Wspomnienia o Profesorze Jerzym Liszkowskim 25
sze przywiązywał ogromną wagę. Szybko polubił ten region jako obiekt badań geologicznych ze względu na urozmaiconą budowę geologiczną i bogactwo formacji skalnych, od starszego paleozoiku, poprzez formacje mezozoiczne i kenozoiczne, a wszystkie udostępnione do obserwacji i badań w licznych naturalnych i sztucznych odsłonięciach i kamieniołomach lub wręcz na powierzchni terenu. A jakby tego było jeszcze mało, potrafił śledzić mury starych obiektów budowlanych zbudowane z „ciekawego kamienia”. Pamiętam, jak w pewnym okresie wiele czasu spędzał na obserwacjach murów starego cmentarza w Sosnowcu, zbudowanych z „kamienia miejscowego”, to znaczy z wapieni gogolińskich triasu środkowego, a to w celu identyfikacji i ewentualnie „pozyskania” najciekawszych okazów skamieniałości, wśród których były oczywiście fragmenty kości lub zęby ryb kopalnych. Ta pasja zbieracza i eksploratora wszelkich obiektów geologicznych towarzyszyła mu przez całe życie. Jestem przekonany, że spenetrował wszystkie kamieniołomy i większe wykopy budowlane, jakie w owym czasie były dostępne w regionie w aglomeracji śląskiej i na jej obrzeżeniu. Wiele dni, a zapewne większość dni weekendowych, szczególnie w początkowym okresie pracy na Wydziale Nauk o Ziemi UŚ, spędził w okolicznych kamieniołomach. Penetrował i badał przede wszystkim formacje utworów węglanowych triasu środkowego i dolnego oraz jury górnej. Były one ciekawe ze względu na inwentarz skalny i skamieniałości oraz zjawiska tektoniczne i krasowe, a zarazem były dostępne w zasięgu komunikacji publicznej i miejskiej. Myślę, że dla Jerzego ten region był niczym wielka księga geologii, w której znajdował informacje praktycznie z każdego obszaru wiedzy geologicznej. Na bieżąco tworzył precyzyjną dokumentację, którą stanowiły treściwe notatki oraz liczne szkice; utrwalał w nich w sposób nie wymagający weryfikacji zaobserwowane fakty, a także zebrane okazy skał i skamieniałości. Tym właśnie imponował nam, jako studentom, a później Jego młodszym, początkującym współpracownikom, aspirującym do stopni naukowych. Myślę, że gdyby było mu dane cieszyć się długim życiem, to zapewne w oparciu o dokumentację, którą zgromadził w okresie „śląskim”, powstałaby jeszcze niejedna znakomita praca.
Mimo bogactwa problemów geologicznych, jakie oferował region górnośląski, Jerzy nie rozstawał się z ukochanymi Górami Świętokrzyskimi, w których spędził wiele lat w okresie „warszawskim”. Nadal prowadził tam rozliczne obserwacje i badania. Ich wynikiem jest jedna z najbardziej znaczących publikacji z tego okresu, wykonana wspólnie z profesorem Grzegorzem Rackim -[101]. Praca zawiera opis i ilustracje ichtiolitów reprezentujących większość grup ryb znanych z dewonu, w tym zęby najstarszych rekinów. Wzbudziła ona wielkie zainteresowanie i uznanie wśród czołowych badaczy tej grupy kopalnych kręgowców na świecie. Jako samodzielny pracownik naukowy inicjował i realizował wiele przedsięwzięć badawczych, które angażowały liczne grono młodych pracowników Wydziału. To dzięki Jego wiedzy i zaangażowaniu powstały pierwsze na tym Wydziale, dodajmy, że trudne pod względem metodycznym i merytorycznym, arkusze Szczegółowej Mapy Geologicznej Polski w skali 1:50 000 (Żarki) oraz Mapy Hydrogeologicznej Polski w skali 1:200 000 (Kluczbork). To przy jego aktywnym udziale zaczęła się rozwijać zainicjowana przez profesora Mariana Pulinę międzynarodowa Szkoła Speleologiczna Uniwersytetu Śląskiego, a także Szkoła Geologów UŚ. Wynikiem