5109637097

5109637097



na sformalizowany (lepiej czy gorzej) system tytułów i stopni.

System tytułów i stopni jest krytykowany, ale jest. więc wywiera także dodatkową presję na zaangażowanych w naukę ludzi - właśnie w kierunku „robienia kariery". Stąd we wszystkich uczelniach (oraz w innych placówkach naukowych) , a także na wszystkich szczeblach naukowej hierarchii, obserwuje się dwa rodzaje motywacji i dwa rodzaje drogowskazów w wybieraniu obszarów i kierunków działalności badawczej.

Z jednej strony mamy do czynienia z podejmowaniem tematów naukowych, motywowanym tym, że są one naukowo interesujące, odpowiadają na ważne pytania lub otwierają znaczące możliwości. W dziedzinach nauk stosowanych mogą to być dodatkowo zagadnienia badawcze podejmowane z tego powodu, że są one ważne z jakiegoś dodatkowego, pozanaukowego punktu widzenia, na przykład badania niezbędne dla rozwoju gospodarczego, społecznego, politycznego itp. Takie badania przynoszą pożytek całej nauce, rozwijają cywilizację, służą dobru Ludzkości - ale często (zbyt często i) nie wiążą się z „robieniem kariery". Jest wiele powodów tego, że nie zawsze ci badacze, którzy w największym stopniu wzbogacili naukę, zajmują poczesne miejsca w naukowym Panteonie. Kompletne wyliczenie wszystkich powodów takiego ignorowania znaczących osiągnięć naukowych (i ich twórców) wymagałoby napisania grubej książki, więc jedynie dla porządku wymieńmy jeden z powodów, żeby zilustrować ogólną tendencję. Otóż dostrzeżenie i docenienie doniosłości jakiegoś odkrycia wymaga z reguły pewnego dystansu, perspektywy, obejrzenia go w szerszym kontekście. Właśnie, dlatego tak wiele osiągnięć i dokonań naukowych zostaje właściwie oceniona i doceniona dopiero po latach, nierzadko po śmierci twórcy. Badacza ambitnego, ale niedocenianego przez sobie współczesnych. Mało kogo z młodych ludzi, zaczynających swoją ścieżkę awansu naukowego pociąga taki finał - i trudno im się dziwić!

Z drugiej strony mamy do czynienia z badaniami, dla których główną motywacją jest chęć awansu naukowego. Towarzyszy temu nagminne poszukiwanie tematów, które rozwiązują wprawdzie problemy banalne albo przyczynkar-skie, jednak gwarantują łatwe i szybkie osiągnięcie pozytywnych wyników. Proponując tematy moim doktorantom zawsze stykam się z pytaniami typu „ale czy to się da zrobić w ciągu jednego roku, bo ja nie zamierzam dłużej odwlekać początku działalności zawodowej”.

Coraz częściej też pojawiają się u mnie koledzy wypytujący o tematy badań, które mogą szybko i skutecznie doprowadzić do habilitacji „bo Radzie Wydziału pilnie potrzeba kolejnego samodzielnego pracownika żeby uruchomić intratne studia w zakresie informatyki". Jeśli nie potrafię dać doktorantowi tematu „z gwarancją" - to idzie on do innego promotora. Jeśli nie umiem doradzić koledze, czym się powinien zająć żeby w ciągu roku wyprodukować tuzin publikacji w dobrych czasopismach, których mu brakuje do kolejnego awansu, to moja fachowość (albo moja życzliwość) jest podawana w wątpliwość.

Tymczasem w prawdziwie ambitnych zadaniach naukowych gwarancji takiej nie ma się niejako z definicji, bo każde niebanalne zadanie naukowe wiąże się nieodmiennie z nieprzewidywalnym wynikiem. Gdyby wynik byt przewidywalny, to prowadzenie badań byłoby zwykłą stratą czasu i pieniędzy, bo po co odkrywać coś, co jest znane? Również czas potrzebny do zgromadzenia wymaganych dowodów naukowych na rzecz określonej tezy jest zwykle nieprzewidywalny. Przyroda zazdrośnie kryje swoje tajemnice, w badaniach humanistycznych poszukiwanie właściwego skojarzenia czy stosownego argumentu też może trwać latami, matematyczny dowód wymaga często setek prób, zanim uda się spleść przestanki i założenia z finalną tezą. W nauce nie ma dróg królewskich!

Dlatego w pościgu za karierą naukową, mierzoną łańcuszkiem kolejno zdobywanych stopni, stanowisk i tytułów naukowych, często porzuca się tematy ambitne i ważne naukowo rezerwując swój czas i talent wyłącznie dla tematów „dysertabilnych", co w codziennej praktyce oznacza tematy łubiane przez prominentnych przedstawicieli różnych ciał opiniodawczych.

Przyglądając się jako nauczyciel akademicki, ale także jako recenzent w licznych przewodach i jako członek Centralnej Komisji zachowaniom polskich naukowców, miewam często mieszane uczucia. Dostrzegam wyraźnie opisaną wyżej dwoistość postaw zarówno młodych doktorantów, jak i tych, którzy zrobili już doktoraty i szukają swojego miejsca poprzez habilitację. Często widzę również u tych, którzy zgromadzili duży zasób osiągnięć naukowych i chcieliby uzyskać tytuł profesorski. Odnajduję ją śledząc losy i ścieżki zawodowe wielu znanych mi osób, także tych. których z szacunkiem zaliczam do moich nauczycieli.

Proszę zauważyć, że ja nie oceniam tych postaw, nie moralizuję, nie próbuję niczego ani nikogo wartościować. Po prostu stwierdzam empirycznie dwoistość modeli awansu naukowego, tak jak mógłbym wykryć dwubiegunowy charakter pola magnetycznego albo dwuptcio-wość obserwowanego gatunku zwierzęcia.

Podobne kompromisy pomiędzy ambicjami badacza, a pragmatycznym nastawieniem na sukces wiążą się z chorobliwą pogonią za liczbą uzyskiwanych punktów za publikacje. W wyniku tego podejmuje się badania „pod" określone czasopisma, koniecznie z „Listy Filadelfijskiej", bo ostatnio nikt nie pyta o to, czy artykuł był mądry, tylko gdzie został opublikowany. Takie badania nie pomnażają na ogół w znaczący sposób intelektualnego bogactwa Ludzkości, gwarantują jednak takim kunktatorskim badaczom szybką i bezkonfliktową karierę naukową.

W sferze oceny moralnej omówionych wyżej dwóch postaw badawczych nie mamy oczywiście żadnych wątpliwości. Wszyscy wiedzą, że do prawdziwego rozwoju nauki, a w rezultacie do rozwoju Kultury i Cywilizacji, przyczyniają się głównie badania podejmowane zgodnie z pierwszym z wymienionych modeli motywacji.

Natomiast karierę naukową robią zwykle ci, którzy hołdują drugiemu z rozważanych modeli. Dlatego gdy czytam lub słucham o „modelu kariery naukowej” - to zawsze mam mieszane uczucia.

Właśnie, dlatego pozwoliłem sobie dość przewrotnie zapytać w tytule mojego wystąpienia: czy kariera, będąca oczywiście elementem awansu naukowego, powinna być traktowana jako cel czy jako skutek pracy naukowej? Zapewniam, że to nie jest łatwe pytanie i bynajmniej nie traktuję go tutaj jako pytanie retoryczne.

Z niektórych oszacowań wynika, że aktualnie (w 2006 roku) działalnością naukowo-badawczą zajmuje się więcej osób, niż było wszystkich uczonych na całym świecie od czasów starożytnych do końca XIX wieku. Nie pozostaje to bez wpływu na postawy naukowców wobec problemu awansu naukowego. Przyczyny są dwie. Z jednej strony sam takt pracy naukowej przestał być czynnikiem wyróżniającym i nobilitującym. Kiedyś informacja, że się jest pracownikiem uniwersytetu wywoływała respekt i szacunek, nawet jeśli pracujący byt na tym uniwersytecie pedlem. Obecnie w szkołach wyższych i instytutach badawczych pracuje więcej ludzi niż w kombinatach przemysłowych, co nie może pozostać bez wpływu na etos pracy naukowej. Po drugie kiedyś do profesji naukowca aspirowały wyłącznie jednostki wybitne, natomiast przy takiej „masówce", jaka ma miejsce obecnie, samo prawo wielkich liczb stwarza prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że wśród naukowców znajdą się żądne kariery miernoty - co wpływa także na ich postawy oraz zachowania.

Krzysztof Pytel

Rywalizacja w IMiC

Wraz z rozpoczęciem wiosny, Samorząd Studentów Wydziału Inżynierii Materiałowej i Ceramiki zorganizował, kolejne już, rozgrywki sportowe dydaktycy kontra studenci. Poszczególne dyscypliny sportowe (a było ich aż 11) cieszyły się dużym zainteresowaniem nie tylko ze strony studentów. Dydaktycy posiadali bardzo liczną i mocną reprezentację, która walczyła, aż do samego końca.

Rozgrywki rozpoczęły się bilardem, pilkarzy-kami i dartem, a zakończyły meczem piłki nożnej oraz spotkaniem towarzyskim w klubie „Zaścianek" na Miasteczku Studenckim. Dydaktycy wygrali swoje koronne dyscypliny: tenisy ziemny, golf, darty i narty, natomiast studenci piłkę nożną, szachy, siatkówkę, koszykówkę, pilka-rzyki, bilard oraz tenis stołowy. Już od samego początku studenci dominowali, lecz w samej końcówce dydaktycy odrobili nieco swoje straty, jednak to nie wystarczyło. Ostatecznie rozgrywki zakończyły się wynikiem 7:4 dla studentów, dzięki czemu „trofeum przechodnie" wróciło po długim czasie do studentów.

Zakończenie rozgrywek zostało uwieńczone imprezą w klubie Zaścianek, podczas której Dziekan Wydziału Inżynierii Materiałowej i Ceramiki - prof. Jan Chłopek wręczył zwycięskim drużynom dyplomy, a drużynie studentów zwycięski Puchar.    ■



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2012 01 28 17 12 c Rada powiatu, ra Prezydent miasta. 6. Prosię krótko odpowiedzieć na poniższe pyt
skanuj0033 27 Wynik liczbowy dla poziomu formy, wyrażony na skali od 0 do 6 punktów informuje, w jak
produkty bezpośrednio na linie montażowe samochodów, sprawny system wspomagający zarządzanie jest
Ze względu na ilość jednocześnie wykonywanych programów Systemy jednozadaniowe — niedopuszczalne jes
268 K. Pałucha podejmowana jest na specjalne zamówienie klienta (tzw. systemy ssące) i realizowana j

więcej podobnych podstron