świata”, miały różny charakter, wielkość, skalę, zakres oddziaływania. Ich porządek, układ zależał w równej mierze od aktualnego stanu wiedzy, co od zainteresowań kolekcjonerów. Zwiedzanie muzeów było podróżą nie tyle do osobliwości, co do wybitnych osobowości. Legendarne Museaum Kircherianum w Rzymie było doskonałym tej tendencji przykładem. Z nagromadzenia „dowodów” materialnych rozwoju wiedzy i sztuki powstała wielka budowla encyklopedystów. XVIII-wieczny konstrukt ujęcia świata w formę językowo-obrazową (encyklopedia z ilustracjami) prowadził konsekwentnie do koncepcji instytucji „obiektywnej”, publicznej, otwartej, instytucji nie do końca znanego adresata. Między kolekcjonerem a „publicznością” zaczął wyrastać mur pośredników.
W XVIII w. muzeum zyskało podwójny byt - z jednej strony było stale wyrazem pojedynczych, osobistych fascynacji, z drugiej jednak strony stawało się „narodowym” lub regionalnym reprezentantem kultury. W tym samym czasie dokonywała się wielka reforma szkolnictwa, budowa programów edukacyjnych, szytych już nie na miarę pojedynczych zdolności i predyspozycji jednostek, lecz pasujących do modelu wiedzy powszechnej, oświecenia publicznego. W wieku XIX zmaganie między romantycznym indywidualnym przeżyciem a pozytywistyczną nauką dalej polaryzowało muzealne funkcje. Coraz wyraźniej ujawniały się wewnętrzne sprzeczności. Nie łatwo było wypracować model publicznej instytucji, w której zbiory należało jednocześnie chronić i propagować, osłaniać i odsłaniać, badać i mitologizować. Przełom XIX i XX stulecia przyniósł pierwszy kryzys idei muzeum, słynny cytat z Manifestu Futurystów (1908) o paleniu muzeów był sygnałem, że muzealne kolosy nie spełniają już swojej oświeceniowej roli. Przyszedł znowu czas na niewielkie przedsięwzięcia - muzea artystów, awangardowe eksperymenty obarczone ryzykiem jako szczególną wartością, spersonalizowane i odmienne. Obok istniejących od XIX w. w Europie wielkich instytucji sztuki, kultury i nauki, powstawać zaczęło wiele niewielkich muzeów poświęconych różnym zagadnieniom. Sytuacja polityczna kontynentu utrudniała jednak przybór tej nowej fali osobistej muzealizacji, pojmowanej - jak wspomniano - jako prywatne antidotum śmierci.
W latach 30. XX w. dostrzeżono, że te osobiste, prywatne, niepodległe muzea stają się politycznie niebezpieczne. Muzeum pamięta, zapisuje, ujawnia fakty, krzewi wiedzę, łączy światy. Ludzie związani z muzeami są świadkami, często niewygodnymi, zwłaszcza dla polityków. Już pierwsza nawałnica hitleryzmu i stalinizmu niszczyła i zacierała ślady po tych stanowiących zagrożenie, indywidualnych muzeach, tworzono inne - totalne, wielkie, panujące, nacjonalistyczne muzea wykluczeń.
Wiek XX przeszedł do historii jako dramatyczny okres totalitarnych dyktatów, w których muzea, jak za czasów wojen napoleońskich, stawały się składnicami rzeczy zawłaszczonych, przemieszczonych, przekazywanych nowym posiadaczom. Muzealna mapa Europy w latach 1914—1989 była kartą zniszczeń i grabieży, wielkich i małych, państwowych zadośćuczynień za straty i prywatnych szabrów, których ślady do dzisiaj pozostają bolesne i trwają jako trudne do rozwiązania problemy prywatnej i społecznej własności. Muzea w XX w. stały się zwierciadłem polityki, choć bardzo chciano zapomnieć o tym fakcie.
Ale muzea, zwłaszcza w II poł. XX w. były także schronieniem, ucieczką od rzeczywistości w krajach socjalistycznych. Wielu wybitnych znawców sztuki, etnologów, badaczy nauk ścisłych i biologicznych koncentrowało niemały wysiłek, aby ochronić poszczególne dzieła, przedmioty, kolekcje; wyjmowano je z dawnych kontekstów, zasłaniano się wąską