2251772785

2251772785




£ LEONARD

ł ■ I • a    INKARNACJA

Mm


Ważne

są ludzkie dramaty, reszta jest tłem


Rozmowo z LEONARDEM — autorem powieści „Inkarnacja" i „Upiór”.



Gdria narodził s!q pomysł „lokomocji”? Czy Leonard lubi wydawców i krytyków? O czym będzie nowa po-wieić?



— Czyżby pan chciał mni# wrobić w WOjr.ą b tym! panami?


Obie talążkl ukarały, •1$ prawic Jcd-’ nocielnie I natychmiast wniknęły a półek k«!ęsarf-kich. Obecni® priy-go to wujo się drugie Ich wydanie. Niektórej traktują Je jako debiut literacki A pan?

— Nie m debiutem! Pisałem całe twoje dojrzał® tycie, zdając tobie a prawe a faktu, i® w warunkach, Jaki® Użalały, r>!® ujrzą światła w kraju. O-b!e książki pochłonęły ml nuuą czasu t nieziemsko dłuto były przygotowywane do druku. Alt przepraszam — n!e obie. gdy* Wydawnictwo MON nadało wydaniu „Inkamacjl" tempo myśliwca pcuieddiwtękowego.

— Jak długo trwała praca

nad „Upiorem"?

— Powieść te pisałem ponad ćtMąć łat, a n.i wydanie czekałem kolejnych siedem. Plerwszji wersja „Upiora" liczyła W) stron maszynopisu. Wydawcy domagali się skTct-Jeń, przeróbek, dopisywania. O upodobaniach Ich autorzy mają swoją opinią, chcąc Jednak książką wydać, muszą chować Ją głęboko w sercu. „Upiora" pomyślałem Jako fresk oby-czajowo-polltycmy. którego akcja rozgrywa tlą po obu stronach Atlaptyku.

— Czytelnicy — • takimi e-ptnUmt przynajmniej ilę •potkałem — bardziej są rafote-fetowani „Inkarna®Ją". Ta pe-wleść lepiej slą podobała. Tao — Jak sądzę — Jest silniej preywlązany d® „Upiora*?

— Nie do mni® naloty podsuwanie Czytelnikom wyboru. Obie książki są moje. Obi® cenią Jednakowo. Każda Jest Inna. ..Upiór" ma konstrukcją piramidy złoionej * wielu brył. wymaga uważniejszego czytania, • to nie każdemu odpowiada. Z obserwacji rynku czytelniczego odnoszę wrażenie, że powoli bierz® górę nsd „Inkaroadą". A-c to JeąJ dla mnie bez moczenia.

— Odpowiedź na pytanie o pańtkl deblnt była rnlgnsatycz-ruu Jak to rozumieć?

— Poza beletrystyką parałem elą Innymi dziedzinami sztuki. Odnosiłem sukcesy, w-każdym razie materialne. W pracy twórczej nie Jestem debiutantem. ni® tą to moj® pierwsze książki.

— Wyniki swojej    pracy

twórciej w Innych dx!cdfInach artystycznych fet pan sygnował pseudonimem?

— Pseudonimami.    Liczba

mnoga. Jakimi? — moje tajemnica.

— Niełatwo aiyskać pana ggodą na udzielenie wywiadu.

— Nie lubią występować publicznie. Tyle u nas glądztnia o

niczym.

— A Jednak udzieli! pan kilku wywiadów!

— Istotnie. Przez ponad pół roku odmawiałem podjęcia jakichkolwiek kontaktów z prasą, a propozycji było wiele. At® w tyciu cle można kierować się lubieniem. Zaletą kręgosłupów twardych Jest Ich nieelat-tycznotó, wadą — łamliwość. Oprócz lubienia Istnieje myślenia Ono nakazało mi Uć na kompromis. Myślenia l namowa moich wydawców. Przekonali mnie, to pisarz, choćby najlepszy. o którym w prasie cicho, to żywy umarły. Polskę wojewódzka Jest ml tycałiws. Wiec sto za sto. Pierwszego wywiadu udzieliłem Kazimierzowi Kołodziejowi z gdańskiego „Głosu Wybrzeża" — bo to moje ulubiono pismo, drugiego Zbigniewowi Kozakiewiczowi x „Żołnierza Polskiego" — bo to prasowe ramią wydawcy „In-kamacjl" MON-u, trzeciego Grażynie Bral z tygodnika „Wybrzeże", bo- to urocza pani i tygodnik war. czytania. Teraz rozmawiam s panem, bo-

W tym. co powiem, nie ma gadania pod włos:    pańskie

pismo Jest redagowane z dziennikarskim nerwem, niczym nie przypomina popularnego u na* strusia, ma zwój ciężar gatunkowy. reprezentuje milionową eglomo racjo miejską* Jert ona liczącym się w kraju, prawnym ośrodkiem kulturowym Same fakty.

Moja próżność zostali tym samym nasycona. Nieprędko dowie się pan o moim kolejnym wywiadzie prasowym.

—    Wiem. i# # wywiad orra-cała slą do pana telewizja, ale lak do tej pory — na raalym ekranie pana nie widziana.

—    Redaktorzy s telewizji,

którzy sią o to zwracali aa pośrednictwem moich wydawców, zrobili to w pięknej, kulturalnej formie. Zeskakującej dla mnie. a to zobowiązuje. Nie uważam Jednak, abym Już zasłużył na marnowanie Sch czasu. Jeszcze nie. Ale Jestem dobrej myśli. Czas. dobrze wykorzystany, pracuje dla cierpliwych. I jeszcze Jedno:    dwie

osoby, a mianowicie red. Wiesław Naumowtkł r. Telewizyjnego Informatora Wydawniczego oraz red Kazimierz Kożnlew-ekt s „Polityki", nie czekając na reakcję krytyków wypowiedzieli się oficjalnie więcej niż pozytywnie o moim pisarstwie, nadali mu właściwie rozgłosu. Pierwszym był Jednak red. Naumowiki, a więc Telewizje, l jej winien Jestem wdzięczność. Wysoka ocena mojej twórczości ze strony tych panów Jest dla mnie zobowiązaniem do Jeszcze lepttej pracy.

—    A* dwa wywiady były publikowane w prasie gdań-eklel tam też drukowano oh-sserue fragmenty „InkamacjT* I „Upiera". Czyżby pas by! mleezkańeem Wybretża?

—    Jestem mieszkańcem do-polskiego Wybnwżat ODY-

—    Akcja obu paa* powieści ressrywa clą w eseeie drnficj wojny światowej, ale ate tell-eaylbym łeb de nteemlmry wojennej. uprawianej prees ale-których plcaray. BaUlletrkt w nich — pom ■fganlyetaym atakiem lotnictwa allanektese na Berlin w dnia urodftn Hitlera — nl# ma. DUotfgo?

—    Batalletyka w Kieratom sią przeżyła. Krew. trupy, miny wdarły się dzięki telewizji do naszych domów, straciły moc przerażenia, stały slą więc nieciekawe. Wojna dla mnie jest tylko tłem, na którym rozgrywają *lą losy moich bohaterów. Jest Jak w teatrze — •ceną dla aktorów sztuki. Od zaranls dziejów człowiek lubił podglądać innego człowieka, e-pis tych zachowań ital slą tworzywem dla ludzi pióra. Sale kinowe wyświetlające filmy z drugiej wojny światowej świecą pustką, są s kolei pełne na ckliwych melodramatach czy głupawych komediach. Przesyt wojną jako taką w całej patat.

—    Wita. te by! paa aaa-

koweem w Jednym a Instytutów Trójmiasta, przebywał w świeci#. Akcja „Ink arna® Jl" rozgrywa slą w Anairalll. aa Pacyfiku, w Azji Pofodnlowe--WschodnleJ. gdile podetat drugiej wojny światowej Niemcy mieli dobrre ramaskowaną przed wywiadem aliantów bazą okrętów podwodnych. W rozmowie a „Gloeem Wybrzeża" stwierdził pan, fto bea pana lam bytności „tnkarnaeJs" nie byłaby tym. czym Jest Gdzie narodził sią pemyit toj powieści?

—    W ety te W Archiwum

Admiralicji Brytyjskiej w Londynie. Tam. w annałach wojny na morzu znalazłem dokumenty opisujące wymordowanie na Atlantyku rozbitków z zatop!*-nogo greckiego frachtowca przez niemiecki okręt podwodny U-Stt. Lektura tych dokumentów zrodziła nie tyle koncepcją, ile wewnętrzny przymus napisania tej powieści.

—    Drukowattimy fragmenty „Upiera" będziemy drukowali frarmenty „InkamaeJi*. Ukaż# ■lę w księgarniach JcJ drut!# wydanie. Czytelnicy będą mogli sami ocenić Je) walory. Zapewne ł krytyka ponownie wypowie ilę 9 pana książkach. Pan, zdaje slą. krytyki zbytnio nie ceni?

—    Nic podobnego, fcle panu nie iyetą. Przeciwnie.

—    I to Jest to, co sią Zloty. Dziękuję. Ceniąc pracą w o-*6!e nic mogę nie sanować żmudnego wysiłku krytyków, ale handlowe, it tak powiem, znaczenlo Ich opinii bywa różne. Ja nio zgłaszam pretensji do krytyków. Dżentelmeńskie mllczenio wokół moich oowlcf-

niektórych z nich nie wpłynęło negatywnie nt powodzenie moich książek u Czytelników. leszcze raz okazało #Ię złotem. Take It casy — mawiają doświadczeni w braniu ciągów. na końca walki i tak zawisa zwyciężą Anglicy. A mnie na cierpliwość! nie zbywa.

—    Ale pana książki są faktami publicznymi, nsd którymi można taft dyskutować, publicznie wyrażać opinia o nich.

—    Nikomu jvS® wzbraniam dyskutować nad moimi powieściami Cty jednak muszą wszystkie to opinie znać. brać Jt pod uwagą, zgadać się z nimi?

—    Nie. Jest w ntch wyrażana Jednak społaci na ocena pana pracy.

—    Nic społeczna a JednoKko-ws. Krytyk n!t Jest społeczeństwem. Jest człowiekiem przystosowanym zawodowo do wyrażania takiej opinii. Jak t tego uprawnienie korzysta, to Inna sprawa. Jako naukowiec si nadto dobrze posiałem motywacją o takim esy Innym u-kiafunkowtnlu opłnl! recenzentów prac naukowo-badawczych odnoszących »lę do inwestycji e ogromnej wartości materialnej. Myślenie • tym psuje ml nastrój.

—    Jako Jejt pana koncepcja literatury?

—    Kio czają sią kompetentny

do wypowiadania slą na ten temat.

—    Ale pytano pana Już e to.

—    Niestety.

—    I eo pan odpowiedzią!?

—    „Literatura, aspiracje narodowe, historia, kultura — rielkit słowa; boję sią łch.

wolą na nie nie odpowiadać. Z wszystkiego, co ni temat literatury przychodzi ml do głowy, to to, żc nią powinna kłaniać, nie powinna dzielić narodu l narodów". A także: ..Pisarstwo to przede wszystkim wyobraźnia, umiejętność namalowania krzewu róży t Jednego JeJ listka".

—    Nie wyczerpuje to Jednak pytania. Na odwrocie okładki

„Upiora". którego    wyda wre*

Jest Czytelnik, stwierdzono, te powieść ts „napisana została Językiem wziętym J**by spoza tradycji stylistycznej polskiej literatury faktu. Językiem o-slrej, męskiej narracji wyrazistego konkretu". Można to potraktować Jako reklamą kzląikl ale po JeJ lekturze trudno nie tgodtić stę s opinią wydawcy, eo Jest też wyr asem amanta dla JeJ autora.

—    Najwyższą satysfakcją dla autora Jest Jego własna świadomość wykonanie dobrej pracy potwierdzona amantom Czytelników. Mc me nic cwdow ntejazego. sapnrr.lt m pana. Zresztą pan sam Jest autorem książek I wie o tym najlepiej. Uznanie s zewnątrz bei własnego przekonania, że zrobiło sią coś dobrego, nie doje peta! szczęścia.

Pocsytność moich książek, a przede wszystkim fakt Ich ukazanie sią po latach wyczekiwania, mówi o moim punkcie widzenia na literaturą, o JeJ jakości Pan chce Jednak koniecznie. abym powiedział coś więcej. Zgoda.

Literatura surowych ma sędziów. Ba, gdyby tylko to! Stereotypy myślowo nie ustępują pola same. Zycie nasze zostało tek upolitycznione, źe chcąc pisać o ludziach z krwi t kości — cle o makulaturowych marionetkach, nie tpoeób uciec od potttykL Atmosfera w kraju dla ludzi pióra była przez dziesiątki lat „syropowa". Moje pisarstwo potrzebowało powietrza. Więcej tlenu, więcej iłoAca na polskim meble, więcej ufności w człowieka. Ukazanie sią moich powieści wolnych od politycznego szowinizmu l tendencyjnych uproszczeń powinno mleć dla wreystkfch Jednoznaczną wymową.

—    Ale — Jak sam paa powiedział — stereotypy lok łatwo nie ustępują. Na miejsce Jednych przychodzą drugie. Pańska anonimowość oa przykład lei sprzyja tworzeniu tlą milo. Ludzie siąkają rodowodu, chcą wiedzieć, kto skąd pochodzi. Rzeczy nowo, poznawane starają e!ą porównywać i Jul istniejącymi. Wie pan zapewne, że zastanawiano sit. Jaki to u-znany pltars czy dziennikarz u-krywa się pod pseudonimem Leonard. Ale nic t tego. Pan Jest człowiekiem s krwi 1 kości który zdobył sobie popularność, ale programowo od olej stront Dlaczego?

—    Ma paa ml to ze złe?

—    Nie. .Ma pan do tego prawo. Ale wielu na pana miejscu • zalałoby a radości, że świat alą nimi interesuje. A pan chowa się w cleniu.

—    Bo zaznałem smaku Jadów gotowanych w uw. polskim kotle dla każdego, kto odważył alą wychylić ponad prsa-clątność. To straszne przestępstwo w tym kraju, panu nie musze chyba o tym mówić. A poza tym.. Nit Jeztem człowiekiem pierwszej Unii. Autorów piszących pod pseudonimem Jop. wielu. Motywacje tego mogą być różne. Uasanujmy je. Powie pan zapewne, że twórca Jest własnością publiczną — Jc«t wielu wyznawców tej tezy, na ciele z szanowanym przeze małe Kazimierzem Kof-nlPwkklm, Uwielbiam Jego publicystykę. boczę się na tą tezę. Nie zgadzam się z nią Poją-de: „własność publiczna" nie brzmi najszczęśliwiej. Twórca nie J««t rzeczą. Każdy człowiek ma prawo do intymności, do błęiiw, do Dotknięć, do wad wrcszde Nie ma świętych na tym ptdolc. Czyżby wysiłek twórczy miai być ustawowo karany pozbawieniem twórcy prawa do osobistej wolności, którą zapewnia anonimowość? A poza tym ludzie są różni. Jeden czuje «ią dobrze r tłumie, drugi w famotaośdL

—    Paa woli samotność?

—    Tek. Nie należą do typów stadnych. Lubią las. wodę. ciszą wokół siebie. Moi rodacy często gustują w opowiadaniu własnych życiorysów, w chwaleniu slą własnymi dokonaniami. Swoisty kompleks niższości zagłuszany grzmotem trąb. Nad wysłuchiwanie tych bredni stanowczo przedkładam śpiew słowików,

—    Przysną pan Jednak, że Jak na pUarsa dość to ryiy-kowna filozofia żyda. Przed*! pisarz musi stale gromari/ic doświadczenia. poznać ludtl, tkwić po uszy w rzeczywistości. Bet tego nie ma twóroioicL

—    A nie uwzględnia pan możliwości robienia tego w czapce niewidce na głowic? Moje życie nie płynęło tobie leniwym strumyczkiem pośród sielskich łąk. ol nic! Dość materiału poznawczego zmagazynowałem w tobie. Do pisanin potrzeba ml teraz samotności, warunków do skupienia alę. do po hasania w chmurkach. Tam znajdują gotowe strony. Jut napisane — na ziemi dokonuję tylko korekty.

—    Nad eiym wlęe pan teras pracuje?

   Właśnie    ukończyłem

„MĄTWĘ" fragmenty tej po-wteśd. Uczącej ponad czterysta stron, drukował „Głos Wybrzeża".

   A nie sądzi pan, io również „Odgłosy" mogłyby wydrukować Jaj fragmenty I to obszerno. Jeśli nie ee!ą? Naszą niejako specjalnością stało slą drukowanie Interesujących, bulwersujących powtticL

—    Specjalność dobra, kupowanie kota w worku — niebezpieczne. A nut csla reszta okaże sią nijaka.

—    Pozwoli pan nam xary:y-kować?

—    Uprzedzam Jednak, ! pro-•:ą podkreśl* to, że moje powieści nic są bulwersujące czyli sensacyjne. Są opowieścią mi o ludzkich dramatach pisanymi w tonacji wyważonego morferato eantabUe.

   Wlęe o czym Jest ta powieść??

—    Słowo „matnia" oznacza pułapkę, ślepą uliczką, miejsce, gdzie człowiek przemienia sią w ofiarą, w łup polujących na niego — e tym mówL

—    Bohater pańskiej oovrej powieści znalazł ilę właśnie w takiej sytuacji. Odsio dzieje slą JeJ akeja?

—    W P.uroplt Zachodniej, Stanach Zjednoczonych, w Republice Południowe] Afryki. Rzecz współczesna. Głównym bohaterom jest młody Amerykanin oddany sercom I ciałem swemu wMMomtz krajowi, o Polską wcale nie zahacza, a dziwne. Jak wicie wspólnego ma z Polakami „Matnia" to rzecz gorąca. To przestroga dla wszystkich zapatrzonych bezkrytycznie w Jamożć. nie przyjmujących do wiadomości Istnienia ciemnej stron7 Księżyca. Ale uprzedzam I chcę. aby nic było tu żadnych wątpliwości, ponieważ bohaterem Jest były pracownik CIA. żądni czarno-białego widzenia rzeczy, których nigdzie nlo brakuje, zwietrzą w tej powieści strawą dla siebie. Tak r.!« Jest Jest to dramat Arperykanina obarczonego dziedzictwem myślenia idealistycznego, tak niestety typowego dla Poloków.

—    Csy, Jeśli po jej lekturze dojdiiemy do wniosku, te chcemy Ją drukować lab JeJ fragmenty, wyrazi pan na to środę?

—    Porozmawiamy. Najpierw niech pan Ją przeczyta. Ponieważ jestem wrażliwy na ludzi z męskim nerwem, wrócimy do tego tematu. Z mojej strony — z przyjemnością.

Rozmawiał:

LUCJUSZ

WtODKOWSKI

PS. Uzyskaliśmy środę Leonarda na druk fragmentu „MatnP obok niniejszego wywiadu. Powieść nam «lą podobała. Czynimy starania o igo-dą na druk całej.

UW,

10 ODGŁOSY


N* 1S (ISIS), XXX, 18 KWIETNIA 1987 R.


J




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
z KAPITAŁ LUDZKI Ważne sa zasady kontaktu między klientem a terapeutą, poszanowanie autonomii klient
skanuj0088 (26) 176 Edukacja wspierająca uczniów w wieku wczesnoszkolnyi 11 zasad. Dlatego tak ważne
Pień nerwowy,?rwiony massonem szkiełko M pow 5x .LWS5SE2 6R5»?£> g;«ft ? ,/;V3* mm mami WFłM
IMG11 (4) Transmisja wirusa grypy Ilona tama indowych i Pneplyw powletiza KHrens tiuzowo-rzedcowy M
dyskurs1 Stoimy dzisiaj w obliczu śmierci naszego brata Krzysztofa - wielkiego świadka naszych ludz
Rdza źdźbłowa cz 4 Z zabiegów agrotechnicznych ważne są wczesna podorywka ściernisk i staranna orka&

więcej podobnych podstron