DYSKUSJE
się długiem. Ten, komu są winni, oczekuje tych pieniędzy. Obie więc strony wiążą z pieniędzmi wysoką wartość. Wiemy wobec tego, „jak jest naprawdę”. Obie strony właśnie cenią pieniądze. Inaczej tylko przeżywają tę wartość, inaczej do niej się odnoszą. Każda ze stron chce posiadać tę samą wartość. „Obiektywna sprawiedliwość” dotyczy w tym przykładzie nie tego, czy pieniądze są wartością, lecz tego, czy oddać dług. Z tego, że pieniądze są wartością, nie wynika, że należy je sobie zatrzymać, lub ich szukać. Nie wynika też, że mamy spłacać długi. Obowiązek spłacenia długu wynika więc nie z tego, że pieniądze są wartością lecz że wartością jest zakaz przywłaszczania sobie czyjejś własności.
W przykładzie J. Tischnera występują przynajmniej trzy różne sprawy: uznanie czegoś za wartość, przeżywanie tej wartości, rezygnacja z danej wartości (pieniądze) z powodu innej wartości (obowiązek oddania długu). Z tego, że nie mam ochoty oddać pożyczonych pieniędzy nie wynika, iż nie istnieje sprawiedliwość. Wynika tylko to, że ktoś nie liczy się ze sprawiedliwością. Ponadto z tego, że oceny jakichś faktów lub rzeczy są „względne i zmienne”, nie wynika, że te oceny nie są obiektywne. Przecież jakiś wytwór, np. auto, „ma źródło w 1 u dzikim intelekcie”. Jest względne i zmienne i jest zarazem obiektywne. Stanowi byt intencjonalny, czyli utrwaloną w jakimś materiale treść intencyjną, przez nas wymyśloną. Taki byt z kolei możemy cenić lub nie. Wiążemy z nim jakąś wartość lub nie.
Wartości więc jawią się jednak jako ocena naszej relacji do rzeczy. Pieniądz jest rzeczą. Moja relacja do tej rzeczy uzyskuje ocenę, która polega na tym, że przywłaszczam sobie pożyczone pieniądze. Wartość więc nie jest rzeczą i nawet nie jest własnością. Jest oceną. W tym wypadku tą oceną, a więc wartością, jest kradzież. Kradzież, jako wartość, związałem z moją relacją do pieniądza.
Nawet gdy mówimy, że Bóg jest najdoskonalszym istnieniem, to formułujemy zdanie obejmujące stwierdzenie metafizyczne i aksjologiczne. Bóg bowiem jako byt jest samoistnym istnieniem. Porównany z innymi bytami, istniejącymi niesamoistnie, jest w naszej ocenie doskonalszy, jeżeli pełnię istnienia uznamy za podstawę oceny w schemacie „więcej — mniej”.
To prawda, że ujęcie aksjologiczne towarzyszy myśleniu metafizycznemu, które nie ocenia, lecz ustala elementy strukturalne bytów. Myślenie aksjologiczne wciska się do metafizyki. Zdominowało język. Mamy więcej słów i pojęć oceniających niż tylko nazywających stany bytowe. Trudno także metafizykom nie mówić aksjologicznie. Z tego nie wynika, że można oceny traktować jako byty i własności.
Wśród własności bytów są takie, które występują w każdym by-
i
1156