1 Bartosz Dembiński
Rzecznik Prasowy AGH
Nie ma chyba pracownika czy studenta AGH, który nie słyszałby w ostatnich tygodniach o sprawie rodziny Batdavaa. Na przełomie stycznia i lutego historią Haszy, Oyuna, ich młodszego brata i rodziców całej trójki, żyła dosłownie cała Polska.
Przypomnijmy: 14 stycznia (tuż przed obroną pracy inżynierskiej) na przystanku na ul. Czarnowiejskiej, tuż za terenem uczelni, przez Straż Graniczną zatrzymany zostaje, najstarszy z trójki rodzeństwa, student Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej, Hasza. Zostaje on wywieziony do strzeżonego ośrodka w Przemyślu, gdzie od kilku dni przebywają już jego rodzice i najmłodszy brat Karol. O sytuacji Batdaavów robi się głośno dzięki artykułowi w „Gazecie Wyborczej" (z tego też tekstu o całym zdarzeniu dowiadują się władze AGH...). Na reakcję studentów akademii i pozostałych mediów nie trzeba długo czekać. Próbę wyjaśnienia sprawy podejmują również władze naszej uczelni, deklarując jednocześnie pełne wsparcie dla obu naszych studentów pochodzących z Mongolii.
Każdy, kto śledził na bieżąco wydarzenia związane z tą historią wie zapewne, iż początkowe doniesienia i decyzje władz nie napawały optymizmem - całej rodzinie groziła deportacja. Na nic zdawały się argumenty, że rodzina Batdavaa mieszka w Krakowie już od 11 lat, świetnie mówią w naszym języku. Od 2004 roku próbują zalegalizować swój pobyt, a dwaj starsi synowie to nie sprawiający żadnych problemów, zdolni studenci. Decyzja urzędników była jednoznaczna: wszyscy członkowie rodziny muszą opuścić Polskę. W obronie mongolskiej (a właściwie mongolsko--polskiej) rodziny stanęli murem przyjaciele Haszy i Oyuna z uczelni, a także tysiące osób, które masowo podpisywały petycję o ich zwolnienie z ośrodka i umożliwienie „legalnego" życia nad Wisłą, Niezwykle pomocne w nagłośnieniu całej historii okazały się media - trudno bowiem wymienić redakcję, która nie opisałaby tej, poruszającej opinię publiczną, sprawy. W sumie ukazało się ponad pięćset artykułów, audycji radiowych i reportaży telewizyjnych
Dzięki tym wszystkim działaniom, a także staraniom Rektora AGH, Wojewody Małopolskiego i przychylności Straży Granicznej, możliwe było przeprowadzenie obrony pracy inżynierskiej Haszy. Byt to, jak się później okazało, pierwszy poważny zwiastun tego, że cala sprawa, mimo wszystkich przeciwności prawnych, ma szansę na swój pozytywny linal. Sama obrona odbyła się, to sformułowanie absolutnie nie będzie przesadą, w błysku fleszy i pod pilnym okiem kamer. Z pewnością zapiszę się ona w annałach Akademii Górniczo-Hutniczej jako najbardziej nietypowa obrona pracy inżynierskiej w historii. W asyście trzech funkcjonariuszy Hasza zdobył upragniony dyplom, po czym musiał niestety pod eskortą powrócić do Przemyśla. Studenci AGH, wspierający w tych trudnych chwilach „średniego" brata, Oyuna (pozostał sam w Krakowie, nadal uczęszczając na zajęcia na Wydziale Elektrotechniki, Automatyki, Informatyki i Elektroniki), wciąż jednak „pracowali nad sprawą". Zainteresowanie mediów, a także wielu instytucji pozarządowych czy polityków, nie ustawało. Na początku lutego pojawiły się pierwsze deklaracje mówiące o możliwości uzyskania przez rodzinę Batdavaa tzw. pobytu tolerowanego...
Ostatecznie, po ponad miesiącu od pierwszego zatrzymania członka rodziny. Urząd ds. Cudzoziemców Rzeczpospolitej Polskiej wydal korzystną dla Batdaavów decyzję - mogą oni pozostać w naszym kraju. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że gdyby nie stanowcza i skuteczna interwencja przyjaciół, studentów, środowiska akademickiego, mediów i licznych organizacji, cala historia mogłaby się skończyć negatywnie. Tym większe słowa uznania należy skierować do wszystkich, którzy przyczynili się do „uratowania" rodziny Batdaava. Oby ta sytuacja była dla nas wszystkich, również dla urzędników, pożyteczną lekcją. Naszych studentów. Ha-szę i Oyuna, witamy zaś z powrotem w mu-rach AGH, życząc przede wszystkim dużo spokoju.
Biuletyn AGH 38-2011