70 27 Listopad 1995 Nie pomoże i cud




Archiwum Gazety Wyborczej; Nie pomoże i cud












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 275, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1995/11/27, dział
ŚWIAT, str. 11
"Izwiestia" Igor Rotar; opr. lai
Analiza "Izwiestii" po roku od pierwszego rosyjskiego najazdu na
Czeczenię
Nie pomoże i cud
Z nadejściem nocy stolica Czeczenii, już od pół
roku kontrolowana przez wojska rosyjskie, zamiera - następuje czas arbeków, jak
tu nazywają niewielkie, nie uznające niczyjego zwierzchnictwa grupy terrorystów
likwidujące "federalnych" według własnego uznania.
Przyłączywszy przemocą na początku XIX w. Czeczenię do imperium, Sankt-Petersburg, a następnie
Moskwa nigdy nie zdołały nowej kolonii podporządkować sobie do końca. Jeśli
chodzi o liczbę powstań, Czeczenia pobiła wszelkie
rekordy wśród krajów ujarzmionych zarówno przez Rosję, jak i jej spadkobiercę -
Związek Radziecki.
Oto tylko niektóre najpoważniejsze konflikty: bunt szejka Mansura (koniec
XVIII w.), powstanie imama Szamila (początek i pierwsza połowa XIX w.), ruch
arbeków, czyli rozproszonych grup bojowników (koniec XIX, początek XX w.),
zbrojne walki z bolszewikami (lata 30. i 40.), których skutkiem było zesłanie
całego narodu na "żółtą Syberię", czyli do Kazachstanu, w roku 1944.
W XIX w. podczas wojny Szamila z Rosją poległo około 100 tys. Czeczeńców,
tzn.prawie połowa ludności Czeczenii. W latach 30.
i 40. kraj nie dał się spacyfikować i przez dwa lata (1936-38) NKWD rostrzelało
80 tys. ludzi - ok. 25 proc. wszystkich Czeczeńców.
Kiedy wojna 1941-45 dała Czeczeńcom kolejną nadzieję na wywalczenie
niezawisłości, w rękach powstańców znalazła się prawie cała górska część Czeczeno-Inguszetii. Radzieckie lotnictwo przeprowadziło
zmasowane bombardowania Czeczeno-Inguszetii - w
niektórych aułach zginęła wtedy ponad połowa mieszkańców.
A deportacji w 1944 roku nie przeżyła ponad jedna trzecia Czeczeńców i
Inguszów.
Do czego dąży Kreml?
Tak więc to, co teraz dzieje się w Czeczenii,
nie jest niczym nowym - to tradycyjny układ stosunków między imperium a
buntowniczą prowincją. Według danych MSW poległo już na tej wojnie około 25
tys.ludzi, w tym blisko 2000 rosyjskich żołnierzy, 10-15 tys. bojowników
Dudajewa - reszta to ludność cywilna. Ale rosyjska opozycja skłonna jest sądzić,
że Kreml umyślnie zaniża prawdziwą liczbę ofiar i nawet według danych Salambeka
Hadżijewa - człowieka Moskwy, do niedawna premiera "rządu odrodzenia narodowego"
- w czasie ostatniej rosyjsko-czeczeńskiej wojny zginęło około 50 tys. ludzi.
Rokowania w Groznym trwają już od pięciu miesięcy i właściwie nie
doprowadziły do niczego. Rokowania rokowaniami, a wojna wojną. Akty
terrorystyczne stały się już chlebem powszednim, nie ustają bombardowania, w
których ginie ludność cywilna, co świadczy dowodnie o silnych wpływach
zwolenników wojny "do zwycięskiego końca". "Mam poważne wątpliwości, czy Kreml
istotnie dąży do pokoju!" - odpowiedział na pytanie dziennikarza "Izwiestii"
Rusłan Chasbułatow [były przewodniczący Rady Najwyższej Federacji Rosyjskiej,
obecnie kandydat na prezydenta Czeczenii - red.].
Co ciekawsze, zgadza się z tym także Arkadij Wolski: "Jestem przekonany, że
tak naprawdę nikt się nie pali, żeby znaleźć terrorystów, którzy chcą
sprowokować zerwanie rokowań. Na przykład po zamordowaniu czeczeńskiej rodziny
Czapanowych na przedmieściach Groznego Borys Jelcyn powiedział, że osobiście
będzie kontrolował dochodzenie. I co? Minęło już kilka miesięcy, a rezultatów,
jak nie było, tak nie ma. Czy koniec końców mamy prezydenta, czy nie mamy?!" -
zawołał w gniewie Wolski.
Ale jeśli nawet wyobrazić sobie niewyobrażalne - że moskiewska partia wojny
wycofuje się z gry - to i tak sytuacja raczej nie ulegnie radykalnej zmianie,
ponieważ w istocie rzeczy władzę sprawuje już nie Dudajew, ale poszczególni
dowódcy, którzy tylko ściśle teoretycznie słuchają rozkazów generała.
Węzeł krwi i zemsty
Stanowisko Moskwy w czasie rozmów z przedstawicielami Dudajewa jest
jednoznaczne: "Czeczenia musi pozostać w składzie
Federacji Rosyjskiej". Nawet gdyby na to przystała (co zresztą wysoce
nieprawdopodobne) delegacja Dudajewa, to taka decyzja zostanie przez wielu
dowódców polowych uznana za zdradę. A wtedy wojna w Czeczenii stanie się jeszcze bardziej chaotyczna i
jeszcze bardziej nieprzewidywalna: niewielkie, walczące na własną rękę oddziały
bojowników będą znacznie niebezpieczniejsze dla Moskwy niż siły oporu znajdujące
się pod jedynym, nawet tylko nominalnym dowództwem.
Większość zwolenników Dżochara Dudajewa pochodzi z południowych, górskich
rejonów Czeczenii. Dudajew bynajmniej nie
przypadkowo nadał republice oficjalną nazwę Iczkieria. Iczkeria to dwa górskie
rejony właśnie na południu Czeczenii.
Wejście rosyjskich wojsk do Czeczenii
ostatecznie utrwaliło podział w czeczeńskim społeczeństwie. Staje się jasne, że
pokój nie nastąpi, nawet jeśli wydarzy się cud, tzn. Moskwa wycofa swoje wojska.

Daddy-jurt, Chajbach, Samaszki
Za pomocą kadrowych roszad Kreml próbuje znaleźć takich ludzi, którzy byliby
zdolni pogodzić wrogie sobie siły polityczne. Rezultatów nie widać.
Jeśli Kreml bardzo zechce, może złamać opór czeczeńskich bojowników i
przejąć, przynajmniej formalnie, kontrolę nad całym terytorium republiki - w
stosunkowo krótkim czasie, powiedzmy nawet w ciągu sześciu miesięcy. Po upływie
150 lat rosyjskie wojska stosują taktykę carskiego generała Jermołowa - spychają
Czeczeńców w mało nadające się do życia wysokie góry, tam je blokują, a wsie
popierające ruch oporu pacyfikują i palą do fundamentów. W takiej sytuacji
oddziały czeczeńskie dosyć szybko tracą zdolność do walki. Metody "żandarma
Kaukazu" z XIX stulecia były bardzo efektywne i gdyby Mikołaj I nie odwołał
znienacka z Czeczenii generała Jermołowa, tamta
wojna w ubiegłym stuleciu nie trwałaby tak długo.
A we współczesnych warunkach, kiedy dzięki lotnictwu praktycznie nie ma
niedostępnych miejsc, metody carskiego generała dają efekty jeszcze szybciej.
Tylko, co konkretnie daje Kremlowi zwycięstwo wojskowe? Zwycięzcy otrzymają
zburzone miasta i wsie, oraz nienawidzącą okupantów ludność.
Czeczeńcy mają fenomenalną pamięć historyczną. Prawie każdy zna historię
spalonej przez carskie wojska wioski Daddy-jurt i zrównanej z ziemią tą samą
metodą w 1944 r. wsi Chajbach. Obecna wojna wpisała na tę listę nową nazwę:
Samaszki.
A ruiny doszczętnie zburzonej stolicy - Groznego - będą przez długie lata
przypominać Czeczeńcom metody, jakimi Kreml chroni terytorialną integralność
Federacji Rosyjskiej.
Jak w Algierii, tylko bezwzględniej
Z nadejściem nocy stolica Czeczenii, już od pół
roku kontrolowana przez wojska rosyjskie, zamiera - następuje czas arbeków, jak
tu nazywają niewielkie, nie uznające niczyjego zwierzchnictwa grupy terrorystów
likwidujące "federalnych" według własnego uznania. Walka z tym zjawiskiem jest
faktycznie niemożliwa.
Jeśli oddział bojowników Dudajewa można zablokować w górach, zbombardować z
powietrza, to arbekiem może zostać każdy wyrostek, który postanowił strzelać do
żołnierzy rosyjskich. Jeśli do tego pamiętać, że za czasów Dudajewa każdy mógł
legalnie kupić broń i po kilka sztuk miała każda czeczeńska rodzina, staje się
jasne, że rozbrojenie Czeczeńców jest po prostu nierealne, przynajmniej w
najbliższym czasie.
Jeszcze trudniej będzie poradzić sobie z profesjonalnymi dywersantami -
ludźmi w rodzaju Szamila Basajewa. W obozie Dudajewa jest ich wystarczająco
wielu - akcję w Budionnowsku zaplanował wcale nie Basajew. Były dowódca
abchaskiego batalionu dowiedział się o projekcie dopiero w jej wigilię. Chociaż
terrorystów nazywano ludźmi Basajewa, w rzeczywistości, oprócz samego Szamila, w
grupie był jeszcze tylko jeden jego człowiek - jego osobisty ochroniarz.
Sytuacja w Czeczenii najprawdopodobniej będzie
się rozwijać według scenariusza algierskiego [przynajmniej tak, jak on wyglądał
do czasu listopadowych wyborów prezydenckich - red.]: rząd do pewnego stopnia
kontroluje sytuację, ale nie jest w stanie poradzić sobie z mnóstwem niewielkich
ugrupowań terrorystycznych.
Z tym że ogromna ilość broni, bardzo wiele dobrze przygotowanych oddziałów
profesjonalnych dywersantów - wszystko to umożliwi partyzancką wojnę na skalę
znacznie większą niż w Algierii.
I jeszcze jedno: w Czeczenii terroryści mają
znakomite warunki - ruiny na ciemnych ulicach miast oraz przyjazne środowisko:
ludzi zrujnowanych wojną i pozbawionych środków do życia.
Według oceny Arkadija Wolskiego materialne straty Czeczenii sięgają 13 bilionów rubli (około 13 miliardów
dolarów), bezrobocie dochodzi do 53 proc., a ci, którzy mają pracę, często
miesiącami nie dostają wypłat.
Nadzieja na to, że przy obecnym budżecie i tradycyjnym rosyjskim
bałaganiarstwie i złodziejstwie uda się w najbliższym czasie znormalizować
sytuację w Czeczenii, jest minimalna. W każdym
razie w ciągu pół roku od zdobycia Groznego praktycznie nawet nie zaczęto
odbudowy budynków mieszkalnych, a elektryczność włącza się sporadycznie,
podobnie jak wodę.
Czeczenia długo jeszcze pozostanie dla
rosyjskiego budżetu "czarną dziurą". Pieniądze będą potrzebne i na odbudowę
zrujnowanej republiki, i na utrzymanie potężnego aparatu represyjnego. Ludność
skazana jest na życie w ruinach, wśród posterunków wojska i OMON-u, a wieczorami
zasypiać musi przy akompaniamencie serii z automatów.
[Hasła: ,Izwiestia'; Rosja - Czeczenia; Rosja; Czeczenia; Groznyj; wojsko; terroryzm; Dudajew
Dżochar]

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
70 27 Listopad 1999 Pora stracić złudzenia
68 22 Listopad 1995 Wojna o wielkie pieniądze
61 27 Lipiec 1995 Półporozumienie dla Czeczenii
18 27 Listopad 1997 Przyjechali po wódkę
Prezydent Autonomii Palestyńskiej Nie uznam Izraela za państwo żydowskie (27 04 2009)
67 24 Pażdziernik 1995 Chadżijew się nie sprawdził
84 27 Grudzień 2000 To nie jest zdrada
40 27 Grudzień 1994 Czemu nie pozwolić im żyć
2003F Listopad (tym razem nie)
20150501 Thep Weeks Prophecy of?niel9 24 27 Overview ETSD08
38 5 Listopad 1996 Blisko Rosji, lecz nie w Rosji

więcej podobnych podstron