak i po-
przez tzw. akcję scaleniową, gdyż jednym z motywów utworzenia ZWZ-AK było
dążenie do zintegrowania konspiracyjnych organizacji i grup wojskowych. Proces
340
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
integracji podziemnego wojska zainicjowano już w 1940 r. W następnych latach
akcja nabierała coraz większego rozmachu, lecz w trakcie prowadzonych rozmów
pojawiały się liczne trudności organizacyjne, a przede wszystkim polityczne. Prze-
ciągały się zwłaszcza rozmowy ze Stronnictwem Narodowym (SN), dysponującym
Narodową Organizacją Wojskową (NÓW), i Stronnictwem Ludowym (SL), które
utworzyło Bataliony Chłopskie (BCh); oba te stronnictwa odnosiły się nieufnie do
ZWZ-AK i reprezentowanej przez nią (mimo deklarowanej przez ZWZ-AK
apolityczności) linii politycznej. W rezultacie w latach 1942-1943 w skład AK weszła
większość NÓW, w której nastąpił na tym tle rozłam (pozostała część NÓW
przystąpiła do utworzonych wówczas Narodowych Sił Zbrojnych, NSZ). W 1944 r.
podpisano umowę scaleniową także z NSZ (do AK wstąpiła jednak tylko część
NSZ), co wywołało w samej AK poważne kontrowersje. Mimo prowadzonych dłu-
gotrwałych rozmów z SL i BCh oraz podpisania w maju 1943 r. umowy o zasadach
scalenia BCh z AK (przewidywano włączenie do AK jedynie oddziałów taktycznych
BCh, oddziały terytorialne zachować miały natomiast samodzielność), akcja ta
przeciągała się do końca wojny (podporządkowano AK jedynie niespełna l /3
oddziałów BCh, tj. ok. 50 tys. ludzi). Do 1944 r. w ramach AK scalono jednak
kilkaset większych i mniejszych organizacji o zasięgu ogólnokrajowym i lokalnym.
Pod względem politycznym i ideowym AK miała przez cały czas istnienia nie-
jednolity charakter, a w jej szeregach znalazły się środowiska mocno ze sobą skon-
fliktowane. Mimo to AK istotnie stała się rodzajem ogólnokrajowej armii pod-
ziemnej. Niezależnie od przygotowań do powstania powszechnego, będącego
strategicznym celem organizacji, prowadzono walkę bieżącą. W ramach działalności
bojowej stopniowo przechodzono od akcji sabotażowo-dywersyjnych, typowych dla
ZWZ, do działań na większą skalę, o charakterze dywersyjno-party-zanckim.
Akcję sabotażową prowadzono początkowo m. in. poprzez pozostający w
strukturach AK Związek Odwetu. Wykolejano transporty kolejowe, niszczono
mosty i obiekty gospodarcze, urzędy w mniejszych miejscowościach, niszczono
akta ewidencji ludności itp. Działalność dywersyjną na zapleczu frontu wschodniego
prowadziła w latach 1941-1943 organizacja „Wachlarz", będąca wydzielonym
członem Związku Odwetu. Nasilenie walki z okupantem nastąpiło wraz z
przełomem lat 1942 i 1943 (m. in. akcje „Wieniec"). W tym samym czasie zbrojnie
przeciwstawiano się (wraz z BCh) akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie. Na prze-
łomie lat 1942-1943 powołano do życia Kierownictwo Dywersji (Kedyw), który
powstał ze Związku Odwetu, „Wachlarza", Grup Szturmowych Szarych Szeregów
i innych ogniw. Zadaniem Szefostwa Kedywu Komendy Głównej AK było m. in.
planowanie akcji dywersyjnej i sabotażu w skali kraju, szkolenie kadry i
kierowanie działaniami podległych oddziałów dyspozycyjnych. Komórki Kedywu
powstały też w obszarach i okręgach; na wszystkich szczeblach formowano
większe oddziały dyspozycyjne; w okręgach stawały się one zawiązkami oddziałów
partyzanckich. W ramach Komendy Głównej istniało też od 1942 r., tworzone przez
grono dowódców, Kierownictwo Walki Konspiracyjnej (zajmujące się m. in.
sprawami samoobrony, odwetu, dywersji i sabotażu), które w 1943 r. zostało połą-
czone z Kierownictwem Walki Cywilnej; stworzono w ten sposób Kierownictwo
Walki Podziemnej (KWP), z Komendantem Głównym AK na czele, kierujące za-
341
POLSKA PODZIEMNA
równo tzw. walką bieżącą, jak i walką cywilną. Wśród organów wykonawczych
KWP byli żołnierze Szarych Szeregów (konspiracyjne harcerstwo), tworzący kil-
kusetosobowy oddział dyspozycyjny Kedywu, znany pod różnymi nazwami (ostatnią
była Brygada Dywersyjna, kryptonim „Broda"). W połowie 1944 r. oddziały
dyspozycyjne AK w Warszawie liczyły ok. 2,3 tyś. żołnierzy, w tym ok. 750 żołnierzy
Kedywu. Byli oni najlepiej uzbrojoną i wyszkoloną, a przy tym doświadczoną w
wielu akcjach bojowych kadrą. Wśród najbardziej spektakularnych akcji były
zamachy na czołowych przedstawicieli okupacyjnego aparatu represji (zwłaszcza
udany zamach na generała SS i szefa policji w dystrykcie warszawskim, Franza
Kutscherę, l lutego 1944 r.) i akcje odbijania więźniów. Łącznie w latach 1943-1944 AK
odbiła kilkaset osób z więzień i aresztów w Warszawie (największy rozgłos zdobyła
akcja odbicia więźniów pod warszawskim Arsenałem) i na prowincji. W ramach
akcji terroru i odwetu atakowano m. in. patrole żandarmerii. W specjalnych akcjach
zdobywano zaopatrzenie, broń i pieniądze; wraz z BCh oddziały AK atakowały
niemieckie komisje kontyngentowe na wsi. Działalnością informacyj-no-
propagandową kierowało Biuro Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej.
Wydawano prasę i inne publikacje, drukowane we własnych drukarniach. Łącznie
AK wydawała ok. 250 tytułów pism; spośród nich największym i najważniejszym
pismem był ukazujący się od jesieni 1939 „Biuletyn Informacyjny", którego
jednorazowy nakład osiągał 50 tyś. egzemplarzy bez wydań regionalnych.
Destrukcję w wojsku przeciwnika i wśród ludności niemieckiej szerzono w ramach
tzw. akcji „N". Rozbudowano sieć wywiadu ofensywnego, operującego w
Generalnym Gubernatorstwie, na terytorium Rzeszy oraz na zapleczu frontu
wschodniego. Do największych osiągnięć wywiadu ZWZ-AK zaliczono rozpoznanie
przygotowań niemieckich do agresji na Związek Radziecki, ustalenie kierunku
głównego uderzenia niemieckiego na froncie wschodnim latem 1942 (Stalingrad i
Kaukaz), rozpoznanie ośrodka doświadczalnego niemieckiej broni rakietowej w
Peenemiinde, odnalezienie i zabezpieczenie pocisku rakiety V-2 (zdobyty niewypał
poddany został badaniom przez polskich specjalistów, a jego część w lipcu 1944 r.
wysłano drogą lotniczą do Wielkiej Brytanii). O bezpieczeństwo organizacji dbał
kontrwywiad.
W planach Komendy Głównej ZWZ-AK zwieńczeniem działalności organizacji
miało być powstanie powszechne, któremu towarzyszyć miało odtwarzanie w kraju
regularnych jednostek Wojska Polskiego. Celowi temu przez długi czas
podporządkowywano bieżącą działalność. Gen. Rowecki uważał, że wobec ogromnej
przewagi wojskowej okupanta akcje zbrojne przyniosą jedynie masowe represje.
Przemyślenia te były zasadniczo słuszne. Szacuje się, iż tylko w GG było kilkadziesiąt
tysięcy niemieckich policjantów, a poza tym w latach 1942-1943 stacjonowało tam
od 300 tyś. do ponad 0,5 mln żołnierzy Wehrmachtu; polski ruch oporu mimo swej
siły nie był w stanie zadać Niemcom znaczących strat. Wyrazem tej postawy, tj.
ograniczania walki bieżącej, były artykuły na łamach „Biuletynu Informacyjnego"
z lutego i kwietnia 1943 r., zatytułowane Z bronią u nogi oraz Akcja zbrojna? Tak —
ale ograniczona (tytuł pierwszego z nich był później wykorzystywany przez
komunistyczną propagandę, niezgodnie z prawdą twierdzącą, jakoby AK jedynie
„czekała z bronią u nogi"). W rzeczywistości już w 1942 r. informowano o
istnieniu ok. 20 grup i oddziałów partyzanckich AK.
342
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
Propagującej natężenie walki zbrojnej komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej
(PPR) większość podziemnych ugrupowań zarzucała jednak awanturnictwo i brak
odpowiedzialności. Powyższe założenia Komenda Główna AK zresztą rewidowała,
tworząc w 1943 r. większe oddziały partyzanckie. U schyłku tego roku, według
sprawozdań komendantów okręgów, działać miało już ok. 60 takich oddziałów
(łącznie ok. 4 tyś. żołnierzy). Oddziałom tym przypadła dodatkowa funkcja —
obrony miejscowej ludności polskiej przed partyzantką radziecką (Wiłeńszczy-
zna, Nowogródczyzna) oraz przed nacjonalistami ukraińskimi (Wołyń). Jak już
wspomniano, na Wołyniu ludność polska gromadziła się w większych wsiach, w
których budowano pozycje obronne, obsadzane następnie przez partyzantów AK
(w miejscowościach Przebraże, Huta Stepańska i in.). Gwałtowny wzrost liczebny
(kilkadziesiąt tysięcy osób) partyzantki AK nastąpił w 1944 r., w okresie
przystępowania do realizacji planu „Burza". Dochodziło do poważnych bitew
partyzanckich (m. in. w lasach suchedniowskich, w lasach janowskich i lipskich
oraz Puszczy Solskiej, a także w lasach parczewskich) z niemieckimi oddziałami
pacyfikacyjnymi, próbującymi „oczyścić" zaplecze w obliczu zbliżania się Armii
Czerwonej.
Od połowy 1940 r. organizowali swe oddziały zbrojne ludowcy, najpierw pod
nazwą Chłostra (skrót od: Chłopska Straż), a od wiosny 1941 r. jako Bataliony
Chłopskie (BCh), z komendantem głównym Franciszkiem Kamińskim. Od schyłku
1942 r. powstawały żywiołowo oddziały partyzanckie BCh, było ich łącznie 69.
Oddziały BCh broniły m. in. ludności pacyfikowanej Zamojszczyzny, staczając
bitwy pod Wojdą i Zaborecznem, prowadziły akcje przeciwkontyngentowe, broniły
młodzież przed wywózką do Rzeszy, paraliżowały transport okupanta (wysadzanie
pociągów). Wiosną 1944 r. stan osobowy BCh miał sięgać 170 tyś. W ramach akcji
scaleniowej Komendzie Głównej AK podporządkowano jedynie 50 tyś. żołnierzy
BCh; na przeszkodzie całkowitemu wcieleniu BCh do AK stanęło dyskryminowanie
bechowskich oficerów przy obsadzaniu stanowisk dowódczych oraz różnice
polityczne.
Jesienią 1939 r. działacze Stronnictwa Narodowego przystąpili do tworzenia
własnej organizacji zbrojnej, nazwanej później Narodową Organizacją Wojskową
(NÓW). Niektóre środowiska prawicy narodowej budowały jednakże własne struktury
wojskowe, m. in. dawny ONR, którego członkowie utworzyli tzw. grupę „Szańca"
(późniejszy Związek Jaszczurczy) i Konfederację Narodu. Według niektórych
badaczy NÓW, w połowie 1942 r. osiągnęła stan ok. 80 tyś. ludzi. Wkrótce doszło w
organizacji tej do rozłamu, gdyż część działaczy sprzeciwiła się scaleniu z Armią
Krajową (nastąpiło ono w listopadzie 1942 r.). We wrześniu 1942 r. część NÓW wraz
ze Związkiem Jaszczurczym powołała Narodowe Siły Zbrojne. Liczyły one u
schyłku roku następnego 70 tyś. członków, co wydaje się jednak liczbą zawyżoną.
Walkę z Niemcami NSZ prowadziły w bardzo ograniczonym zakresie, a w
przypadku poszczególnych oddziałów miały nawet miejsce różne kontakty i
lokalne układy z niemiecką policją i żandarmerią. Gdy zaś w marcu 1944 r. doszło
do podpisania umowy scaleniowej NSZ z AK — co nawiasem mówiąc przez
większość ugrupowań Polski Podziemnej, zwłaszcza zaś ludowców i socjalistów,
przyjęte zostało z oburzeniem — także w łonie NSZ doszło do rozłamu. Oenerow-ska
część NSZ (mniej więcej połowa stanu osobowego) utworzyła własną organi-
POLSKA PODZIEMNA
343
zację, o tej samej nazwie — Narodowe Siły Zbrojne. Była to najbardziej skrajna
polska organizacja prawicowa, antydemokratyczna, skrajnie antykomunistyczna i
antyradziecka, a przy tym antysemicka. Niektóre oddziały NSZ niekiedy kolabo-
rowały z Niemcami, zwłaszcza zaś powstała latem 1944 r. Brygada Świętokrzyska. W
początkach 1945 r. przy pomocy Niemców Brygada Świętokrzyska przeszła do
Czech, dzięki czemu udało się jej następnie przedostać do zajmowanej przez
Amerykanów Bawarii.
Oprócz wojskowego istniał cywilny pion działalności konspiracyjnej, w którym
główną rolę odgrywały cztery partie (nazywane „grubą czwórką") pozostające przed
wojną w opozycji wobec rządzącej sanacji, a po klęsce wrześniowej wspierające rząd
na uchodźstwie: Stronnictwo Ludowe (SL), Stronnictwo Narodowe (SN), Polska
Partia Socjalistyczna (PPS) i Stronnictwo Pracy (SP). Prawie rok zajęło tym
stronnictwom stworzenie własnych struktur organizacyjnych. Najwcześniej
wznowiło konspiracyjną działalność Stronnictwo Narodowe (kryptonim konspiracyjny
„Kwadrat") z Mieczysławem Trajdosern jako pierwszym przewodniczącym, lecz
poza partią pozostały prężne środowiska działające przed wojną m. in. w Obozie
Narodowo-Radykalnym (część ich działaczy utworzyła jesienią 1940 r.
Konfederację Narodu). Wiosną 1940 r. powstało Centralne Kierownictwo Ruchu
Ludowego (CKRL), kontynuacja Stronnictwa Ludowego (kryptonim „Trójkąt" lub
„Roch", stąd inna nazwa SL „Roch"); po aresztowaniu Macieja Rataja czołowymi
działaczami ruchu byli Stanisław Osiecki, Kazimierz Bagiński, Józef Niecko, Jan
Piekałkiewicz, Stefan Korboński. Wobec rozwiązania PPS przez grupę jej działaczy
pod koniec września 1939 r., w dwa miesiące później utworzono w konspiracji
nową partię socjalistyczną, nazwaną później Centralne Kierownictwo Ruchu Mas
Pracujących Miast i Wsi — Wolność, Równość i Niepodległość (w skrócie PPS-
WRN, kryptonim „Koło"), kierowaną przez Tomasza Arciszew-skiego, Kazimierza
Pużaka i Zygmunta Zarembę. Powołana wówczas Gwardia Ludowa WRN została
wkrótce podporządkowana Związkowi Walki Zbrojnej, jako formacja zbrojna
zachowująca całkowitą autonomię organizacyjną. W opozycji wobec PPS-WRN
znajdowały się grupy bardziej radykalnych działaczy socjalistycznych z Norbertem
Barlickim i Stanisławem Dubois (aresztowani przez Niemców w 1940 r.) oraz
Adamem Próchnikiem, Leszkiem Raabe i in. Najmniejszą partią „grubej czwórki"
było Stronnictwo Pracy (kryptonim „Romb"). Pod kryptonimem „Prostokąt"
występowało niewielkie Stronnictwo Demokratyczne. Spośród organizacji
młodzieżowych szczególną rolę odgrywał Związek Harcerstwa Polskiego, działający — o
czym już była mowa — pod konspiracyjnym kryptonimem Szare Szeregi.
W zdecydowanej opozycji wobec rządu i stronnictw prorządowych znajdowały
się nieliczne i słabe organizacje komunistyczne, które ożywiły się dopiero po
ataku niemieckim na Związek Radziecki. Konspiracyjne organizacje komunistyczne
zjednoczyła dopiero powstała w styczniu 1942 r. Polska Partia Robotnicza (PPR).
Trzon cywilnego pionu prorządowego podziemia stanowiła wspomniana De-
legatura Rządu. Jej departamenty były odpowiednikami ministerstw (informacji i
propagandy, komunikacji, likwidacji skutków wojny, oświaty i kultury, poczt i
telegrafów, pracy i opieki społecznej, przemysłu i handlu, robót publicznych i
odbudowy, skarbu, sprawiedliwości, spraw wewnętrznych). Wśród organów
Delegatury znajdowały się m. in. Biuro Ziem Zachodnich, pełniący funkcje poli-
344
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
cyjne Państwowy Korpus Bezpieczeństwa oraz utworzone w 1941 r. Kierownictwo
Walki Cywilnej (KWC). Do zadań tego ostatniego należało organizowanie
sabotażu, sądzenie zdrajców, rejestrowanie niemieckich zbrodni oraz ogólne mo-
bilizowanie społeczeństwa do biernego oporu. W 1943 r. KWC zostało połączone z
działającym w ramach Komendy Głównej AK Kierownictwem Walki Konspiracyjnej,
tworząc Kierownictwo Walki Podziemnej (KWP), na którego czele stał odtąd
Komendant Główny AK — zmiana ta oznaczała osłabienie pozycji Delegatury w
strukturach Państwa Podziemnego. Pomiędzy Delegaturą a Komendą Główną AK
nieraz zresztą dochodziło do sporów politycznych i kompetencyjnych.
Zorganizowane w latach 1942-1943 terenowe ekspozytury nazwano delegaturami
okręgowymi (odpowiedniki województw), tym z kolei podlegały delegatury
powiatowe. Delegat Rządu miał rangę ministra, w kwietniu 1944 r. został wice-
premierem, a niedługo później utworzył Krajową Radę Ministrów (działającą w
podziemiu do chwili samorozwiązania l lipca 1945 r.). Funkcje Delegata Rządu
pełnili kolejno: Cyryl Ratajski ze Stronnictwa Pracy (1940-1942), ludowiec Jan Pie-
kałkiewicz (1942-1943), po jego aresztowaniu przez Niemców Jan Stanisław Jan-
kowski z SP (1943-1945); jako ostatni funkcję tę pełnił ludowiec Stefan Korboński.
Przy Delegaturze działał Polityczny Komitet Porozumiewawczy, w skład którego
wchodzili przedstawiciele „grubej czwórki" i innych organizacji politycznych. W
marcu 1943 r. instytucja ta zmieniła nazwę na Krajową Reprezentację Polityczną, a
w styczniu 1944 r. została przekształcona w Radę Jedności Narodowej, quasi-
parlament mający stanowić przeciwwagę dla utworzonej przez komunistów
Krajowej Rady Narodowej.
Fenomenem na skalę całej okupowanej przez Niemców Europy było tajne szkol-
nictwo, które zorganizowało podziemie w okupowanej Polsce. Szacuje się, że w
roku szkolnym 1943/44 z tajnych kompletów korzystało nawet 100 tyś. uczniów
starszych klas podstawowych w GG i po ok. 20 tyś. na ziemiach włączonych do
Rzeszy oraz na Kresach. Uczniów tajnych szkół średnich było wówczas w GG ok. 66
tyś., na ziemiach wcielonych do Niemiec ponad 2 tyś., a na ziemiach wschodnich
ponad 5 tyś. Pracowały nadto tajne szkoły wyższe. Wydawano liczne tytuły prasy
podziemnej. Drukowano przy tym nie tylko gazetki i pisma ulotne, lecz również
książki (w tym Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego czy Dywizjon 303
Arkadego Fiedlera, a także m. in. tomiki poezji).
Na Zachodzie
W kampanii wrześniowej Polska poniosła klęskę, jednak wbrew temu, co twierdził
Berlin, wojna polsko-niemiecka toczyła się nadal. Rządzący Polską przez ostatnie lata
byli w opinii ogółu osobami skompromitowanymi, obciążanymi odpowiedzialnością
za straszliwą klęskę, w obliczu której spiesznie opuściły kraj. „Szosa zaleszczycka",
jedna z dróg prowadzących ku granicy z Rumunią, stała się dla wielu Polaków
symbolem hańby. Najwyższe władze polskie zostały zresztą na terenie Rumunii
internowane, co ułatwiło przejęcie steru rządów przez osobistości będące dotąd w
opozycji. Przy pomocy Francuzów do tworzenia nowego rżą-
NA ZACHODZIE
345
du mógi przystąpić jeden z przywódców centroprawicowego ugrupowania antysa-
nacyjnego, tzw. Frontu Morges, 58-letni wówczas gen. Władysław Sikorski, były
szef Sztabu Generalnego (1921-1922), premier (1922-1923) i minister spraw wojsko-
wych (1924-1925), uchodzący za frankofila. Do Francji dostał się przez Bukareszt.
Odtworzenie władz RP na uchodźstwie było ważnym aktem międzynarodo-
woprawnym, podkreślającym istnienie polskiej państwowości mimo faktu oku-
powania ziem polskich przez dwa mocarstwa. Okolicznością korzystną było to, że
żaden z okupantów nie zdecydował się na utworzenie na zajętych ziemiach pol-
skiego ośrodka quasi-rządowego lub marionetkowego rządu, który mógłby zostać
przeciwstawiony władzom urzędującym na obczyźnie. Utworzenie rządu na
emigracji i kontynuowanie walki z Niemcami pod polskim dowództwem u boku
aliantów podtrzymywało też na duchu naród. Nadzieja na rychłe pokonanie Rzeszy i
oswobodzenie kraju była wielka, a osobę nowego premiera-generała zaczęto otaczać
w okupowanej Polsce niemal kultem. „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej" —
powtarzali Polacy zimą 1939/40, ufni w sukces oczekiwanej na wiosnę ofensywy
francusko-brytyjskiej.
Niedemokratyczna konstytucja kwietniowa z 1935 r., dająca prezydentowi
Mościckiemu prawo wyznaczenia następcy (następcą był co prawda marszałek
Rydz-Śmigły, lecz i on znajdował się przecież w rumuńskim potrzasku), umożliwiła
teraz przekazanie urzędu innej osobistości. Ponieważ przedstawiona początkowo
przez Mościckiego kandydatura ambasadora RP w Rzymie, gen. Bolesława
Wieniawy-Długoszowskiego, byłego adiutanta Piłsudskiego, wywołała kontrowersje (i
co więcej, veto Francji), ostatecznie za zgodą przebywających we Francji przedstawicieli
opozycji głową państwa wyznaczony został 30 września były marszałek Senatu,
wojewoda pomorski i prezes Światowego Związku Polaków z Zagranicy,
„umiarkowany" piłsudczyk Władysław Raczkiewicz. Niemal jednocześnie zaprzy-
siężone w Paryżu rząd Sikorskiego, ze Stanisławem Strońskim (endecja) jako wi-
cepremierem i usuniętym w 1932 r. z urzędu ministra spraw zagranicznych innym
piłsudczykiem, Augustem Zaleskim (któremu Raczkiewicz chciał pierwotnie po-
wierzyć misję sformowania rządu), jako szefem dyplomacji. Mimo obecności w
nowych władzach kilku „umiarkowanych" piłsudczyków (oprócz wspomnianych
Raczkiewicza i Zaleskiego należał do nich przede wszystkim gen. Kazimierz
Sosnkowski, a przez kilka miesięcy urząd ministra skarbu pełnił Adam Koc) zmiany te
oznaczały w praktyce nie tyle utworzenie „rządu zgody narodowej", co przejęcie
władzy przez dotychczasową opozycję.
Sikorski, będący także ministrem spraw wojskowych i sprawiedliwości, w li-
stopadzie został również Naczelnym Wodzem. Umocnił też swą pozycję względem
głowy państwa, gdyż na mocy tzw. umowy paryskiej nowy prezydent zobowiązał
się nie wykonywać tych postanowień konstytucji kwietniowej, które dawały mu
prawo samodzielnego — bez porozumiewania się z premierem — działania. Na
urząd „następcy prezydenta" Raczkiewicz powołał jednak nie Sikorskiego, jak to
wcześniej sugerował, lecz generała Sosnkowskiego. Siedzibą rządu był najpierw
Paryż, a od listopada — położone w zachodniej Francji Angers. W Paryżu pozostał
Naczelny Wódz i jego sztab.
Koalicję rządową tworzyły cztery stronnictwa: Stronnictwo Ludowe, Polska
Partia Socjalistyczna, Stronnictwo Narodowe i Stronnictwo Pracy. Partie te zdomi-
346
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
nowały też powołaną w grudniu 1939 r. Radę Narodową, będącą doradczym organem
prezydenta i rządu; jej nominalnym przewodniczącym został sędziwy Ignacy
Paderewski, a wiceprzewodniczącym robiący błyskotliwą karierę młody i
energiczny lider ludowców, Wielkopolanin (aczkolwiek urodzony w Niemczech, w
Westfalii) Stanisław Mikołajczyk. Rząd składał się w większości z ludzi przy-
padkowych, jako że większość stronnictw nie miała możliwości delegowania w
jego skład swych liderów. Wybijającą się jednostką był premier, o którym Piotr
Wandycz słusznie napisał, że „przerastał o głowę innych ministrów". Szczerze
dążył do utworzenia „rządu jedności narodowej" i generalnie próbował sprzeciwiać
się — na ogół jednak mało skutecznie — „polowaniu na czarownice", jakim stały się
małostkowe często próby pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpo-
wiedzialnych za klęskę wrześniową.
Głównym celem nowych władz było kontynuowanie wojny z Niemcami u boku
aliantów aż do zwycięskiego końca, walka o niepodległą Polskę, która nie tylko
miałaby wyjść z wojny nieuszczuplona terytorialnie, lecz powinna uzyskać pewne
nabytki kosztem pokonanej Rzeszy (myślano przede wszystkim o Prusach
Wschodnich). Sytuację komplikował fakt, że ponad połowa terytorium kraju oku-
powana była przez ZSRR, z którym Polska nie pozostawała w stanie wojny, ale i
nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych. Już zresztą u schyłku 1939 r. ze
strony brytyjskiej pojawiły się sugestie, że alianci nie będą mogli dopomóc Polsce w
odtworzeniu jej przedwojennej granicy wschodniej —już wówczas Brytyjczycy
zauważali, iż ustanowiona u schyłku września 1939 r. zachodnia granica Związku
Radzieckiego pokrywa się z grubsza z tzw. linią Curzona, a więc linią proponowaną
przez Londyn w 1919 r., i dodawali, iż na wschód od niej znajdowały się „ziemie
przeważnie nie polskie, lecz białoruskie i ukraińskie". Ambasador RP w Londynie
Edward hr. Raczyński odnotowywał, że już wówczas „ze strony brytyjskiej dawano
Polakom wyraźnie do zrozumienia, że w Londynie nikt nie zamierza zaostrzać
stosunków brytyjsko-sowieckich z racji Polski". Mimo przejściowych, bardzo
niekiedy ostrych kryzysów w stosunkach między zachodnimi mocarstwami a
Moskwą (zwłaszcza po napaści radzieckiej na Finlandię u schyłku listopada 1939 r.)
Brytyjczycy przez cały czas liczyli na konflikt między Rzeszą Niemiecką a ZSRR.
Rząd RP od początku nie był traktowany przez mocarstwa zachodnie jak rów-
norzędny partner. Dopiero w kwietniu 1940 r. Polska wymogła zaproszenie jej do
alianckiej Najwyższej Rady Wojennej i jej organu wykonawczego, tj. Międzyso-
juszniczego Komitetu Wojskowego, lecz i wówczas wielką przesadą były słowa
gen. Sikorskiego na posiedzeniu gabinetu, jakoby stawiało to „Polskę całkowicie na
równi z aliantami". Francuscy wojskowi w kontaktach z polskimi oficerami nie
zawsze skrywali lekceważenie, które pogłębiła szybka klęska Rzeczypospolitej we
wrześniu.
Przedmiotem specjalnych wysiłków rządu na uchodźstwie było odtworzenie
regularnych sił zbrojnych. Zdaniem polskich przywódców wojsko, walczące u boku
armii sojuszniczych i tworzące odrębną całość, miało przyczynić się do zrealizo-
wania polskich celów wojennych, zapewniając jednocześnie Polsce odpowiednie
miejsce w powojennej Europie. Najwcześniej zorganizowano siły morskie, składające
się początkowo z siedmiu okrętów (m. in. niszczyciele „Błyskawica", „Burza" i
„Grom", jeszcze pod koniec sierpnia wysłane do Wielkiej Brytanii, oraz okręty
NA ZACHODZIE
347
II:
podwodne „Orzeł" i „Wilk", które we wrześniu-październiku przedarły się z Bałtyku
przez Sund i dotarły do Anglii), o łącznej wyporności stanowiącej niemal połowę
tonażu polskiej Marynarki Wojennej sprzed l września. Żołnierzy do sił lądowych
rekrutować chciano spośród polskiej emigracji zarobkowej na Zachodzie oraz
spośród przedostających się do Francji internowanych w Rumunii i na Węgrzech,
liczono też na uciekinierów z okupowanego kraju. Wkrótce utworzono dwie dywizje
(dowodzone przez gen. Bronisława Ducha i gen. Bronisława Pruga-ra-Ketlinga), a
następnie dowodzoną przez gen. Zygmunta Szyszko-Bohusza Samodzielną Brygadę
Strzelców Podhalańskich, mającą pierwotnie walczyć w składzie alianckiego korpusu
ekspedycyjnego, który Brytyjczycy i Francuzi zamierzali wysłać z pomocą Finlandii,
zaatakowanej u schyłku listopada 1939 r. przez ZSRR. Brak zgody Norwegii i
Szwecji na przepuszczenie korpusu i zawarcie przez Finów 12 marca 1940 r.
pokoju ze Związkiem Radzieckim uczyniło te plany bezprzedmiotowymi, a
Brygadę Podhalańską skierowano 24 kwietnia do Norwegii, gdzie odznaczyła się w
walkach o Narwik. W Syrii powstała Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich
pod dowództwem pułkownika (wkrótce generała) Stanisława Kopańskiego.
Formowano następne związki, w tym dwie kolejne dywizje oraz brygadę kawalerii
pancernej. Odtwarzano lotnictwo. Stan Wojska Polskiego we Francji sięgał 84,5 tyś.
żołnierzy.
Tworzenie tych sił przerwał niemiecki atak na Francję 10 maja 1940 r. W kam-
panii francuskiej wzięły udział dwie dywizje (generałów Ducha i Prugara-Ketlin-
ga) oraz dowodzona przez gen. Stanisława Mączka improwizowana jednostka,
nazwana 10. Brygadą Kawalerii Pancernej, złożona z oddziałów tworzonej od schyłku
1939 r. brygady pancernej. W obliczu klęski jednostki te zostały przez dowódców
rozwiązane, rozproszyły się, a część internowano w Szwajcarii. Ewakuowana z
Norwegii Brygada Podhalańska broniła „reduty bretońskiej" i tam została rozbita. Z
klęski ocalało w sumie 27,6 tyś. żołnierzy, lecz w liczbie tej znajdowała się również
Brygada Strzelców Karpackich, która z Syrii w całości przeszła do znajdującej się
pod brytyjską kontrolą Palestyny. Łącznie straty polskie (zabici, ranni, zaginieni,
wzięci do niewoli) wyniosły aż 2/3 stanów osobowych.
W końcowej fazie kampanii rząd RP przedostał się do Libourne (pod Borde-
aux); 18 czerwca Sikorski udał się do Londynu, gdzie z nowym — urzędującym od
10 maja — premierem brytyjskim Winstonem Churchillem zawarł porozumienie w
sprawie ewakuacji na Wyspy Brytyjskie władz państwowych i resztek wojska. 18
lipca została parafowana, a 5 sierpnia podpisana polsko-brytyjska umowa wojskowa,
potwierdzająca znaczenie sojuszu obu państw oraz wspólną wolę kontynuowania
walki, a także regulująca sprawy związane z odtworzeniem na Wyspach polskiej
armii.
Klęska Francji była ciosem zwłaszcza dla wierzącego w potęgę tego kraju i
jego armii gen. Sikorskiego. Z drugiej strony szybki upadek Francji nakazywał
inaczej spojrzeć na przebieg kampanii wrześniowej i zrelatywizować rozmiar tamtej
katastrofy. Koła piłsudczykowskie, mogące liczyć na pomoc ze strony prezydenta
Raczkiewicza i ministra Zaleskiego, spróbowały przy tej okazji wykorzystać błędy
popełnione przez premiera i podczas kampanii (zarzucano mu złe zorganizowanie
ewakuacji wojska), i na parkiecie dyplomatycznym. Na polecenie Sikorskiego
przedłożono bowiem 19 czerwca stronie brytyjskiej memorandum przewidujące
348
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
utworzenie w ZSRR 300-tysięcznej armii spośród przebywających tam Polaków.
Krok ten, nie konsultowany ani z prezydentem, ani z rządem, przeciwnicy Sikor-
skiego mocno krytykowali (chodziło o to, że w memorandum nie została podniesiona
kwestia uznania przez Moskwę granicy ryskiej), doprowadzając do wycofania
memorandum. Sprzyjający im prezydent 18 lipca odwołał zatem Sikorskiego,
powierzając urząd premiera ministrowi Załeskiemu. Kryzys został szybko zaże-
gnany, gdyż Sikorskiemu udzielili poparcia i Brytyjczycy, i partie tworzące koalicję
rządową, z mediacją wystąpił też gen. Sosnkowski. U Zaleskiego pojawiło się zaś
trzech wiernych Sikorskiemu wyższych oficerów (z szefem sztabu płk. Tadeuszem
Klimeckim na czele), którzy nie stroniąc od gróźb domagali się od niego
nieprzyjmowania nominacji. Już wówczas, w związku z polityką wobec ZSRR,
zarysowywał się zasadniczy podział w łonie emigracji, który z roku na rok pogłębiał
się. Jakimkolwiek negocjacjom ze Związkiem Radzieckim — dopóki Moskwa nie
uzna za niebyłe swe nabytki dokonane po 17 września 1939 r. — sprzeciwiali się m.
in. niemal wszyscy narodowcy, wielu socjalistów, piłsudczycy, zdecydowana
większość kadry oficerskiej (i to nie tylko związana z obozem sanacyjnym). Z
kolei generał Sikorski czy lider ludowców Stanisław Mikołajczyk wykazywali pod
tym względem większą elastyczność, aczkolwiek i oni stali na gruncie granicy
przedwrześniowej.
Po podpisaniu umowy sierpniowej przystąpiono na terenie Szkocji do tworzenia l
Korpusu Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii, którego dowódcą został gen.
Marian Kukiel. Możliwości rekrutacyjne były już jednak mocno ograniczone, a l
Korpus składał się z brygad strzelców i stanowił równowartość dywizji piechoty.
Spośród jednostek lądowych jedynie Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich
(ok. 5 tyś. ludzi) miała w najbliższych miesiącach wziąć udział w walkach na terenie
Libii, gdzie znalazła się w sierpniu 1941 r. (Tobruk). Pozostałe oddziały polskich
wojsk lądowych weszły do akcji dopiero w 1944 r. Nie dotyczyło to lotnictwa i floty.
W trwającej od lipca do października 1940 r. powietrznej „bitwie o Anglię"
wsławili się polscy lotnicy, walczący w ramach RAF-u. Największą sławę zdobył
dywizjon myśliwski 303. Spośród 1733 samolotów niemieckich strąconych podczas
„bitwy o Anglię" polscy piloci zniszczyli 203 samoloty nieprzyjaciela na pewno oraz
35 maszyn prawdopodobnie, uszkodzili też 36 samolotów niemieckich. Polskie
dywizjony bombowe brały też, od września, udział w nalotach bombowych na cele
niemieckie położone na kontynencie, a od wiosny roku następnego latały nad
Niemcy (23 marca 1941 r. polscy lotnicy zrzucali już bomby na Berlin). Polskie
lotnictwo było stale rozbudowywane; do wiosny 1941 r. sformowano 13 polskich
dywizjonów.
Rosła w siłę także polska Marynarka Wojenna, operująca w składzie Royal
Navy. Okręty polskie pełniły przeważnie służbę w osłonie konwojów; niszczyciel
„Piorun" (jeden z kilku okrętów przekazanych polskiej flocie przez Wielką Brytanię)
wziął udział w maju 1941 r. w starciu z niemieckim pancernikiem „Bismarck".
349
CIEŃ KREMLA
Cień Kremla
Atak Niemiec na Związek Radziecki 22 czerwca 1941 r. zmusił rząd RP do —
jak powiedział następnego dnia na posiedzeniu gabinetu gen. Sikorski — „zasad-
niczego przemyślenia i przepracowania podstaw naszej polityki". Wielka Brytania,
walczący dotąd niemal w osamotnieniu jedyny sojusznik Polski, z radością
powitała fakt, iż Rzesza główny impet swej potęgi skierowała teraz bardzo daleko od
Wysp. Zacieśnienie stosunków brytyjsko-radzieckich stało się wówczas w optyce
Londynu sprawą bardzo pilną. Dyplomacja brytyjska zainteresowana była zatem
także normalizacją w relacjach między Polską a ZSRR. Generał Sikorski gotów był
realizować wobec Moskwy względnie elastyczną politykę, lecz i on stał na stano-
wisku, że na wschodzie należy odtworzyć terytorialne status quo. Związek Ra-
dziecki jednak, nawet w obliczu wielkich klęsk Armii Czerwonej latem 1941 r., nie
godził się na przywrócenie granicy ryskiej.
Sikorski pod naciskiem Brytyjczyków zrezygnował z pogłębiania tej sprawy i
30 lipca 1941 r. wraz z ambasadorem radzieckim Iwanem Majskim podpisał w
gmachu Foragn Office w Londynie (w obecności Churchilla i Edena) układ o
wzajemnych stosunkach ze Związkiem Radzieckim. W kwestii wspólnej granicy
Moskwa uznawała jedynie, że „traktaty radziecko-niemieckie z r. 1939 dotyczące
zmian terytorialnych w Polsce, utraciły swą moc", co nie oznaczało jeszcze zo-
bowiązania się do przywrócenia stanu sprzed września 1939 r. Sikorski liczył
wszakże na to, iż osiabiony ZSRR — a dość powszechne były wówczas głosy za-
kładające, że Armia Czerwona zostanie pokonana przez Wehrmacht — w przy-
szłości siłą rzeczy zmuszony będzie pogodzić się z granicą ryską, a Polska uzyska w
tej sprawie poparcie zarówno Brytyjczyków, jak i Amerykanów, których przy-
stąpienia do wojny przeciwko Niemcom spodziewano się. O tym, że nadzieje na
poparcie Anglosasów były płonne, świadczyło wystąpienie Anthony Edena w Izbie
Gmin w dniu podpisania układu Sikorski—Majski. Szef brytyjskiej dyplomacji
podkreślił otóż, iż Wielka Brytania nie jest gwarantką polskich granic.
Niemniej jednak stosunki polsko-radzieckie zostały przywrócone, a Kreml — co
miało dla strony polskiej największe znaczenie — wyraził zgodę na utworzenie w
ZSRR Armii Polskiej podporządkowanej rządowi RP. Decyzja ta przyniosła
wolność dziesiątkom tysięcy obywateli Rzeczypospolitej. Na mocy odrębnego pro-
tokołu rząd radziecki zobowiązywał się do udzielenia „amnestii" wszystkim oby-
watelom polskim pozbawionym wolności na terytoriach kontrolowanych przez
Moskwę (amnestii udzielono następnie na mocy dekretu władz radzieckich 12
sierpnia). Polsko-radziecką umowę wojskową podpisano 14 sierpnia w Moskwie.
W związku z podpisaniem układu Sikorski—Majski doszło w „polskim Lon-
dynie" do kolejnego ostrego kryzysu rządowego. Grupa wpływowych polityków z
prezydentem Raczkiewiczem, ministrem Zaleskim, gen. Sosnkowskim i liderem
Stronnictwa Narodowego Tadeuszem Bieleckim na czele wyrażała pogląd, że nie
można zawierać porozumienia ze Związkiem Radzieckim, zanim ten nie zgodzi się
— i to wyraźnie — na przywrócenie granicy ryskiej. Uważali oni również, że
Sikorski przekroczył swe kompetencje, zawierając układ. Dnia 25 sierpnia Zaleski,
350
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
Sosnkowski oraz minister Marian Seyda (SN) podali się w związku z tym do dy-
misji, a Bielecki wystąpił z Rady Narodowej; Raczkiewicz pozostał na stanowisku.
Przeciwko Sikorskiernu zwracali się też niektórzy przywódcy PPS, m. in. Adam
Pragier i Adam Ciołkosz. Z kryzysu lipcowo-sierpniowego zwycięsko wyszedł
Sikorski, wsparty zwłaszcza przez ludowców ze Stanisławem Mikołajczykiem, lecz
opozycja rosła w siłę. Dokonano zmian w rządzie: na czele Ministerstwa Spraw
Zagranicznych stanął — lecz tylko jako kierownik tego resortu — Edward Ra-
czyński, który zachował też urząd ambasadora w Wielkiej Brytanii.
Wspomniana umowa wojskowa konkretyzowała zagadnienia wiążące się z
formowaniem Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Na dowódcę tej armii Sikorski
wyznaczył gen. Władysława Andersa, który w kampanii wrześniowej jako do-
wódca kolejno Nowogródzkiej Brygady Kawalerii i grupy operacyjnej kawalerii
walczył z Niemcami i Rosjanami, a po dostaniu się do radzieckiej niewoli więziony
był we Lwowie i w Moskwie. Władze polskie liczyły, że będą mogły utworzyć armię
liczącą ok. 150 tyś. ludzi. Na rozległych terenach ZSRR organizowano polskie
komisje poborowe, a armię formowano na Powołżu (w rejonie Buzułuku i
Tockoje) i później (od stycznta-lutego roku następnego) w Kazachstanie, Uzbekistanie
i Kirgizji. Najpierw przystąpiono do tworzenia dwóch dywizji piechoty (oznaczonych
numerami 5 i 6), w grudniu zaś, podczas moskiewskich rozmów Sikor-skiego ze
Stalinem porozumiano się w kwestii sformowania dalszych czterech (o numerach
7-10) oraz innych jednostek, o łącznej liczbie 96 tyś. żołnierzy. Z różnych przyczyn
napływ ludzi był wolniejszy niż zakładano. Nie wiedziano zwłaszcza, że
zdecydowana większość oficerów została zgładzona przez NKWD; ich
poszukiwania trwały, a strona radziecka udzielała niejasnych odpowiedzi (z ust
Stalina usłyszano, że oficerowie ci być może zbiegli do Mandżurii). Pełnego stanu
armia nigdy nie osiągnęła, w lutym 1942 r. liczyła 48 tyś., a w miesiąc później 66
tyś. osób. Żywność i uzbrojenie dostarczała Armia Czerwona, pozostały ekwipunek,
w tym umundurowanie — Brytyjczycy.
Władze radzieckie od początku domagały się jak najszybszego skierowania
pojedynczych oddziałów polskich do walki, lecz polskie dowództwo chciało użyć
armii jako całości i dopiero, gdy uzyska ona pełną gotowość bojową. Oddziały
formowano głównie z wycieńczonych jeńców, którzy nie byli jeszcze dostatecznie
wyposażeni i przeszkoleni. W polskim dowództwie obawiano się też, iż rozwój
sytuacji na froncie wschodnim może spowodować, że Armię Polską w ZSRR spotkać
może taki sam los, jaki spotkał polskich żołnierzy we Francji w czerwcu 1940 r.
Pojawiła się zatem myśl, aby część tych żołnierzy przesunąć do Iranu. Zaintereso-
wana tym była Wielka Brytania, mająca na względzie swe interesy na Bliskim
Wschodzie.
Służby cywilne Ambasady RP (ambasadorem został bardzo bliski Sikorskiemu
prof. Stanisław Kot), przeniesionej wraz z innymi placówkami dyplomatycznymi z
Moskwy do Kujbyszewa, dokąd ewakuował się rząd radziecki, poprzez swe
delegatury terenowe roztoczyły opiekę nad rzeszą deportowanych wcześniej w
głąb ZSRR obywateli polskich. Rząd radziecki ogłosił jednak, że za obywateli RP
uznawał będzie jedynie osoby narodowości polskiej: zakwestionowano zatem prawo
Polski do opieki nad Ukraińcami, Białorusinami i Żydami zamieszkującymi do 1939
r. wschodnie województwa Rzeczypospolitej, a tym samym — zakwe-
CIEŃ KREMLA
351
stionowano prawo Polski do tych ziem. Rząd radziecki złożył to oświadczenie w
chwili, gdy armie niemieckie podchodziły pod Moskwę. Był to niekorzystny
prognostyk na przyszłość — można się było domyślać, że w razie radzieckich
zwycięstw Kreml jeszcze bardziej usztywni swe stanowisko.
Rozmowy, jakie gen. Sikorski przeprowadził z radzieckim dyktatorem 3 i 4
grudnia 1941 r. w Moskwie, nie były nadzwyczaj owocne. Stalin nie chciał poruszać
kwestii granicy, a w sprawie statusu obywateli RP nie będących Polakami pozostał
przy swym stanowisku. Nie wyjaśnił też losu polskich oficerów. Zgodził się jednak
na ewakuowanie 25 tyś. żołnierzy polskich na Bliski Wschód; wówczas też
uzgodniono, że Armia Polska w ZSRR liczyć będzie sześć dywizji.
Po wyjeździe Sikorskiego z Moskwy położenie ZSRR poprawiło się. 5 grudnia
ruszyła w rejonie radzieckiej stolicy, na długości tysiąca kilometrów, kontrofensywa
Armii Czerwonej, która odrzuciła wojska niemieckie na zachód. Z kolei 7 grudnia w
wojnie znalazły się Stany Zjednoczone, których flota została tego dnia zaatakowana
przez japońskie lotnictwo w bazie morskiej Pearl Harbor na Hawajach. W cztery dni
później solidaryzujące się z Japonią Niemcy i Włochy wypowiedziały Amerykanom
wojnę. Koalicja Wielkiej Brytanii, ZSRR i Stanów Zjednoczonych stała się faktem.
Spośród tych trzech mocarstw Związek Radziecki ponosił główny ciężar walki z
armiami Hitlera.
Sikorski tymczasem mógł oceniać jako swój sukces zgodę Stalina na ewaku-
owanie polskich żołnierzy, gdyż ci istotnie kwaterowali w pożałowania godnych
/arunkach. Generał Anders, coraz bardziej krytycznie nastawiony wobec polityki
Sikorskiego, domagał się jednak wyprowadzenia do Iranu maksymalnej liczby
żołnierzy. Stalin zgodził się i na to. Można zakładać, że dla Kremla wyjście armii
Andersa ułatwiało późniejsze podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu.
Poza tym Stalin mógł później mówić o „ucieczce" Polaków w obliczu zbliżających
się armii niemieckich. Podobnie oceniał to następca Kota na stanowisku
ambasadora RP w ZSRR Tadeusz Romer, który w kilka miesięcy później pisał w
memoriale dla rządu, iż „fakt całkowitego wycofania z Rosji polskich sił zbrojnych
uczynił bezprzedmiotowym nasze umowy wojskowe z Rządem sowieckim i
pozbawił nas głównych atutów politycznych w dalszych stosunkach z Sowietami".
W dwóch fazach (marzec-kwiecień oraz sierpień 1942 r.) wyprowadzono ze
Związku Radzieckiego ponad 116 tyś. osób, w tym ponad 78 tyś. żołnierzy. Wśród
osób cywilnych było ponad 13 tyś. dzieci. Ewakuowane oddziały zostały wkrótce
połączone z Wojskiem Polskim na Środkowym Wschodzie, tworząc Armię Polską na
Wschodzie. Po krótkim pobycie w Iranie armia przeszła do Iraku. W tym samym
mniej więcej czasie, jesienią 1942 r., formowane na terenie Szkocji jako 1. Korpus
Pancerno-Motorowy siły polskie (po Kukielu dowództwo korpusu objął gen.
Mieczysław Boruta-Spiechowicz) obejmowały: 1. Dywizję Pancerną gen. Mączka,
1. Samodzielną Brygadę Strzelców gen. Ducha, jednostki artylerii, łączności i inne.
Jako jednostka dyspozycyjna do użycia w kraju bezpośrednio podlegała Naczelnemu
Wodzowi l. Samodzielna Brygada Spadochronowa płk. Sosa-bowskiego. U schyłku
1942 r. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły ponad 116 tyś. ludzi, z czego na
terenie Wielkiej Brytanii ok. 24 tyś., na Wschodzie prawie 80 tyś., w Marynarce
Wojennej 2,4 tyś., a lotnictwie 9,7 tyś.
352
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
Już wiosną 1942 r. władze radzieckie zaczęły zamykać delegatury Ambasady
RP, rekrutujące żołnierzy do polskiej armii, a do lipca zamknęły je wszystkie. Ponad
100 pracowników delegatur aresztowano pod zarzutem szpiegostwa. Po wyjściu z
ZSRR armii Andersa stosunki polsko-radzieckie popsuły się jeszcze bardziej. Na
początku 1943 r. Moskwa usztywniła swe stanowisko w sprawie obywatelstwa
twierdząc, że odtąd także osoby narodowości polskiej mieszkające na ziemiach
włączonych w 1939 r. do ZSRR będą uważane za obywateli radzieckich.
Niezadowolenie Kremla wzbudzały także plany gen. Sikorskiego, myślącego o
utworzeniu federacji środkowoeuropejskiej, której rdzeniem byłaby konfederacja
Polski i Czechosłowacji (11 listopada 1940 r. podpisano deklarację polsko-
czechosłowacką, a 23 stycznia 1942 r. umowę między tymi krajami). Twór ten miał
zahamować ekspansję Rosji w tej części Europy. Widząc jednak, że projekt federacji
będzie przez Moskwę zdecydowanie zwalczany, emigracyjny rząd czechosłowacki
Edvarda Beneśa począł gwałtownie tracie zainteresowanie całą tą koncepcją,
przybierając orientację zdecydowanie prorosyjską i wstrzymując jesienią 1942 r.
dalsze negocjacje w tej sprawie („Czechosłowacja nie będzie niczego podejmować,
co byłoby sprzeczne z tradycją przyjaznych stosunków czechosło-wacko-
radzieckich" — pisano w instrukcji czechosłowackiego MSZ). Nie udało się też
Sikorskiemu wpłynąć na zmianę stanowiska Brytyjczyków w kwestii granicy polsko-
radzieckiej. Polski premier próbował uzyskać jeszcze poparcie Amerykanów (w USA
złożył trzy wizyty), lecz Stany Zjednoczone były w bardzo ograniczonym stopniu
zainteresowane sprawami Europy Środkowowschodniej. Prezydent Franklin D.
Roosevelt potrafił oczarować dość łatwowiernego Sikorskiego, lecz właśnie w
Związku Radzieckim widział najważniejszego sojusznika w wojnie z Niemcami, a
także przyszłego sprzymierzeńca w wojnie z Japonią. Zdaniem Anglosasów
stanowisko rządu RPbyło bezkompromisowe i nierealistyczne. Churchill i Roosevelt
już wtedy uzgodnili między sobą, iż Rzeczpospolita powinna poczynić znaczne
ustępstwa terytorialne na rzecz ZSRR, a o polskim stanie posiadania rozstrzygną
wielkie mocarstwa. Zarysowywał się projekt „przesunięcia" granic Polski w
kierunku zachodnim.
Koncepcja Sikorskiego, atakowanego zresztą coraz bardziej przez odłam emi-
gracji za rzekomą ugodowość wobec Stalina, załamywała się. Trwającej między
ZSRR a Polską „wojnie na noty dyplomatyczne" zaczęły z początkiem 1943 r. to-
warzyszyć dość gwałtowne polemiki pomiędzy prasą polską a gazetami radziec-
kimi. Atmosfera zaostrzającego się sporu zaczęła grozić zerwaniem stosunków
dyplomatycznych. W marcu 1943 r. w Moskwie założony został kontrolowany
przez komunistów ośrodek polityczny pod nazwą Związek Patriotów Polskich
(ZPP) z Wandą Wasilewską jako przewodniczącą, który miał się stać narzędziem
Stalina w polityce wobec Polski. Wydaje się, że Stalin szukał wówczas tylko pre-
tekstu, by zerwać stosunki z rządem Sikorskiego.
Gdy w nocy z 12 na 13 kwietnia 1943 r. radio niemieckie poinformowało o
odkryciu w Katyniu grobów zamordowanych przez NKWD oficerów polskich, rząd
RP zwrócił się — uczyniły to jednocześnie Niemcy — do Międzynarodowego
Czerwonego Krzyża o zbadanie tej sprawy, a dopiero później do rządu radziec-
kiego. Moskwa wykorzystała to i w nocy z 25 na 26 kwietnia „przerwała" stosunki
dyplomatyczne z rządem gen. Sikorskiego, zarzucając mu próbę wykorzystania
CIEŃ KREMLA
353
„hitlerowskiego oszczerczego fałszu" w celu uzyskania od ZSRR „terytorialnych
koncesji kosztem interesów Radzieckiej Ukrainy, Radzieckiej Białorusi i Radzieckiej
Litwy". Kreml insynuował nawet, że między Polską a Niemcami istnieje kontakt i
zmowa w prowadzeniu antyradzieckiej kampanii propagandowej.
Zerwanie stosunków polsko-radzieckich bardzo pogorszyło położenie Polski w
koalicji antyhitlerowskiej. Wartość sojusznika radzieckiego była dla Waszyngtonu i
Londynu zbyt duża, by ryzykować większe napięcia w relacjach z Moskwą.
Brytyjczycy i Amerykanie nie mieli zrozumienia dla postawy Polaków, poddali
krytyce kroki podjęte przez polski rząd: „Jeżeli ludzie ci nie żyją, nic, co by Pan
zrobił, ich nie wskrzesi" — mówił Sikorskiemu Churchill, który radził nawet ogło-
szenie przez rząd RP, że „sprawa katyńska jest wymysłem propagandy niemiec-
kiej". Zwracając się w pierwszej kolejności do Międzynarodowego Czerwonego
Krzyża, a dopiero później do rządu ZSRR Sikorski istotnie popełnił poważny błąd
taktyczny, lecz to akurat miało znaczenie drugorzędne. Moskwa z pewnością zna-
lazłaby inny pretekst do zerwania stosunków z rządem RP.
Z miesiąca na miesiąc szansę Rzeczypospolitej na odzyskanie •wschodnich
województw malały. Związek Radziecki po zwycięstwie stalingradzkim, a nie-
długo później po wygranej wielkiej bitwie pod Kurskiem wykazał, że to on roz-
strzygnie losy tej wojny. Zachodni alianci dochodzili zaś do wniosku, że w 1943 r.
możliwe będzie jedynie zaatakowanie Włoch, co nie mogło być uważane za otwarcie
dawno oczekiwanego „drugiego frontu" na kontynencie. Gdy w związku z tym
pojawiły się pogłoski, iż emisariusze Stalina prowadzą na terenie Szwecji sondażowe
rozmowy z Niemcami w sprawie zawarcia separatystycznego pokoju z Rzeszą,
gotowość Anglosasów do ustępstw wobec Moskwy zwiększyła się dodatkowo.
Generał Sikorski, krytykowany z najróżniejszych stron, już tego nie doczekał.
Jego samolot, którym powracał z półtoramiesięcznej podróży inspekcyjnej na Bliski
Wschód, 4 lipca 1943 r. rozbił się tuż po starcie z brytyjskiej bazy w Gibraltarze.
Niejasności i nieprawidłowości towarzyszące prowadzonemu przez Brytyjczyków
śledztwu w tej sprawie zrodziły legendę, jakoby katastrofa była w rzeczywistości
udanym zamachem na życie polskiego męża stanu. Hipotezy o zamachu nie zdołano
nigdy udowodnić.
Następcą Sikorskiego na stanowisku premiera został lider Stronnictwa Ludo-
wego, Stanisław Mikołajczyk. Stanowisko Naczelnego Wodza przypadło generałowi
Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Resort spraw wojskowych (przemianowany na
Ministerstwo Obrony Narodowej, MON) już wcześniej, bo jesienią 1942 r., objął gen.
Marian Kukieł. W rządzie większość tek znalazła się w rękach ludowców i
socjalistów.
Nowy premier, postać z pewnością nietuzinkowa, był jednak w chwili objęcia
urzędu politykiem mało znanym nie tylko na arenie międzynarodowej, ale i w
kraju. Znawcy polskiego życia politycznego na emigracji wiedzieli wszelako, że
należał on do grupy zdecydowanych zwolenników „linii generała Sikorskiego".
Istotnie, Mikołajczyk zamierzał kontynuować politykę zagraniczną swego po-
przednika, toteż rychło stał się obiektem ataków bezkompromisowo nastawionych
grup emigracji. Popierała go mniejszość. Wielu wyższych wojskowych, z
Sosnkowskim na czele, nowego premiera lekceważyło.
354
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
W Związku Radzieckim tymczasem trwały wzmożone przygotowania do utwo-
rzenia podległych komunistom oddziałów polskich. 8 maja 1943 r. ogłoszono, że na
terenie ZSRR pod auspicjami Związku Patriotów Polskich powstanie dywizja
piechoty mająca nosić imię Tadeusza Kościuszki. W miesiąc później obradował w
Moskwie I Zjazd ZPP. Na dowódcę dywizji Stalin wyznaczył Zygmunta Berlin-ga,
który nie chcąc ewakuować się z armią Andersa zdezerterował i pozostał w
ZSRR, za co został zdegradowany (miał wcześniej stopień podpułkownika) oraz
skazany — o czym jednak opinii publicznej ze względów politycznych nie poin-
formowano — zaocznie na karę śmierci; teraz zaś przez Rosjan mianowany „polskim
generał-majorem". W deklaracji ZPP znalazły się frazy o przyszłej Polsce
złączonej przymierzem ze Związkiem Radzieckim; nie tajono też, że państwo to
wyrzeka się Kresów, w zamian za co jego granice zostaną oparte na Odrze i Bał-
tyku.
Napływ ludzi, którzy „nie zdążyli do Andersa", był duży — wkrótce zatem
sformowano kolejne dywizje, które utworzyły Korpus Polski, a następnie, w marcu
1944 r., całą armię. Chrzest bojowy dywizja kościuszkowska przeszła na Smo-
leńszczyźnie, pod Lenino 12-13 października 1943 r. Mimo mężnej postawy żoł-
nierzy bitwa zakończyła się w zasadzie niepowodzeniem, a dywizja poniosła
wyjątkowo duże straty: ponad 500 zabitych, 1,7 tyś. rannych i ponad 600 zaginionych
(wśród nich byli liczni dezerterzy). Ważny był jednak wydźwięk polityczny; po
pierwsze — zasygnalizowano światu istnienie „innej Polski", radykalnie lewicowej i
proradzieckiej; po drugie — żołnierze ci starli się z Niemcami wcześniej niż
dywizje gen. Andersa.
Siły Berlinga były stale rozbudowywane; wkrótce zakończono formowanie 2.
Dywizji Piechoty im. Jana Henryka Dąbrowskiego, 3. Dywizji Piechoty im. Romualda
Traugutta, Brygady Artylerii im. Józefa Bema, Brygady Pancernej im. Bohaterów
Westerplatte, l. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego „Warszawa", pułków artylerii i in.
Wiosną 1944 r. i w następnych miesiącach sformowano 4. Dywizję Piechoty im.
Jana Kilińskiego, Brygadę Kawalerii, Brygadę Saperów, dwie Brygady Artylerii
Haubic,, Brygadę Artylerii Ciężkiej, Dywizję Artylerii Przeciwlotniczej, 4. Brygadę
Artylerii Przeciwpancernej, później 6. Dywizję, l kwietnia 1944 r. Armia Polska w
ZSRR liczyła 43,5 tyś. żołnierzy. W lipcu 1944 r. przystąpiono do tworzenia 2. Armii,
której dowódcą został uczestnik wojny hiszpańskiej, komunista gen. Karol
Świerczewski (ps. „Walter"). W jej składzie znalazły się ostatecznie: 5. (Saska), 7.
(Łużycka), 8. i 9. (Drezdeńskie) oraz 10. (Sudecka) dywizje piechoty, 9.
(Drezdeńska) i 14. (Sudecka) brygady artylerii przeciwpancernej, 3. Dywizja
Artylerii Przeciwlotniczej, 4. Łużycka Brygada Saperów; armia ta w początkach
1945 r. liczyła 57 tyś. żołnierzy. Jesienią 1944 r. postanowiono sformować jeszcze 3.
Armię, lecz nie wyszła ona ze stadium organizacji.
Innym elementem rozgrywki Stalina o Polskę było zezwolenie na podjęcie przez
polskich komunistów zorganizowanej działalności w nowej, jednolitej partii (Ko-
munistyczną Partię Polski Stalin polecił w 1938 r. rozwiązać, a jej najwybitniej-
szych działaczy stracić). Pod koniec grudnia 1941 r. przeszkolona w ZSRR grupa
polskich komunistów (tzw. grupa inicjatywna, z Marcelim Nowotką i Pawłem
Finderem) została zrzucona na spadochronach w okolicach Warszawy. Na zebraniu
5 stycznia 1942 r. w Warszawie działacze ci powołali Polską Partię Robotniczą
355
CIEŃ KREMLA
(PPR); określenia „komunistyczny" w nazwie chciano uniknąć. Sekretarzem PPR
został Nowotko, który w niespełna rok później w wyniku tajemniczych i nie do
końca wyjaśnionych rozgrywek wewnętrznych został zamordowany. Funkcję se-
kretarza objął wówczas Finder, a gdy ten został w listopadzie 1943 r. aresztowany
przez Gestapo (i następnie zgładzony), na czele PPR stanął Władysław Gomułka ps.
„Wiesław", reprezentujący względnie pragmatyczny nurt w polskim ruchu
komunistycznym. Był on przekonany, że w celu pozyskania znaczącej części spo-
łeczeństwa komuniści polscy powinni odejść od ortodoksyjnych haseł i wyekspo-
nować tezy narodowe, demokratyczne oraz wyzwoleńcze. Wcześniej z inicjatywy
Gomułki PPR prowadziła nawet rozmowy z przedstawicielami obozu rządowego,
lecz nie przyniosły one żadnych efektów. Po zerwaniu stosunków polsko-ra-
dzieckich PPR przystąpiła do intensywnych prac nad stworzeniem politycznej
alternatywy wobec rządu na uchodźstwie. Czynnikiem ułatwiającym ekspansję
propagandową PPR było rozwiązanie ze względów taktycznych przez Stalina w
maju 1943 r. — m. in. jako gest „dobrej woli" pod adresem Anglosasów —
Międzynarodówki Komunistycznej. PPR na pierwszy plan wysuwała hasła pa-
triotyczne i demokratyczne, lecz nie zaniedbywała też podkreślania radykalnych
społecznie elementów swego programu.
W ogłoszonej jesienią 1943 r. nowej deklaracji programowej O co walczymy?
komuniści głosili konieczność nasilenia walki zbrojnej z niemieckim okupantem,
otwarcie podkreślali dążenie do sojuszu ze Związkiem Radzieckim, przyznawali, iż
zamierzają zrezygnować z Kresów. Mowa była o przejęciu władzy przez klasę
robotniczą, upaństwowieniu wielkiego przemysłu, banków i transportu, radykalnej
reformie rolnej, wprowadzeniu planowania w życiu gospodarczym, ale także o
szerokich swobodach obywatelskich. W1943 r. powstał Związek Walki Młodych
(ZWM), niewielka, w następnym roku licząca jakoby ok. 600 osób komunistyczna
organizacja młodzieżowa. Powoli rozbudowywano komunistyczne podziemie
zbrojne, czyli Gwardię Ludową (GL), która przeprowadziła kilka głośnych akcji (m.
in. zamachy bombowe na lokale uczęszczane przez Niemców), a jej rosnące w siłę
oddziały partyzanckie staczały potyczki z siłami okupanta. Do końca 1943 r.
utworzono ok. 150 oddziałów partyzanckich GL. Przeciwko oddziałom GL wystę-
powały czynnie Narodowe Siły Zbrojne (np. 9 sierpnia 1943 pod Borowem na
Lubelszczyźnie eneszetowcy zamordowali grupę 26 żołnierzy GL i 4 mieszkańców
wsi, co gen. „Bór"-Komorowski nazwał „ohydnym mordem", a ocena ta została
pozytywnie przyjęta przez większość podziemnych ugrupowań).
Tymczasem Związkowi Radzieckiemu, którego sytuacja była pod koniec 1943 r.
zdecydowanie bardziej korzystna niż wcześniej, znacznie łatwiej przychodziło
uzyskiwanie korzyści politycznych od pozostałych mocarstw „wielkiej koalicji". Na
obradującej w Teheranie (28 listopada — l grudnia 1943 r.) konferencji „wielkiej
trójki" szefowie rządów USA i Wielkiej Brytanii poczynili poważne ustępstwa wobec
swego, dźwigającego główny ciężar wojny z Niemcami, sojusznika. Do koncesji
skłaniał się zwłaszcza Roosevelt; Churchill próbował oponować, lecz w końcu ulegał.
Już pierwszego dnia obrad Stalin zaproponował przesunięcie Polski w kierunku
zachodnim, po Odrę, co spotkało się z aprobatą Anglosasów — podobnie jak
żądanie komunistycznego dyktatora, aby podstawą przyszłej granicy między
Polską a Związkiem Radzieckim stała się „linia Curzona" (z pozostawię-
356
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
niem Lwowa po stronie radzieckiej: należy przypomnieć, że „linia Curzona" nie
obejmowała obszaru b. zaboru austriackiego). Stalin nie dopuszczał do dyskusji w
tej sprawie, twierdząc, iż zmiany, jakie zaszły jesienią 1939 r. „zgodnie z wolą
miejscowej ludności", nie mogły być podważane. W zamian Polsce przypaść miała,
oprócz terytoriów sięgających po Odrę, znaczna część Prus Wschodnich. Za-
gadnięty o możliwość ponownego nawiązania stosunków z rządem RP na uchodź-
stwie, Stalin niezwykle gwałtownie zaatakował niekomunistyczne podziemie
polskie, które jakoby zamiast bić się z Niemcami „morduje przy współpracy z
Niemcami [komunistycznych] partyzantów".
Co więcej, w Teheranie uzgodniono, że strefa operacyjna Armii Czerwonej rozciągać się
będzie do Łaby. Strefa ta objąć więc miała swym zasięgiem także Polskę, która tym
samym znaleźć się miała w obrębie radzieckich wpływów politycznych. Premier
Mikołajczyk jeszcze przed spotkaniem „wielkiej trójki" w Teheranie mówił szefowi
brytyjskiej dyplomacji, że nie ma złudzeń co do motywów Kremla: „nie wierzę, by
Moskwa dążyła naprawdę [...] do ułożenia swoich stosunków z Polską z zamiarem
niemieszania się następnie do naszych spraw; Moskwa, przeciwnie, dąży do
opanowania całej Polski". W kilka dni po zakończeniu konferencji rząd polski
powziął uchwałę, w której podkreślał, iż stoi on „konsekwentnie na gruncie traktatu
ryskiego". Gdy zaś 3 stycznia 1944 r. wojska 1. Frontu Białoruskiego przekroczyły
granicę Polski z 1939 r., gabinet Mikołajczyka w specjalnej deklaracji dał wyraz
oczekiwaniu, że jako jedyny prawowity rząd RP odzyska „jak najprędsze
przywrócenie suwerennej władzy państwowej polskiej nad uwalnianymi ziemiami
Rzeczypospolitej". ZSRR odpowiedział po kilku dniach, że jego siły zbrojne walczą
na swoim terytorium, gdyż granica ustalona została „zgodnie z wolą ludności
Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej, wyrażoną w plebiscycie
przeprowadzonym w 1939 r. na podstawie szerokich zasad demokratycznych".
Rosjanie od pewnego czasu sugerowali, że w Warszawie mógłby zostać zain-
stalowany „zrekonstruowany" rząd polski i twierdzili, iż „oderwany od narodu"
rząd Mikołajczyka „nie odzwierciedla interesów narodu polskiego i nie wyraża
jego pragnień". Nowy rząd, twierdził np. Mołotow wobec ambasadora USA w
Moskwie, powinien składać się z „uczciwych ludzi", pragnących współpracować z
ZSRR. Churchill doradzał w związku z tym polskiemu premierowi jak najszybsze
usunięcie uchodzącego za czołowego „wroga" Moskwy generała Sosn-kowskiego
oraz porozumienie się z proradzieckimi politykami polskimi w kraju i w ZSRR. 20
stycznia 1944 r. przypominał zaś polskim politykom, że Londyn zobowiązał się do
obrony nie granic, lecz niepodległości Polski, w związku z czym „Wielka Brytania nie
stanie do wojny z Rosją w obronie wschodnich granic Polski. Ameryka nie uczyni
tego również. Taka wojna doprowadziłaby świat do ostatecznej ruiny". W miesiąc
później w przemówieniu wygłoszonym w brytyjskim parlamencie wyraził
zrozumienie dla radzieckich żądań terytorialnych.
Komunistom polskim w kraju udało się tymczasem pozyskać do współpracy
radykalnych socjalistów, skupionych wokół mało znanego działacza Edwarda
Osóbki-Morawskiego, oraz lewicę ruchu ludowego, która po odejściu ze Stronnictwa
Ludowego „Roch" powołała później ugrupowanie SL „Wola Ludu". Wraz z tymi
środowiskami PPR utworzyła Krajową Radę Narodową (jej posiedzenie
założycielskie odbyło się w noc sylwestrową 1943/44), z komunistą Bolesławem
357
CIEŃ KREMLA
Bierutem jako przewodniczącym, mającą pełnić funkcję konspiracyjnego ąuasi--
parlamentu. Występująca „w imieniu narodu polskiego" KRN nie uznawała rządu RP
na uchodźstwie i zapowiadała utworzenie nowych władz państwowych. W
programie KRN znalazły się przyjaźń z ZSRR, reforma rolna, nacjonalizacja
przemysłu, transportu i banków, oparcie granic Polski na Odrze z jednej i na Bugu z
drugiej strony. KRN przystąpiła też do tworzenia lokalnych rad (wojewódzkich,
powiatowych, miejskich), lecz szło jej to bardzo opornie. Szybciej i sprawniej roz-
budowywano komunistyczne siły zbrojne. Wraz z utworzeniem KRN doszło do
przekształcenia GL w Armię Ludową (AL), na czele której postawiono przedwo-
jennego polskiego generała (usuniętego z wojska po przewrocie majowym i zwią-
zanego później z wywiadem radzieckim) Michała Żymierskiego ps. „Rola". W
połowie 1944 r. AL liczyła prawdopodobnie ok. 15 tyś. członków, z czego jedna
trzecia znajdowała się w oddziałach leśnych. Z chwilą zbliżania się Armii Czerwonej
AL stoczyła kilka większych bitew z siłami niemieckimi, m. in. pod Rąblowem,
Ewiną, w lasach suchedniowskich, lipskich, janowskich i w Puszczy Solskiej.
Pomiędzy dwoma ośrodkami polskich komunistów (kraj, tj. PPR i KRN oraz
emigracja w ZSRR, tj. ZPP i utworzone w styczniu 1944 r. Centralne Biuro Komu-
nistów Polski w ZSRR, z Aleksandrem Zawadzkim, Stanisławem Radkiewiczem,
Jakubem Bermanem, Karolem Świerczewskim, Wandą Wasilewską, jako pełno-
mocnikami: Hilarym Mincem, Romanem Zambrowskim i in.) dochodziło do nie-
porozumień. CBKP przez kilka miesięcy próbowało wręcz ignorować KRN, a w
maju 1944 r. powstał nawet w ZSRR Polski Sztab Partyzancki, którego oddziały nie
podlegały dowództwu AL. Dopiero w czerwcu ZPP oświadczył, że uznaje Krajową
Radę Narodową za „prawdziwe przedstawicielstwo narodu polskiego". Wzajemna
niechęć między „krajowcami" a działaczami, którzy przebywali przez całą wojnę w
Związku Radzieckim, była źródłem powojennych konfliktów w łonie polskiej partii
komunistycznej.
Baza społeczna i polityczna KRN była nader wąska, lecz po wkroczeniu Armii
Czerwonej do Polski instytucja ta mogła stać się realną alternatywą dla uznających
rząd na uchodźstwie władz Polski Podziemnej. Te ostatnie, poważnie zaniepokojone,
odpowiedziały najpierw powołaniem do życia 9 stycznia 1944 r. wspomnianej już
17-osobowej Rady Jedności Narodowej, z socjalistą Kazimierzem Pużakiem jako
przewodniczącym. W ogłoszonej w połowie marca deklaracji O co walczy Naród
Polski RJN stwierdzała: „Naród polski, zjednoczony w umiłowaniu wolności i w
dążeniu do niepodległości, przeciwstawia się również jednomyślnie i zdecydowanie
wszelkim próbom narzucenia nam wzoru rządzenia ze wschodu. Odrębność naszą w
zestawieniu z rosyjskim wschodem i germańskim barbarzyństwem cechuje
tysiącletnia tradycja wolności i kultura chrześcijańska". W deklaracji mowa była o
ustroju demokratycznym, spółdzielczości, reformie rolnej, reformach gospodarczych
i bardziej sprawiedliwym podziale dochodu narodowego. Jak już wspomniano, w
kwietniu delegat rządu (Jan Stanisław Jankowski) został wicepremierem, u schyłku
lipca wraz ze swymi trzema zastępcami powołał Krajową Radę Ministrów.
Coraz bardziej izolowany Mikołajczyk łudził się jeszcze, że ma poparcie pre-
zydenta Roosevelta, który taił przed nim, iż także Stany Zjednoczone potajemnie
zaakceptowały „linię Curzona". W końcu premier zdecydował się pod wpływem
358
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
rad zachodnich przywódców nawiązać kontakt z ZSRR. Strona radziecka żądała
jednak wówczas nit? tylko zaakceptowania „linii Curzona", lecz także „generalnej
rekonstrukcji" naczelnych władz RP poprzez usunięcie Raczkiewicza, Sosnkow-
skiego, Kukiela, Kota i innych.
Gdy Armia Czerwona zajmowała już ziemie położone na zachód od „linii
Curzona", 22 lipca 1944 r. radio Moskwa ogłosiło, że w Chełmie powstał Polski
Komitet Wyzwolenia Narodowego. Polscy komuniści mieli zatem swój ośrodek
pełniący funkcje rządu. Następnego dnia Stalin pisał w liście do Churchilla, że
Komitet „zamierza przystąpić do tworzenia administracji na polskim terytorium i
mam nadzieję, że to zrealizuje". Dodał, iż PKWN zapewne stanie się „trzonem dla
utworzenia tymczasowego Rządu Polskiego z sił demokratycznych", lecz zgodził się
przyjąć na Kremlu Mikołajczyka. 30 lipca, gdy Armia Czerwona toczyła ciężkie
walki na przedpolach Warszawy, polski premier przybył do Moskwy. Ze Stalinem
spotkał się 3 sierpnia. Kilkanaście godzin wcześniej dowiedział się, że w polskiej
stolicy trwa od l sierpnia powstanie.
Zmierzch II Rzeczypospolitej
Latem 1942 r. podziemne kierownictwo Rzeczypospolitej ukończyło prace nad
planem wywołania powszechnego powstania w chwili, gdy „klęska niemiecka,
skutkiem załamania się na froncie bądź bojowym, bądź wewnętrznym, stanie się
niewątpliwa, to znaczy wtedy, gdy wystąpią zupełnie wyraźnie narastające w
sposób ciągły objawy katastrofy niemieckiej". Powstanie wybuchnąć miało na
terenach „etnograficznie polskich", głównie w Generalnym Gubernatorstwie. Zbliżanie
się Armii Czerwonej do granic Polski, zmieniona sytuacja polityczna i brak
objawów załamania się niemieckiej woli oporu zmusiły jednak polskie władze do
odejścia od tych planów. Jesienią 1943 r. w instrukcji dla Armii Krajowej pisano z
Londynu o konieczności podjęcia walk z wycofującymi się oddziałami niemieckimi i
konieczności pozostania w konspiracji po wkroczeniu Rosjan. Nowy dowódca AK
— stosunkowo mało doświadczony oficer o dość ograniczonych horyzontach
intelektualnych — generał Tadeusz „Bór"-Komorowski wydał jednak (20 listopada
1943 r.) rozkaz, zgodnie z którym w operacji tej, której nadano kryptonim „Burza",
oddziały AK najpierw miały atakować wycofujących się Niemców, aby następnie
„wystąpić w roli gospodarza" wobec Armii Czerwonej. Lokalni dowódcy AK
wraz z przedstawicielami władz cywilnych mieli w tym celu zgłaszać się u
dowódców radzieckich. Naiwnie liczono, że strona radziecka chcąc nie chcąc będzie
musiała uznać te władze. „Dając Sowietom minimalną pomoc wojskową, stwarzam
im jednak trudność polityczną" — wyjaśniał „Bór" w kilka miesięcy później swe
motywy. W lutym 1944 r. rząd RP zaakceptował ten sposób postępowania.
Już w 1943 r. stosunki między AK a partyzantką radziecką na wschodzie Rze-
czypospolitej były wrogie; chociażby to mogło być niedobrym prognostykiem dla
rozpoczynającej się w początkach roku następnego „Burzy". Akcja ta najwcześniej
rozpoczęła się na Wołyniu, gdzie wycofujące się oddziały niemieckie zostały za-
359
ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ
atakowane przez 27. Wołyńską Dywizję Piechoty (tak nazwano 6-tysięczne zgru-
powanie AK). Od schyłku marca dywizja współdziałała z jednostkami Armii Czer-
wonej, ponosząc ciężkie straty i trafiając w końcu w niemieckie okrążenie (poległ
dowódca, Jan Wojciech Kiwerski ps. „Oliwa"). Z kotła udało się dywizji wyjść; jej
większa część przebiła się w czerwcu przez Polesie na Lubelszczyznę (szlak bojowy
tego największego oddziału partyzanckiego AK liczył ponad 600 km), pozostali
znaleźli się po radzieckiej stronie frontu, gdzie zostali wcieleni do „armii Berlinga".
Gdy z kolei w lipcu Armia Czerwona podeszła pod Wilno, niemiecka załoga miasta
7 lipca została z zewnątrz zaatakowana przez liczące 5,5 tyś. ludzi oddziały
okręgów wileńskiego i nowogródzkiego AK (dowódca ppłk Aleksander
Krzyżanowski ps. „Wilk"). Polski atak załamał się; Armia Czerwona zdobyła miasto
dopiero 13 lipca, przy wsparciu AK. „Wilk" wraz ze swym sztabem został wkrótce
aresztowany przez NKWD; żołnierze NKWD zaatakowali też niektóre oddziały
AK, rozbijając je po krótkiej walce. Wielu akowców aresztowano i zesłano w głąb
ZSRR. Również dowódca oddziałów AK pomagających Rosjanom zdobyć Lwów (23-
27 lipca) został następnie pojmany. Podobnie zakończyła się „Burza" na Polesiu i
Białostocczyźnie. Pod koniec lipca do analogicznych działań przystąpiła AK na
Lubelszczyźnie, gdzie samodzielnie lub przy współdziałaniu z Armią Czerwoną
wyzwoliła szereg miejscowości. I tam doszło po zakończeniu działań wojennych do
aresztowań (m. in. dowódca okręgu AK i delegat okręgowy). Wszędzie oddziały
AK były rozbrajane, a żołnierze odmawiający wstąpienia do „armii Berlinga"
aresztowani i deportowani do ZSRR.
Wysiłek zbrojny Armii Krajowej nie został dostrzeżony przez opinię między-
narodową; cele polityczne „Burzy" nigdzie nie zostały osiągnięte. Wobec niepo-
wodzenia tej akcji w Komendzie Głównej AK dojrzała decyzja, aby w związku ze
zbliżaniem się frontu wschodniego do Wisły wywołać powstanie w stolicy („Burza" nie
obejmowała Warszawy), Uważano, iż w przypadku Warszawy o czynie zbrojnym
polskiego Państwa Podziemnego stanie się na tyle głośno, aby z uwagi na
ewentualną reakcję Zachodu Kreml nie sięgnął po represje wobec ujawniających
się w stolicy przedstawicieli władz Rzeczypospolitej. Dzięki temu droga do
zainstalowania w kraju rządu londyńskiego stanąć miała otworem. Sprawę uznano
za naglącą wobec powołania przez komunistów 21 lipca Polskiego Komitetu
Wyzwolenia Narodowego (PKWN), który następnego dnia ogłosił w Chełmie Lu-
belskim swój manifest, m. in. kwestionujący legalność rządu na uchodźstwie, i
wobec szybkiego zbliżania się Armii Czerwonej do Warszawy (obawiano się m. in.,
że powstanie w stolicy polscy komuniści wzniecą sami). Gabinet Mikołajczyka
upoważnił zatem delegata rządu Jana Stanisława Jankowskiego do ogłoszenia w
mieście powstania (wbrew opinii zachodnich aliantów), co oznaczało danie w tej
kwestii wolnej ręki kierownictwu krajowemu. Nie mając dokładnych informacji o
siłach niemieckich, zamiarach Armii Czerwonej i sytuacji na froncie — ostatniego
dnia lipca wczesnym wieczorem zebrani na konferencji u „Bora"-Ko-morowskiego
podjęli decyzję o wznieceniu powstania l sierpnia o godzinie 17.00 („Godzina W").
Właściwym autorem idei wywołania w stolicy powstania był gen. Leopold Okulicki,
pierwszy zastępca szefa sztabu i szef operacji AK (zrzucony został do kraju w maju
1944 r. jako cichociemny), decyzję podjęli Komorowski, jego zastępca i szef sztabu
gen. Tadeusz Pełczyński, Okulicki i delegat rządu Jan-
360
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
kowski. Decydujące słowo należało do „Bora" i Jankowskiego. Zakładano, że po
kilku- lub kilkunastodniowych walkach miasto znajdzie się w polskich rękach, tuż
przed wkroczeniem sił radzieckich. Autorzy decyzji o powstaniu — które miało
przecież pokrzyżować plany Stalina — zdawali sobie sprawę, że jego sukces
zależeć będzie przede wszystkim od Armii Czerwonej. To, że Rosjanie mogą w tej
sytuacji nie zechcieć przyjść powstańcom z pomocą, najwidoczniej przekraczało
wyobraźnię odpowiedzialnych za tę decyzję. Tymczasem niemiecka obrona w re-
jonie Warszawy okrzepła, Niemcy potrafili nawet przeprowadzić potężne kontr-
uderzenie, a na przedpolach stolicy stoczona została duża bitwa pancerna, z wy-
nikiem niekorzystnym dla Rosjan.
Walkami kierował komendant Okręgu Warszawa-Miasto płk Antoni Chruściel
(„Monter"). W szczytowym okresie walk powstańcze siły zbrojne liczyły ok. 40 tyś.
żołnierzy, lecz początkowo tylko kilka tysięcy spośród nich miało na wyposażeniu
broń strzelecką — pozostali dysponowali tylko granatami lub nawet butelkami z
benzyną. Oprócz AK w walkach uczestniczyły inne, mniejsze organizacje, w tym
800 żołnierzy NSZ i 500 z AL. W pierwszych kilkudziesięciu godzinach
powstańcy opanowali jedynie część miasta, wskutek czego powstało kilka osob-
nych ognisk walki. 5 sierpnia inicjatywę przejęli Niemcy (zadanie zduszenia po-
wstania powierzono generałowi SS Erichowi von dem Bach-Zelewskiemu); zaj-
mowaniu przez nich kolejnych dzielnic towarzyszyły masowe mordy ludności
cywilnej. Całe dzielnice bombardowane były przez Luftwaffe. Pojedyncze sukcesy
powstańców w drugiej połowie miesiąca nie mogły zmienić położenia. 2 września
Niemcy opanowali Stare Miasto, odcięte wcześniej od innych dzielnic po-
wstańczych (ostatni obrońcy Starówki przeszli kanałami do Śródmieścia).
Doskonale zdający sobie sprawę, że powstanie politycznie wymierzone jest
przeciwko niemu, Związek Radziecki uchylał się od udzielenia pomocy walczącej
Warszawie. Rozmawiający w Moskwie ze Stalinem premier Mikołajczyk (3 i 9 sierpnia)
praktycznie niczego nie uzyskał: dyktator najpierw ostro atakował powstańców i
rząd RP, później zaś utrzymywał, iż na przeszkodzie stanęła mu silna niemiecka
kontrofensywa. W liście do Churchilla i Roosevelta Stalin pisał, że autorzy „awantury
warszawskiej" to „garstka przestępców" chcących jedynie „uchwycić władzę".
Dopiero 10 września Armia Czerwona rozpoczęła szturm Pragi, opanowując
wkrótce prawobrzeżną Warszawę. 16 września próbę sforsowania Wisły podjęła
armia gen. Berlinga, której żołnierze zdołali wprawdzie utworzyć przyczółek (na
Ursynowie), Jęcz ich operacja desantowa zakończyła się w sumie niepowodzeniem.
Po koniec września powstańcy bronili się już tylko w Śródmieściu (ok. 12 tyś.
żołnierzy i 200 tyś. ludności cywilnej). 2 października dowództwo powstańcze
podpisało z Niemcami układ o kapitulacji, na mocy którego żołnierze walczącej
stolicy uzyskali status kombatantów wojennych, a 4 i 5 października udali się wraz
z gen. „Borem"-Komorowskim do niewoli. Poległo ok. 10 tyś. żołnierzy, 5 tyś.
zaginęło, 25 tyś. odniosło ciężkie rany. Niemcy stracili 10 tyś. zabitych, 6-7 tyś.
zaginionych i 4 tys. rannych. Ogromne były straty wśród ludności cywilnej:
wskutek głównie bombardowań oraz w wyniku masowych mordów śmierć
poniosło ok. 150 tyś. ludzi. Stolica Polski została w 80 procentach zniszczona, a
burzenie gmachów odbywało się także po ustaniu walk, metodycznie (Hitler wydał
rozkaz o zrównaniu miasta z ziemią).
361
ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ
63-dniowy bój osamotnionej przez wszystkich aliantów Warszawy był największą
bitwą stoczoną podczas II wojny światowej przez siły powstańcze z regularną armią
okupacyjną. Powstanie było, jak zauważył E. Duraczyński, „rozpaczliwą próbą
zatrzymania i odwrócenia biegu wydarzeń politycznych, którego sami Polacy
odwrócić nie byli w stanie". Już po kilku dniach walk wśród żołnierzy i ludności
cywilnej pojawiły się akcenty krytyczne wobec rządu RP i osób bezpośrednio za
decyzję o powstaniu odpowiedzialnych, a także wobec aliantów, którzy pozostawili
walczące miasto samemu sobie. Jako „ciężką zbrodnię" określił wówczas wzniecenie
powstania gen. Anders. Atmosfera przygnębienia i rozgoryczenia została
wykorzystana przez propagandę PPR. Fakt, że w Warszawie zginął kwiat polskiej
młodzieży, stał się jednym z czynników ułatwiających przejęcie władzy w kraju
przez komunistów, wspieranych przez ZSRR.
Anna Swirszczyńska
Budując barykadę
Baliśmy się budując pod ostrzałem
barykadę.
Knajpiarz, kochanka jubilera, fryzjer,
wszystko tchórze.
Upadła na ziemię służąca
dźwigając kamień z bruku, baliśmy się bardzo,
wszystko tchórze —
dozorca, straganiarz, emeryt.
Upadł na ziemię aptekarz
wlokąc drzwi od ubikacji,
baliśmy się jeszcze bardziej, szmuglerka,
krawcowa, tramwajarz,
wszystko tchórze.
Upadł chłopak z poprawczaka wlokąc
worek z piaskiem, więc baliśmy się
naprawdę.
Choć nikt nas nie zmuszał,
zbudowaliśmy barykadę pod
ostrzałem.
(z tomiku Budowałam barykadę, 1974)
Wspomniana już pierwsza wizyta Mikołajczyka w Moskwie (30 lipca - 9 sierpnia
1944 r.), gdzie premier spotkał się ze Stalinem i Mołotowem, a także trzykrotnie z
przedstawicielami KRN i PKWN, rj. Bierutem, Osóbką-Morawskim i Wasi-
362
POLSKA PODCZAS DRUGIE] WO]NY ŚWIATOWE]
lewską, nie przyniosła satysfakcjonujących rezultatów. Powstanie nie wzmocniło
pozycji Mikołajczyka, wręcz przeciwnie — postawiło go w pozycji proszącego o
pomoc petenta. Po powrocie do Londynu oskarżany o kapitulanctwo premier
apelował do swych kolegów w rządzie o daleko idący kompromis ze Związkiem
Radzieckim, uzyskując zgodę Rady Ministrów na ewentualne włączenie PPR w
skład nowego rządu i na znaczne ustępstwa w kwestii granicy (aczkolwiek
Lwów i Wilno miały pozostać w Polsce). Oferta rządu RP nie została przez Moskwę
przyjęta. Atakowany coraz bardziej Mikołajczyk zdołał jeszcze przeforsować
dymisję Sosnkowskiego, 30 września, z funkcji Naczelnego Wodza (w rozkazie
wydanym w piątą rocznicę wybuchu wojny Sosnkowski dał wyraz swemu
oburzeniu z powodu braku pomocy ze strony aliantów; wywołało to protesty rządu
brytyjskiego) — nowym Naczelnym Wodzem został „Bór"~Komorowski, który
jednak już od 5 października przebywał w niemieckiej niewoli. Bezpośrednim
zwierzchnikiem sił zbrojnych został w tej sytuacji prezydent Raczkiewicz, a fak-
tycznie funkcję tę sprawowali we dwójkę szef Sztabu Naczelnego Wodza gen.
Stanisław Kopański i minister obrony narodowej gen. Marian Kukieł; dopiero w
lutym roku następnego obowiązki Naczelnego Wodza przejął gen. Władysław
Anders, którego z kolei na stanowisku dowódcy 2. Korpusu zastąpił gen. Zyg-
munt Szyszko-Bohusz.
Pośrednictwo brytyjskie sprawiło, że Mikołajczyk 12-20 października ponownie
przeprowadził w Moskwie liczne rozmowy, tak ze Stalinem, jak i z przedsta-
wicielami „Polski lubelskiej" (w Lublinie znalazł swą siedzibę PKWN), a także z
przebywającymi w stolicy ZSRR Brytyjczykami. Gdy 13 października doszło do
rozmowy Mikołajczyka ze Stalinem i Mołotowem w obecności Churchilla i Edena,
polski premier usłyszał, iż także Roosevelt w Teheranie „zgodził się całkowicie na
»linię Curzona«. Słowa: „O ile nie przyjmiecie granic, będziecie wyeliminowani na
zawsze" usłyszał Mikołajczyk następnego dnia nie z ust Stalina czy Mołoto-wa, lecz
od Churchilla, który poza tym ostrzegał go, iż Wielka Brytania nie będzie „burzyć
pokoju w Europie tylko dlatego, że Polacy kłócą się między sobą". Brytyjski polityk
jakby nie zdawał sobie sprawy, że dla Stalina w sprawie polskiej głównym celem nie
była już granica, lecz pełne podporządkowanie Rzeczypospolitej Moskwie.
Mikołajczyk w obliczu, jak mówił, „wspólnego frontu wielkich mocarstw" gotów
był już zrezygnować z Kresów, aby móc uzyskać dla Polski nabytki na zachodzie.
Przede wszystkim próbował uzyskać od Zachodu przynajmniej jakieś gwarancje
suwerenności i całości Polski w nowych granicach. Bezskutecznie, Anglosasi sami
bowiem nie dysponowali takimi możliwościami. Churchill brutalnie nakłaniał
polskiego premiera do kompromisu, ten zaś popadał w coraz większą izolację w
kołach emigracyjnych (w listopadzie zmuszony został do odejścia przewodniczący
Rady Narodowej Stanisław Grabski, jeden z najbardziej oddanych stronników
Mikołajczyka) i w końcu 24 listopada sam podał się do dymisji.
W pięć dni później zaprzysiężony został nowy gabinet, utworzony już bez
ludowców przez PPS, SP i SN, składający się z osobistości odgrywających w życiu
politycznym rolę drugoplanową, z socjalistą Tomaszem Arciszewskim jako pre-
mierem i zajmującym dotąd raczej mało eksponowane stanowiska w służbie dy-
plomatycznej Adamem Tarnowskim na czele resortu spraw zagranicznych. Nowy
szef rządu (ur. w 1877 r.) był wyjątkowo zasłużonym działaczem niepodległościo-
363
ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITEJ
wym i socjalistycznym (m. in. w Organizacji Bojowej PPS zorganizował w 1908 r.
głośną akcję pod Bezdanami), podczas okupacji stał na czele konspiracyjnej PPS--
WRN, a po przerzuceniu drogą powietrzną do Londynu (operacja „Most"-III) objął
stanowisko następcy prezydenta. Brakowało mu jednak kwalifikacji na urząd
premiera, zwłaszcza w tak trudnych dla sprawy polskiej czasach. Nowy rząd przyjęty
został niechętnie przez brytyjskie koła polityczne; od początku nie ulegało zresztą
wątpliwości, że jego autorytet na arenie międzynarodowej będzie niewielki.
Niezłomny w kwestii imponderabiliów Arciszewski szybko potwierdził, iż nie jest
najwłaściwszą osobą na tym stanowisku. W wywiadzie dla „Sunday Times" (17
grudnia) powiedział: „Nie chcemy rozszerzać naszej granicy na zachód tak, by
wchłaniać osiem do dziesięciu milionów Niemców. Nie chcemy Wrocławia ani
Szczecina. Żądamy po prostu naszych etnicznych i historycznych terytoriów, które
znalazły się pod władzą niemiecką". Stanowisko to Arciszewski potwierdził w
rozmowie z amerykańskim dyplomatą.
Nieugięty w sprawie stosunków z ZSRR i nie potrafiący zaproponować pro-
gramu pozytywnego rząd na uchodźstwie popadał w coraz większą izolację; rodzi
się jednak pytanie, czy nawet daleko idąca elastyczność mogła zapewnić Polsce
pozostanie w gronie państw demokratycznych. Eksperyment taki gotów był
zaryzykować były premier Mikołajczyk, któremu brytyjski minister spraw zagra-
nicznych A. Eden otwarcie mówił 11 stycznia 1945 r., że niedługo rząd Jego Kró-
lewskiej Mości uzna „komitet lubelski" i w ślad za tym cofnie uznanie rządowi RP w
Londynie.
Los polskich władz na uchodźstwie przypieczętowały wielkie mocarstwa na
Krymie, podczas obradującej w Jałcie konferencji szefów rządów ZSRR, Stanów
Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii (4-11 lutego 1945 r.). Tym razem nie tyle granice,
co problem władzy w Polsce zajął najwięcej miejsca. Zachodni przywódcy po-
twierdzili ustalenia z Teheranu i przystali na życzenie Stalina, aby „linia Curzona"
stanowiła granicę polsko-radziecką, z pozostawieniem Lwowa i Galicji
Wschodniej po stronie ZSRR. Rzeczpospolita traciła tym samym połowę teryto-
rium; miano jej to zrekompensować nabytkami na zachodzie i północy, kosztem
pokonanych Niemiec. Przebieg granicy polsko-niemłeckiej nie został jednak na
razie ustalony. W kwestii polskiego rządu Stalin również przeforsował swą wolę,
gdyż za jedynego reprezentanta narodu polskiego zgodzono się uznać rząd, jaki
miał powstać z przekształcenia lubelskiego Rządu Tymczasowego, zreorganizo-
wanego poprzez dokooptowanie kilku polskich polityków (nazwanych „demo-
kratycznymi") czynnych na Zachodzie. Reorganizacja rządu, mająca prowadzić do
powołania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, dokonać się miała za
pośrednictwem specjalnej komisji radziecko-amerykańsko-brytyjskiej, obradującej
w Moskwie pod przewodnictwem Mołotowa. Na przyszły rząd nałożono obowiązek,
jak głosił komunikat z konferencji, przeprowadzenia „możliwie najprędzej wolnych
i nieskrępowanych wyborów, opartych na głosowaniu powszechnym i tajnym. W
wyborach tych będą miały prawo uczestniczenia i wystawiania kandydatów
wszystkie partie demokratyczne i antynazistowskie". Nie ulegało wątpliwości, że
nowy rząd polski prowadzić miał politykę proradziecką. Nie wiemy, czy Roosevelt i
Churchill rzeczywiście wierzyli, że Stalin zadowoli się tym, a w Polsce nastąpią
wolne wybory i kraj ten zdoła zachować suwerenność.
364
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
W kraju tymczasem, po klęsce Powstania Warszawskiego i totalnym niepowo-
dzeniu akcji „Burza" polskie władze podziemne próbowały dopasować podległe im
struktury do nowych warunków. Na czele Armii Krajowej stanął gen. Leopold
Okulicki. Zamierzano zrezygnować z ujawniania się wobec Rosjan. Już parę miesięcy
wcześniej zaczęto zresztą tworzyć tajną organizację pod nazwą „Nie", która u
schyłku 1944 r. dysponowała siatką organizacyjną na terenie kraju (w tym na
Kresach) i która miała działać po wkroczeniu Armii Czerwonej. Licząca wówczas
podobno 120 tyś. żołnierzy AK stała, jak pisał Okulicki, „wobec głębokiego kryzysu"
po upadku powstania, a „w społeczeństwie zaczęły się szerzyć nastroje klęskowe,
które nie oszczędziły również szeregów Armii Krajowej". Wpływy prolon-dyńskiego
podziemia w społeczeństwie znacząco zmalały, wyraźna była radykalizacja
nastrojów zwłaszcza w środowiskach wiejskich, robotniczych, częściowo także
wśród inteligencji. Część niekomunistycznych działaczy, także prawicowych,
gotowa była w imię realizmu politycznego współpracować z PKWN,
przekształconym 31 grudnia 1944 r. w Rząd Tymczasowy.
Rząd ten, na którego czele stał również Osóbka-Morawski, został 4 stycznia
1945 r. uznany przez ZSRR, a następnie przez rząd czechosłowacki (30 stycznia) i
jugosłowiański rząd Josipa Broz-Tity (30 marca). Tymczasem 12 stycznia 1945 r.
znad Narwi i Wisły ruszyła wielka zimowa ofensywa Armii Czerwonej. W pięć
dni później wyzwolona została przez 1. Armię Wojska Polskiego (po usunięciu
Berlinga dowodzoną przez występującego jako Stanisław Popławski radzieckiego
generała Siergieja Gorochowa) lewobrzeżna Warszawa. W nocy z 30 na 31 stycznia
polscy żołnierze przekroczyli pod Sępolnem przedwrześniową granicę z Niemcami.
Oddziały 1. Armii wzięły następnie udział w przełamaniu silnie ufortyfikowanych
pozycji niemieckich zwanych Wałem Pomorskim (straty polskie wyniosły ponad 5,7
tyś. żołnierzy, w tym prawie 1,8 tyś. poległych), a 18 marca po 10-dnio-wych
zaciętych walkach zdobyły ogłoszony twierdzą Kołobrzeg (straty polskie
wyniosły ponad l tyś. poległych i ok. 2,6 tyś. rannych). Obie polskie armie wzięły
następnie udział w operacji berlińskiej, która rozpoczęła się 16 kwietnia. Żołnierze
polscy, w tym l. Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, wzięli udział w walkach
na ulicach stolicy Rzeszy. 2 maja rano kościuszkowcy zatknęli biało--czerwoną
flagę na szczycie berlińskiej Kolumny Zwycięstwa. W chwili zakończenia wojny w
Europie polskie wojska podporządkowane Rządowi Tymczasowemu liczyły ok. 400
tyś. żołnierzy.
Ok. 200 tysięcy żołnierzy walczyło u schyłku wojny w szeregach Polskich Sił
Zbrojnych na Zachodzie. W pierwszych miesiącach 1944 r. przerzucony został do
Włoch 2. Korpus Polski (ponad 52 tyś. żołnierzy), gdzie odegrał istotną rolę w
przełamaniu niemieckiej „linii Gustawa" (bitwa o Rzym). Polakom przypadło
zadanie zdobycia kluczowej pozycji linii, klasztoru na wzgórzu Monte Cassino;
pierwszy atak w nocy z 11 na 12 maja załamał się, Polacy ponieśli ogromne straty.
Utknął także drugi atak, 17-18 maja. W nocy na 18 maja Niemcy jednak dali za
wygraną i wycofali się z ruin klasztoru, pozostawiając w nich jedynie słabą osłonę,
przełamaną już bez większych trudności. Śmierć poniosło 924 żołnierzy polskich,
2930 odniosło rany, było 345 zaginionych. Korpus gen. Andersa walczył
następnie m. in. pod Ankoną (17-24 lipca), gdzie poległo ok. 2,5 tyś. żołnierzy, i
pod Bolonią (9-21 kwietnia 1945 r.), tracąc tam 1,5 tys. ludzi. Żołnierze polscy
365
ZMIERZCH II RZECZYPOSPOLITE]
brali także udział w walkach w Europie Zachodniej, po utworzeniu przez aliantów 6
czerwca 1944 r. w Normandii „drugiego frontu". Szczególnie ważne zadanie
przypadło 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Mączka, liczącej ponad 15 tyś.
żołnierzy z 381 czołgami, która w bitwie pod Falaise (18-21 sierpnia) zamknęła
okrążenie dużych sil niemieckich. Straty polskie w tej bitwie wyniosły 1,3 tyś.
żołnierzy. Dywizja walczyła później w północnej Francji i Belgii, m. in. pod Axel i
Bredą. Szlak bojowy dywizja gen. Mączka zakończyła opanowując pod koniec
wojny niemiecką bazę Kriegsmarine w Wilhelmshaven. Z kolei licząca ok. 2 tyś.
żołnierzy 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowództwem gen. Stani-
sława Sosabowskiego wzięła udział w końcowej fazie (17-26 września) nieudanej
operacji desantowej aliantów o kryptonimie „Market-Garden", w rejonie holen-
derskiego miasta Arnhem (Polacy stracili w niej ok. 500 żołnierzy). Sukcesy odnoto-
wywały siły powietrzne, zorganizowane w 1945 r. w 14 dywizjonach z 252 samolotami
bojowymi, oraz Marynarka Wojenna, w której skład wchodziły: l krążownik, 6
niszczycieli, 3 okręty podwodne i 6 ścigaczy; okręty w większości przekazane przez
Wielką Brytanię.
Styczniowa ofensywa Armii Czerwonej zaskoczyła dowództwo AK. W pośpiechu,
zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami, 19 stycznia 1945 r. gen. Okulicki wydał rozkaz
o rozwiązaniu Armii Krajowej i zwolnieniu żołnierzy z przysięgi. Demobi-
lizowanych akowców obligował jednak do działania „w duchu odzyskania nie-
podległości" i podkreślał, że następuje oto „zamiana jednej okupacji na drugą".
Działalność konspiracyjną kontynuować miała organizacja „Nie". Wiele oddziałów
rozwiązanej AK podjęło walkę z nowymi władzami.
W półtora miesiąca po zakończeniu konferencji jałtańskiej Kreml pokazał, że
władze Polski Podziemnej traktowane będą jak wróg. Pod koniec marca zwabieni
zostali do podwarszawskiego Pruszkowa, rzekomo na rozmowy z nie istniejącym
„generałem Iwanowem" (w rzeczywistości był to realizator prowokacji, gen. Iwan
Sierow, wówczas doradca NKWD przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego
Rządu Tymczasowego): gen. Okulicki, wicepremier i delegat rządu Jan S. Jan-
kowski z trzema swymi zastępcami, przewodniczący Rady Jedności Narodowej
Kazimierz Pużak (z dwoma swymi zastępcami) i inni politycy. Aresztowani polscy
działacze zostali 27 i 28 marca wywiezieni do Moskwy, gdzie wkrótce oskarżono ich
o „przygotowanie i dokonanie na tyłach Armii Czerwonej aktów dywersyjnych" i
zapowiedziano proces. Mniej więcej w tym samym czasie rząd ZSRR i Rząd
Tymczasowy podpisali (21 kwietnia) układ „o przyjaźni, pomocy wzajemnej i
powojennej współpracy". W stolicy Związku Radzieckiego trwały jednocześnie
rozmowy w sprawie poszerzenia platformy Rządu Tymczasowego, zgodnie z
ustaleniami jałtańskimi, o grupę polityków emigracyjnych. Na rozpoczynającą się
25 kwietnia w San Francisco konferencję powołującą Organizację Narodów
Zjednoczonych nie został zaproszony ani rząd Arciszewskiego, ani Rząd Tymcza-
sowy; fotel zarezerwowany dla Polski, kraju najdłużej spośród wszystkich uczest-
ników koalicji antyhitlerowskiej walczącego z Niemcami, był pusty. Moskiewskie
negocjacje były trudne i zakończyły się dopiero w czerwcu; istotne znaczenie miało
oświadcznie byłego premiera Mikołajczyka o gotowości uznania przez niego
zarówno ustaleń jałtańskich, jak i „linii Curzona" wraz z pozostawieniem Lwowa po
stronie radzieckiej. Anglosasom nie udało się sprawić, aby powołany został
366
POLSKA PODCZAS DRUGIEJ WOJNY ŚWIATOWEJ
zupełnie nowy rząd, w którym udział osobistości spoza środowisk skrajnie lewi-
cowych byłby możliwie liczny. Rosjanie przeforsowali swe stanowisko, zgodnie z
którym powstający Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) był jedynie
poszerzonym dotychczasowym Rządem Tymczasowym.
Toczący się w Moskwie w dniach 18-21 czerwca publiczny proces szesnastu
przywódców Polski Podziemnej zakończył się wyrokiem 10 lat więzienia dla gen.
Okulickiego, 8 lat dla delegata Jankowskiego, na 5 lat skazano ministrów Adama
Bienia i Stanisława Jasiukowicza; pozostałe wyroki były niższe (od półtora roku do
4 miesięcy), a trzech oskarżonych uniewinniono. W cieniu moskiewskiego procesu
toczyły się, od 16 czerwca, rozmowy przedstawicieli „Polski lubelskiej" (Bie-ruta,
Osóbki-Morawskiego, Gomułki i in.) z przybyłym do Moskwy w połowie czerwca
Mikołajczykiem (zwanym teraz na emigracji „kawalerem jałtańskim") i innymi
osobistościami (w tym socjalistą Zygmuntem Żuławskim, ludowcem Władysławem
Kiernikiem i prof. Stanisławem Kutrzebą) w sprawie poszerzenia Rządu
Tymczasowego. W trakcie rozmów Mikołajczyk usłyszał z ust Gomułki, że
gospodarzami kraju będą teraz komuniści, „wy zaś możecie się stać współgospo-
darzami Polski, jeśli zrozumiecie wasze błędy i pójdziecie po drodze, którą idzie
Rząd Tymczasowy". Gomułka dorzucił: „Władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy".
Rozmowy zostały zakończone — również w dniu ogłoszenia wyroku — zgodą
Mikołajczyka na wejście w skład nowego gabinetu, mimo odrzucenia żądania
byłego premiera, by Stronnictwo Ludowe uzyskało stanowisko premiera lub pre-
zydenta oraz połowę tek ministerialnych. Ustalono, że SL wprowadzi do Krajowej
Rady Narodowej liczbę posłów równającą się 1/3 składu tego ciała, ludowcy obejmą
kilka resortów rządowych, pierwszym wiceprezydentem KRN zostanie Wincenty
Witos, a trzecim wiceprezydentem Stanisław Grabski. TRJN powstał 28 czerwca.
Protesty rządu Arciszewskiego, po których zapewne sami autorzy niczego się nie
spodziewali, zostały przez mocarstwa zignorowane. Następnego dnia nowy rząd
uznały Francja i Szwecja, a 5 lipca Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, co
równało się cofnięciu uznania dla rządu RP na obczyźnie. Pojałtańskiego rządu
polskiego nie uznał Watykan oraz Hiszpania, Portugalia, Irlandia, Liban, Kuba i
Salwador. Gabinet Arciszewskiego podkreślił, że TRJN „jest nielegalny i przez
naród Polski dobrowolnie uznany być nie może".
Znajdująca się formalnie w obozie zwycięzców Polska wyszła z najstraszniej-
szej wojny w dziejach ludzkości nie tylko zniszczona (zniszczeniu uległo ok. 40
procent majątku narodowego), lecz również z terytorium zmniejszonym o 20 procent
— przy czym w chwili ustania działań wojennych w Europie nowe granice
Rzeczypospolitej nie były jeszcze definitywnie ustalone. Zginęło kilka milionów jej
obywateli. W gruzach leżała stolica, kilka innych wielkich miast, wiele mniejszych
miast i miasteczek, jedna czwarta wsi. Wojna i okupacja pozostawiła kilka
milionów kalek i szerzące się choroby zakaźne. Wielkim problemem były wyma-
gające rychłego rozwiązania przesiedlenia wielu milionów ludzi — Polaków zza
Buga na Ziemie Zachodnie i Północne, a także Niemców z tych ostatnich na za-
chód, za Odrę.
Co więcej, u steru rządów znaleźli się przedstawiciele radykalnego nurtu poli-
tycznego, cieszącego się przed wybuchem wojny poparciem śladowej części spo-
łeczeństwa, lecz teraz silni wsparciem potężnego sąsiada, którego armie stacjono-
367
wały na terytorium Rzeczypospolitej. Część społeczeństwa i demokratycznych
polityków łudziła się jeszcze, że uda się zachować przynajmniej ograniczoną nie-
podległość, a nowy ustrój będzie miał cechy systemu parlamentarno-demokra-
tycznego — o tę stawkę miała toczyć się w następnych kilkunastu miesiącach nie-
równa walka polityczna między komunistami a ugrupowaniami demokratycznymi.
Dla wielu jednak wyzwolenie oznaczało jedynie zamianę jednej okupacji na drugą.
Trudno przychodziło pogodzić się z myślą, iż — wbrew pięknym hasłom ogłoszonej
latem 1941 r. przez Roosevelta i Churchilla Karty Atlantyckiej — los narodu polskiego
musiał zostać podporządkowany kalkulacjom wielkich mocarstw.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
02 Stalinizacja życia w Polsce po II Wojnie ŚwiatowejZimna wojna, konferencje, sprawa niemiec po II wojnie swiatowejŚwiat po II Wojnie Światowej, prezentacjaŚwiat po II Wojnie ŚwiatowejŚwiat po II Wojnie Światowej (2) testustalenie granic polski po ii wojnie światowej (2)Bohaterowie polskiego wywiadu w II wojnie światowejKształtowanie się polskiej i żydowskiej wizji martyrologicznej po II wojnie światowejProroctwo o II Wojnie Światowej w objawieniach FatimskichGospodarki panstw Europy Zach po II wojnie swiatowejSpanier Polityka zagraniczna USA po II wojnie światowejLeksykon historii Polski po II wojnie światowej 1944 1997 H Konopka, A Konopkawięcej podobnych podstron