stych na Wołyniu nie zmieniło negatywnych odniesień mniejszości narodowych wobec kultury polskiej, podobnie tworzenie gęstej sieci bibliotecznej w dwóch pierwszych dekadach powojennych nie mogło wyrównać braków w wykształceniu społeczności wiejskiej. Wśród bibliotekarzy utarł się pogląd, że biblioteki stanowią naturalne zaplecze szkoły, że wspomagają jej programy edukacyjne. W jakimś stopniu na pewno tak było i jest, o czym świadczą statystyki biblioteczne ilustrujące wysokie wskaźniki dzieci i młodzieży korzystających z bibliotek. Szkoła sprzyja zmianom w strukturze społecznej, jednak pod warunkiem, że stanowi ona integralną część ogólnego programu modernizacyjnego kraju, a jej struktura odpowiada wizji rozwoju gospodarczego.
Po drugiej wojnie światowej Japonia, mająca wcale nie mniejsze niż Polska starty materialne oraz straszliwe doświadczenia Hiroszimy i Nagasaki, jako pierwszy krok wiodący do odbudowy a w przyszłości rozwoju przemysłu precyzyjnego wprowadziła jako obowiązkową dla wszystkich szkołę średnią, prawa wyborcze dla kobiet, masowe odrobaczywianie ludności wiejskiej, powszechną wiedzę o antykoncepcji oraz ustawę o zakładaniu bibliotek publicznych. To była swoista rewolucja społeczna, odbywająca się pod okupacją amerykańską i osobistym nadzorem gubernatora generała Douglasa Georga MacArthura. Ówczesny premier Japonii przy każdym projekcie reformy zapewniał go, że społeczeństwo japońskie tego nie przełknie - bowiem nie jest ona zgodna z tradycją. Ale wbrew obawom ludzie te zmiany zaakceptowali i dziś japońskie produkty elektroniczne dominują na światowych rynkach.
Nasze decyzje o kierunkach rozwoju gospodarczego nie były w pełni suwerenne. Stanowiliśmy część RWPG oraz Układu Warszawskiego, zależni byliśmy od wymiany towarowej ze Związkiem Radzieckim, która służyła przede wszystkim jego potrzebom.