109
stawia, a narzędziami, jakimi dysponuje, to jeden z najtrudniejszych aspektów naszej pracy. Zapewne wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego kierownicy o tym nie mówią? Ano choćby dlatego, że jak mnie, tak im ktoś raz i drugi odpowiedział, że przecież inni jakoś sobie radzą — a my nie chcemy sobie radzić „jakoś”. Oczekujemy tylko, że jeśli ktoś każe nam pozamiatać, to da nam miotłę.
Lidia Ziemińska
Moja droga zawodowa w Akademii Pedagogicznej zaczęła się od pracy w Bibliotece WSP, która mieściła się wtedy na parterze budynku przy ul. Straszewskiego 22. Przyjęła mnie ówczesna kierowniczka Działu Udostępniania, pani Irena Burkotowa. Malutki, lecz srogi dyrektor Chełstowski budził w nas prawdziwy respekt, choć nigdy nie słyszałam, by na kogoś krzyczał. Jak mi tam było dobrze! Najlepsze książki w' zasięgu ręki, najnowsze wydawnictwa, przedmiot pożądania koneserów literatury, dostępne bez ograniczeń, cała gama chodliwych czasopism...
A potem przyszła propozycja pracy w Domu Studenckim. Różne zależności spowodowały, że ją przyjęłam opuszczając Bibliotekę i tamtą niepowtarzalną atmosferę, którą tworzyła grupa młodych pań: Irena Burkot, Maria Rajman, Barbara Stabryła, Barbara Znosko i in. 1 lutego 1972 r. zaczęło się prawdziwe życie. Rzucona na głęboka wodę rozpaczliwie próbowałam poruszać się w gąszczu przepisów i niepisanych prawf. Moje szczęście, że obowiązywał wtedy inny model relacji między domami studenckimi, a resztą Uczelni. Istnienie opiekuna DS., pełnomocnika rektora, dość ścisły kontakt z dziekanami wydziałów i opiekunami roczników pozwalał zwalczyć poczucie osamotnienia.
To nie jest łatwa praca: kierownik domu studenckiego. Dla człowieka wrażliwego
Lidia Ziemińska
Rozmyślania przed snem
Ku czemu niesie mnie ten dzień, który wartkim, choć bezgłośnym prądem płynie? Do czego zbliża mnie ta noc biciem zegara godzina po godzinie?
Za ile serca mego drgnień
Bogu świeczkę, a diabhi dać ogarek?
Jak duszy, której w ciele ile wytłumaczyć, że ciało ma na miarę?
Skąd pewność, że to juz ten czas, kiedy bistra odwraca się od ściany?
Jeszcze chociaż parę wiosen krzaka bzut co pod oknem rozmarza po zimie.
Jeszcze tylko na granuy snu zachybocę, zatańczę, popłynę ...
może okazać się destrukcyjna. Nieustanne opieranie się przeciwstawnym naciskom, próby sprostania rozbieżnym oczekiwaniom, niewspółmierność oczekiwań i możliwości, brak precyzji lub konsekwencji w pojmowaniu roli kierownika domu studenckiego, wieloletnia jej deprecjacja przez środowisko studenckie, w połączeniu z niedostatkiem pieniędzy i postępującym ignorowaniem zasad dobrego wychowania, może prowadzić do ciężkiej depresji. Ta praca, choć bywała drogą