112
należał „doskonały” pomysł całkowitego zniesienia stypendiów socjalnych, który po zdecydowanych protestach został zastąpiony projektem likwidacji stypendiów na korzyść zwiększenia puli kredytów edukacyjnych. Pomyślcie sobie, że o „stypendium socjalne” ubiegacie się w banku, i co z tego wynika (jak do tej pory system pożyczek i kredytów studenckich faworyzuje osoby mogące się wylegitymować dużymi dochodami, które będą stanowiły zabezpieczenie kredytu — co więc z najbiedniejszymi?). Na szczęście mamy to już za sobą. Kolejnym pomysłem było „wyprowadzenie” pomocy materialnej do powiatów, urynkowienie akademików (funkcjonowałyby one na zasadach w pełni komercyjnych — tak jak hotele), ba, nawet dofinansowanie obiadów (popularna „karta stołówkowa”) byłoby przyznawane w gminach. Solidarny opór środowiska studenckiego skutecznie odwiódł projektodawców od próby realizacji tego pomysłu.
Co mówi na ten temat najnowszy projekt? Zgodnie z art. 147 student będzie mógł otrzymać pomoc materialną w formie takich świadczeń, jak: stypendium socjalne, stypendium specjalne dla osób niepełnosprawnych, zapomoga, stypendium za wyniki w nauce, stypendium ministra za wybitne osiągnięcia w nauce, nagrody ministra oraz stypendium mieszkaniowe i bon żywieniowy. Konstytucja gwarantująca równość wszystkich wobec prawa wymaga, aby w jednakowy sposób byli traktowani studenci zarówno studiów dziennych, jak i zaocznych (według terminologii nowej ustawy', studenci stacjonarni i niestacjonarni), dlatego z pomocy materialnej będą mogli skorzystać teraz wszyscy. Powstanie też określony w stosownym zarządzeniu Ministra Edukacji jednolity system kryteriów, według których będą przyznawane stypendia socjalne.
Po trzecie — o tym, co mieliśmy, a na co nie wszyscy chcą się zgodzić. Aktualnie obowiązująca ustawa gwarantuje studentom miejsca w ciałach kolegialnych uczelni (senat, rady wydziałów itd.), określając wyraźnie ich procentowy, minimalny udział (np. minimum \0% itd.). Studenci mają też zagwarantowane miejsca w kolegiach elek-torskich wybierających władze uczelni, bez ich akceptacji nie może być wy brany prorektor ani prodziekan do spraw studenckich.
~---------- ^«r%**£**V*
Nowy projekt promowany przez Ministerstwo wprowadza do tych zapisów drobne, na pozór „kosmetyczne” zmiany. Pójawiają się lakoniczne zapisy w stylu: „w skład Senatu wchodzą (...) przedstawiciele samorządu studenckiego”. Co to może oznaczać w praktyce? Nie ulega wątpliwości, że ograniczenie do minimum naszego wpływu na najważniejsze decyzje, jakie podejmuje się w uczelni. Przecież w świetle tak sformułowanego zapisu może dojść do paradoksalnej sytuacji, w której senat uczelni liczący kilkadziesiąt osób ograniczy liczbę studentów biorących udział w jego obradach do dwóch (to już są przedstawiciele samorządu). Taka sama sytuacja może powstać w radach wydziału czy instytutu. W przypadku wyborów władz uczelni, a dokładniej prorektora i prodziekanów ds. studenckich, planuje się ograniczyć rolę samorządu studenckiego do opiniowania kandydatów, czyli innymi słowy mówiąc, prorektor (czy też prodziekan) ds. studenckich może być powołany nawet wbrew woli środowiska studenckiego! Najprawdopodobniej nauczony doświadczeniami z własnego podwórka (obecny Minister Edukacji, projektodawca tych zmian, był rektorem AGH i tam musiał stoczyć walkę z „opornym” samorządem w sporze właśnie tego typu) ustawodawca postanowił ułatwić życie swoim kolegom.
To zaledwie wycinek całej problematyki związanej z Prawem o szkolnictwie wyższym. Starałem się poruszyć tu kwestie najbardziej palące, te będące w polu zainteresowania przeciętnego studenta. Chętnych do poszerzenia swojej wiedzy na temat ustawy odsyłam na stronę www.men.waw.pl. lub do biura Samorządu Studentów AP, gdzie można znaleźć pełny tekst projektu.
W następnym numerze postaram się przybliżyć rolę i zasady funkcjonowania swoistego studenckiego lobby w Ministerstwie Edukacji, a mianowicie Parlamentu Studentów RP oraz innych tego typu organizacji (PSSUK, MONSSUN).
Witold Bacia Autor jest przewodniczącym Samorządu Studentów AP