100
możliwości. Pamiętani mocne zderzenie z matematyką uniwersytecką i szybko malejącą liczebność mojej grupy. Wśród kandydatów na nasze studia pojawiają się czasem osoby z oceną „2” z matematyki na świadectwie (w skali od I do 6). Większość nie przyznaje się do rozwijania zainteresowań wykraczającego poza lekcje w szkole, nie wspominając już o kontakcie z literaturą matematyczną (choćby popularnonaukową).
Egzamin wstępny
Na większości uczelni o przyjęciu na studia matematyczne decyduje egzamin wstępny. Spełnia on głównie mię bariery przed podjęciem nauki przez osoby zupełnie do tego nieprzygotowane. Zdanie egzaminu, w' praktyce, gwarantuje przyjęcie na nasze studia. Dwa lata temu, mimo powtórzonej rekrutacji, nie udało się nam wypełnić limitu miejsc. Kandydatów' było wprawdzie więcej, ale nie zdołali oni osiągnąć ustalonego (na bardzo niskim poziomie) minimum. To doświadczenie wymusiło pewne zmiany w systemie rekrutacji w' roku ubiegłym. Pozostawiając tradycyjny egzamin pisemny, wpix>wa-dziliśmy dość szeroki system zwolnień z tego egzaminu. Dotyczył on tych, którzy przystąpili do matury pisemnej i ustnej z matematyki i uzyskali z tych egzaminów oceny co najmniej dobre. Zwolnienie dotyczyło wszystkich typów szkół i profili klas. Celowo nie został podany żaden limit zwolnionych. Wiadomo, że kandydaci na studia składają podania na różne kierunki, chcąc zapewnić sobie miejsce na studiach także w razie niedostania się na ten wybrany (zwłaszcza jeśli bardzo nudno się na niego dostać). Jest to zrozumiała praktyka. Przy tym niepowodzenie w dostaniu się na obleganą np. informatykę wcale nie świadczy o złym przygotowaniu do naszych studiów. Stworzony system miał zachęcić również, i takich kandydatów (na ogól legitymujących się bardzo dobrymi wynikami z matuiy), gwarantując im pewne miejsce na pokrewnym kierunku.
Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Zamiast 150 czy 200 kandydatów jak w latach ubieghcli, zgłosiło się ich pr/.eszło 600, z czego 539 spełniało kryteria przyjęcia bez egzaminu. Dodatkowo, spośród 66 przystępujących do egzaminu, wymagane minimum uzyskało 18 osób.
Pierwszy semestr
Stanęliśmy wobec konieczności przyjęcia tak dużej liczby studentów. Jak należało się spodziewać, część
spośród przyjętych nie dokonała wpisu (w lipcu zapisało się 420 osób), część zrezygnowała już po jego dokonaniu (stan na 1 października: 389 studentów), a część nie staw iła się na zajęcia bądź zrezygnowała w- pierwszych dniach (można przyjąć, że faktycznie rozpoczęło naukę 346 studentów). Jak wynika z cytowanych już. danych „Gazety Wyborczej” przyjęliśmy na nasz kierunek zdecydowanie najwięcej kandydatów w całym kraju, 'la sytuacja miała sw'oje dobre i złe strony. Oczywiście pojawiły się trudności organizacyjne, konieczność podwójnych wykładów' i ćwiczeń prowadzonych w 14 grupach o zwiększonej liczebności.
Jak poradzili sobie studenci? Pierwszy semestr zaliczyły 134 osoby (mniej więcej co trzecia, odnosząc to do stanu z I października). Zdecydowanie lepiej wypadli przyjęci w wyniku egzaminu: pozostało ich 56%, podczas gdy spośród zwolnionych tylko 32%. Jak nietrudno zgadnąć, najmniej kłopotu z utrzymaniem się na studiach mieli „szóstkowicze”. Pozostało ich 78% (część z nich nie zgłosiła się na zajęcia). „Piątkowicze” poradzili sobie w 38%, a „czwór ko wieże” zaledwie w 18%. Pisząc ten artykuł nie mogę jeszcze powiedzieć, jak studenci ci przejdą pr/.ez sesję letnią. Ale można przewidzieć, że liczebność na przyszłorocznym II roku będzie nieporównanie większa niż na obecnym i będzie odpowiadać naszym możliwościom i zamierzeniom. To jest dobra strona opisanej sytuacji.
Jaka rekrutacja?
Doświadczenia zdobyte w roku ubiegłym były' podstawą do tworzenia zasad rekrutacyjnych na rok 2002/2003. Nie wchodząc zbytnio w szczegóły, można powiedzieć, że utrzymujemy pisemny egzamin wstępny z jednoczesnym systemem zwolnień z niego na podstawie wyników matur)’. Kryteria stosowane pr/y zwolnieniach zostają jednak nieco zaostrzone, a w' razie zgłoszenia się zbyt wielu spełniających je kandydatów ranking ocen zdecyduje o pr/)jęciu najlepszych i skierowaniu pozostałych na egzamin. W ten sposób gwarantujemy też miejsca dla zdających egzamin. Opisana sytuacja skłania do pewnych refleksji. Co lepsze? Czy stawianie bariery w postaci egzaminu, który odpowiednio dopracowany (może dwuetapowy) i trudny pozwoli dostać się na nasze studia nielicznym, ale za to będzie w znacznym stopniu gwarantował, że kandydat „nadaje się" na nie i ma duże szanse