3624817261

3624817261



SKRACAMY DO MlSTRZÓW

działa i po prostu wpisywała hasła, bez żadnych kombinacji, czy sięgania do encyklopedii.

M.W-D: Nie uważaliśmy za stosowne obarczać Pani Profesor problemami prywatnymi, jeśli natomiast ktokolwiek miał pytania merytoryczne, nawet niekoniecznie związane z jej dyscypliną naukową, to zawsze niesłychanie trafnie potrafiła wszystko doprecyzować i pokazać kontekst.

J.M.: Czasem wystarczyła prosta uwaga typu: „Panie Januszu, niech pan się w to nie pakuje”.

ŁJ.: Jakie zagadnienia Profesor Grzędzielska preferowała? Tematykę wersologiczną, ay historycznoliteracką?

J.M.: Moim zdaniem gdzieś u podstaw tego czym się zajmowała, był jakiś moment wstępnego niedoszacowania swoich możliwości. Były one dużo większe niż kaliber spraw, którymi się zajmowała. Chociażby niefortunny wybór twórczości Felicjana Faleńskiego, która była od początku do końca ramotą i z której niewiele dało się napisać. To co z tym zrobiła było oczywiście znakomite, ale dlaczego nie zajęła się Norwidem?

M.W-D: Którym zresztą niesłychanie się pasjonowała...

w,    -------

Ł J.: A rozrzut tematyczny? Sprawy wersologiczne i nagle problematyka metafory? Całkiem inna perspektywa.

M.W-D: Nie, wcale nie inna. Skądże znowu. Gdy spojrzy się szerzej na wersologię, to przestrzeń między wersami jest w istocie rzeczy przestrzenią metaforyczną. To nie tylko liczenie sylab i stawianie akcentów.

J. M.: Tyle korzystała z wersologii, ile można. Nie ograniczało się to do ściśle technicznych spraw...

K. S.: W tym roku mamy siedemdziesiątą rocznicę debiutu Pani Profesor. Debiutowała w roku 1937 rozprawą „Wiersz trzynastozgłoskowy” napisaną ku czci Kazimierza Wójcickiego. Ta praca jest zresztą cytowana w podręczniku Marii Dłu skiej. Startowała więc pod znakiem wersologii, ale jednocześnie była uczennicą Juliusza Kleinera, Zygmunta Czernego; w wieku dwudziestu kilku lat napisała doktorat.

M.W-D: Właściwie nie było zagadnienia literaturoznawczego, a nawet językoznawczego, na którym profesor by się nie znała...

„(...) Czułam, że wsiąkam w jakąś masę, że staję się byle kim, przerzucanym na etapach, wożonym w niewiadomych kierunkach. Owa bylejakość.

A raczej bylektość jest czymś różnym zasadniczo od pogrążania się w świadomej celu zbiorowości. (...)"

S.H.: Zadziwiające są wspomnienia zawarte w książce „Wojna i po wojnie". Jakkolwiek opisuje również okrucieństwa, to jednak skupia się na zwykłym życiu - miłości, rodzinie, codziennych troskach, a nawet momentach zabawnych. Czy to „wypada" tak pisać w kontekście innych świadectw koncentrujących się na aspekcie martyrologicznym?

Prof. dr hab. Maria Wożniakiewlcz-Dziadosz: dyrektor Instytutu Filologii Polskiej, kierownik Zakładu Teorii Literatury UMCS

M.W-D: Sądzę, że przyjęliśmy pewien kanon opisywania przeszłości wojennej. Wspomnienia Pani Profesor niewątpliwie go znacznie modyfikują. To samo zresztą robił Miron Białoszewski w „Pamiętniku z powstania warszawskiego”. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to jaki procent Polaków uczestniczył w bohaterskich zmaganiach? Mimo że nie była to mała liczba osób, to jednak niewielka część społeczeństwa siedziała w łagrach, a reszta jakoś musiała sobie radzić. Pani Profesor myślała w pewnym sensie pozytywistycznie. Przede wszystkim interesowało Ją to, co można uczynić dla przyszłości i to właśnie próbowała robić. Starała się wykonywać pracę, czasami nawet nieefektowną, ale trzymając się pewnych zasad, przede wszystkim etycznych. Nie musiała ustalać kodeksu etycznego - miała go po prostu w sobie.

J.M.: Pani Profesor częściowo sprawę wyjaśnia, gdy pisze, że była osadzona w „łagodnym obozie”, z którego na ogół wychodziło się żywym. Nie wszystkie obozy miały ten sam sznyt - to nie był Oświęcim, ani Kołyma. Inna rzecz, wiążąca się z Jej osobowością, to fakt, iż nie była typem cierpiętnika. Drugą stroną martyrologii jest właśnie odwrócenie się do wewnątrz - „Jak ja bardzo cierpię. Jak ja bardzo zwracam na siebie uwagę”. Jej niezwykła klasa polegała na tym, że potrafiła być dla siebie bezwzględnie surowa. Nie tylko nie miała zwyczaju rozczulania się nad sobą, ale także wiele od siebie wymagała. Choć ta postawa oddziaływała na zasadzie wzoru, to jednak nie było łatwo za nią podążać - te cechy albo się ma, albo się ich nie ma. Te wspomnienia wojenne trzeba czytać bardzo uważnie. Brak sentymentalizmu, o którym wspomniałem, nie oznaczał braku uczuciowości. Cały ogrom Jej wrażliwości zawiera się w jednym z końcowych zdań „Wojny i po wojnie”, opisujących spotkanie z matką. Nie trzeba przecież tłumaczyć, że tęskniła za domem. Oczywiste jest, że ktoś, kto wychował się w dobrych warunkach materialnych, będzie cierpiał na zesłaniu. Przy okazji trzeba wspomnieć o wielopokoleniowej tradycji zasłużonej dla kraju rodziny, z której pochodziła.

M.W-D: Choć Profesor się nie zwierzała, to czasem coś opowiadała np. o swoich wycieczkach narciarskich po Hu-culszczyźnie w okolicach Lwowa. Nie była typem wyłącznie mola książkowego, mimo że erudycję miała niesłychaną. Jej księgozbiór był ogromny, książki nie mieściły się w dwu

20


Wiadomości Uniwersyteckie: grudzień 2007



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
img005a Po prostu przyklej obrazki do swoich pojazdów. Możesz wymieniać się samochodami ze
po upływie czasów podanych nie dotrze do końca zadania bo po prostu wolniej pracuje. W takim przypad
ScannedImage 28 dziej prawdopodobne wydaje się, że cała sprawa stanowiła po prostu pretekst do bójki
IMG?15 X * ••••■• Egz. nr 1 Z • Kurwa ^am Po prostu.........do pe... do PGNiG-u trzeba się przenieść
jd z tej karkołomnej, bezsei wyaaczłu po prostu ma < Anoreksja wlara imłttw duszę I zmusza d
LESZEKCZARNECKIBIZNES po prostu PAUL McKENNA FŚOSC t Zmlert podaJ4d«< do pl*nlqd/.y. i s /s/ / i
PARP«Jf dofinansowanie dla działania 2.2 PO PW. Proszę o informację, czy do wniosku należy
SKRACAMY DO MlSTRZÓW południu?’! Nawet do głowy by nie przyszło asystentowi powiedzieć, że gdzieś ta
SKRACAMY DO MlSTRZÓW DZIEKANI WYDZIAŁU PRAWA I ADMINISTRACJI W LATACH 1950*2005 Prof. dr Aleksander
ULUBIONE Tw milosc ziaamr* ziaamr* oOoOoOoO^OoOoOoOo Jest miłość trudna jak sól czy po prostu kamień
Untitled 16 2 6 Przygoda na niby Biegnę w miejscu jak najprędzej, Ja po prostu teraz pędzę! Do tego
uzdrowienie7 % piątego pokolenia. Gdy imiona są nieznane, po prostu wpl,v PPD za prapradziadka itd.

więcej podobnych podstron