Wywiad Pośrednika
chlewskiego, a dziś Jana Pawła II - spotkałem kolegę, który ukończy! mój wydział rok przede mną. Powiedział mi, że w Bumarze szukają inżynierów. We mnie znaleźli kolejnego.
- Warto było?
- Warto. Nawet mimo wszelkich barier, ograniczeń i absurdów minionego ustroju. Trafiłem na wspaniałych ludzi, fachowców, którzy okazali się prawdziwymi nauczycielami zawodu. Otarłem się o wielki świat, odwiedziłem na przykład fabryki większości liczących się wówczas producentów maszyn budowlanych. W Bumarze przeszedłem wszystkie szczeble, od szeregowego inżyniera, aż po wicedyrektora biura rozwoju. Do moich zadań należała między innymi koordynacja współpracy z tak zwanym „drugim obszarem płatniczym”. (Młodszym czytelnikom należy się w tym miejscu wyjaśnienie, że tak wówczas określano kraje kapitalistyczne posługujące się walutami wymienialnymi, przede wszystkim dolarem.) Brałem udział w pracach nad wdrażaniem zachodnich licencji. Najważniejszą była ta zakupiona od amerykańskiej firmy International Harve-ster, która pozwoliła uruchomić w Stalowej Woli produkcję nowoczesnych spycharek gąsienicowych. W Bumarze zajmowałem się również importem podzespołów, komponentów i kompletnych maszyn.
- Import maszyn z drugiego obszaru płatniczego?!
- PRL miał przecież swe sztandarowe budowy, a do ich realizacji potrzebne były specjalistyczne maszyny, na przykład spycharki o mocy 400 KM. Ponieważ tak duże maszyny zaczęliśmy produkować w Stalowej Woli dopiero w roku 1981, wcześniej zezwalano na ich import. W praktyce monopol na dostawy ciężkich spycharek miał wówczas amerykański Caterpillar. Kapitalistyczny dostawca był tolerowany przez władze mimo, że trzeba mu było płacić w dolarach. Jego maszyny okazywały się być niezbędne przy realizacji sztandarowych inwestycji socjalizmu. Amerykanie czuli się bardzo pewnie. Mieli tak silną pozycję, że nawet nie chcieli słyszeć o negocjowaniu cen czy warunków dostaw. Postanowiłem wówczas powalczyć o zgodę na zakup 400-konnej spycharki Komatsu. Udało się! Maszyna dotarła do Polski, zorganizowaliśmy dla niej serwis. W efekcie ceny Caterpillara natychmiast spadły.
- Rynkowa gra polegająca na wprowadzeniu elementów gospodarki rynkowej do socjalistycznej rzeczywistości?
- No cóż, tak właśnie było... Nasze kontakty na Zachodzie ułatwiły w późniejszym czasie zakładanie spółek z kapitałem zagranicznym. Tworzyłem jedną z pierwszych, oczywiście z udziałem PHZ Bumar. Naszym partnerem był JCB, a spółka nazywała się Agrohandler. Przemianowana następnie na Interhandler działa do dziś. Za sukces poczytuję sobie również sprowadzenie blisko dwustu potężnych traktorów Case o mocy 230 KM.
- Rok 1989 stanowił kres Pańskiej pracy w Bumarze...
- Przez dwa lata, do roku 1991 pracowałem we wspomnianej spółce Agrohandler. Odnosiliśmy sukcesy w handlu maszynami JCB. Nie uszło to uwagi Case, wkrótce otrzymałem propozycję zorganizowania w Polsce sieci sprzedaży jego maszyn. Czasy te wspominam miło, bo były to przecież początki mojej firmy Agrex. Dziś patrząc na to wszystko z pewnej perspektywy, nie mogę wprost uwierzyć, na jak przejrzystych zasadach funkcjonowały wówczas kontakty biznesowe. Jak bardzo liczyły się lojalność i zaufanie do partnera. To były czasy!
12 Pośrednik Budowli