66 JAN MUSZKOWSKI
tury groszowej, bardzo różnej zresztą wartości i rozchodzącej się przeważnie wśród inteligencji jako literatura kolejowa lub namiastka drogiej powieści oryginalnej, wydaje mi się niepodobieństwem.
Wytłumaczenie zatem konkretnego faktu zniknięcia literatury sensacyjno-brukowej może polegać tylko na domysłach. Może to być poprostu objaw mniejszej pokupności książek, obserwowany we wszystkich warstwach społeczeństwa w związku z trudnościami natury gospodarczej, nie mający nic wspólnego ze wzrostem ilościowym produkcji, jak zaznaczyłem już wyżej, lecz może również polegać na pomyłce w obliczeniu. Jakkolwiek zapewniają nas, że literatury sensacyjno-brukowej na rynku prawie że niema, czy nie zachodzi tu fakt drukowania tych wydawnictw zagranicą, jak to ma miejsce z książkami obrazkowemi dla dzieci, słownikami, dewocjonaljami, nawet z niektóremi wydawnictwami artystycznemi i kalendarzami; w tym razie druki te nie byłyby dostarczane do Referatu Ewidencyjno-bibljograficznego Min. Spr. Wewn. i uchylałyby się od obliczeń statystycznych, ponieważ nie było to przewidziane w ustawie prasowej z 7 lutego 1919 r. — zapomnienie, które naprawiła obecna ustawa prasowa (art. 7 i 10)'. Mogłaby tutaj również mieć miejsce inna pomyłka, prowadząca dp nadmiernego wyolbrzymienia tego działu w latach 1924 i 1925: ponieważ wydawnictwa te wychodzą z reguły zeszytami, czy nie liczono po kilka razy jednego i tego samego tytułu w miarę pojawiania się zeszytów, na co dopiero w ostatnim roczniku zwrócono uwagę? Przypuszczenie to nie byłoby jednoznaczne z kwestionowaniem kompetencji Referatu Ewidencyjno-bibljograficznego, bo wszak metodę tę stosuje szereg urzędów zagranicznych, rejestrujących produkcję wydawniczą 8, a u nas przyjęli ją świadomie wytrawni kierownicy Przewodnika Bibljograficznego.
1 W interesującym artykule p. K. P. pt. Książka- w handlu zagranicznym Polski, ogłoszonym w Silva Rerum 1925, II, str. 106—110, autor traktuje sprawę tak, jak gdyby wyłącznym przedmiotem importu były książki w językach obcych gdy tymczasem znane są w Warszawie firmy, trudniące się specjalnie sprzedażą wydawnictw polskich, drukowanych zagranicą, które sprowadzane są zatem w znacznych ilościach. Jedna z najruchliwszych firm wydawniczych warszawskich drukowała przez kilka lat wielką część swoich nakładów w Berlinie.
2 Por. prace B. Iwińskiego i J. MUSZKOWSKIEGO, powołane powyżej.