NOTATKI CHAOTYCZNE 159
Już cały rok minął od chwili śmierci profesora Aleksandra Zamojskiego. Zmarł 23 lutego 2004 roku. W rocznicę Jego śmierci ukazał się specjalny zeszyt „Polish Journal of Chemistry”, który wypełnił}' prace kolegów i przyjaciół Zmarłego. Trzeba, aby i „Wiadomości Chemiczne” przyłączyły się do tych głosów. Nie będę tutaj pisał o naukowych zasługach Olka. Zrobili to już bardziej kompetentni w tej sprawie Koledzy. Powiem tylko, że przecież najdobitniej o tych zasługach świadczy pozostawiona przez Zmarłego szkoła naukowa. Fakt, że aż dwóch Jego uczniów znalazło się w gronie członków Polskiej Akademii Nauk, najlepiej świadczy ojej walorach. Chcę natomiast opowiedzieć tutaj o bardzo ważnej roli, jaką Zmarły odegrał w trudnych chwilach, jakie przeżywało w swoim czasie nasze wydawnictwo. Były to chwile, które decydowały o naszym być lub nie być. O roli Zmarłego w tym trudnym momencie niewiele innym wiadomo. Myślę, że właściwie jestem jedyną osobą, która może i powinna o tym opowiedzieć.
Wieloletnia zażyłość, jaka łączyła mnie z Olkiem, ugruntowała się na gruncie spraw „Wiadomości Chemicznych” właśnie. Przez szereg lat był On przewodniczącym Rady Redakcyjnej naszego miesięcznika. Potem interesował się jego losami jako wiceprezes i prezes Polskiego Towarzystwa Chemicznego. Mnie zaś przyszło jesienią 1983 roku objąć redakcję „Wiadomości”. Rocznik 1984 był pierwszym rocznikiem, jaki podpisałem jako redaktor naczelny. A Olek był wtedy właśnie przewodniczącym Rady Redakcyjnej. Zaczęliśmy się zresztą częściej spotykać już wcześniej, bo mój poprzednik, profesor Bobrański, lubił zabierać mnie ze sobą do Warszawy, na spotkania, jakie tam się w sprawach „Wiadomości” odbywały, a to w gronie Rady Redakcyjnej, a to prezydium Zarządu Głównego PTCh. - Dobrze by było - mówił profesor Bobrański - aby pan ze mną pojechał. A ja, rzecz jasna, nie mogłem przecież odmówić.
Profesor Bobrański redagował nasz miesięcznik przez okres trzydziestu kilku lat. Nie sposób zaprzeczyć, że to właśnie on ostatecznie ukształtował profil czasopisma, nadając mu cechy akademickiego czasopisma przeglądowego, o walorach organu naukowego. Szczerze zresztą powiedzmy, profil ten i dzisiaj nie uległ znaczniejszym zmianom. Ale fakt, że profesor Bobrański tak długo czasopismo prowadził, nie budził w Warszawie entuzjazmu. W dodatku zdarzył się przypadek dwukrotnego wydrukowania tego samego artykułu. — Co zrobić - mówił Profesor Bobrański -teść nie dopatrzył. Bo teść profesora, kilkanaście lat jeszcze od niego starszy, był sekretarzem redakcji. Można sobie wyobrazić jakaż to była woda na młyn naszych krytyków. Nie ukrywajmy bowiem, że na wspomnianych spotkaniach „Wiadomości” mocno krytykowano. Do naszych krytyków należał również Olek Zamojski. Miał on własną wizję czasopisma. Chciał, by je przekształcić w coś w rodzaju angielskiego „Chemistry in Britain”, gdzie obok krótkich doniesień o najnowszych odkryciach i osiągnięciach naukowych zamieszczane by były wiadomości z życia środowisk chemicznych, informacje o uczonych i ich działaniach, o ich biografiach wreszcie. Tyle, że my dość szybko zrozumieliśmy, że takie czasopismo może wydawać grupa zawodowych dziennikarzy-chemików a nie zespół oparty na pracy,