Po tygodniowym pobycie w Kury- słn lasem. Przez popielate chmury zwykłych i ciężarowych. Zapłonęły.
tvbi.e i zwiedzeniu otaczających kolonii polskich, udaliśmy sic do sto-I cy stepów parańskch mias-ta Pon-;a Grosy.
Wczesnym rankiem wyruszyliśmy w drogę. Dzień był pochmurny i chłodny, słońce z trudem przedzierało sie przez obłoki, aby po chwili zniknąć zn szaremi clrmurami.
Z Kurytyby do Cainoo Largo droga byta możliwa. to też samochód
/'on MarszalekRaczkiewicz w towarzystwie przydzielonego mu przez rząd stanu Vorana adiutanta, kpt. Miguela HI asie go. na dworcu w Pont a Grossie.
mknął szybko obok getto rozsianych osiedli podkurytybskich. Podziw a’i-śmy schludne domki kolonistów, świadczące swoim wyglądem o zamożności i kulturze właścicieli. Niemal wszystkie otoczone były sadami pomarańczowemu uginaiacemi sie od ciężaru złocistych owoców.
Za CamDO Largo droga pogorszyła sie znacznie. Na tamtejszych skałach i wybojach samochód dostał p*awdziwego tańca Św. Wita. Nieraz i nie dwadz eścia razy wypróbowaliśmy głowami twardzizny karoserii automobilowej.
Droga prowadziła pod górę. Samochód o. Marszałka mknął żwawo naprzód, nasz iednak Lord był bardziej opieszały i musiał rozwijać najwyższa szybkość, aby zyskać nieco na wysokości. Chw lami ustawał zupełnie i trzeba bvło usuwać z niego balast pasażerski. Pozbywszy sie nas. automobil odzyskiwał stracona krzeokość i z sapaniem i siekaniem wdrapywał sie na górę.
W pewnem miejscu jechał śmy zboczem góry ponad olbrzymia kotlina. obramowana skałami i poro-przedzierały sic promienie słoneczne i siały złociste strzały po ciemnej dolin e. Gra świateł dawała efekty niezrównane. Wokół było pusto i cicho i żaden głos ludzi nie zakłócał sookoiu dziewiczego ustronia.
Kurvtvbe dzieli od Ponta Grossy przestrzeń 164 kilometrów. Ciemno już było. kiedy zbl żaliśmy sie do celu podróży.
Na wiele kilometrów przed Ponta Grossa wyjechaliśmy w stepy, zwane tutai camoami. Sa to olbrzymie, mocno sfalowane orzestrzene trawiaste. Skalista gleba tutejsza nie mogła wyhodować wielkich drzew. Tylko trawa może wyrastać na tych ziekka przyprószonych glina, kamiennych terenach. Jedynie w do-1 nach rzek i w miejscach, gdzie nagromadziło sie wiecei gleby, znajdują sie lasy. Rosną przeważnie drzewa pin jo ro we podszyte jakaś nieznana mi krzewina.
Przed zmrokiem wiatr rozpędził chmury i czerwonawo - fijoletowe słońce rozbłysło na horyzoncie. Bez-granczny step ukazał sie w całej swoiei okazałości. Rosnące na zboczach gór pinjory rysowały sie z doskonała wyrazistością na tle liliowego nieba. Przyglądając sie im z pędzącego samochodu, miałem wrażenie. że znajduje sie w jakiejś wspaniałej galerji obrazów. Chłonąłem chc wemi oczami widziane cuda. iragnac nazawsze zachować je w pamięci i sercu. Słowo ..piękność" nabrało dla mnie odrazu właściwej treści.
Na moście na rzece Tibagy. w niewielkiej odległości od Ponta Grossy. czekali już na o. Marszałka przedstawić ele tamtejszej Polonji. Przyjechali na kilkunastu samochodach
Koloniści polscy z okolic Ponta Grossy
Pot. T. Cybulski.
światła wszystkich reflektorów, czyniąc z nocv dzień, rozległy sie oklaski i radosne okrzyki, wygłoszono przemówienie dow talne. I mieszkańcy stepów parańskich oddali należny hołd Marszałkowi Senatu odrodzonej Polski.
Magistrat Ponta Grossy zarezerwował dla P. Marszałka i towarzyszących mu osób apartamenty w hotelu Avenida Pałace i wydał obiad
Pinjory parańskie
na jego cześć. Władze miejscowe reprezentował m. innemu prefekt m asta — najwyższy dygnitarz tutejszy.
Kolonia polska w Ponta Grossie bardzo kocha Polskę i daje ciag.e dowody swe i m;,ości do niej. ale
edzy sobą kłóci sie jak za najlepszych. saskich czasów. Posiada dwie zwalczające sie ostro organizacje, które wyprawiły dwa oddzielne orzyjec a na cześć p. Marszalka. Zmusiło to nas do bytności w ciągu lednego wieszoru aż na dwóch akademiach.
Udaliśmy sie naprzód do T-wu. ..Odrodzenie". Sala nabita była po brzegi. Zerwała sie burza oklasków i rozległy gromkie okrzyki na cześć p. Marszałka. Chór młodzieży odśpiewał hymny polski i brazylijski, poczem przedstawiciele miejscowych towarzystw wygłosili przemówienia powitalne bardzo ładne, ale zatracaiace ziekka o lokalne kwestie sporne, oczywiście w duchu przychylnym dla wyznawanych przez siebie poglądów. Pan Marszałek odpowiedział m serdecznie, nad-.mieniajac jednak, że hasło ..zgoda buduje" powinno zejść z kurtyny
40 -