Krzysztof Wons SDS
Lectio divina szkołą słuchania
Duch prowadzi w głąb słowa Bożego
Istnieje w tradycji chrześcijańskiej praktyka, która od wieków stanowi prawdziwą szkołę słuchania
słowa Bożego. Przypomniał o niej Papież w liście apostolskim Novo millennio ineunte zawierającym
program duszpasterski na trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa: "Konieczne jest zwłaszcza, aby słuchanie
słowa Bożego stawało się żywym spotkaniem, zgodnie z wiekową i nadal aktualną tradycją lectio divina,
pomagającą odnalezć w biblijnym tekście żywe słowo, które stawia pytania, wskazuje kierunek,
kształtuje życie".
Lectio divina uczy, jak spotykać się ze słowem Bożym, jak je przemodlić i przyjąć całym życiem.
Wśród wielu momentów wyróżnianych na drodze lectio divina szczególną uwagę zwraca się na kilka. Są
to: lectio - meditatio - collatio - oratio - contemplatio. To właśnie pierwszym etapem - lectio zajmiemy
się w tym rozważaniu. Od jego przeżycia zależy, czy wejdziemy w głąb słowa Bożego, czy też
pozostaniemy "na zewnątrz".
Słowo Boże, będąc napełnione natchnieniem Ducha Świętego, jest "świętą przestrzenią" Jego
działania. Duch Święty wypełnia nas słowem Bożym i prowadzi w jego głąb. Bez Ducha Świętego nikt
nie może prawdziwie spotkać się ze słowem Pana, nawet wtedy, gdy zna doskonale egzegetyczne zasady
interpretacji Pisma Świętego oraz języki oryginalne i techniki czytania Biblii. Drogę lectio divina trzeba
więc rozpocząć od modlitwy do Ducha Świętego.
O co prosić podczas tej modlitwy? Po pierwsze o to, by Duch otworzył nas na słowo Boże, ponieważ
jesteśmy obciążeni zamkniętym umysłem, zamkniętą psychiką i zamkniętym światem naszych uczuć.
Lectio - czytanie jest ściśle powiązane z auditio, czyli ze słuchaniem. Stanowi ono pierwszy moment w
spotkaniu ze słowem Bożym i jest związane nie tyle z pracą oczu i uszu, co z pracą serca. Modlimy się o
dar słuchania, gdyż potrzebujemy, by Duch Święty zstąpił do naszego serca i przemienił je: by otworzył
serce zatwardziałe, pogłębił płytkie, uspokoił roztargnione, upokorzył zarozumiałe. Cała lectio divina tak
naprawdę prowadzi do doświadczenia intymnego spotkania i zjednoczenia z Osobą Słowa Bożego w
naszym sercu.
Po drugie, trzeba prosić Ducha Świętego, by otworzył słowo Boże przed nami. Słowo Boże jest
tajemnicą Boga, dlatego też tylko Duch Święty, który "zna głębokości Boga samego" (por. 1 Kor 2, 10),
może odkrywać przed nami jego niezgłębione pokłady. Do końca życia może nas zadziwiać słowo, które
czytaliśmy i medytowaliśmy wiele razy. Nikt nie ma prawa do zamykania i ograniczania znaczenia słowa
Bożego. Nikt nie może powiedzieć, że wyczerpał jego znaczenie. Każdy z nas jest powołany w sposób
jedyny i niepowtarzalny, ale zawsze w posłuszeństwie Kościołowi, do zgłębiania jedynego
niepowtarzalnego słowa Bożego.
Tylko Duch Święty może nas prowadzić do całej prawdy i do zrozumienia sensu Bożego słowa. Jezus,
ostateczne Słowo objawione przez Ducha, mówi: A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim
imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14, 26). W
spotkaniu ze słowem Bożym nie wolno więc lekceważyć pierwszego momentu i skąpić czasu na
modlitwę do Ducha Świętego.
"Okaleczone czytanie"
Czynność czytania znamy dobrze z naszej codzienności. Na tym polega jednak nie tylko nasza
korzyść, ale i nasza "bieda". Jesteśmy "okaleczeni" niedobrymi nawykami czytania. Po pierwsze - często
nie chce nam się czytać, a przez niechęć do czytania usiłuje do naszego wnętrza wejść demon lenistwa.
Po drugie - nasze czytanie ma często charakter "gazetowy". Czytamy wrażeniowo, sensacyjnie.
Właściwie przeglądamy tekst i błądzimy oczami po tytułach. Czytamy interesownie, często wybierając
tylko to, co nam odpowiada, i "skacząc" po tekście. Warto wiedzieć, że te pozornie "niewinne"
obciążenia mogą także pojawić się w naszej lekturze słowa Bożego.
W chwili, gdy bierzemy do ręki Biblię, musimy uświadomić sobie, że podejmujemy czytanie, które
jest niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. Nie może ono przypominać czytania jakichkolwiek innych
książek czy gazet zapisanych ludzkim słowem. Czytanie słowa Bożego jest zawsze osobowym
spotkaniem.
Konieczność ascezy
Mądrość i dojrzałość mnicha pierwszych wieków polegała między innymi na tym, że wiedział i starał
się pamiętać, iż może go omamić demon lenistwa, powierzchowności, niepokoju serca. Mnich czynił
więc wszystko, by wypracowywać w sobie postawę uważnego czytania, która pomagała mu w radzeniu
sobie z różnymi obciążeniami.
Chociaż Duch Święty otwiera nas na słowo Boże i prowadzi w jego głąb, jednak nigdy nie znosi
działania naszego umysłu i serca oraz naszej wolności. W otwieraniu się na Ducha Świętego jest więc
konieczny nasz wysiłek. Takim wysiłkiem jest właśnie czytanie w lectio divina. Są w nim obecne dwa
rodzaje ascezy. Pierwszy dotyczy naszego przygotowania do lectio, a drugi - samego aktu czytania.
Ascezy wymaga więc po pierwsze zapewnienie sobie czasu na czytanie. Nie może to być czas
przypadkowy, "okruchy czasu", "wolne okienko" w naszym zabieganym dniu. Chcąc się modlić, trzeba
wejść do izdebki i zamknąć drzwi (por. Mt 6, 6). W lectio divina chodzi o czas, który sprzyja samotności,
staje się naszym "mieszkaniem", budzi tęsknotę za ciszą i słuchaniem słowa Bożego.
Św. Hieronim pisze w jednym ze swoich listów do Eustochium, córki Pauli: "Niech Cię zawsze
strzeże tajemne mieszkanie twoje. Niech zawsze bawi z tobą wewnątrz Oblubieniec". Krótko mówiąc:
chodzi o taki czas, który rozpala pragnienie i rodzi smak spotkania wolnego od ucieczki i niepokoju.
Wygospodarowanie takiego czasu to prawdziwy wysiłek. Jeśli chce się doświadczyć mocy słowa Bożego,
trzeba także odważyć się na wejście w przestrzeń odosobnienia i ciszy.
Po drugie - asceza w przygotowaniu do czytania dotyczy także kryterium wybierania określonych
tekstów z Pisma Świętego. Jest to bardzo ważne. Nie można "skakać" po tekście Pisma Świętego według
własnych potrzeb i oczekiwań, szukając zadowolenia siebie. Potrzebna jest ciągła, ustawiczna, cierpliwa i
konsekwentna lektura Biblii. Do takiej lektury wychowuje lectio divina, takiej też lektury - lectio
continua - uczy nas Kościół w codziennej Eucharystii.
Najlepszym kryterium wyboru tekstów do modlitwy jest słowo Boże z codziennej liturgii. Musimy
pozwolić prowadzić się Duchowi Świętemu tymi drogami, którymi On chce nas prowadzić w Kościele.
Można oczywiście kierować się także innymi kryteriami doboru tekstów, na przykład w porozumieniu
z kierownikiem duchowym wytyczyć sobie drogę duchowej pracy, na której osoba prowadząca proponuje
nam słowo Boże do rozważenia i przemodlenia. Ktoś, kto nas zna oraz ma intuicję i wyczucie w
odczytywaniu Bożych dróg, proponuje nam słowo Boże, by pomóc nam rozeznać drogi, jakimi chce nas
prowadzić Duch Święty.
Kolejnym ascetycznym wysiłkiem jest nastawienie serca na cierpliwe trwanie w słowie Bożym,
zwłaszcza gdy okazuje się ono trudne, niezrozumiałe i niepokojące. Kto wchodzi na drogę modlitwy
słowem Bożym, ma szukać tego, czego oczekuje od niego Duch, który mówi. I dlatego trzeba nauczyć się
trwać również przy słowie trudnym, które może dzisiaj jest niezrozumiałe, ale jak mówi Jezus do Piotra:
Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to pózniej (J 13, 7). W spotkaniach ze słowem
Bożym, które wydaje się "milczeć" i "pozbawiać" mnie wszelkich doznań, potrzeba cierpliwości.
Warunkiem pogłębionego czytania i słuchania słowa Bożego jest także wybór takiego stylu życia, w
którym postawimy je naprawdę w centrum naszego życia - zarówno fizycznego i psychicznego, jak i
duchowego. By tak się stało, trzeba nieraz zrezygnować z tego, co obciąża umysł, serce i wolę oraz
zamyka je na słowo Boże. W innym przypadku będziemy zawsze wewnętrznie podzieleni i rozdwojeni, a
nasze chodzenie drogą słowa Bożego będzie oparte na dwuznaczności.
Oczywiście nie chodzi o to, by tworzyć sobie "sterylnie czyste" warunki życia, chroniące od napięć.
Dwuznaczność i napięcia przenikają naszą codzienność i pozostaną przestrzenią naszego życia, ale nasze
wybory nie mogą być dwuznaczne. Trzeba uczyć się świadomie rezygnować ze wszystkiego, co może
czynić śmietnisko z naszego umysłu oraz zagłuszać w nas pokój serca i poddawać je namiętnościom.
Taką postawę i wrażliwość osiąga się przez czuwanie serca. Ojcowie starożytni podkreślali, że drogą
do czuwania, czyli do postawy otwartych oczu, umysłu i serca, jest post. Ściśle związany ze słuchaniem
słowa Bożego staje się narzędziem i drogą do hojniejszego otwarcia się na słowo Boże. Post wcale nie
musi oznaczać rezygnacji z jedzenia, a na przykład wstawanie od stołu zawsze z uczuciem pewnego
niedosytu. Obciążony żołądek obciąża serce, umysł i wolę, a niedosyt fizyczny może otworzyć nas na
niedosyt duchowy - na głód i łaknienie słowa Bożego. Tak rozumiany post prowadzi do katharsis, czyli
do stałego oczyszczania serca, które jest nieodzownym warunkiem lectio divina.
Ojcowie starożytni (na przykład Kasjan czy Ewagriusz z Pontu) mówili o ośmiu wadach głównych,
które są przyczyną wielkich roztargnień na drodze słuchania słowa Bożego. Są to: łakomstwo,
nieczystość, chciwość, smutek, złość, acedia (to znaczy lenistwo duchowe albo ociężałość duchowa),
próżność, pycha. Mnisi zwrócili uwagę na to, że właśnie te osiem wad może stać się w nas żerowiskiem
dla demonów i dlatego mówili o demonie łakomstwa, demonie nieczystości, chciwości, smutku, złości,
acedii, próżności i pychy.
Uczyć się słuchania
Tradycja mnisza wypracowała sposoby, które mogą pomagać w aktywnym, głębokim słuchaniu
podczas czytania słowa Bożego. Dzięki nim zwalczamy wady lenistwa, smutku, roztargnienia i chciwości.
Musimy pamiętać o naszej ludzkiej słabości i kruchości i jakby "znalezć na nie metodę" podczas czytania
słowa Bożego. Przy spotkaniu ze słowem Bożym warto na przykład wykorzystać te zmysły, które są
bardziej wyostrzone - wzrok w przypadku "wzrokowców", słuch dla "słuchowców".
Pierwszy sposób czytania słowa Bożego, który uczy jego słuchania, to znane z liturgicznych
zgromadzeń głośne czytanie w obecności zgromadzonych osób. Tradycja zwraca także uwagę na sens
głośnego czytania w czasie indywidualnej lektury słowa Bożego. W takim czytaniu dużą pomocą może
być czytanie szeptem, gdyż wówczas słowo jest niejako "dotykane", smakowane wargami i delikatnie
przekazywane do uszu. Słowo szeptane jest bardzo subtelne, domaga się wewnętrznego skupienia i
wyostrzenia słuchu. Można powiedzieć, że czytanie szeptem jest najbardziej "głośnym" czytaniem słowa
Bożego dla samego siebie.
Kolejnym sposobem uważnego czytania i słuchania jest powolne, kilkakrotne czytanie. Czasem
mamy wrażenie, że kiedy drugi i trzeci raz czytamy ten sam tekst, tracimy czas, tymczasem w tradycji
Ojców powolne, kilkakrotne czytanie miało duże znaczenie. Dzięki niemu człowiek może stopniowo
skupić całego siebie na słowie Bożym. Powtarzanie czytania słowa Bożego staje się prawdziwą szkołą
jego cierpliwego słuchania zwłaszcza wówczas, gdy prowadzimy ruchliwy i napięty tryb życia.
Innym sposobem aktywnego czytania jest takie, które prowadzi do zapamiętywania, mającego
ogromne znaczenie zwłaszcza dla meditatio. Chodzi o to, by słowo Boże wyryło się w naszym sercu, o
zapamiętywanie bardziej sercem niż tylko umysłem, a więc nie tyle intelektualne i mechaniczne, co
"doświadczeniowe".
W uważnym czytaniu słowa Bożego może także pomóc przepisywanie go. Dla człowieka pragnącego
żyć słowem Bożym była to szczególna próba i ćwiczenie uwagi. W klasztorach istniała zasada, która
nakazywała, by pierwszą księgą, jaką miał przepisać początkujący mnich, było Pismo Święte. Kiedy
sprawdził się w tej pracy, był uznawany za zdolnego do uważnego przepisywania innych ksiąg. Jeśli
wyczuwamy, że przepisywanie słowa Bożego pomaga nam w skupieniu uwagi, warto być wiernym tej
metodzie. Można zapisywć jedno lub kilka słów czy zdań, które okazują się kluczowe dla naszej
medytacji.
Ostatnią z proponowanych metod uważnego czytania można za kardynałem Carlo M. Martini określić
jako "czytanie z piórem w ręku". W aktywnym słuchaniu słowa Bożego bardzo ważne jest zaznaczanie
słów, które nas poruszają, oświecają, pytają, niepokoją, potwierdzają. Gdy stawiamy znaki graficzne przy
opisywanych gestach i scenach, wówczas słowo Boże rzeczywiście ożywia nasze słuchanie, a tekst staje
się jakby "wypełniony" naszym życiem, przeżyciami, poruszeniami, zmaganiami, poszukiwaniami. Bywa
i tak, że tekst wielokrotnie już czytany przynosi nam odkrycie nowych treści, a wówczas stawiane w nim
znaki stają się dla nas symbolem nowego życia - naszego życia na nowo odczytanego przez słowo Boże.
Utrwalone znaki graficzne mogą więc stać się w nas trwałymi śladami doświadczenia, które miało
miejsce podczas lektury słowa Bożego.
Szukanie kluczowego słowa
Jeśli przeczytaliśmy słowo Boże uważnie, całym sobą, wówczas uruchomi się w nas naturalna
postawa szukania. "Szukanie" jest dobrym wyrażeniem na określenie tego, czym jest lectio. Chcąc to
przybliżyć, warto posłużyć się obrazem stawiania budowli. Określony fragment tekstu biblijnego, który
mamy czytać, jest jakby "budowlą", "domem". Budowle są różne, mają odmienną strukturę, inny plan.
Każdy określony fragment Pisma Świętego jest taką właśnie "budowlą" o niepowtarzalnej, jedynej
strukturze. Ma swój fundament, czyli swoje słowo kluczowe. Jest to "kamień węgielny", na którym
bazuje cała struktura i zasadza się całe przesłanie tekstu. Odkrycie fundamentalnego dla tekstu słowa jest
momentem strategicznym. Jeśli je odkryjemy, możemy powoli "rozbudowywać" nasze rozumienie tekstu.
Jeżeli więc znajdziemy fundament, zrozumiemy, że wszystkie pozostałe słowa służą do lepszego
zrozumienia całego tekstu, natomiast nieodnalezienie go sprawi, że pozostaniemy "na zewnątrz" słowa
Bożego.
Ten proces można porównać ze znalezieniem klucza do zamkniętej świątyni. Jeżeli go znajdziemy,
możemy wejść do środka i poznawać jej witraże od wewnątrz, jeśli nie - pozostajemy na zewnątrz i
oglądamy je z podwórza.
Odkrycie kluczowego, fundamentalnego przesłania słowa Bożego nie jest owocem subiektywnego
przeżycia osoby czytającej, gdyż nie chodzi o słowo, które mnie najbardziej poruszyło, lecz o znalezienie
obiektywnego punktu ciężkości i centrum całego tekstu. Nie jest to proste, zwłaszcza dla początkujących.
Zdobycie umiejętności odnajdywania słowa kluczowego wiąże się z procesem dojrzewania do coraz
głębszej więzi z Pismem Świętym. Ta więz rodzi się z częstego przebywania z nim, z cierpliwego
czytania i słuchania. W ten sposób kształtuje się w nas wewnętrzna intuicja, wrażliwość na słowo Boże i
wolność w przyjmowaniu tego, co ono chce mi powiedzieć.
Mówienie o strukturze tekstu, o znalezieniu punktu ciężkości i słowa kluczowego może wydawać się
dalekie od zagadnienia modlitwy. Tak jednak nie jest, gdyż proces dojrzewania do postawy szukania
słowa kluczowego zakłada pokorę i cierpliwość. Czytanie i słuchanie słowa Bożego ma prowadzić do
jego przemodlenia, gdyż tylko wtedy będzie ono dotykało głęboko naszego życia, będzie je wyjaśniało i
interpretowało. W istocie to nie my czytamy słowo Boże, lecz ono czyta nasze życie. Nie my
doświadczamy słowa Bożego, lecz odwrotnie: słowo nas doświadcza! W lectio divina chcemy poczuć,
jak słowo Boże dotyka naszego życia, otwiera je i przemienia.
Waga czasu
Zażyłość z Pismem Świętym pozwalającą głęboko doświadczyć słowa Bożego zdobywamy powoli.
Podobnie rzecz ma się z intuicją odkrywania tego, co jest kluczowe w tekście.
Od czego należałoby rozpocząć? Początkującym tradycja mówi: "Czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj
słowo Boże!". Należy więc przyswoić sobie praktykę ciągłego czytania. Trzeba codziennie czytać jakiś
fragment Pisma Świętego, uczyć się czytania słowa Bożego, wchodzić w jego klimat.
Ojcowie starożytni podkreślali, że nie ma w Piśmie Świętym ani jednego zdania i ani jednego słowa,
które byłoby niepotrzebne. Każde ma znaczenie, każde jest bardzo ważne, dlatego trzeba zbierać słowa
jak cenne ziarna, bo każde kryje w sobie głębię treści i może wydać w nas owoce, których nawet się nie
spodziewamy. Obfitość zebranego słowa Bożego będzie zależała od naszej wcześniejszej zażyłości z nim.
Zdolność słuchania i zgłębiania słowa Bożego jest więc wprost proporcjonalna do codziennego kontaktu
z nim.
Oczywiście każdy powinien czytać i zgłębiać słowo Boże według własnej miary i swoich możliwości.
Jak mówił św. Grzegorz Wielki, dla każdego, kto wiernie czyta słowo Boże, zawsze aktualna pozostaje
obietnica Scriptura crescit cum legente. Pismo Święte rośnie bowiem razem z czytającym: z dzieckiem
jest jak dziecko, z młodzieńcem jak młodzieniec, z dorosłym jak dorosły.
Krzysztof Wons SDS
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
lectio divinaMiejsce na Lectio DivinaLectio Divina Rz11 11 24lectio divinawięcej podobnych podstron