uprawnień: osobistych i politycznych, gospodarczych, społecznych
i kulturalnych oraz ogólnoludzkich, solidarnościowych. W ujęciu personalistycznym każda osoba ludzka - więc także dziecko - dzięki swej godności naturalnej staje się podmiotem praw i wolności, ale też i osobistej odpowiedzialności za siebie, wspólnotę rodzinną i jej członków, co chroni nas przed błędną koncepcją ludzkiej wolności, oderwaną od posłuszeństwa prawdzie, a zatem również od obowiązku poszanowania praw innych ludzi.37
Mimo to jeszcze w latach 70-tych i 80-tych w literaturze socjologicznej dzieci nadal traktowane byty jako przedmiot badań, rozpatrywane przez dorosłych przez pryzmat własnych planów wobec nich. Jak pisał Aleksander Lewin mimo wielu dokumentów ochrony praw dziecka dzieci nadal traktowane były raczej i przede wszystkim jako przedmiot opieki, troski, obowiązków ciążących na ludziach dorosłych, a nie jako samoistny podmiot, istoty niezależne, uprawnione do różnych zabezpieczeń w podstawowych dziedzinach życia ludzkiego, tak jak to jest (a przynajmniej powinno być) z dorosłymi.38
W obronie podmiotowości dziecka i jego praw wystąpili przedstawiciele pedagogiki humanistycznej, w tym rozwijanej od początków lat 70-tych antypedagogiki. Nawiązując do wcześniejszych tradycji (np. do J. Korczaka) tacy myśliciele, jak Abraham Maslov, Alice Miller, Aleksander Neill czy Hubertus von Schoenbeck twierdzili, że dzieci są ostatnią dyskryminowaną grupą ludzi, której trzeba przyznać takie same prawa jak dorosłym. Ich zdaniem dzieci, tak jak dorośli, posiadają z natury swojego człowieczeństwa określone prawa. Nadawanie czy odbieranie im ich praw świadczy wyłącznie o ich nierównym traktowaniu, sprzecznym z zapisami PDPCz i innych traktatów międzynarodowych.
H. von Schoenbeck pisał m.in., że dorośli nie mają żadnego przyrodzonego prawa do narzucania czegokolwiek dzieciom.39 Jego zdaniem dziecko samo wie, co jest dla niego najlepsze, czego chce -i dorośli powinni ten fakt uszanować (nawet jeśli go nie akceptują), powinni wspierać dzieci w dążeniu do samodzielnie wybranych celów, dając im możliwość przeżywania wolności i odpowiedzialności za samego siebie.
Ten sposób myślenia, uznający podmiotowość dziecka za punkt wyjścia w stosunkach międzyludzkich®, znalazł swój najpełniejszy wyraz w Konwencji o Prawach Dziecka uchwalonej w 1989 roku z inicjatywy Polski. Zaczął on dominować w latach 90-tych, nadal jednak w wielu krajach brak było konkretnych rozstrzygnięć prawnych i instytucjonalnych umożliwiających dzieciom samodzielne korzystanie z praw człowieka. Dlatego istnieje ciągła potrzeba uświadamiania samym dzieciom, jak 37Jan Paweł ii, 1991: Encyklika «Centesimus annus» Ojca Świętego, Watykan, nr 17.
“A, Lewin, 2000: Korczak niedosłyszany (kilka przypomnień), (w:) Humaniści o prawach dziecka, red. Bińczycka, Kraków, s. 34-35.
39H. Schoenbeck, 1994: Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać, Warszawa, s. 38.
40Zob. art. M. Butrymowicz i R. Matysiuk w Podlaskich Zeszytach Pedagogicznych nr 9/ 2004.
18