l — Zgoda — odparł Piotr, rozumiejąc, że z prezesa i tak nie zrobi l
I Poza rzeczywistą chęcią sprawdzenia czy oddział wileński me jest 1
l rozkradany przez pracowników. Piotra nęciła przejażdżka firmowym 1 I mercedesem i chęć pokazania się w rodzinnym mieście w roli komisarza 1 1 W gruncie rzeczy niewielka to była funkcja, bo podlegały mu tylko trzy 1 oddziały prowincjonalne i centrala firmy w Kownie, przy czym funkcja 1 ta była tymczasowa, ale tytuł brzmiał dumnie i groźnie.
Wybrali się w ładny dzień, na przełomie lipca i sierpnia, okrężną drogą do Wilna przez Ukmerge. czyli przez miasto niegdyś z polska , zwane Wiłkomierzem. Najkrótsza i najmniej uczęszczana droga przez j Vievis była na odcinku pogranicznym tak podia, że prawie meprzejezd* ( i na. Nie używana przez parę dziesiątków lat. zarosła miqscami me tylko | I krzewami, ale pod wpływem deszczów powstały w mq meprzqezdne | I wyrwy. Co prawda, jak się później okazało, odcinek przygraniczny na i l trasie Wiłkomicrz-Wilno też byl niewiele lepszy i można tam było jechać i I samochodem z szybkością nie przekraczającą dwudziestu do trzydziestu i I kilometrów na godzinę, ale Piotr zgodził się na sugestię szefa, który l
I niedawno jeździł już i jedną, i drugą drogą I
l Na dobrej, asfaltowej szosie z Kowna do Wiłkomierza Piotr zwierzył 1
l się prowadzącemu wóz Ratenasowi. że umie prowadzić samochód 1 1 Kiedyś przed wojną pozwolono mu parokrotnie prowadzić bardzo stary 1 1 samochód niemiecki NAG. wyprodukowany w 1924 roku Posuwał się 1 on już tylko z szybkością dziesięciu do dwudziestu kilometrów na godzioę. a maksymalna szybkość, jaką osiągał przy zjeździć z góry
wynosiła około czterdziestu kilometrów
Prezesowi wystarczyły słowa komisarza. Jakby nie było. człowieka .
od którego zależał teraz jego los. Przecież to on pozwolił wypłacić , , ostatnią pensję prezesowi, chociaż miał prawo ją wstrzymać. Zapropo* , I nował więc w pewnej chwili swemu niedawnemu podwładnemu, a |
l obecnie zwierzchnikowi, prowadzenie mercedesa l
I Piotr usiadł za kierownicą. Poczuł się panem wspaniałego czarnego i I wozu. Włączył ze zgrzytem pierwszy bieg. polem jakoś utrafil w drugi l I Przy naciśnięciu sprzęgła silnik zawył na wysokich obrotach, puścił więc l l je zaraz po włączeniu biegu i samochód gwałtownie nabrał szybkości l I Podniósł wzrok na chwilę opuszczony na lewarek i ujrzał tuż przed sobą I l zakręt w lewo. Nie przyzwyczajony do jazdy samochodem rozwijającym1 I tak wielką szybkość, speszony nic włączonym przed chwilą sprzęgiem 1 1 zamiast hamulca nacisnął jeszcze mocniej pedał gazu. Próbował1 1 równocześnie skręcać w lewo wyrywającą mu się z ręki kierownicą, ale1 ciągnęło go uparcie w prawo. Widział, że samochód pędzi do rowu Czul się bezsilny. Ułamki sekundy Siedzący obok prezes zorientował się w porę, chwycił oburącz kierownicę i skręcił w ostatniej chwili w lewo
Samochód z trudem wszedł z pobocza na asfalt. ,
— Wolniej!.. — zawołał równocześnie Ratenas. i
1 T przed Wiłkomierzem Ratenas powiedział Piotrowi, że chciałby1
odwiedzić mieszkających w pobliżu miasloczka dobrych znąjomych. którzy mają tam posiadłość
i usimy przecież odpocząć, zjeść obiad, potem pojedziemy dalej,.
I do Wilna i
i Do mąjąlku. okrojonego przez reformę rolną, przeprowadzoną na | l Litwie jeszcze w latach dwudziestych, wjeżdżali długą aleją, wysadzoną i l obu stron kasztanami. Po lewej stronic, jakieś paręset metrów przed i l dworkiem, stała kapliczka z figurą Matki Boskiej i świeżymi u jq stóp l
1 mi. 1
1 Niemal u progu, bo od razu w sieni, jakby spodziewając się wizyty 1 czy też dlatego, ze samochód z daleka można było zobaczyć, czekah gospodarze Pewnie nie tak często przyjeżdżały tu czarne limuzyny i mercedesy, 'aiu domu, Alicja, była zazywna osobą o dużych niebie*
I skich nr* rk .v- już włosach i okrągłej, czerwonawą) {
I zdrowq choć zatroskanq i wiekiem już nadszarpmęlq twarzy. Łysawy |
i pan Teodor, władca całej posiadłości był znacznie od niej chudszy |
I wyższy. Miał pociągłą twarz męczennika. Kiedy goście zdejmował i
1 majątku. Podobna była do ojca, miała czarne oczy, cicmno-kasztanowe I
1 włosy, zgrabnie ukształtowaną figurę i ładną regularną buzi 1
Kiedy Ratenas przedstawił gospodarzom Piotra jako komisarza z 1 Kowna, spojrzeń po sobie jakby chcieli powiedzieć: o, proszę, nareszcie , ktoś z nowej władzy przyjechał do nas i to nie byle kto — „komisarz***
I akcyjnej „Yartlas wozi mercedesem. Widać i Ratenasowi nic zależało |
l aoy wyjaśniać gospodarzom, że władza tego komisarza jest |
l niewielka, bo tylko nad jednym przedsiębiorstwem i przejściowa, i I Zresztą sam jeszcze nie wiedział, jakie będą dalsze losy jego lymczaso* l
0
1 razie nie starał się obniżać piedestału, na jakim postawił Piotra w ich 1 czac 1
Rada w radę. gospodarze w mig postanowili, że goście zostaną nie , tylko na późnym już obiedzic. który zaszczyci swoją obecnością pars l osób z sąsiedztwa, a Je że będą musieli przenocować, bo to ,
i Dorota oprowadzi pana po obejściu. Taki był werdykt rodzinny, a i
i panna Doroia z wyraźnym zadowoleniem podjęła się wykonania i 1 powierzonego jc zadania. Panna izorota, spoglądała często ukradkiem 1 1 na przybysza. Po otrzymaniu polecenia i przyzwolenia rodziców na 1 bawienie goicta. zabrała się poważnie do dzielą. Jako że m przewracała oczami i po kobiecemu roztoczyła czar swych wdzięków i szybko wzburzyła krew w żyłach Piotra, który na chwilę zapomniał o I Wywietrzało mu leż naak z głowy „wysokie** stanowi* ,
sko Pozwolił się z przyjemnością oprowadzać po bogatym widać |
l niegdyś majątku, a obecnie (nie chciał przez dyskrecję o to pytać) i I będącym już z pewnością pod nadzorem jakichś miejscowych koraile- i l(ów. Nic prowadziła go panoa do stajni i obór. lecz raczej ciągnęła^go w l
6S