Dla potwierdzenia negatywnej opinii o karate biorącej się z filmów zacytuję senseia Egami: „Warto też wspomnieć o negatywnym wpływie filmów i telewizji. Karate-do wcale nie jest tajemniczym sposobem walki, pozwalający jednym ciosem zabić albo zranić. Takie postawienie sprawy, chociaż przemawia do męskiej wyobraźni, przynosi więcej szkody niż pożytku.”1
I dalej bazując na publikacji Stanisława Tokarskiego „Z karate zetknąłem się już w początkach mego zainteresowania judo i w ciągu 20 - lecia uprawiałem je jako trening uzupełniający, bez żadnych aspiracji czy ambicji, a ze względów praktycznych, bo szereg ruchów karate ma to samo źródło, co pewne elementy technik judo.”2 I tak w roku 1989 kształtował opinię o karate S. Tokarski praktykujący judoka - sportowiec, który nie zadał sobie trudu sięgnięcia do źródeł. Zbierając materiały do pracy zetknąłem się z wieloma publikacjami, pracami licencjackimi, magisterskimi, których autorzy o zgrozo powoływali się na w/w pracę Tokarskiego. Wypaczył nie tylko obraz karate, ale i judo. Kano i Funakoshi znali się. Kano wspierał Funakoshiego w okresie, gdy przybył on uczyć karate do Tokio. Prosił go nawet o wprowadzenie przydatnych elementów karate do treningu judo. Obie sztuki rozwijały się niezależnie i mają tyle wspólnego co koszykówka z piłką nożną, tzn. grę w piłkę. Judo stworzył Kano pod koniec XIX wieku, bazowało na japońskim Ju-jitsu. Karate powstawało przez setki lat na Okinawie, wyraźne są w nim silne wpływy chińskie. Dla obu mistrzów była to droga „do”, sposób na życie, filozofia życia.. Judo - łagodna droga i karate do - droga pustych rąk. Kano, twórca judo patrzył na swą sztuką inaczej niż jego następcy.
„Kano od samego początku sprzeciwiał się pojedynkom, uważając je za godne ubolewania bijatyki. Swego czasu wypędził przecież swojego ulubionego i najbardziej obiecującego ucznia, Saigo, za pogwałcenie zasad Kodokanu, a później wiele jeszcze razy zakazywał tego rodzaju praktyk, potępiając je jako „sprzeczne z duchem Kodokan Judo”. Za kadencji Kano zwycięstwo nigdy nie było jedynym i najważniejszym celem. Pod koniec życia, rozczarowany umiejętnościami uczniów, które miał okazję obejrzeć podczas zawodów, zebrał ich i ostro zganił: „Walczycie niczym bodzące się byki, wasze techniki nie są ani wytworne, ani dostojne. Nigdy was tego nie uczyłem i jeżeli istotnie
Egami T., Droga Karate, Diamond Books. Bydgoszcz 2002, s. 17
Tokarski S„ Sztuki Walki, Glob. Szczecin 1989. s.36