plik


ÿþRedemptor Hominis ENCYKLIKA O ODKUPIENIU I GODNOZCI RODZAJU LUDZKIEGO REDEMPTOR HOMINIS W której u pocztku swej papieskiej posBugi zwraca si do czcigodnych braci w biskupstwie, do kapBanów, do rodzin zakonnych, do drogich synów i córek Ko[cioBa oraz do wszystkich ludzi dobrej woli. 1 ENCYKLIKA 1.1 O ODKUPIENIU I GODNOZCI RODZAJU LUDZKIEGO 1.2 REDEMPTOR HOMINIS 2 Dziedzictwo 2.1 U kresu drugiego tysiclecia 2.2 Pierwsze sBowa nowego pontyfikatu 2.3 W zawierzeniu Duchowi prawdy i miBo[ci 2.4 W nawizaniu do pierwszej encykliki PawBa VI 2.5 Kolegialno[ i apostolstwo 2.6 Droga do zjednoczenia chrze[cijan 3 Tajemnica Odkupienia 3.1 W krgu tajemnicy Chrystusa 3.2 Odkupienie odnowionym stworzeniem 3.3 Boski wymiar tajemnicy Odkupienia 3.4 Ludzki wymiar tajemnicy odkupienia 3.5 Tajemnica Chrystusa u podstaw Misji Ko[cioBa i Chrze[cijaDstwa 3.6 Misja Ko[cioBa a wolno[ czBowieka 4 CzBowiek odkupiony i jego sytuacja w [wiecie wspóBczesnym 4.1 Chrystus zjednoczyB si z ka|dym czBowiekiem 4.2 Czego lka si wspóBczesny czBowiek 4.3 Postp czy zagro|enie? 5 PosBannictwo Ko[cioBa i los czBowieka 5.1 Ko[cióB przejty powoBaniem czBowieka w Chrystusie 5.2 Ko[cióB odpowiedzialny za prawd 5.3 Eucharystia i pokuta 5.4 PowoBanie chrze[cijaDskie: sBu|y i królowa 6 == 7 Przypisy: Czcigodni Bracia i Drodzy Synowie, Pozdrowienie i Apostolskie BBogosBawieDstwo! Dziedzictwo U kresu drugiego tysiclecia 1. Odkupiciel czBowieka Jezus Chrystus jest o[rodkiem wszech[wiata i historii. Do Niego zwraca si moja my[l i moje serce w tej doniosBej godzinie dziejów, w której znajduje si Ko[cióB i caBa wielka rodzina wspóBczesnej ludzko[ci. Oto bowiem czas, w którym Bóg w swoich tajemniczych zamiarach powierzyB mi po moim umiBowanym Poprzedniku Janie Pawle I posBug powszechn zwizan ze Stolic [w. Piotra w Rzymie, ogromnie si ju| przybli|yB do roku dwutysicznego. Trudno jeszcze w tej chwili powiedzie, co bdzie oznaczaB ów rok na zegarze dziejów ludzko[ci, jak oka|e si dat dla poszczególnych ludów i narodów, krajów i kontynentów, cho zapewne niejedno staramy si ju| teraz przewidywa. Dla Ko[cioBa, dla Ludu Bo|ego, który - chocia| nierównomiernie - rozprzestrzeniB si ju| jednak na caB ziemi a| po jej kraDce, bdzie to rok wielkiego Jubileuszu. Zbli|amy si do daty, która przyjmujc wszelkie poprawki wymagane przez [cisBo[ chronologiczn - przypomni nam i odnowi w sposób szczególny [wiadomo[ tej kluczowej prawdy wiary, której daB wyraz [w. Jan na pocztku swej Ewangelii: "SBowo staBo si ciaBem i zamieszkaBo w[ród nas" (J 1, 14), a na innym miejscu: "Tak bowiem Bóg umiBowaB [wiat, |e Syna swego Jednorodzonego daB, aby ka|dy, kto w Niego wierzy, nie zginB, ale miaB |ycie wieczne" (J 3, 16). Jeste[my wic poniekd w okresie nowego Adwentu, w okresie oczekiwania. "Wielokrotnie i na ró|ne sposoby przemawiaB niegdy[ Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówiB do nas przez Syna" (Hbr 1, 1 n.), przez Syna-SBowo, który staB si czBowiekiem i narodziB si z Dziewicy. W tym zbawczym wydarzeniu dzieje czBowieka w Bo|ym planie miBo[ci osignBy swój zenit. Bóg wszedB w te dzieje, staB si - jako czBowiek - ich podmiotem, jednym z miliardów, a równocze[nie Jedynym! UksztaBtowaB przez swe Wcielenie ten wymiar ludzkiego bytowania, jaki zamierzyB nada czBowiekowi od pocztku. UksztaBtowaB w sposób definitywny, ostateczny - w sposób Sobie tylko wBa[ciwy, stosowny dla swej odwiecznej MiBo[ci i MiBosierdzia, z caB Bosk wolno[ci - a równocze[nie z t szczodrobliwo[ci, która pozwala nam wobec grzechu pierworodnego i wobec caBej historii grzechów ludzko[ci, wobec manowców ludzkiego umysBu, woli i serca, powtarza z podziwem te sBowa: "O szcz[liwa wino, która[ zasBu|yBa mie takiego i tak pot|nego Odkupiciela!" (hymn Exsultet z Wigilii Wielkanocnej). Pierwsze sBowa nowego pontyfikatu 2. Do tego wic Chrystusa-Odkupiciela zwróciBy si moje my[li i serce w dniu 16 pazdziernika, gdy po kanonicznie dokonanym wyborze postawiono mi pytanie: "Czy przyjmujesz?". OdpowiedziaBem wówczas: "W posBuszeDstwie wiary wobec Chrystusa, mojego Pana, zawierzajc Matce Chrystusa i Ko[cioBa - [wiadom wielkich trudno[ci - przyjmuj". I dzisiaj t moj odpowiedz jawnie powtarzam, aby byBa wiadoma wszystkim bez wyjtku i aby tBumaczyBa, |e posBuga, która wraz z przyjciem wyboru na Biskupa Rzymu i Nastpc ApostoBa Piotra staBa si na tej Stolicy moim szczególnym obowizkiem, jest zwizana z t wBa[nie pierwsz i podstawow prawd Wcielenia. PrzyjBem równie| te same imiona, jakie wybraB mój umiBowany Poprzednik Jan PaweB I. Ju| bowiem w dniu 26 sierpnia, kiedy wobec Zwitego Kolegium ujawniB, |e chce si nazywa Jan PaweB - a ta dwoisto[ imienia byBa bez precedensu w historii - dostrzegBem w tym jakby wymowny znak Baski na drodze nowego pontyfikatu. A poniewa| pontyfikat ten trwaB tylko 33 dni, wypada mi go nie tylko kontynuowa, ale niejako podj w samym punkcie wyj[cia, o którym [wiadczy naprzód wybór tych dwu wBa[nie imion. Przyjmujc je w [lad za moim umiBowanym Poprzednikiem, pragn przez to - mniemam, |e podobnie jak On - da wyraz umiBowania dla tego szczególnego dziedzictwa, jakie pozostawili Papie|e Jan XXIII i PaweB VI, oraz gotowo[ci jego kontynuowania z Bo| pomoc. Poprzez te dwa imiona i dwa pontyfikaty nawizuj Bczno[ z caB tradycj tej [witej Stolicy, z wszystkimi Poprzednikami w wymiarze tego dwudziestego stulecia i w wymiarze stuleci poprzednich, Bczc si coraz dalszymi jakby etapami z caB t cigBo[ci posBannictwa i sBu|by, która wyznacza szczególne miejsce Stolicy Piotrowej w Ko[ciele. Jan XXIII i PaweB VI stanowi etap, do którego bezpo[rednio pragn nawizywa - próg, od którego wspólnie poniekd z Janem PawBem I zamierzam i[ ku przyszBo[ci, kierujc si tym bezgranicznym zaufaniem oraz posBuszeDstwem wobec Ducha, którego Chrystus Pan obiecaB i zesBaB swojemu Ko[cioBowi. MówiB wszak|e do ApostoBów w przeddzieD swojej mki: "po|yteczne jest dla was moje odej[cie, bo je[li nie odejd, Pocieszyciel nie przyjdzie do nas, a gdy odejd, po[l Go do was" (J 16, 7). "Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam po[l od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On bdzie [wiadczyB o Mnie. Ale wy te| [wiadczycie, bo jeste[cie ze Mn od pocztku" (J 15, 26 n.). "Gdy za[ przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do caBej prawdy. Bo nie bdzie mówiB od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek sByszy i oznajmi wam rzeczy przyszBe" (J 16, 13). W zawierzeniu Duchowi prawdy i miBo[ci 3. W gBbokim zawierzeniu Duchowi Prawdy podejmuj bogate dziedzictwo wspóBczesnych nam pontyfikatów. Jest to za[ dziedzictwo gBboko osadzone w tej [wiadomo[ci Ko[cioBa, której w mierze przedtem nieznanej przysBu|yB si Sobór WatykaDski II, zwoBany i zapocztkowany przez Jana XXIII, z kolei za[ szcz[liwie doprowadzony do koDca i wytrwale realizowany przez PawBa VI, na którego dziaBalno[ mogBem patrze z bliska, podziwiajc Jego gBbok mdro[ i odwag, a równocze[nie wytrwaBo[ i cierpliwo[ w nieBatwym posoborowym okresie pontyfikatu. Jako sternik Piotrowej Bodzi Ko[cioBa zachowaB On opatrzno[ciowy spokój i równowag nawet w momentach krytycznych, które t Bodzi zdawaBy si wstrzsa od wewntrz, utrzymujc niezachwian ufno[ dla jej spoisto[ci. To bowiem, co poprzez Sobór naszych czasów "Duch powiedziaB Ko[cioBowi", co w tym Ko[ciele mówi "wszystkim Ko[cioBom" (Ap 2, 7), nie mo|e - pomimo doraznych niepokojów - sBu|y czemu innemu, jak tylko jeszcze dojrzalszej spoisto[ci caBego Ludu Bo|ego, [wiadomego swej zbawczej misji. T to wBa[nie wspóBczesn [wiadomo[ Ko[cioBa uczyniB PaweB VI pierwszym tematem swej podstawowej Encykliki zaczynajcej si od sBów Ecclesiam suam, do której niech mi bdzie wolno przede wszystkim si odwoBa i przede wszystkim nawiza w tym pierwszym, niejako inauguracyjnym dokumencie obecnego pontyfikatu. Stale pogBbiajca si [wiadomo[ o[wiecanego i prowadzonego przez Ducha Zwitego Ko[cioBa, zarówno jego Boskiej tajemnicy, jak te| ludzkiego posBannictwa, a nawet wszystkich ludzkich sBabo[ci, jest i musi pozosta pierwszym zródBem miBo[ci. tego Ko[cioBa - tak jak miBo[ ze swej strony przyczynia si do ugruntowania i pogBbienia [wiadomo[ci. Zwiadectwo takiej niesBychanie wyostrzonej [wiadomo[ci Ko[cioBa pozostawiB nam PaweB VI. Poprzez wszystko, co skBada si na Jego pontyfikat, niejednokrotnie naznaczony cierpieniem, uczyB nas tej nieustraszonej niczym miBo[ci Ko[cioBa, który - jak gBosi Sobór - jest "niejako sakramentem, czyli znakiem i narzdziem wewntrznego zjednoczenia z Bogiem i jedno[ci caBego rodzaju ludzkiego" (1). W nawizaniu do pierwszej encykliki PawBa VI 4. I dlatego [wiadomo[ Ko[cioBa musi Bczy si z jego wszechstronn otwarto[ci, aby wszyscy mogli w nim znajdowa owe "niezgBbione bogactwo Chrystusa" (Ef 3, 8), o którym mówi ApostoB Narodów. Taka otwarto[, organicznie poBczona ze [wiadomo[ci wBasnej istoty, z pewno[ci wBasnej prawdy - tej, o której powiedziaB Chrystus: "nie jest moja, ale Tego, który Mnie posBaB, Ojca" (J 14, 24) - stanowi o apostolskim, czyli posBanniczym dynamizmie Ko[cioBa. WBa[nie w imi tego dynamizmu, Ko[cióB, wyznajc i gBoszc bez |adnego uszczerbku prawd otrzyman od Chrystusa, pozostaje równocze[nie "w dialogu", który PaweB VI w swojej Encyklice Ecclesiam suam nazwaB "dialogiem zbawienia", rozró|niajc precyzyjnie poszczególne krgi, w ramach których winien by prowadzony (2). Gdy dzisiaj nawizuj do tej programowej Encykliki PawBowego pontyfikatu, nie przestaj równocze[nie dzikowa Bogu za to, |e ten wielki mój Poprzednik, a zarazem prawdziwy ojciec, potrafiB - mimo ró|nych sBabo[ci wewntrznych, których w okresie posoborowym doznawaB Ko[cióB - ukaza "ad extra", "na zewntrz" jego prawdziwe oblicze. W ten sposób te| caBa rodzina ludzka, w ró|nych zakresach swej wielorako zró|nicowanej egzystencji, staBa si - jak mniemam - bardziej [wiadoma tego, jak zasadniczo potrzebny jest jej Ko[cióB Chrystusowy, jego posBannictwo i jego sBu|ba. Mo|e nawet czasem ta [wiadomo[ okazywaBa si silniejsza ni| ró|ne kierunki krytyki, jakiej Ko[cióB, jego instytucje i struktury, ludzie Ko[cioBa i ich dziaBalno[ bywaBy poddawane "ad intra", "od wewntrz". Ten wzrost krytycyzmu miaB z pewno[ci ró|ne przyczyny. Jeste[my pewni, |e nie zawsze byB on oderwany od autentycznej miBo[ci Ko[cioBa. Z pewno[ci przejawiaBa si w nim tak|e d|no[ do przezwyci|enia tzw. tryumfalizmu, o którym nieraz byBa mowa w czasie Soboru. Je[li jednak jest rzecz sBuszn, a|eby Ko[cióB na wzór swego Mistrza, który byB "pokorny sercem" (Mt 11, 29), równie| kierowaB si pokor, |eby byB krytyczny w stosunku do wszystkiego, co stanowi o jego ludzkim charakterze i ludzkiej dziaBalno[ci, |eby nieustannie wiele od siebie wymagaB - to równocze[nie owa postawa krytyczna musi posiada sBuszne granice. W przeciwnym razie przestaje by twórcza, nie wyra|a si w niej prawda, miBo[ i wdziczno[ za Bask, której wBa[nie w Ko[ciele i przez Ko[cióB stajemy si uczestnikami. Nie wyra|a si w nim tak|e postawa sBu|by, ale ch rzdzenia opini drugich przy pomocy wBasnej opinii, zbyt pochopnie nieraz rozpowszechnianej. Nale|y si wdziczno[ PawBowi VI za to, |e szanujc ka|d czstk prawdy zawartej w jakiejkolwiek ludzkiej opinii, zachowaB równocze[nie t opatrzno[ciow równowag sternika Aodzi (3). Ko[cióB, który - poprzez Jana PawBa I - po Nim niejako zostaB mi powierzony, jest Ko[cioBem zapewne nie wolnym od wewntrznych trudno[ci i napi, ale równocze[nie bardziej wewntrznie zabezpieczonym wobec przerostów autokrytycyzmu - mo|na powiedzie - "bardziej krytycznym wobec ró|nych nieopatrznych krytyk", bardziej te| odpornym wobec ró|nych "nowinek", bardziej dojrzaBym w duchu "rozeznania", bardziej uzdolnionym do tego, aby z odwiecznego Skarbu wydobywa "rzeczy nowe i stare" (Mt 13, 52), bardziej skupionym na swej wBasnej Tajemnicy - i przez to wszystko bardziej gotowym sBu|y posBannictwu zbawienia wszystkich. Bóg bowiem "pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4). Kolegialno[ i apostolstwo 5. Jest to Ko[cióB - wbrew pozorom - o wiele bardziej zjednoczony wspólnot sBu|by i [wiadomo[ci apostolatu. Owo zjednoczenie wyrasta z przypomnianej przez Sobór WatykaDski II zasady kolegialno[ci, któr sam Chrystus Pan zaszczepiB w apostolskim Gronie Dwunastu z Piotrem na czele i któr cigle odnawia w stale na caBym okrgu ziemi rosncym Kolegium Biskupów, skupionych wokóB Nastpcy [w. Piotra i poddanych Jego kierownictwu. T to zasad kolegialno[ci Episkopatu Sobór nie tylko przypomniaB, ale niesBychanie o|ywiB, zapowiadajc midzy innymi ustanowienie staBej Instytucji, któr PaweB VI definitywnie okre[liB, powoBujc do |ycia Synod Biskupów. DziaBalno[ tego Synodu nadaBa jakby nowy wymiar caBemu pasterzowaniu PawBa VI, a z kolei odezwaBa si |ywym echem od pierwszych dni pontyfikatu Jana PawBa I, jak te| jego niegodnego Nastpcy. Ów wymiar okazaB si szczególnie na czasie w trudnym okresie posoborowym, kiedy to wspólne i jednomy[lne stanowisko Kolegium Biskupiego, ujawniajcego zwBaszcza poprzez Synod swoje zespolenie wokóB Nastpcy Piotra, dopomagaBo w rozproszeniu wtpliwo[ci, a równocze[nie wskazywaBo w wymiarze uniwersalnym wBa[ciwe drogi odnowy Ko[cioBa. Z Synodu te| wyrósB midzy innymi ów zasadniczy impuls ewangelizacyjny, którego wyrazem staBa si Adhortacja Apostolska Evangelii nuntiandi (4), z tak rado[ci przyjta jako program odnowy o charakterze apostolskim i duszpasterskim zarazem. W tym samym kierunku poszBy równie| prace ostatniej sesji zwyczajnej Synodu Biskupów - niespeBna rok przed [mierci Papie|a PawBa VI - po[wiconej katechezie, której owoce czekaj jeszcze na syntetyczne ujcie i wypowiedzenie ze strony Stolicy Apostolskiej. Kiedy mowa o odczuwalnym postpie ró|nych form, w których wyra|a si kolegialno[ Episkopatu, trudno bodaj nie wspomnie o konsolidowaniu si w caBym Ko[ciele Konferencji Krajowych Biskupów, a tak|e innych struktur kolegialnych o charakterze midzynarodowym czy kontynentalnym. Wchodzc za[ na [lady wielowiekowej tradycji Ko[cioBa, nale|y uwydatni dziaBalno[ ró|nych synodów - o charakterze lokalnym. Taka bowiem byBa my[l Soboru, któr PaweB VI konsekwentnie wcielaB w |ycie, a|eby takie od wieków wypróbowane struktury Ko[cioBa, a zarazem formy kolegialnej wspóBpracy Biskupów, jak np. metropolia, nie mówic ju| o ka|dej z osobna diecezji, pulsowaBy peBn [wiadomo[ci swej to|samo[ci i zarazem swej oryginalno[ci w uniwersalnej jedno[ci Ko[cioBa. Ten sam duch wspóBpracy i wspóBodpowiedzialno[ci udzielaB si równie| kapBanom, jak o tym [wiadczy powstawanie po Soborze tak wielu Rad KapBaDskich. PrzenosiB si on równie| na [wieckich, nie tylko potwierdzajc dawne formy organizacji apostolskich laikatu, ale tak|e rodzc nowe, czsto o nowym profilu i niesBychanej dynamice. Poza tym, [wieccy [wiadomi swej odpowiedzialno[ci za Ko[cióB, chtnie podejmowali wspóBprac z duszpasterzami czy przedstawicielami zakonów w obrbie synodów diecezjalnych czy te| rad duszpasterskich w poszczególnych parafiach i diecezjach. Trzeba to wszystko sobie u[wiadomi na pocztku nowego pontyfikatu, dzikujc Bogu, wyra|ajc |yw zacht wszystkim Braciom i Siostrom, wdziczn w koDcu pamici otaczajc dzieBo Soboru WatykaDskiego II oraz wielkich Poprzedników, którzy dali pocztek tej nowej fali |ycia Ko[cioBa. Jest ona pot|niejsza od symptomów zwtpienia, zaBamania, kryzysu. Droga do zjednoczenia chrze[cijan 6. A có| powiedzie o wszystkich poczynaniach, które wynikBy z nowej orientacji ekumenicznej? Niezapomniany Papie| Jan XXIII z caB ewangeliczn jasno[ci postawiB spraw zjednoczenia chrze[cijan jako prost konsekwencj woli samego naszego Mistrza Jezusa Chrystusa, wyra|onej tylokrotnie, a zwBaszcza w tych sBowach modlitwy wypowiedzianej w Wieczerniku w przeddzieD [mierci: "Prosz (...) aby wszyscy stanowili jedno (...) jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie" (J 17, 21; por. J 17, 11. 22 n.; 10, 16, Ak 9, 49 n. 54). Sobór WatykaDski II nadaB temu zwarty ksztaBt Dekretu o ekumenizmie. Papie| PaweB VI, posBugujc si dziaBalno[ci Sekretariatu Jedno[ci Chrze[cijan, wziB na siebie trud pierwszych kroków na drodze realizacji tej jedno[ci. Czy zaszli[my daleko na tej drodze? Nie wchodzc tutaj w szczegóBy mo|emy [miaBo powiedzie, |e osignli[my na tej drodze prawdziwy i widoczny postp, |e pracowali[my wytrwale i konsekwentnie, |e czynili to wspólnie z nami przedstawiciele innych Ko[cioBów - i Wspólnot chrze[cijaDskich, za co jeste[my im szczerze zobowizani. Pewne jest tak|e i to, |e nie widzimy na tym etapie dziejów chrze[cijaDstwa i dziejów [wiata innej mo|liwo[ci wypeBnienia powszechnego posBannictwa Ko[cioBa w dziedzinie ekumenicznej, jak tylko t, aby rzetelnie, wytrwale, pokornie i odwa|nie zarazem szuka dróg zbli|enia i jedno[ci, tak jak tego przykBad osobisty daB nam Papie| PaweB VI. Musimy jej wic szuka bez wzgldu na to, jakie trudno[ci na tych drogach mog si pojawia i spitrza. Inaczej nie dochowaliby[my wierno[ci sBowu Chrystusa, nie wypeBniliby[my Jego testamentu. Czy wolno nam na to si wa|y? S czasem ludzie, którzy widzc trudno[ci, a tak|e ujemnie oceniajc skutki zapocztkowanych staraD ekumenicznych, chcieliby wycofa si z tej drogi. Niektórzy nawet wyra|aj pogld, |e szkodzi ona sprawie Ewangelii, |e przynosi z sob dalsze rozbicie Ko[cioBa, |e wywoBuje zamieszanie poj w sprawach wiary i moralno[ci, |e prowadzi do swoistego indyferentyzmu. Mo|e i dobrze, |e rzecznicy takich pogldów ujawniaj nam swoje obawy, chocia| i tutaj nale|y zachowa sBuszne granice. Rzecz jasna, i| ten nowy etap |ycia Ko[cioBa domaga si od nas szczególnie [wiadomej, pogBbionej i odpowiedzialnej wiary. Prawdziwa dziaBalno[ ekumeniczna oznacza otwarto[, zbli|enie, gotowo[ dialogu, wspólne szukanie prawdy w jej peBnym znaczeniu ewangelicznym i chrze[cijaDskim, ale |adn miar nie oznacza i nie mo|e oznacza zacierania granic tej prawdy wyznawanej i nauczanej przez Ko[cióB. Wobec tych przeto, którzy z jakichkolwiek wzgldów chcieliby odwie[ Ko[cióB od szukania uniwersalnej jedno[ci chrze[cijan, trzeba raz jeszcze powtórzy: czy mo|emy tego nie czyni? Czy wolno nam nie zaufa - przy caBej sBabo[ci ludzkiej, przy wszystkich obci|eniach wielowiekowej przeszBo[ci - Basce naszego Pana, która si objawiBa w ostatnim czasie poprzez t mow Ducha Zwitego, któr usByszeli[my na Soborze? Przecie| wówczas zaprzeczyliby[my tej prawdzie o sobie samych, któr tak wspaniale wyraziB ApostoB: "za Bask Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi Baska Jego nie okazaBa si daremna" (1 Kor 15, 10). W inny sposób i w innej mierze nale|y odnie[ to samo do dziaBalno[ci majcej na celu zbli|enie z przedstawicielami innych religii, pozachrze[cijaDskich, wyra|ajcej si w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie, w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowo[ci, których - jak dobrze wiemy - nie brak równie| wyznawcom tych religii. A czy niejednokrotnie zdecydowane przekonania w wierze wyznawców religii pozachrze[cijaDskich - bdce równie| owocem Ducha Prawdy przekraczajcego w swym dziaBaniu widzialny obrb Mistycznego CiaBa Chrystusa - nie mogBoby wprawi w zakBopotanie chrze[cijan, tak nieraz zbyt skBonnych do powtpiewania w prawdy objawione przez Boga i gBoszone przez Ko[cióB, zbyt pochopnych w rozluznianiu zasad moralno[ci i torowaniu dróg etycznego "permisywizmu"? Szlachetna jest gotowo[ rozumienia ka|dego czBowieka, analizowania ka|dego systemu, przyznawania racji wszystkiemu co sBuszne - nie mo|e ona jednak oznacza gubienia pewno[ci wBasnej wiary (5) ani te| podkopywania zasad moralno[ci, których brak bardzo szybko daje si odczu w |yciu caBych spoBeczeDstw, równie| po swych opBakanych skutkach. Tajemnica Odkupienia W krgu tajemnicy Chrystusa 7. Je[li drogi, na które Sobór wprowadziB Ko[cióB naszego stulecia, które wskazaB w swej pierwszej Encyklice nieod|aBowany Papie| PaweB VI, nie przestaj na dBugi czas by tymi drogami, po których wszystkim nam kroczy wypada - to równocze[nie na tym, nowym etapie sBusznie mo|emy stawia sobie pytanie: jak? W jaki sposób dalej nale|y nimi postpowa? Co czyni, aby ten nowy Adwent Ko[cioBa, zwizany ze zbli|ajcym si kresem drugiego tysiclecia, przybli|yB nas do Tego, o którym Pismo Zwite mówi: "Wielkie bdzie Jego panowanie", Pater futuri saeculi? (Iz 9, 6). Jest to podstawowe pytanie, które musi sobie stawia nowy Papie|, kiedy w duchu posBuszeDstwa wiary przyjmuje Chrystusowe wezwanie tyle razy wyra|one pod adresem Piotra: "pa[ baranki moje" (J 21, 15), co znaczy: bdz pasterzem mojej owczarni, a kiedy indziej znowu: "Ty ze swej strony utwierdzaj swoich braci" (Ak 22, 32). I tutaj wBa[nie, Drodzy Bracia, a zarazem umiBowani Synowie i Córki, jedna narzuca si odpowiedz, zasadnicza i podstawowa. Jeden zwrot ducha, jeden kierunek umysBu, woli i serca: ad Christum Redemptorem hominis, ad Christum Redemptorem mundi. Ku Niemu kierujemy nasze spojrzenie, powtarzajc wyznanie [w. Piotra: "Panie, do kogó| pójdziemy? Ty masz sBowa |ycia wiecznego", bo tylko w Nim, Synu Bo|ym, jest nasze zbawienie (J 6, 68; por. Dz 4, 8 nn.). Poprzez caB tak bardzo wraz z Soborem rozbudowan [wiadomo[ Ko[cioBa, poprzez wszystkie warstwy tej [wiadomo[ci, poprzez wszystkie kierunki dziaBalno[ci, w której Ko[cióB wyra|a siebie, odnajduje i potwierdza siebie - stale musimy d|y do Tego, który jest GBow (por. Ef 1, 10. 22; 4, 25; Kol 1, 18), do Tego, "przez którego wszystko si staBo i dziki któremu tak|e my jeste[my" (1 Kor 8, 6; por. Kol, 17), który równocze[nie jest "drog i prawd" (J 14, 6) i "zmartwychwstaniem i |yciem" (J 11, 25); do Tego, którego widzc, widzimy tak|e i Ojca (por. J 14, 9), do Tego, którego odej[cie przez Krzy|, a potem Wniebowstpienie byBo po|yteczne dla nas (por. J 16, 7), a|eby Pocieszyciel przyszedB do nas i stale przychodziB: Duch Prawdy (por. J 16, 7. 13). W Nim s "wszystkie skarby mdro[ci i wiedzy" (Kol 2, 3), Ko[cióB jest Jego CiaBem (por. Rz 12, 5; 1 Kor 6, 15; 10, 17; 12, 12. 27; Ef 1, 23; 2, 16; 4, 4; Kol 1, 24; 3, 15), "jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzdziem wewntrznego zjednoczenia z Bogiem i jedno[ci caBego rodzaju ludzkiego" (6), którego zródBem jest On! On Sam! Redemptor! Ko[cióB nie przestaje sBucha Jego sBów, odczytuje je wci| na nowo, ka|dy szczegóB Jego |ycia odtwarza z najwikszym pietyzmem. Ale przecie| tych sBów sBuchaj nie tylko chrze[cijanie. To |ycie przemawia równocze[nie do tylu ludzi, którzy nie potrafi na razie powiedzie wraz z Piotrem: "Ty jeste[ Mesjasz, Syn Boga |ywego" (Mt 16, 16). "Chrystus, Syn Boga |ywego", przemawia do ludzi równocze[nie jako CzBowiek. Przemawia Jego |ycie, Jego czBowieczeDstwo, Jego wierno[ prawdzie, Jego miBo[ wszystkich ogarniajca. Przemawia z kolei Jego [mier na Krzy|u, zdumiewajca gBbia cierpienia i oddania. Ko[cióB nie przestaje prze|ywa Jego [mierci na Krzy|u i Jego Zmartwychwstania. S one tre[ci codziennego |ycia Ko[cioBa. Z ustanowienia bowiem samego Chrystusa - swojego Pana - Ko[cióB stale sprawuje Eucharysti, znajdujc w niej "zródBo |ycia i [wito[ci" (por. Litania do Naj[witszego Serca Pana Jezusa), znak skuteczny Baski i pojednania z Bogiem, zapowiedz |ycia wiecznego. Ko[cióB |yje Jego tajemnic, czerpie z niej bez wytchnienia i stale szuka dróg, a|eby t tajemnic swojego Mistrza i Pana przybli|a ludzko[ci: ludom, narodom, coraz nowym pokoleniom, ka|demu czBowiekowi - jakby wci| powtarzaB za ApostoBem: "postanowiBem (...) nie zna niczego wicej, jak tylko Chrystusa, i to ukrzy|owanego" (1 Kor 2, 2). Ko[cióB trwa w krgu Tajemnicy Odkupienia, która staBa si najgBbsz zasad jego |ycia i jego posBannictwa. Odkupienie odnowionym stworzeniem 8. Redemptor mundi! W Nim objawiBa si niejako na nowo ta podstawowa prawda o stworzeniu, któr Ksiga Rodzaju wyznaje, powtarzajc po tylekro: "widziaB Bóg, |e byBo dobre (...) |e byBo bardzo dobre" (por. Rdz 1). Dobro ma swoje zródBo w Mdro[ci i MiBo[ci. W Jezusie Chrystusie [wiat widzialny, stworzony przez Boga dla czBowieka (por. Rdz 1, 26 nn.) - [wiat, który wraz z grzechem zostaB poddany marno[ci (7) - odzyskuje na nowo sw pierwotn wiz z samym Boskim zródBem Mdro[ci i MiBo[ci, Tak bowiem "Bóg umiBowaB [wiat, |e Syna swego Jednorodzonego daB" (J 3, 16). I tak jak w czBowieku-Adamie ta wiz zostaBa zerwana, tak w CzBowieku-Chrystusie zostaje ona nawizana na nowo (por. Rz 5, 12 nn.). Czy| do nas, ludzi XX wieku nie przemawiaj sw wstrzsajc wymow sBowa ApostoBa Narodów o stworzeniu, które "a| dotd jczy i wzdycha w bólach rodzenia" (Rz 8, 22) i "oczekuje objawienia si synów Bo|ych..." (Rz 8, 19), o stworzeniu, które "poddane jest marno[ci"? Czy| olbrzymi, nie znany przedtem postp, jaki dokonaB si w cigu tego zwBaszcza stulecia w dziedzinie opanowania [wiata przez czBowieka, nie ujawnia zarazem w stopniu przedtem nieznanym owego wielorakiego "poddania marno[ci"? Wystarczy wspomnie choby o takich zjawiskach jak zagro|enie ludzkiego [rodowiska w miejscach gwaBtownej industrializacji, jak wci| wybuchajce i odnawiajce si konflikty zbrojne, jak perspektywa samozniszczenia przy pomocy broni atomowej, wodorowej, neutronowej i innych, jak brak poszanowania dla |ycia nie narodzonych. Czy| [wiat nowej epoki, [wiat lotów kosmicznych, nieosigalnych przedtem zdobyczy nauki i techniki, nie jest równocze[nie tym [wiatem, który "jczy i wzdycha" (Rz 8, 22), gdy| wci| "z upragnieniem oczekuje objawienia si synów Bo|ych"? (Rz 8, 19). Sobór WatykaDski II w swej wnikliwej analizie "[wiata wspóBczesnego" stale docieraB do tego najwa|niejszego w widzialnym stworzeniu punktu, którym jest czBowiek, zstpujc - tak jak Chrystus - w gBb ludzkich sumieD, dotykajc wewntrznej tajemnicy czBowieka, tej któr w jzyku biblijnym i pozabiblijnym równie| wyra|a "serce". Chrystus-Odkupiciel [wiata jest Tym, który dotknB w sposób jedyny i niepowtarzalny tajemnicy czBowieka, który wszedB w Jego "serce". SBusznie przeto Sobór WatykaDski II uczy: "Tajemnica czBowieka wyja[nia si naprawd dopiero w tajemnicy SBowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy czBowiek, byB figur przyszBego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, ju| w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego MiBo[ci objawia w peBni czBowieka samemu czBowiekowi i okazuje mu najwy|sze jego powoBanie", I dalej: "Ten, który jest "obrazem Boga niewidzialnego" (Kol 1, 15), jest czBowiekiem doskonaBym, który przywróciB synom Adama podobieDstwo Bo|e, znieksztaBcone od czasu pierwszego grzechu. Skoro w nim przybrana natura nie ulegBa zniszczeniu, tym samym zostaBa ona wyniesiona równie| w nas do wysokiej godno[ci. Albowiem On, Syn Bo|y, przez wcielenie swoje zjednoczyB si jako[ z ka|dym czBowiekiem. Ludzkimi rkami pracowaB, ludzkim my[laB umysBem, ludzk dziaBaB wol, ludzkim sercem kochaB, urodzony z Maryi Dziewicy, staB si prawdziwie jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu" (8). Redemptor hominis! Boski wymiar tajemnicy Odkupienia 9. Rozwa|ajc na nowo te wspaniaBe zdania nauki soborowej, nie zapominamy ani na chwil, |e "Jezus Chrystus - Syn Boga |ywego, staB si naszym pojednaniem u Ojca" (por. Rz 5, 11; Kol 1, 20). {e to On wBa[nie i On jeden uczyniB zado[ tej odwiecznej miBo[ci, wBa[nie temu Ojcostwu, które od pocztku wyraziBo si w stworzeniu [wiata, w obdarowaniu czBowieka caBym bogactwem tego stworzenia, w uczynieniu go "niewiele mniejszym od istot niebieskich" (Ps 8, 6), bo stworzonym na obraz Bo|y i Bogu podobnego (por. Rdz 1, 26) - a z kolei przecie| Ojcostwu i miBo[ci niejako odepchnitej przez czBowieka wraz ze zBamaniem pierwszego Przymierza (por. Rdz 3, 6 nn.) i Bamaniem tych dalszych, które Bóg wielokrotnie zawieraB z ludzmi (por. IV Modlitwa Eucharystyczna). Odkupienie [wiata - owa wstrzsajca tajemnica miBo[ci, w której niejako na nowo "powtarza si" tajemnica stworzenia (9) - jest w swoim najgBbszym rdzeniu "usprawiedliwieniem" czBowieka w jednym ludzkim Sercu: w Sercu Jednorodzonego Syna, a|eby mogBo ono stawa si sprawiedliwo[ci serc tylu ludzi, w tym Przedwiecznym Jednorodzonym Synu przybranych odwiecznie za synów (por. Rz 8, 29 n.; Ef 1, 8) i wezwanych do Aaski, wezwanych do MiBo[ci. Krzy| na Kalwarii, poprzez który Jezus Chrystus-CzBowiek, Syn Maryi Dziewicy, przybrany Syn Józefa z Nazaretu - "odchodzi" z tego [wiata, jest równocze[nie nowym otwarciem odwiecznego Ojcostwa Boga, który w Nim na nowo przybli|a si do ludzko[ci, do ka|dego czBowieka, obdarzajc go tym trzykro [witym "Duchem Prawdy" (J 16, 13). W tym objawieniu Ojca, w tym wylaniu Ducha Zwitego, które wyciskaj jakby niezniszczaln piecz na Tajemnicy Odkupienia, tBumaczy si sens krzy|a i [mierci Chrystusa. Bóg stworzenia objawia si jako Bóg odkupienia, jako Bóg, który jest wierny Sobie Samemu (por. 1 Tes 5, 24), wierny swej miBo[ci do czBowieka i do [wiata, wyra|onej w dniu stworzenia. A miBo[ Jego nie cofa si przed niczym, czego w Nim Samym domaga si sprawiedliwo[ I dlatego Synowi swojemu nie przepu[ciB, ale Go "dla nas grzechem uczyniB" (2 Kor 5, 21; por. Ga 3, 13). Je[li "uczyniB grzechem" absolutnie Bezgrzesznego, to dlatego, aby objawi miBo[, która zawsze jest wiksza od caBego stworzenia, które jest Nim Samym, gdy| "Bóg jest miBo[ci" (1 J 4, 8. 16). A nade wszystko jest Ona wiksza od grzechu, od sBabo[ci, od "marno[ci stworzenia" (Rz 8, 20), pot|niejsza od [mierci - stale gotowa dzwiga, przebacza, stale gotowa wychodzi na spotkanie marnotrawnego dziecka (por. Ak 15, 11 nn.), stale szukajca "objawienia si synów Bo|ych" (Rz 8, 19), którzy s wezwani do chwaBy (Rz 8, 18). To objawienie miBo[ci nazywa si równie| miBosierdziem (10). To objawienie miBo[ci i miBosierdzia ma w dziejach czBowieka jedn posta i jedno imi. Nazywa si: Jezus Chrystus. Ludzki wymiar tajemnicy odkupienia 10. CzBowiek nie mo|e |y bez miBo[ci. CzBowiek pozostaje dla siebie istot niezrozumiaB, jego |ycie jest pozbawione sensu, je[li nie objawi mu si MiBo[, je[li nie spotka si z MiBo[ci, je[li jej nie dotknie i nie uczyni w jaki[ sposób swoj, je[li nie znajdzie w niej |ywego uczestnictwa. I dlatego wBa[nie Chrystus-Odkupiciel, jak to ju| zostaBo powiedziane, "objawia w peBni czBowieka samemu czBowiekowi". To jest ów - je[li tak wolno si wyrazi - ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. CzBowiek odnajduje w nim swoj wBa[ciw wielko[, godno[ i warto[ swego czBowieczeDstwa. CzBowiek zostaje w Tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. Stworzony na nowo! "Nie ma ju| {yda ani poganina, nie ma ju| niewolnika ani czBowieka wolnego, nie ma m|czyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jeste[cie kim[ jednym w Chrystusie Jezusie" (Ga 3, 28). CzBowiek, który chce zrozumie siebie do koDca - nie wedle jakich[ tylko doraznych, cz[ciowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej wBasnej istoty - musi ze swoim niepokojem, niepewno[ci, a tak|e sBabo[ci i grzeszno[ci, ze swoim |yciem i [mierci, przybli|y si do Chrystusa. Musi niejako w Niego wej[ z sob samym, musi sobie "przyswoi", zasymilowa caB rzeczywisto[ Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnalez. Je[li dokona si w czBowieku ów dogBbny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale tak|e gBbokim zdumieniem nad sob samym. Jak| warto[ musi mie w oczach Stwórcy czBowiek, skoro zasBu|yB na takiego i tak pot|nego Odkupiciela (por. hymn Exsultet z Wigilii Wielkanocnej), skoro Bóg "Syna swego Jednorodzonego daB", a|eby on, czBowiek "nie zginB, ale miaB |ycie wieczne" (por. J 3, 16). WBa[nie owo gBbokie zdumienie wobec warto[ci. i godno[ci czBowieka nazywa si Ewangeli, czyli Dobr Nowin. Nazywa si te| chrze[cijaDstwem. Stanowi o posBannictwie Ko[cioBa w [wiecie - równie|, a mo|e nawet szczególnie - "w [wiecie wspóBczesnym". Owo zdumienie, a zarazem prze[wiadczenie, pewno[, która w swym gBbokim korzeniu jest pewno[ci wiary, ale która w sposób ukryty o|ywia ka|d posta prawdziwego humanizmu - pozostaj naj[ci[lej zwizane z Chrystusem. Ono wyznacza zarazem Jego miejsce. Jego - je[li tak mo|na si wyrazi - szczególne prawo obywatelstwa w dziejach czBowieka i ludzko[ci. Ko[cióB, który nie przestaje kontemplowa caBej tajemnicy Chrystusa, wie z caB pewno[ci wiary, |e Odkupienie, które przyszBo przez Krzy|, nadaBo czBowiekowi ostateczn godno[ i sens istnienia w [wiecie, sens w znacznej mierze zagubiony przez grzech. I dlatego te| to Odkupienie wypeBniBo si w tajemnicy paschalnej, prowadzcej przez krzy| i [mier do zmartwychwstania. Jest to podstawowe zadanie Ko[cioBa we wszystkich epokach, a w szczególno[ci w epoce naszej, aby skierowywaB wzrok czBowieka, aby skierowywaB [wiadomo[ i do[wiadczenie caBej ludzko[ci w stron tajemnicy Chrystusa, aby pomagaB wszystkim ludziom obcowa z gBbi Odkupienia, która jest w Jezusie Chrystusie. Przez to samo dotykamy równocze[nie najwikszej gBbi czBowieka: ludzkich serc, ludzkich sumieD, ludzkich spraw. Tajemnica Chrystusa u podstaw Misji Ko[cioBa i Chrze[cijaDstwa 11. Sobór WatykaDski II dokonaB olbrzymiej pracy dla uksztaBtowania owej peBnej i wszechstronnej [wiadomo[ci Ko[cioBa, o jakiej pisaB Papie| PaweB VI w swej pierwszej Encyklice. Zwiadomo[ ta - czy raczej samo[wiadomo[ Ko[cioBa - ksztaBtuje si równocze[nie "w dialogu", który zanim stanie si rozmow, musi naprzód by skierowaniem wBasnej uwagi w stron "drugiego", tego wBa[nie z kim mamy rozmawia. Sobór WatykaDski II dokonaB podstawowej pracy dla uksztaBtowania samo[wiadomo[ci Ko[cioBa wBa[nie przez to, |e tak trafnie i kompetentnie pozwoliB nam spojrze na ten wielki obszar ludzko[ci, który pokryty jest "map" ró|nych religii. UkazaB równie|, jak na t map religii nakBada si - nieznan przedtem, a znamienn dla wspóBczesno[ci warstw - zjawisko ateizmu w ró|nych postaciach, przede wszystkim ateizmu programowego, który jest cech pewnych systemów politycznych. Je[li mowa o religii, to chodzi tu naprzód o religi jako zjawisko powszechne, towarzyszce dziejom czBowieka od pocztku - chodzi z kolei o ró|ne religie pozachrze[cijaDskie oraz o samo chrze[cijaDstwo. Dokument, jaki Sobór po[wiciB religiom pozachrze[cijaDskim, jest przede wszystkim peBen gBbokiego poszanowania dla wielkich warto[ci duchowych, owszem - dla pierwszeDstwa tego, co duchowe, a co w |yciu ludzkim wyra|a si poprzez religi, a i kolei przez moralno[, promieniujc na caB kultur. SBusznie Ojcowie Ko[cioBa widzieli w ró|nych religiach jakby refleksy jednej prawdy "semina Verbi" (11), które [wiadcz o tym, |e na ró|nych wprawdzie drogach, ale przecie| jakby w jednym kierunku postpuje to najgBbsze d|enie ducha ludzkiego, które wyra|a si w szukaniu Boga - a zarazem w szukaniu poprzez d|enie do Boga - peBnego wymiaru czBowieczeDstwa, peBnego sensu |ycia ludzkiego. Osobn uwag po[wiciB Sobór religii Izraela, wspominajc ogromne dziedzictwo duchowe wspólne chrze[cijanom i {ydom. OdniósB si z szacunkiem do wyznawców Islamu, których wiara chtnie nawizuje do Abrahama (12). Poprzez otwarcie, jakiego dokonaB Sobór WatykaDski II, Ko[cióB i wszyscy chrze[cijanie mogli osign jeszcze peBniejsz [wiadomo[ tajemnicy Chrystusa Jest to "tajemnica (...) ukryta od wieków" (Kol 1, 26) w Bogu po to, aby objawi si w czasie, aby objawi si w CzBowieku Jezusie Chrystusie - i aby wci| si objawia, nieustannie, w ka|dym czasie. W Chrystusie i przez Chrystusa najpeBniej objawiB si ludzko[ci Bóg, najbardziej si do niej przybli|yB - i równocze[nie w Chrystusie i przez Chrystusa czBowiek zdobyB peBn [wiadomo[ swojej godno[ci, swojego wyniesienia, transcendentnej warto[ci samego czBowieczeDstwa, sensu swojego bytowania. Trzeba przeto, a|eby[my wszyscy - wyznawcy Chrystusa - spotkali si i zjednoczyli wokóB Niego Samego. Zjednoczenie to w ró|nych zakresach |ycia, tradycji, ustroju, dyscypliny poszczególnych Ko[cioBów czy Wspólnot ko[cielnych, nie mo|e dokona si bez gruntownej pracy zmierzajcej do wzajemnego poznania i usunicia przeszkód na drodze peBniejszej jedno[ci. Jednak|e w tym jednym mo|emy i winni[my ju| teraz osign i ujawni [wiatu nasz jedno[: w gBoszeniu tajemnicy Chrystusa, w ujawnianiu Boskiego, a równocze[nie ludzkiego wymiaru Odkupienia, w zmaganiu si wytrwaBym i niestrudzonym o t godno[, jak ka|dy czBowiek osignB i stale osiga w Chrystusie, która jest godno[ci Aaski Bo|ego przybrania, a równocze[nie godno[ci wewntrznej prawdy czBowieczeDstwa, która - skoro w powszechnej [wiadomo[ci [wiata wspóBczesnego zasBuguje na tak zasadnicze uwydatnienie - jeszcze bardziej si uwydatnia dla nas w [wietle tej Rzeczywisto[ci, jak jest On: Jezus Chrystus. Jezus Chrystus jest staBym pocztkiem i nieustajcym o[rodkiem Misji, jak Sam Bóg skierowaB do czBowieka. W tej Misji musimy wszyscy uczestniczy, musimy skupi w niej wszystkie nasze siBy, jest ona bowiem jakby bardziej jeszcze potrzebna ludzko[ci naszej epoki ni| kiedykolwiek. A je[li Misja ta zdaje si napotyka we wspóBczesnej epoce na opory wiksze ni| kiedykolwiek, to okoliczno[ ta równie| [wiadczy o tym, |e jest ona w tej epoce bardziej potrzebna i bardziej - pomimo oporów - oczekiwana ni| kiedykolwiek. Dotykamy tutaj po[rednio owej tajemnicy Bo|ej Ekonomii, która zbawienie i Bask poBczyBa z Krzy|em. Nie na darmo Chrystus mówiB, |e "Królestwo niebieskie doznaje gwaBtu i ludzie gwaBtowni zdobywaj je" (Mt 11, 12). MówiB te|, |e "synowie tego [wiata roztropniejsi s (...) ni| synowie [wiatBo[ci" (Ak 16, 8). Przyjmujemy chtnie t nagan, aby jak owi "gwaBtownicy Bo|y", na których patrzyli[my tyle razy w dziejach Ko[cioBa i patrzymy tak|e dzisiaj, zjednoczy si w poczuciu wielkiej misji: okazywa [wiatu Chrystusa, pomaga ka|demu czBowiekowi, aby odnalazB siebie w Nim, pomaga wspóBczesnemu pokoleniu naszych braci i sióstr, ludom, narodom, ustrojom, ludzko[ci, krajom, które znajduj si dopiero na drodze rozwoju i krajom "przerostu", wszystkim - poznawa "niezgBbione bogactwo Chrystusa" (Ef 3, 8), bo ono jest dla ka|dego czBowieka. Ono jest dobrem ka|dego czBowieka. Misja Ko[cioBa a wolno[ czBowieka 12. W tej jedno[ci Misji, o której stanowi przede wszystkim Sam Chrystus, Ko[cióB i wszyscy chrze[cijanie musz odnalez to, co ju| ich Bczy wcze[niej, zanim dojrzeje peBne ich zjednoczenie. Jest to jedno[ apostolska i misyjna - misyjna i apostolska. W tej jedno[ci zbli|amy si do caBego wspaniaBego dziedzictwa ducha ludzkiego, które wypowiedziaBo si we wszystkich religiach, jak o tym mówi Deklaracja Soboru WatykaDskiego II (13). Zbli|amy si; równocze[nie do wszystkich kultur, [wiatopogldów, do wszystkich ludzi dobrej woli. Zbli|amy si z t czci i poszanowaniem, jakie od czasów apostolskich stanowiBy o postawie misyjnej i misjonarskiej. Wystarczy przypomnie [w. PawBa, choby jego przemówienie na ateDskim Areopagu (Dz 17, 22 nn.). Postawa misyjna i misjonarska zaczyna si zawsze w poczuciu gBbokiego szacunku dla tego, co "w czBowieku si kryje" (J 2, 25), dla tego, co ju| on sam w gBbi swojego ducha wypracowaB w zakresie spraw najgBbszych i najwa|niejszych - szacunku dla tego, co ju| w nim zdziaBaB ten Duch, który "tchnie: tam, gdzie chce" (por. J 3, 8). Misja nie jest nigdy burzeniem, ale nawizywaniem i nowym budowaniem, cho praktyka nie zawsze odpowiadaBa temu wzniosBemu ideaBowi. Nawrócenie za[, które z niej ma wzi pocztek - wiemy dobrze - jest dzieBem Aaski, w którym czBowiek ma siebie samego w peBni odnalez. I dlatego Ko[cióB naszej epoki przywizuje wielk wag do tego wszystkiego, co Sobór WatykaDski II wypowiedziaB w Deklaracji o wolno[ci religijnej, zarówno w pierwszej, jak i drugiej cz[ci tego dokumentu (14). Odczuwamy gBboko zobowizujcy charakter Prawdy, która zostaBa nam objawiona przez Boga. Odczuwamy szczególnie wielk za t prawd odpowiedzialno[. Ko[cióB z ustanowienia Chrystusa jest jej stró|em i nauczycielem, obdarzonym szczególn pomoc Ducha Zwitego, aby tej Bo|ej prawdy wiernie mógB strzec, aby mógB jej bezbBdnie naucza (por. J 14, 26). SpeBniajc to posBannictwo, patrzymy na samego Jezusa Chrystusa, na Tego, który jest Pierwszym Ewangelizatorem (15), patrzymy równie| na Jego ApostoBów, Mczenników i Wyznawców. Deklaracja o wolno[ci religijnej w sposób przekonywujcy ukazuje, jak Chrystus Pan, a z kolei ApostoBowie, w przepowiadaniu prawdy, która nie jest ludzka, ale Bo|a - "Moja nauka nie jest moja, lecz Tego, który Mnie posBaB", (J 7, 16) Ojca - postpujc z caB moc ducha, równocze[nie zachowuj gBbokie poszanowanie dla czBowieka, dla jego rozumu i woli, dla jego sumienia i wolno[ci (16). W ten sposób sama osobowa godno[ czBowieka staje si tre[ci tego przepowiadania, nawet bez sBów, ale przez sposób odnoszenia si do niej. Ten sposób dzisiaj zdaje si odpowiada na szczególn potrzeb naszych czasów. Skoro za[ nie wszystko to, w czym ró|ne systemy, a tak|e poszczególni ludzie, widz wolno[ i propaguj wolno[, okazuje si prawdziw wolno[ci czBowieka, tym bardziej Ko[cióB w imi swej Bo|ej misji staje si stró|em tej wolno[ci, która warunkuje prawdziw godno[ osoby ludzkiej. Jezus Chrystus wychodzi na spotkanie czBowieka ka|dej epoki, równie| i naszej epoki, z tymi samymi sBowami: "poznacie prawd, a prawda was wyzwoli" (J 8, 32); uczyni was wolnymi. W sBowach tych zawiera si podstawowe wymaganie i przestroga zarazem. Jest to wymaganie rzetelnego stosunku do prawdy jako warunek prawdziwej wolno[ci Jest to równocze[nie przestroga przed jakkolwiek pozorn wolno[ci, przed wolno[ci rozumian powierzchownie, jednostronnie, bez wniknicia w caB prawd o czBowieku i o [wiecie Chrystus przeto równie| i dzi[, po dwóch tysicach lat, staje w[ród nas jako Ten, który przynosi czBowiekowi wolno[ opart na prawdzie, który czBowieka wyzwala od tego, co t wolno[ ogranicza, pomniejsza, Bamie u samego niejako korzenia, w duszy czBowieka, w jego sercu, w jego sumieniu. Jak|e wspaniaBym potwierdzeniem tego byli i stale s ci wszyscy ludzie, którzy dziki Chrystusowi i w Chrystusie osignli prawdziw wolno[ i ukazali j, choby nawet w warunkach zewntrznego zniewolenia. A Jezus Chrystus sam - wówczas, kiedy ju| jako wizieD stanB przed trybunaBem PiBata, kiedy byB przez niego pytany, o co oskar|ali Go przedstawiciele Sanhedrynu - czy| nie odpowiedziaB: "Ja si na to narodziBem i na to przyszedBem na [wiat, aby da [wiadectwo prawdzie" (J 18, 37)? Tymi sBowami, które wypowiedziaB wobec sdziego w decydujcym momencie, jakby raz jeszcze powtórzyB wygBoszone ongi[ zdanie: "poznacie prawd, a prawda was wyzwoli". Czy| przez tyle stuleci i pokoleD, poczynajc od czasów apostolskich, Jezus Chrystus nie stawaB wielokrotnie obok ludzi sdzonych z powodu prawdy, czy| nie szedB na [mier z ludzmi skazywanymi z powodu prawdy? Czy| wci| nie przestaje On by wyrazem i rzecznikiem czBowieka |yjcego "w duchu i prawdzie" (por. J 4, 23)? Tak jak nie przestaje nim by wobec Ojca, tak te| i wobec dziejów czBowieka. Ko[cióB za[ - pomimo wszystkich ludzkich sBabo[ci, które s równie| udziaBem jego ludzkich dziejów - nie przestaje pod|a za Tym, który powiedziaB: "nadchodzi jednak godzina, owszem ju| jest, kiedy to prawdziwi czciciele bd oddawa cze[ Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mie Ojciec. Bóg jest Duchem; potrzeba wic, by czciciele Jego oddawali Mu cze[ w Duchu i prawdzie" (J 4, 23 n.). CzBowiek odkupiony i jego sytuacja w [wiecie wspóBczesnym Chrystus zjednoczyB si z ka|dym czBowiekiem 13. Kiedy poprzez do[wiadczenia rosncej jakby w przy[pieszonym tempie rodziny ludzkiej wpatrujemy si w tajemnic Jezusa Chrystusa, coraz ja[niej rozumiemy, |e u podstaw tych wszystkich dróg, jakimi zgodnie z wielk mdro[ci Papie|a PawBa VI (17) winien kroczy Ko[cióB naszych czasów, znajduje si jedna jedyna droga; droga wypróbowana poprzez stulecia, która jest zarazem drog przyszBo[ci. T przede wszystkim drog wskazaB nam Chrystus Pan, gdy - jak gBosi Sobór - "On, Syn Bo|y, przez wcielenie swoje zjednoczyB si jako[ z ka|dym czBowiekiem" (18). Ko[cióB widzi wic swoje podstawowe zadanie w tym, aby to zjednoczenie nieustannie mogBo si urzeczywistnia i odnawia. Ko[cióB temu jednemu pragnie sBu|y, a|eby ka|dy czBowiek mógB odnalez Chrystusa, aby Chrystus mógB z ka|dym i[ przez |ycie moc tej prawdy o czBowieku i o [wiecie, która zawiera si w Tajemnicy Wcielenia i Odkupienia, moc tej miBo[ci, jaka z niej promieniuje. Na tle narastajcych w dziejach procesów, które w naszej epoce w szczególny sposób zdaj si owocowa, w obrbie ró|nych systemów, [wiatopogldów, ustrojów, Jezus Chrystus staje si jak gdyby na nowo obecny - wbrew wszystkim pozorom Jego nieobecno[ci, wbrew wszystkim ograniczeniom instytucjonalnej obecno[ci i dziaBalno[ci Ko[cioBa - Jezus Chrystus staje si obecny moc tej prawdy i miBo[ci, która w Nim wyraziBa si w jedynej i niepowtarzalnej peBni, chocia| Jego |ycie na ziemi byBo krótkie, a dziaBalno[ publiczna jeszcze o wiele krótsza. Jezus Chrystus jest t zasadnicz drog Ko[cioBa. On sam jest nasz drog "do domu Ojca" (por. J 14, 1 nn.). Jest te| drog do ka|dego czBowieka. Na tej drodze, która prowadzi od Chrystusa do czBowieka, na tej drodze, na której Chrystus "jednoczy si z ka|dym czBowiekiem", Ko[cióB nie mo|e by przez nikogo zatrzymany. Domaga si tego doczesne i wieczne dobro czBowieka. Ko[cióB ze wzgldu na Chrystusa, z racji tej tajemnicy, która jest wBasnym |yciem Ko[cioBa, nie mo|e te| nie by wra|liwy na wszystko, co sBu|y prawdziwemu dobru czBowieka - jak te| nie mo|e by obojtny na to, co mu zagra|a. Sobór WatykaDski II na wielu miejscach, wypowiedziaB t podstawow trosk Ko[cioBa, aby "|ycie ludzkie na ziemi uczyni godnym czBowieka" (19) pod ka|dym wzgldem, aby czyni je "coraz bardziej ludzkim" (20). Jest to troska samego Chrystusa - Dobrego Pasterza wszystkich ludzi. W imi tej troski - jak czytamy w Konstytucji pastoralnej Soboru - "Ko[cióB, który z racji swego zadania i kompetencji w |aden sposób nie uto|samia si ze wspólnot polityczn, ani nie wi|e si z |adnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej" (21). Chodzi wic tutaj o czBowieka w caBej jego prawdzie, w peBnym jego wymiarze. Nie chodzi o czBowieka "abstrakcyjnego", ale rzeczywistego, o czBowieka "konkretnego", "historycznego". Chodzi o czBowieka "ka|dego" - ka|dy bowiem jest ogarnity Tajemnic Odkupienia, z ka|dym Chrystus w tej tajemnicy raz na zawsze si zjednoczyB. Ka|dy czBowiek przychodzi na ten [wiat, poczynajc si w Bonie swej matki i rodzc si z niej, jest z tej wBa[nie racji powierzony trosce Ko[cioBa. Troska ta dotyczy czBowieka caBego, równocze[nie jest ona na nim skoncentrowana w szczególny sposób. Przedmiotem tej troski jest czBowiek w swojej jedynej i niepowtarzalnej rzeczywisto[ci czBowieczej, w której trwa niczym nienaruszony "obraz i podobieDstwo" Boga samego (por. Rdz 1, 27). Na to wBa[nie wskazuje równie| Sobór, gdy mówic o tym podobieDstwie przypomina, |e czBowiek jest "jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciaB dla niego samego" (22). CzBowiek, tak jak jest "chciany" przez Boga, tak jak zostaB przez Niego odwiecznie "wybrany", powoBany, przeznaczony do Baski i do chwaBy - to jest wBa[nie czBowiek "ka|dy", najbardziej "konkretny" i najbardziej "realny": czBowiek w caBej peBni tajemnicy, która staBa si jego udziaBem w Jezusie Chrystusie, która nieustannie staje si udziaBem ka|dego z tych czterech miliardów ludzi |yjcych na naszej planecie, od chwili kiedy si poczynaj pod sercem matki. Wszystkie drogi Ko[cioBa prowadz do czBowieka 14. Ko[cióB nie mo|e odstpi czBowieka, którego "los" - to znaczy wybranie i powoBanie, narodziny i [mier, zbawienie lub odrzucenie - w tak [cisBy i nierozerwalny sposób zespolone s z Chrystusem. A jest to równocze[nie przecie| ka|dy czBowiek na tej planecie - na tej ziemi - któr oddaB Stwórca pierwszemu czBowiekowi, m|czyznie i kobiecie, mówic: czyDcie j sobie poddan (por. Rdz 1, 28). Ka|dy czBowiek w caBej tej niepowtarzalnej rzeczywisto[ci bytu i dziaBania, [wiadomo[ci i woli, sumienia i "serca". CzBowiek, który - ka|dy z osobna (gdy| jest wBa[nie "osob") - ma swoj wBasn histori |ycia, a nade wszystko swoje wBasne "dzieje duszy". CzBowiek, który zgodnie z wewntrzn otwarto[ci swego ducha, a zarazem z tylu i tak ró|nymi potrzebami ciaBa, swej doczesnej egzystencji, te swoje osobowe dzieje pisze zawsze poprzez rozliczne wizi, kontakty, ukBady, krgi spoBeczne, jakie Bcz go z innymi ludzmi - i to poczwszy ju| od pierwszej chwili zaistnienia na ziemi, od chwili poczcia i narodzin. CzBowiek w caBej prawdzie swego istnienia i bycia osobowego i zarazem "wspólnotowego", i zarazem "spoBecznego" - w obrbie wBasnej rodziny, w obrbie tylu ró|nych spoBeczno[ci, [rodowisk, w obrbie swojego narodu czy ludu (a mo|e jeszcze tylko klanu lub szczepu), w obrbie caBej ludzko[ci - ten czBowiek jest pierwsz drog, po której winien kroczy Ko[cióB w wypeBnianiu swojego posBannictwa, jest pierwsz i podstawow drog Ko[cioBa, drog wyznaczon przez samego Chrystusa, drog, która nieodmiennie prowadzi przez Tajemnice Wcielenia i Odkupienia. Tego to wBa[nie czBowieka w caBej prawdzie jego |ycia, jego sumienia, w jego nieustannie si potwierdzajcej grzeszno[ci, a równocze[nie w nieustannie si ujawniajcej d|no[ci do prawdy, dobra, pikna, do sprawiedliwo[ci i miBo[ci, miaB przed oczyma Sobór WatykaDski II, gdy rysujc jego sytuacj w [wiecie wspóBczesnym, od zewntrznych komponentów tej sytuacji zstpowaB stale w immanentn prawd czBowieczeDstwa: "W samym bowiem czBowieku wiele elementów zwalcza si nawzajem. Bdc bowiem stworzeniem, do[wiadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeD, z drugiej strony czuje si nieograniczony w swoich pragnieniach i powoBany do wy|szego |ycia. Przycigany wielu pontami, musi wci| wybiera midzy nimi i wyrzeka si niektórych. Co wicej, bdc sBabym i grzesznym, nierzadko czyni to, czego nie chce, nie za[ to, co chciaBby czyni. Std cierpi rozdarcie w samym sobie, z czego z kolei tyle i tak wielkich rozdzwików rodzi si w spoBeczeDstwie" (23). Ten czBowiek jest drog Ko[cioBa - drog, która prowadzi niejako u podstawy tych wszystkich dróg, jakimi Ko[cióB kroczy powinien, poniewa| czBowiek - ka|dy bez wyjtku - zostaB odkupiony przez Chrystusa, poniewa| z czBowiekiem - ka|dym bez wyjtku - Chrystus jest w jaki[ sposób zjednoczony, nawet gdyby czBowiek nie zdawaB sobie z tego sprawy: "Chrystus, który za wszystkich umarB i zmartwychwstaB, mo|e czBowiekowi przez Ducha swego udzieli [wiatBa i siB, aby zdolny byB odpowiedzie najwy|szemu swemu powoBaniu" (24). Poniewa| wic ten czBowiek jest drog Ko[cioBa, drog jego codziennego |ycia i do[wiadczenia, posBannictwa i trudów - Ko[cióB naszej epoki musi by wci| na nowo [wiadomy jego "sytuacji" - to znaczy [wiadomy równocze[nie jego mo|liwo[ci, które wci| na nowo si ukierunkowuj i w ten sposób ujawniaj. Musi by równocze[nie [wiadomy zagro|eD, [wiadomy tego wszystkiego, co wydaje si by przeciwne temu, aby "|ycie ludzkie stawaBo si coraz bardziej ludzkie" (25), aby wszystko, co na to |ycie si skBada, odpowiadaBo prawdziwej godno[ci czBowieka; po prostu musi by [wiadomy wszystkiego, co jest temu przeciwne. Czego lka si wspóBczesny czBowiek 15. Zachowujc przeto w |ywej pamici obraz, jaki w sposób tak bardzo wnikliwy i kompetentny nakre[liB Sobór WatykaDski II, postaramy si obraz ten raz jeszcze dostosowa do "znaków czasu", a tak|e do wymogów sytuacji, która stale si zmienia i narasta w okre[lonych kierunkach. CzBowiek dzisiejszy zdaje si by stale zagro|ony przez to, co jest jego wBasnym wytworem, co jest wynikiem pracy jego rk, a zarazem - i bardziej jeszcze - pracy jego umysBu, d|eD jego woli Owoce tej wielorakiej dziaBalno[ci czBowieka zbyt rychBo, i w sposób najcz[ciej nie przewidywany, nie tylko i nie tyle podlegaj "alienacji" w tym sensie, |e zostaj odebrane temu, kto je wytworzyB, ile - przynajmniej cz[ciowo, w jakim[ pochodnym i po[rednim zakresie skutków - skierowuj si przeciw czBowiekowi. Zostaj przeciw niemu skierowane lub mog zosta skierowane przeciw niemu. Na tym zdaje si polega gBówny rozdziaB dramatu wspóBczesnej ludzkiej egzystencji w jej najszerszym i najpowszechniejszym wymiarze. CzBowiek coraz bardziej bytuje w lku. {yje w lku, |e jego wytwory - rzecz jasna nie wszystkie i nie wikszo[, ale niektóre, i to wBa[nie te, które zawieraj w sobie szczególn miar ludzkiej pomysBowo[ci i przedsibiorczo[ci - mog zosta obrócone w sposób radykalny przeciwko czBowiekowi. Mog sta si [rodkami i narzdziami jakiego[ wrcz niewyobra|alnego samozniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i katastrofy zdaj si bledn. Musi przeto zrodzi si pytanie, na jakiej drodze owa dana czBowiekowi od pocztku wBadza, moc której miaB czyni ziemi sobie poddan (por. Rdz 1, 28), obraca si przeciwko czBowiekowi, wywoBujc zrozumiaBy stan niepokoju, [wiadomego czy te| pod[wiadomego lku, poczucie zagro|enia, które na ró|ne sposoby udziela si wspóBczesnej rodzinie ludzkiej i w ró|nych postaciach si ujawnia. Ów stan zagro|enia czBowieka ze strony wytworów samego czBowieka ma ró|ne kierunki i ró|ne stopnie nasilenia. Zdaje si, |e jeste[my coraz bardziej [wiadomi, i| eksploatacja ziemi, planety, na której |yjemy, domaga si jakiego[ racjonalnego i uczciwego planowania. Równocze[nie eksploatacja ta dla celów nie tylko przemysBowych, ale tak|e militarnych, niekontrolowany wszechstronnym i autentycznie humanistycznym planem rozwój techniki, nios z sob czsto zagro|enie naturalnego [rodowiska czBowieka, alienuje go w stosunku do przyrody, odrywa od niej. CzBowiek zdaje si czsto nie dostrzega innych znaczeD swego naturalnego [rodowiska, jak tylko te, które sBu| celom doraznego u|ycia i zu|ycia. Tymczasem Stwórca chciaB, aby czBowiek obcowaB z przyrod jako jej rozumny i szlachetny "pan" i "stró|", a nie jako bezwzgldny "eksploatator". Rozwój techniki oraz naznaczony panowaniem techniki rozwój cywilizacji wspóBczesnej domaga si proporcjonalnego rozwoju moralno[ci i etyki. Tymczasem ten drugi zdaje si, niestety, wci| pozostawa w tyle. I std te| ów skdind zdumiewajcy postp, w którym trudno nie dostrzega równie| tych rzeczywistych znamion wielko[ci czBowieka, jakie w swych twórczych zal|kach objawiBy si na kartach Ksigi Rodzaju ju| w opisie jego stworzenia (por. Rdz 1-2), musi rodzi wielorakie niepokoje. Niepokój za[ dotyczy zasadniczej i podstawowej sprawy: czy ów postp, którego autorem i sprawc jest czBowiek, czyni |ycie ludzkie na ziemi pod ka|dym wzgldem "bardziej ludzkim", bardziej "godnym czBowieka"? Nie mo|na |ywi wtpliwo[ci, |e pod wielu wzgldami czyni je takim. Pytanie jednak, które uporczywie powraca, dotyczy tego co najistotniejsze: czy czBowiek jako czBowiek w kontek[cie tego postpu staje si lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej [wiadomy godno[ci swego czBowieczeDstwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty na drugich, zwBaszcza dla potrzebujcych, dla sBabszych, bardziej gotowy [wiadczy i nie[ pomoc wszystkim? Jest to pytanie, które musz stawia sobie chrze[cijanie wBa[nie dlatego, |e Jezus Chrystus tak wszechstronnie uwra|liwiB ich na spraw czBowieka. Ale pytanie to musz stawia sobie równocze[nie wszyscy ludzie, a zwBaszcza te [rodowiska i te spoBeczeDstwa, które maj szczególnie aktywny udziaB w procesach wspóBczesnego postpu. Patrzc na te procesy i uczestniczc w nich, nie mo|emy tylko poddawa si euforii, nie mo|emy wpada w jednostronne uniesienie dla naszych osigni, ale musimy wszyscy stawia sobie z caB rzetelno[ci, obiektywizmem i poczuciem moralnej odpowiedzialno[ci zasadnicze pytania zwizane z sytuacj czBowieka dzi[ i w dalszej perspektywie. Czy wszystkie dotychczasowe i dalsze osignicia techniki id w parze z postpem etyki i z duchowym postpem czBowieka? Czy czBowiek jako czBowiek w ich kontek[cie równie| rozwija si i postpuje naprzód, czy te| cofa si i degraduje w swym czBowieczeDstwie? Czy ro[nie w ludziach, w "[wiecie czBowieka", który jest sam w sobie [wiatem dobra i zBa moralnego, przewaga tego pierwszego czy te| tego drugiego? Czy w ludziach, pomidzy ludzmi, pomidzy spoBeczeDstwami, narodami, paDstwami ro[nie sprawiedliwo[, solidarno[, miBo[ spoBeczna, poszanowanie praw ka|dego - zarówno czBowieka, jak narodu czy ludu - czy te|, wrcz przeciwnie, narastaj egoizmy ró|nego wymiaru, ciasne nacjonalizmy w miejsce autentycznej miBo[ci ojczyzny, a wreszcie d|enie do panowania nad drugimi wbrew ich sBusznym prawom i zasBugom, d|enie zwBaszcza do tego, aby caBy rozwój materialny, techniczno-produkcyjny, wykorzysta dla celów wyBcznego panowania nad drugimi, dla celów takiego czy innego imperializmu? Oto pytania zasadnicze, których nie mo|e nie stawia Ko[cióB, poniewa| w sposób mniej lub bardziej wyrazny stawiaj sobie te pytania miliardy ludzi |yjcych we wspóBczesnym [wiecie. Temat rozwoju i postpu nie schodzi z ust, tak jak nie schodzi ze szpalt dzienników i publikacji we wszystkich prawie jzykach wspóBczesnego [wiata. Nie zapominajmy wszak|e, i| w tym temacie zawiera si nie tylko twierdzenie i pewno[, zawiera si w nim równie| pytanie i niepokój. To drugie jest nie mniej wa|ne jak pierwsze. Odpowiada ono naturze ludzkiego poznania. Jeszcze bardziej odpowiada podstawowej potrzebie troski czBowieka o czBowieka, o samo jego czBowieczeDstwo, o przyszBo[ ludzi na tej ziemi. Ko[cióB, który jest o|ywiony wiar eschatologiczn, uwa|a równocze[nie t trosk o czBowieka, o jego czBowieczeDstwo, o przyszBo[ ludzi na tej ziemi, a wic o kierunek caBego rozwoju i postpu - za istotny dla swego posBannictwa, za nierozerwalnie z nim zwizany. Pocztek tej troski Ko[cióB znajduje w samym Jezusie Chrystusie - jak o tym [wiadcz Ewangelie - w Nim te| stale pragnie j rozwija, odczytujc sytuacj czBowieka w [wiecie wspóBczesnym wedle najwa|niejszych znaków naszego czasu. Postp czy zagro|enie? 16. Je[li przeto ten nasz czas, czas zbli|ajcego si do koDca drugiego tysiclecia naszej chrze[cijaDskiej ery, jawi si nam jako czas wielkiego postpu, to równocze[nie te| jako czas wielorakiego zagro|enia czBowieka, o którym Ko[cióB musi mówi do wszystkich ludzi dobrej woli, o którym musi z nimi wci| rozmawia. Sytuacja bowiem czBowieka w [wiecie wspóBczesnym wydaje si daleka od obiektywnych wymagaD porzdku moralnego, daleka od wymagaD sprawiedliwo[ci, a tym bardziej miBo[ci spoBecznej. Chodzi tutaj nie o co innego, tylko wBa[nie o to, co znalazBo wyraz ju| w pierwszym ordziu Stwórcy skierowanym do czBowieka, gdy oddawaB mu ziemi, by czyniB j sobie "poddan" (26). To pierwotne wezwanie zostaBo potwierdzone w Tajemnicy Odkupienia przez Chrystusa Pana, czemu wyraz daje Sobór WatykaDski II, po[wicajc szczególnie pikne rozdziaBy swego magisterium "królewsko[ci" czBowieka, to znaczy jego powoBaniu do uczestniczenia w królewskiej misji (in munere regali) samego Chrystusa (27). Istotny sens tej "królewsko[ci", tego "panowania" czBowieka w [wiecie widzialnym, zadanym mu przez samego Stwórc, le|y w pierwszeDstwie etyki przed technik, le|y w prymacie osoby w stosunku do rzeczy, le|y w pierwszeDstwie ducha wobec materii. I dlatego te| trzeba gruntownie [ledzi wszystkie procesy rozwoju wspóBczesnego, trzeba niejako prze[wietla poszczególne jego etapy pod tym wBa[nie ktem widzenia. Chodzi o rozwój osób, a nie tylko o mno|enie rzeczy, którymi osoby mog si posBugiwa. Chodzi o to, aby - jak to sformuBowaB wspóBczesny my[liciel, a powtórzyB Sobór - nie tyle "wicej mie", ile "bardziej by" (28). Istnieje bowiem bardzo realne i wyczuwalne ju| niebezpieczeDstwo, |e wraz z olbrzymim postpem w opanowaniu przez czBowieka [wiata rzeczy, czBowiek gubi istotne wtki swego w[ród nich panowania, na ró|ne sposoby podporzdkowuje im swoje czBowieczeDstwo, sam staje si przedmiotem wielorakiej - czasem bezpo[rednio nieuchwytnej - manipulacji poprzez caB organizacj |ycia zbiorowego, poprzez system produkcji, poprzez nacisk [rodków przekazu spoBecznego. CzBowiek nie mo|e zrezygnowa z siebie, ze swojego wBa[ciwego miejsca w [wiecie widzialnym, nie mo|e sta si niewolnikiem rzeczy, samych stosunków ekonomicznych, niewolnikiem produkcji, niewolnikiem swoich wBasnych wytworów. Cywilizacja o profilu czysto materialistycznym - z pewno[ci nieraz wbrew intencjom i zaBo|eniom swych pionierów - oddaje czBowieka w tak niewol. U korzenia wspóBczesnej troski o czBowieka le|y z pewno[ci ta sprawa. Nie chodzi tu tylko o abstrakcyjn odpowiedz na pytanie, kim jest czBowiek, ale o caBy dynamizm |ycia i cywilizacji, o sens ró|nych poczynaD |ycia codziennego, a równocze[nie zaBo|eD wielu programów cywilizacyjnych, politycznych, ekonomicznych, spoBecznych, ustrojowych i wielu innych. Je[li sytuacj czBowieka w [wiecie wspóBczesnym o[mielamy si okre[li jako dalek od obiektywnych wymagaD porzdku moralnego, dalek od wymagaD sprawiedliwo[ci, a tym bardziej miBo[ci spoBecznej - to przemawiaj za tym dobrze znane fakty i porównania, które wielokrotnie ju| znajdowaBy swój oddzwik na kartach wypowiedzi papieskich, soborowych, synodalnych (29). Sytuacja czBowieka w naszej epoce nie jest oczywi[cie jednolita, jest wielorako zró|nicowana. Ró|nice te maj swoje przyczyny historyczne. Maj jednak równocze[nie swój pot|ny wydzwik etyczny. Jest przecie| dobrze znany fakt cywilizacji konsumpcyjnej, która ma swoje zródBo w jakim[ nadmiarze dóbr potrzebnych dla czBowieka, dla caBych spoBeczeDstw - a chodzi tu wBa[nie o spoBeczeDstwo bogate i wysoko rozwinite - podczas gdy z drugiej strony inne spoBeczeDstwa, przynajmniej szerokie ich krgi, gBoduj, a wielu codziennie umiera z gBodu, z niedo|ywienia. W parze z tym idzie jakie[ nadu|ycie wolno[ci jednych, co Bczy si wBa[nie z niekontrolowan etycznie postaw konsumpcyjn, przy równoczesnym ograniczaniu wolno[ci drugich, tych, którzy odczuwaj dotkliwe braki, którzy zostaj zepchnici w warunki ndzy i upo[ledzenia. To powszechnie znane porównanie i przeciwstawienie, do którego odwoBywali si w swych wypowiedziach Papie|e naszego stulecia, ostatnio Jan XXIII jak te| PaweB VI (30), jest jak gdyby gigantycznym rozwiniciem biblijnej przypowie[ci o bogaczu i Aazarzu (por. Ak 16, 19 nn.). Rozmiary zjawiska ka| my[le o strukturach i mechanizmach zwizanych ze sfer finansów, pienidza, produkcji i wymiany, które w oparciu o ró|ne naciski polityczne rzdz w [wiatowej ekonomii. Struktury te i mechanizmy okazuj si jakby niezdolne do usunicia niesprawiedliwych ukBadów spoBecznych odziedziczonych po przeszBo[ci i do stawienia czoBa naglcym wyzwaniom i etycznym imperatywom wspóBczesno[ci. Utrzymujc czBowieka w wytworzonych przez siebie napiciach, trwonic w przy[pieszonym tempie materialne i energetyczne zasoby, nara|ajc naturalne [rodowisko geofizyczne, struktury te pozwalaj tym samym na staBe powikszanie si obszarów ndzy i zwizanej z ni rozpaczy, frustracji i rozgoryczenia (31). Stoimy tutaj wobec wielkiego dramatu, wobec którego nikt nie mo|e pozosta obojtny. Podmiotem, który z jednej strony stara si wydoby maksimum korzy[ci - z drugiej strony za[ tym, który pBaci haracz krzywd, poni|eD - jest zawsze czBowiek. Fakt, |e w bliskim ssiedztwie upo[ledzonych egzystuj [rodowiska uprzywilejowane, fakt istnienia krajów wysoko rozwinitych, które w stopniu nadmiernym gromadz dobra, których bogactwo staje si nieraz przez nadu|ycie przyczyn ró|nych schorzeD - dramat ten jeszcze zaostrza. Niepokój inflacji i plaga bezrobocia - oto inne jeszcze objawy tego moralnego nieBadu, jaki zaznacza si w sytuacji [wiata wspóBczesnego, która przeto domaga si rozwizaD odwa|nych i twórczych, zgodnych z autentyczn godno[ci czBowieka (32). Zadanie to nie jest niemo|liwe do realizacji. Szeroko rozumiana zasada solidarno[ci musi tu by natchnieniem dla skutecznego poszukiwania wBa[ciwych instytucji oraz wBa[ciwych mechanizmów. Chodzi o dziedzin wymiany, gdzie nale|y si kierowa prawami zdrowego tylko wspóBzawodnictwa. Chodzi równie| o pBaszczyzn szerszego i bardziej bezpo[redniego podziaBu bogactw i wBadzy nad nimi, aby ludy zapóznione w rozwoju ekonomicznym mogBy nie tylko zaspokoi swe podstawowe potrzeby, ale tak|e stopniowo i skutecznie si rozwija. Po tej trudnej drodze, po drodze koniecznych przeksztaBceD struktur |ycia ekonomicznego, bdzie mo|na postpowa naprzód tylko za cen prawdziwej przemiany umysBów, woli i serc. Zadanie to wymaga stanowczego zaanga|owania si poszczególnych ludzi oraz wolnych i solidarnych narodów. Zbyt czsto myli si wolno[ z instynktem indywidualnego czy zbiorowego interesu lub nawet z instynktem walki i panowania, niezale|nie od zabarwienia ideologicznego, jakie mu si nadaje. Jest rzecz oczywist, |e te instynkty istniej i dziaBaj, jednak|e |adna prawdziwie ludzka ekonomia nie bdzie mo|liwa, je[li nie zostan one ujte, odpowiednio ukierunkowane i opanowane przez gBbsze siBy, jakie tkwi w czBowieku, przez siBy, które stanowi o prawdziwej kulturze narodów. Z tych to zródeB musi zrodzi si wysiBek, w którym wyrazi si prawdziwa wolno[ czBowieka i który równie| w dziedzinie ekonomicznej potrafi j zabezpieczy. Sam postp ekonomiczny, z tym wszystkim, co nale|y do jego tylko wBasnej prawidBowo[ci, winien stale by planowany i realizowany w perspektywie powszechnego i solidarnego rozwoju poszczególnych ludzi i narodów, jak to przypomniaB w sposób przekonywujcy mój Poprzednik PaweB VI w Populorum progressio. Je[li tego zabraknie, wówczas sama kategoria "postpu ekonomicznego" staje si kategori nadrzdn, która swym partykularnym wymogom podporzdkowuje caBoksztaBt ludzkiej egzystencji - i która dusi czBowieka, dzieli spoBeczeDstwa, by ugrzzn w koDcu we wBasnych napiciach i przerostach. {e podjcie tych zadaD jest mo|liwe, o tym [wiadcz pewne fakty i osignicia, które tutaj trudno szczegóBowiej rejestrowa. Jedno jest pewne: u podstaw tej gigantycznej dziedziny nale|y przyj, ustali i pogBbi poczucie odpowiedzialno[ci moralnej, któr musi podejmowa czBowiek. Zawsze - czBowiek. Dla nas, chrze[cijan, odpowiedzialno[ ta staje si szczególnie wyrazista, gdy przypomnimy sobie - a stale trzeba to sobie przypomina - obraz Sdu Ostatecznego wedle sBów Chrystusa, które zostaBy zapisane w Ewangelii [w. Mateusza (por. Mt 25, 31 nn.). Ten eschatologiczny obraz stale trzeba "przykBada" do dziejów czBowieka, stale trzeba czyni miar ludzkich czynów, jakby podstawowym kwestionariuszem w rachunku sumienia ka|dego i wszystkich. "ByBem gBodny, a nie dali[cie Mi je[ (...) byBem nagi, a nie przyodziali[cie Mnie; byBem chory i w wizieniu, a nie odwiedzili[cie Mnie" (Mt 25, 42 n.). SBowa te nabieraj jeszcze wikszej grozy, gdy pomy[limy, |e zamiast chleba i pomocy kulturalnej - nowym, budzcym si do samodzielnego |ycia narodom czy paDstwom dostarcza si nieraz w obfito[ci nowoczesnej broni, [rodków zniszczenia, aby sBu|yBy w zbrojnych konfliktach i wojnach, których domaga si nie tyle obrona ich sBusznych praw, ich suwerenno[ci, ile ró|nego rodzaju szowinizmy, imperializmy i neokolonializmy. Wszyscy wiemy dobrze, |e obszary ndzy i gBodu, jakie istniej na naszym globie, mogByby wkrótce by "u|yznione", gdyby gigantyczne bud|ety zbrojeD, produkcji militarnej, które sBu| wojnie i zniszczeniu, zostaBy zamienione w bud|ety wy|ywienia sBu|ce |yciu. Mo|e rozwa|anie to pozostanie cz[ciowo "abstrakcyjne". Mo|e da okazj do oskar|ania o win jednej "strony" przez drug, zapominajc o swojej wBasnej winie. Mo|e te| wywoBa nowe oskar|enia pod adresem Ko[cioBa. Ko[cióB, który nie dysponuje |adn broni, tylko broni ducha, broni SBowa i MiBo[ci, nie mo|e zrezygnowa z tego nakazu: "gBo[ nauk, nastawaj w por, nie w por" (2 Tm 4, 2). I dlatego nie przestaje prosi ka|dej ze stron, prosi wszystkich w imi Boga i w imi czBowieka: Nie zabijajcie! Nie gotujcie ludziom zniszczenia i zagBady! Pomy[lcie o cierpicych gBód i niedol waszych braciach! Szanujcie godno[ i wolno[ ka|dego! Prawa czBowieka: "litera" czy "duch" 17. Stulecie nasze byBo jak dotd stuleciem wielkich niedoli czBowieka, wielkich zniszczeD nie tylko materialnych, ale i moralnych, mo|e nade wszystko wBa[nie moralnych. Na pewno nie Batwo jest porównywa pod tym wzgldem epoki i stulecia, jest to bowiem tak|e funkcja zmieniajcych si kryteriów historycznych. Niemniej jednak, nie stosujc nawet takich porównaD trzeba stwierdzi, |e byB to jak dotd wiek, w którym ludzie ludziom ogromnie wiele zgotowali krzywd i cierpieD. Czy ten proces zostaB zdecydowanie zahamowany? W ka|dym razie trudno tutaj nie wspomnie z uznaniem i gBbok nadziej na przyszBo[ o tym wspaniaBym wysiBku, jaki podjto wraz z powoBaniem do |ycia Organizacji Narodów Zjednoczonych - o wysiBku zmierzajcym do tego, aby okre[li i ustali obiektywne i nienaruszalne prawa czBowieka, zobowizujc si wzajemnie do ich przestrzegania. Zobowizanie to zostaBo przyjte i ratyfikowane przez wszystkie prawie paDstwa wspóBczesne, co powinno by gwarancj, |e prawa czBowieka stan si wszdzie na [wiecie podstawow zasad pracy dla dobra czBowieka. Ko[cióB nie musi zapewnia, jak bardzo ta sprawa wi|e si z jego wBasnym posBannictwem we wspóBczesnym [wiecie. Ona tak|e wBa[nie le|y u samych podstaw pokoju spoBecznego i midzynarodowego, jak temu daB wyraz Jan XXIII, Sobór WatykaDski II, a z kolei PaweB VI w szczegóBowych dokumentach. Pokój sprowadza si w ostateczno[ci do poszanowania nienaruszalnych praw czBowieka - dzieBem sprawiedliwo[ci jest pokój - wojna za[ rodzi si z ich pogwaBcenia i Bczy si zawsze z wikszym jeszcze pogwaBceniem tych praw. A je[li prawa czBowieka s gwaBcone w warunkach pokojowych, to staje si to szczególnie dotkliwym i z punktu widzenia postpu niezrozumiaBym przejawem walki z czBowiekiem, czego nie sposób pogodzi z |adnym programem okre[lajcym siebie jako "humanistyczny". A jaki| program spoBeczny, polityczny, cywilizacyjny, mógBby zrezygnowa z takiego okre[lenia? {ywimy gBbokie przekonanie, |e nie ma takiego programu w dzisiejszym [wiecie, w którym nawet na gruncie przeciwstawnych sobie [wiatopogldów nie wysuwa si zawsze czBowieka na pierwszy plan. Je[li przeto pomimo takich zaBo|eD prawa czBowieka bywaj na ró|ny sposób gwaBcone, je[li w praktyce jeste[my [wiadkami obozów koncentracyjnych, gwaBtów, tortur, terroryzmu, a tak|e ró|norodnych dyskryminacji, to musi to by konsekwencj innych przesBanek, które podkopuj, a czsto niejako unicestwiaj skuteczno[ humanistycznych zaBo|eD owych wspóBczesnych programów i systemów. Nasuwa si wniosek o konieczno[ci poddawania tych|e staBej rewizji wBa[nie pod ktem obiektywnych i nienaruszalnych praw czBowieka. Deklaracja tych praw zwizana z powstaniem Organizacji Narodów Zjednoczonych nie miaBa z pewno[ci na celu tylko tego, aby odci si od straszliwych do[wiadczeD ostatniej wojny [wiatowej, ale tak|e i to, aby stworzy podstaw do staBej rewizji programów, systemów, ustrojów wBa[nie pod tym jednym, zasadniczym ktem widzenia: jest nim dobro czBowieka - osoby we wspólnocie - które jako podstawowy wyznacznik dobra wspólnego musi stanowi istotne kryterium wszystkich programów, systemów czy ustrojów. W przeciwnym razie |ycie ludzkie równie| i w warunkach pokojowych skazane jest na wielorakie niedole, a w parze z nimi rozwijaj si ró|ne formy przemocy, totalizmu, neokolonializmu, imperializmu, zagra|ajce równocze[nie wspóB|yciu narodów. Jest bowiem rzecz znamienn, potwierdzon wielokrotnie przez do[wiadczenia dziejów, i| naruszanie praw czBowieka idzie w parze z gwaBceniem praw, narodu, z którym czBowiek bywa zwizany organicznymi wizami jakby z rozlegB rodzin. Ju| w pierwszej poBowie niniejszego stulecia, w okresie narastajcych wówczas totalizmów paDstwowych, które doprowadziBy, jak wiadomo, do straszliwej katastrofy wojennej, Ko[cióB sformuBowaB wyraznie swoje stanowisko wobec tych ustrojów, które rzekomo na rzecz dobra wy|szego, jakim jest dobro paDstwa - historia za[ wykazaBa |e jest to dobro okre[lonej tylko partii uto|samiajcej siebie z paDstwem (33) - ograniczaBy prawa obywateli, pozbawiaBy ich tych wBa[nie nienaruszalnych praw czBowieka, które mniej wicej w poBowie naszego stulecia doczekaBy si sformuBowania na forum midzynarodowym. Radujc si z tego osignicia wraz z wszystkimi ludzmi dobrej woli, z ludzmi prawdziwie miBujcymi sprawiedliwo[ i pokój, Ko[cióB [wiadom tego, |e sama "litera" mo|e równie| zabija, podczas gdy tylko "duch o|ywia" (por. 2 Kor 3, 6), musi wraz z tymi ludzmi dobrej woli stale pyta, czy Deklaracja praw czBowieka, akceptacja ich "litery", wszdzie oznacza zarazem realizacj ich "ducha". Powstaj bowiem uzasadnione obawy, |e bardzo czsto znajdujemy si jeszcze daleko od tej realizacji, a niejednokrotnie duch |ycia spoBecznego i publicznego pozostaje w bolesnej sprzeczno[ci z deklarowan "liter" praw czBowieka. Taki stan rzeczy, uci|liwy dla odno[nych spoBeczeDstw, czyniBby zarazem w szczególny sposób odpowiedzialnymi wobec tych|e spoBeczeDstw, a zarazem wobec dziejów czBowieka tych, którzy do niego si przyczyniaj. Sam podstawowy sens istnienia paDstwa jako wspólnoty politycznej polega na tym, |e caBe spoBeczeDstwo, które je tworzy - w danym wypadku odno[ny naród - staje si niejako panem i wBadc swoich wBasnych losów. Ten sens nie zostaje urzeczywistniony, gdy na miejsce sprawowania wBadzy z moralnym udziaBem spoBeczeDstwa czy narodu, jeste[my [wiadkami narzucania wBadzy przez okre[lon grup wszystkim innym czBonkom tego spoBeczeDstwa. Sprawy te s bardzo istotne w naszej epoce, w której ogromnie wzrosBa [wiadomo[ spoBeczna ludzi, a wraz z tym potrzeba prawidBowego uczestniczenia obywateli w |yciu politycznym wspólnoty. Przy tym nie nale|y traci z oczu realnych warunków, w jakich znajduj si poszczególne narody i konieczno[ci spr|ystej wBadzy publicznej (34). S to zatem sprawy istotne z punktu widzenia postpu samego czBowieka i wszechstronnego rozwoju czBowieczeDstwa. Ko[cióB zawsze uczyB obowizku dziaBania dla dobra wspólnego, przez to samo staraB si wychowywa dobrych obywateli w ka|dym paDstwie. Ko[cióB tak|e uczyB, |e podstawowym obowizkiem wBadzy jest troska o dobro wspólne spoBeczeDstwa: std wynikaj jej zasadnicze uprawnienia. Ale wBa[nie w imi tych zaBo|eD obiektywnego porzdku etycznego, uprawnienia wBadzy nie mog by rozumiane inaczej, jak tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych i nienaruszalnych praw czBowieka. Tylko wówczas bowiem owo dobro wspólne, któremu sBu|y w paDstwie wBadza, jest w peBni urzeczywistniane, kiedy wszyscy obywatele maj pewno[ swoich praw. Bez tego musi dochodzi do rozbicia spoBeczeDstwa, do przeciwstawiania si obywateli wBadzy albo te| do sytuacji ucisku, zastraszenia, zniewolenia, terroru, którego dowodów dostarczyBy totalitaryzmy naszego stulecia pod dostatkiem. Tak wic zasada praw czBowieka siga gBboko w dziedzin wielorako rozumianej sprawiedliwo[ci spoBecznej i staje si podstawowym jej sprawdzianem w |yciu organizmów politycznych. W[ród tych praw wymienia si - i z jak| sBuszno[ci - prawo wolno[ci religijnej obok prawa wolno[ci sumienia. Sobór WatykaDski uznaB za szczególnie potrzebne w zwizku z tym wypracowanie obszernej deklaracji na ten temat. W dokumencie zatytuBowanym Dignitatis humanae (35) znalazBo wyraz nie tylko teologiczne ujcie zagadnienia, ale tak|e ujcie z punktu widzenia prawa natury - a wic ze stanowiska "czysto ludzkiego", w oparciu o te przesBanki, jakie dyktuje samo do[wiadczenie czBowieka, jego rozum oraz poczucie ludzkiej godno[ci. Z pewno[ci bowiem ograniczanie wolno[ci religijnej osób i wspólnot nie tylko jest bolesnym do[wiadczeniem tych|e osób i wspólnot, ale nade wszystko godzi w sam godno[ czBowieka niezale|nie od wyznawanej religii czy te| [wiatopogldu. Godno[ci czBowieka, jego obiektywnym uprawnieniom sprzeciwia si ograniczanie wolno[ci religijnej, jej naruszanie. Wspomniany dokument soborowy do[ jasno mówi, co jest takim ograniczaniem i naruszaniem wolno[ci religijnej. Z pewno[ci mamy tutaj do czynienia z radykaln niesprawiedliwo[ci wobec tego, co jest szczególnie gBbokie w czBowieku, wobec tego, co jest autentycznie ludzkie. Owszem, samo nawet zjawisko niewiary, areligijno[ci, ateizmu, jako zjawisko ludzkie, rozumie si tylko w relacji do zjawiska religii i wiary. Trudno wic z "czysto ludzkiego" nawet punktu widzenia przyj takie stanowisko, wedle którego tylko ateizm ma prawo obywatelstwa w |yciu publicznym i spoBecznym, a ludzie wierzcy niejako z zasady bywaj zaledwie tolerowani czy te| traktowani jako obywatele "gorszej kategorii", a nawet - co ju| tak|e ma miejsce - odmawia si im w ogóle prawa obywatelstwa. Nale|y - bodaj pokrótce - poruszy i ten temat, bo i on wchodzi do caBoksztaBtu sytuacji czBowieka w [wiecie wspóBczesnym, bo i on równie| [wiadczy o tym, jak bardzo ta sytuacja jest obci|ona uprzedzeniami i wielorak niesprawiedliwo[ci. Je[li powstrzymujemy si od wchodzenia w szczegóBy tej wBa[nie dziedziny, w której mieliby[my do tego szczególne prawo i obowizek, to przede wszystkim z tej racji, |e wraz z wszystkimi, którzy cierpi udrki dyskryminacji i prze[ladowania dla Imienia Bo|ego, kierujemy si wiar w odkupieDcz moc Chrystusowego krzy|a. Jednak na mocy mego urzdu pragn w imieniu wszystkich ludzi wierzcych na [wiecie zwróci si do tych, od których w jakikolwiek sposób zale|y organizacja |ycia spoBecznego i publicznego, z |arliw pro[b o uszanowanie religii i pracy Ko[cioBa. Nie prosimy tu o |aden przywilej, ale o uszanowanie elementarnego prawa. Urzeczywistnianie tego prawa jest jednym z podstawowych sprawdzianów prawdziwego postpu czBowieka w ka|dym ustroju, spoBeczeDstwie, systemie czy [rodowisku. PosBannictwo Ko[cioBa i los czBowieka Ko[cióB przejty powoBaniem czBowieka w Chrystusie 18. Ten, z konieczno[ci pobie|ny, rzut oka na sytuacj czBowieka w [wiecie wspóBczesnym jeszcze bardziej skierowuje nasze my[li i serca ku Jezusowi Chrystusowi, ku Tajemnicy Odkupienia, w której sprawa czBowieka wypisana jest ze szczególn moc prawdy i miBo[ci. Skoro za[ Chrystus "zjednoczyB si jako[ z ka|dym czBowiekiem" (36). Ko[cióB wnikajc w gBbi tej tajemnicy, w jej peBn i wszechstronn wymow, prze|ywa zarazem najgBbiej swoj wBasn istot i wBasne posBannictwo. Nie na darmo ApostoB nazwaB Ko[cióB CiaBem Chrystusa (por. 1 Kor 6, 15; 11, 3; 12, 12 n.; Ef 1, 22 n.; 2, 15 n.; 4, 4 n.; 5, 30; Kol 1, 18; 3, 15; Rz 12, 4 n.; Ga 3, 28). Je[li to CiaBo Mistyczne Chrystusa jest - jak z kolei w zwizku z caB tradycj biblijn i patrystyczn uczy Sobór - Ludem Bo|ym, to znaczy, |e ka|dy czBowiek jako[ objty jest w nim tym tchnieniem |ycia, które pochodzi od Chrystusa. W ten sposób te| zwrot ku czBowiekowi, ku jego rzeczywistym problemom, ku jego nadziejom i cierpieniom, osigniciom i upadkom sprawia, |e Ko[cióB sam jako ciaBo, jako organizm, jako jedno[ spoBeczna doznaje tych Bo|ych impulsów, tych [wiateB i mocy Ducha, które id od Chrystusa ukrzy|owanego i zmartwychwstaBego - i przez to wBa[nie |yje swoim wBasnym |yciem. Nie ma Ko[cióB innego |ycia poza tym, jakim obdarza go Jego Pan i Oblubieniec. WBa[nie dlatego tak bardzo musi by - równie| i Ko[cióB - zjednoczony z ka|dym czBowiekiem, skoro z nim zjednoczyB si Chrystus w Tajemnicy Odkupienia. To zjednoczenie Chrystusa z czBowiekiem samo w sobie jest tajemnic, w której rodzi si "nowy czBowiek" powoBany do uczestnictwa w Bo|ym {yciu (por. 2 P 1, 4), stworzony na nowo w Chrystusie ku peBni Baski i prawdy (por. Ef 2, 10; J 1, 14. 16). Zjednoczenie Chrystusa z czBowiekiem jest moc i zródBem mocy wedle tego, co tak zwizle wypowiedziaB w Prologu swej Ewangelii [w. Jan: SBowo "Wszystkim tym (...) którzy Je przyjli, daBo moc, aby si stali synami Bo|ymi" (J 1, 12). Jest to moc wewntrznie przemieniajca czBowieka, zasada nowego |ycia, które nie niszczeje i nie przemija, ale trwa ku |ywotowi wiecznemu (por. J 4, 14). {ywot ten, przyobiecany i darowany ka|demu czBowiekowi przez Ojca w Jezusie Chrystusie, przedwiecznym i Jednorodzonym Synu, wcielonym i narodzonym u progu speBnienia czasów z Dziewicy Maryi (por. Ga 4, 4), jest ostatecznym speBnieniem powoBania czBowieka. Jest poniekd speBnieniem tego "Losu", który odwiecznie zgotowaB mu Bóg. Ten "Bo|y Los" przebija si ponad wszystkie zagadki i niewiadome, ponad krzywizny i manowce "ludzkiego losu" w doczesnym [wiecie. Je[li bowiem wszystkie one prowadz - przy caBym bogactwie |ycia doczesnego - jakby z nieuchronn konieczno[ci do granicy [mierci i progu zniszczenia ludzkiego ciaBa, Chrystus ukazuje si nam poza tym progiem: "Ja jestem zmartwychwstaniem i |yciem. Kto we Mnie wierzy (...) nie umrze na wieki" (J 11, 25 n.). W Jezusie Chrystusie ukrzy|owanym, zBo|onym do grobu, a z kolei zmartwychwstaBym, zabBysBa czBowiekowi raz na zawsze nadzieja |ycia wiecznego, nadzieja zmartwychwstania w Bogu (por. Prefacja ze Mszy [w. o zmarBych), ku któremu czBowiek idzie poprzez [mier ciaBa, dzielc wraz z caBym stworzeniem widzialnym t konieczno[, jakiej poddana jest materia. Rozumiemy - i staramy si coraz gruntowniej rozumie - wymow tej prawdy, jak Odkupiciel czBowieka zawarB w zdaniu: "Duch daje |ycie; ciaBo na nic si nie przyda" (J 6, 63). SBowa te - wbrew pozorom - wyra|aj wBa[nie najwy|sz afirmacj czBowieka: ciaBa, które o|ywia Duch! Ko[cióB |yje t rzeczywisto[ci. {yje t prawd o czBowieku, która pozwala mu przekracza granice doczesno[ci, a równocze[nie ze szczególn miBo[ci i trosk my[le o tym wszystkim, co w wymiarach samej tej doczesno[ci stanowi o |yciu czBowieka, o |yciu ludzkiego ducha, w którym wyra|a si ów odwieczny niepokój, wedle tych sBów [w. Augustyna: "stworzyBe[ nas, Bo|e, dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie" (37). W tym twórczym niepokoju ttni i pulsuje to, co jest najgBbiej ludzkie: poszukiwanie prawdy, nienasycona potrzeba dobra, gBód wolno[ci, tsknota za piknem, gBos sumienia. Ko[cióB, starajc si patrze na czBowieka niejako "oczami samego Chrystusa", u[wiadamia sobie wci| na nowo, i| jest stró|em wielkiego skarbu, którego nie wolno mu rozproszy, który wci| musi pomna|a. PowiedziaB bowiem Pan Jezus: "kto nie zbiera ze Mn, rozprasza" (Mt 12, 30). Ów skarb czBowieczeDstwa pogBbiony o niewymown tajemnic "Bo|ego Synostwa" (por. J 1, 12), Baski przybrania za synów w Jednorodzonym Synu Bo|ym (por. Ga 4, 5), poprzez którego mówimy do Boga "Abba, Ojcze" (Ga 4, 6; Rz 8, 15), jest zarazem pot|n siB jednoczc Ko[cióB najbardziej od wewntrz i nadajc sens caBej jego dziaBalno[ci. Jednoczy si w niej Ko[cióB z Duchem Jezusa Chrystusa, z tym Zwitym Duchem, którego Odkupiciel przyobiecaB, którego stale udziela, którego zesBanie - objawione w dniu Pidziesitnicy - wci| trwa. I przejawiaj si w ludziach moce Ducha (por. Rz 15, 13; 1 Kor 1, 24), dary Ducha (por. Iz 11, 2 n.; Dz 2, 38), owoce Ducha Zwitego (por. Ga 5, 22 n.). A Ko[cióB naszej epoki z jeszcze wiksz zda si |arliwo[ci, ze [wit natarczywo[ci, powtarza: "Veni, Sancte Spiritus!" Przyjdz! Przybdz! "Obmyj, co nie [wite! OschBym wlej zacht! Ulecz serca ran. Nagnij, co jest harde! Rozgrzej serca twarde! Prowadz zabBkane!" (Sekwencja ze Zwita ZesBania Ducha Zwitego). To woBanie do Ducha - i o Ducha - jest odpowiedzi na wszystkie "materializmy" naszej epoki. One bowiem rodz wieloraki niedosyt w sercu czBowieka. To woBanie odzywa si z ró|nych stron i - zdaje si - |e w ró|ny sposób te| owocuje. Czy mo|na powiedzie, |e w tym woBaniu Ko[cióB nie jest sam? Mo|na tak powiedzie, skoro "zapotrzebowaniu" na to co duchowe daj wyraz ró|ni ludzie, pozornie nieraz stojcy poza widzialnymi wymiarami Ko[cioBa (38). Ale czy| to nie jest zarazem dowodem tej prawdy o Ko[ciele, któr tak wnikliwie uwydatniB Sobór w Konstytucji Lumen gentium uczc, |e jest on Sakramentem, czyli widzialnym znakiem zjednoczenia z Bogiem, a zarazem jedno[ci caBego rodzaju ludzkiego? (39) To woBanie do Ducha - i o Ducha - nie jest niczym innym, jak wci| aktualizujcym si wchodzeniem w peBny wymiar Tajemnicy Odkupienia, w której Chrystus zjednoczony z Ojcem i z ka|dym czBowiekiem, nieustannie udziela nam tego Ducha, który daje nam [wiadomo[ synostwa Bo|ego i kieruje nas ku Ojcu (por. Rz 8, 15; Ga 4, 5). I dlatego Ko[cióB naszej epoki - epoki szczególnie gBodnej Ducha, bo gBodnej sprawiedliwo[ci, pokoju, miBo[ci, dobroci, mstwa, odpowiedzialno[ci, godno[ci czBowieka - w sposób szczególny musi si zespoli i zjednoczy wokóB tej Tajemnicy, odnajdujc w niej najpotrzebniejsze [wiatBa i moce dla swojego wBasnego posBannictwa. Je[li bowiem - jak powiedziano uprzednio - czBowiek jest drog codziennego |ycia Ko[cioBa, musi ten Ko[cióB nieustannie by [wiadomy tej godno[ci syna Bo|ego przybrania, jak czBowiek ma w Chrystusie od Ducha Zwitego (tam|e), i tego przeznaczenia do Baski i chwaBy (por. Rz 8, 30), jakie staBo si jego udziaBem poprzez wszystko, co skBada si na jego |ycie na tej ziemi. Rozwa|ajc to wszystko wci| na nowo, przyjmujc z coraz bardziej [wiadom wiar, z coraz bardziej zdecydowan miBo[ci, Ko[cióB uzdalnia si zarazem do tej sBu|by czBowiekowi, do jakiej wzywa go sam Chrystus Pan, gdy mówi, |e Syn CzBowieczy "nie przyszedB, aby Mu sBu|ono, lecz aby sBu|y" (Mt 20, 28). Ko[cióB speBnia t swoj sBu|b, uczestniczc w troistej posBudze (in triplici munere) samego swojego Mistrza i Odkupiciela. T wBa[nie nauk, opart na biblijnym fundamencie, Sobór WatykaDski II peBniej odsBoniB ze szczególnym po|ytkiem dla |ycia Ko[cioBa. Kiedy bowiem stajemy si [wiadomi tego uczestnictwa w troistym posBannictwie Chrystusa, w troistej Jego posBudze - prorockiej, kapBaDskiej i królewskiej (40) - u[wiadamiamy sobie równocze[nie lepiej, czemu ma sBu|y caBy Ko[cióB jako wielka spoBeczno[ i wspólnota Ludu Bo|ego na ziemi, a tak|e jaki udziaB w tym posBannictwie i sBu|bie ma mie ka|dy z nas. Ko[cióB odpowiedzialny za prawd 19. Tak wic staje przed nami - w [wietle bBogosBawionej nauki Soboru WatykaDskiego II - Ko[cióB jako spoBeczny podmiot odpowiedzialno[ci za prawd Bo|. Z gBbokim przejciem sBuchamy samego Chrystusa, kiedy mówi: "nauka, któr sByszycie, nie jest Moja, ale Tego, który Mnie posBaB, Ojca" (J 14, 24). Czy| w tych sBowach naszego Mistrza nie dochodzi do gBosu ta wBa[nie odpowiedzialno[ za prawd objawion, która jest "wBasno[ci" samego Boga, a nawet On, "Jednorodzony Bóg, który jest w Bonie Ojca" (J 1, 18) - gdy j przekazuje jako Prorok i Nauczyciel - czuje potrzeb podkre[lenia, |e czyni to z caB wierno[ci dla jej Boskiego yródBa. Ta sama wierno[ musi by konstytutywn wBa[ciwo[ci wiary Ko[cioBa, zarówno wówczas, gdy Ko[cióB naucza, jak te| gdy wyznaje. Wiara, jako swoista cnota nadprzyrodzona, wszczepiona w ludzkiego ducha, pozwala nam uczestniczy w poznaniu Bo|ym, jako odpowiedz na objawione Jego SBowo; wBa[nie dlatego jest rzecz konieczn, by Ko[cióB w wyznaniu i nauczaniu tej wiary pozostawaB [ci[le wierny wobec Bo|ej prawdy, (41) i by ta wierno[ wyra|aBa si w |ywej postawie zgodnej z rozumem ulegBo[ci (42). Sam Chrystus Pan w trosce o t wierno[ dla prawdy Bo|ej przyobiecaB Ko[cioBowi specjaln pomoc Ducha Prawdy, wyposa|yB w dar nieomylno[ci (43) tych, którym zleciB przekazywanie tej prawdy, jej nauczanie (por. Mt 28, 19); jak to dokBadnie okre[liB Sobór WatykaDski I (44), a powtórzyB Sobór WatykaDski II (45) - wyposa|yB równie| caBy Lud Bo|y w szczególny zmysB wiary (46). W ten sposób stali[my si uczestnikami owego posBannictwa Chrystusa - Proroka, poprzez które speBniamy wraz z Nim posBug Bo|ej prawdy w Ko[ciele. Odpowiedzialno[ za prawd Bo| oznacza równocze[nie jej umiBowanie i d|no[ do takiego zrozumienia, które nam samym, a tak|e i drugim, t prawd mo|e przybli|y w caBej jej zbawczej mocy, w jej wspaniaBo[ci, w caBej gBbi i prostocie zarazem. UmiBowanie to i d|no[ do zrozumienia musz i[ z sob w parze, jak o tym [wiadcz dzieje Zwitych Ko[cioBa. Najwicej autentycznego [wiatBa rozja[niajcego prawd Bo|, przybli|ajcego sam Bo| Rzeczywisto[, mieli zawsze ci, którzy do tej prawdy przybli|ali si z czci i miBo[ci. ByBa to nade wszystko miBo[ do Chrystusa, |ywego SBowa Bo|ej Prawdy, byBa to z kolei miBo[ do jej ludzkiego wyrazu w Ewangelii, w Tradycji, w Teologii. I dzisiaj równie| o takie zrozumienie i o tak interpretacj SBowa Bo|ego chodzi nade wszystko: o tak teologi. Teologia zawsze miaBa i nadal ma ogromne znaczenie dla tego, aby Ko[cióB - Lud Bo|y mógB twórczo i owocnie uczestniczy w prorockim posBannictwie Chrystusa. Dlatego te| teologowie jako sBudzy prawdy Bo|ej, po[wicajcy swe studia i prace dla coraz wnikliwszego jej zrozumienia, nie mog nigdy straci z oczu tego znaczenia swej posBugi w Ko[ciele, które zawiera si w pojciu "intellectus fidei". Pojcie to funkcjonuje jakby w dwustronnym rytmie "intellege, ut credas; crede, ut intellegas" (47), a funkcjonuje prawidBowo wówczas, gdy stara si sBu|y nauczaniu (magisterium), którego obowizek spoczywa w Ko[ciele na Biskupach zjednoczonych wzBem hierarchicznej wspólnoty z Nastpc Piotra, a w [lad za tym, gdy stara si sBu|y nauczycielskiej i duszpasterskiej ich trosce oraz zadaniom apostolskim caBego Ludu Bo|ego. Tak jak w dawniejszych epokach, tak i teraz - i bardziej jeszcze - jest powoBaniem teologów i wszystkich ludzi nauki w Ko[ciele, a|eby Bczyli wiar z wiedz i mdro[ci, aby przyczyniali si do ich wzajemnego przenikania, jak to wyra|amy w modlitwie liturgicznej na dzieD [w. Alberta, doktora Ko[cioBa. Zadanie owo dzisiaj ogromnie si rozbudowaBo w zwizku z postpem ludzkiej wiedzy, jej metod oraz osigni w poznaniu [wiata i czBowieka. Dotyczy to zarówno nauk [cisBych (szczegóBowych), jak i humanistycznych, jak równie| filozofii, o której [cisBych zwizkach z teologi przypominaj dekrety ostatniego Soboru (48). W tym stale si poszerzajcym i ró|nicujcym zarazem terenie ludzkiego poznania musi te| stale pogBbia si wiara przez odsBanianie wymiaru tajemnicy objawionej, przez zrozumienie prawdy, któr sam Bóg niejako "dzieli si" z czBowiekiem. Je[li mo|na, a nawet trzeba sobie |yczy, a|eby olbrzymia praca w tym kierunku uwzgldniaBa pewien pluralizm metod, to jednak nie mo|e ona odbiega od zasadniczej jedno[ci Nauczania Wiary i Moralno[ci jako swego wBa[ciwego celu. Dlatego te| tak nieodzowne jest [cisBe wspóBdziaBanie teologii z Magisterium. Ka|dy za[ z teologów w szczególny sposób winien by [wiadomy tego, czemu wyraz daB sam Jezus Chrystus, kiedy mówiB: "nauka, któr sByszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posBaB, Ojca" (J 14, 24). Nikt przeto nie mo|e uprawia teologii jako zbioru swoich tyko pogldów, ale musi by [wiadom, |e pozostaje w szczególnej Bczno[ci z tym posBannictwem Prawdy, za któr odpowiedzialny jest Ko[cióB. UdziaB w prorockiej posBudze samego Chrystusa ksztaBtuje |ycie caBego Ko[cioBa w podstawowym wymiarze. Szczególny udziaB w tej posBudze maj duszpasterze, którzy nauczaj, którzy stale na ró|ne sposoby gBosz i przekazuj nauk wiary i moralno[ci chrze[cijaDskiej. To nauczanie, zarówno w swej postaci misjonarskiej, jak te| zwyczajnej, przyczynia si do gromadzenia Ludu Bo|ego wokóB Chrystusa, przygotowuje do uczestniczenia w Eucharystii, wyznacza drogi |ycia sakramentalnego. Synod Biskupów w 1977 r. po[wiciB szczególn uwag katechezie w [wiecie wspóBczesnym, a dojrzaBy owoc jego obrad, do[wiadczeD i sugestii znajdzie wkrótce swój wyraz - zgodnie z propozycj Uczestników Synodu - w odrbnym dokumencie papieskim. Katecheza stanowi z pewno[ci odwieczn i podstawow zarazem form dziaBalno[ci Ko[cioBa, w której przejawia si jego charyzmat prorocki: [wiadczenie i nauczanie id z sob w parze. A kiedy mowa tu na pierwszym miejscu o kapBanach, nie sposób nie wspomnie szerokich rzesz braci i sióstr zakonnych, którzy po[wicaj si pracy katechetycznej z miBo[ci dla Boskiego Mistrza. Trudno wreszcie nie wspomnie tylu [wieckich, którzy w tej pracy znajduj wyraz swej wiary i apostolskiej odpowiedzialno[ci. Owszem, trzeba coraz bardziej d|y do tego, aby ró|ne formy katechezy i ró|ne jej dziedziny - poczynajc od tej podstawowej, jak jest katecheza rodzinna: katecheza rodziców w stosunku do swych wBasnych dzieci - [wiadczyBy o powszechnym uczestnictwie caBego Ludu Bo|ego w prorockiej posBudze samego Chrystusa. Trzeba, a|eby zwizana z tym odpowiedzialno[ Ko[cioBa za Bo| prawd stawaBa si coraz bardziej - i na ró|ne sposoby - udziaBem wszystkich. A có| powiedzie tutaj o specjalistach z ró|nych dziedzin, o przedstawicielach nauk przyrodniczych, humanistycznych, o lekarzach, prawnikach, o ludziach sztuki i techniki, o nauczycielach ró|nych stopni i specjalno[ci! Wszyscy oni - jako czBonkowie Ludu Bo|ego - maj swój udziaB w prorockim posBannictwie Chrystusa, w Jego posBudze prawdy Bo|ej, równie| i przez to, |e kieruj si rzetelnym odniesieniem do prawdy w ka|dej dziedzinie, |e wychowuj innych w prawdzie i ucz ich dojrzewa do miBo[ci i sprawiedliwo[ci. Tak tedy poczucie odpowiedzialno[ci za prawd jest jednym z podstawowych punktów spotkania Ko[cioBa z ka|dym czBowiekiem, a tak|e jednym z podstawowych wymagaD okre[lajcych powoBanie czBowieka we wspólnocie Ko[cioBa. Ko[cióB naszych czasów, kierujc si odpowiedzialno[ci za prawd, musi trwa w wierno[ci dla swej wBasnej istoty, w któr wpisane jest posBannictwo prorockie, pochodzce od samego Chrystusa: "Jak Ojciec Mnie posBaB, tak i Ja was posyBam (...) wezmijcie Ducha Zwitego" (J 20, 21 n.). Eucharystia i pokuta 20. W Tajemnicy Odkupienia, czyli zbawczego dzieBa samego Jezusa Chrystusa, Ko[cióB uczestniczy nie tylko przez wierno[ dla SBowa, dla Ewangelii swojego Mistrza przez posBug prawdy - ale równocze[nie przez peBne nadziei i miBo[ci poddanie si zbawczej mocy Jego dziaBania, któr wyraziB i zawarB w sposób sakramentalny nade wszystko w Eucharystii (49). Jest ona o[rodkiem i szczytem caBego |ycia sakramentalnego, poprzez które ka|dy chrze[cijanin doznaje zbawczej mocy Odkupienia, poczynajc od misterium Chrztu [w., w którym zostajemy zanurzeni w [mierci Chrystusa, aby sta si uczestnikami Jego Zmartwychwstania (por. Rz 6, 3 nn.), jak uczy ApostoB. W [wietle tej wBa[nie nauki jeszcze ja[niejsze si staje, dlaczego caBe |ycie sakramentalne Ko[cioBa oraz ka|dego chrze[cijanina osiga swój szczyt i sw peBni wBa[nie w Eucharystii. W tym Sakramencie bowiem odnawia si stale z woli Chrystusa tajemnica tej ofiary, któr zBo|yB On z Siebie Samego Ojcu na oBtarzu krzy|a, ofiary, któr Ojciec przyjB, odwzajemniajc bezgraniczne oddanie swego Syna, kiedy Ten staB si posBuszny a| do [mierci (por. Flp 2, 8), swoim Ojcowskim oddaniem - a byB to dar nowego {ycia nie[miertelnego w zmartwychwstaniu, gdy| Ojciec jest pierwszym yródBem i Dawc |ycia od pocztku. To nowe {ycie, które obejmuje uwielbienie CiaBa ukrzy|owanego Chrystusa, staBo si skutecznym znakiem nowego obdarowania ludzko[ci Duchem Zwitym, przez którego Bo|e |ycie, jakie ma Ojciec w Sobie, i które daje Synowi (por. J 5, 26; 1 J 5, 11), staje si udziaBem wszystkich ludzi zjednoczonych z Chrystusem. Eucharystia jest naj[witszym sakramentem tego Zjednoczenia. Sprawujc j i zarazem w niej uczestniczc, jednoczymy si z Chrystusem ziemskim i niebiaDskim zarazem, który teraz wstawia si "za nami przed obliczem Boga" (Hbr 9, 24; 1 J 2, 1), ale jednoczymy si zawsze poprzez zbawczy akt Jego ofiary, przez któr nas odkupiB, tak |e za wielk cen zostali[my nabyci (1 Kor 6, 20). A wielko[ ceny naszego odkupienia [wiadczy zarazem o tej warto[ci, jak czBowiekowi przyznaje sam Bóg, [wiadczy o naszej godno[ci w Chrystusie. Stajc si bowiem "dziemi Bo|ymi" (J 1, 12), synami Bo|ego przybrania (por. Rz 8, 26), na Jego podobieDstwo stajemy si równocze[nie wszyscy "królestwem i kapBanami", otrzymujemy "królewskie kapBaDstwo" (Ap 5, 10; 1 P 2, 9), czyli uczestniczymy w tym jedynym i nieodwracalnym oddaniu czBowieka i [wiata samemu Ojcu, którego On, "przedwieczny Syn" (por. J 1, 1 nn. 18; Mt 3, 17; 11, 27; 17, 5; Mk 1, 11; Ak 1, 32. 35; 3, 22; Rz 1, 4; 2 Kor 1, 19; 1 J 5, 5. 20; 2 P 1, 17; Hbr 1, 2), a zarazem prawdziwy CzBowiek raz na zawsze dokonaB. Eucharystia jest Sakramentem, w którym wyra|a si najpeBniej nasz nowy byt, w którym Chrystus sam, nieustannie i wci| na nowo daje w Duchu Zwitym [wiadectwo duchowi naszemu (por. 1 J 5, 5 nn.), |e ka|dy z nas jako uczestnik Tajemnicy Odkupienia ma dostp do owoców tego synowskiego "pojednania z Bogiem" (por. Rz 5, 10 n.; 2 Kor 5, 18 n.; Kol. 1, 20 nn.), którego On sam dokonaB i stale w[ród nas dokonuje przez posBug Ko[cioBa. Prawd zasadnicz, nie tylko doktrynaln ale równocze[nie egzystencjaln jest, |e Eucharystia buduje Ko[cióB (50), buduje jako autentyczn wspólnot Ludu Bo|ego, jako zgromadzenie wiernych naznaczone tym samym znamieniem jedno[ci, która byBa udziaBem apostoBów i pierwszych uczniów Pana. Eucharystia wci| na nowo buduje t wspólnot i jedno[. Zawsze za[ buduje j i zawsze odracza na zbawczym zrbie ofiary samego Chrystusa przez to, |e odnawia Jego [mier krzy|ow (51), za cen której nas odkupiB. Dlatego te| w Eucharystii dotykamy niejako samej tajemnicy CiaBa i Krwi PaDskiej, jak o tym [wiadcz sBowa ustanowienia, które moc tego ustanowienia staBy si sBowami nieustannego sprawowania Eucharystii przez powoBanych do tego w Ko[ciele szafarzy. Ko[cióB |yje Eucharysti, |yje peBni tego Sakramentu, którego zdumiewajca tre[ i znaczenie tylokrotnie znajdowaBo wyraz w nauczaniu Ko[cioBa od najdawniejszych czasów a| do naszych dni (52). ZmiaBo jednak mo|emy powiedzie, i| nauczanie to, wspierane dociekliwo[ci teologów, ludzi gBbokiej wiary i modlitwy, ascetów i mistyków, w caBej swojej wierno[ci dla tajemnicy eucharystycznej, stale zatrzymuje si niejako na jej progu, niezdolne w caBej peBni ogarn i wypowiedzie wszystkiego, co j stanowi, co w niej si wyra|a i dokonuje. Zaprawd, Ineffabile Sacramentum! Podstawowym zadaniem - a przede wszystkim widzialn Bask i zródBem nadprzyrodzonej mocy Ko[cioBa jako Ludu Bo|ego - jest trwa i stale postpowa w |yciu eucharystycznym, w pobo|no[ci eucharystycznej, rozwija si duchowo w klimacie Eucharystii. Ale dlatego te| nie wolno nam w naszym sposobie my[lenia, praktykowania, prze|ywania pozbawia tego Sakramentu - zaiste Naj[witszego - jego peBnych wymiarów, jego istotnego znaczenia. Jest on równocze[nie Sakramentem-Ofiar i Sakramentem-Komuni, i Sakramentem-Obecno[ci. I chocia| prawd jest, |e Eucharystia zawsze byBa i by powinna równocze[nie najgBbszym objawieniem si i sprawowaniem ludzkiego braterstwa uczniów i wyznawców Chrystusa, nie mo|na traktowa jej tylko jako "okazji" do manifestowania tego braterstwa. Nale|y w sprawowaniu Sakramentu CiaBa i Krwi PaDskiej zachowa peBny wymiar Bo|ej tajemnicy, peBny sens tego sakramentalnego znaku, w którym Chrystus rzeczywi[cie obecny jest po|ywany, dusza napeBnia si Bask i otrzymuje zadatek przyszBej chwaBy (53). Std konieczno[ [cisBego przestrzegania zasad liturgicznych oraz tego wszystkiego, co [wiadczy o spoBecznej czci oddawanej samemu Panu, oddawanej tym bardziej, |e w tym sakramentalnym znaku On powierza si nam z tak bezgranicznym zaufaniem, jakby nie liczyB si z nasz ludzk sBabo[ci, niegodno[ci, a tak|e przyzwyczajeniami, rutyn czy wrcz mo|liwo[ci zniewagi. Wszyscy w Ko[ciele, a nade wszystko Biskupi i KapBani, niech czuwaj, aby ten Sakrament MiBo[ci znajdowaB si w samym centrum |ycia Ludu Bo|ego, aby poprzez wszelkie objawy czci nale|nej starano si przede wszystkim okazywa Chrystusowi "miBo[ za miBo[", aby stawaB si On prawdziwie "|yciem naszych dusz" (por. J 6, 52. 58; 14, 6; Ga 2, 20). Nigdy te| nie mog zej[ z naszej pamici te sBowa [w. PawBa: "niech przeto czBowiek baczy na siebie samego, spo|ywajc ten chleb i pijc z tego kielicha" (1 Kor 11, 28). Owo apostolskie wezwanie wskazuje - bodaj po[rednio - na [cisBy zwizek Eucharystii z Pokut. Istotnie bowiem, je[li pierwszym sBowem Chrystusowego nauczania, pierwszym zwrotem Ewangelii-Dobrej Nowiny byBo: "Nawracajcie si i wierzcie w Ewangeli" (metanoeite) (Mk 1, 15), to Sakrament Mki, Krzy|a i Zmartwychwstania w szczególny sposób zdaje si utrwala i ugruntowywa to wezwanie w naszych duszach. Eucharystia i Pokuta staj si w ten sposób jakby dwoistym, a zarazem gBboko spójnym wymiarem autentycznego |ycia w duchu Ewangelii, |ycia prawdziwie chrze[cijaDskiego. Chrystus, który zaprasza do uczty eucharystycznej, to zawsze równocze[nie ten Chrystus, który wzywa do pokuty, który powtarza: "nawracajcie si" (tam|e). Bez tego staBego i wci| na nowo podejmowanego wysiBku w kierunku nawrócenia samo uczestniczenie w Eucharystii zostaBoby pozbawione swej peBnej skuteczno[ci zbawczej. ZanikBaby w nim, a w ka|dym razie spByciBaby si ta szczególna gotowo[ skBadania Bogu "duchowej ofiary" (por. 1 P 2, 5), w której wyra|a si, w sposób najbardziej zasadniczy i powszechny zarazem, nasz udziaB w kapBaDstwie Chrystusa. KapBaDstwo bowiem w Chrystusie samym Bczy si z Jego wBasn ofiar, z Jego wBasnym oddaniem Ojcu. A to oddanie, wBa[nie dlatego |e jest bezgraniczne, rodzi w nas - ludziach poddanych wielorakim ograniczeniom - potrzeb coraz dojrzalszego zwrotu do Boga, staBego i coraz peBniejszego nawrócenia. W ostatnich latach bardzo wiele uczyniono w tym celu, aby uwydatni - zgodnie zreszt z najstarsz tradycj Ko[cioBa - wymiar wspólnotowy pokuty, a zwBaszcza samego Sakramentu Pokuty, w praktyce Ko[cioBa. S to po|yteczne poczynania, które z pewno[ci posBu| dla wzbogacenia praktyki pokutnej Ko[cioBa wspóBczesnego. Nie mo|emy jednak zapomina, |e samo nawrócenie jest aktem wewntrznym o szczególnej gBbi, w którym czBowiek nie mo|e by zastpiony przez innych, nie mo|e by "wyrczony" przez wspólnot. Chocia| wic wspólnota braterska wiernych uczestniczcych w nabo|eDstwie pokutnym ogromnie dopomaga w akcie osobistego nawrócenia - to jednak w ostateczno[ci trzeba, a|eby w tym akcie wypowiedziaB si czBowiek sam caB gBbi swego sumienia, caBym poczuciem swej grzeszno[ci i swego zawierzenia Bogu, stojc tak jak Psalmista wobec Niego samego z tym wyznaniem: "Tylko przeciw Tobie zgrzeszyBem" (Ps 50 [51], 6). Ko[cióB przeto, zachowujc wiernie wielowiekow praktyk Sakramentu Pokuty, praktyk indywidualnej spowiedzi zwizanej z osobistym |alem za grzechy i postanowieniem poprawy, strze|e szczególnego prawa ludzkiej duszy. Jest to prawo do najbardziej osobistego spotkania si czBowieka z Chrystusem ukrzy|owanym i przebaczajcym. Z Chrystusem, który mówi - przez posBug szafarza Sakramentu Pojednania - "odpuszczaj ci si twoje grzechy" (Mk 2, 5); "idz, a od tej chwili ju| nie grzesz" (J 8, 11). Jest to, jak wida, równocze[nie prawo samego Chrystusa do ka|dego z tych, których odkupiB, prawo do spotkania si z ka|dym z nas w tym kluczowym momencie |ycia duszy, jakim jest moment nawrócenia, a zarazem odpuszczenia. Ko[cióB, strzegc Sakramentu Pokuty, wyznaje przez to w sposób szczególny wiar w Tajemnic Odkupienia jako rzeczywisto[ |ywotn i |yciodajn, która odpowiada ludzkiej grzeszno[ci, ale tak|e pragnieniom ludzkich sumieD. "BBogosBawieni, którzy Bakn i pragn sprawiedliwo[ci, albowiem oni bd nasyceni" (Mt 5, 6). Sakrament Pokuty jest drog tego nasycenia czBowieka sprawiedliwo[ci, która pochodzi od samego Odkupiciela. W Ko[ciele, który przede wszystkim w naszych czasach skupia si w sposób szczególny wokóB Eucharystii, który pragnie, aby autentyczna wspólnota eucharystyczna mogBa stawa si znakiem stopniowo dojrzewajcej jedno[ci wszystkich chrze[cijan, powinna zatem istnie |ywa potrzeba pokuty sakramentalnej (54), jak równie| pokuty pojtej jako cnota. Tej ostatniej daB wyraz PaweB VI w Konstytucji apostolskiej Paenitemini (55). Jednym z zadaD Ko[cioBa jest wprowadzenie w |ycie nauki tam zawartej. Zapewne wic bdziemy musieli uczyni t spraw tematem wspólnej refleksji, przedmiotem wielu dalszych ustaleD w duchu pasterskiej kolegialno[ci i w poszanowaniu ró|nych w tym wzgldzie tradycji, a tak|e ró|nych okoliczno[ci |ycia wspóBczesnych ludzi. Tym niemniej jest rzecz oczywist, |e Ko[cióB nowego Adwentu, Ko[cióB, który stale przygotowuje si na nowe przyj[cie Pana, musi by Ko[cioBem Eucharystii i Pokuty. Tylko w tym duchowym profilu swej |ywotno[ci i swej dziaBalno[ci jest on Ko[cioBem Bo|ej Misji, Ko[cioBem "in statu missionis", tak jak ukazaB nam jego oblicze Sobór WatykaDski II. PowoBanie chrze[cijaDskie: sBu|y i królowa 21. Ten|e Sobór, budujc od samych podstaw obraz Ko[cioBa-Ludu Bo|ego poprzez wskazanie na troiste posBannictwo samego Chrystusa, w którym uczestniczc stajemy si wBa[nie Bo|ym Ludem, uwydatniB równie| ten rys chrze[cijaDskiego powoBania, który wypada okre[li jako "królewski". Aby w peBni ukaza bogactwo soborowej nauki, nale|aBoby w tym miejscu odwoBa si do wielu rozdziaBów i paragrafów Konstytucji Lumen gentium, a tak|e wielu innych dokumentów soborowych. W[ród tego caBego bogactwa jedno wszak|e wydaje si najistotniejsze: uczestniczy w posBannictwie królewskim Chrystusa to znaczy odnajdowa w sobie i w drugich t szczególn godno[ Bo|ego powoBania, któr mo|na okre[li jako "królewsko[". Godno[ ta wyra|a si w gotowo[ci sBu|enia na wzór Chrystusa, który nie przyszedB, aby Jemu sBu|ono, ale by On sBu|yB (por. Mt 20, 28). Je[li za[ w [wietle tej Chrystusowej postawy prawdziwie "panowa" mo|na tylko "sBu|c" - to równocze[nie "sBu|enie" domaga si tej duchowej dojrzaBo[ci, któr nale|y okre[li wBa[nie jako "panowanie". Aby umiejtnie i skutecznie sBu|y drugim, trzeba umie panowa nad samym sob, trzeba posiada cnoty, które to panowanie umo|liwiaj. Nasze uczestnictwo w królewskim posBannictwie Chrystusa - w Jego wBa[nie "królewskiej posBudze" - jest [ci[le zwizane z ka|d dziedzin moralno[ci chrze[cijaDskiej i ludzkiej zarazem. Sobór WatykaDski II, ukazujc peBny obraz Ludu Bo|ego, przypominajc jakie miejsce maj w nim nie tylko duchowni, ale i [wieccy, i nie tylko przedstawiciele hierarchii, ale tak|e instytutów |ycia konsekrowanego, nie wyprowadziB tego obrazu z jakiej[ tylko przesBanki socjologicznej. Oczywi[cie, |e Ko[cióB, jako ludzka spoBeczno[, mo|e by równie| badany i okre[lany w tych kategoriach, jakimi posBuguj si nauki o ka|dym ludzkim spoBeczeDstwie. Jednak|e kategorie te nie wystarczaj. Istotna dla caBej wspólnoty Ludu Bo|ego i dla ka|dego jej czBonka jest nie tylko jaka[ specyficzna "przynale|no[ spoBeczna", ale istotne jest dla ka|dego i dla wszystkich szczególne "powoBanie". Ko[cióB bowiem jako Lud Bo|y jest równocze[nie - wedle wspomnianej ju| nauki [w. PawBa, ujtej tak wspaniale przez Piusa XII - "CiaBem Mistycznym Chrystusa" (56). Przynale|no[ doD pochodzi ze szczególnego wezwania poBczonego ze zbawczym dziaBaniem Aaski. Je[li przeto chcemy przedstawi sobie caB rozlegB i wielorako zró|nicowan wspólnot Ludu Bo|ego, musimy przede wszystkim widzie Chrystusa, który ka|demu w tej wspólnocie w jaki[ sposób mówi: "pójdz za Mn" (J 1, 43). Jest to spoBeczno[ uczniów i wyznawców, z których ka|dy w jaki[ sposób - czasem bardzo wyraznie u[wiadomiony i konsekwentny, a czasem sBabo u[wiadomiony i bardzo niekonsekwentny - idzie za Chrystusem. W tym przejawia si zarazem na wskro[ "osobowy" profil i wymiar tej spoBeczno[ci, która - pomimo wszystkich braków |ycia wspólnotowego w ludzkim tego sBowa znaczeniu - jest wspólnot wBa[nie przez to, |e wszyscy w jaki[ sposób stanowi j z samym Chrystusem, choby tylko przez to, |e nosz na swej duszy niezniszczalne znami chrze[cijanina. Sobór WatykaDski II wiele uwagi po[wiciB wBa[nie temu, |eby ukaza, w jaki sposób ta "ontologiczna" wspólnota uczniów i wyznawców ma si stawa coraz bardziej równie| "po ludzku" [wiadom wspólnot |ycia i dziaBania. Inicjatywy Soboru w tej dziedzinie znalazBy sw kontynuacj w wielu dalszych poczynaniach o charakterze synodalnym, apostolskim i organizacyjnym. Stale jednak|e musimy mie przed oczyma t prawd, |e ka|de z tych poczynaD o tyle sBu|y prawdziwej odnowie Ko[cioBa, o tyle przyczynia si do tego, |e niesie on autentyczne [wiatBo Chrystusa, "[wiatBo[ narodów" (57), o ile opiera si na rzetelnej [wiadomo[ci powoBania i odpowiedzialno[ci za t szczególn Bask, jedyn i niepowtarzaln, dziki której ka|dy chrze[cijanin we wspólnocie Ludu Bo|ego buduje CiaBo Chrystusa. Nale|y t zasad, która jest kluczow reguB caBej chrze[cijaDskiej "praxis", "praktyki" apostolskiej i duszpasterskiej, praktyki |ycia wewntrznego i |ycia spoBecznego - odnie[ do wszystkich i do ka|dego wedle stosownej proporcji. I Papie| musi j stosowa do siebie, i ka|dy biskup. Musz tej zasadzie pozostawa wierni kapBani, zakonnicy i zakonnice. Musz wedle niej ksztaBtowa swoje |ycie maB|onkowie i rodzice, kobiety i m|czyzni, ludzie ró|nych stanów i zawodów, od najwy|ej spoBecznie postawionych do tych, którzy speBniaj najprostsze prace. Jest to wBa[nie zasada owej "królewskiej sBu|by", która ka|demu z nas nakazuje za wzorem Chrystusa wymaga od siebie; wymaga wBa[nie tego, do czego jeste[my powoBani, i do czego, przyjmujc powoBanie, sami zobowizali[my si z Aask Bo|. Taka wierno[ powoBaniu otrzymanemu przez Chrystusa od Boga niesie z sob ow solidarn odpowiedzialno[ za Ko[cióB, do której Sobór WatykaDski II chce wychowa wszystkich chrze[cijan. W Ko[ciele bowiem jako we wspólnocie Bo|ego Ludu, prowadzonego od wewntrz dziaBaniem Ducha Zwitego, ka|dy ma "wBasny dar", jak uczy [w. PaweB (1 Kor 7, 7; por. 12, 7. 27; Rz 12, 6; Ef 4, 7). Ten za[ "dar", bdc jego wBasnym powoBaniem, wBasnym udziaBem w zbawczym dziele Chrystusa, równocze[nie sBu|y drugim, buduje Ko[cióB i buduje braterskie wspólnoty w ró|nym zakresie ludzkiego bytowania na ziemi. Wierno[ powoBaniu, czyli wytrwaBa gotowo[ "królewskiej sBu|by", posiada szczególne znaczenie dla tej wielorakiej budowy, gdy chodzi o zadania najbardziej zobowizujce, od których te| najwicej zale|y w |yciu naszych bliznich i caBej spoBeczno[ci. Tak wierno[ci swemu powoBaniu winni si odznacza maB|onkowie, jak to wynika z nierozerwalnego charakteru sakramentalnej instytucji maB|eDstwa. Podobn wierno[ci swemu powoBaniu winni si odznacza kapBani, jak to wynika z niezniszczalnego charakteru, który Sakrament KapBaDstwa wyciska na ich duszach. Przyjmujc ten Sakrament, my w Ko[ciele AaciDskim zobowizujemy si [wiadomie i dobrowolnie do |ycia w dozgonnej bez|enno[ci, ka|dy z nas wic musi czyni wszystko, aby z Aask Bo| zachowa wdziczno[ za ten dar i pozosta wiernym zobowizaniu przyjtemu na zawsze. Podobnie jak maB|onkowie ze wszystkich siB musz si stara, aby wytrwa w jedno[ci maB|eDskiej, budujc tym swoim [wiadectwem miBo[ci wspólnot rodzinn i wychowujc nowe pokolenia ludzi zdolnych do tego, aby caBe swoje |ycie znów po[wici wBasnemu powoBaniu, czyli owej "królewskiej sBu|bie", której przykBad i wzór najwspanialszy daje nam Jezus Chrystus. Jego Ko[cióB, który wszyscy stanowimy, jest "dla ludzi" w tym wBa[nie znaczeniu, |e w oparciu o wzór Chrystusa (58), i wspóBpracujc z Aask, któr On nam wysBu|yB, mo|emy osign owo "panowanie", czyli urzeczywistni dojrzaBe czBowieczeDstwo w ka|dym z nas. DojrzaBe czBowieczeDstwo oznacza peBne u|ycie daru wolno[ci, który otrzymali[my od Stwórcy, kiedy powoBaB do istnienia czBowieka "na swój obraz i podobieDstwo". Szczególnym miejscem tego daru staje si po[wicenie bez reszty caBej swojej ludzkiej osoby w duchu oblubieDczej miBo[ci dla Chrystusa, a wraz z Chrystusem dla wszystkich, do których On skierowuje ludzi - m|czyzn czy kobiety - tak caBkowicie Mu oddanych. Oto ideaB |ycia zakonnego podejmowany przez dawne i nowe zakony i zgromadzenia, a tak|e przez instytuty [wieckie, wedle rad ewangelicznych. W naszych czasach nieraz bBdnie si mniema, |e wolno[ sama jest dla siebie celem, |e czBowiek jest wolny, kiedy jej u|ywa w jakikolwiek sposób, |e do tego nale|y d|y w |yciu jednostek i spoBeczeDstw. Tymczasem wolno[ jest wielkim dobrem wówczas, kiedy umiemy [wiadomie jej u|ywa dla tego wszystkiego, co jest prawdziwym dobrem. Chrystus uczy nas, |e najwspanialszym wypeBnieniem wolno[ci jest miBo[, która urzeczywistnia si w oddaniu i sBu|bie. Do takiej to wBa[nie "wolno[ci wyswobodziB nas Chrystus" (Ga 5, 1; por. 5, 13) i stale wyzwala. Ko[cióB czerpie std nieustanne natchnienie, wezwanie i impuls dla swego posBannictwa i swej posBugi w[ród wszystkich ludzi. PeBna prawda o ludzkiej wolno[ci jest gBboko wpisana w Tajemnic Odkupienia. Ko[cióB wówczas w caBej peBni sBu|y ludzko[ci, kiedy t prawd odczytuje z niesBabnc uwag, z |arliw miBo[ci, z dojrzaBym przejciem, kiedy w caBej swej wspólnocie, a równocze[nie poprzez wierno[ powoBaniu ka|dego chrze[cijanina przenosi j w |ycie ludzkie i przyobleka w jego realny ksztaBt. W ten sposób potwierdza si równie| to, co powiedziano ju| powy|ej: czBowiek jest i wci| staje si drog codziennego |ycia Ko[cioBa. == 22. Kiedy przeto u pocztku nowego pontyfikatu my[li moje i serce skierowuj ku Odkupicielowi czBowieka, przez to samo pragn wej[ i wnikn w najgBbszy rytm |ycia Ko[cioBa. Je[li bowiem Ko[cióB |yje swoim wBasnym |yciem, to tylko dziki temu, |e czerpie je od Chrystusa, który zawsze tego tylko pragnie, aby[my to |ycie mieli - i mieli w obfito[ci (por. J 10, 10). Równocze[nie ta peBnia |ycia, która jest w Nim, jest dla czBowieka. Ko[cióB przeto, jednoczc si z caBym bogactwem Tajemnicy Odkupienia, najbardziej staje si Ko[cioBem |ywych ludzi - |ywych, bo o|ywianych od wewntrz dziaBaniem Ducha Prawdy (J 16, 13), bo nawiedzanych miBo[ci, któr Duch Zwity rozlewa w sercach naszych (por. Rz 5, 5). Celem wszelkiej w Ko[ciele posBugi - apostolskiej, duszpasterskiej, kapBaDskiej, biskupiej - jest zachowa t dynamiczn spójni Tajemnicy Odkupienia z ka|dym czBowiekiem. Kiedy u[wiadamiamy sobie to zadanie, wówczas jeszcze lepiej zdajemy si rozumie co to znaczy, |e Ko[cióB jest matk (59), a równocze[nie co to znaczy, |e Ko[cióB zawsze, a Ko[cióB naszych czasów w szczególno[ci, potrzebuje Matki. Nale|y si szczególna wdziczno[ Ojcom Soboru WatykaDskiego II za to, |e tej prawdzie dali wyraz w Konstytucji Lumen gentium poprzez bogat nauk mariologiczn w niej zawart (60). Skoro za[ PaweB VI, natchniony duchem tej nauki, zaczB nazywa Matk Chrystusa Matk Ko[cioBa (61), co znalazBo swój szeroki oddzwik, niech i Jego niegodnemu Nastpcy wolno bdzie odwoBa si do tej Matki przy koDcu niniejszych rozwa|aD, które wypadaBo rozwin na pocztku jego papieskiej posBugi. Jest Maryja Matk Ko[cioBa dlatego, |e na mocy niewypowiedzianego wybrania samego Ojca Przedwiecznego (62) i pod szczególnym dziaBaniem Ducha MiBo[ci (63) daBa ludzkie |ycie Synowi Bo|emu, od którego bierze Bask i godno[ wybrania caBy Lud Bo|y, a "dla którego wszystko i przez którego wszystko" (Hbr 2, 10). Jej wBasny Syn chciaB wyraznie rozszerzy macierzyDstwo swej rodzonej Matki - rozszerzy w szczególnym znaczeniu, Batwo dostpnym dla ludzkich dusz i serc - wskazujc Jej z wysoko[ci krzy|a swego umiBowanego Ucznia jako syna (por. J 19, 26). ChciaB te| Duch Zwity, a|eby Ona sama, po Wniebowstpieniu PaDskim, trwaBa w Wieczerniku na modlitwie i oczekiwaniu wspólnie z ApostoBami a| do dnia Pidziesitnicy, w którym widzialnie miaB narodzi si Ko[cióB, wychodzc z ukrycia (por. Dz 1, 14; 2). A z kolei caBe pokolenia uczniów, wyznawców, miBo[ników Chrystusa - tak jak ApostoB Jan - niejako zabieraBy do siebie (por. J 19, 27) t Matk, w ten sposób od pocztku objawion w dziejach zbawienia i w posBannictwie Ko[cioBa. My wic wszyscy, którzy stanowimy dzisiejsze pokolenie uczniów, wyznawców i miBo[ników Chrystusa, równie| pragniemy z Ni szczególnie si zjednoczy. Czynimy to z caBym przywizaniem do starej tradycji, a równocze[nie z peBnym poszanowaniem i miBo[ci dla czBonków wszystkich Wspólnot chrze[cijaDskich. Czynimy to z najgBbszej potrzeby wiary, nadziei i miBo[ci. Je[li bowiem na tym trudnym i odpowiedzialnym etapie dziejów Ko[cioBa i ludzko[ci widzimy szczególn potrzeb zwrócenia si do Chrystusa, który jest Panem swojego Ko[cioBa i Panem dziejów czBowieka poprzez Tajemnic Odkupienia - to zdaje si nam, |e nikt inny tak jak Ona nie potrafi nas wprowadzi w Boski i ludzki zarazem wymiar tej tajemnicy. Nikt tak jak Maryja nie zostaB wprowadzony w ni przez Boga samego. Na tym polega wyjtkowy charakter Aaski Bo|ego MacierzyDstwa. MacierzyDstwo to nie tylko jest jedyn i niepowtarzaln w dziejach rodu ludzkiego godno[ci, ale tak|e jedynym co do swej gBbi i co do swego zasigu uczestnictwem w Boskim planie zbawienia czBowieka przez Tajemnic Odkupienia. Tajemnica ta uksztaBtowaBa si poniekd pod sercem Dziewicy z Nazaret, gdy Ona wypowiedziaBa swoje "fiat". Od tego za[ momentu to dziewicze i macierzyDskie zarazem serce pod szczególnym dziaBaniem Ducha Zwitego pod|a stale za dzieBem wBasnego Syna i rozprzestrzenia si ku wszystkim, których Jezus Chrystus objB i stale obejmuje sw niewyczerpan miBo[ci. Dlatego te| i to serce musi by po macierzyDsku niewyczerpane. Sam za[ macierzyDski rys tej miBo[ci, który Bogarodzica wnosi w Tajemnic Odkupienia i w |ycie Ko[cioBa, wyra|a si w szczególnej blisko[ci wzgldem czBowieka i wszystkich jego spraw. Na tym polega tajemnica Matki. Ko[cióB, który w Ni si wpatruje ze szczególn miBo[ci i nadziej, pragnie coraz gBbiej przyswaja sobie t tajemnic. W tym bowiem rozpoznaje zarazem drog swego |ycia codziennego, któr jest ka|dy czBowiek. Odwieczna MiBo[ Ojca wypowiedziana w dziejach ludzko[ci przez Syna, którego Ojciec daB, "aby ka|dy, kto w Niego wierzy, nie zginB, ale miaB |ycie wieczne" (J 3, 16), przybli|a si do ka|dego z nas poprzez t Matk, nabiera znamion bliskich, jakby Batwiej dostpnych dla ka|dego czBowieka. I dlatego Maryja musi si znajdowa na wszystkich drogach codziennego |ycia Ko[cioBa. Poprzez Jej macierzyDsk obecno[ Ko[cióB nabiera szczególnej pewno[ci, |e |yje |yciem swojego Mistrza i Pana, |e |yje Tajemnic Odkupienia w caBej jej |yciodajnej gBbi i peBni, i równocze[nie ten sam Ko[cióB, zakorzeniony w tylu rozlicznych dziedzinach |ycia caBej wspóBczesnej ludzko[ci, uzyskuje tak|e t jakby do[wiadczaln pewno[, |e jest po prostu bliski czBowiekowi, ka|demu czBowiekowi, |e jest jego Ko[cioBem: Ko[cioBem Ludu Bo|ego. Stojc wobec tych zadaD, jakie wyrastaj na drogach Ko[cioBa - na tych drogach, które tak wyraznie ju| ukazaB Papie| PaweB VI w pierwszej Encyklice swego Pontyfikatu - u[wiadamiajc sobie nieodzowno[ tych wszystkich dróg, a równocze[nie trudno[ci, jakie si na nich spitrzaj, tym bardziej odczuwamy potrzeb gBbokiej wizi z Chrystusem. Odzywaj si w nas mocnym echem te sBowa, które On powiedziaB: "beze Mnie nic nie mo|ecie uczyni" (J 15, 5). Odczuwamy tak|e nie tylko potrzeb, ale wrcz pot|ny imperatyw jakiej[ wielkiej, wzmo|onej i spotgowanej modlitwy caBego Ko[cioBa. Tylko modlitwa mo|e sprawi, |eby te wielkie zadania i spitrzajce si: trudno[ci nie stawaBy si zródBem kryzysów, ale okazj i niejako podBo|em coraz dojrzalszych osigni w pochodzie Ludu Bo|ego ku Ziemi Obiecanej na tym etapie dziejów, gdy zbli|amy si do kresu drugiego tysiclecia. I dlatego to|, koDczc to rozwa|anie gorcym i pokornym wezwaniem do modlitwy pragn, aby[my na tej modlitwie trwali zBczeni z Maryj, Matk Jezusa (por. Dz J, 14), tak jak trwali ApostoBowie i Uczniowie PaDscy po Wniebowstpieniu w jerozolimskim Wieczerniku (por. Dz 1, 13). I prosz nade wszystko sam niebiaDsk Matk Ko[cioBa, aby raczyBa na tej modlitwie nowego Adwentu ludzko[ci trwa z nami, którzy stanowimy Ko[cióB, czyli CiaBo Mistyczne Jej rodzonego Syna. Ufam, |e poprzez tak modlitw otrzymamy zstpujcego na nas Ducha Zwitego (por. Dz 1, 8) i staniemy si [wiadkami Chrystusa "a| po kraDce ziemi" (tam|e), podobnie jak ci, którzy z Wieczernika jerozolimskiego wyszli w dniu Pidziesitnicy. Z BBogosBawieDstwem Apostolskim. W Rzymie, u Zw. Piotra, dnia 4 marca 1979 r., w pierwsz niedziel Wielkiego Postu, w pierwszym roku mojego Pontyfikatu. Jan PaweB II Przypisy: 1. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 1: AAS 57 (1965) 5. 2. PAWEA VI, Enc. Ecclesiam suam: AAS 56 (1964) 650 nn. 3. Tu wypada wymieni wa|niejsze dokumenty pontyfikatu PawBa VI. O niektórych z nich on sam mówiB w homilii wygBoszonej w czasie Mszy [witej w uroczysto[ [w.. ApostoBów Piotra i PawBa w 1978 r.: Enc. Ecclesiam suam AAS 56 (1964) 609-659; Lis divitias Christi AAS 57 (1965) 298-301; Enc. Mysterium fidei AAS 57 (1965) 753-774; Enc. Sacerdotalis caelibatus AAS 59 (1967) 657-697; Sollemnis professio fidei AAS 60 (1968) 433-445; Enc. Humanae vitae: AAS 60 (1968) 481-503; Adhort. apost. Quinque iam anni AAS 63 (1971) 97-106; Adhort. apost. Evangelica testificatio: AAS 63 (1971) 497- 535; Adhort. apost. Paterna cum benevolentia: AAS 67 (1975) 5-23; Adhort. apost. Gaudete in Domino AAS 67 (1975) 289-322; Adhort. apost. Evangelii nuntiandi AAS 68 (1976) 5-76. 4. PAWEA VI, Adhort. apost. Evangelii nuntiandi: AAS 68 (1976) 5-76. 5. Por. SOBÓR WAT. I, Konst. dogm. o wierze katol. Dei Filius, Can. III De fide, n. 6: Conciliorum Oecumenicorum Decreta, Wyd. Istituto per le Scienze Religiose, Bologna 1973, s 811 . 6. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 1: AAS 57 (1965) 5. 7. Por. Rz 8, 20. 19 nn.; SOBÓR WAT. II, Konst. duszpast. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym, Gaudium et spes, nr 2; 13: AAS 58 (1996) 1026; 1034 n. 8. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 22: AAS 55 (1966) 1042 n. 9. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 37: AAS 58 (1966) 1054 n.; Konst. dogm. o Ko[ciele, Lumen gentium, nr 48: AAS 57 (1965) 53 n. 10. ZW. TOMASZ Z AKWINU, Summa Theologiae III, q. 46, a. 1, ad .3. 11. Por. ZW. JUSTYN, I Apologia, 46, 1-4; II Apologia 7 (8) 1-4; 10, 1-3; 13, 3-4: Florilegium Patristicum II, Bonn 1911, 81, 125, 129, 133; [w. Klemens Aleksandryjski, Stromata I, 19, 91-94: Sources Chrétiennes, 30, 117 n.; 119 n.; SOBÓR WAT. II, Dekr. o dziaBalno[ci misyjnej Ko[cioBa Ad gentes, nr 11: AAS 58 (1966) 960; Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 17: AAS 57 (1965) 21. 12. Por. Dekl. o stosunku Ko[cioBa do religii niechrze[cijaDskich, Nostra Aetate, nr 3-4: AAS 58 (1966) 741-743. 13. Por. SOBÓR WAT. II, Dekl. o stosunku Ko[cioBa do religii niechrze[cijaDskich, Nostra Aetate, nr 1 nn.: AAS 58 (1966) 740 nn. 14. Por. SOBÓR WAT. II, Dekl. o wolno[ci religijnej Dignitatis humanae, nr 1-15: AAS 58 (1966) 929-946. 15. PAWEA VI, Adhort. apost. Evangelii nuntiandi, nr 6: AAS 68 (1976) 9. 16. Por. AAS 58 (1966) 936 nn. 17. Por. PAWEA VI, Enc. Ecclesiam suam: AAS 56 (1964) 609-659. 18. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 22: AAS 58 (1966) 1042. 19. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 91: AAS (1966) 1113. 20. Tam|e, nr 38: AAS 58 (1966) 1056. 21. Tam|e, nr 76: AAS 58 (1966) 1099. 22. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 24: AAS 58 (1966) 1045. 23. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 10: AAS 58 (1966) 1032. 24. Tam|e, AAS 58 (1966) 1033. 25. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 38: AAS 58 (1966) 1056; PAWEA VI, Enc. Populorum progressio, nr 21: AAS 59 (1967) 267. 26. Rdz 1, 28; por. SOBÓR WAT. II, Konst. duszpast. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym, Gaudium et spes, nr 74. 78: AAS 58 (1966) 1095 n. 1101 n.: Dekr. o [rodkach spoBecznego przekazywania my[li, Inter mirifica, nr 6: AAS 56 (1964) 147. 27. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 10. 36: AAS 57 (1965) 14 n. 41 n. 28. Por. Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, 35: AAS 58 (1966) 1053; PAWEA VI, Enc. Populorum progressio, nr 14: AAS 59 (1967) 264; Przemówienie do Korpusu Dypl., 7 stycznia 1965: AAS 57 (1965) 232. 29. Por. PIUS XII, Przemówienie radiowe z okazji 50 rocznicy Enc. Rerum novarum wygBoszone w dniu 1 czerwca 1941: AAS 33 (1941) 195-205; Przemówienia radiowe z okazji Bo|ego Narodzenia 24 grudnia 1941: AAS 34 (1942) 10-21; 24 grudnia 1942: AAS 35 (1943) 9-24; 24 grudnia 1943: AAS 36 (1944) 11- 24; 24 grudnia 1944: AAS 37 (7945) 10-23; 24 grudnia 1947: AAS 40 (1948) 8-16; Przemówienie do KardynaBów, 24 grudnia 1945: AAS 38 (1946) 15-25; 24 grudnia 1946: AAS 39 (1947) 7-17; JAN XXIII, Enc. Mater et Magistra: AAS 53 (1961) 401-464; Enc. Pacem in terris AAS 55 (1963) 257-304; PAWEA VI, Enc. Ecclesiam suam AAS 56 (1964) 609-659; Przemówienie do zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, 4 pazdziernika 1965: AAS 57 (1965) 877- 885; Enc. Populorum progressio: AAS 59 (1967) 257-299; Przemówienie do "Campesinos" kolumbijskich, 23 sierpnia 7968: AAS 60 (1968) 619-623; Przemówienie do Konf. Gen. Episk. Ameryki Aac., 24 sierpnia 1968: AAS 61 (1968) 639-649; Przemówienie na Konf. FAO, 16 listopada 1970: AAS 62 (1970) 830-838; List Apost. Octogesima adveniens: AAS 63 (1971) 401-441; Przemówienie do KardynaBów, 23 czerwca 1972: AAS 64 (1972) 496-505; JAN PAWEA II, Przemówienie na trzeciej Konf. Gen. Episk. Ameryki Aac., 28 stycznia 1979: AAS 71 (1979) 187 nn.; Przemówienie do Indian i do "Campesinos" w Oaxaca 29 stycznia 1979: AAS 71 (1979) 207 nn.; Przemówienie do robotników w Guadalajara, 31 stycznia 1979: AAS 71 (1979) 221 nn.; Przemówienie do robotników w Monterrey, 31 stycznia 1979: AAS 71 (1979) 240 nn.; SOBÓR WAT. II, Dekl. o wolno[ci religijnej, Dignitatis humanae AAS 58 (1966) 929-941; Konst. duszpast. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym, Gaudium et spes: AAS 58 (1966) 1025-1115; Dokumenty Synodu Biskupów, O sprawiedliwo[ci w [wiecie AAS 63 (1971) 923-941. 30. Por. JAN XXIII, Enc. Mater et Magistra: AAS 53 (1961) 418 nn.; Enc. Pacem in terris: AAS 55 (1963) 289 nn.; PAWEA VI, Enc. Populorum progressio: AAS 59 (1967) 257-299. 31. Por. JAN PAWEA II, Homilia wygBoszona w Santo Domingo (25 stycznia 1979) nr 3: AAS 71 (1979) 157 nn.; Przemówienie do Indian i do "Campesinos" w Oaxaca (29 stycznia 1979) nr 2. 32. Por. PAWEA VI, List apost. Octogesima adveniens, nr 42: AAS 63 (1971) 431. 33. Por. PIUS XI, Enc. Quadragesimo anno: AAS 23 (1931) 213; Enc. Non abiamo bisogno: AAS 23 (1931) 285-312; Enc. Divini Redemptoris: AAS 29 (1937) 65- 106; Enc. Mit brennender Sorge: AAS 29 (1937), 145-167; Pius XII, Enc. Summi Pontificatus: AAS 31 (1939) 413-453. 34. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, 31: AAS 58 (1966) 1050. 35. Por. AAS 58 (1966) 929-946. 36. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes, nr 22: AAS 58 (1966) 1042. 37. Confes., I, 1: CSEL, 33, 1. 38. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 16: AAS 57 (1965) 20. 39. Tam|e, nr 1: AAS 57 (1965) 5. 40. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 31-36: AAS 57 (1965) 37-42. 41. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Objawieniu Bo|ym Dei Verbum, nr 5, 10, 21: AAS 58 (1966) 819; 822; 827 n. 42. Por. SOBÓR WAT. I, Konst. dogm. o wierze katol. Dei Filius, rozdz. 3: wyd. cyt., 807. 43. Por. SOBÓR WAT. I, Konst. dogm. o Ko[ciele Chrystusowym, Pastor aeternus, wyd. cyt. 811-816; SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele, Lumen gentium, nr 25: AAS 57 (1965) 30 n. 44. Por. SOBÓR WAT. I, Konst. dogm. o Ko[ciele Chrystusowym, Pastor aeternus, jak wy|ej. 45. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 18-27: AAS 57 (1965) 21-33. 46. Tam|e, nr 12. 35: AAS 57 (1965) 16 n. 40 n. 47. ZW. AUGUSTYN, Sermo, 43, 7-9: PL, 38, 257 n. 48. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. duszp. o Ko[ciele w [wiecie wspóBczesnym Gaudium et spes nr 44. 57. 59. 62: AAS 58 (1966) 1064 n., 1077 nn., 1079 n., 1082 nn.; Dekr. o formacji kapBaDskiej, Optatam totius, nr 15: AAS 58 (1966) 722. 49. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. o liturgii [witej Sacrosanctum Concilium, nr 10: AAS 56 (1964) 102. 50. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 11: AAS 57 (1965) 15 n.; PAWEA VI, Przemówienie z dnia 15 wrze[nia 1965: Insegnamenti di Paolo VI, III (1965) 1036. 51. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. o liturgii [witej Sacrosanctum Concilium, nr 47: AAS 56 (1964) 113. 52. Por. PAWEA VI, Enc. Mysterium fidei: AAS 57 (1965) 553-574. 53. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. o liturgii [witej Sacrosanctum Concilium, nr 47: AAS 56 (1964) 113. 54. Por. ZW. KONGR. DLA DOKTRYNY WIARY, Normae pastorales circa absolutionem sacramentalem generali modo impertiendam AAS 64 (1972) 510-514; PAWEA VI, Przemówienie do Biskupów Stanów Zjednoczonych Ameryki PBn. z okazji wizyty "ad limina" (20 kwietnia 1978): AAS 70 (1978) 328-332; JAN PAWEA II, Przemówienie do Biskupów Kanady z okazji wizyty "ad limina" (17 listopada 1978): AAS 71 (1979) 32-36. 55. Por. AAS 58 (1966) 177-198. 56. PIUS XII, Enc. Mystici Corporis: AAS 35 (1943) 193-248. 57. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 36: AAS 57 (1965) 41 n. 58. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 36: AAS 57 (1965) 41 n. 59. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 63 n.: AAS 57 (1965) 64. 60. Por. tam|e, rozdz. VIII, nr 52-69: AAS 57 (1965) 58-67. 61. Przemówienie na zakoDczenie III Sesji Soboru Wat. II (21 listopada 1964): AAS 56 (1964) 1015. 62. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogm. o Ko[ciele Lumen gentium, nr 56: AAS 57 (1965) 60. 63. Tam|e.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Redemptor hominis
06 O Redemptor Hominis
07 JPII Redemptoris Mater
JP2 Encyklika (1) Redemptor Homini Odkupiciel człowiek
Wykład 05 Opadanie i fluidyzacja
Prezentacja MG 05 2012
2011 05 P
05 2
ei 05 08 s029
ei 05 s052

więcej podobnych podstron