Stoimy dzisiaj w obliczu śmierci naszego brata Krzysztofa - wielkiego świadka naszych ludzkich dramatów. Jesteśmy głęboko poruszeni tą śmiercią. Stoimy bardziej samotni niż kiedykolwiek i jeszcze bardziej zubożali. Dopiero w obliczu tej trumny wi-! dzimy, jakim bogactwem są nasi Przyjaciele - ci. dzięki którym lepiej rozumiemy siebie.
Chcielibyśmy zatrzymać miniony czas. Chciel ibyśmy coś dokończyć, coś sobie przyswoić, coś powiedzieć ijesz-i cze coś usłyszeć. Zamiast tego napotykamy wielkie milczenie śmierci. Gdy i patrzę na te trumnę, przypominają mi i się słowa ś\\. Pawła, skierowane kiedyś i do przyjaciela Tymoteusza: „...chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych za-I wodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono : dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawie-; oliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale j i wszystkim, którzy umiłowali pojawie-! nie się Jego”.
; Św. Paweł pisze: „W dobrych zawo-' dach wystąpiłem”. To bardzo ważne , stwierdzenie. Wystąpić w dobrych za-■ wodach... Potem choćby się nawet nie ; wygrało, ma się świadomość, że zawody były dobre. Jakież to były „dobre zawody”, w których wystąpił nasz Brat Krzysztof?
| Posłużmy się słowami Ewangelii. Chrystus p< 'wiedział kiedyś: „Kto idzie za mną. nic będzie chodził w ciemnościach, lec/ będzie miał światło życia”. Zatrzymajmy się chwilę przy słowach: „światło życia”. Słowa te doskonale
przystają do artysty, dla którego świat był przede wszystkim światem światła. Czym byłby świat bez światła? Nawet gdyby taki świat istniał, to jakby nie było świata. Więc Brat nasz Krzysztof miał w sobie jakieś „światło życia”. Światłem i cieniem wydobywał na jaw prawdy o człowieku. I trafne jest również to, że było to światło życia. Nie śmierci, lecz właśnie życia.
Światło przenikało w głąb człowieka. Wydobywał z mroku główną sprawę naszego świata-sprawę człowieczeństwa człowieka. Gdy jedni artyści pokazywali dramat polskiej nadziei, gdy inni strzegli pamięci o polskich cierpieniach, jeszcze inni niepokoili się o władzę i- o chleb, On szedł głębiej i pokazywał pęknięcie w głębi człowieka. Człowiek pękł w swoim środku. I stoi wobec niewykonalnego zadania: pojednania siebie ze sobą.
Brat Krzysztof, artysta i znawca ludzkich tajemnic, wpuszczał światło życia w środek ludzkich pęknięć i opowiadał
0 możliwości pojednania. Tym sposobem pośredniczył - pośredniczył w drodze człowieka do samego siebie. Gdy inni artyści pośredniczyli w drodze człowieka do świata, on pośredniczył w drodze człowieka do samego siebie.
1 były to „dobre zawody”, w jakich wystąpił.
Sw. Paweł mówi: „wiarę ustrzegłem”. Czy można to samo powiedzieć o dziele naszego Brata Krzysztofa? Co należy rozumieć przez słowa „wiara”?
Znów sięgnijmy do św. Pawła. Mówi on w Liście do Hebrajczyków, że każdemu człowiekowi została dana jakaś „miara wiary”, wedle której rozumie świat i wedle której sam jest rozumiany. Ale „miara wiary” jest również „miarą niewiary” w człowieku. Zaś „niewiara” może być dwojaka: może być zupełnym zanikiem wiary w rozpacz i zanikiem wiary w wiedzę. W człowieku trawa wielki spór między wiarą, wiedzą i rozpaczą. Aby „ustrzec wiary”, trzeba jej równie mocno bronić przed rozpaczą, co przed wiedzą.
To nieprawda, że horyzontem Brata naszego Krzysztofa był agnostycyzm. Agnostycyzm to nie jest sprawa artysty. Artysta nie znosi połowiczności. Artysta, gdyby musiał, wybrałby rozpacz. Ale nasz Brat Krzysztof nie wybrał rozpaczy. Wybrał świadectwo tajemnicy. Obronił wiarę przed agresją wiedzy.
Ale czy tylko? Czy nie stał się również świadkiem nadziei? Brat nasz Krzysztof pokazał pękniętym ludziom, że gdzieś niedaleko, w zasięgu ręki. istnieje siła, dzięki której mogą się pojednać ze sobą. Jest gdzieś jakiś Dekalog,.. Ktoś gdzieś śpiewa Hymn o miłości... •
Mówi się, że Polska nie zrozumiał:-Krzysztofa Kieślowskiego. Ale, co tc jest Polska? Nie rozumieli go politycy bo był za mało politykiem. Nie rozumieli go doktrynerzy, bo wcale nie by-doktrynerem. Ale czy Polska, która nic rozumie, naprawdę jest Polską?
„Na ostatek odłożono dla mnie wie nieć sprawiedliwości, który mi w owyrr dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia a nie tylko mnie, ale i wszystkim, któ rzy umiłowali pojawianie się Jego”. i
1