oz ‘jimuftop ntrod mo[iiooiqo op? ‘optud ąi?x -
*9190981 Al 0{Aq ąB9 OZ ‘lllld ZSofnilZ -Xzid AzQ ’p:p%Z07. b&ty Xp$ ‘oi.iojaiz tiud qoi sojkom oin nmojoją 1 )Xzodop ai AioqtiB.tj .inbis.i* ojs ?oją BAip nnud [Xz9b.n1 a*jo^ *jnm?>x op oSdtf] m?d ppif -out pjpod vnud un Sftreąg—'*bOJ\*p P»<>([ nttd pfOZJ — X9iv/jbz 10 oiioiausjs ojyjof ‘znf uud z9or\Y — •imn:p«q op onoidB98Xzjd ‘*p *9 i Tfoni ‘oąsiAizBii ‘o Ais outu [iaioihaai Xp3 ‘oSoizpbs KiuBj.uł ozsłso.idlnu kii >o|zpoiA\odpo pąopz Xonio[U(j uiosoupn.u 7
‘bzSTlUI 10 OKpBZ OJO-ją lKjUK9A(l Olldb3S.llpOZ.ld KII OOlZp
-oiuodpo Xq ‘i[ęXui z.ioiąz 1 m:d his fnąods] —
•oązbio pnuio 7.09 OJOJ^ Kil ‘oj807.ni lilii JBpod f miii pim bis jowojijn *qoBAiąsX7..iKAio9 a\ [Ką.ijods 099 -&70 1 BUAlKppO O5? JtlllZ X.!p9ą SCzopojs KlZpbg
*p8onii!09az.id {joK.ijs onifodnz o? ‘bis opniupz 1 bis [KUlIJO ApK[q OjdlhlJ 'fffoąnp [jZpOAl mOlłpUZAl lUAlip -b[q ioęitdn oiir Xq ‘brmas o oo/.uło bis piisnm ‘liojy p 99iio(j moimi po/id [kukis ‘Xai[[«&z07801h Apo
•oiniipuz ofo.us [tujodS oz ‘o&Jizp -5s jimopiMAAKZ OlZpfO f.iz.ld od ZIUKZ O [U ‘01AZ89.il? mX u -08K7.0UlX9 Al 9K>JAUIK7. o9 JB/Uą DIII A.lp9q ‘Xuub.lKUI -0(j omul io8omfoz.idii ląbr/p ‘oizpf9fAZ.uI od zujbz Uli (I pozjd [1*9807. illOIAlBJS łXoniO[H([ X \W[S.V/,)Z$OI ^ • ho.ty p i9iio(j nnod ‘Aiorzpbs qoXzsfoja|Opy.lBir 7 nuioup -of oii07.i9i.nod ‘«XomO[U(j oiiiiuds ai o.utzpojś'
• S B Z B ^ M
XI
~ 1*81 -•911191117.0.1
mus mi mus min z bis tarnin ops *in?d ofu.inQ —
•«9.ioqiv op [iAo.i.117. j Aiouud qoX.no z liopof I[l.liqO f99 .W [BUK9S IU[Upijf I1^0.ld vv
•Auouirjd
-jopomz Xomo|nQ [K[0aiu2 — [unSajim oiąup — •••jjuSopin qu9 0[B ‘oiubs 09 rat tuojKizpouioj —
•9imfX7.id qoi mjuop:\ II11J •lX.!B[9DUBą op I[K.\10®X9BJ0d AIS Xq ‘ęO.ld *9189.199 -HI .11 iizpoqoX7.id ijfof i oąsi.iizuu o («jXdc; —
•uiouud 7. OOlZpjAl bis 991J9 AlOllud ijoęAip oz ‘obfmufKuzo ‘fuąoj jpozsAi ó[|Aii[0 v./
[OUAioduiT bis itr/nds diii sjzp ‘XAivqo mu 9111
ł0\[ jUOAlZp 090 0[1* h9HI8KJ.il KIII KU lUKąO/^ -
*0iq9io od oiiAiodn/ idlnsM ttdnift —
*8Bu Xz.id [Xq bp.ną.) 99 bu sXq uq97.19 !Xduą
-B7. 9iqo.I 9ld9[qS III.iAlOU Al KZSAUOld orzpbij U.llOZJUSOO ‘B9ao.11 bis mi.izocz (91997.19 o oz ‘jBlbiuinj —
‘Aznązoj 9(0.119
KU 0ZBA1BZ 11109891* *dium[90ą ‘n.uouz zoizpo —
B[K9
-Xd8—^UlBZpKąZ897.ld 10 97. *918 ZSKAlOllI^ 91 —
•nfoąod op jpozsAi iujo -ml pod uąo9 ^ ‘fajapiif op isoad inud 97 ‘911117 nui OlTOp ‘lllO91U917.07.pn9 OZpblUOld 9K9lU[IO 5l8 [BJDjqX.ll 1 9Xzodop XAvob [X7.sn.1mt ‘;upo.iqz ijoaais qopi])9Zjdod itps 9iuz9jifo[ Xjbiui[9dod ‘X9iuo[n(] Xp8 ‘/.milir/K^
* (*9 Al 07.1 K89f) 1II09KJ
-ojąołojd pod inXokpbq ‘oiiioiąs* ai osbisnz Xjkiiii f9J095[ im (9X8{974911 f X[o^oz9zs iiiu z okjKpBjąn *iąjmn 11 X 9110 ai K[Xq 0^01 u pip kj.ikj^ •iifoąodoju ofo.us okai
— 182 -
tkało nieszczęście. Nie wiem szczegółów, ale widocznie lepiej będzie, gdy się na wencie nie pokażę, skoro żądał tego odemnie.
— To dopiero przyjemność!—zawołała pani Do-liólle. — Otóż to jest być żoną rejenta. Ciekawa jestem, co ciebie mogą obchodzić klijenci Dulomeya. Bogu dzięki jestem swobodna i jadę, a i tak się spóźnię. Do wieczora kochanko! Przyjadę opowiedzieć ci szczegóły. Szkoda, że nic możesz jechać.
Pani Donellc pojechała, a Marta pozostawszy sama zalała sio łzami. Nieokreślony jakiś niepokój, obawa czegoś groźnego ogarnęły ją nagle. Płakała też w chwili, gdy mąż jej przestępowi!! progi Co-cicrgerie.
DAuberty dotrzymał słowa i zemścił się strasznie. Prawda, te i jego zawieziono przed chwilą groźnie rannego do domu.
Labezat zgodził się dać mu satysfakcyję, 7. warunkiem, źc nazwisko pani Dulomey nie będzie wymówione i ndurowal go cięciem pałasza, przeciw któremu, tak przezornie zabezpieczył się Said-Pasza, zakładając się o cnotę pięknej rej en to w ej. Doktorzy
ręczyli wprawdzie, ye murgrabia żyć będzie, ale przepowiadali mu, że eo najmniej przez dwa miesiące, nie będzie mógł opuście łóżka.
Dzielny obrońca Marty, zarówno, jak jej prześladowca dotrzymali tedy słowa.
— 17!) -
Nieznajomy mógł mieć lat około czterdziestu, ubrany był elegancko. Nic zdjął jednak w przedpokoju palta. a szczelnie zapięty wszedł do pokoju. Mimo to jednak, nizki ukłon jaki złożył Marcie i zachowanie się całe, zdradzały, że zna się na formach światowych. Tuż za nim stał drugi jakiś jegomość.
Dreszcz przebiegł 910 ciele Dulomey a.
— Służę panom — rzekł, wskazując im drzwi przyległego saloniku.
Marta nie mogła zrozumieć tej nagłej i dziwnej wizyty.
Dulomey poszedł przodem, wskazując przybyłym drogę,
— Czy pan jesteś Albertem Dulomey? — spytał starszy z przybyłych.
— Tak jest—odparł notaryjusz.
— .la zaś jestem Demorguay, komisarz do dele-gaćyi sądowych. W imię prawa aresztuję pana.
Urzędnik odpiął palto, ukazał trójbarwną szarfę, którą był przepasany i wręczył Dulomeyowi mandat, na mocy którego miał go zatrzymać.
“— Aresztować mnie! — zawołał nieszczęśliwy — ależ za ć.o?... dlaczego?...
— Polecono mi wręczyć panu kopiję mandatu: przy czy taj pan, a dowiesz się dlaczego.
Błędnym wzrokiem Dulomey przebiegł podany mu papier i mimo wzburzenia,- zobaczył w nim złowieszcze wyrazy: „nadużycie zaufania, oszustwo".
Doznał takiego zawrotu głowy, że musiał oprzeć sic o krzesło, by nie upaść. Skoro przyszedł do siebie. myśli jego zwróciły sic ku Marcie.