♦ „ECHA PŁOCKIE I ŁOMŻYŃSKIE” nr. 38 (116) z dn. 13(1) V 1899 s. 1
O KARETKACH POCZTOWYCH I ŻYDOWSKICH,
CZYLI TAK ZWANYCH OMNIBUSACH,
(pisownia i interpunkcja oryginalna z 1899 r.)
Nasz gród wysoki i jego bliższe okolice przez czas zimowych miesięcy są prawie zupełnie odcięte od świata. Dobrze jeszcze, jeśli szara Wisła pokryta jest lodem, wtedy łatwo przeprawić się przez rzekę, a następnie dostać się można jako tako do Kutna 6 mil1 [-51,2 km] karetką lub sankami, ale gdy Wisła pełna jest kry gęstej, wśród której często nawet łódką przeprawić się trudno, albo też przed lub w czasie puszczania lodów, w takim razie już żadnej komunikacji z Zawisłem nie mamy. Wtedy produkty wiejskie, których większą część dostarczają na tutejsze targi zawiślacy i zawiślanki, drożeją znacznie, a podróż do Warszawy staje się nader trudną. Wtedy już nie pozostaje nic innego, jak jechać karetką pocztową na Płońsk do kolei Nadwiślańskiej, t. j. nie mniej, ni więcej, niż tylko 12 mil [-102,4 km] końmi.
Bez wątpienia znane są wszystkim te nasze karetki pocztowe i żydowskie, czyli tak zwane omnibusy, kursujące z Płocka do kolei Nadwiślańskiej.
Wacław Boratyński Dyliżans pocztowy z XVIII w. na tle zajazdu, znaczek z 1938 r.
Te wszystkie omnibusy budowane są na jedną modę, a raczej są to przeważnie wyaranżerowane ambulanse, czyli powozy wojskowe, używane niegdyś dla słabych lub chorych żołnierzy w czasie pochodów, tylko nieco doprowadzone do lepszego porządku. Najczęściej są one bez szyb, lub w najlepszym razie otwory, mające służyć dla światła i widoku, pozabijane są cienkimi deseczkami, tak że często siedzi się w takim ekwipażu jak w ciemnicy, gdyż nawet pomieszczenie dla świec tak prymitywnie są urządzone, iż pasażerowie chcąc mieć światło w karetce, muszą sami przyklejać świecę do miejsca jej przeznaczenia lub też trzymać świecę w
11
nowa mila polska z 1819 r.- 8534,3 m.