100 Michał Stalski
— jaka jest specyfika instytucjonalna i zdolności podejmowania decyzji przez trzy szczeble planowania,
— który z tych szczebli jest kośćcem procesu planistycznego i w jakim zakresie treściowym oraz jaki jest zakres dla każdego z tych szczebli i dla każdej treści w tworzeniu planów krajowych,
— jakie są wzajemne, wewnętrzne relacje region — miasto oraz region —kraj,
— jakie obrać metody analityczne i prognostyczne jako najbardziej właściwe dla 4 treściowych warsztatów planistycznych i 3 szczebli podejmowania decyzji,
— jak kształcić i przyuczać planistów każdego z warsztatu działowo-przedmiotowego, tak aby wszystko wiedział w zakresie swojej dyscypliny o faktach, o związkach przyczynowych i o przyszłościowej kompozycji faktów, na które nie ma wpływu, po to aby lepiej egzekwował władzę tam, gdzie wpływ ten mieć może,
— jak kierować planistami różnych branż i na różnych szczeblach, tak aby w imię dobra sprawy (społeczny rozwój perspektywiczny) umieli oni współżyć ze sobą i potrafili rezygnować z własnych partykularnych racji,
— jaką zaproponować zunifikowaną filozofię planistyczną, aby planistom dać świadomość ich rzeczywistej roli, a planom pożądaną treść i realizację zamierzeń programowych.
Jeżeli założymy, iż autorzy zamierzali ukazać możliwości pewnych korektur istniejącego stanu rzeczy, to istotnie spełnili wyznaczone sobie zadanie. Czy jednak te korektury w istotny sposób zmierzają do terapii nazwanej „integracją”? Chyba jednak nie. Tok myślenia autorów jest zbyt wszechstronny (sic!), sprawy dzieją się jednocześnie na wielu piętrach analizy i wniosków. Tak, jak nie ma i zdaniem autorów, być nie może planowania kompleksowego tak nie można kompleksowo rozpatrywać zespołu zjawisk, które ze swej istoty i funkcji społecznej nie mają szans jawić się jako fenomen wzajemnie spójny. Niechaj ostatnie słowo w tej mierze należy do autorów recenzowanej książki: „Każdy model działowo-przedmiotowy pozostający w związku uzupełniającym z modelem globalnym, reprezentuje cały zestaw odrębnych instrumentów oddziaływania, którymi posługują się odpowiednie władze. Jest tyle modeli działowo-przedmiotowych, ile jest ośrodków polityki, i w konsekwencji tyle instrumentów oddziaływania, ile ośrodków polityki” (s. 45). A więc wielość stale zwielokrotniająca się. Wielość ośrodków polityki, wielość modeli, wielość instrumentów oddziaływania. Czy to dobrze? A jeżeli nie, to czy należy je poddać procesom unifikacji?
MMXAJI CTAJIbCKM
B CBH3M C KHMrOft JI. X. KJIACCEHA 14 14. X. IL IIEJI14HKA
Abtop paccMaTpMBaeT rJiaBHbie Te3ncbi, BbiflBHHyTbie JI. X. KjiaccenoM n 14. X. n. riejiMHKOM u Kacaiomneca uejieii, coflepjKaHMa u ueHTpoB nocTpoeHMH
couiiajibHO-3KOHOMMHecKMx u TeppnTopnaJibHbix miaHOB, a TaKTKe nyTeii MHTe-rpaijMM 3tmx flByx TunoB nJianoB. Abtop o6cy?K;;aeT Te3MCbi u npe^JiOTKehhh 3bto-Pob, KacaiomMecH bo3mojkhoctm MHTerpwpoBaTb npoijeccbi pocTa u pa3BMTMH Ha pa3HbIX ypOBHbIX npMHHTMH peuieHHM.
nep. X. JlepeHroBCKa