na celu określenia najlepszych dróg strategicznych w przyłączonym kraju. W trakcie dalszych podróży realizował różnorakie zadania badawcze, wiele z nich wspierane były również przez dowództwo wojskowe. Pierwsze raporty podające informacje o odkryciach i wynikach badań naukowych docierały do instytucji i towarzystw naukowych rosyjskich. Badacze zainteresowani rezultatami prac Barszczewskiego weszli z nim w bliższy kontakt i zaproponowali współpracę. Pierwszą wyprawę do której zaproszono Leona Barszczewskiego zorganizowała Rosyjska Akademia Nauk, a kierował nią profesor i kustosz muzeum Akademii Nauk Rusów.
Na wyprawę wyruszyli wiosną 1877 a trwała ona kilka miesięcy i celem jej było dokładne zbadanie gór okalających Samarkandę. Chciał poznać groźną potęgę gór - jak napisał w pamiętniku: „ Muszę poznać te góry, muszę wydrzeć im skarby i zmusić olbrzymy do służby człowiekowi”.Badał florę i faunę nawiązywał kontakty z mieszkającą tam ludnością, jej zajęcia i obyczaje. Zwrócił uwagę, że dotychczasowe opisy tych gór nie odpowiadają rzeczywistości, że zbocza gór nie są porośnięte lasami. Zaobserwował, że tylko u podnóża gór Samarkandzkich dorodny drzewostan występuje nad rzeczkami , źródłami i stawami. Drzewa, które nazwał czynary i kargacze były tak duże i rozłożyste, że w cieniu tylko jednego mogło obozować przeszło pięćdziesiąt osób. Niektóre zbocza były porośnięte drzewami pistacjowymi, większość zboczy, wierzchołków i szczytów była naga, skalista, wapienna. Nad dolinami rzeczek usadowiły się kiszłakiczyli wioski przylepione do zboczy. Domy tych góralizbudowane były z kamienia i gliny, były niskie bez okien i kominów i posiadały płaskie dachy. Pola należące do wioski były źle uprawiane, pszenicę i żyto niszczył panoszący się perz. Narzędziem służącym do uprawy gleby była motyka. Wszystkie te spostrzeżenia Barszczewski pilnie notował, by następnie korygować wiadomości zaczerpnięte z książek.
Wyniki omówionej wyprawy tak opisał w swoim pamiętniku Barszczewski:” W latach 1877-1879 odbyłem szereg wycieczek górskich w pobliżu Samarkandy, gdzie na lewym brzegu Zarawszanu dokonałem odkrycia wielu bogactw kopalnianych, jak <turkusów, grafitu, granatów, górskiego kryształu, rudy żelaznej i ołowianej, srebra, węgla kamiennego. Wówczas pomagałem ekspedycji naukowej kustosza muzeum Akademii Nauk Rusowa>.
Po powrocie z opisanej wyprawy z Rusowem otrzymał Leon Barszczewski od władz wojskowych zadanie odnalezienie dogodnej drogi przez Afganistan do Indii. Kilka miesięcy upłynęło mu na badaniu dróg z Samarkandy przez Bucharę do rzeki Amu-Darii a następnie do miasta Mazari-Szerifii-Kabulu i Indii. Z tej wyprawy pozostał tylko raport złożony dowództwu wojskowemu w 1878 roku /Puti ot Arnu Darii k Mazar-i Szarifu/.
W następnym roku celem podróży Barszczewskiego było poznanie lodowców Azji Środkowej. Przygotowując się do tej wyprawy przestudiował dokładnie literaturę zawierającą informacje o powstawaniu i zanikaniu lodowców, poszukiwał przewodników znających drogę i obszary zalegania masywów lodowych. Trasa wyprawy wiodła z Samarkandy do Urgutu, Sangilżamanu ( co znaczy: Zły kamień), dalej przez jeziora Marguzowskie, dorzeczem Woru, przez Dukadau dotarł do lodowca Mura, stąd zszedł do Buchary i wzdłuż rzeki Karatag-Darii dotarł do miasta Karatag. Dalej powędrował do fortecy Regar, do miasta Sarydżuj i do Tonołat-Darii. Wspinając się wyżej i wyżej spotykając po drodze liczne przeszkody, dotarli na wzniesienie , którego szczyt znajdował się ponad chmurami i wtedy przewodnik oznajmił, że znajdują się na zboczu lodowca MURA. Barszczewski obszedł go i dokładnie zbadał, wykonał serię fotografii, bowiem piękno i groza lodowca oczarowały go w najwyższym stopniu. W drodze powrotnej błądząc trochę dotarli w stronę rzeki Chanak i znaleźli się wraz z przewodnikiem na lodowcu Gawa-Hissari, który okazał się jeszcze większy piękniejszy i groźny jednocześnie, że podróżnik nasz postanowił również uwiecznić go na fotografii. Podróżnicy dotarli niemal do szczytu lodowca, lecz tu w panujące głębokiej mgle koń Barszczewskiego potknął się i wraz z jeźdźcem runął w przepaść. Towarzysze nie mogli ich odnaleźć i po długich poszukiwaniach wrócili do Samarkandy. Rannego Barszczewskiego wyratowali koczownicy pasący swe stada nad rzeką Aku-Su, przetransportowali do wsi, gdzie podróżnik lecząc się sam, po kilku tygodniach powrócił do Samarkandy.
Do opisanych lodowców Barszczewski powracał kilkakrotnie w celu dokładnego ich