Niechoi wieści o szybownictwie przy Szkole Podcho^ężych dlo Podoficerów w Bydgoszczy coraz szersze zataczaję kręgi! Niechoi browurowe loly noszych pilotów szybowcowych pory-waiq w objęcia skrzydeł coraz większe zastępy młodzieży i unoszq ich w przestworza! Chlubna praca p. majora Chu-dzikiewiczo Antoniego, naszego prezesa Sekcii Szybowcowej, twórcy młodych skrzydeł przy naszej szkole, który jak czuły ojciec cięgle się opiekuje swoim dorobkiem i który zapewne już niedługo od nos uleci, jak jego ukochana «Wrona», Czajka)), «Podchorqży», «lech», lub inny «ptak» z fordońskiej wyżyny - nie pó|dzie na morne.
- On uleci zapewne na wyższe stanowisko, lecz nie zapomni zosłowić po sobie godnego zostępcy, a jego postać pełna życia i zopału do pracy zawsze nom będzie przyświecoć. Będziemy zawsze tymi, jakimi on chciałby nas mieć i widzieć w przyszłości.
Tok krótko noszą Sekcja Szybowcowa istnieje (zaledwie czwarty rok), a fok wiele się o niej mówi i pisze. Nosze skromne artykuły znolazły już niejednokrotnie gościnę w prasie, bo przecież już tyle razy widnioły na kartach, bqdżlo, ilustrowanego Kurjero Codziennego», bqdźto «Pofski Z brojne|», a także w wielu innych czasopismach chętnie, z pełnem zrozumieniem były drukowane. Prócz tych skromnych, a tak bardzo cennych rozgłosów, które niewinny i posłuszny papier roznosi po całej Polsce, o nawet i poza je| granicami, nie szczędźmy także żywego słowa, mojqcego również wielkie znaczenie w propagowaniu szybownictwo.
Przyznać należy, że prócz szlachetnych wyczynów naszych wychowanków w Sekcji Szybowcowej przy naszej szkole-propogando nie zasypia, lecz głoszq jq w miarę możności wszyscy, którzy doceniojq ideę młodego lotnictwo polskiego.
Od paru dni na dziedzińcu naszej szkoły zaroiło się od mundurów różnych barw najrozmaitszych rodzajów broni. To kandydoci, najmłodsi podoficerowie, zjechali się z całej ormj; Państwa polskiego, oby w tym roku próbować sił przy zdowoniu egzaminów wstępnych.
Na dziedzińcu naszym proco aż kipi. Ciekawe i wro-żliwe uszy i oczy zgromadzonych tu i ówdzie, oroz prze-chadzajqcych się energicznym krokiem kandydatów, mogq dowoli nakarmić się tern, co ich tu spotkało. Widok na naszym dziedzińcu szkoły jest niezwykle piękny: okazałe mury gmachu naszei szkoły okala «lasek» cicho szemrzę-cych sosenek. Od strony zachodniej, tuż przy ulicy Gdańskiej, między rzadkiemi sosenkami tulq się nisko nad ziemię wiecznie zielone świerki, a obok nich w miłym nieładzie porozrzucane, bezustannie coś szepczęce, okryte szoro-biołq wiosennę korq, brzozy. Poza temi wspaniołemi murami gmachu, od strony północno-zachodniej, to «gnioz* do orłów bydgoskich*), uwite przez Wielkiego Wodza, oło-czo łagodnym łukiem milczęcy bór sosnowy.
Czytelniku cierpliwy! wplotłem do tego artykułu ten realny opis rejonu noszej demokratycznej instytucji, jakq jest bydgoska szkoła, nakreśliłem w prostych słowach ten epizod przyrody, odbiegajęc nawet nieco od tematu, dlatego, byś z większem zainteresowaniem mógł oczyma wyobraźni og!qdać nowy. tak rzadko jeszcze dotqd spotykany w innych gornizonoch naszej armji, jako też w innych ośrodkach sportu, tak miły dla oko każdego przybyszo widok. Jest nim włośnie tak zwano chwiejnico (szybowiec no odpowiednich przyrzqdoch umieszczony w powietrzu na którym nowicjusze, przyszli piloci. odbywojq wstępne przeszkolenie).
Wielu z kandydatów nigdy jeszcze nie widziało tej fan*
tostycznej maszyny. Wstrzymujqc krok przypatrywali się oni, jak brać podchorqżocko wykonywoła na nie| piękne, klosyczne ruchy.
Nie ulega wątpliwości, że ci najmłodsi wychowawcy wrażliwej duszy żołnierza, (o wielu z nich to przyszli oficerowie), gdy rozbiegnę się po najdalszych zakętkoch Polski, głosić będq ideę uprawiania, tego cennego i szlachetnego sportu, jakim jest młode szybownictwo- Om to, bę-dqc na terenie noszej szkoły, żywo interesowali się szybownictwem chętnie słuchali objaśnień i wskazówek swoich kolegów. Zatem bordzo pożyteczna i żywa propaganda z ust ich popłynie blisko i daleko - hen na odległe kresy rozległej Ojczyzny naszej, by tom wcześniej, czy później rzucone ziarna poczęły na odpowiednio pulchnej ziemi polskiej kiełkować, a z czasem wydały obfite plony, tak niezbędne dlo naszej wielkiej Polski.
Siewców tego ziarna musi się dużo zrodzić w noszem społeczeństwie. Niechaj każdy dobry syn Ojczyzny, czem może przyczyni się do rozwoju lotnictwo polskiego! Niechaj każdy obywatel i obywatelka Polski nie szczędzi starań, by wszelkiemi siłomi dokłodoć «pióro» do «pióro» no budowę jak najliczniejszych skrzydeł płotowców polskichl Niechaj workof motorów, wirujęcych w przestworzu «pfa-ków stalowych*) będzie najmilszą symfonję dlo ucho każdego Poloko. I niechaj kożda matko —Polka swojej ukochanej dziecinie, będęcej jeszcze w kołysce nuci piosenkę o tych «nowoczesnych skowronkach)*, które od niedawno w młodej Polsce ujrzały światło dzienne.
Co do nas, to my nie próżnujemy, lecz prócz tego, że świecić będziemy przykładem, ujawnionym w czynach, bę* dqcych tak olbrzymim czynnikiem budowy każdego gmachu, me będziemy szczędzić pióro, ani żywego słowa, którego wortość nie jest nam obca, lecz przy każdej sposobności teraz i po opuszczeniu murów szkolnych uświadamiać będziemy najmłodsze pokolenia, o wortości lotnictwo, oroz poprzedzajęcego je szybownictwa polskiego. Szybownictwo bowiem jest najbardziej tanim, dlo każdego dostępnym, przyjemnym i pożytecznym sportem, do którego tak chętnie garnę się cołe rzesze młodzieży polskiej bez względu na wiek i płeć. W cieniu tych młodych skrzydeł, pod które wielu pragnie się schronić, każdy zaznać może noj-większej rozkoszy i osłody życia.
Ziemba Stefan, podchorąży
loirtUko iiybowcowe w UitjOAOwej
45