2003 46 Listopad (tym razem nie)


LISTOPAD (TYM RAZEM NIE)
Szanowna pani, czy liberalizm to jedyny kierunek słusznej drogi czy katastrofa globalizmu? Czy nie
sądzisz że instytucja małżeństwa to dla twego pokolenia to forma przestarzała? Mam wrażenie że
umiłowała sobie pani turpistyczne podniety. Czy może nie warto byłoby tam wpuścić trochę słońca. Czy
wszystko musi być zaraz okraszone brudem, śliną i wszystkiego rodzaju defekantami. Ja wiem, że aura
nie sprzyja, ale pani wydaje się taka nieszczęśliwa. Czy pani rzeczywiście jest taka nieszczęśliwa?
Kochani czytelnicy zadają kluczowe pytania w swoich listach. Szanowna pani jedzie potem rano
autobusem z Żoliborza na Powiśle. W odwrotną stronę niż wszyscy. Myśli jak kryształki cukru
rozpuszczają jej się w kacu. Wszystko jest słodkie i miękkie jak puszek. Chciałaby wszystkim odpisać,
chciałaby wszystkim wysłać nitki ze swojego ubrania i odciski ust i oczu. myśli, że dalsze oszukiwanie o
tych grobach i nieustannej grawitacji, o tej powszechnej śmiercionośności, lękach i rozpaczy, że to dłużej
nie przejdzie. Szanowna pani nie czuje się ani trochę nieszczęśliwa. Chociaż bardzo się stara, patrzy
wszędzie czy okoliczna koparka bebesząca ulicę z wdziękiem jednorękiego bandyty nie wylosuje z ziemią
jakichś pożydowskich kości. Szanowna pani uważa swoje niezadowolenie ze świata za swoją kluczową
cechę charakteru. Bez niezadowolenia cały charakter na nic. Uważa grawitację w kierunku ziemi za
główną powodującą nią w życiu siłę. Szuka kurczowo wzrokiem jakiejś chociażby nieznacznej patologii,
chociaż jakiegoś małego przejawu rozpadu, puszczających do niej oczka rajstop współpasażerki.
Idiotyczne słońce wpuszcza się szanownej pani samo. bezszelestne i bezczelne jak kot. Szanowna pani
próbuje sobie przypomnieć. coś smutnego, chociaż jedna łza. Tak, była na cmentarzu. Nawet tam nie
potrafiła skutecznie rozwinąć tematu śmierci i smutku. Wszędzie ta wata cukrowa i szanowny pan kupił
jej pańską skórkę, słodki nagniotek z boskiej stopy, żeby sobie czymś zajęła język. Wszędzie te igrzyska
w zniczach, kto ma lepsze i bardziej się palące. To chociaż, żeby było bardziej schyłkowo rozbolał ją
brzuch i mogła utykać, wymieniać wszystkie brzydkie słowa, jakie zna, zraszać ciemną pełną ukrytej
śmierci ziemię łzami i powtarzać hipnotycznie: jakbyś widział jakiś wolny grób, to ja się bardzo chętnie
położę. Ale on jej nie wierzył, uważał że tak żartuje i nie było żadnej satysfakcji.
Szanowna pani otwiera drzwi. Czuje niepokój. skąd ma wziąć te jakieś metafory, te środki artystyczne.
Któryśtam listopad, a ona jeszcze w ogóle nie myślała, żeby jakoś umrzeć. Wręcz przeciwnie. Siedem
płyt Radiohead na nic. Sonic Youth na nic, Rapture na nic, Blonde Redhead na nic. Może szanowny kot
chociaż się zaplątał w firany  myśli sobie pani. Szanowny kot, Śmieciara, żyje, ma się bardzo dobrze,
biega sobie jak puchaty konik. Przynajmniej on docenia ożywczą siłę zniszczeń. pokrył wszystko
kropelkami swojego jaśniemoczu i jest bardzo zadowolony. Jezdzi sobie na koniu na biegunach, co to za
piramida zwierząt, która żyje i się rusza. Odgryzł koniowi ogon i włóczy go za sobą po domu jak zwłoki
poległych. Szanowna pani też by sobie coś chętnie powłóczyła. Przynajmniej widok z okna ma na ścianę
i śmietnik. Przynajmniej to. Coś się zawsze znajdzie, szanowna pani obiecuje kochanym czytelnikom, że
ich tak z tym imbecylnym zadowoleniem z życia nie zostawi, że następnym razem znajdzie coś
szczególnie ponurego do samookaleczeń, tym razem jednak nie.
Przekrój, nr 46/2003


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Świąt w tym roku nie będzie
Koniec swiata w 2014 Tym razem mamy Wikingow(wersja poszerzona)
Promocja, czego nie wiesz o tym magicznym słowie
Jak rozpoznac klamce Dlaczego ludzie nie mowia prawdy i jak ich na tym przylapac
1355 Nic o tym nie wiem Stachursky
Jak przekonać o tym, że współżycie przed ślubem jest złem kogoś, kto nie wierzy w Boga
70 27 Listopad 1995 Nie pomoże i cud
Perswazja nie do odrzucenia Sekretny sposob na to by za kazdym razem slyszec TAK pernie

więcej podobnych podstron