26 października 2017 r. w Gminnej Bibliotece Publicznej odbyło się trzynaste spotkanie miłośników historii Pawłowic. Przebiegało ono w niezwykłej atmosferze, którą zawdzięczamy wyjątkowym gościom. Nasze zaproszenie przyjęli tym razem dwaj świadkowie historii: Rudolf Rajwa z Bzia (ur. i93ir.) oraz Jeny Picrchala z Niewiadomia (ur. 1932 r.).
Jako pierwszy głos zabrał R. Rajwa, który przekazał uczestnikom swoje wspomnienia związane z wybuchem II wojny światowej. O jej rozpoczęciu rodzice i inni mieszkańcy Bzia dowiedzieli się już o świcie pieiwszego września 1939 roku z radia oraz z kościoła. W związku z przypadającym w tym dniu pierwszym piątkiem miesiąca, wiele osób uczestniczyło w porannej mszy świętej. Rodzina Rajwów mieszkała w sporej odległości od szosy Jastrzębie -Pawłowice, którą nadjechały wojska niemieckie. W okolicach dworku należącego do barona von Reitzeinsteina, nieznany bliżej mężczyzna strzelał do Niemców, którzy natychmiast odpowiedzieli huraganowym ogniem. W tej sytuacji żona zarządcy majątku, inspektora Leona Białasa wywiesiła białą flagę i przekonała Niemców, by zaprzestali ostrzału. Napastnik został ujęty i najprawdopodobniej zginął. R. Rajwra opowiadał również o atmosferze panującej w lalach okupacji, a następnie o wkroczeniu Armii Czerwonej w marcu 1945 roku.
Wspomnienia Rudolfa Rajwy zostaną spisane wkrótce w formie artykułu i przedstawione czytelnikom "Racji Gminnych".
W drugiej części spotkania wystąpił syn jednego z pięciu przedwojennych pawłowickich policjantów, Jerzy Picrchala. W obszernej relacji popartej unikatowymi, niezwykle ciekawymi dokumentami Cisty, zdjęcia, artykuły prasowe, obrazy, ilp.) opowiedział dzieje swrojej rodziny, a przede wszystkim ojca Franciszka, ofiary tzw. Zbrodni Katyńskiej. Ojciec został powołany na wojnę na podstawie tzw. cichej mobilizacji kartkowej, prawdopodobnie 27 sierpnia 1939 r. Po pośpiesznym pożegnaniu z żoną i czwórką dzieci wyjechał do punktu zbornego. Cala rodzina, wraz z przydzielonym furmanem wyruszyła na wozie załadowanym bagażami w jego ślady, na wschód Polski. Kiedy 17 września nastąpił atak Armii Czerwonej, matka za radą spotkanych przypadkiem niemieckich żołnierzy zawróciła do Pawłowic. Swojego męża już nigdy nie ujrzała, nie otrzymała też od niego żadnej wiadomości.
Przez wiele lat rodzina poszukiwała Franciszka poprzez Międzynarodowy Czerwony Krzyż, a nawret muzułmańską organizację Czerwonego Półksiężyca. W 1991 roku, już po śmierci żony Jadwigi nadeszła długo oczekiwana, potwierdzająca obawy bliskicli odpowiedź z Polskiego Czerwonego Krzyża o śmierci Franciszka Pierchały w kwietniu 1940 roku w Ostaszkowie. Podobnie jak tysiące polskich policjantów, w tym również pochodzących z Pawłowic, czy Jastrzębia - Zdroju, jako więzień NKWD był przetrzymywany w obozie na wyspie Scligcr. Zgodnie z rozkazem Stalina został zamordowany strzałem w tył głowy, a miejsce jego pochówku przez pół wieku było nieznane, wiadomo dziś, że spoczywa w Miednoje.
Obszerny artykuł dotyczący dziejów Franciszka Pierchały ukaże się wraz ze zdjęciami i dokumentami w jednym z najbliższych numerów Racji Gminnych.
Wyjątkowo wzruszające było spotkanie Jerzego Pierchały z koleżanką z dzieciństwa, członkinią naszego Kola Miłośników Historii Pawłowic, Martą Pisarek oraz ich ciekawe, wspólne wspomnienia o dawnych Pawłowicach..
dr Joanna Zdzieblo