NUMER 252 SŁOWO O EKOLOGII STRONA 5
NUMER 252 SŁOWO O EKOLOGII STRONA 5
Blisko 200 gatunkom roślin krainy
świętokrzyskiej grozi zagłada
eksterminacja
Ekologia
Kio wie, że w ciągu ostatnich kil-kod/Jcticciu lat co roku ginie « Polsce przeciętnie Jeden gatunek roślin? Wymienią zwłaszcza te najcenniejsze, bo najrzadsze okazy.
Niedobrze dzieje się pod tym względem na caiym święcie. Mówi się nawet wprost o erze „wielkiej eksterminacji" i nic ma w tym określeniu przesady, jeśli weźmie się pod uwagę prognozę uczonych, iż spośród żyjących współcześnie 3-8 milionów gatunków istot żywych do końca stulecia wymrze nie mniej niż 1 -2 miliony gatunków, a więc tyle, tle systematycy zdołali wyróżnić od czasów Unneusza. Zachodzi też obawa, że w najbliższym czaae ulegnie zagładzie 25 tysięcy gatunków roślin kwiatowych, czyli ich 10 proccnL
Ten zanik różnorodności organizmów i ubożenie zasobów genowych już zaczynaj!j źle wpływać na stan całej naszej planety. Pogłębia się bowiem zachwianie równowagi w przyrodzie i rośnie zagrożenie roślinności niekiedy decydującej nawet o losach państw.
Na całym święcie podjęto więc akcję ochrony rzadkich i wymierających roślin. Jednym z jej elementów I jednocześnie warunkiem podjęcia praktycznej ochrony jest publikowanie izw. czerwonych list i czerwonych ksiąg ginących i zagrożonych organizmów w skali całej Ziemi, poszczególnych kontynentów, krajów i ich regionów.
W Polsce zestawienia wielu różnych badaczy wskazują, że już wkrótce może zginąć 15 - 50 procent rodzimych składników krajowej flory: 15 procent - ponad 300 gatunków - wśród roślin naczyniowych (czyli roślin kwiatowych i paprotników). 20 procent - 800 gatunków - wśród grzybów wielko-owocnikowych. 30 proc. - 480 gatunków - wśród porostów. 50 proc. - 50 gatunków - wśród wątrobowców i 18 proc. - 120 gatunków - wśród mchów. Na listach wymienia się szczegółowo liczbę roślin wymarłych i zaginionych (międzynarodowe oznaczenie -Ex), wymierających (E). narażonych (V), rzadkich (R), o nic określonym zagrożeniu (1) i o zagrożeniu niedostatecznie znanym (K). W ciągu ostatnich lat opraco-w»no kilka list, a wkrótce ma się ukazać najnowsza.
Na Kielecczyźnic należącej do niewielu dzielnic kraju, w których opublikowano regionalne „czerwone listy", wymierającymi roślinami ząjmujc się od dawna dr Edward Bróź z Instytutu Biologii WSP w Kielcach.
- W krainie świętokrzyskiej -mówi dr Bróź - stwierdzono 1300 gatunków flory naczyniowej. 197, czyli 15 procent, znalazło się na regionalnej „czerwonej liście". 23 gatunki należą do grupy Ex, 17 do E, 46 do V, 83 do R. 21 doli7doK.
Kraina obejmuje okręgi: łyso-górski. chęciński, konecki i włosz-czowsko-jędrzejowski. Najbardziej zagrożone są tu rośliny stor-czykowate. gorycżkowalc, paprocie i liliowatc. Połowa to gatunki występujące w lasach i zaroślach, 24 procent - w zbiorowiskach ciepłolubnych, 15 - na wilgotnych łąkach, a 8 - na torfowiskach. 32 proc. gatunków zagrożonych zagładą to rośliny górskie, do których należą np. czosnek siatkowaty czy o wsi ca spłaszczona.
Do roślin wymarłych, podawanych podczas badań po raz pierwszy i ostatni w XIX wieku należą m.in. goryczka trojcściowa i storczyk cuchnący, z kolei w pierwszej połowie obecnego stulecia po raz ostatni odnotowano kokorycz wątłą, paprotnika Brauna i sal winię pływającą, a w ostatnim półwieczu - żebrowca górskiego i gołka białawego.
Do wymarłych należy też prawdopodobnie większość 21 gatunków zaliczonych do kategorii o nieokreślonym zagrożeniu (np. storczyk bzowy, pięciornik płonny). Na pojedynczych, zanikających stanowiskach dogorywa także 17 gatunków z kategorii Wymierających (np. zanokcica północna i zielona, miesięcznica trwała, obuwik pospolity).
Bogactwo nieprzebytej niegdyś puszczy świętokrzyskiej
Wśród przyczyn wymierania poszczególnych gatunków coraz rzadziej wymienia się tępienie przez człowieka konkretnych roślin. Dzisiaj najczęściej mówi się o trwałych zmianach środowiska wywołanych pośrednio gospodarczą działalnością ludzką.
- W krainie świętokrzyskiej -mówi dr Btóż - można do nich zaliczyć na przykład zmiany stosunków wodnych w wyniku osuszania dolin rzecznych, tworzenia się lejów depresyjnych wokół kopalni surowców skalnych, drenowania łąk i melioracji leśnych. Inne przyczyny to młody wiek drzewostanów jako skutek obniżania wieku rębności i protegowania drzew iglastych, odkrywkowa eksploatacja skał na gigantyczną skalę, cmiąjc przemysłowe „białego zagłębia", inteasywne rozrastanie się aglomeracji kieleckiej i towarzysząca jej rozbudowa infrastruktury.
- Bardzo ważną przyczyną wymierania roślin są też naturalne zmiany niektórych zbiorowisk spowodowane nowym sposobem ich użytkowania. Na przykład zaniechanie tradycyjnego wypasania bydła na wapiennych wzgórzach okolic Chęcin spowodowało ich samorzutne zarastanie roślinnością krzewiastą i leśną. Traktowane jako nieużytki tereny te są ponadto zalesiane, co powoduje wypieranie gatunków ciepłolubnych. Podobne skutki wywołuje nieracjonalne stosowanie biernej formy ochrony przyrody, głównie w rezerwatach.
Czy uda się powstrzymać „wielką eksterminację" roślin? Naukowcy twierdzą, żc w Europie środkowej największa różnorodność florystyczna przypadała na przełom XVIII i XIX w., to znaczy na czasy bezpośrednio przed rewolucją przemysłową i rozwojem miast. Potem następowało coraz szybsze ubożenie gatunków, które w ostatnich latach przybrało charakter lawinowy. Dziś - przy obecnym stanie degradacji środowiska naturalnego - wiadomo na pewno, że każda kolejna „czerwona lista" będzie obszerniejsza.
Dr Bróź uważa, żc najskuteczniejszą formą ochrony zagrożonych i ginących roślin jest ustanawianie rezerwatów przyrody. -Wiadomo jednak - powiedział -źc sieć rezerwatów musi być ograniczona. Ponadto wiele czynników wyniszczających poszczególne gatunki działa niezależnie od ustanowionych granic prawnej ochrony. W tej systuacji publikowanie „czerwonych list" nasila zwykle badania nad zagrożonymi roślinami, co z kolei przyczynia się do ochrony przed zagładą części gatunków.
Obecnie w środowisku biologów coraz częściej mówi się o potrzebie tzw. czynnej ochrony przyrody, nawet w ścisłych do tej pory rezerwatach. W tej dziedzinie być może upatrywać należy największej szansy na spowolnienie groźnej nie tylko dla roślin i zwierząt, ale i dla człowieka „wielkiej eksterminacji".
CEZARY JASTRZĘBSKI
Policja
rozbrojona
Nie przyniosły sensacji ostatnie kontrole Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach.
Kieleckie Zakłady Przemysłu Wapienniczego „Miedzianka” nic mają wymaganych pozwoleń na pobór wody i zizutścicków. Miały wybudować su wy osadczc w celu doczyszczenia ścieków, ale nic zrobiły tego. Miały obowiązek stwórz# system lepszego wykorzystania dobrej wody. zdatnej do celów pitnych, którą po prostu odprowadza się do rzeki. Żlc działają urządzenia odpylające. W protokołach mnóstwo drobiazgowych, pełnych specjalistycznego słownictwa, opisów. Ferma tuczu gęsi w Ludwinowic. Kontrola poza planem, spowodował ją sygnał: co się tam dzieje. A tam kałuże gnojowicy zagrażające wodom podziemnym. a także inne, mniejszej rangi czy większego kalibru, uchybienia. Starachowickie Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego. Kilka zaleceń dotyczy nieprawidłowości w systemie odpływu ścieków deszczowych, w magazynie paliw skażenia podłoża, zakład miał podjąć produkcję kompostu zodpadów drzewnych, składowisko pyłów i trocin nie zostało zabezpieczone. wiatr je rozwiewa. Zalecenie, terminy wykonania. Niekiedy mandat.
PIOŚ został obwołany policją ekologiczną i zapewne już tak zostanie, choć wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Kielcach, Maciej Lis, wobec lej nazwy żywi uczucia mieszane. Powiada, źc inspekcji nie stać na sieć ekologicznych patroli, ale nic odżegnuje się od działań typowo policyjnych. Jeśli wpłynie sygnał wymagający niezwłocznej interwencji -następuje wyjazd, sprawdzanie, rusza cała kontrolna procedura. Inspektorzy o każdej porze dnia i nocy mogą wejść na teren zakładu prowadzącego działalność gospodarczą i bez istotniejszych przeszkód korzystają z tego uprawnienia.
Rację swego istnienia wiąże inspekcja z planowymi kontrolami w zakładach najbardziej uciążliwych dla otoczenia. Wynika to z założenia, że istotną poprawę stanu środowiska można osiągnąć poprzez likwidaęję najpoważniejszych źródeł skażeń i zanieczyszczeń. W trybie nadzoru sprawowanego w sposób nieco nękąjący, systematycznie, wedle ustalonego porządku. Ma to dodatkową zaletę, że pozwala dobrze wykorzystać potencjał, jakim dysponuje inspektorat.
Kielce nie są w złej sytuacji. Zostały zaliczone do grupy dwunastu wojewódzkich inspektoratów wyróżnionych pierwszeństwem sprawdzania nowych koncepcji i technologii, czemu towarzyszą uprzywilejowane dostawy nowoczesnej aparatury. Laboratorium w Kielcach oraz terenowe pracownic w Ostrowcu i Busku mają wyposażenie, którego nie trzeba się wstydzić. Ale priorytety nie rozwiązują wszystkich problemów. Dla podreperowania swej kondycji finansowej, inspektorat
prowadzi działalność gospodarczą. Jego głównym partnerem jest wojewoda ze zleceniami prac dotyczących monitoringu środowiska. /.wracają się też samorządy lokalne zainteresowane badaniami ujęć wody czy ścieków. Nie przyjmuje się zleceń z kontrolowanych zakładów.
PIOŚ przeżywa restrukturyzację. Polega ona na zabieraniu etatów z ośrodków większych, by wzmocnić nimi inspektoraty słabsze. Kielce należą do większych, wtedy zostały postawione przed koniecznością zrezygnowania do końca roku z dziesięciu etatów, by zatrudnienie osiągnęło 75 osób. W pierwszym półroczu przyszłego roku będzie musiało odejść jeszcze ośmiu pracowników. Odchodzą fachowcy, przybywa roboty-
Nic pomaga jej istniejący system prawa ekologicznego. Jego źródłem są różne akty prawne, które nic są z sobą spójne, ani przejrzyste. Inspektor Maciej Lis dodaje, że prawo ekologiczne, tworzone przed laty w odmiennych, od dizisiejszych warunków, już nie przystąje do obecnej rzeczywistości T rzeba zakończ# jego porządkowanie. I byłoby pożądane stworzenie kodeksu ekologicznego. Ale trudno wierz# w powodzenie takiego zamiaru, gdy wobec wymagań stawianych przed pracodawcą przez nowe technologie ciągle trzeba stanowić normy prawne. Kodeks byłby więc w ustawicznych poprawkach.
W prawie ekologicznym są też szczelinki w które może się wcisnąć truciciel środowiska i ciesz# bezkarnością. Na przykład sformalizowana procedura dowodowa. Jeśli inspektor PIOŚ przyłapie na gorącym uczynku kogoś, kto wylewa ścieki z beczkowozu do strumienia, to nawet jeśli weźmie ich próbki analiza zaś potwierdzi szkodliwość nieczystości dla środowiska, to ukarany sprawca może podważ# godzącą w niego decyzję wytaczając argument, że została wydana z naruszeniem przepisów. One bowiem stanowią. że dostateczny materiał dowodowy to określona liczba próbek pobranych w określonych odstępach czasu. Jeśli zatem nie da się tego wymogu dopełnić, bo beczkowóz zostanie opróżniony prędzej, aniżeli nadejdzie przepisem wskazany czas zaczerpnięcia kolejnej próbki to nie ma podstaw do orzeczenia kary.
Albo inny przypadek. Przedsiębiorca prowadzący działalność gospodarczą nie ma obowiązku rozliczania się z produkcyjnych resztek i dokumentowania, żc są odstawione na wysypisko. Rozwija się zatem proceder ich wywożenia „w nieznane" przez usłużnych pośredników (powinny b# wydawane licencje na tę działalność), no i podmiejskie lasy wyglądają jak jedno wielkie śmietnisko.
PIOŚ jest strażnikiem prawa ekologicznego, ale, okazuje się, samo prawo może temu niekiedy wręcz przeszkadzać,
JERZY DANIEL