(...) Ciało można pielęgnować, można je kształtować, hartować i usprawniać, można na nim dokonywać wielu innych zabiegów, ale nie można go wychowywać. Wychowanie jest bowiem procesem społecznym i odnosi się do osobowości; ciało — jako materia — jest na to ślepe i głuche. (...)
Otóż wychowanie zdrowotne i wychowanie fizyczne pozostaną na peryferiach pedagogiki tak długo, dopóki będą swe cele adresować wprost do ciała. W ten sposób możemy tylko ćwiczyć, kształtować czy hartować, ale nie będzie to jeszcze wychowanie. Równie dobrze można te zabiegi odnieść do człowieka, jak do zwierzęcia. Dziedziny te stają się wychowaniem tylko i dopiero, gdy odniesiemy je do osobowości wychowanka; do jego woli, świadomości, emocji, gdy będzie on rozumiał, umiał i chciał pracować nad swoim ciałem. Dopiero osobowość nastawiona na sprawy ciała i zdrowia umożliwia samokształcenie i' samowychowanie, co właśnie jest naszym celem. (...)
[Wychowanie fizyczne (z uwzględnieniem wychowania zdrowotnego), W: Pedagogika, pod red. B. Suchodolskiego, Warszawa 1982, s. 616—617.)
(...) Otóż spedagogizować naszą pracę znaczy tyle, co przepuścić cele specyficzne, dotyczące ciała, przez filtr osobowości, a więc przez świadomość, wolę, sferę emocjonalną, poprzez postawy i obyczaj. Dzięki temu wychowanie fizyczne wpisane zostało w całą osobowość ucznia. Jest obecne — mówiąc patetycznie — w jego głowie i sercu, a wtórnie trafia do jego mięśni. Wychowanie fizyczne nie jest już zbiorem ćwiczeń do odwzorowywania, lecz dyscypliną, która — zgodnie z zasadą szkoły zreformowanej — uczy jak się uczyć, co w odniesieniu do jej specyfiki znaczy: uczyć, jak stać się panem własnego ciała, wdrażać do ustawicznej pracy nad sobą, która kojarzy radość z obowiązkiem, zabawę z samodoskonaleniem indywidualnym i społecznym. Efektów tak pojętego wychowania fizycznego nie wolno — w pierwszej instanqi — wyrażać w języku biologii, lecz w kategoriach pedagogicznych, wspólnych dla całego procesu wychowania, a więc w kategoriach
47