Skład wyprawy
Trasa wyprawy
Andrzej Zawada - kierownik Anna Okopińska Zygmunt Andrzej Heinrich Bogdan Jankowski Piotr Jasiński Jan Koisar Marek Kowalczyk Wojciech Kurtyka Jerzy Michalski Tadeusz Piotrowski Kazimierz Jacek Rusiecki Jan Stryczyński Ryszard Szafirski
Ekipa »umowa Jerzy Su rdel - reżyser Stanisław Łatallo - operator Wojciech Tędziagolski
Mirosław Wiśniewski - kierowca, fotograf
Szerpowie
oficer łącznikowy - Chotare Sherpa. sirdar - Pernba Norbu. kucharz - Pasang Nima. pomocnik kucharza - Mingma, goniec - Norbu Jangbu oraz Da Norbu. Chhowang Riusi. Riusi
Warszawa. Moskwa. Delhi. Kathmandu.
Lukla (2860 m). Phakding (2500 m), Namche Bazar (3400 m). Ihyangboche (j80j m). Pherkhe (4200 m). I.obuche (4830 m). Górak Słwp ($160 m). baza na lodowcu Khumbu (5400 m)
Czas trwania wyprawy 2 września 1974 - I stycznia 197$
(wyjazd samochodu - 2 września, wylot grupy zasadniczej - 3 października)
Wyprawa bez wejścia szczytowego. Osiągnięto zimą rekordową wysokość 8230 metrów, co zainicjowało epokę zdobywania ośmiotysięczników zimą.
CE nr 44/142 z 30.10.74
Droga w Himalaje
Pierwsze spotkanie z Himalajami nastąpiło w czasie lotu z Delhi do Kathmandu.
W pewnym momencie na horyzoncie pojawiło się białe pasmo rosnące w oczach z każdą minutą lotu. Prosta początkowo linia zaczęła rozwijać się w pełną przedziwnych zygzaków i łamańców grań. Z jednolitej masy wyłaniały się poszczególne masywy górskie.
Z oglądanymi po raz pierwszy górami witałem się jak z dobrymi, starymi znajomymi. To dziesiątki przejrzanych albumów pozwoliły bez trudu rozpoznać wyniosłe sylwetki Dhaulagiri czy Annapurny. Za szybą przesuwała się barwna panorama himalajskich olbrzymów.
Siedziałem w wygodnym fotelu boeinga 727 i trzymając w ręku szklaneczkę nVrisky and soda. z dzwoniącymi o szkło kawałkami lodu. spoglądałem na ukazujące się za oknem obrazy jak na nierealny trochę film. Jeszcze teraz trudno było uwierzyć, że oto realizuje się moje wielkie marzenie - Himalaje.
Wracam myślami do pierwszych lat fascynacji górami - do Tatr. kiedy słowo Himalaje (dokładniej: ja w Himalajach) było zupełną abstrakcją, sprawą absolutnie nierealną i nieosiągalną. Przecież wtedy nie marzyłem nawet o tych dalekich, wyniosłych szczytach. pochłonięty w pełni tatrzańską przygodą. Z latami przyszedł czas na poznanie innych gór. bo Tatry nie mogły dać odpowiedzi na wiele dręczących mnie pytań. Zeszły do rołi pólka treningowego, ustępując miejsca górom większym. Nadszedł wreszcie czas i na góry najwyższe - Himalaje.
Pociągam drobnymi łykami zimny napój. Czuję w głowie lekki szum. Jest to toast za spotkanie, za spełnione tęsknoty. Z lej sielankowej perspektywy nie dociera do mnie zupełnie fakt, że już niedługo będę wśród nich. by na własnych nogach przemierzać doliny i lodowce. a one otaczać mnie będą ze wszystkich stron.
Alkohol wyzwala kolejne fale wspomnień. .Miesiące przygotowań. Tygodnie ślęczenia przy pakowaniu żywności i sprzętu. Samochód, zdobyty z tak ogromnym trudem, załadowany i oplombowany, czekający na wyjazd. Wtedy wydawało się. że najgorsze już za nami.
Jak przysłowiowy grom z jasnego nieba spadła wiadomość. że Iran odmawia wydania wiz tranzytowych dla grup)- samochodowej. Nie pomagały żadne interwencje. Rozpoczęły się nerwowe dni oczekiwania. Z każdym mijanym tygodniem malały szanse na wyjazd z kraju. Wydawało się. że wyprawa załamie się już na samym wstępie. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego. że każdy dzień zwłoki zmniejsza szanse na ostateczny sukces. Okres pomonsunowy jest krótki. Już w listopadzie nad Himalaje nadciągają wichury zimowe.
W niepewności trwaliśmy przez trzy długie tygodnie. Po którejś lam interwencji przyszło wreszcie upragnione zezwolenie.
2 września wyjechał z kraju samochód z czteroosobową załogą. Rozpoczął się pierwszy etap wyprawy, etap obliczony na około cztery tygodnie. Samochód musiał pokonać 14 tys. kilometrów. Zadanie to powierzone zostało Mirosławowi Wiśniewskiemu, który z lekarza przekwalifikował się w kierowcę. Miał on do pomocy Bogdana Jankowskiego (doktor elektroniki i z-ca kierownika wyprawy). Ryszarda Szafirskiego (mgr inż. elektryk i zmiennik Mirka przy kierownicy) oraz Jana Koisara (dr medycyny, główny lekarz wyprawy). Wyruszyli w swoją daleką drogę jelczem 316 z jedenastoma tonami ładunku. Dla nich skończyły się dni niepewności, a rozpoczął okres ciężkiej i odpowiedzialnej j>racy. Od ich postawy uzależniony był
11