' ^
Kochany ;;aler j ani a,
Ml
¥
\\ ■
yn « -/
Dziękuję Ci bar-.zo za list i pamięć o winie. Co c\0 zaŁęczc&efio pisma to oozwierciadła ono dotrze ytuację i niebezpieczeństwa grożące dzieciom.
P. Podzięki otrzymał podobne oismo z Londynu i jest w trakcie o . pov/i* x ariia.
I ols również po; 'ziela • • równiejszych liniach zapatrywani1, u tor a, aczkolwiek.
• k>onny jest o Łar, ot i żeni a i zn a kręgi ar: i a kantów, patrzęc .. oz* oj zez umiej czarne okulary. Przy pi .-nać to,z< aje jai się ,należy tej okoliczności, że- on wraz z żonę dzieci te tutaj 1§<M r, spro wadzili / najlepszych z-resztę intencjach/ i teraz czujęc się za ich los no.ralnie oepowietizięlni a i ie mogąc na bieg oackow "'pływać nie zawsze chcą widzieć . 1 c bez pi śc wij', twa Jr.a które dzieci sę tu narażone, sę oni zresztą z gruntu prawi i wzorowi Polacy.
Kie ścisło śei autora yłrav;o:żdHnia * pewnych tylko szczegółach sę nartępu-
jęce :
etr.l,'. końcu; rzęd K.2. uznajęc nieeuwno jurysdykcję konsula gen.war-rz 'kL-go z Londynu nu terer K.z. uznał/orzez to Je facto przynajmniej rzęd warszawski. / 1
str.3,w.5 od i olu; kazce . ziecko przynajmniej raz na tydzień jest na Mszy św. w a zioń )07.rs ze ci ni.
tr .5,v;. 9; istnieje ouecnie uz sądni ona nadzieja, Ze po zamknięciu obozu ię dla fkoło do na ja»: o o szych c. zieci uruchomić bursy /.ipsko i żef.skę/. Katoni as t indywidualne rozdawanie ozieci do rodzin nowozelunozkich niestety się rozpoczęło i trudno przewidzieć,ile ofiar padnie.
Str.5-6 j pewna ilość a zieci kształci się nadal vr gimnazj ach po.aimo przekroczeni^ 16 roku życia,
otr. 7,p.l; od cz isu jak utar spuścił I .Z. odje© juz za mnie eo Pełki 27 czioci, z nich 12 zer-zły... tygodniu. Obecnie jest tu jeszcze 116 < zleci rających rodziców /ojca lub matkę/ w Polsce. £tarara się,jak mogę,by te z po-śro< nich, których powrotu rodzice sobie życzę,' o i.rju jak n jprę rooi>y
Skromne wyi i zostały-juź^osi • nięte. ; leTstety i rz. ::zkodzie“ teraCT ś tó J ę: Ći-ch-t •<gi t cj a prowadzona przez pe; mych Polako?.* luo pseubo-Pol ków n- tut. żołdzie,b} dzieci te nie jechały, oraz coraz luźniejsze więzy ruchowe ‘•ęczacc n -(:7,< dzieci z Krajem i ich tam rodzinami. Kasze wła« ze londyńskie poezielaję tej apra ie mój punkt widzenia, ks. prymas ró. nia: jest zdania,ze dzieci te ■ możliwie najpręezej do Pol ci i rodziców wrócić. p
Po śmierci •>, Szczęsnego Zaleskiego /zaszłej na początku września/ opilcę ic dzieć.-.i objęła z r .lieni z K.Z. wcowa po nim, szkotka,r.ie czujęca się
Polka i otwarcie . yraż jęca opinię,że dzieci powinny wszystkie w k.Z. pozostać. Autor sprawozdania nic mógł oczywiście i'aktu tego uwzględnić, jak również kilku ir. ych v ieżrźych dowodow przykręcania śruby, I tak no. dziewczęta ;;ra-cujęce v Wellingtonie chciały założyć vrłasnę jolslcę Sod...licję Marjańskę. Zwróciłem - ię v tej sprawie o z,;od < o władz i.rchidiecezj tlnych,które iii jednak ta-kowej odmówiły,Motywujęc to tym,że powinny one co miejscowych sodalicyj należeć* Jest to pierwsza tego rodzaju oewowa oo cz .su, jak nasze c zieci Hosję so-ieckę opuściły. Skutek; nieufność naszej młodzieży do wiece zj lnych o r,, ani żacy j katolickich, w których widzę narzędzie oo •wynarodowienia.
A orzecież dzieci nasze sę tu tylko czasowymi uchodźc a..i, nic emig rantn-i, maję więc >r wo dc życia własnym religijnym życiem.
Stwarza "i'V tu paradoksalna sytuacja,że księdfe polak, o ile chor stać na straży polskości dzieci, weno® z i w jakiś nie wyr a sny Konflikt ze sferami katolickimi, z który .i natomiast najlepiej współpracuje ja*x2x pani z. i inne te
go rodzaju osoby. Ofiarę takiej sytuacji padł ój poprzećnik , a i ju 0uz ulałem parę ^nv* **■ ■
Tyle © tych niewesołych sprawach.___ ___
Jak widzę z Twego listu,masz czarne na przyszłość horoskopy. Trudno się temu '"ziwić. otarcie pomiędzy ('woma pogańskimi 4v.dat asa i wydaje ;ię nieunitnio-ne . iioźe Bo pozwoli, że z tego starcia coś tzreciego, bardzie j ehrze śei jańskie-go i ł acińskiego ynikr ie i zastęp! obecnych barbarzyńskich v.rładców. 7/ óv czas i Polska zajaie należne sobie .miejsce w rodzinie narodów.
Z ks. Biskupem Polowy..', je ?teni r; częstyi. kontakcie.