Vanish - Altered Insanity
2020 Fast Bali
Vanish to przedstawiciel niemieckiego melodyjnego power metalu w przestrzennej, syntezatorowej scenerii, przypominającej wręcz uniwersum. Kapela również chętnie wykorzystuje wycieczki w stronę nowocześniejszych odmian metalu. Robią to bez przesady i z dużym wy czuciem, co daje dość przyjemny efekt. Takie też kompozycje znalazły się na omawianej płytce. Zresztą znane z poprzednich wydawnictw'. Bowiem "Ałtered Insanity" to jedynie antrakt, czyli EPka. gdzie wyeksponowane są utwory, w których udzielali się goście. W "The Pale King" możemy usłyszeć świetny głos Alicji Mroczka. W kolejnym "We Beconte What We Are" muzycznego obieżyświata Tima "Rippera" Owen-sa. Z kolei w "Dishelief usłyszymy Bena Galstera, aby w "The Grand Design" cieszyć się z obecności Ralfa Scheepersa. Płytkę domyka ciekawe wykonanie utworu Black Sabbath ”Heaven And Heli”, który został nagrany na płytę będącą tri-butem dla Ronnie J. Dio. Mimo, że krążek to ciekawostka, uzupełnienie do dyskografii Vanish, to zainteresowanie nim jest warte gry, bowiem nie dość, że zawiera niezłą muzykę to. wykonana jest w ciekawych interpretacjach.
Vanishmg Point - Dead Elysium
2020 AFM
Vanishing Point to kapela, którą zaliczają do melodyjnego progresywnego power metalu. Ja z uporem maniaka traktuję ich jak zwykłych przedstawicieli melodyjnego power metalu. Niemniej ich power metal zagrany jest wyśmienicie, ambitnie i z wysoką kulturą muzyczną. Australijczycy z swoistym konsekwentnie starają się aby ich muzyka była bezpośrednia i bez problemów trafiała do każdego ze słuchaczy. Kompozycje są wymyślone z niezwykłą precyzją i dbałością, do tego perfekcyjnie zaaranżowane. Każdy z utworów ma swoją melodię, która przykuwa uwagę i to ona jest najważniejsza w perspektywie całego albumu. Niemniej rządzą na nim gitary, które brzmią mocno, wyraziście, lekko nowocześnie, acz równocześnie uwypuklają melodię. Popisy solowe robią również spore wrażenie. Sekcja rytmiczna jest w punkt i bardzo wyrazista, tworząc bardzo solidne fundamenty. Oczywiście są klawisze ale wybrzmie-wają w konkretnych momentach i bez szaleństw. Wodzirejem całości jest wokalista, ze swoim bardzo mocnym i pewnym głosem, który podkreśla wszystkie walor)' muzyki Vanishing Point. Muzycy grają jak z nut, bardzo pewnie, wręcz perfekcyjnie. Być może właśnie ta precyzja jest powodem, że formację zaliczają do progresywnego power metalu. Nie jest to jednak zimna i wy kalkulowana perfekcja. W wykonaniu Australijczyków, jak i w samej muzyce jest wiele luzu i emocji. To właśnie to, ostatecznie nadaje muzyce Vanishing Point wyrazistego sznytu. "Dead Elysium" przez cały krążek słucha się z dużą ciekawością oraz przyjemnością. Każde wydawnictwo traktuję jako całość, przynajmniej próbuję, i ogarnia mnie satysfakcja, gdy jakiś zespół sprosta tym wymogom. Dla mnie jest to informacja, że wykonawca nie zebrał jakichś przypadkowych utworów a pomyślał nad całokształtem albumu. Być może, każdy utwór ma swoją historię ale ma też konkretne miejsce w większej całości. Dla mnie to duży plus. Te wszystkie warunki spełnia również "Dead Elysium". Niemniej problemy r-odzą się gdy pomysły na poszczególne kompozycje zdają się na tym samym poziomie, wtedy ciężko wyróżnić którąś z nich. Mogą się wtedy rodzić podejrzenia czy wyta-czająco uważnie wysłuchuję danego materiału. Jednak w wypadku "Dead Elysium" mogę zapewnić, że wysłuchałem to wydawnictwo wielokrotnie i uważam, że każda kompozycja jest napisana wyśmienicie a wykonana wręcz fantastycznie, oczywiście jak na swroją gatunek. Także jak ktoś lubi ambitny melodyjny power metal spokojnie może sięgnąć po ten album. Nie zawiedzie się. (4)
Venator/Angel Blade - Paradiser/ Angel Blade
2020 Dying Victin»
Dying Victims podsuwa fanom tradycyjnego metalu fajny split. Austriacki Venator prezentuje debiutancką EP "Paradiser". dostępną też oddzielnie na kasecie i na kompakcie. Materiał Angel Blade z Niemiec to ich pierwsze demo, wydane również oddzielnie na taśmie. Ten nośnik pasuje do takiego grania idealnie, ale winyl jest jeszcze lepszy, przenosząc nas we wczesne lata 80., kiedy nakładem takich wytwórni jak choćby GAMA. Mausoleum. Ebony czy Scratch każdego miesiąca wychodziły ciekawe longplaye z klasycznym heavy. Dying Victims Pro-ductions hołduje tym samym zasadom, wybierając młode, zwykle świetnie grające zespoły. Nie inaczej jest na tym Splicie. Strona A to trzy numery Venator: szybkie, mocne i melodyjne, ze szczególnym wskazaniem na "Creatures Front The Sea”. Trochę doskwiera mi tu plastikowy, cyfrowy sound -słychać, że nie jest to nagranie z lat 80., jednak poziom muzyczny rekompensuje to niedociągnięcie. Strona B muzycznie jest znacznie ciekawsza, bowiem Angel Blade inspirują się nurtem NWOBHM oraz sceną skandynawską wczesnych lat 80. zespołami takimi jak Gotham City czy Syron Vanes. Świetny, dynamiczny opener "Rock Nights", brzmiący jakby powstał gdzieś pod koniec 1979 roku, początkowo balladowy "Blast Front The Past" z dynamicznym Maide-nowaniem pod koniec i zadziornym śpiewem oraz miarowy "Angel Blatle" z długą, melodyjną solówką i dla odmiany wyższymi wokalami - trudno się od tego oderwać! Całość na: (5), chociaż Angel Blade zrobili na mnie zdecydowanie lepsze wrażenie i to na ich kolejne wydawnictwo będę czekać.
Wojciech Cham ryk
Veonity - Sottows
2020 Scariet
Veonity właśnie wydał swój czwarty album. Znalazł się na nim typowy dynamiczny oraz melodyjny power metal, który' we wczesnych latach 2000 zyskałby szerszy rozgłos. Teraz brzmi to, jak jedno z wielu wydawnictw, choć pewnej klasy nie można zarzucić ani muzyce ani zespołowi. Kompozycje są konkretne, skondensowane i bezpośrednie. Niosą w sobie również różnorodność, choć jak dla mnie w bardzo bezpiecznym wymiarze. Na tę chwilę płyta zdaje się bardzo dobrym tłem do wszelakich zajęć lub do miłego wypełnienia sobie czasu. Nie da się ukryć, że poszczególne kawałki łatwo w-padają w ucho. Tak samo jak tego. że szwedzcy muzycy przyłożyli się do nich, wkładając w nie sporą dawkę serca, pracy i talentu. Wykonanie jest również zawodowe. Niemniej nie zmienia to faktu, że "Sorrows" nie niesie ze sobą efektu "wow" lub nie przyprawia ciała o gęsią skórkę. Analizując zawartość płyty, uważam, że każdy z kawałków może stać się tym singlowym. Moją uwagę zwrócił typowy rozbrykany kawałek, ze speedowym zacięciem i wysokimi wokalami. "Free Again". Czasami lubię wrócić do takiego grania. Kolejnym był "War", niestety ten za bardzo kojarzył mi się z Sabatonem. Najbardziej świe-ży'm utworem wydaje się "Accept-ance" ze znakomitymi mrocznymi i mocnymi gitarami, choć o jakiejś zupełnej oryginalności nie ma mowy. Ogólnie za mało aby mówić o dobrej propozycji. Niemniej zdaję sobie sprawę, że dla niepoprawnych fanów melodyjnego power metalu, klasa wykonania tego albumu, wystarczy aby uznać go za znakomitość. Niestety' większość obierze go jak jeden z wielu. Ne zmieni tego nawet fakt. że tym razem pod względem istoty Szwedzi sięgnęli po głębsze treści dotyczące życia po śmierci i ogólnie dobra i zła. (3,5) to na tę chwilę dla mnie maks.
Ventas - Threads Of Fatality
2020 . Selt-Krłrascd
Veritas to muzyczny projekt, który' powitał w 2012 roku. jego główną postacią jest perkusista Mark Zonder. a jego prawą ręką jest wokalista Denny Anthony. Obaj są znakomitymi muzykami. Takich też dokooptowali sobie współpracowników, gitarzystę Grega Wenka oraz basistę Geno Alberico. Formację zalicza się do progresywnego heavv/power metalu. Jednak ich muzyce brakuje polotu znanego z progresywnego power metalu, nie ma też wygaru dotyczącego heavy metalu. Zdecydowanie bardziej pasuje mi do technicznie zagranego współczesnego hard rocka z elementami heavy metalu i progresywnego metalu. Kojarzy' mi się on ze schyłkowym okresem Queensryche z Geoffem Tatę oraz z solowymi projektami tegoż ostatniego. Nie są to najlepsze płyty na świecie. niestety tak samo jest z "Threads Of Fatality", choć nie tak źle jak z kolejnym przystankiem w karierze Tate’a nazwanym Operation: Mindcrime. Zanim jednak pociągniemy ten wątek, dokończmy sprawę muzycznych powiązań. Ze względu na wspomniane hard rockowe konotacje muzyka Yeritas kojarzy mi
RECENZJE