Gazeta AMG nr 6/2012
Gazeta AMG nr 6/2012
Chciałbym teraz zapytać kogo uważa Pan za swojego mistrza i kto stanowi dla Pana wzór postępowania naukowego i lekarskiego.
Pomimo braku poradni leczenia bólu w szpitalu na ul. Łąkowej to np. ostry zespół leczenia bólu pooperacyjnego działał tam wiele lat temu. Tylko dlatego, że w gestii anestezjologów była dystrybucja opioidowych leków przeciwbólowych dla wszystkich chorych operowanych na terenie szpitala. Dyżurny anestezjolog, wraz z pielęgniarką anestezjologiczną, wiedzieli wszystko o dolegliwościach bólowych poszczególnych chorych i rzeczywiście reagowali natychmiast na ich wzrost.
Historycznie rzecz biorąc dyscyplina określana jako medycyna ratunkowa (początkowo z dodatkiem „i katastrof") zajęła miejsce Studium Wojskowego, które było utrapieniem studentów i ograniczało się głównie do drylu, niewiele ucząc organizacji udzielania pomocy na polu walki.
Rzeczywiście początki nauczania medycyny ratunkowej połączonej z medycyną katastrof sięgają Studium Wojskowego. Jednak od wielu lat medycyna ratunkowa jest już samodzielną dziedziną medycyny, a od 1999 roku podstawową specjalizacją medyczną.
Czy zajęcia dydaktyczne z medycyny ratunkowej znajdują właściwy odbiór wśród studentów i czy wymiar godzinowy zajęć jest wystarczający?
Dzisiaj medycyna ratunkowa, a także medycyna katastrof są dobrze postrzegane przez studentów, ponieważ uczą postępowania w sytuacjach zdarzeń masowych, pokazując jednocześnie jak prosto i w sposób zalgorytmizowany działać w sytuacjach trudnych. Jednocześnie są dobrą szkołą reanimacji krążeniowo-oddechowej i jestem przekonany, że liczba godzin jest odpowiednia do potrzeb. Program nauczania, w ostatnim czasie wielokrotnie zmieniany, został tak dostosowany do poszczególnych kierunków, że w mojej opinii całkowicie spełnia oczekiwania studentów.
Sądzę, że działalność w dziedzinie medycyny ratunkowej wiąże się ze współpracą ze szpitalnymi oddziałami ratunkowymi. Co Pan sądzi o selektywnym oznaczaniu pacjentów w kolejności udzielania pomocy?
Podstawą działania w medycynie ratunkowej jest triage. Segregacja musi odbywać się szybko i sprawnie. Jako społeczeństwo nie jesteśmy przyzwyczajeni do oczekiwania na udzielenie pomocy, jednak przy dużej liczbie potrzebujących to personel medyczny powinien decydować o priorytetach w prowadzonej działalności leczniczej. Założenia światowej medycyny ratunkowej opierają się na podstawowej zasadzie - kto ciężej chory, ten szybciej otrzymuje pomoc, w ramach tzw. złotej godziny, czyli czasu od wystąpienia zdarzenia do końcowego zaopatrzenia chorego.
Pierwszym moim autentycznym mistrzem i nauczycielem był doc. Aleksander Lewiński, niestety moje wspomnienia dotyczą okresu, w którym już był ciężko chorym człowiekiem. Do końca życia będę pamiętać wielogodzinne nocne rozmowy z nim na temat najistotniejszych problemów, z którymi lekarz spotyka się na co dzień.
Miałem okazję pracować z wieloma wspaniałymi ludźmi, których nie sposób tu wymienić. Ale chciałbym podkreślić rolę, jaką w mojej edukacji odegrała prof. Suchorzewska, od której nie tylko uczyłem się anestezjologii i troski o chorego, ale także rozumienia skomplikowanych zależności, jakie występują w środowisku akademickim.
Podkreślić również pragnę rolę prof. Wajdy i prof. Grucy, którzy potrafili stworzyć absolutnie unikalne, bardzo dobre relacje chirurgiczno-anestezjologiczne, jakimi cechowała się praca w Szpitalu na Łąkowej.
Co uważa Pan za swoje najważniejsze osiągnięcie w życiu naukowym i działalności zawodowej?
W życiu naukowym to opracowanie całkowicie nowej metody neurolitycznej blokady trzewnej, która stała się popularna z racji swojej prostoty. W działalności zawodowej to zorganizowanie i uruchomienie Klinicznego Oddziału Ratunkowego.
Chcielibyśmy się również dowiedzieć czegoś o rodzinie i zainteresowaniach pozazawodowych Pana Profesora.
Mam wspaniałą żonę, która jest moją podporą w życiu codziennym. Z zawodu jest również anestezjologiem, co pozwala nam na codzienną dyskusję o problemach zawodowych. Mam dwójkę dorosłych dzieci i trójkę wnuków.
Od wielu lat pasjonuję się motoryzacją. Moje hobby to stare samochody i rajdy terenowo-przeprawowe.
Oprócz gratulacji złożonych na wstępie, należą się Panu Profesorowi drugie gratulacje z okazji wyboru na funkcję prorektora do spraw klinicznych. Jest to bezspornie wyraz uznania dla Pana zdolności organizatorskich. Zatem Panie Rektorze, dziękując za interesującą rozmowę, życzę spełnienia wszystkich zamierzeń i sukcesów w obu dziedzinach działalności.
□