Tutaj należy zwrócic uwagę na podstawowy problem tkwiący w założeniu, ze jeden człowiek jest właścicielem drugiego. Problemem tym jest to, iz prawo naturalne miało wynikać z ludzkiej natury, która przejawia sie w każdej indywidualnej jednostce ludzkiej; niedorzeczne jest w świetle tego przyjęcie a priori tak drastycznie niesymetrycznej zależności prawnej miedzy A i B, skoro faktem jest, ze każdy z nich jest człowiekiem i cechuje sie ta sama ludzka natura, z której wywodzimy ich prawa. Poza tym prawo naturalne miało sprzyjać ludzkiemu życiu i rozwojowi, tymczasem jeśli A jest właścicielem B to ma prawo go zabić lub wyrządzać mu dowolne inne szkody, a B nie ma prawa mu sie przeciwstawić - z pewnością prawo takie nie sprzyja życiu i rozwojowi B, a faktem jest, iz jest on człowiekiem.
3) B nie posiada żadnych praw, jest wiec przedmiotem prawa, a nie podmiotem prawa, nie posiada wiec również żadnych obowiązków. Zdanie: „Ajest właścicielem B.” znaczy zatem tyle i tylko tyle, ze Arna prawo dowolnego dysponowania B (w tym prawo do używania dowolnych środków by fizycznie zmusić B do posłuszeństwa).
Skoro B nie jest podmiotem prawa i nie ma żadnych praw ani obowiązków, to prawo naturalne go po prostu nie dotyczy. Jest to sprzeczne z koncepcja prawa naturalnego, jako dotyczącego każdego człowieka z powodu jego natury.
Wyraźnie widać, ze nie da sie utrzymać stanowiska, wg którego zgodnie z prawem naturalnym Ajest właścicielem B, czyli pierwsza możliwość należy odrzucie. Możliwość alternatywna polega na przyjęciu, ze ludzie A i B posiadaja wzajemne częściowe prawa własności, tzn. Ajest właścicielem części siebie i części B oraz analogicznie B jest właścicielem części siebie i części A. To założenie prowadzi do wielu nierozwiązywalnych problemów. Czy A i B mogą w ogóle działać bez wzajemnej konsultacji? Odpowiedz nie doprowadziłaby do prakseologicznej sprzeczności, takiej jak w punkcie drugim w powyższej analizie, pozostaje wiec tylko odpowiedz tak. Zatem które działania mogą podejmować samodzielnie, a do których niezbędna jest ich obopólna zgoda? Jeżeli Ajest właścicielem części B, to ma pewne prawo do decydowania o losie B, i vice versa. Rodzi sie pytanie, czy A ma prawo wydać jakikolwiek rozkaz B? Jeśli tak, to B posiada również prawo wydawania rozkazów A, wskutek czego obaj mogą sobie nawzajem wydawać rozkazy, co stanowi absurd, chocby dlatego, ze wola A i wola B mogą sie wzajemnie wykluczać. Jeżeli zas A nie ma prawa do wydawania rozkazów B, to i B nie ma prawa wydawania rozkazów A, wiec żaden z nich nie ma możliwości egzekwowania swojego prawa własności, które okazuje sie kompletnie pozbawione sensu. Założenie, ze A i B sa nawzajem swoimi właścicielami, jest również nie do przyjęcia. [9]
Afirmacja prawa do samoposiadania nie prowadzi do żadnych komplikacji tego typu, a skądinąd wydaje sie racjonalnie oraz intuicyjnie zgodne z ludzka natura. Jak to ujal Rothbard:
Prawo do samoposiadania stanowi, ze każdy - kobieta i mezczyzna - ma bezwarunkowe prawo do posiadania własnego ciała, wynikające z samego faktu bycia człowiekiem; oznacza ono prawo do pełnej kontroli nad swoim ciałem bez dopuszczenia przymusowej ingerencji ze strony innych osób. Ponieważ każdy człowiek musi myśleć, poznawać, oceniac i wybierać własne sposoby utrzymania sie przy życiu i własne drogi rozwoju, to prawo do samoposiadania umożliwia mu działanie w tych istotnych dla życia sferach bez skrępowań i ograniczeń narzucanych przez innych. [10]
Zasada samoposiadania w pełni wyraża libertarianskie rozumienie wolności, rzec nawet można, ze libertarianie utożsamiają wolność z samoposiadaniem, które jest fundamentalnym prawem każdego człowieka, będącym źródłem wszelkich innych praw. Prawa do samoposiadania nie można odrzucie - trzeba uznać je za obowiązujące.
Pierwsza i zarazem konieczna konsekwencja prawa do samoposiadania jest drugi libertarianski aksjomat, czyli tzw. „aksjomat nieagresji", który brzmi prosto:
Agresja jest zla.