plik


ÿþJULIUSZ VERNE BUNTOWNICY Z  BOUNTY SPIS TREZCI I Porzucenie.......................................................................................................................................................2 II Porzuceni .......................................................................................................................................................8 III Buntownicy ................................................................................................................................................ 14 1 I Porzucenie Nie wieje najmniejszy wietrzyk, ani jedna zmarszczka nie pojawia si na powierzchni morza, ani jedna chmurka na niebie. Na firmamencie z niezwykB wyrazisto[ci rysuj si wspaniaBe gwiazdozbiory poBudniowej póBkuli. {agle Bounty zwisaj wzdBu| masztów, statek stoi nieruchomo. Po[wiata ksi|yca, powoli blednca pod wpBywem zaczynajcego si [witu, rozja[nia przestrzeD nie dajcym si opisa [wiatBem. *** Bounty, statek o wyporno[ci dwustu pitnastu ton, obsBugiwany przez czterdziestu sze[ciu ludzi, wypBynB ze Spithead 23 grudnia 1787 roku, pod dowództwem kapitana Bligha, do[wiadczonego, ale nieco surowego |eglarza, który to towarzyszyB kapitanowi Cookowi1 w jego ostatniej podró|y badawczej. Bounty otrzymaB specjalne zadanie przewiezienia na Antyle sadzonek drzewa chlebowego2, rosncych w obfito[ci na Tahiti. Po sze[ciomiesicznym, wymuszonym postoju w zatoce Matavai, William Bligh, zaBadowawszy na pokBad mnóstwo owych drzewek, wziB kurs na Indie Zachodnie3, zatrzymujc si na krótko na Wyspach Przyjacielskich4. Wiele ju| razy podejrzliwy i porywczy charakter kapitana doprowadziB do nieprzyjemnych zdarzeD midzy nim a niektórymi oficerami. Jednak|e spokój panujcy na pokBadzie Bounty o wschodzie sBoDca dnia 28 kwietnia 1789 roku zdawaB si wcale nie wró|y wa|nych wydarzeD, które miaBy wkrótce nastpi. *** Istotnie, wszystko zdawaBo si by u[pione, kiedy nagle statek ogarnBo jakie[ dziwne o|ywienie. W kcie zebraBo si kilku marynarzy, którzy zamienili midzy sob szeptem par sBów, a nastpnie bezszelestnie zniknli. Czy|by to byBa czwarta rano, kiedy nastpuje zmiana wachty? Jakie niespodziewane zdarzenie dokonywaBo si na pokBadzie?  Przede wszystkim bez haBasu, moi przyjaciele  rzekB Fletcher Christian, pierwszy oficer na Bounty.  Bob zaBaduj swój pistolet, lecz nie strzelaj bez mego rozkazu. Ty, Churchill, wezmiesz siekier i rozbijesz zamek w kajucie kapitana. Ostatni raz powtarzam: chc mie ich |ywych! Christian w[lizgnB si pod pokBad. TowarzyszyBo mu okoBo dwunastu marynarzy uzbrojonych w paBasze, kordelasy i pistolety. Zostawiwszy dwóch wartowników przed 2 kajutami, Stewarta i Petera Heywooda, bosmana i midshipmana5 z Bounty, zatrzymali si przed drzwiami kajuty kapitana.  Dalej, chBopcy!  powiedziaB Fletcher.  Jedno mocne pchnicie ramieniem! Drzwi ustpiBy pod energicznym naporem i marynarze wpadli do kajuty. Pocztkowo zaskoczeni ciemno[ci i, by mo|e, zastanawiajc si nad znaczeniem swoich czynów, chwil stali niezdecydowani.  Stój! Kto tam? Któ| si o[mieliB?&  krzyknB kapitan, zeskakujc ze swego hamaka6.  Spokój, Bligh!  odpowiedziaB Churchill.  Milcz i nie próbuj stawia oporu, albo zmusz ci do milczenia!  Nie ma sensu si ubiera  dodaB Bob.  Bdziesz i tak Badnie wygldaB, kiedy zostaniesz powieszony na rei bezanmasztu7!  Churchill, zwi| mu rce na plecach i wyprowadz go na pokBad!  rozkazaB Christian.  Najstraszniejszy z kapitanów nie jest grozny, kiedy wiadomo, |e daB si zBapa  zauwa|yB John Smith, filozof bandy. Nastpnie gromada ludzi, nie dbajc o to, czy obudzi lub nie [picych jeszcze marynarzy z ostatniej wachty, weszBa ponownie po schodach na pokBad. Nie byB to bunt powszechny, bowiem ze wszystkich oficerów pokBadowych jedynie Young, jeden z midshipmanów, przyBczyB si do niego. Je[li idzie o ludzi z zaBogi, niezdecydowani poddali si woli prowodyrów, podczas gdy inni, bez broni, bez przywódcy, pozostali widzami dramatu, rozgrywajcego si na ich oczach. Wszyscy znajdowali si ju| na pokBadzie. Pogr|eni w milczeniu, obserwowali zachowanie swego kapitana, który, na póB ubrany, przechodziB z wysoko podniesion gBow po[ród tych ludzi, którzy dotychczas przyzwyczajeni byli dr|e przed nim.  Bligh  powiedziaB Christian szorstkim gBosem  zostaje pan pozbawiony dowództwa.  Nie ma pan prawa&  sprzeciwiB si kapitan.  Nie marnujmy czasu na zbdne protesty  krzyknB Christian, przerywajc Blighowi.  W tej chwili jestem wyrazicielem caBej zaBogi Bounty. Nie opu[cili[my jeszcze Anglii, kiedy mieli[my ju| okazj narzeka na paDskie krzywdzce podejrzenia, na paDskie brutalne zachowanie. Kiedy mówi  my , my[l zarówno o oficerach jak i o marynarzach. Nie tylko, |e nie mogli[my nigdy otrzyma zado[uczynienia, które si nam nale|aBo, to jeszcze pan zawsze odrzucaB z pogard nasze skargi. Czy| jeste[my psami, aby by nieustannie obra|ani? Kanalie, bandyci, kBamcy, zBodzieje! Nie miaB pan dla nas wyra|eD nazbyt mocnych, obelg 3 nazbyt ordynarnych! Doprawdy, trzeba nie by czBowiekiem aby wytrzymywa takie |ycie! A ja, paDski rodak, ja, który znam paDsk rodzin, ja, który odbyBem pod paDskim dowództwem dwie podró|e, czy| byBem przez pana oszczdzany? Czy| nie dalej jak wczoraj oskar|yB mnie pan, |e ukradBem paDskie ndzne owoce? A co pan robiB z ludzmi? Za nic  w |elaza! Za byle drobnostk  dwadzie[cia cztery uderzenia powrozem! Jednak za wszystko si pBaci na tym [wiecie! Bligh, byB pan dla nas zbyt szczodry! Teraz nasza kolej! PaDskie zniewagi, paDskie krzywdzce podejrzenia, paDskie bezsensowne oskar|enia, tortury moralne i fizyczne, którymi obci|aB pan swoj zaBog przez póBtora roku, doczekaBy si, aby je wynagrodzi, i to wynagrodzi surowo! Kapitanie, zostaBe[ osdzony i skazany na [mier przez tych, których obraziBe[. Czy dobrze mówi, towarzysze?  Tak, tak, na [mier!  krzyknBa wikszo[ marynarzy, gro|c swemu kapitanowi.  Kapitanie Bligh  ponowiB Christian  niektórzy z nich chcieli, aby powiesi pana na stryczku, midzy niebem a ziemi. Inni proponowali kaleczy paDskie barki dziewicioogonowym8 kotem tak dBugo, a| nadejdzie [mier. Brakuje im jednak wyobrazni. Ja wymy[liBem co[ lepszego. Poza tym nie jest pan tutaj jedynym winnym. Ci, którzy poddaDczo wykonywali paDskie rozkazy, ci okrutnicy, którymi byli, byliby zrozpaczeni, muszc przej[ pod moj komend. ZasBu|yli sobie, aby towarzyszy panu tam, gdzie wiatr pana zagna. Spu[ci szalup! Pomruk niezadowolenia towarzyszyB ostatnim sBowom Christiana, lecz on si tym nie przejmowaB. Kapitan Bligh, którego te grozby nie wyprowadziBy z równowagi, skorzystaB z chwili ciszy, aby zabra gBos .  Oficerowie i marynarze  powiedziaB spokojnym gBosem.  W imieniu marynarki królewskiej i jako dowódca Bounty protestuj przeciw postpowaniu, któremu chcecie mnie podda. Je|eli narzekacie na sposób, w jaki dowodziBem, mo|ecie mnie osdzi przed TrybunaBem Morskim. Niewtpliwie nie zastanowili[cie si nad wag postpku, który zamierzacie popeBni. Podnie[ rk na swego kapitana to znaczy wywoBa bunt przeciw istniejcym prawom, to spowodowa, |e wasz powrót do ojczyzny stanie si niemo|liwy, to chcie by traktowanymi jak bandyci! Wcze[niej czy pózniej, spotka was haDbica [mier, [mier zdrajców i buntowników! W imi honoru i posBuszeDstwa  je[li mi je przysigniecie, ja was przywróc do pracy.  Wiemy doskonale, na co si nara|amy  odparB Churchill.  Do[! Do[!  krzyknBa zaBoga.  Gotów znowu nas obra|a!  A wic  powiedziaB Bligh  je|eli brakuje wam ofiary, niech ni bd ja, ale tylko ja 4 sam! Ci z moich towarzyszy, których wy skazali[cie tak samo jak mnie, wykonywali tylko moje rozkazy! GBos kapitana zostaB zagBuszony przez wrzaski zaBogi, tak wic zmuszony byB zrezygnowa z poruszenia tych zatwardziaBych serc. Jednocze[nie rozpoczBy si przygotowania do wykonania rozkazów Christiana. Tymczasem wywizaBa si |ywa rozmowa midzy pierwszym oficerem a kilkoma buntownikami, którzy chcieli porzuci na morzu kapitana Bligha i jego towarzyszy bez dawania im broni, bez pozostawienia kawaBka chleba. Niektórzy  i takie byBo midzy innymi zdanie Churchilla  uwa|ali, |e liczba tych, którzy mieli opu[ci okrt, nie byBa do[ liczna. Trzeba pozby si  mówiB  wszystkich tych ludzi, którzy nie zaanga|owali si dostatecznie mocno w spisek, lub te| nie brali w nim udziaBu. Nie powinno si liczy na tych, którzy poprzestali jedynie na wykonywaniu swoich obowizków. Najlepszym i najszybszym sposobem pozbycia si wszystkich biernych bdzie, wedBug niego, straci ich wraz z dowódc! Je[li chodzi o niego, jego plecy pamitaj jeszcze ból uderzeD batoga otrzymanych przed opuszczeniem Tahiti. ByBby zadowolony, gdyby si zem[ciB i to wBasnymi rkami!  Hayward! Hallett!  krzyknB Christian do dwóch oficerów.  Nie zwa|ajcie na Churchilla i schodzcie do Bodzi.  Christian, có| takiego panu uczyniBem, |e traktuje mnie pan w ten sposób?  powiedziaB Hayward.  WysyBa mnie pan na pewn [mier!  Na nic si zdadz narzekania! Bdzcie posBuszni, w przeciwnym razie!& Fryer, ty tak|e wchodz do Bodzi! Oficerowie jednak, zamiast skierowa si do szalupy, skupili si wokóB kapitana Bligha, a Fryer, wydajcy si by najbardziej zdeterminowanym, pochyliB si ku niemu, mówic:  Dowódco, czy chciaBby pan ponownie opanowa statek? Prawd jest, |e nie jeste[my uzbrojeni, lecz ci buntownicy, zaskoczeni, nie opr si nam. Mniejsza o to je[li kilku z nas zginie! Mo|na pokusi si o wygran! Co pan o tym my[li? Oficerowie przygotowywali si ju| aby rzuci si na rebeliantów, zajtych opuszczaniem szalupy ze szlupbelek, kiedy Churchill, któremu nawet tak bByskawiczna rozmowa nie uszBa uwadze, otoczyB ich wraz z kilku dobrze uzbrojonymi ludzmi i siB zaBadowaB do Bodzi.  Millward, Muspratt, Birkert i wy tam  powiedziaB Christian, zwracajc si do kilku marynarzy nie biorcych wcale udziaBu w buncie.  Zejdzcie pod pokBad i zabierzcie to, co macie najcenniejszego. Bdziecie towarzyszy kapitanowi Blighowi. Ty, Morrison, pilnuj mi tych typków! Purcell, przynie[ swoj skrzynk z narzdziami ciesielskimi, pozwalam ci 5 zabra j ze sob. Dwumasztowa Bódka z |aglami, nieco gwozdzi, piBa, póB sztuki pBótna |aglowego, cztery maBe baryBki zawierajce sto czterdzie[ci pi litrów wody, sto pidziesit funtów9 sucharów, trzydzie[ci dwa funty solonej wieprzowiny, sze[ butelek wina, sze[ butelek rumu, skrzynka likieru nale|ca do kapitana  oto wszystko, co pozwolono porzuconym zabra ze sob. Ponadto dano im dwa lub trzy stare kordelasy, ale odmówiono im wszelkiego rodzaju broni palnej.  Gdzie s wBa[ciwie Heywood i Stewart?  zapytaB Bligh, kiedy umieszczono ich w szalupie.  Oni tak|e mnie zdradzili? Jak wiemy, ci akurat byli mu wierni, ale Christian postanowiB zatrzyma ich siB na okrcie. Na kapitana przyszBa wówczas, zasBugujca zreszt zupeBnie na wybaczenie, chwila zwtpienia i sBabo[ci, która nie trwaBa jednak dBugo.  Christian  powiedziaB  daj panu sBowo honoru, |e zapomn o wszystkim, co si wydarzyBo, je|eli pan zrezygnuje ze swego okropnego projektu. BBagam pana, niech pan pomy[li o mojej |onie i rodzinie! Gdy umr, có| stanie si z moimi bliskimi?  Gdyby pan miaB troch honoru  odpowiedziaB Christian  sprawy nie zaszByby a| tak daleko. Je|eli wcze[niej sam pomy[laBby pan troch o swojej |onie, rodzinie, o |onach i rodzinach innych, nie byBby pan tak twardy, tak niesprawiedliwy wobec nas wszystkich! Kiedy kolej na wsiadanie do Bodzi przyszBa na bosmana, ten równie| próbowaB wzruszy Christiana. Wszystko na pró|no.  Od dBu|szego ju| czasu cierpi  odpowiedziaB Fletcher z gorycz.  Nie wie pan, jakie byBy moje tortury! Nie, to nie mo|e trwa ani dnia dBu|ej! Poza tym pan dobrze wie, |e podczas caBej podró|y ja, pierwszy oficer na statku, byBem traktowany jak pies! Jednak|e, rozdzielajc si z kapitanem Blighem, którego prawdopodobnie ju| nigdy ponownie nie zobacz, pragn, powodowany wspóBczuciem, nie odbiera mu caBkowicie nadziei przy po|egnaniu. Smith! Zejdz do kabiny kapitana i przynie[ jego odzie|, sprawunki, dziennik i pugilares.10 Ponadto dorzu moje tablice nawigacyjne i mój osobisty sekstans.11 Dziki nim bdzie ów nieszcz[nik miaB nieco wicej szans na ocalenie swoich towarzyszy, a i jemu samemu pomo|e to wybrn z ci|kiej sytuacji! Rozkazy Christiana zostaBy wykonane, jednak nie bez pewnych protestów.  A teraz, Morrison, zwolnij cum!  zawoBaB zastpca, stajc si od tej chwili kapitanem.  I z pomoc bosk! 6 Podczas gdy buntownicy ironicznymi okrzykami |egnali kapitana Bligha i jego nieszcz[liwych towarzyszy, Christian, oparty o reling, nie mógB oderwa oczu od oddalajcej si szalupy. Ten dzielny oficer, dobry nawigator, a| do tej pory lojalny i szczery, przez co zasBu|yB na pochwaBy wszystkich dowódców, pod którymi sBu|yB  byB od dzisiaj przywódc gromady banitów. Nie bdzie mu wicej wolno zobaczy znowu ani swojej starej matki, ani narzeczonej, ani wybrze|y wyspy Man, swojej ojczyzny. CzuB si zgubiony, zhaDbiony w oczach wszystkich! Po winie ju| teraz nastpiBa kara! 7 II Porzuceni Z osiemnastoma pasa|erami  oficerami i marynarzami  szalupa niosca Bligha, zawierajca niewielk ilo[ prowiantu, byBa tak zaBadowana, |e burty jej wystawaBy zaledwie pitna[cie cali12 ponad powierzchni morza. DBuga na dwadzie[cia jeden stóp,13 szeroka na sze[, mogBa doskonale sBu|y na Bounty, lecz dla pomieszczenia w sobie tak licznej zaBogi, dla odbycia tak dBugiej podró|y, trudno byBoby szuka Bodzi bardziej paskudnej. Marynarze, peBni zaufania w dzielno[ i zrczno[ kapitana Bligha i oficerów, poBczonych t sam co i oni spraw, wiosBowali z energi i szalupa szybko ciBa fale. Bligh nie wahaB si z podjciem decyzji. Nale|aBo natychmiast powróci na wysp Tofua, najbli|sz z grupy Wysp Przyjacielskich, któr opu[cili kilka dni wcze[niej; trzeba tam nazbiera owoców drzewa chlebowego, odnowi zapasy wody i nastpnie skierowa si na Tongatapu.14 Mo|na tam zaopatrzy si w |ywno[ do[ dobrej jako[ci, aby stara si przepByn a| do kolonii holenderskich na Timorze,15 je|eli z obawy przed krajowcami nie chcieliby dobija do niezliczonych wysepek nale|cych do archipelagów rozsianych po drodze. Pierwszy dzieD przeminB bez |adnego zdarzenia i zapadaBa noc, kiedy zobaczono wybrze|a Tofua. Na nieszcz[cie brzeg byB tak skalisty, pla|a tak stroma, |e nie mo|na byBo ldowa tam w nocy. Trzeba byBo zaczeka do rana. Bligh rozumiaB, |e bez koniecznej potrzeby nie nale|y rusza zapasów znajdujcych si w Bodzi. Nale|aBo wic d|y do tego, aby wyspa dostarczyBa |ywno[ci jemu i jego ludziom. WydawaBo si to trudne, poniewa| natychmiast, kiedy przybili do brzegu, natknli si na tubylców. Tymczasem niektórzy z nich nie zwlekali z pokazaniem si, a bdc dobrze przyjci, pocignli innych, którzy przynie[li troch wody i kilka orzechów kokosowych. Zmartwienie Bligha byBo wielkie. Co powiedzie mieszkaDcom wyspy, którzy ju| handlowali z zaBog Bounty podczas ostatniego przymusowego postoju? Wa|ne byBo ukrycie przed nimi za wszelk cen prawdy, |eby nie zniszczy autorytetu otaczajcego do tej pory obcych na tych wyspach. Powiedzie, |e zostali wysBani po zapasy |ywno[ci ze statku pozostajcego na peBnym morzu? Absurdalne, skoro Bounty nie byBo mo|na dostrzec nawet z samych szczytów wzgórz! Mówi, |e statek rozbiB si i |e krajowcy zobaczyli w nich jedynych ocalonych rozbitków? To byBoby kBamstwo najbardziej prawdopodobne. By mo|e w ten sposób otrzymaj |ywno[ i zgromadz jej zapasy w szalupie. Bligh pozostaB przy tej ostatniej wersji, jakkolwiek byBa ona 8 niebezpieczna, i powiadomiB swoich ludzi, |eby wszyscy przystali na to kBamstwo. SBuchajc tej opowie[ci, tubylcy nie okazali oznak rado[ci ani smutku. Ich oblicza wyra|aBy tylko gBbok zadum i nie sposób byBo rozpozna, o czym my[l. Dnia 2 maja ilo[ krajowców przybyBych z innych cz[ci wyspy powikszyBa si w niepokojcy sposób i Bligh mógB wkrótce przekona si, |e maj wrogie zamiary. Kilku z nich spróbowaBo przyholowa Bódz na brzeg. Wycofali si dopiero po energicznych protestach kapitana, który musiaB zagrozi im swoim kordelasem. W tym czasie kilkoro jego ludzi, których Bligh wysBaB na poszukiwania |ywno[ci, wróciBo z trzema galonami16 wody. NadeszBa wreszcie chwila opuszczenia tej niego[cinnej wyspy. O zachodzie sBoDca wszystko byBo gotowe, lecz nie byBo Batwo dosta si do szalupy. Wybrze|e otoczyB tBum krajowców, potrzsajcych kamieniami i gotowych je w ka|dej chwili rzuca. WBa[nie dlatego szalupa zatrzymaBa si kilka s|ni od brzegu i przybi miaBa dopiero w chwili, gdy wszyscy ludzie bd gotowi do wsiadania. Anglicy, naprawd zaniepokojeni wrogimi dziaBaniami krajowców, schodzili piaszczystym wybrze|em, otoczeni dwiema setkami tubylców, którzy tylko czekali na sygnaB, aby si na nich rzuci. Wszelako przebyli szcz[liwie pla| i zaczli ju| wchodzi do Bodzi, kiedy jednemu z marynarzy o nazwisku Bancroft przyszedB do gBowy gBupi pomysB powrócenia na pla|, by zabra stamtd kilka rzeczy, których zapomniaB wzi. W jednej chwili ryzykant ten zostaB otoczony przez tubylców i zatBuczony uderzeniami kamieni. Jego towarzysze, nie posiadajcy |adnej broni palnej, nie mogli mu pomóc. Zreszt jednocze[nie sami zostali zaatakowani, bowiem kamienie posypaBy si jak grad równie| na nich.  Dalej, chBopcy!  krzyknB Bligh.  Szybko chwytajcie za wiosBa i machajcie nimi silnie i zawzicie! Tubylcy weszli jeszcze do morza i zasypali Bódz nowym gradem kamieni. Kilku ludzi w Bodzi zostaBo zranionych. Tymczasem Hayward, podniósBszy jeden z kamieni, które wpadBy do szalupy, wycelowaB w którego[ z napastników i trafiB go midzy oczy. Krajowiec upadB na wznak z gBo[nym wrzaskiem. OdpowiedziaBy mu okrzyki rado[ci Anglików. Ich nieszcz[liwy kompan zostaB pomszczony. Tymczasem kilka piróg oderwaBo si od brzegu i rzuciBo si w pogoD. Ten po[cig zakoDczy si musiaB walk, której rezultat byBby z pewno[ci niepomy[lny dla marynarzy, kiedy bosman wpadB na [wietny pomysB. Nie domy[lajc si, |e na[laduje Hippomenesa17 podczas wy[cigu z Atalant, zdarB z siebie bluz marynarsk i rzuciB j do morza. Tubylcy, uganiajc si za tym zBudnym cieniem, opózniali si w po[cigu, pragnc zBapa bluz, i ten fortel pozwoliB zaBodze szalupy wydosta si z zatoki. 9 W czasie, gdy si to dziaBo, zapadBa caBkowita noc i zniechceni krajowcy zaprzestali po[cigu za szalup. Ta pierwsza próba wyj[cia na ld byBa tak pechowa, i| nie nale|aBo podejmowa jej jeszcze raz  takie byBo przynajmniej zdanie kapitana Bligha.  Teraz nale|y powzi decyzj  powiedziaB.  Zdarzenie, które miaBo wBa[nie miejsce na Tofua, bdzie si powtarza  jestem tego pewny  na Tongatapu i wszdzie tam, gdzie bdziemy chcieli wyj[ na ld. Niezbyt liczni, bez broni palnej, bdziemy caBkowicie zdani na Bask i nieBask krajowców. Pozbawieni towarów na wymian nie bdziemy mogli kupowa |ywno[ci i niemo|liwe stanie si zapewnienie sobie [rodków do prze|ycia. Jeste[my zatem skazani tylko na posiadane zapasy. A wiecie moi przyjaciele, tak jak i ja, jak s one skromne! Dlatego wic czy nie warto zadowoli si tym, co jest, ni| za ka|dym przybiciem do ldu ryzykowa |ycie wielu z nas? Niemniej nie chc ukrywa przed wami grozy naszego poBo|enia. Aby dotrze do Timoru mamy do przebycia okoBo tysic dwie[cie mil, a wy bdziecie musieli zadowoli si dziennie odrobin suchara i wiartk pinty18 wody! Ocalenie istnieje tylko za tak cen, a i to jeszcze pod warunkiem, |e bdziecie mi caBkowicie posBuszni. Odpowiedzcie mi bez ukrywania my[li! Zgadzacie si, aby zaryzykowa to przedsiwzicie? Przysigacie wypeBnia moje rozkazy, jakiekolwiek by one nie byBy? Obiecujecie podporzdkowa si bez szemrania tym umartwieniom?  Tak, tak, przyrzekamy!  zawoBali jednym gBosem towarzysze Bligha.  Moi przyjaciele  ponowiB kapitan  nale|y zapomnie tak|e nasze wzajemne winy, antypatie, nienawi[ci, jednym sBowem, po[wici nasze osobiste urazy w interesie wszystkich i tym jedynie musimy si kierowa!  Obiecujemy to.  Je|eli potraficie dotrzyma obietnicy  dodaB Bligh.  W razie potrzeby zdoBam zmusi was do tego, poniewa| ja odpowiadam za nasze ocalenie. Aódz pBynBa kursem zachodnio-póBnocno-zachodnim. Wiatr byB do[ silny a pod wieczór, 4 maja, dB z siB nawaBnicy. Fale staBy si tak wielkie, |e Bódz ginBa midzy nimi i zdawaBo si, |e nie bdzie mogBa wydzwign si. NiebezpieczeDstwo wzrastaBo z ka|d chwil. Zmoczeni i zmarznici, nieszcz[nicy mogli pokrzepi si, tylko w tym wBa[nie dniu, kubkiem herbaty z rumem i wiartk owocu z chlebem, w poBowie zepsutymi. Nazajutrz i w cigu nastpnych dni sytuacja nie zmieniBa si. Którego[ dnia Bódz przepBywaBa obok nieznanych wysp, od których oderwaBo si kilka piróg. Czy zamierzaBy pu[ci si w pogoD, czy te| pBynBy aby wymieni towary? Nie majc co do tego pewno[ci, uznano, |e przybicie do brzegu byBoby bardzo ryzykowne. Zreszt szalupa 10 z |aglami wydtymi pomy[lnym wiatrem zostawiBa szybko pirogi daleko za sob. Dziewitego maja rozpoczBa si nagle straszliwa nawaBnica. O[lepiajce bByskawice nastpowaBy po sobie, jedne po drugich. Deszcz padaB z siB, o jakiej najgwaBtowniejsze burze naszej strefy klimatycznej nie daj wyobra|enia. ByBo niemo|liwo[ci wysuszy odzienie. Wtenczas Bligh wymy[liB, aby namoczy je w wodzie morskiej i nasyci sol, |eby doprowadzi do skóry troch ciepBa zabieranego przez deszcz. W ka|dym razie te ulewne deszcze, bdce przyczyn tylu cierpieD kapitana i jego towarzyszy, zaoszczdziBy im jednej z najstraszliwszych tortur  mk pragnienia, które upaB nie do wytrzymania szybko wywoBuje. Rankiem, 17 maja, po przej[ciach straszliwej burzy, rozlegBy si gBo[ne narzekania ludzi.  Kiedy[ zabraknie nam siBy na dotarcie do Nowej Holandii19  woBali nieszcz[nicy.  Przemoczeni przez deszcz, wycieDczeni ze zmczenia, nie mamy chwili odpoczynku! Czy| na póB |ywym z gBodu nie zwikszysz nam racji, kapitanie? Niewa|ne, |e nasze zapasy si wyczerpi! Zastpimy je bez trudu, gdy znajdziemy nowe, przybywajc do Nowej Holandii!  Nie zgadzam si  odparB Bligh.  Postpiliby[my jak szaleDcy. Jak to?! Przebyli[my dopiero okoBo poBow odlegBo[ci dzielcej nas od Australii, a wy ju| upadli[cie na duchu! Poza tym, czy sdzicie, |e bdzie mo|na Batwo znalez |ywno[ na wybrze|u Nowej Holandii? Nie znacie przecie| wcale tego kraju i jego mieszkaDców! I Bligh zaczB przedstawia z grubsza wBa[ciwo[ci ziemi, obyczaje krajowców, konieczno[ postarania si o podarunki, jakie nale|aBoby przygotowa na powitanie, wszystkie sprawy, które nauczyB si rozpoznawa podczas podró|owania z kapitanem Cookiem. Tym razem ponownie jego nieszcz[liwi kompani posBuchali go i w koDcu uspokoili si. Przez pitna[cie nastpnych dni niebo rozja[niaBo mocne sBoDce, które pozwoliBo na wysuszenie ubraD. Dwudziestego siódmego przebyli kipiele otaczajce wschodnie wybrze|e Nowej Holandii. Za tym koralowym pasem morze byBo spokojne, a widok kilku grup wysp z egzotyczn ro[linno[ci uradowaB ich spojrzenia. Po wyldowaniu posuwano si z ostro|no[ci w gBb ldu. Nie znaleziono |adnych [ladów tubylców oprócz starych miejsc po ogniskach. Mo|na wic byBo spdzi spokojn noc na ziemi. Jednak wszystkim doskwieraB gBód. Na szcz[cie jeden z marynarzy znalazB Bawic ostryg.20 Spo|ycie ich staBo si prawdziw uczt. Nastpnego dnia Bligh natrafiB w szalupie na szkBo powikszajce, krzesiwko i troch hubki. W ten sposób rozpalenie ognia w celu ugotowania dziczyzny lub ryb nie stanowiBo 11 problemu. Bligh postanowiB wówczas podzieli zaBog na trzy oddziaBy: jeden miaBby pod ochron Bódz, natomiast dwa pozostaBe nale|aBo wysBa na poszukiwania |ywno[ci. Jednak wikszo[ ludzi sarkaBa z rozgoryczeniem, o[wiadczajc, |e wol raczej obywa si bez obiadu ni| nara|a swe |ycie w tej krainie. Jeden z nich, bardziej porywczy i zdenerwowany od swoich kompanów, posunB si a| do tego, |e powiedziaB kapitanowi:  Wszyscy ludzie s równi i nie rozumiem, dlaczego pan ma zawsze pozostawa aby wypoczywa! Je[li jest pan gBodny, niech pan idzie poszuka jakiego[ jedzenia! Je[li idzie o zaBatwienie spraw na miejscu, w peBni pana zastpi! Bligh, rozumiejc, |e ten duch buntowniczy musi by natychmiast powstrzymany, chwyciB kordelasy i rzucajc jeden z nich pod nogi rebelianta, krzyknB:  BroD si, inaczej zabij ci jak psa! Ta stanowcza postawa spowodowaBa, |e buntownik zamilkB i ogólne niezadowolenie ucichBo. Podczas pobytu na ldzie zaBoga szalupy zbieraBa w obfito[ci ostrygi20, przegrzebki21 i sBodk wod. Z dwóch oddziaBów, wysBanych do cie[niny Endeavour na polowania na |óBwie i noddisy,22 pierwszy powróciB z pustymi rkami. Drugi przyniósB sze[ noddisów, lecz zBapaBby ich o wiele wicej, gdyby nie zawzito[ jednego z my[liwych, który, oddaliwszy si od swoich kompanów, przestraszyB te ptaki. CzBowiek ten du|o pózniej przyznaB, |e zBapaB i przywBaszczyB sobie dziewi z nich i zjadB je na surowo na miejscu. ByBo rzecz pewn, |e Bligh i jego towarzysze zginliby bez |ywno[ci i sBodkiej wody, które znalezli niedawno na wybrze|u Nowej Holandii. Poza tym wszyscy byli w opBakanym stanie  wyndzniali i wyczerpani  byli caBkowicie podobni do trupów. Podró| po peBnym morzu w drodze na Timor nie byBa niczym innym, jak bolesnym powtórzeniem cierpieD, jakich doznali ci nieszcz[nicy wcze[niej, przed osigniciem wybrze|y Nowej Holandii. Nawet siBa wytrzymaBo[ci osBabBa u wszystkich bez wyjtku. Pod koniec ka|dego dnia nogi ich byBy nabrzmiaBe. W tym stanie kraDcowego osBabienia dodatkowo byli przytBaczani przez prawie ustawiczn senno[. ByBy to oznaki zwiastujce [mier, która mogBa wkrótce nadej[. Dlatego te| Bligh, spostrzegBszy to, rozdawaB podwójne racje najbardziej wycieDczonym, starajc si przywróci im nieco nadziei. Nareszcie rankiem, 12 czerwca, po trzech tysicach sze[ciuset osiemnastu milach23 podró|y morskiej, koDczcej si w tak przera|ajcych warunkach, ukazaBy si wybrze|a Timoru. Przyjcie, jakie zgotowano Anglikom w Kupangu, byBo bardzo |yczliwe. Pozostali tam 12 dwa miesice, aby nabra siB. Nastpnie Bligh, zakupiwszy maBy szkuner, dotarB do Batawii,24 gdzie wsiadB na okrt pByncy do Anglii. ByB dzieD 14 marca 1790 roku, kiedy porzuceni z Bounty wysiedli na ld w Portsmouth. Opowie[ o torturach, jakie prze|yli, wzbudziBa powszechn |yczliwo[ dla nich i oburzenie wszystkich ludzi o dobrych sercach. Prawie natychmiast Admiralicja25 przystpiBa do wyposa|enia fregaty26 Pandore, posiadajcej dwadzie[cia cztery dziaBa i stu sze[dziesiciu ludzi zaBogi, i posBaBa j na poszukiwanie buntowników z Bounty. Tymczasem zobaczmy, co si z nimi do tej pory dziaBo. 13 III Buntownicy Po porzuceniu na peBnym morzu kapitana Bligha, buntownicy skierowali Bounty na Tahiti. Tego samego dnia dopBynli do Tubuai.27 Malowniczy wygld tej maBej wyspy, otoczonej pasem raf koralowych, skBaniaB Christiana do zej[cia na ni, lecz zbyt wrogie demonstracje tubylców nie pozwoliBy wyj[ na ld. Dnia 6 czerwca 1789 roku zarzucono kotwic w zatoce Matavai. Dla TahitaDczyków ponowne zobaczenie Bounty byBo niesBychan niespodziank. Buntownicy znów spotkali si tam z krajowcami, z którymi utrzymywali przyjazne stosunki w czasie poprzedniego postoju. Przedstawili im faBszyw opowie[, w której czsto padaBo nazwisko kapitana Cooka, którego TahitaDczycy zachowali w najlepszej p amici. 29 czerwca buntownicy powrócili na archipelag Tubuai i przeszukali kilka wysp poBo|onych poza szlakami Bodzi, na których ziemia byBaby do[ urodzajna, aby ich wy|ywi, i na których mogliby |y w caBkowitym bezpieczeDstwie. Wdrowali w ten sposób od archipelagu do archipelagu, dokonujc wszelkiego rodzaju rabunków i gwaBtów, które Christian bardzo rzadko umiaB powstrzymywa. Nastpnie, pocignici jeszcze raz urodzajno[ci Tahiti, przyjemnymi i Bagodnymi obyczajami tubylców, powrócili do zatoki Matavai. Tam dwie trzecie zaBogi zeszBo natychmiast na ld. Lecz tego samego wieczora Bounty podniósB kotwic i zniknB, zanim pozostali na ldzie marynarze mogli przeczu zamiar Christiana, który postanowiB odpByn bez nich. Ci ludzie, zdradzeni przez swoich towarzyszy, bez wikszego |alu osiedlili si w ró|nych cz[ciach wyspy. Bosman Stewart i midshipman Peter Heywood, dwaj oficerowie, których Christian wyBczyB spod wyroku wydanego na Bligha i zabraB ze sob wbrew ich woli, pozostali w Matavai, przy królu Tippao. Tam wkrótce Stewart po[lubiB jego siostr. Morrison i Millward pozostali przy naczelniku Péno, który przyjB ich dobrze. Je[li idzie o innych marynarzy, ci rozproszyli si w gBbi wyspy i nie ocigali si z po[lubieniem Tahitanek. Churchill i pewien furiat, nazywajcy si Thompson, po dokonaniu ró|norakich wystpków, w koDcu doprowadzili midzy sob do bijatyki. Churchill zostaB zamordowany w tej walce, a Thompson ukamienowany przez tubylców. W ten sposób zginBo dwóch rebeliantów, którzy mieli najwikszy udziaB w buncie. Inni, przeciwnie, potrafili zachowywa 14 si dobrze i byli wrcz ubóstwiani przez TahitaDczyków. Tymczasem Morrison i Millward cigle widzieli zawieszon nad swymi gBowami kar i nie mogli |y spokojnie na tej wyspie, gdzie Batwo mo|na byBo ich znalez. Zaprojektowali wic zbudowanie jakiego[ szkunera, na którym spróbowaliby dopByn do Batawii i tym sposobem ukry si w cywilizowanym [wiecie. Z o[mioma swoimi kompanami, bez |adnych narzdzi ciesielskich zbudowali, nie bez trudno[ci, maBy statek, który nazwali Resolution. Zacumowali go w zatoce za jednym z cypli, noszcym nazw Venus. Jednak puszczenie si na morze uniemo|liwiaB im brak |agli, których nie daBo si sporzdzi goBymi rkami. W tym samym czasie Stewart i Peter Heywood, pewni swej niewinno[ci, |yli spokojnie. Pierwszy uprawiaB ogródek, drugi za[ zbieraB materiaBy do sBownika, który pózniej okazaB si wielk pomoc dla misjonarzy angielskich. *** UpBynBo osiemna[cie miesicy, kiedy 23 marca 1791 roku pewien okrt opBynB cypel Venus i zatrzymaB si w zatoce Matavai. ByBa to Pandore, wysBana przez Admiralicj angielsk na poszukiwania buntowników. Heywood i Stewart pospieszyli na pokBad odda si w rce sprawiedliwo[ci. Wymienili swoje nazwiska i stopnie, o[wiadczyli, |e nie brali |adnego udziaBu w buncie. Jednak nie uwierzono im i bez przeprowadzenia najmniejszego [ledztwa zakuto w kajdany, podobnie zreszt jak wszystkich ich towarzyszy. Traktowani z okrucieDstwem jak najbardziej oburzajcym, zakuci w BaDcuchy, zagro|eni rozstrzelaniem, je|eliby posBugiwali si w rozmowach midzy sob jzykiem tahitaDskim, zostali zamknici w dBugiej na jedena[cie stóp klatce, postawionej na kraDcu tylnego mostku, a której miBo[nik mitologii z pewno[ci nadaBby miano  puszka Pandory .28 19 maja Pandore i posiadajcy ju| |agle Resolution ponownie wypBynBy w morze. W cigu trzech miesicy te dwa statki przeciBy na wskro[ archipelag Wysp Przyjacielskich, gdzie, jak przypuszczano, mógB si schroni Christian i pozostali buntownicy. Resolution, majcy maBe zanurzenie, oddawaB nawet wielkie usBugi podczas tych poszukiwaD, lecz zaginB w okolicach wyspy Chatam. Chocia| Pandore przez kilka dni pozostawaBa w pobli|u, o zagubionym statku , ani te| o piciu marynarzach peBnicych na nim sBu|b, nigdy ju| nie usByszano. Pandore, z wizniami na pokBadzie, ponownie wziBa kurs na Europ. Jednak w cie[ninie Torresa29 uderzyBa w jak[ podwodn skaB koralow i zatonBa prawie natychmiast z 15 trzydziestu jeden marynarzami i czterema buntownikami. ZaBoga i wizniowie, którzy uniknli katastrofy, zdoBali dotrze na piaszczyst wysepk. Tam oficerowie i marynarze mogli schroni si pod ocalaBymi namiotami. Rebelianci tymczasem, wystawieni na |ar bdcego cigle w zenicie sBoDca, aby znalez troch ukojenia, zmuszeni byli zakopywa si a| po szyj w piasek. Rozbitkowie pozostawali na tej wysepce przez kilka dni. Nastpnie wszyscy, w szalupach z Pandore, dotarli na Timor. Pomimo ci|kich okoliczno[ci bardzo surowy nadzór nad buntownikami nie byB ani na moment zaniechany. Po dotarciu, w czerwcu 1792 roku, do Anglii, buntownicy stanli przed rad wojenn, której przewodniczyB admiraB Hood.30 Rozprawy trwaBy sze[ dni i zakoDczyBy si uniewinnieniem czterech oskar|onych oraz skazaniem na [mier sze[ciu pozostaBych, tak, aby karygodny wystpek dezercji i porwania powierzonego ich opiece statku zapadB w pamici innych. Czterech skazanych zostaBo powieszonych na pokBadzie okrtu wojennego. Dwaj inni, Stewart i Peter Heywood, których niewinno[ wreszcie uznano, zostali uBaskawieni. Lecz co si staBo z Bounty? Czy ulegB katastrofie wraz z pozostaBymi buntownikami? Tego nikt nie wiedziaB. *** W roku 1814, po upBywie dwudziestu piciu lat od wydarzeD, którymi rozpoczynaBo si to opowiadanie, dwa angielskie okrty wojenne, pod dowództwem kapitana Stainesa, kr|yBy po Oceanii. ZnajdowaBy si na poBudnie od archipelagu NiebezpieczeDstw,31 gdy z pokBadu ich zobaczono pewn górzyst, wulkaniczn wysp, któr odkryB Carteret32 podczas swej podró|y dookoBa [wiata i której nadaB nazw Pitcairn. ByB to sto|ek, prawie bez wybrze|a, wznoszcy si stromo ponad morze, pokryty a| do samego wierzchoBka lasami palmowymi i drzewami chlebowymi. Do tej pory wyspa ta nigdy nie zostaBa dokBadnie zbadana. Znajduje si ona o tysic dwie[cie mil od Tahiti, na 25° 4 szeroko[ci poBudniowej i 180° 8 dBugo[ci zachodniej, i nie mierzy wicej ni| cztery i póB mili w obwodzie i póBtorej mili wzdBu| gBównej osi. Nikt z zaBogi nie wiedziaB, |e to o niej wcze[niej donosiB Carteret. Kapitan Staines postanowiB wic j zbada i szukaB wBa[nie stosownego miejsca do przybicia. Gdy zbli|yB si do brzegu, jak|e byB zaskoczony, dostrzegBszy chatki, plantacje, a na pla|y dwóch krajowców, którzy po spuszczeniu Bodzi na morze i zrcznym przebyciu przyboju,33 skierowali si ku jego 16 okrtowi. Lecz jego zdumienie naprawd nie miaBo granic, gdy usByszaB takie oto sBowa, wypowiedziane wspaniaB angielszczyzn:  Hej, wy tam! Rzucie cum, aby[my mogli wdrapa si na statek! Dwaj krzepcy wio[larze z Batwo[ci dostali si na pokBad, gdzie natychmiast zostali otoczeni przez osBupiaBych marynarzy, którzy zasypali ich gradem pytaD. Ci jednak nie wiedzieli, co odpowiedzie. Doprowadzeni przed dowódc, zostali wic systematycznie przesBuchani.  Kim jeste[cie?  Ja nazywam si Fletcher Christian, a mój towarzysz  Young. Te nazwiska nic nie mówiBy kapitanowi Stainesowi, któremu nie przyszBo nawet na my[l, |e mog mie one co[ wspólnego z buntownikami z Bounty.  Od kiedy tu przebywacie?  Tutaj si urodzili[my.  Ile macie lat?  Ja mam dwadzie[cia pi  odpowiedziaB Christian  a Young osiemna[cie.  Wasi rodzice znalezli si na tej wyspie po katastrofie jakiego[ statku? Christian przekazaB wówczas kapitanowi Stainesowi wiarygodne i wzruszajce wyznanie. Oto jego gBówne zarysy: Opu[ciwszy Tahiti, gdzie pozostawiB dwudziestu jeden towarzyszy, Christian, majc na pokBadzie Bounty sprawozdanie z podró|y kapitana Cartereta, skierowaB si prosto na wysp Pitcairn, która, dziki swemu usytuowaniu, zdawaBa si nadawa na punkt docelowy, jaki sobie wyznaczyB. Jeszcze dwudziestu o[miu ludzi skBadaBo si na zaBog Bounty. Byli to: Christian, aspirant Young, siedmiu marynarzy, sze[ciu wzitych z Tahiti tubylców, w tym trzech z |onami, jedno sze[ciomiesiczne dziecko, oraz trzech m|czyzn i sze[ kobiet, mieszkaDców Rubuai. Aby nie zosta odkrytymi, pierwszym staraniem Christiana i jego przyjacióB po przybyciu na wysp Pitcairn byBo zniszczenie Bounty. Niewtpliwie stracili przez to mo|liwo[ opuszczenia wyspy, lecz tego wymagaBy wzgldy ich bezpieczeDstwa. Stworzenie tej maBej kolonii, zBo|onej z ludzi poBczonych tylko wspóBodpowiedzialno[ci za zbrodni, dokonywaBo si nie bez trudno[ci. Wkrótce te| zaczBy si krwawe awantury midzy TahitaDczykami a Anglikami. Tote| do roku 1794 przetrwaBo jedynie czterech buntowników, a wszyscy TahitaDczycy zostali wymordowani. Christian zginB od no|a jednego z krajowców, którego sam sprowadziB do domu. Jeden z Anglików, który znalazB sposób na wytwarzanie alkoholu z korzeni miejscowych 17 ro[lin, ulegB naBogowi i gBupiaB coraz bardziej, a| wreszcie, dostawszy napadu delirium tremens,34 zakoDczyB |ywot, rzucajc si do morza z wysokiego brzegu. Inny, nkany napadami szaBu, rzuciB si na Younga i jednego z marynarzy, Johna Adamsa, który zmuszony byB go zabi. W roku 1800, w wyniku gwaBtownego ataku astmy zmarB Young. John Adams zostaB wtedy ostatnim |yjcym czBonkiem zbuntowanej zaBogi. Pozostawszy sam z kilkoma kobietami i dwadzie[ciorgiem dzieci, urodzonych ze zwizków jego towarzyszy z Tahitankami, John Adams do gBbi zmieniB swój charakter. MiaB wówczas zaledwie trzydzie[ci sze[ lat, lecz od dBu|szego czasu byB [wiadkiem tylu gwaBtów i rzezi, zdoBaB pozna natur ludzk z tak ponurej strony, |e zaczB zastanawia si nad sob i byB gotów zmieni si na lepsze. W zachowanej na wyspie bibliotece z Bounty znajdowaBa si Biblia i kilka ksi|eczek do nabo|eDstwa. John Adams, który czytaB je |arliwie, nawróciB si, wychowaB we wspaniaBych zasadach mBode pokolenie, uwa|ajce go za ksidza, i staB si w wielu sprawach ustawodawc, arcykapBanem, a nawet, rzec by mo|na, królem Pitcairn. Jednak|e, a| do roku 1814, zamieszki powtarzaBy si. W roku 1795 pewien statek zbli|yB si do Pitcairn  czterech ocalaBych z Bounty schowaBo si w niedostpnych lasach i odwa|yBo si powróci do zatoki dopiero po odpByniciu okrtu. W taki sam sposób zachowano ostro|no[ w 1808 roku, kiedy na wyspie wyldowaB pewien amerykaDski kapitan, który to przywBaszczyB sobie znaleziony tam chronometr i busol.35 WysBaB je nastpnie Admiralicji angielskiej, lecz ta nie zareagowaBa na widok tych szcztków z Bounty. Jest prawd, |e w tym czasie w Europie bardziej zajmowano si innymi problemami. Tak brzmiaBo opowiadanie przedstawione kapitanowi Stainesowi przez dwóch tubylców, Anglików po swych ojcach. Jeden z nich byB synem Christiana a drugi  synem Younga. Lecz kiedy Staines chciaB zobaczy Johna Adamsa, ten odmówiB przyj[cia na statek, zanim nie dowie si, co si z nim stanie. Kapitan zapewniB mBodych ludzi, |e John Adams jest chroniony przez przepisy, poniewa| ju| dwadzie[cia pi lat upBynBo od czasu buntu na Bounty. Staines przybiB do brzegu i po wyj[ciu na ld zostaB przyjty przez ludno[ zBo|on z czterdziestu sze[ciu dorosBych i wielkiej liczby dzieci. Wszyscy byli wysocy i |ywotni, o wyraznie zaznaczonym angielskim typie. Szczególnie dziewczyny byBy nadzwyczaj pikne, a ich skromno[ podkre[laBa ich czarujcy charakter. Prawa obowizujce na wyspie byBy bardzo proste. W wykazie ich zanotowano, |e ka|dy zyskuje przez swoj prac. Pienidz nie byB znany  wszystkie transakcje odbywaBy si 18 poprzez wymian. Na wyspie nie byBo jedynie towarów przemysBowych, poniewa| brakowaBo tam surowców. Obszerne kapelusze i przepaski z traw stanowiBy caBy strój mieszkaDców. Ich gBównymi zajciami byBo ryboBówstwo i uprawa ziemi. Zluby odbywaBy si tylko za zezwoleniem Adamsa i dopiero wtedy, kiedy m|czyzna wykarczowaB i uprawiB obszar na tyle rozlegBy, by zapewni wy|ywienie swej przyszBej rodzinie. Kapitan Staines, po udokumentowaniu tego, co dziaBo si na owej wyspie, zagubionej w tych mniej uczszczanych rejonach Pacyfiku, wyruszyB w morze i powróciB do Europy. Od tego czasu czcigodny John Adams powoli koDczyB swe tak burzliwe |ycie. UmarB w roku 1829 i zostaB zastpiony przez wielebnego George a Nobbsa, który na wyspie sprawowaB jeszcze funkcje pastora, lekarza i nauczyciela szkolnego. W roku 1853 potomkowie buntowników z Bounty liczyli sto siedemdziesit osób. Od tego momentu ilo[ ludzi powikszaBa si i staBa si wreszcie tak du|a, |e trzy lata pózniej znaczna cz[ z nich musiaBa osiedli si na wyspie Norfolk,36 która do tej pory sBu|yBa jako o[rodek dla skazaDców. Jednak cz[ emigrantów tskniBa za Pitcairn, mimo |e wyspa Norfolk byBa cztery razy wiksza, jej gleba wyjtkowo urodzajna, a tamtejsze warunki bytowania du|o Batwiejsze. Pod koniec drugiego roku pobytu na niej wiele rodzin powróciBo na Pitcairn, gdzie dalej |yli pomy[lnie. Taki jest wBa[nie koniec przygody, która rozpoczBa si w jak|e dramatyczny sposób. Wcze[niej buntownicy, mordercy, szaleDcy  teraz, uksztaBtowani przez zasady moralno[ci chrze[cijaDskiej i nauki przekazywane przez jednego biednego, nawróconego marynarza, wysp Pitcairn zamieszkiwali ludzie Bagodni, go[cinni, szcz[liwi, u których spotyka si obyczaje patriarchalne znane z poprzednich stuleci. P rz yp i s y 1 Cook James (1728-1779) - sBawny |eglarz angielski; odbyB trzy wielkie podró|e (ostatni rozpoczB w 1776 roku), dokonaB wielu odkry geograficznych; zostaB zamordowany na Hawajach. 2 drzewo chlebowe (Artocarpus communis) - drzewo do 15 m wysoko[ci o du|ych li[ciach; rodzi kuliste owoce o wadze do 2 kg, jadalne w ró|nych postaciach; przypieczone, posiadaj smak chleba; wystpuje w pBd. -wsch. Azji i Melanezji. 3 Indie Zachodnie - u|ywana prze dBugi czas nazwa Ameryki. 4 Wyspy Przyjacielskie - nazwa nadana przez Jamesa Cooka; aktualnie 19 Wyspy Tonga. 5 midshipman (ang.) - asystent pokBadowy. 6 hamak - pBat tkaniny zawieszony za pomoc lin midzy elementami konstrukcji na |aglowcu; sBu|y jako Bó|ko. 7 reja - poziome drzewce masztu sBu|ce do mocowania |agli; bezanmaszt - tylny maszt na |aglowcu wielomasztowym. 8 dziewicioogonowy kot - (ang. dosBownie cat of nine tails) - narzdzie o dziewiciu rzemykach sBu|ce do wymierzania kary chBosty na |aglowcach angielskich. 9 funt - jednostka wagi, tu: funt angielski równy 0,454 kg. 10 pugilares - rodzaj kieszonkowej teczki z przegródkami na banknoty, papiery. 11 sekstans, sekstant - przyrzd nawigacyjny do okre[lania poBo|enia statku na podstawie pomiaru wysoko[ci ciaB niebieskich. 12 pitna[cie cali - czyli okoBo 40 cm. 13 stopa - jednostka dBugo[ci równa okoBo 0,305 m. 14 Tongatapu - wyspa wchodzca w skBad archipelagu Tonga. 15 Timor - wyspa na póBnocny zachód od Australii, obecnie nale|y do Indonezji. 16 galon - angielska jednostka objto[ci równa 4,546 litra. 17 Hippomenes - bohater z mitologii greckiej; w wy[cigu z Atalant, aby wygra, rzucaB za siebie zBote jabBka otrzymane od Afrodyty, które podnosiBa Atalanta przez co traciBa czas i przegraBa wy[cig. 18 pinta - (ang. pint) - jednostka objto[ci u|ywana m.in. w Ameryce i Anglii, równa 1/8 galona, czyli okoBo 0.56 litra; wiartka pinty równa si okoBo 150 g cieczy. 19 Nowa Holandia - dawna nazwa Australii, wprowadzona w 1644 roku przez Tasmana. 20 ostryga (Ostrea) - rodzaj miczaka, o muszli kolistej lub owalnej, dochodzcej do 15 cm; zamieszkuje wszystkie morza [wiata; jadalna, okoBo 10 gatunków ma wiksze znaczenie gospodarcze. 21 przegrzebek (Pecten) - rodzaj miczaka o muszli dochodzcej do 20 cm [rednicy; |yje w morzach póBnocn```ych; wiele gatunków jadalnych. 22 noddis - gatunek mewy |yjcej na tropikalnych wyspach. 20 23 mila - jednostka dBugo[ci, tu: mila morska równa 1852 m. 24 Batawia - miasto na Wyspie Jawa, stolica Indonezji, obecna nazwa D|akarta. 25 Admiralicja - w Wielkiej Brytanii do 1964 roku departament rzdowy sprawujcy funkcje ministerstwa marynarki wojennej. 26 Fregata - statek |aglowy o o|aglowaniu rejowym, czsto wojenny. 27 Tubuai - wyspa w archipelagu o tej samej nazwie, nale|cym do Polinezji Francuskiej i zwanym Wyspami PoBudniowymi; archipelag poBo|ony jest na zachód od Wysp Cooka. 28 puszka Pandory - w przeno[ni: zródBo nie koDczcych si utrapieD. Pandora, jako pierwsza kobieta otrzymaBa od Zeusa puszk, w której byBy zamknite przez bogów sposoby unieszcz[liwiania ludzi; puszk otworzyB Epimeteusz, m| Pandory; wtedy wyfrunBy na [wiat wszystkie nieszcz[cia oprócz Nadziei. 29 cie[nina Torresa - cie[nina pomidzy Australi a Now Gwine. 30 Hood Samuel (1724-1816) - admiraB angielski, odznaczyB si w wojnie domowej w Stanach Zjednoczonych; w 1793 r. zdobyB port Tulon, w 1794 r. Korsyk. 31 Archipelag NiebezpieczeDstw - obecnie stanowi cz[ Wysp Cooka. 32 Carteret Philip - oficer marynarki brytyjskiej; odkryB w roku 1767 wysp Pitcairn. 33 przybój - du|a fala uderzajca o brzeg. 34 delirium tremens, biaBa gorczka - choroba psychiczna u naBogowych alkoholików, objawia si dr|eniem mi[ni, halucynacjami, agresywno[ci. 35 chronometr - przeno[ny zegar o du|ej dokBadno[ci, stosowany do pomiarów w astronomii, geodezji, nawigacji; zbudowany w 1759 r. przez J. Harrisona; busola, kompas - przyrzd wskazujcy strony [wiata. 36 Norfolk - wyspa pomidzy Australi a Now Kaledoni. 21

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jules Verne Buntownicy z Bounty PL
Juliusz Verne Wspomnienie Szkocji (wiersz) [pl]
Juliusz Verne Jeden dzień dziennikarza amerykańskiego w 2890 roku [pl]
Jules Verne W sprawie Giganta PL
Jules Verne Dramat w przestworzach PL
verne revoltes bounty
Jules Verne Do morfiny PL
Jules Verne Gil Braltar PL
Jules Verne XXIX wiek PL
Jules Verne Wspomnienie Szkocji PL
Verne Juliusz Buntownicy Z Bo

więcej podobnych podstron