pejczyka uczonego, różną od tej, jaką jest działalność twórcza Europejczyka poety albo akt twórczy Europejczyka księdza.”1
Bogatyriew wprowadza pojęcie „funkcji struktury funkcji”. Struktura, jak wiadomo, jest jakościowo czymś innym niż suma wchodzących w jej skład elementów. Strój ludowy pełni, jego zdaniem, następujące funkcje: praktyczną, estetyczną, erotyczną, magiczną, funkcję określania wieku, społeczno-ro-dzinną (tj. funkcję odróżnienia panny od mężatki, żonatego od kawalera), funkcję stroju świątecznego, obrzędową, żałobną, funkcję zawodową, stanową, funkcję regionalną, funkcję wskazującą wyznanie i inne2. Wszystkie te funkcje razem stanowiły pewną strukturę funkcji. Funkcja struktury funkcji objawiała się w intymnym związku między ludem a jego strojem, w tym, że był on jemu najbliższy, był jedynym możliwym, swojskim. Cała ta struktura, jaką był ludowy strój, wchodziła przy tym w skład szerszej struktury — całości kultury ludowej. Nie tu zatem bezkarnie nie można było zmienić. Zmiana elementów powoduje bowiem rozregulowanie struktury.
Pomimo że wiejskie strojnisie dbały kiedyś o swój wygłąd zewnętrzny nie mniej niż nasze dzisiejsze kobiety i poświęcały temu znacznie więcej niż dziś wysiłku — jest przecież widoczna znacznie mniejsza tych dawnych wysiłków temporalność. Nie ma więc w tradycji ludowej nic z tej gonitwy za dorównaniem kroku modzie, strój ludowy jest uwikłany w zbyt wiele znaczeń, by mógł być zmieniany z dnia ną dzień, a także — by mógł być jednoznacznie podporządkowany wyścigowi o prestiż. Wytwarzanie stroju wymagało bez porównania więcej niż dziś poświęceń, czasu i wysiłków, włączone jednak było 1 2 znów w swoistą wielofunkcyjną strukturę zajęć przepojonych folklorem, erotyzmem, życiem towarzyskim (wieczorynki), słowem: elementami, które wykluczały wyłącznie instrumentalne traktowanie tych czynnością
W kulturze ludowej każda czynność, której zasadniczą funkcją była funkcja ekonomiczna, a więc instrumentalna, splatała się z wieloma innymi, także autotelicznymi funkcjami, i wykonywanie jej mogło być samo w sobie satysfakcją. Przędzenie lnu było niewątpliwie działalnością instrumentalną, ale przędzenie lnu na wieczorynkach pełnych żartów, pieśni, zalotów, niesamowitych opowieści było przecież swoistą radością życia.
Przytoczmy jeszcze jeden przykład:
W Argonautach Zachodniego Pacyfiku Malinowski analizuje różne formy wymiany między. członkami społeczności archipelagu Nowej Gwinei i między poszczególnymi społecznościami tego archipelagu. Niektóre z nich przybierają, zdaniem Malinowskiego, formę zwykłego handlu. Taką formę ma wymiana ryb na warzywa między wsiami śródlądowymi a wsiami położonymi na wybrzeżu, zwana wymianą wasi. Wymiana ma formę składania sobie wzajemnie darów, które „na oko” ocenia się jako ekwiwalentne. Różnica między tego typu wymianą a handlem europejskim widoczna stała się wówczas, gdy biali kupcy zaczęli płacić rybakom za łowienie pereł dwudziestokrotnie więcej, niż ci mogli zarobić przy łowieniu ryb. Malinowski pisze: 2
„Dziś, kiedy rybacy zarabiają dziesięć czy dwadzieścia razy więcej poławianiem pereł niż przez uczestnictwo w wasi, wymiana ta staje się dla nich ciężarem. Jest to jeden z najbardziej uderzających przykładów wielkiej siły zachowawczej tubylczego zwyczaju, że mimo wszystkich pokus, jakie roztacza przed nimi połów pereł, i mimo wielkiego nacisku zę stropy białych kupców, rybacy nigdy nie
303
» P. Bogatyrierw: semiotyka kultury ludowe], Warszawa 1975, s. 86.
Tamże, s. 78.