Jasnowidzenie C W Leadbeater

background image

1

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

C.W. LEADBEATER

JASNOWIDZENIE

SPIS TRE CI:

C.W.LEADBEATER

JASNOWIDZENIE

Rozdział I: Czym jest jasnowidzenie

Rozdział II: Jasnowidzenie zwykłe (całkowite)

Rozdział III: Jasnowidzenie zwykłe (cz ciowe)

Rozdział IV: Jasnowidzenie w przestrzeni zale ne od woli człowieka

Rozdział V: Jasnowidzenie w przestrzeni na pół zale ne od woli człowieka

Rozdział VI: Jasnowidzenie w przestrzeni niezale ne od woli człowieka

Rozdział VII: Jasnowidzenie w czasie

Rozdział VIII: Jasnowidzenie w czasie (przyszło )

Rozdział IX: Metody rozwijania jasnowidzenia

Rozdział I

Czym jest jasnowidzenie

Jasnowidzenie jest dosłownie tym, co si w znaczeniu tego słowa zawiera: jasnym

widzeniem. Słowo to nieraz bywa nadu ywane i przekr cane, a nawet haniebnie poni ane a

do mianowania nim kuglarskich sztuczek w objazdowych teatrzykach i cyrkach. Nawet w

swoim w szym znaczeniu, obejmuje ono tak wielk ilo ró norodnych zjawisk, odr bnych

w swoim charakterze, i nie jest rzecz łatw znale dla niej cisł i dokładn definicj .

Nazywano je nieraz “widzeniem duchowym”, lecz trudno o bardziej nie cisł i w bł d

wprowadzaj c nazw , gdy w przewa aj cej ilo ci wypadków nie pozostaje ono w zwi zku

z adn zdolno ci , któr mo na by zaszczyci tak wzniosłym mianem.

Dla celów naszego obecnego studium mo emy je okre li jako władz widzenia tego, co dla

zwykłego, fizycznego wzroku jest zakryte. Nale y od razu zaznaczy , e bardzo cz sto, cho

nie zawsze, zdolno ci jasnowidzenia towarzyszy i druga, któr mo na by nazwa

jasnosłyszeniem. Jest to zdolno słyszenia d wi ków niedost pnych dla zwykłego

fizycznego słuchu. W obecnej pracy, mówi c o jasnowidzeniu, b dziemy tym samym mówi i

o tej drugiej zdolno ci, nie powtarzaj c wci tego drugiego miana – jasnego słyszenia.

background image

2

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Jeszcze dwa słowa, zanim przejd do wła ciwego tematu. Przede wszystkim nie pisz

bynajmniej dla tych, którzy nie wierz , by zjawisko jasnowidzenia mogło istnie ; nie b d si

te starał gromadzi argumentów dla rozproszenia ró nych w tym wzgl dzie w tpliwo ci. Nie

miałbym na to miejsca w pracy tak szczupłej, jak obecna; ludzie, którzy maj te w tpliwo ci,

powinni przestudiowa bogat literatur , podaj c setki stwierdzonych przykładów lub

spróbowa sami eksperymentów. Ksi k niniejsz przeznaczam dla ludzi, którzy posiadaj

w tym kierunku wi cej wiadomo ci i wiedz , e jasnowidzenie istnieje, a s nim na tyle

powa nie zainteresowani, e pragn zdoby nieco wi cej wiadomo ci co do jego metod i

mo liwo ci; mog ich zapewni , e wszystko co tu podaje, jest rezultatem długich, starannych

studiów i do wiadcze , stwierdzam przy tym, e cho niektóre opisywane przeze mnie

władze mog si wydawa zupełnie nowe, jednak nie przytaczam tu ani jednego przykładu,

któremu podobnych sam bym osobi cie nie widział lub nie sprawdził.

A wreszcie, cho b d unikał w miar mo liwo ci wszelkiej specjalistycznej terminologii, to

jednak od czasu do czasu b d zmuszony u ywa terminów zaczerpni tych z literatury

teozoficznej bez szczegółowego ich tłumaczenia, przypuszczaj c i moi czytelnicy sami

dostatecznie je znaj ; w przeciwnym razie mog im tylko poradzi zapoznanie si z która z

elementarnych ksi ek, jak np. “M dro Odwieczna” lub “Człowiek i jego ciała” – Annie

Besant. Cały system my li teozoficznej jest tak ci le ze sob powi zany, a wszystkie jego

cz ci tak od siebie zale ne, e chc c da pełne wytłumaczenie jakiego u ytego przeze mnie

terminu, musiałbym poda w skrócie cało systemu, jako przedmow nawet do tego

krótkiego zarysu o jasnowidzeniu.

Zanim przyst pi do wytłumaczenia, czym jest jasnowidzenie, zwróc uwag na par rzeczy,

dotycz cych zarówno ró nych sfer, w których ono mo e działa , jak i warunków dla tego

działania nieodzownych.

Cała literatura teozoficzna twierdzi, e wszystkie te wy sze zdolno ci stan si z czasem

udziałem całej ludzko ci, e na przykład zdolno jasnowidzenia posiada w stanie

potencjalnym ka dy, a ci, u których si przejawia ju obecnie, nieznacznie tylko wyprzedzili

w tej dziedzinie reszt ludzko ci. Twierdzenie to polega na prawdzie, a jednak wi kszo ci

ludzi wydaje si mgliste i mało prawdopodobne dla tej prostej przyczyny, e uwa aj oni te

zdolno ci za co zupełnie nieznanego ich do wiadczeniu i za co ró ni cego si zasadniczo od

wszystkiego, co znaj i czego dotychczas do wiadczali. Ka dy jest przy tym pewny, e w

ka dym razie sam jest niezmiernie daleki od ich rozwini cia.

Mo e łatwiej nam b dzie pozby si tego przekonania, je li postaramy si zrozumie , e

jasnowidzenie, podobnie jak wszystko w przyrodzie, jest głównie kwesti drga i wła ciwie

tylko rozszerzeniem władz, których u ywamy codziennie przez całe nasze ycie. yjemy

otoczeni oceanem powietrza i eteru, który przenika zarówno powietrze jak i wszelk materie

fizyczn , i tylko dzi ki drganiom, zachodz cym w owym otaczaj cym nas oceanie materii,

dochodz do nas wra enia z zewn trz. Jest to rzecz znana nam wszystkim, czy jednak wielu z

nas zastanawiało si nad tym, jak niesko czenie mała jest ilo drga , na które

odpowiadamy?

Spo ród niesko czenie szybkich drga , rozchodz cych si w eterze, jest tylko mały – bardzo

mały zaiste – odcinek tych, na które zdolna jest odpowiada siatkówka oka ludzkiego; te

specjalne drgania wywołuj w nas wra enie, które nazywamy wiatłem, czyli jeste my w

background image

3

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

stanie widzie tylko te przedmioty, od których ten specjalny rodzaj wiatła promieniuje albo

si odbija.

W podobny sposób b benek ludzkiego ucha jest zdolny do reagowania na pewn , bardzo

drobn ilo stosunkowo powolnych drga – na tyle powolnych, aby wprawi w ruch

otaczaj ce nas powietrze; mo emy wi c słysze tylko d wi ki wydawane przez, przedmioty,

które mog drga w obr bie tej specjalnej skali drga .

Jest rzecz doskonale znan nauce, e w obu wypadkach istnieje ogromna ilo drga

zarówno poni ej, jak i powy ej kra ców tych dwóch skal, czyli e istnieje wiele wiatła,

którego nie mo emy widzie , jak i wiele d wi ków, których nie jeste my w stanie słysze .

Je li chodzi o wiatło, to działanie tych szybszych i wolniejszych drga łatwo dostrzec w

skutkach, wywoływanych przez promienie ultrafioletowe na jednym kra cu widma

słonecznego i promienie podczerwone (cieplne) na drugim.

Wła ciwie istniej drgania wszelkiego mo liwego do pomy lenia stopnia szybko ci,

wypełniaj ce cał skal pomi dzy powolnymi falami d wi kowym, a szybkimi falami

wietlnymi; ponadto istniej bez w tpienia drgania powolniejsze ani eli głosowe, jak równie

niesko czona ilo drga szybszych od znanych nam jako wiatło. Gdy si nad tym

zastanawiamy, zaczynamy rozumie , e drgania, które widzimy i słyszymy, s podobne

dwóm drobnym, nielicznym grupom strun olbrzymiej harfy, która posiada ich niezliczon

ilo . A gdy pomy limy, ile ju zdołali my si nauczy i wywnioskowa dzi ki u ywaniu

tych drobnych fragmentów, mo emy cho by w przybli eniu wyobrazi sobie jakie

mo liwo ci le ałyby przed nami, gdyby my umieli korzysta z całej tej ogromnej i

przedziwnej harfy.

Trzeba równie zwróci uwag , e poszczególni ludzie ró ni si znacznie, cho stosunkowo

w niewielkich granicach, w swojej zdolno ci odpowiadania na te nawet nieliczne drgania,

które dosi gaj ich fizycznych zmysłów. Nie mam tu na my li tak zwanego dobrego wzroku

czy słuchu, dzi ki którym człowiek widzi drobniejsze przedmioty, słyszy cichsze d wi ki,

ani eli kto inny; nie chodzi tu bynajmniej o sił wzroku, lecz o skal wra liwo ci.

Je eli na przykład z pomoc silnie rozszczepiaj cego wiatło pryzmatu rzucimy na papier

pełn skal barw widma słonecznego i polecimy ró nym osobom naznaczy , gdzie widz jej

kra ce, to przekonamy si , jak ró ni si ich zdolno ci widzenia. Niektóre osoby b d

widziały fiolet o wiele dalej ni widzi wi kszo ; inne natomiast mniej fioletu, a za to wi cej

czerwieni na drugim kra cu. Mo e znajdzie si kilka osób, które b d widziały po obu

stronach nieco dalej ni inne, a b d to na pewno ludzie specjalnie wra liwi, czyli sensytywni,

jak si ich nieraz nazywa – to jest odpowiadaj cy na wi ksz ilo drga ani eli wi kszo

ludzi naszych czasów.

Mo emy sprawdzi w podobny sposób ró nice w słyszeniu. Je li wybierzemy d wi k nie

nazbyt wysoki, na samej jakby granicy słyszalno ci, i b dziemy badali, ile osób z pomi dzy

jakiej grupy ludzi b dzie go słysze , to b dziemy mogli w podobny jak poprzednio sposób

sprawdzi ró nice w zdolno ci słyszenia. Pisk nietoperza jest dobrym przykładem takiego

d wi ku; do wiadczenie wyka e nam, i w letni wieczór, gdy powietrze pełne jest ró nych

szmerów i głosów, wysokie i ostre d wi ki wydawane przez te małe stworzenia, s dla ucha

ogromnej wi kszo ci ludzi zupełnie nieuchwytne.

background image

4

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Przykłady te wskazuj , e nie ma wyra nej i stałej granicy dla ludzkiej zdolno ci

odpowiadania czy to na eteryczne, czy na powietrzne drgania, i e niektórzy z nas ju dzi

posiadaj te zdolno ci lepiej rozwini te ani eli inni. Mo na równie stwierdzi , e stan

zdolno ci tego samego człowieka zmienia si w ró nych okresach i momentach. Nie jest wi c

zbyt trudno wyobrazi sobie, e człowiek jest w stanie rozwin te zdolno ci o tyle, aby z

czasem mógł widzie bardzo wiele z tego, co niewidzialne jest dla innych, i aby mógł słysze

niejedno, co dla drugich jest niesłyszalne, wiemy bowiem, e otacza nas niezmierna ilo tych

drga i niejako oczekuje na nasze postrzeganie.

Do wiadczenia z promieniami Rentgena s jednym z licznych dzi przykładów, jak

zadziwiaj ce skutki daje poznanie cho by tylko niektórych z tych dalszych, dot d nieznanych

drga , a przenikanie tych promieni przez wiele przedmiotów, dawniej uwa anych za

nieprzenikliwe, wskazuje nam co najmniej jeden sposób wytłumaczenia sobie tak

elementarnych przykładów jasnowidzenia, jak odczytanie listu w zamkni tym pudełku, lub

opisanie osób, znajduj cych si w s siednim mieszkaniu. Gdyby my oprócz zwykłego

widzenia nauczyli si widzie z pomoc promieni Rentgena, wystarczyłoby nam to dla

dokonania podobnej sztuki. Dot d mówili my tylko o rozszerzeniu czysto fizycznych

zmysłów człowieka; je li przypomnimy sobie, e posiada on i ciało eteryczne, które jest tylko

subteln cz ci fizycznego, e wszystkie organy zmysłowe składaj si równie z materii

eterycznej, znajduj cej si w ró nych stanach skupienia, a maj cej pewne wła ciwo ci, które

u wi kszo ci ludzi s jeszcze w stanie u pienia, to zobaczymy, e nawet ograniczaj c si do

tej linii rozwoju ukrytych zdolno ci, otwieraj si przed nami ogromne horyzonty i bardzo

bogate mo liwo ci.

Prócz tego, człowiek posiada narz dzia uczu i my li, zwane ciałem astralnym i mentalnym.

Ka de z nich mo e by z biegiem czasu uaktywnione, tak aby odpowiadało na drgania

subtelnej materii wła ciwych sfer, daj tym samym Ja ni (Ego), w miar coraz

swobodniejszego jej działania poprzez te narz dzia, mo liwo kontaktu, poznawania i

władania dwoma nowymi, ogromnymi wiatami. Sfery te otaczaj nas zewsz d i przenikaj

si swobodnie; nie trzeba te s dzi , e substancja ich jest całkowicie ró na i niczym ze sob

nie powi zana; raczej jedna wchodzi bezpo rednio w drug , i tak najni sza substancja astralna

tworzy bezpo redni dalszy ci g najwy szej fizycznej, a najni sza mentalna dalszy ci g

astralnej. Nie wyobra amy te sobie materii tych sfer jako czego dziwnego i zupełnie

odr bnego od materii fizycznej; raczej odwrotnie, mo emy o niej my le z wi ksz

słuszno ci jako o fizycznej, tylko bardziej zró nicowanej i subtelnej, drgaj cej te o wiele

szybciej i dzi ki temu stwarzaj cej dla nas niemal zupełnie nowe warunki, stany i

wła ciwo ci.

Nic trudno zatem zrozumie mo liwo stałego doskonalenia i rozszerzania naszych

zmysłów, tak aby my zarówno wzrokiem jak i słuchem mogli chwyta drgania o wiele

wy sze i o wiele ni sze od zwykle dotychczas znanych. Du a cze tak nowo poznanych

drga nale y do sfery fizycznej i wprowadza nas tylko w eteryczn jej cz

, która dzi jest

dla nas zamkni t ksi g . Drgania te odbiera si za po rednictwem tej samej co zawsze

siatkówki oka, jednak oczywi cie za pomoc jej eterycznych, a nie czysto fizycznych cz stek;

drgania te jednak działaj tylko na jeden organ, wyspecjalizowany do ich odbierania, a nie na

cał powierzchni naszego eterycznego organizmu.

Zdarzaj si jednak pewne wypadki anormalne, gdy i inne cz ci organizmu eterycznego

odpowiadaj na te drgania równie, a czasem nawet bardziej wyra nie, ani eli oko. Takie,

background image

5

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

bardzo zreszt rzadkie wypadki, mo na tłumaczy w ró ny sposób, przede wszystkim jednak

jako wynik cz ciowego rozwoju astralnego, przy bli szym bowiem badaniu tych

przykładów, przekonamy si . e owe najwra liwsze miejsca ciała, niemal zawsze s poło one

w blisko ci której z tak zwanych czakr, czyli o rodków sił ywotnych w organizmie

astralnym. Cho o rodki te nie mog działa sprawnie we własnej sferze, dopóki wiadomo

astralna nie zostanie dostatecznie rozwini ta, jednak mog ju by do silne, aby pobudza

do ywszego działania cz stki eteryczne, które je przenikaj .

Gdy przejdziemy do zmysłów astralnych, metody ich działania b d zupełnie odmienne. Nasz

organizm astralny nie posiada wyspecjalizowanych organów zmysłowych. Jest to fakt, który

nale y nieco szerzej omówi , gdy wielu studiuj cych fizjologie, nie umie poł czy tego

faktu z twierdzeniem, e cały nasz organizm fizyczny jest przenikni ty materi astraln , e

istnieje dokładna współzale no pomi dzy tymi dwoma organizmami, oraz e ka dy

przedmiot fizyczny posiada swój nieodł czny odpowiednik astralny.

Ka de z tych twierdze jest zupełnie cisłe, ale dla ludzi, którzy sami nie posiadaj jeszcze

astralnego wzroku, mo e to by trudne do zrozumienia. Ka demu rodzajowi materii fizycznej

odpowiada okre lony rodzaj materii astralnej, stale z ni zwi zany, który mo na oddzieli

tylko przy u yciu znacznej siły i umiej tno ci okultystycznej, ale nawet wówczas tylko na

chwile, dopóki siła ta działa. Jednak poł czenie cz stek astralnych jakiego przedmiotu

pomi dzy sob jest wiele lu niejsze ani eli fizycznych w odpowiedniku fizycznym. W sztabie

elaza np. mamy pewn ilo cz stek fizycznych w stanie stałym, czyli zdolnych do

stosunkowo małych tylko zmian w swoim wzajemnym poło eniu, cho bardzo szybko

drgaj cych w swojej własnej sferze. Astralny odpowiednik tej sztaby b dzie si składał z

materii, któr nazwiemy stał materi astraln , czyli nale c do najni szego poddziału tej

sfery; a jednak jej cz steczki zmieniaj szybko i nieustannie swoje wzajemne poło enie,

poruszaj c si swobodnie na kształt cz stek wody na planie fizycznym. Nie ma wi c stałego

zwi zku pomi dzy adn fizyczn cz steczk , a odpowiadaj c jej w danej chwili ilo ci

materii astralnej.

To samo mamy i w astralnym organizmie człowieka; podzielmy go dla ułatwienia sobie

sprawy na dwie cz ci: skupienie g stszej materii, które zajmuje dokładne miejsce fizycznego

ciała, oraz chmur l ejszej, rzadszej materii, otaczaj cej poprzedni . W obu tych cz ciach i

pomi dzy nimi wzajemnie odbywa si nieustanne i szybkie kr enie cz steczek, o którym

wspominali my, tak i przy bli szej obserwacji przypominaj nam one ywo kipi c wod .

Zwa ywszy to, łatwo zrozumie , e chocia ka dy organ ciała fizycznego ma zawsze jako

swój odpowiednik pewn ilo astralnej materii, to jednak nie zatrzymuje on tych samych jej

cz steczek dłu ej ni par sekund, nie ma wi c tutaj nic, co by odpowiadało specjalizacji

fizycznej substancji nerwowej w nerw optyczny czy słuchowy. A wi c cho oko czy ucho

posiada bez w tpienia swój astralny odpowiednik, to jednak jego cz stki nie s ani wi cej ani

mniej zdolne do odpowiadania na drgania, wywołuj ce astralne widzenie lub słyszenie,

ani eli jakiekolwiek inne cz stki organizmu astralnego.

Pami tajmy przy tym, e chc c aby nas rozumiano, musimy wci mówi “wzrok astralny”

lub “słuch astralny”, jednak u ywaj c tych okre le mamy na my li tylko zdolno

odpowiadania na takie drgania, które wiadomo ci człowieka, działaj cej w organizmie

astralnym, przekazuj wra enia podobne w swoim charakterze do tych, jakie mu przekazuje

fizyczne oko lub ucho, gdy człowiek działa w swoim organizmie fizycznym. W warunkach

zupełnie odmiennego rodowiska astralnego nie potrzeba odr bnych organów, aby osi ga ten

background image

6

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

sam rezultat, w ka dej bowiem cz ci astralnego organizmu znajduje si materia, zdolna do

takiej odpowiedzi, a wi c człowiek, działaj cy poprzez organizm astralny, widzi równie

dobrze przedmioty poza sob , jak przed sob , w górze i w dole, nie potrzebuj c si ku nim

zwraca .

Musimy jeszcze zwróci uwag na jedno, mianowicie, na “czakry”, o których ju

wspominali my. Ka dy, kto studiował nieco teozofi , wie o istnieniu zarówno w astralnym

organizmie człowieka, jak i w eterycznej cz ci organizmu fizycznego, pewnych o rodków,

które w miar ewolucji człowieka s kolejno zasilane i o ywiane przez tak zwany “płomie

w owy”. O rodków tych nie mo na nazwa organami w zwykłym znaczeniu tego słowa,

gdy nie przez nie człowiek widzi i słyszy, odmiennie ani eli w wiecie fizycznym, gdzie

widzi lub słyszy tylko przez oczy i uszy; jednak nie mo na zaprzeczy , e zdolno widzenia

i słyszenia astralnego zale y w du ej mierze od ich o ywienia. Ka dy z nich na miar ;

swojego rodzaju, rozbudza wra liwo na now skal wibracji w całym astralnym

organizmie.

Jednak i te o rodki nie s bynajmniej starymi skupiskami materii. S to tylko wiry w materii

tego organizmu, wiry, przez które przepływaj wszystkie wchodz ce w jego skład cz steczki;

s to równie punkty, przez które przepływaj do organizmu astralnego energie ze sfer

wy szych ni astralna. Wszelki opis mo e da tylko ułamkowe poj cie o ich wygl dzie, s to

bowiem wiry czterowymiarowe, tak i energia, która przez nie przepływa i stanowi przyczyn

ich istnienia, zdaje si wytryska nie wiadomo sk d. W ka dym razie, poniewa wszystkie

cz steczki kolejno przechodz przez ka dy z nich, jasne jest, e ka dy mo e pobudza

wra liwo cz steczek na pewn skal wibracji, tak i wszystkie “zmysły” astralne równie

ywo mog działa we wszystkich cz stkach organizmu.

W sferze mentalnej czyli dziedzinie my li, widzenie jest znów zupełnie inne; tu nie mo na ju

mówi o oddzielnych zmysłach, jak wzrok czy słuch, gdy mamy do czynienia jakby z

jednym ogólnym zmysłem, który tak wszechstronnie odpowiada na wszystkie dochodz ce do

niego wibracje, e gdy jakikolwiek przedmiot wchodzi w zakres jego postrzegania, ogarnia go

w oka mgnieniu swoim pojmowaniem, i jak gdyby jednocze nie widzi go, słyszy i odczuwa,

jednym słowem poznaje go w pełni i całkowicie w jednym momentalnym akcie. A jednak i ta

wspaniała zdolno ró ni si tylko stopniem nasilenia, a nie odr bno ci od tych, jakimi dzi

rozporz dzamy; w sferze my li, podobnie jak i w fizycznej, wra enia s nam przekazywane

za po rednictwem drga , biegn cych od przedmiotu poznawanego do obserwatora.

W sferze jeszcze wy szej, a mianowicie duchowej (buddhi), po raz pierwszy spotykamy si z

zupełnie now wła ciwo ci , nie maj c nic wspólnego ze zdolno ciami, o których

dotychczas mówili my, tam bowiem człowiek poznaje ka d rzecz zgoła inn metod , w

której zewn trzne wibracje nie odgrywaj adnej roli. Poznawany przedmiot staje si cz ci

człowieka, który go ogl da i poznaje niejako od wewn trz zamiast od zewn trz. Lecz z t

władz jasnowidzenie nie ma nic wspólnego.

Rozwój całkowity lub cz ciowy którejkolwiek z wy ej wyliczonych wła ciwo ci mie ci si

w naszym okre leniu jasnowidzenia jako władzy widzenia rzeczy ukrytych przed zwykłym,

fizycznym wzrokiem. Zdolno ci te rozwijaj si ró nymi drogami, nie od rzeczy b dzie

wspomnie tu o nich.

background image

7

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wolno nam przypu ci , e gdyby człowiek w czasie swojej ewolucji mógł by odci ty od

wszystkich zewn trznych wpływów, poza najłagodniejszymi, i rozwija si od pocz tku

najzupełniej równo i naturalnie, rozwin łby prawdopodobnie wszystkie swoje zdolno ci

miarowo i harmonijnie. Fizyczne zmysły rozszerzałyby powoli skale swojej wra liwo ci, a

wreszcie odpowiadałyby na wszystkie drgania zarówno eterycznej, jak i g stej materii

fizycznej, nast pnie rozwin łaby si wra liwo na powolniejsze wibracje dolnej sfery

astralnej, ogarniaj c wkrótce i szybsze, a we wła ciwym czasie przebudziłyby si z kolei

zdolno ci sfery mentalnej.

W yciu jednak, tak równomierny rozwój jest chyba zgoła nieznany; natomiast jest bardzo

wielu ludzi, którzy miewaj nagłe, cho chwilowe błyski wiadomo ci astralnej, mimo i nie

obudziło si w nich wcale widzenie eteryczne. Ta nierównomierno rozwoju jest jedn z,

głównych przyczyn niezmiernej łatwo ci pomyłek i bł dów w dziedzinie jasnowidzenia,

bł dów, od których wła ciwie nie mo na si uchroni , chyba e przez długie i staranne

wiczenie si pod kierunkiem wyrobionego nauczyciela.

Ka dy, kto si spotkał z teozoficzn literatur , wie, i tacy nauczyciele istniej , e mo na ich

odnale , e nawet w tym do materialistycznym dwudziestym wieku, staro ytne

powiedzenie: “Gdy ucze jest gotów, Mistrz gotów jest zawsze” jest równie prawdziwe jak i

drugie: “Je li ucze zdoła przenikn do wielkiej wi tyni, znajdzie tam zawsze

Nauczyciela”. Wiemy równie , e tylko pod takim kierownictwem mo na bezpiecznie

rozwija owe drzemi ce w nas zdolno ci, inaczej bowiem jak e fatalna mo e si sta dla

niedo wiadczonego jasnowidza łatwo złudze i pomyłek co do znaczenia, i warto ci tego

wszystkiego, co si przedstawia jego wzrokowi, jak niebezpieczna mo e by mo liwo

zupełnego spaczenia i przeinaczenia widzenia, gdy stara si sprowadzi je do swojej

normalnej, fizycznej wiadomo ci.

Nie wynika z tego bynajmniej, aby nawet u ucznia, otrzymuj cego stałe wskazówki co do

u ywania tych okultystycznych zdolno ci, rozwijały si one w takim harmonijnym porz dku,

o jakim powy ej, jako o ideale, wspomniałem. Jego poprzednie ycie i post pki mogły by

tego rodzaju, e nie przyczyniły si bynajmniej do tego, aby ta wła nie droga stała si dla

niego najłatwiejsza lub najbardziej po dana; w ka dym razie znajduje si on pod

kierownictwem w całej pełni umiej tnym i wiadomym wszystkiego, co dotyczy rozwoju

wewn trznego, i mo e by zupełnie spokojny i pewny, e droga, któr go to kierownictwo

prowadzi, jest dla niego najlepsza ze wszystkich. Ma przy tym i drug pewno , e wszelkie

zbudzone w nim władze znajduj si w całkowitym jego władaniu, i e mo e ich u ywa

ci gle w pełni, gdy zajdzie tego potrzeba w pracy dla ludzko ci; natomiast w przypadku

człowieka, rozwijaj cego te władze bez kierunku, przejawiaj si one nieraz cz ciowo i

dowolnie, to pojawiaj si , to znów znikaj , rzekłby , jak same chc .

Je li zdolno ci jasnowidzenia s , jak mówili my, cz ci wewn trznego (okultystycznego)

rozwoju człowieka, a wi c oznak pewnego wyra nego w tej dziedzinie post pu, to mo na

nie bez słuszno ci zapyta , jak si to dzieje i czym si daje wytłumaczy , e posiadaj je

cz sto ludy pierwotne lub te jednostki nale ce do ciemnych i niewykształconych warstw

naszej rasy, jednostki, których poziom – pod jakimkolwiek k tem by my go badali – jest

niezaprzeczalnie niski. Istotnie na pierwszy rzut oka wydaje si to dziwne; jest jednak faktem

stwierdzonym, e ta szczególna wra liwo i tak zwane zdolno ci “psychiczne” dzikusa lub

te mało wykształconego, nieo wieconego Europejczyka to zupełnie co innego ni pozornie

background image

8

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

tylko podobne, jednak inaczej osi gni te władze jasnowidza wyrobionego i odpowiednio

przygotowanego.

cisłe i szczegółowe wyja nienie ró nicy doprowadziłoby nas do zbyt zło onych

technicznych wywodów, ogólne jednak o niej poj cie mo na wyci gn z przykładu

jasnowidzenia w sferze najbli szej fizycznego planu. Eteryczny organizm człowieka znajduje

si w naj ci lejszym zwi zku z jego systemem nerwowym, a wszelkie oddziaływanie na jeden

wywiera nieunikniony wpływ i na drugi. Przy eterycznym widzeniu, które pojawia si

sporadycznie czy to u pierwotnych ludzi Afryki czy Zachodniej Europy zaobserwowano, e

odpowiednia zmiana nerwowa zachodzi niemal wył cznie w systemie nerwowym

współczulnym, e wszelkie objawy jasnowidzenia uchylaj si całkowicie z pod władzy

danego człowieka – w istocie rzeczy s raczej podobne do ogólnego głuchego odczucia w

całym organizmie eterycznym, ani eli do wyra nego i jasnego postrzegania zmysłowego

poprzez odpowiednio wyspecjalizowane organa.

W rasach pó niejszych, w okresie dalej posuni tej ewolucji, siły człowieka coraz bardziej

skupiaj si na rozwoju władz umysłowych, tote zwykle owo głuche eteryczne odczuwanie

czy jasnowidzenie zanika, a dopiero o wiele pó niej, gdy si rozpoczyna rozwój duchowy,

powraca ponownie, ale ju zgoła inaczej. Tym razem bowiem zdolno ta jest wyra na i

dokładna, zale na całkowicie od woli człowieka, a przejawia si z pomoc specjalnych

organów, i – co jest charakterystyczne – zmiany nerwowe, jakie jej towarzysz , zachodz

niemal wył cznie w układzie nerwowym mózgowo-rdzeniowym.

Annie Desant tak pisze o tym:

“Ni sze formy tak zwanego psychizmu spotyka si cz ciej u zwierz t i u prymitywnych,

ciemnych ludzi, ani eli u tych, których władze intelektualne s silnie rozwini te; s one

zwi zane z układem nerwowym współczulnym, a nie mózgowo-rdzeniowym. Du e komórki

tego układu zawieraj znaczn ilo materii eterycznej, st d wi ksza ich pobudliwo i

wra liwo na powolniejsze wibracje, ani eli komórek, w których ilo materii eterycznej jest

mniejsza. W miar rozwoju układu nerwowego mózgowo-rdzeniowego i samego mózgu,

układ współczulny schodzi do roli podwładnego, a nad jego wra liwo ci na ró ne tak zwane

psychiczne bod ce i drgania, góruj i tłumi j silniejsze i ruchliwsze wibracje wy szego

układu nerwowego. Wprawdzie w pó niejszym okresie ewolucji wra liwo na wszelkie

wibracje psychiczne znów powraca, ale tym razem rozwija si w zwi zku z o rodkami

mózgowo-rdzeniowymi i podlega kontroli woli. Psychizm nieopanowany, histeryczny,

którego przykładów spotykamy na nieszcz cie tak wiele, przypisa nale y niedostatecznemu

rozwojowi mózgu i przewadze układu nerwowego współczulnego”.

Nieoczekiwane błyski jasnowidzenia zdarzaj si te od czasu do czasu u ludzi wysoce

kulturalnych i o silnej umysłowo ci, cho mo e nigdy nie słyszeli o sposobach wyrabiania

podobnych zdolno ci. W tym przypadku mo na uwa a takie błyski za wskazówk , i dany

człowiek zbli a si do tego okresu swojej ewolucji, gdy władze te zaczn si w nim

przejawia w sposób naturalny, a ich pojawienie si powinno by jeszcze jednym bod cem

wi cej do utrzymywania nadal wysokiego poziomu moralnego oraz spokoju i równowagi

my lowej, bez których wszelkie jasnowidzenie jest dla ka dego raczej przekle stwem ani eli

dobrem.

background image

9

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Jest wiele stopni przej ciowych pomi dzy typem człowieka – zupełnie niewra liwego, a

posiadaj cego w pełni rozwini te i opanowane jasnowidzenie, Zasługuje na uwag stopie , na

którym ludzie, nie posiadaj cy tych władz w zwykłym yciu, przejawiaj je jednak w

mniejszym lub wi kszym stopniu pod wpływem magnetyzmu lub w stanie hipnozy. W tym

przypadku natura psychiczna człowieka jest ju wra liwa i odpowiada na subtelniejsze

drgania, lecz wiadomo nie umie jeszcze u ywa tej władzy w ród licznych,

rozpraszaj cych wra e zwykłego ycia i dopiero chwilowe uwolnienie jej w transie od

działania fizycznych zmysłów, ułatwia przejawianie si wy szych zdolno ci, które si dopiero

budz . Oczywi cie, e i w ród typów, które s jasnowidz ce w transie, jest wiele stopni

jasnowidztwa, od zwykłego, zupełnie nieinteligentnego, chorego człowieka, a do człowieka,

którego zdolno takiego widzenia mo e by przez magnetyzera całkowicie opanowania i

skierowana wsz dzie, gdzie zechce, lub do jeszcze wy szego typu, gdzie wiadomo raz

uwolniona od cisłego zwi zku z ciałem fizycznym wymyka si te z pod wpływu

magnetyzera i ulatuje w dziedziny szerokich, wspaniałych widze , gdzie jest zupełnie dla

niego niedost pna.

Istnieje te inne, dalsze stadium w tym rozwoju, gdy nie potrzeba całkowitego usuni cia

wra e fizycznych jak w transie, a zdolno nadnormalnego widzenia, cho jeszcze nie

przejawiaj ca si w ród zwykłego codziennego ycia, zaczyna działa w pełni, gdy ciało

pogr a si w zwykły sen. Wielu wi tobliwych proroków, o których czytamy, i byli

“ostrze eni we nie przez Boga” lub porozumiewali si z istotami o wiele wy szymi od siebie

w ciszy nocnych godzin, nale ało do tego typu.

Wi kszo prawdziwie kulturalnych ludzi wy szych ras naszego wiata posiada ju ,

przynajmniej w pewnym stopniu, ten poziom rozwoju, to znaczy, e władze poznawcze ich

astralnych organizmów s ju obudzone i czynne, całkowicie zdolne do przyjmowania wra e

i poznawania przedmiotów, i istot tej e sfery. Aby jednak mogli wyci gn z tego jak

korzy tak e w swojej zwykłej, fizycznej wiadomo ci, musz zaj jeszcze dwie zmiany: po

pierwsze Ja (Ego) powinna jakby zbudzi si , czyli zwróci uwag na zjawiska i

przedmioty wiata astralnego, wydobywaj c si niejako z zaczarowanego kr gu własnych

my li na jawie, oraz patrze wiadomie dokoła, obserwowa i wyci ga wnioski ze

wszystkiego, co zobaczy; po drugie wiadomo powinna by utrzymana w stanie czujno ci

podczas powrotu duszy do ciała fizycznego, i to w tym stopniu, aby mogła w pami ci

fizycznego mózgu odbi wyra nie wszystko, co widziała lub czego si uczyła.

Najwa niejsza jest oczywi cie ta pierwsza zmiana; druga w porównaniu do niej nie jest tak

wa na. Skoro bowiem Ja (Ego) – wła ciwy człowiek potrafi korzysta z obserwacji i

wniosków, zdobywanych na tej drodze w innej sferze, to cho nie b dzie mie zadowolenia,

jakie daje wspomnienie o nich w codziennym yciu, i tak osi ga bardzo wiele.

Wielu ludzi pyta, jak te zdolno ci jasnowidzenia mog si przejawia w nich samych, po

czym maj pozna , e dosi gli tego punktu w ewolucji, w którym pojawiaj si pierwsze

słabe przebłyski jasnowidzenia. Pod tym wzgl dem zachodz tak wielkie ró nice pomi dzy

ró nymi typami, e nie mo na da jednej ogólnej odpowiedzi, która by si mogła stosowa do

wszystkich.

Jedni zaczynaj widzie nagle, jakby daj c nurka w nieznany wiat; pod wpływem jakiego

niezwykłego bod ca staj si zdolni ujrze jeden raz jakie “uderzenie”, bardzo cz sto, gdy

widzenie si nie powtarza, dochodz do wniosku, e byli tylko ofiar halucynacji. Inni

background image

10

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zaczynaj widywa od czasu do czasu wietliste barwy i wibracje aury ludzkiej, jeszcze inni

widz i słysz coraz cz ciej, ró ne barwy i d wi ki, niewidzialne i niesłyszalne dla

otoczenia; jeszcze inni widz twarze, krajobrazy i barwne chmury, unosz ce si przed oczami

w mroku zanim zasn ; najcz ciej za spotyka si ludzi, którzy zaczynaj coraz ja niej i

wyra niej pami ta , co widzieli i słyszeli w tej lub innej sferze podczas fizycznego snu.

Teraz mo emy ju przej do rozpatrzenia ró nych zjawisk jasnowidzenia. Ró ni si one tak

bardzo zarówno rodzajem jak stopniem, i nie łatwo jest rozstrzygn , jak b dzie je najlepiej

poklasyfikowa . Mo emy je na przykład podzieli według rodzaju u ywanego wzroku – czy

to mentalnego, astralnego, czy tylko eterycznego; mo emy równie dobrze zrobi to według

stopnia rozwoju zdolno ci jasnowidzenia, bior c pod uwag , czy jest wyszkolony, czy te nie;

według tego, czy panuje w pełni nad swoim widzeniem i czy jest ono regularne, czy te

widzenia pojawiaj si sporadycznie i niezale nie od jego woli, czy wreszcie przejawiaj si

tylko pod wpływem magnetycznym czy te ta pomoc nie jest konieczna; dalej, czy jasnowidz

potrafi korzysta ze swoich zdolno ci na jawie w pełni fizycznej przytomno ci, czy te tylko

wtedy, kiedy we nie lub w transie opuszcza chwilowo swoje ciało fizyczne.

Ka da z. tych ró nic ma swoje znaczenie i b dziemy musieli wzi je wszystkie pod uwag w

dalszych rozdziałach, mo e jednak w podziale naszym b dzie najlepiej pój ladem Sinnetta

i przyj w ogólnych liniach klasyfikacj , któr podaje w swojej ksi ce: “Uzasadnienie

mesmeryzmu”, ksi ce, któr nawiasem mówi c, mo na poleci do przeczytania ka demu,

kogo interesuj zjawiska jasnowidzenia. Rozpatruj c wi c przejawy jasnowidzenia,

podzielamy je raczej według rodzaju widzenia ani eli sfery, w której ono działa, tak aby my

mogli pogrupowa przykłady jasnowidzenia w nast puj ce działy:

1. Jasnowidzenie zwykle – czyli po prostu otwarcie si wzroku, które pozwala widzie

wszelkie twory eteryczne czy astralne obecne w danej chwili wokół nas, lecz które nie

obejmuje zdolno ci obserwowania odległych od nas miejsc lub scen, nie nale cych do

tera niejszo ci.

2. Jasnowidzenie w przestrzeni – czyli zdolno widzenia wypadków, zjawisk i scen

odległych w przestrzeni, zbyt dalekich dla zwykłego wzroku lub zasłoni tych jakimi

przedmiotami.

3. Jasnowidzenie w czasie – czyli zdolno widzenia przedmiotów i zjawisk oddalonych od

obserwatora w czasie, czyli umiej tno patrzenia w przeszło i przyszło .

Rozdział II

Jasnowidzenie zwykłe (całkowite)

Okre lili my je po prostu jako otwarcie si eterycznego i astralnego wzroku, które umo liwia

widzenie wszystkiego, co si w odpowiednich sferach wokół nas dzieje, które jednak nie

ł czy si ze zdolno ci widzenia na odległo , ani ze zdolno ci czytania w przyszło ci czy

przeszło ci. Na ogół jednak trudno jest całkowicie oddzieli te dwie ostatnie władze, gdy

widzenie astralne ma o wiele wi kszy zasi g, ani eli fizyczne, a fragmentaryczne obrazy

zarówno przyszło ci jak przeszło ci cz sto si same narzucaj nawet tym z jasnowidzów,

którzy nie umiej kierowa ku nim własnowolnie swojego wzroku; tym niemniej te

background image

11

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

mimowolne błyski ró ni si bardzo zasadniczo od wła ciwej umiej tno ci si gania

wzrokiem w dal czy to poprzez przestrze czy poprzez czas. Ten rodzaj jasnowidzenia

spotykamy po ród szczególnie wra liwych ludzi we wszelkich odmianach stopniowania,

zaczynaj c od nieokre lonych, głuchych odczuwa , nie zasługuj cych niemal na miano

jakiegokolwiek widzenia, a do w pełni opanowanego eterycznego i astralnego wzroku.

Najprostsz mo e metod naszego opisu b dzie rozpocz od tego, co widzi człowiek,

posiadaj cy w pełni rozwini ty ten szerszy wzrok, gdy to obejmuje tak e wszystkie

przypadki cz ciowego widzenia.

Najpierw zatrzymajmy si na wzroku eterycznym. Zale y on wprost, jak ju zreszt

zaznaczyli my, od wra liwo ci na o wiele wi ksz skal fizycznych drga , ani eli si to

zwykle spotyka, a odkrywa on przed człowiekiem bardzo wiele z tego, na co ludzie

zazwyczaj s zupełnie lepi. Zobaczymy, jak zmienia on wygl d znanych nam przedmiotów

ze wiata organicznego, czy te nieorganicznego, i jakie całkowicie nowe czynniki

wprowadza w nasze ycie? Zanim postaram si to opisa , zaznaczy musze raz jeszcze, i

dotyczy to b dzie tylko w pełni rozwini tych i opanowanych zdolno ci eterycznego

widzenia, i e wi kszo przypadków spotykanych w yciu pozostaje daleko w tyle pod takim

lub innym wzgl dem.

Najbardziej uderzaj c ró nic w wygl dzie przedmiotów martwych b dzie niemal

przejrzysto wi kszo ci z nich, spowodowana odmienn długo ci fali niektórych drga , na

które człowiek stał si teraz wra liwy. Mo e on z łatwo ci dokona przysłowiowej sztuki

“widzenia poprzez mur”, gdy dla jego nowej umiej tno ci widzenia mur nie wiele wi cej

b dzie nieprzenikliwy od lekkiej mgły. Tote widzi, co si dzieje w s siednim pokoju, jakby

ciany prawie nie istniały; mo e okre li zawarto zamkni tego pudełka lub tre

zapiecz towanego listu; a przy pewnej wprawie odnale dany ust p w zamkni tej ksi ce.

To ostatnie do wiadczenie, zupełnie łatwe dla wzroku astralnego, przedstawia znaczne

trudno ci dla eterycznego, gdy na ka d stronice trzeba patrze poprzez wszystkie, które na

niej le .

Nieraz spotykamy si z pytaniem, czy człowiek, który tak rozwin ł to nadnormalne widzenie,

wci widzi w ten sposób, czy te mo e go u ywa lub nie u ywa – zale nie od swojej

ch ci. Odpowiem, e je li te zdolno rozwin ł w pełni, wówczas podlega ona całkowicie

jego woli, mo e jej u ywa na przemian ze wzrokiem zwykłym, mo e przechodzi od

jednego do drugiego równie łatwo i naturalnie, jak od czytanej ksi ki mo emy skierowa

spojrzenie ku jakiemu przedmiotowi, poruszaj cemu si w znacznej od nas odległo ci. Jest

to jakby skupianie i skoncentrowanie wiadomo ci na jednej, to znów na drugiej stronie tego,

co si widzi. Widz c zupełnie jasno te stron , na której w danej chwili skupia człowiek

uwag , jest on te na pół wiadomy i tej drugiej strony, podobnie jak skupiaj c wzrok na

trzymanym w r ku przedmiocie niemal jednocze nie widzi niewyra nie i dalszy plan pokoju,

jako tło.

Drug du i ciekaw zmian , która pojawia si razem z eterycznym wzrokiem, jest to, e

grunt stały, ziemia, po której chodzimy, staje si równie w pewnej mierze przezroczysta,

wzrok mo e przenika przez ni i widzie do znacznej gł boko ci, wi kszej, ani eli mo emy

widzie poprzez czyst wod . Jasnowidz mo e wi c obserwowa ró ne zwierz tka, yj ce w

ziemi, jak i rozpoznawa pokłady w gla lub metalu pod jej powierzchni , oczywi cie je li nie

znajduj si zbyt gł boko.

background image

12

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Ograniczenie eterycznego widzenia poprzez stał materi jest podobne do tego, jakiemu

podlegamy patrz c przez wod albo lekk mgiełk . Poprzez stał materi mo emy widzie

tylko w granicach pewnej odległo ci, poniewa nie jest ona doskonale przejrzysta. Wygl d

istot ywych równie si znacznie zmienia dla człowieka, który rozszerzył w tym kierunku

zakres swojego widzenia. Ciało człowieka czy zwierz cia jest dla niego prawie przejrzyste,

tak e mo e on obserwowa działanie wewn trznych organów, a przez to i stawia w pewnej

mierze diagnoz chorób, na które cierpi .

Poza tym ów szerszy wzrok pozwala człowiekowi widzie mniej lub bardziej wyra nie ró ne

rodzaje istot, dla zwykłego oka niedostrzegalnych, poniewa ciała ich nie s zdolne do

odbijania jakichkolwiek promieni, w zakresie skali “normalnego” widzenia. Pomi dzy tymi

istotami wiele b dzie nale e do ni szych królestw natury; b d to tak zwane duszki

przyrody, których ciała składaj si z ci szej materii eterycznej, a wiec prawie wszystkie

tzw. wró ki, gnomy, elfy itp. o których tyle legend i opowie ci ludowych utrzymało si w

wielu rejonach niemal wszystkich krajów wiata.

Olbrzymie królestwo duchów przyrody składa si przewa nie z istot astralnych, ale jest i

znaczna ich cze , nale ca do eterycznej cz ci fizycznej sfery; z ni to oczywi cie łatwiej

wchodzi ludziom zwykłym w kontakt i odbiera z niej pewne wra enia. W wielu ba niach,

podaniach czy klechdach spotykamy nieomylne wskazówki, i wła nie o tych istotach jest

mowa. Ka demu, kto studiował folklor, wiadomo, jak cz sto mówi legenda ludowa o

zaczarowanym zielu lub tajemniczym olejku, którym trzeba nama ci oczy, aby mogły

małych, niewidzialnych braci, wsz dzie dostrzega i poznawa .

Wzmianki o takim namaszczeniu i jego skutkach s tak powszechne i powtarzaj si w tak

rozmaitych cz ciach wiata, e musi si w tym ukrywa jaka prawda, tak samo jak w ka dej

naprawd powszechnej, ludowej tradycji. Samo namaszczenie oczu nie mogłoby wystarczy ,

aby rozbudzi astralny w/rok, cho namaszczenie całego ciała pewnymi ma ciami mo e

bardzo znacznie dopomóc do oddzielenia si ciała astralnego od fizycznego, swobodnie i w

pełni wiadomo ci. Jest to fakt, o którym tradycja, jak si zdaje, przechowała si a do

redniowiecza, jak mo na stwierdzi ze wzmianek w aktach niektórych procesów o

czarownictwo. Namaszczenie fizycznych oczu mo e tak e pobudzi ich wra liwo i

otworzy je na wibracje eteryczne.

W wielu legendach powtarza si opowiadanie, jak to rusałka, widz c, i człowiek, który

dzi ki takiemu czarownemu namaszczeniu oczu zdobył szersze widzenie i nadu ywa w

jakikolwiek sposób tego daru, postanawia go ukara i uderzaj c go w oczy pozbawia nie tylko

eterycznego, ale i zwykłego, fizycznego wzroku. Przeczytajcie jakikolwiek obszerny zbiór

poda o rusałkach. Jest to bardzo charakterystyczne i wskazuje wyra nie, e chodzi tu o

jasnowidzenie eteryczne, albowiem na widzenie astralne nie mogłaby w najmniejszej mierze

wpłyn utrata wzroku fizycznego, natomiast w wi kszo ci wypadków zniszczenie

fizycznych oczu powoduje natychmiastowe zgaszenie widzenia eterycznego, gdy oko

fizyczne jest te organem tego widzenia.

Ka dy, kto posiada wzrok eteryczny, mo e tak e widzie sobowtóra eterycznego człowieka;

mógłby go zreszt nawet nie zauwa y z pocz tku, gdy pokrywa si on prawie dokładnie z

ciałem fizycznym, chyba e sobowtór oddzieli si cz ciowo pod wpływem transu lub

narkotyków. Widziałby go natomiast wyra nie, gdy oddziela si od ciała całkowicie po

mierci (ciała); nieraz mo e go obserwowa , jak unosi si nad grobami w blisko ci cmentarzy

background image

13

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

i wiejskich opłotków ko cielnych. Mo e równie obserwowa , jak podczas seansów

spirytystycznych oddziela si materia eteryczna, jakby wydobywała si z boku medium, a

potem, jak w ró ny sposób u ywaj jej tak zwane “duchy”, to jest istoty szukaj ce t drog

porozumienia z lud mi.

Innym faktem, który nie mo e nie zadziwia naszego jasnowidza, b dzie du e rozszerzenie

si zdolno ci postrzegania barw. Poznaje on kilka zupełnie nowych, zgoła niepodobnych do

adnej ze znanych nam barw widma słonecznego, a wiec niemo liwych do opisania w

jakichkolwiek znanych nam terminach. Poza tym nie tylko, e zobaczy całkowicie nowe

przedmioty, maj ce te barwy, ale przekona si równie , e zaszły du e zmiany w barwach

przedmiotów dobrze mu znanych, zale nie od tego, czy ich zabarwienie zawiera w sobie

odcienie tych nowych barw. Wskutek tego, niejednokrotnie dwie powierzchnie barwne, które

dla zwykłych oczu przedstawiaj si jako zupełnie jednakowe, oka jego subtelniejszemu

wzrokowi wyra ne ró nice w odcieniu zabarwienia.

Oto główne zmiany, jakie si pojawi w wiecie człowieka po zdobyciu przez niego widzenia

eterycznego. Nie nale y te zapomina , e w wi kszo ci wypadków, równoległe zmiany

zachodz te i w innych jego zmysłach, tak i jednocze nie mo e słysze , a mo e nawet i

czu o wiele wi cej, ani eli wszyscy, którzy go otaczaj . Przypu my teraz, e rozwija si w

nim i wzrok astralny; jakie te b d dalsze zmiany w jego wiecie? B d du e i liczne; mo na

powiedzie , i otworzy si przed nim nowy, cudowny i olbrzymi wiat. Przyjrzyjmy si mu

kolejno, zaczynaj c podobnie jak poprzednio od przedmiotów martwych. Zacytuj tu

najpierw par odpowiedzi na zwi zane z tym przedmiotem pytania, które były drukowane w

“The Vahan”:

,,Zachodzi bardzo du a ró nica pomi dzy eterycznym i astralnym jasnowidzeniem, a to

ostatnie odpowiada, zdaje si , czwartemu wymiarowi. Najłatwiej zrozumie te ró nice na

przykładzie – patrz c na człowieka kolejno jednym i drugim wzrokiem, ujrzeliby my za

ka dym razem na przykład guziki znajduj ce si z tyłu na jego płaszczu; jednak e u ywaj c

wzroku eterycznego zobaczyli my je poprzez niego, przy czym stron zewn trzn guzików

widzieliby my nie tylko jak poprzednio, ale równie tak, jak gdyby my sami stali z tylu za

wła cicielem płaszcza”.

“Albo gdyby my patrzyli wzrokiem eterycznym na drewniany sze cian z napisami na

wszystkich jego cianach, to wygl dałby on jak ze szkła, tak i mo na by widzie poprzez

niego na wskro , a napis na przeciwległej ciance widzieliby my jako odwrócony, podczas

gdy napisy na prawej i lewej ciance byłyby zupełnie niewyra ne – o ile nie poruszymy

sze cianu – gdy widzieliby my je z ukosa. Patrz c jednak na ten e sze cian astralnie,

widzieliby my wszystkie jego strony na raz i wszystkie na wprost, jak gdyby cały sze cian

był rozło ony na płask przed nami, widzieliby my przy tym ka da cz steczk i od

wewn trznej strony, ale nie poprzez, inne, ale tak samo jak gdyby cz stki były rozło one.

Patrzyliby my na jakby od innej strony, z innego kierunku, pod k tem prostym do

wszystkich kierunków jakie znamy”.

“Je li patrzymy na tyln ciank zegarka wzrokiem eterycznym, widzimy przez ni wszystkie

kółka i tarcz zegarka poprzez nie, ale od tyłu, czyli jej stron zwrócon do wewn trz

zegarka, natomiast patrz c astralnie, widzimy od razu tarcze i wszystkie kółka oddzielnie i nic

nie le y na czym drugim”.

background image

14

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Mamy tu równocze nie cech charakterystyczn i główny czynnik ró nicy, pojawiaj cy si

przy zmianie sposobu patrzenia; człowiek patrzy si teraz na ka d rzecz z najzupełniej

nowego punktu, z punktu zupełnie ró nego od wszystkiego, co sobie mógł dotychczas

wyobrazi . Nie ma on adnej trudno ci w odczytaniu stronicy zamkni tej ksi ki, gdy nie

patrzy na ni poprzez wszystkie inne stronice, przed ni i za ni le ce, a wprost na ni sam ,

jak gdyby była jedyn do ogl dania. Gł boko poło enia pokładu metalu lub w gla w ziemi

nie utrudnia w najmniejszej mierze ich widzenia, gdy człowiek nie patrzy bynajmniej

poprzez kolejne nawarstwienia ziemi. Grubo muru czy te wielka ilo cian, znajduj cych

si pomi dzy widzem, a przedmiotem, utrudniałaby znacznie widzenie eteryczne, lecz nie

stanowi adnej przeszkody dla widzenia astralnego, gdy w sferze astralnej nic nie mo e si

znajdowa pomi dzy nim, a obserwowanym przedmiotem. Brzmi to paradoksalnie, wydaje

si niemo liwo ci i nie daje si zgoła wytłumaczy umysłowi nie wy wiczonemu w

pojmowaniu tych poj , mimo to jednak jest bezwzgl dnie prawd .

Prowadzi nas to do wielokro dyskutowanej, niesko czenie ciekawej oprawy czwartego

wymiaru; nie mo emy jednak omówi jej tu szczegółowo z braku miejsca. Kto pragnie j

przestudiowa nale ycie niech zacznie od ksi ek C. H. Hintona lub A. T. Schofielda. Hinton

nie tylko twierdzi, e sam mo e uchwyci my l i wyobrazi sobie niektóre prostsze

czterowymiarowe figury, ale utrzymuje, e ka dy, kto zechce zada sobie trud zastosowania

si do jego wskazówek i oka e pewn wytrwało , mo e osi gn podobny rezultat. Nie

jestem jednak pewien, czy dla ka dego byłoby to dost pne, gdy o ile rozumiem, wymaga to

pewnych zdolno ci matematycznych; w ka dym razie mog twierdzi , e ,,tesserakt” czyli

czterowymiarowy sze cian, który opisuje Hinton, odpowiada istotnie rzeczywisto ci, gdy

jest to kształt dobrze znany w sferze astralnej. Hinton udoskonalił now metod przedstawia

wielu wymiarów przy pomocy barw, zamiast dowolnych symbolów pisanych. Twierdzi on, i

upro ci to znacznie studia, gdy czytelnik b dzie mógł jednym rzutem oka odró ni ka d

cze “tesseraku”. Wydał on dokładny opis swojej nowej metody z tablicami, tak i

czytelnicy zainteresowani tym poci gaj cym tematem mog si z nim zapozna dokładnie.

Wiem, e Helena Bławatska wspominaj c w swoich dziełach o teorii czwartego wymiaru,

mówi, i teoria ta jest tyko niezgrabnym usiłowaniem oddania poj cia całkowitej

przenikliwo ci materii, a W. T. Stead idzie za tym samym tokiem my li, przedstawiaj c

czytelnikom to pojecie pod nazw “throughth” (przenikliwe na wskro ). Jednak staranne,

szczegółowe i wielokrotnie ponawiane badania zdaj si wykazywa do przekonywuj co,

e to twierdzenie nie tłumaczy wszystkich faktów. Wyja nia ono dostatecznie spraw

widzenia eterycznego, atoli dalej id ca i zupełnie odmienna teoria czwartego wymiaru,

przedstawiona przez Hintona. jest jedyn , która daje w kategoriach zwykłego my lenia pewne

wytłumaczenie zjawisk, wielokro obserwowanych wzrokiem astralnym. Przypuszczam wi c,

e Bławatska, pisz c to zdanie, miała na my li nie astralne lecz eteryczne widzenie i nie

zwróciła uwagi, e mo na je z łatwo ci odnie do tej dalszej, wy szej zdolno ci.

O tej przedziwnej, trudnej do okre lenia zdolno ci, nale y zawsze pami ta w dalszym ci gu.

Dzi ki niej widzi si ka dy punkt wewn trz ka dego stałego ciała tak, jak gdyby si

znajdował na płaszczy nie, rozło onej przed okiem obserwatora, podobnie jak wszelki punkt

wewn trz koła jest widoczny dla człowieka, który patrzy na niego z góry.

Ale to nie wszystko. Człowiek nie tylko widzi na równi wn trze jak i zewn trzn stron

przedmiotu, ale i jego astraln cze , czyli odpowiednik; do ka dego bowiem atomu i ka dej

cz steczki fizycznej materii nale odpowiadaj ce im atomy i cz steczki astralne, a

background image

15

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zbiorowisko, które tworz , jest wyra nie widzialne dla jasnowidz cego. Zazwyczaj astralna

cz

ka dego przedmiotu rozci ga si nieco dalej poza jego fizyczny obwód, tak wi c

metale, kamienie i wszelkie inne przedmioty otacza pewna wyra nie widzialna aura astralna.

Oczywi cie, posiadanie wzroku astralnego pomaga niezmiernie nawet przy badaniu materii

nieorganicznej. Jasnowidz nie tylko widzi astraln cze przedmiotu, o której istnieniu nic

dot d nie wiedział, nie tylko mo e pozna o wiele lepiej jego fizyczn budow , ale nawet to

wszystko, co było dla niego dot d widzialne, przedstawia si teraz jego wzrokowi o wiele

wyra niej i prawdziwiej. Chwila zastanowienia wyka e, i jego nowe widzenie o wiele

bli sze jest prawdy, ani eli widzenie fizyczne. Je eli np. spojrzy astralnie na szklany sze cian,

zobaczy wszystkie jego ciany jako równe, czyli tak, jak jest w istocie, fizycznym za

wzrokiem widzi dalsze cianki w perspektywie, czyli wydaj mu si mniejsze ani eli bli sze,

co jest oczywi cie tylko złudzeniem, powstałym z powodu fizycznych ogranicze .

Przechodz c z kolei do obserwacji istot ywych, zobaczymy jeszcze wyra niej, jakie korzy ci

daje widzenie astralne. Jasnowidz widzi aur astraln ro lin i zwierz t, a w aurze zwierz t

ukazuj mu si wyrazi cie wszystkie ich ch ci, dze, wzruszenia oraz wszelkie zacz tki

my li. Jednak dopiero w zetkni ciu z człowiekiem, mo na w pełni oceni warto tych

nowych zdolno ci, gdy nieraz mo na o wiele wydajniej pomóc innym, kieruj c si

wiadomo ciami, jakie daje widzenie astralne.

Jasnowidz mo e widzie aur astraln człowieka, a cho cała wy sza istota człowieka jest

nadal zakryta przed jego wzrokiem, jednak nawet i o niej wiele si dowie, je li b dzie

starannie obserwował i umiej tnie wyci gał wnioski z tego, co widzi. Zdolno widzenia

sobowtóra eterycznego umo liwia mu rozpoznawanie i umiejscowienie wszelkich braków czy

chorób systemu nerwowego, za widzenie organizmu astralnego ukazuje mu wyra nie, jakie

s wzruszenia, nami tno ci, dze, pragnienia i uczucia człowieka, którego ma przed sob , a

nawet jaka jest znaczna cze jego my li.

Gdy człowiek obdarzony widzeniem astralnym patrzy na kogokolwiek, widzi, jak otacza go

wietlisty obłok aury astralnej, mieni cy si przeró nymi wietlnymi barwami, które

zmieniaj co chwila swój odcie i stopie blasku, równocze nie z ka d zmian my li i uczu

człowieka. Spostrzega w niej pr dy i strumienie wietlisto-ró owe czystych i wzniosłych

wzrusze , bogaty bł kit arliwo ci oddania si , twardy, brudny i matowy br z egoizmu,

jaskrawy szkarłat gniewu, wstr tn bladokrwist czerwie , najni szej zmysłowej dzy,

sinaw szaro strachu, czarne chmury zło ci i nienawi ci, i setki innych odcieni, mówi cych

wyra nym, nieomylnym j zykiem o uczuciach człowieka obserwowanego, odsłaniaj cych

wprawnemu oku wszystko, co si w nim dzieje, tak e nie zdoła on ukry wła ciwego stanu

swoich uczu w adnej dziedzinie. Owo ró norodne przejawianie si uczu i my li człowieka

w jego aurze stanowi samo przez si bogaty materiał do niezmiernie ciekawych studiów: nie

mam jednak mo liwo ci zaj si tym szerzej w tej ksi ce. Obszerniejsze opisy mo na

znale w mojej ksi ce “Człowiek widzialny i niewidzialny”.

Aura astralna człowieka nie tylko daje obraz jego chwilowych wzrusze i nastrojów, ale na

podstawie rozkładu i wzajemnego stosunku barw w chwilach wzgl dnego spokoju uczu ,

pozwala tak e s dzi o jego charakterze, o ogólnych tendencjach i wła ciwo ciach. Ciało

astralne człowieka wyra a bowiem tyle z cało ci jego natury, ile przejawi si zdoła w sferze

astralnej, tak i z tego, co si widzi w aurze astralnej, wiele i z du pewno ci mo na s dzi

o dalszych, wy szych dziedzinach jego psychiki.

background image

16

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W tym wyci ganiu wniosków co do charakteru człowieka dopomo e znacznie jasnowidzowi

widzenie jego my li, mianowicie tych, które wyra aj si w sferze astralnej i wchodz w kr g

widzenia astralnego. Wła ciw bowiem ojczyzn my li jest sfera nast pna, mentalna, i

wszelka my l przejawia si najpierw tam jako drganie organizmu my lowego. Je li jednak

jest to my l w pewnej mierze egoistyczna lub zabarwiona jakimkolwiek wzruszeniem czy

po daniem, wówczas natychmiast schodzi ona niejako w sfer astraln i przybiera widzialn

posta w materii tej sfery.

U wi kszo ci ludzi niemal wszystkie my li znajd si w ród wy ej wymienionych, tak i

wła ciwie cała ich osobowo b dzie ksi g otwart dla wzroku astralnego naszego

jasnowidza; zarówno ich astralne organizmy, jak i my lokształty, nieustannie z nich

wypromieniowywane, odsłoni mu nieomal wszelkie cechy charakterystyczne człowieka.

Przyjrzeli my si pokrótce, jak si zmienia wygl d zarówno martwych jak i ywych

przedmiotów dla rozwini tego w pełni astralnego widzenia. Przyjrzyjmy si jeszcze, jakie

zupełnie nowe, nigdy jeszcze nie ogl dane przedmioty i zjawiska odkrywaj si przed takim

jasnowidzem. O wiele pełniej i wszechstronniej widzi on cał otaczaj c przyrod , lecz nade

wszystko zwracaj na siebie jego uwag ywe istoty tej sfery; brak nam tu miejsca na

szczegółowy ich opis, dlatego te odsyłam czytelnika do mojej ksi ki “Plan astralny”.

Wymieni tu tylko ogólnikowo kilka z niezliczonych zast pów mieszka ców sfery astralnej.

A wiec przede wszystkim uderza go kł bi ce si w nieustannym falowaniu morze esencji

elementarnej, wiruj cej dokoła, czasem nawet natarczywej i gro nej, jednak ust puj cej

zawsze przed zdecydowanym wysiłkiem woli; widzi z podziwem niezliczone mnóstwo istot,

chwilowo z lego oceanu powołanych do oddzielnego istnienia przez dobre lub złe my li i

yczenia ludzi. Mo e dalej obserwowa przy pracy i zabawie wielorakie rodzaje duchów

przyrody, a czasem mo e te ogl da z podziwem i zachwytem wspaniale ewolucje, której z

pomniejszych odmian królestwa “dewów”, które w przybli eniu odpowiadaj zast pom

anielskim terminologii chrze cija skiej.

Lecz, prawdopodobnie z wi kszym zainteresowaniem, ani eli wszystkie te istoty, b dzie

obserwował ludzkich mieszka ców tej sfery, dziel cych si na dwie wielkie grupy – tych,

których my tu zwiemy ywymi, i tych innych, najcz ciej stokro od nich ywszych, których

zwiemy do niedorzecznie umarłymi. W ród pierwszej grupy dostrze e od czasu do czasu

kogo o pełnej wiadomo ci i du ym zasi gu rozumienia, przynosz cego mu mo e jak

wie czy wskazówk , lub badaj cego uwa nie, jakie post py czyni w swojej pracy;

natomiast wi kszo jego towarzyszy, znajduj cych si w tej sferze z dala od swoich

fizycznych ciał pogr onych we nie, b dzie si bł kała leniwie i pod wiadomie, tak

pochłoni ta swoimi własnymi troskami i małostkowymi niepokojami, e prawie nie zdaje

sobie sprawy z tego, co j otacza.

W ród niezliczonej rzeszy nie dawno umarłych znajdzie jasnowidz cy wszelkie stopnie

inteligencji i wiadomo ci, jak i wszelkie rodzaje charakteru, albowiem mier , cho si

wydaje naszemu ciasnemu pojmowaniu tak ogromn i zasadnicz zmian , w rzeczywisto ci

wcale nie zmienia człowieka. Nazajutrz po mierci jest on najzupełniej takim samym

człowiekiem, jakim był wczoraj, o tych samych skłonno ciach, cechach, zaletach czy wadach,

z t jedyn ró nic , e opu cił swoje ciało fizyczne; lecz rozstanie si z ciałem, podobnie jak

zdj cie płaszcza czy ubrania, nie zmienia go wcale w innego człowieka. Tak wiec pomi dzy

background image

17

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

“umarłymi” znajdzie jasnowidz ludzi inteligentnych i głupich, łagodnych i ponurych,

powa nych i lekkomy lnych, zmysłowych i uduchowionych, tak samo jak i w ród ywych.

A e nie tylko widzie ich mo e, ale i porozumiewa si z nimi, mo e im by niejednokrotnie

bardzo pomocny, słu c wskazówk i rad , które maj dla nich bardzo wielk warto . Wielu

z nich znajduje si w stanie niepokoju i zdziwienia, a czasem nawet przera enia i rozpaczy,

gdy fakty, z którymi si spotykaj w tej sferze, okazuj si tak odmienne i niepodobne do

naiwnych teorii i opowie ci, jakie podaj zwykle o yciu po miertnym nasze wyznania

religijne. To te ka dy, kto zna i rozumie zjawiska tej sfery, i potrafi spokojnie wyja ni ich

znaczenie, okazuje si nieocenionym przyjacielem, nios cym pomoc w potrzebie.

Jest jeszcze wiele rodzajów pomocy, jak mo e słu y zarówno ywym jak i umarłym ka dy,

kto w pełni rozwinie swój wzrok astralny; o tym jednak pisałem obszernie w mojej ksi ce

“Niewidzialni pomocnicy”. Nadmieni nale y jeszcze, e prócz ywych istot tej sfery nasz

badacz spotyka tam i powłoki-trupy, cienie astralne, znajduj ce si w ró nych okresach

powolnego rozpadu i rozpraszania si . Wspominam o tym tylko mimochodem, gdy

czytelnik, który pragnie wi cej o tym wiedzie , znajdzie dalsze wiadomo ci w ksi ce Annie

Besant “Co po mierci?” lub we wspomnianej ju mojej ksi ce “Plan astralny”.

Jeszcze jedn zdobycz , któr przynosi pełnia widzenia astralnego, jest nieprzerwana ci gło

wiadomo ci. Kład c si spa , jasnowidz opuszcza swoje ciało fizyczne, daj c mu potrzebny

odpoczynek, i oddaje si wiadomie w swoim o wiele dogodniejszym organizmie astralnym

innym zaj ciom. Rano powraca do swojego fizycznego ciała, lecz bez najmniejszej straty

pami ci czy przerwy wiadomo ci pomi dzy tymi dwoma stanami; mo e wiec prowadzi

niejako podwójne ycie, które jednak stanowi jedno , a tym samym mo e by u yteczny i

czynny przez cały czas bez przerwy zamiast traci jedn trzeci swojego ycia na senn ,

nie wiadomo .

Zdobywa jeszcze jedn dziwn władz (cho całkowite jej opanowanie nale y raczej do

jeszcze wy szego typu jasnowidzenia), a mianowicie zdolno dowolnego powi kszania

najdrobniejszych fizycznych i astralnych cz steczek do dowolnej wielko ci, podobnie jak

przez mikroskop – cho nie było i nigdy zapewne nie b dzie mikroskopu, któryby cho w

tysi cznej cz ci zbli ył si do tej psychicznej zdolno ci powi kszania. Dzi ki niej

hipotetyczna cz stka i atom, którego istnienie jest tylko postulatem dla nauki, staje si dla

badacza okultysty widzialn i yw rzeczywisto ci , a przy bli szej obserwacji mo e si

przekona , i s one o wiele bardziej zło one w swojej budowie, ani eli przypuszczaj dzi

uczeni. Umo liwia mu to równie pełn skupienia i naj ywszego zainteresowania obserwacj

ró nych rodzajów – elektrycznych, magnetycznych i innych eterycznych – przemian i

zjawisk; gdy niektórzy specjali ci w tych gał ziach nauki zdołaj rozwin zdolno widzenia

rzeczy, o których pisz z tak łatwo ci , mo na b dzie oczekiwa pi knych i przedziwnych

odkry .

Jest to jedna z tzw. “siddhi” czyli władz, o których si pisze w ksi gach Wschodu, i

przychodz wraz z rozwojem człowieka, który powa nie i wytrwale pracuje nad swoim

wewn trznym udoskonaleniem, cho mo e miano, pod którym si o niej wspomina, nie od

razu jest zrozumiałe. Mówi si tam o tej władzy, jako o “umiej tno ci uczynienia siebie

du ym lub małym wedle własnej woli”; przyczyn takiego okre lenia, które – jak mo e si

wyda – odwraca dziwaczne zjawisko, jest to, e metoda u ywana przy powi kszaniu lub

pomniejszaniu jest cisłe taka sama, jak wskazuj te staro ytne ksi gi. Przez u ycie na pewien

background image

18

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

czas mechanizmu widzenia o niepoj tej mało ci, wiat niesko czenie drobny staje si jasno

widzialny; tak samo w odwrotnym kierunku, powi kszaj c niezmiernie na pewien czas ten

sam mechanizm, mo na rozszerzy granice naszego widzenia – zarówno w wiecie

fizycznym, jak i ufajmy, moralnym – o wiele dalej, ani eli nauka dot d marzyła. A wiec

zmiana wielko ci aparatu widzenia dokonuje si wła ciwie w wiadomo ci obserwatora, a nie

w czym na zewn trz, niego, zatem stare ksi gi Wschodu ci lej i dokładniej okre liły to

zjawisko ani eli my.

Psychometria i tak zwany podwójny wzrok znajduj si równie w ród zdolno ci, które ma

do swoich usług nasz jasnowidz; pomówimy o nich obszerniej w pó niejszym rozdziale, gdy

prawie z reguły we wszystkich swoich przejawach obejmuj widzenie poprzez czas lub

przestrze .

Opisałem dot d bodaj w najkrótszym zarysie, co mo e widzie wyrobiony jasnowidz o

rozwini tych i opanowanych w pełni zdolno ciach widzenia w tym szerszym i niesko czenie

bogatszym wiecie, w który go wprowadza jego nowa władza; nie dotkn łem jednak wcale

tych olbrzymich zmian, jakie wprowadzi do jego pogl du na wiat eksperymentalne

stwierdzenie takich prawd, jak istnienie duszy, jej ycie po mierci, działanie prawa

przyczynowo ci i szeregu innych niemniej wa nych i zasadniczych praw. Ró nica pomi dzy

najgł bszym intelektualnym przekonaniem, a cisł wiedz , zdobyt bezpo rednim i

osobistym do wiadczeniem, jest tak wielka, e trzeba j samemu prze y , by j w pełni

oceni .

Rozdział III

Jasnowidzenie zwykłe (cz ciowe)

Wszelkie do wiadczenia jasnowidzów niewyrobionych – a trzeba pami ta , e do nich

zaliczy mo na (z nielicznymi wyj tkami) niemal wszystkich jasnowidzów europejskich –

odbiegaj daleko od tego, co starałem si opisa . Odbiegaj one pod wieloma wzgl dami – w

stopniu, ró norodno ci lub stało ci, a przede wszystkim w cisło ci i dokładno ci. Czasem

jasnowidzenie jest stałe, lecz bardzo cz stkowe, gdy obejmuje zaledwie jeden lub dwa

rodzaje zjawisk: niekiedy zawiera ono odosobniony fragment, nale cy do wy szego stopnia

jasnowidzenia, cho nie posiada innych cech, które zwykle id w parze z tym stopniem, a

nawet wyprzedzaj go przy normalnym rozwoju. Na przykład jeden z moich najbli szych

przyjaciół przez całe ycic posiadał i posiada zdolno widzenia atomów eteru i atomicznej

materii astralnej, przenikaj cej wszystko wokół nas, oraz zdolno rozpoznawania ich

budowy, tak w wietle jak i w mroku; jednak bardzo rzadko widuje on istoty, których ciała

składaj si z o wiele ni szych i g stszych poł cze , eterycznej i astralnej materii, a w

ka dym razie nigdy dot d nie mógł ich stale obserwowa . A wiec posiada on te specjaln

zdolno bez adnego zdawałoby si zwi zku z jak kolwiek inn , i poza tym, e dowodzi mu

ona istnienia owych planów atomicznych i ukazuje mu budow atomów, trudno si dopatrzy ,

w czym mo e mu by u yteczna. A jednak istnieje i jest chyba zapowiedzi rzeczy wi kszej –

dalszego, szerszego rozwoju, który z czasem powinien nadej .

Jest wiele przypadków rozwoju małej cz stki astralnego lub eterycznego widzenia. W

dziewi ciu przypadkach na dziesi takie cz ciowe jasnowidzenie jest pozbawione cisło ci i

background image

19

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

dokładno ci, czyli składa si w du ej mierze z nieokre lonych wra e i odczu , oddawanych

w mglistych powiedzeniach zamiast w jasnych, wyra nych okre leniach, płyn cych z

pewno ci wyrobionego obserwatora. Przykładów tego typu mo na spotka wiele, zwłaszcza

w ród ogłaszaj cych si w prasie wypróbowanych, “fachowych jasnowidzów”. S nast pnie

tacy, w których zdolno ci przejawiaj si czasowo w pewnych specjalnych warunkach: a

w ród nich wiele odmian: jedni mog dowolnie wywoła ten sam stan jasnowidzenia przez

powtórzenie poprzednich warunków, u innych jasnowidzenie przychodzi sporadycznie i

zdawałoby si bez adnego zwi zku z otoczeniem, u niektórych pojawia si tylko par razy w

przeci gu całego ycia. Do pierwszej grupy nale ci, którzy przejawiaj jasnowidzenie tylko

w stanie transu (snu hipnotycznego), a poza nim nie posiadaj adnych nadnormalnych władz

Osi gaj oni nieraz du y poziom wiedzy i cisło ci w tym, co przekazuj , a je li tak jest, jest

to dowodem, e maj za sob szereg regularnych i planowych wicze pod odpowiednim

kierunkiem, ale dla jakichkolwiek b d przyczyn nie s jeszcze w stanie wyzwala si bez

niczyjej pomocy od ograniczaj cego ich ci aru fizycznego ycia.

Do tej e grupy nale y zaliczy tych – przewa nie ludzi Wschodu – którzy chwilowo

przejawiaj jasnowidzenie pod wpływem pewnych napojów albo obrz dów. Nieraz si

zdarza, e odprawiaj c ró ne obrz dy człowiek jakby hipnotyzuje siebie powtarzaniem tych

samych ruchów lub słów, co sprowadza pewien stan jasnowidzenia; cz ciej jednak wprawia

si w stan bierno ci, w którym mo e go opanowa i mówi przez niego jaka istota astralna.

Niejednokrotnie ceremonie te i obrz dy nie maj oddziaływa na ich wykonawc , lecz raczej

maj wywoła jaka istot astraln , która ma poda potrzebn wskazówk , ale to ju wkracza

w dziedziny magii, a nie jasnowidzenia. Zarówno napoje i narkotyki, jak i tego rodzaju

obrz dy s metodami, których powinien unika jak najstaranniej ka dy, kto chce osi gn

wy szy poziom jasnowidzenia i pragnie go u ywa zarówno dla własnego post pu, jak i dla

pomagania drugim. Dobrymi przykładami wy ej wspomnianych półjasnowidz cych s

znachorzy i czarownicy-uzdrawiacze Afryki rodkowej oraz india scy szamani.

Nieraz ludzie, którym przydarza si jasnowidzenie cz ciowe bez wiadomego z ich strony w

tym udziału, nale do jednostek w wysokim stopniu nerwowych, a wła ciwo ta jest w

du ej mierze jednym z objawów choroby. Pojawienie si jej wskazuje, e fizyczne narz dzie

jest osłabione do tego stopnia, i nie stanowi przeszkody dla pojawienia si odrobiny

eterycznego i astralnego widzenia. Skrajnym przykładem tej kategorii jest pijak, dochodz cy

do “delirium tremens”; w stanie zupełnej ruiny fizycznej i niezdrowego, nieczystego

podniecenia psychicznego, wywołanego spustoszeniami chorobowymi, mo e on istotnie

widzie od czasu do czasu otaczaj ce go wstr tne i niskie istoty astralne, które sam

przyci gn ł ku sobie przez długi okres upodlenia i zezwierz cenia. W innych

zaobserwowanych przypadkach zdolno widzenia pojawiała si i znikała, zdawałoby si , bez

adnego zwi zku ze stanem fizycznym; prawdopodobnie jednak przy bli szym badaniu

okazałoby si tak e, e i w tych razach zaszły pewne wyra ne zmiany w organizmie

eterycznym. Trudno okre li , do jakiej kategorii nale ałoby zaliczy tych, którzy w przeci gu

całego ycia mieli zaledwie jeden lub par wypadków jasnowidzenia, gdy ka dy z nich,

zale nie od towarzysz cych mu okoliczno ci mo e przedstawia inny typ jasnowidzenia.

Niektórzy mieli tego rodzaju prze ycia w jakim najwa niejszym momencie swojego ycia,

gdy wzniesienie i napi cie wewn trzne mogło by dostateczn tego przyczyn . Inni znów

widzieli tylko raz jeden zjaw , najcz ciej kogo z przyjaciół lub krewnych przed lub zaraz po

ich mierci. Mog by w tym przypadku dwie mo liwo ci, a w obu decyduj cym czynnikiem

jest gor ce pragnienie odchodz cego człowieka. Czasem pragnienie to umo liwia mu

zmaterializowanie si na jedn chwil , a wówczas nie potrzeba jasnowidzenia, aby go ujrze :

background image

20

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

albo, co bardziej prawdopodobne, działa ono magnetycznie na człowieka, któremu umieraj cy

chce si pokaza , i chwilowo przyt pia jego ni sz , fizyczn wra liwo , a pobudza wy sz .

W obu tych przypadkach widzenie jest skutkiem specjalnej, wyj tkowej chwili i nie powtarza

si po prostu dlatego, e potrzebne do tego warunki nie zachodz ponownie.

Pozostaj jeszcze do omówienia trudne do wytłumaczenia przykłady odosobnionych, a

niezaprzeczalnych faktów jasnowidzenia, które dotycz zupełnie błahych, wr cz trywialnych

spraw. Co do nich mo emy stawia tylko hipotezy; przyczyna ich znajduje si wida nie w

fizycznej sferze, nale ałoby wi c zbada jak najsumienniej ka dy odr bny przypadek, aby

móc mówi z cał pewno ci o jego przyczynie. W niektórych badanych przypadkach

okazywało si , e jaka istota ze sfery astralnej, usiłuj c przekaza człowiekowi jak

wiadomo , zdołała zwróci jego uwag tylko na jaki mało znacz cy szczegół – reszta za ,

wa na i u yteczna, nie dała si odbi w jego wiadomo ci.

Przy badaniu przykładów jasnowidzenia, spotykamy te wszystkie i wiele jeszcze innych

odmian, jak równie pewn liczb przypadków, b d cych tylko halucynacj ; na te ostatnie

trzeba by zawsze przygotowanym i pilnie uwa a , aby nie wci ga ich na list przykładów.

Badacz tego przedmiotu musi si uzbroi w niewyczerpany zasób cierpliwo ci i nieust pliwej

wytrwało ci, je li jednak przez dłu szy czas nie b dzie ustawał w swoich obserwacjach i

badaniach, zacznie spostrzega pewien ład, wyłaniaj cy si z poza chaosu, i poznawa

stopniowo wielkie prawa, rz dz ce zarówno fragmentami, jak i cało ci ewolucji. Badacz

znacznie ułatwi sobie prac , je li przyjmie w niej ten sam porz dek, który tu ustalili my;

niech zapozna si przede wszystkim jak najwszechstronniej z faktami, dotycz cymi sfer, w

których działa jasnowidzenie zwykłe. Gdy si dowie, co w nich mo na zobaczy wzrokiem

eterycznym lub astralnym i zda sobie przy tym spraw z ogranicze jednego i drugiego,

zdob dzie pewnego rodzaju do wiadczenie, przy pomocy którego łatwiej mu b dzie nale ycie

oceni spotykane przypadki. A poniewa wszystkie przykłady cz ciowego jasnowidzenia

musz z konieczno ci mie swoje miejsce w cało ci, dlatego je li b dzie miał w pami ci zarys

całokształtu, łatwiej mu b dzie po pewnej praktyce sklasyfikowa wszelkie przykłady, z

jakimi si spotyka.

Nie wspomniałem dot d o jeszcze dziwniejszych mo liwo ciach jasnowidzenia w sferze

my lowej, ale nie widz potrzeby mówi tu o nich szerzej, gdy jest mało prawdopodobne,

aby czytelnik spotkał si kiedykolwiek z t odmian jasnowidzenia; mo e si ono bowiem

zdarzy tylko w ród odpowiednio przygotowanych uczniów najwy szych szkół okultyzmu.

Przed nami otwiera si inny, nowy wiat, w którym wszystko najpi kniejsze i najwspanialsze,

co tylko mo emy sobie wyobrazi , jest codzienno ci ycia. Nieco wiadomo ci o jego

cudownych wła ciwo ciach, niezmiernym szcz ciu i wspaniałych, nieograniczonych

mo liwo ciach w zakresie pracy i zdobywania wiedzy podaje w szóstym tomie podr czników

do teozofii pod tytułem: “Plan mentalny” i tam odsyłam zainteresowanych czytelników.

Wyrobiony ucze szkół okultystycznych jest w stanie pozna jasnowidzenie mentalne i

przyswoi sobie wszystkie jego nieocenione nauki, jednak dla zwykłego jasnowidza jest to

tylko teoretyczna mo liwo . Zdarza si ono czasem w czasie snu hipnotycznego, cho

niezmiernie rzadko, gdy wymaga niemal ponadludzkich uzdolnie , najwy szych duchowych

d e oraz zupełnej czysto ci intencji tak ze strony usypianego, jak i usypiaj cego. Do

jasnowidzenia w tej wysokiej sferze, a równie i w nast pnej, jeszcze wy szej, mo na

zastosowa termin: “widzenie duchowe”, a e ten niebia ski wiat, na który otwiera nam ono

oczy, roztacza si wsz dzie i zawsze wokół nas, wypadało mi wi c wspomnie o nim w tym

background image

21

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

rozdziale, który traktuje o zwykłym jasnowidzeniu, cho zajdzie potrzeba wróci do niego

jeszcze w rozdziale o jasnowidzeniu w przestrzeni, do którego obecnie przechodzimy.

Rozdział IV

Jasnowidzenie w przestrzeni zale ne od woli człowieka

Okre lili my je jako zdolno widzenia wydarze lub scen, odległych w przestrzeni od

obserwatora, a tym samym niedost pnych dla jego zwykłego, fizycznego wzroku. Przykłady

tej dziedziny s tak liczne i ró norodne, i trzeba je szczegółowo omówi i poklasyfikowa .

Sposób klasyfikacji nie ma dla nas wi kszego znaczenia, je li tylko obejmie wszystkie

przypadki. Podzielmy je wi c na dwie wielkie grupy, a mianowicie na jasnowidzenie poprzez

przestrze wiadome, zale ne od woli człowieka oraz na nie wiadome i mimowolne, z pewn

grup przej ciow o nieco dziwnej nazwie, któr pó niej wytłumacz .

Podobnie jak poprzednio wymieni na pocz tku, co mo e widzie biegły i zupełnie

wyrobiony w tej dziedzinie jasnowidz, i równocze nie postaram si wytłumaczy , jakie jest

działanie jego zdolno ci i w obr bie jakich granic. Łatwiej wówczas b dzie zrozumie

ró norodne przykłady cz ciowego i niewyrobionego jasnowidzenia. Omówi zatem najpierw

jasnowidzenie wiadome, zale ne od woli człowieka.

Z tego, co mówiłem poprzednio o widzeniu astralnym, wynika jasno, e ka dy, kto je w pełni

posiada, mo e wła ciwie widzie wszystko, co zechce w naszym wiecie. Najtajniejsze

miejsca s otwarte przed jego wzrokiem, a adne przeszkody nic dla niego nie znacz , gdy

zmienił sam sposób i rodzaj patrzenia; mog c z łatwo ci porusza si w swoim astralnym

organizmie, mo e bez trudu znale si wsz dzie i widzie wszystko, co zechce, na całej

naszej planecie. W istocie rzeczy mo e to uczyni , nie ruszaj c si z miejsca nawet w

organizmie astralnym, jak to zobaczymy za chwil .

Przypatrzmy si nieco dokładniej, w jaki sposób mo na u y tego ponadfizycznego wzroku,

je li si pragnie obserwowa zdarzenia, zachodz ce w znacznej odległo ci. Je li wi c kto ,

przebywaj c na przykład w Anglii, widzi z najdrobniejszymi szczegółami co , co si

rozgrywa w tej samej chwili w Indiach lub Ameryce, to w jaki sposób to si dzieje?

Oto pomysłowa hipoteza, tłumacz ca to zjawisko. Powiada si , e ka dy przedmiot wysyła

stale we wszystkich kierunkach promienie, podobne pod pewnym wzgl dem do promieni

wietlnych, cho o wiele subtelniejsze, i e jasnowidzenie nie jest niczym innym, jak

zdolno ci widzenia przy pomocy tych subtelniejszych promieni. Odległo w tym przypadku

nie odgrywa rzekomo adnej roli, a wszelkie znajduj ce si w polu widzenia przedmioty maj

by przenikliwe dla tych promieni, które spotykaj c si i krzy uj c ze sob we wszystkich

kierunkach, nie przeszkadzaj sobie wzajemnie, zupełnie tak samo, jak drgania zwykłego

wiatła.

Otó cho jasnowidzenie odbywa si nie zupełnie w ten sposób, jednak teoria ta w znacznej

mierze jest słuszna. Ka dy przedmiot bez w tpienia wysyła we wszystkich kierunkach pewne

promienie i w ten wła nie sposób, cho w sferze o wiele wy szej, powstaj obrazy tak zwanej

Kroniki Akashy czyli pami ci kosmicznej, o której b dzie mowa obszerniej w pó niejszym

background image

22

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

rozdziale. Zjawiska psychometrii zale równie od tych promieni, jak to za chwil wyja ni .

Istniej jednak pewne techniczne trudno ci, je li chodzi o sposób u ywania tych eterycznych

wibracji (bo tym s wła nie owe promienie wysyłane przez przedmioty) jako rodka, za

którego po rednictwem mo emy widzie , co si dzieje w znacznej odległo ci. Oto

przedmioty, znajduj ce si na drodze pomi dzy obserwatorem a obserwowanym, nie s

całkowicie przezroczyste, a ci, których pragnie on obserwowa s co najmniej równie

przezroczy ci, dlatego łatwo mog z tego wynikn znaczne nieporozumienia.

Dalszy, czwarty, wymiar, który mógłby wej w gr , gdyby si korzystało z promieniowania

astralnego zamiast eterycznego, usun łby cze tych trudno ci, ale za to wprowadziłby nowe,

sobie wła ciwe komplikacje; dlatego te , chc c zrozumie jasnowidzenie, post pimy

praktyczniej, je li pominiemy t hipotez promieniowa , a zwrócimy si do tych metod

widzenia poprzez przestrze , którymi badacz rozporz dza obecnie. Jest ich pi , cztery z nich

s odmianami jasnowidzenia, pi ta za wcale nim nie jest, lecz nale y do dziedziny magii.

Przyjrzyjmy si najpierw tej pi tej metodzie.

1. Jasnowidzenie dzi ki pomocy “duszka” przyrody. Metoda ta nie wymaga od badacza w

ogóle posiadania władz jasnowidzenia; musi on tylko wiedzie , jak skłoni mieszka ca wiata

astralnego do podj cia za niego badania. Mo na to uczyni wezwaniem albo zakl ciem czyli:

przez uproszenie swojego niewidzialnego pomocnika astralnego modlitwami lub ofiarami,

aby udzielił potrzebnej pomocy, albo te przez zmuszenie go do współdziałania

zdecydowanym rozkazem wysoko rozwini tej woli.

Metod te stosuje si cz sto na wschodzie, przy czym pomagaj c istot jest zwykle jaki

“duszek przyrody”; stosowano j równie w staro ytnej Atlantydzie, gdzie “władcy ciemnego

oblicza”, u ywali w tym celu specjalnej odmiany bardzo zło liwych istot astralnych

(elementali), sztucznie przez siebie stworzonych. W podobny sposób otrzymuje si nieraz

ró ne informacje podczas seansów spirytystycznych, bo cho w tym przypadku,

informuj cym jest najcz ciej niedawno zmarła istota ludzka, działaj ca mniej lub bardziej

swobodnie w sferze astralnej, jednak i tu nawet mo e si zabawi niekiedy w udawanie kogo

z krewnych czy znajomych jaki usłu ny i ch tny “duszek” przyrody. W ka dym razie

metoda ta nie jest w ogóle jasnowidzeniem, lecz magi ; wymieniam j tylko dlatego, aby

czytelnik nie miał trudno ci, gdyby usiłował zakwalifikowa podobne zjawiska do jednej z

nast pnych grup.

2. Jasnowidzenie przy pomocy “pr du astralnego”. Wyra enia tego u ywa si nieraz w naszej

literaturze, i to do dowolnie, w zastosowaniu do ró norodnych zjawisk, a jednym z nich jest

to, które chc wytłumaczy . Ucze , który stosuje t metod , nie tylko wprowadza w działanie

pewien pr d w materii astralnej, ile raczej przeprowadza w niej rodzaj tymczasowej linii

telefonicznej.

Cho bym nawet posiadał potrzebn do tego wiedz , nie mog podawa tutaj wyczerpuj cego

wykładu z fizyki astralnej, wystarczy je li stwierdz , e mo na utworzy z materii astralnej

ł cznik, który podobnie do drutu telegraficznego b dzie przewodził drgania, dzi ki czemu da

si widzie dokładnie wszystko, co si odbywa na drugim jego ko cu. Trzeba przy tym

zrozumie , e takiej linii ł cz cej nie tworzy si przez bezpo rednie posyłanie lub rzutowanie

materii astralnej w przestrze , lecz przez takie działanie na lini czy raczej szereg linii

cz steczek lub materii, które umo liwi im stworzenie przewodnika danego rodzaju drga .

background image

23

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Tej przygotowawczej pracy mo na dokona dwoma sposobami: albo przesyłaj c energie od

jednej cz stki do drugiej, a si utworzy nieprzerwana linia, albo u ywaj c siły z wy szej

sfery (planu), siły która mo e działa jednocze nie na cał linie. Do u ycia tej drugiej metody

potrzeba oczywi cie o wiele wi kszego stopnia rozwoju, wymaga ona bowiem zarówno

znajomo ci energii działaj cych w znacznie wy szej sferze, jak i umiej tno ci posługiwania

si nimi; tote człowiek, który potrafiłby stworzy ł cznik t metod , wła ciwie dla własnego

u ytku nie potrzebowałby go wcale, gdy mógłby widzie łatwiej i dokładniej przy pomocy

innych, wy szych władz.

Nie łatwo jest opisa nawet najprostsze i dokonane wył cznie astralnymi rodkami tego

rodzaju do wiadczenie, cho do łatwo je przeprowadzi . Jest ono podobne do

magnetyzowania stalowej sztaby, gdy polega na tym, co nazwa by my mogli polaryzacj za

pomoc wysiłku ludzkiej woli pewnej ilo ci równoległych linii atomów astralnych,

wychodz c od obserwatora, a si gaj c a do obrazu, który pragnie si zobaczy . Wszystkie te

atomy utrzymuje si przez pewien czas w ten sposób, aby osie ich były stale do siebie

równoległe i tworzyły chwilowo rodzaj tuby, przez któr jasnowidz cy mo e patrze . Słab

stron tej metody jest to, e owa “telegraficzna” linia mo e łatwo ulec naruszeniu, a nawet

zepsuciu pod wpływem ka dego innego do silnego pr du astralnego, napotkanego po

drodze; je li jednak pocz tkowy wysiłek woli b dzie do wyra ny i mocny, to zdarzy si to

stosunkowo rzadko.

Widok odległej sceny poprzez tak stworzony “pr d astralny” jest pod wieloma wzgl dami

podobny do tego, co si widzi przez teleskop. Sylwetki ludzkie s bardzo male kie, jak na

bardzo odległej scenie, ale pomimo tak znacznego pomniejszenia s tak wyra ne, jak

ogl dane zupełnie z bliska. Czasem mo na przy tej metodzie nie tylko widzie , co si dzieje,

ale i słysze mówione słowa; poniewa jednak rzadko si to zdarza, musimy to przypisa

raczej odr bnym zdolno ciom jasnosłyszenia, ani eli rozszerzeniu zwykłego jasnowidzenia.

Trzeba zaznaczy , e zwykle przy takich obserwacjach jasnowidz cy w ogóle nie opu cił

swojego fizycznego ciała, nie rzutuje ku temu, co obserwuje, ani cz stki swojej aury astralnej,

lecz po prostu konstruuje dla swojego u ytku działaj cy przej ciowo “teleskop astralny”.

Wynika st d, i w du ej mierze włada swobodnie swoimi fizycznymi władzami, obserwuj c

jednocze nie odległ scen ; panuje na przykład zupełnie nad swoim głosem, tak e mo e

opowiada z cał dokładno ci , co widzi, nie przerywaj c obserwowania. wiadomo

obserwatora jest zatem wyra nie jeszcze po tej stronie “teleskopu”. Taki teleskop astralny ma

jednak obok dobrych i słabe strony, bardzo podobne do tych, które si spotyka przy u yciu

prawdziwego teleskopu na fizycznym planie. Obserwator, na przykład, nie mo e przesun

czy zmieni miejsca obserwacji; jego “teleskop” naturalny ma okre lone pole widzenia,

którego nie mo na ani rozszerzy ani zmieni ; mo na przez niego patrze na dan scen tylko

z pewnej strony i nie mo na go nagle skierowa inaczej, aby zobaczy wygl d sceny od innej

strony. Oczywi cie, e mo na by odrzuci jeden tak zbudowany “teleskop” i stworzy sobie

drugi zupełnie na nowo, ukazuj cy przedmiot z innej strony, o ile tylko badacz rozporz dza

dostateczn ilo ci energii psychicznej; w praktyce jednak mało jest prawdopodobne takie

post powanie.

Ale wszak posiadacz astralnego wzroku – mo na dowodzi – powinien widzie rzecz od razu

ze wszystkich stron. Byłoby tak istotnie, gdyby obserwował w ten sposób jaki przedmiot w

pobli u siebie – niejako w swoim astralnym polu widzenia; inaczej si jednak sprawa

przedstawia, gdy dziel go od przedmiotu setki czy tysi ce mil. Wprawdzie przy widzeniu

background image

24

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

astralnym mamy do dyspozycji czwarty wymiar jednak i w tym wymiarze istnieje taki

czynnik, jak poło enie obserwatora, które ogranicza znacznie mo liwo u ycia władz

jasnowidzenia w tej sferze. Nasza zwykła zdolno widzenia trójwymiarowego pozwala nam

ujrze od razu ka dy punkt wn trza dwuwymiarowego ciała, jak na przykład kwadratu, ale

musi on by w pewnej niezbyt du ej odległo ci od naszych oczu; opanowanie trzeciego czy

czwartego wymiaru mało pomo e człowiekowi, który znajduje si w Londynie, a chce

zobaczy kwadrat b d cy w Kalkucie. Widzenie astralne, uzyskane przez teleskop astralny,

jest z konieczno ci ograniczone w ten sam sposób, jak byłby ograniczony w tych samych

warunkach i wzrok fizyczny; je li jednak obserwator włada nim w pełni, poka e mu nawet z

wielkiej odległo ci aur obserwowanych ludzi, a tym samym wszystkie ich wzruszenia i

uczucia oraz wi kszo ich my li.

Wielu ludziom ten typ jasnowidzenia przychodzi znacznie łatwiej, je li maj pod r k jaki

przedmiot fizyczny, który mo e im słu y jakby za pocz tkowy punkt wyj cia, czy te za

oparcie do utworzenia “teleskopu” astralnego – czyli jako dogodne ognisko dla skupienia

woli. Najcz ciej u ywanym i najlepszym takim ogniskiem jest kula kryształowa, gdy

posiada ona pewne cechy pobudzaj ce władze psychiczne; u ywa si te innych

przedmiotów, którymi zajmiemy si bardziej szczegółowo przy omawianiu jasnowidzenia

pół- wiadomego. Mo na spotka ludzi, którzy, posługuj c si jasnowidzeniem przy pomocy

pr du astralnego lub innym rodzajem jasnowidzenia, mog przejawia t zdolno pod

wpływem magnetycznym. Zazwyczaj znajduj si w ród nich dwie odmiany, jedna – w której

człowiek, uwolniony magnetycznie od ci aru ciała, potrafi sam utworzy potrzebne mu

narz dzie, “teleskop” astralny, i druga – kiedy “teleskop” musi zbudowa sam magnetyzer, a

u piony tylko patrzy przez niego i opowiada swoje obserwacje.

Czasem, cho rzadko, utworzona w ten sposób tuba posiada i drug cech teleskopu, a

mianowicie zdolno powi kszania obrazu przedmiotu a do osi gni cia naturalnej jego

wielko ci. Wprawdzie obserwowane przy pomocy takiego “teleskopu” przedmioty widzi si

zawsze w pewnym powi kszeniu, inaczej bowiem byłyby zupełnie niewidoczne, ale

zazwyczaj wielko ich obrazu wyznaczaj rozmiary samego teleskopu, a sceny przez niego

ogl dane s jak malutkie obrazy filmu. W rzadkich wypadkach, gdy jasnowidz widzi osoby

od razu w naturalnej wielko ci, mamy prawdopodobnie do czynienia z przejawem nudzenia

si innej, zupełnie nowej zdolno ci; przy obserwacji takich wypadków trzeba by bardzo

ostro nym i czujnym, aby je odró ni od przykładów nast pnej grupy.

3. Jasnowidzenie przez rzutowanie my lokształtu. Umiej tno u ywania tej metody

jasnowidzenia wymaga wy szego rozwoju ani eli poprzednia, gdy wymaga ona pewnego

opanowania tak e sfery mentalnej. Ka dy, kto studiował t kwesti , wie dobrze, e my l

przybiera zawsze kształt w swojej własnej sferze, a w wi kszo ci przypadków tak e i w

astralnej, mniej mo e jednak znany jest fakt, e je li człowiek my li silnie o swojej obecno ci

w jakim okre lonym miejscu, kształt, jaki ta my l utworzy, b dzie miał wygl d swojego

twórcy i pojawi si w owym miejscu. Zasadniczo taki kształt składa si z materii sfery

mentalnej, ale w wi kszo ci przypadków przyci ga ku sobie tak e materi astraln , wskutek

czego łatwiej go mo na zobaczy . Znamy wiele przypadków, gdy my lokształt taki widziała

osoba, do której si my 1 zwracała – najprawdopodobniej dzi ki nie wiadomemu

oddziaływaniu magnetycznemu twórcy my lokształtu. Jednak e w takim my lokształcie nie

zawrze si nic ze wiadomo ci jego twórcy; raz posłany jest zazwyczaj zupełnie odr bnym

tworem, co jednak nie oznacza, e pomi dzy nim a jego twórc brak wszelkiej ł czno ci; to

tylko twórca nie mo e zwykle otrzyma przez niego adnych wra e .

background image

25

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

A wi c ten trzeci rodzaj jasnowidzenia polega na utrzymaniu takiej ł czno ci i takiego

panowania nad stworzonym przez siebie my lokształtem, aby mo na było za jego

po rednictwem otrzymywa wra enia. W tym przypadku wra enia, odbierane przez

my lokształt, dochodz do jego twórcy nie za pomoc astralnej linii telegraficznej, jak w

poprzednim przykładzie, lecz za po rednictwem wibracji sympatycznych, czyli za

po rednictwem wibracji my lokształtu, znajduj cych si w cisłym powi zaniu z jego twórc .

W przypadku doskonałego władania tego rodzaju jasnowidzeniem, twórca jak gdyby rzutuje

cz stk swojej wiadomo ci w stworzony my lokształt i u ywa go jako pewnego rodzaju

placówki, z której mo na obserwowa . Widzi on w tym przypadku niemal równie dobrze, jak

gdyby sam znajdował si w miejscu my lokształtu. Postacie, na które patrzy s naturalnej

wielko ci i całkiem blisko, a nie takie male kie i odległe, jak w poprzednim przypadku;

b dzie te mógł dowolnie i z łatwo ci zmienia swój punkt obserwacyjny. Słyszenie rzadziej

towarzyszy temu rodzajowi jasnowidzenia ani eli poprzedniemu, zast puje je natomiast

pewien rodzaj my lowego odczuwania albo odtwarzania my li i zamiarów obserwowanych

osób. Przy tego rodzaju jasnowidzeniu wiadomo jasnowidza pozostaje wci w fizycznym

organizmie, tote mo e on słysze , patrze i mówi swobodnie podczas procesu

jasnowidzenia, oczywi cie, o ile zdoła to uczyni bez rozpraszania swojej uwagi, gdy z

chwil rozproszenia my li całe widzenie m ci si i znika, i trzeba na nowo tworzy

my lokształt, aby widzenie mogło powróci . Przykłady wyst powania tego rodzaju

jasnowidzenia w stopniu dostatecznie wyra nym u ludzi nieprzygotowanych do tego, s

naturalnie rzadsze, ani eli w poprzedniej kategorii, gdy nieodzowna jest przy tym

umiej tno władania my l , a rodzaj u ywanych energii jest na ogół subtelniejszy.

4. Jasnowidzenie przez w drowanie w organizmie astralnym. Przechodzimy teraz do zupełnie

nowej odmiany jasnowidzenia, w której wiadomo obserwatora nie pozostaje jak dot d w

pełnym zwi zku z organizmem fizycznym, lecz przerzuca si ku obserwowanej scenie. Cho

przedstawia ona bez w tpienia wi ksze niebezpiecze stwo dla niewyrobionego jasnowidza,

ani eli którakolwiek z opisanych powy ej metod, jest jednak najbardziej zadawalaj ca ze

wszystkich dla niego dost pnych, albowiem o wiele wy sza forma jasnowidzenia, któr

rozpatrzymy za chwile w punkcie pi tym, jest dost pna tylko dla uczniów specjalnie do tego

przygotowanych przez umiej tnego nauczyciela. W tym przypadku człowiek pi zwykłym lub

hipnotycznym snem, nie ma wi c mowy o jednoczesnym u ywaniu przez niego zmysłów

fizycznych; dlatego te opis tego, co jasnowidz widzi, jak i pytania o ró ne wyja nienia i

szczegóły wizji, trzeba odło y do chwili, gdy powróci do zwykłego stanu. Z drugiej strony

widzenie jest o wiele pełniejsze i doskonalsze; człowiek zarówno słyszy, jak i widzi

wszystko, co si wokół niego dzieje; niezale nie od swojej woli mo e si przenosi

swobodnie z miejsca na miejsce w obr bie całej olbrzymiej sfery astralnej. Mo e widzie i

obserwowa swobodnie wszystkich mieszka ców tej sfery, cały wielki wiat duchów

przyrody (którego mał tylko cz stk stanowi tradycyjny kraj wró ek, elfów, gnomów itp.)

stoi przed nim otworem, a nawet cze wiata “dewów”.

Ma on równie mo liwo uczestniczenia we wszystkim, co obserwuje, porozumiewania si

ze wszystkimi istotami astralnymi, od których mo e otrzyma wiele ciekawych, cennych i

pouczaj cych wiadomo ci. A je li przy tym nauczy si w dowolnym momencie

materializowa si (co nie jest bynajmniej trudne, gdy pozna metod ), b dzie te mógł bra

udział w zdarzeniach i rozmowach na fizycznym planie w znacznej nawet odległo ci, lub je li

tego zechce, ukaza si nieobecnemu przyjacielowi .

background image

26

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Rozporz dza przy tym mo liwo ci odszukania zawsze tego, czego zapragnie. Przy u yciu

tych sposobów jasnowidzenia, o których dotychczas mówili my, mo e jasnowidz odnale

jak miejscowo lub osob tylko wtedy, gdy j ju zna lub nawi zał z ni styczno , na

przykład przez dotkniecie przedmiotu, który ta osoba nosiła, jak to si dzieje w psychometrii.

Wprawdzie i w trzeciej podanej metodzie poruszanie si jest tak e do pewnego stopnia

mo liwe, ale poza całkiem niewielkimi odległo ciami jest uci liwe.

Posługuj c si natomiast ciałem astralnym, człowiek mo e si porusza szybko i swobodnie

we wszystkich kierunkach, i mo e na przykład z łatwo ci znale wszelk wyznaczon na

mapie miejscowo , cho by jej wcze niej zupełnie nie znał, ani nie nawi zał z ni styczno ci

za pomoc jakiego przedmiotu. Mo e równie wznie si bez trudu wysoko w powietrze;

aby z lotu ptaka obserwowa okolice, jej wygl d, zarys wybrze y, czy ogólny jej charakter.

Jednym słowem jego mo liwo ci i swoboda s pod ka dym wzgl dem wi ksze przy u yciu

tej metody, ani eli przy u yciu metod poprzednich.

Dobry przykład pełnego rozwoju tej zdolno ci podaje Crowe w swojej ksi ce “Nocna strona

natury”, cytuj c zreszt opowiadanie pisarza niemieckiego Junga Stillinga. W przykładzie

tym jest mowa o jasnowidz cym, który mieszkał niedaleko od Filadelfii w Ameryce.

Prowadził on ycie ciche i odosobnione; był powa ny, małomówny, bardzo yczliwy dla

wszystkich i nabo ny. Ludzie nic nie mogli zarzuci jego charakterowi oprócz jednego: oto

mówiono, e posiada jakie tajemnice, niekoniecznie “dozwolone prawem”. Opowiadano o

nim wiele dziwnych historii, a miedzy innymi nast puj c :

“ ona pewnego kapitana okr tu, który udał si w podró do Europy i Afryki, i od którego

przez dłu szy czas nie miała adnych wiadomo ci, niepokoj c si ogromnie o m a,

postanowiła zwróci si o rad i pomoc do tego człowieka. Po wysłuchaniu jej, poprosił aby

chwile zaczekała, a zbada o co jej chodzi, po czym wyszedł do innego pokoju. Gdy jego

nieobecno przeci gała si nieco dłu ej ni si spodziewała, zniecierpliwiona kobieta,

s dz c, e o niej zapomniał, zbli yła si cicho do znajduj cych si w gł bi drzwi i przed

zapukaniem zajrzała przez szpar . Ku swojemu zdumieniu ujrzała go le cego na tapczanie

nieruchomo, tak, jak gdyby był martwy. Cofn ła si wi c nie chc c mu przeszkadza i

czekała dalej. Po chwili przyszedł, mówi c, e mo e by zupełnie spokojna, bo jej m

znajduje si w tej chwili w kawiarni w Londynie i za par dni wyrusza w podró powrotn , a

nie pisał dla takich a takich przyczyn”.

“Wkrótce m przyjechał i podał dokładnie te same przyczyny swojego milczenia. Widz c w

tym tak oczywiste potwierdzenie słów jasnowidza, kobieta zapragn ła sprawdzi reszt , co

przyszło jej z łatwo ci , gdy jak tylko jej m spotkał jasnowidza, sam jej powiedział, e go

zna, gdy niedawno w kawiarni londy skiej ten pan podszedł do jego stolika, pytaj c kiedy

wraca i czemu nie pisze do ony, która si niepokoi i cierpi z tego powodu; na to, on kapitan,

odpowiedział, co mu przeszkodziło w napisaniu listu, a zarazem dodał, e wraca nazajutrz do

Ameryki. Nast pnie stracił go z oczu w ród tłumu i nie mógł si o nim nic dowiedzie ”.

Oczywi cie nie mo emy sprawdzi , jakie dowody prawdziwo ci tego opowiadania miał -Jung

Stilling, cho on sam twierdzi, e były powa ne i wystarczaj ce; tak wiele podobnych zdarze

miało miejsce, e nie widz powodu do podawania w w tpliwo prawdziwo ci tego

opowiadania. Jasnowidz cy, o którym mowa, musiał rozwin swoje zdolno ci sam albo przy

pomocy jakiej szkoły okultystycznej, innej jednak ani eli ta, z której pochodzi wi kszo

naszych wiadomo ci teozoficznych; w tej bowiem istnieje zakaz u ywania przez uczniów

background image

27

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

swoich zdolno ci w taki sposób, aby mogły by dowolnie i obustronnie sprawdzone, i aby

stanowiły tym samym tak zwany “fenomen”. Z historii naszego Towarzystwa mo na os dzi ,

jak rozumny jest ten zakaz, spotykamy w niej bowiem wiele przykładów, jak fatalne były

skutki jego chwilowego zawieszenia.

W mojej ksi ce “Niewidzialni pomocnicy” podałem par przykładów zupełnie

analogicznych do wy ej przytoczonego. O kobiecie, dobrze mi znanej osobi cie, która si

pokazuje cz sto w ten sposób odległym przyjaciołom, opowiada Stead w swoich

“Prawdziwych historiach o duchach”, a Andrew Lang w swojej ksi ce “Sny i duchy” mówi o

Mr Cleave z Portsmouth, który ukazał si par razy swojej młodej znajomej w Londynie ku

jej wielkiemu zaniepokojeniu. Ka dy, kto chce si zapozna powa nie z tym zagadnieniem,

mo e znale pełno sprawdzonych przykładów z tego zakresu.

Takie wiadome odwiedzanie ludzi w organizmie astralnym wyst puje, jak si zdaje, cz ciej

i znacznie łatwiej, gdy zwi zek pomi dzy poszczególnymi składnikami istoty ludzkiej

rozlu ni si wskutek zbli ania si mierci. Staje si to wówczas mo liwe dla niejednego, cho

w innym okresie ycia nie zdołałby tego dokona .

Przykładów z tej dziedziny jest jeszcze wi cej, przytocz ze wspomnianej ksi ki Andrew

Langa jeden, o którym on sam mówi: “Mało jest tak dobrze udowodnionych przykładów”.

“Mary Goffe. ona Johana Goffe z Rochester, dotkni ta ci k chorob przeniosła si do

domu swojego ojca w West Mailing, oddalonego o 9 mil od własnego domu. W przeddzie

mierci zapragn ła gor co ujrze dwoje swoich dzieci, które pozostawiła pod opiek nia ki w

domu. Była zbyt ci ko chora, aby j mo na było przewie , ale pomi dzy pierwsz a drug

po północy zapadła w rodzaj hipnotycznego snu. Czuwaj ca przy niej w nocy wdowa Turner

opowiada, e oczy jej były otwarte i nieruchome, a szczeka opadła. Pani Turner przyło yła jej

dło do ust, lecz, nie zdołała wyczu oddechu; s dziła wi c, e chora uległa parali owi, i nie

była pewna, czy jeszcze yje, czy te ju umarła. Gdy nadszedł ranek, umieraj ca kobieta

opowiedziała swojej matce, e była w domu u dzieci, mówi c: Byłam u nich dzi w nocy,

kiedy spałam”.

“Opiekunka w Rochester, wdowa nazwiskiem Alexander, twierdzi, e na krótko przed

godzin drug tej e nocy widziała, jak sobowtór wspomnianej Mary Goffe wyszedł z

s siedniego pokoju, w którym spało samotnie starsze dziecko, i pozostawiwszy drzwi otwarte,

zatrzymał si przy jej łó ku przez jaki kwadrans; w łó ku tym le ało obok opiekunki

młodsze dziecko. Oczy i usta zjawy poruszały si , lecz zjawa nic nie mówiła. O sobie mówi

opiekunka, e była zupełnie przytomna i rozbudzona; było ju widno, gdy w tej porze roku

dni s najdłu sze. Usiadła wi c na łó ku i patrzyła z zimn krwi na zjaw . W tej e chwili

usłyszała, jak zegar na wie y wybił godzin drug ; nieco pó niej rzekła: “W Imi Ojca i Syna

i Ducha wi tego, kim jeste ?”. Na to zjawa odsun ła si i wyszła. Nia ka ubrała si i

po pieszyła za ni , lecz nie umie powiedzie , co si ze zjaw stało”.

Opiekunka przeraziła si widocznie bardziej znikni ciem zjawy ni jej ukazaniem si , gdy

bała si wróci do domu i reszt nocy a do godziny szóstej rano sp dziła przed domem,

chodz c tam i z powrotem. Gdy si s siedzi pobudzili, opowiedziała im całe zdarzenie. Lecz

oni powiedzieli jej oczywi cie, e si jej to wszystko niło, zaprzeczała temu naturalnie do

gor co, lecz nie zyskała sobie wiary, zanim nie przyszły wiadomo ci z drugiej strony

zdarzenia z West Mailing. Wtedy ludzie musieli przyzna , e jednak co w tym było.

background image

28

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Godn uwagi okoliczno ci jest w tym zdarzeniu to, e matka, zanim mogła odwiedzi

wiadomie swoje dzieci, musiała przej ze zwykłego snu w stan gł bokiego snu

hipnotycznego; analogiczne przykłady mo na znale w ród wielkiej liczby podobnych

zdarze , podawanych w literaturze.

Dwa inne zdarzenia, dokładnie tego samego rodzaju, w których umieraj ca matka, pragn c

gor co zobaczy swoje dzieci, zapada w gł boki sen, odwiedza je i wróciwszy opowiada, co

uczyniła, podaje dr F. Lee. W jednym z nich matka umieraj ca w Egipcie ukazuje si swoim

dzieciom w Torquay i jest widziana wyra nie w jasnym wietle dnia przez wszystkie pi cioro

obecnych dzieci, a tak e przez ich nia k .

W drugim zdarzeniu on kwakra, umieraj c w Cockermouth, widzi wyra nie i rozpoznaje

w wietle dziennym troje jej dzieci w Seattle, przy czym reszta zdarzenia jest podobna, jak w

poprzednich przypadkach.

Chocia przypadki te s mniej znane od przypadku Mary Goffe, prawdziwo ich wydaje si

by równie dowiedziona, jak to zreszt mo na stwierdzi na podstawie wiadectw, zebranych

przez godnego zaufania autora cytowanych dzieł. Człowiek, który posiada w pełni rozwini ty

ten czwarty rodzaj jasnowidzenia, rozporz dza wielkimi mo liwo ciami i to niezale nie od

wymienionych poprzednio. Nie tylko mo e on zwiedza bez trudu i bez ponoszenia kosztów

wszystkie najpi kniejsze miejsca, lecz je li si zdarzy, e b dzie to uczony, to łatwo sobie

wyobrazi , jak warto b dzie miał dla niego dost p do wszystkich bibliotek wiata. Czym e

b dzie dla człowieka o zainteresowaniach naukowych, mo liwo zobaczenia tak licznych

procesów tajemnej chemii natury, lub dla filozofa odsłoni cie w wi kszym ni kiedykolwiek

stopniu zasłony z wielkich misteriów ycia i mierci?

Dla niego ci, którzy opu cili ten plan fizyczny, nie s ju zmarłymi, lecz yj i s dost pni

przez długi czas po zgonie; dla niego wiele poj religijnych przestaje by rzecz wiary, gdy

staje si przedmiotem wiedzy. Nade wszystko jednak mo e si on przył czy do armii

niewidzialnych pomocników i sta si naprawd po ytecznym w szerokim zakresie.

Niew tpliwie jasnowidzenie, chocia by nawet ograniczone do planu astralnego, jest wielkim

dobrodziejstwem dla ucznia.

Co prawda ma ono te swoje niebezpiecze stwa, zwłaszcza dla niewyrobionych;

niebezpiecze stwa ze strony ró nego rodzaju jestestw, które mog przerazi i zaszkodzi

ka demu, kto pozwoli sobie na utrat odwagi i nie przeciwstawi si im miało;

niebezpiecze stwa wszelkiego rodzaju zwiedzenia lub bł du w rozumieniu i ocenie rzeczy

widzialnych; i najwi ksze ze wszystkich niebezpiecze stw – zarozumiało i przekonanie o

niemo liwo ci popełnienia pomyłki. Jednak wystarczy troch zdrowego rozs dku i

do wiadczenia, aby si ustrzec przed nimi.

5. Jasnowidzenie z pomoc w drówki w organizmie mentalnym. Jest to jakby wy sza i

wspanialsza forma omawianego co dopiero rodzaju jasnowidzenia. W tym przypadku nie

u ywa si ju organizmu astralnego, lecz mentalnego; zatem organizmu, który nale y do

planu mentalnego, i który posiada wszystkie zadziwiaj ce mo liwo ci tego planu, tak

odmiennego w działaniu, a przy tym tak trudnego do opisania. Człowiek, który ma działa na

tym planie, pozostawia swój organizm astralny razem z fizycznym poza sob , a je li z

jakichkolwiek przyczyn zapragnie przej chwilowo na plan astralny, to nie potrzebuje

background image

29

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wraca po swój organizm astralny, lecz prostym aktem woli materializuje go na czas

chwilowej potrzeby.

Taka materializacja astralna nosi czasem miano “mayavirupa”, do stworzenia jej po raz

pierwszy potrzebna jest zwykle pomoc do wiadczonego Mistrza.

Do ogromnych przywilejów, które daje posiadanie tej władzy, nale y mo liwo dost pu do

pełnego chwały i pi kna, wysokiego kraju szcz liwo ci, oraz rozporz dzanie, nawet podczas

pracy na planie astralnym, o wiele szerszym i dalej si gaj cym rozs dkiem mentalnym, który

otwiera przed badaczem zdumiewaj ce perspektywy wiedzy, i który, praktycznie rzecz

bior c, usuwa mo liwo wszelkiego bł du. Jednak ten wy szy lot dost pny jest tylko dla

wyrobionego jasnowidza, gdy tylko po przej ciu okre lonych wicze , człowiek stoj cy na

tym stopniu ewolucji mo e, nauczy si u ywa organizmu mentalnego jako narz dzia do

przenoszenia si w przestrzeni.

Zanim rozstaniemy si ze spraw pełnego i zale nego od woli człowieka jasnowidzenia,

dobrze b dzie po wieci par słów odpowiedzi na pytanie, które stale nasuwa si studiuj cym

to zagadnienie, a mianowicie co do jego zasi gu. Czy to mo liwe, pada pytanie, aby

jasnowidz mógł znale osob , z któr pragnie si spotyka , bez wzgl du na to gdzie si ona

znajduje, niezale nie od tego czy yje czy te umarła?

Odpowied na to pytanie jest twierdz ca; Tak. Odnalezienie takiej osoby jest mo liwe, o ile

eksperymentator zdoła w jakikolwiek sposób wej z ni w styczno . Byłoby rzecz

beznadziejn zapuszczanie si na chybił trafił w przestrze , aby w ród milionów otaczaj cych

nas ludzi, odszuka kogo całkowicie obcego, nie maj c adnej nici przewodniej; z drugiej

jednak strony wystarcza zwykle cho by najmniejszy punkt oparcia. Je li jasnowidz zna cho

troch człowieka, którego szuka, to odnajdzie go bez trudno ci, gdy ka dy człowiek posiada

jakby własny akord muzyczny, akord, który jest wyra eniem si całej jego istoty, a który ma

mo e swoje ródło w pewnej przeci tnej szybko ci drga wszystkich jego narz dzi (organów)

na poszczególnych planach. Je li jasnowidz umie rozpozna ten akord i wydoby jego

d wi k, to na zasadzie współdrgania (rezonansu) zwróci natychmiast na siebie uwag danego

człowieka, gdziekolwiek on si znajduje, i wywoła natychmiast jego odpowied .

Czy dany człowiek yje, czy te niedawno zmarł, to nie sprawia ró nicy i jasnowidz

omawianego pi tego rodzaju, mo e go znale natychmiast nawet w ród niezliczonych

milionów w niebia skim wiecie, chocia człowiek, którego szuka, mo e sam nic nie

wiedzie o tym, e si go obserwuje. Naturalnie, jasnowidz, którego wiadomo nie si ga

wy ej ponad plan astralny – który zatem posługuje si jedn z poprzednio omówionych metod

jasnowidzenia – nie jest w stanie znale w ogóle nikogo, kto si znajduje na planie

mentalnym; jednak i on mo e przynajmniej to powiedzie , e osoba szukana znajduje si na

planie mentalnym, gdy mo e o tym wnioskowa z faktu, e akord wydobyty d wi kowo na

samym tylko planie astralnym nie wywołał odpowiedzi.

Je li jasnowidz nie zna wcale osoby poszukiwanej, to w takim wypadku potrzebny mu jest

jakikolwiek przedmiot, pozostaj cy w jakim zwi zku z t osob , a stanowi cy punkt oparcia

w szukaniu – a wiec fotografia, list pisany przez t osob , jaki przedmiot, który stanowił jej

własno i jest przenikni ty jej magnetyzmem; jakakolwiek rzecz w tym rodzaju wystarcza w

r kach wprawnego jasnowidza.

background image

30

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nie nale y przypuszcza – musz to ponownie podkre li – e ucze , który zostanie

wyuczony tej sztuki, mo e zało y swobodnie co w rodzaju biura detektywistycznego, za

którego po rednictwem mo na by si porozumiewa z osobami zaginionymi lub zmarłymi.

Wiadomo , któr si posyła z jednej strony na drug , mo na dor czy , jednak je li si to

stanie, nie mo na przynie z powrotem odpowiedzi, gdy miałoby to charakter fenomenu, a

wiec czego , co na fizycznym planie mogłoby uchodzi za magie.

Cz sto podnosi si te inne zagadnienie, a mianowicie, czy istnieje jaka granica odległo ci

dla aktu widzenia psychicznego. Zdaje si , e najbli sz prawdy odpowiedzi b dzie, je li

powiemy, e poza granic odpowiedniego planu nie ma innej granicy. Nale y tu

przypomnie , e plany: astralny i mentalny Ziemi, nale do niej w ten sam sposób, jak

atmosfera, cho (nawet w naszej trójwymiarowej przestrzeni) rozci gaj si one znacznie

dalej ani eli powietrze fizyczne. Wskutek tego nie jest mo liwe przej cie na inn planet , ani

te jej badanie za pomoc systemu jasnowidzenia, który si wi e z tymi planami. Dla

człowieka, który potrafi wznie swoj wiadomo do sfery duchowej, do planu buddhi, jest

całkowicie mo liwe i łatwe przej cie na inny glob, nale cy do naszego ła cucha planet,

jednak to zagadnienie wykracza poza granice naszego obecnego tematu.

Mo na jednak zdoby wiele nowych wiadomo ci o innych planetach z pomoc tych metod

jasnowidzenia, które opisali my. Przez wzniesienie si poza sfer stałych zaburze w

atmosferze mo na niezmiernie zwi kszy zdolno widzenia; niezbyt trudno tak e nauczy

si umiej tno ci wybitnego powi kszania widzianych obrazów, tak e z pomoc zwykłego

jasnowidzenia mo na zdoby wiele bardzo ciekawych wiadomo ci astronomicznych.

Natomiast je li chodzi o Ziemie i jej otoczenie, to praktycznie nie ma adnych granic dla

jasnowidza.

Rozdział V

Jasnowidzenie w przestrzeni na pół zale ne od woli człowieka

Pod tym nieco dziwnym tytułem chc zgromadzi przykłady widze tych wszystkich ludzi,

którzy chc zdecydowanie co widzie , cho sami nie maj poj cia, co to ma by , ludzi,

którzy nawet, gdy ju co widz , nie posiadaj adnej władzy nad t zdolno ci , gdy po

prostu staraj si nastawi odbiorczo i czekaj biernie, co z tego wyniknie. Do tej kategorii

nale ałoby zaliczy wiele mediów, które albo same wprawiaj si w jakikolwiek sposób w

stan hipnotyczny, albo te podlegaj sugestii lub wpływowi hipnotycznemu jakiego

“przewodnika duchowego”, i które nast pnie opisuj osoby lub sceny, przesuwaj ce si przed

ich wzrokiem. Czasem widz w tym stanie, co si dzieje w znacznej odległo ci, i dlatego

mo na ich zaliczy do typu “jasnowidzenie w przestrzeni”.

Najliczniejsz kategori i najcz ciej w ród nich spotykan b d ró ni jasnowidze, u ywaj cy

kul kryształowych, którzy – jak mówi o nich Andrew Lang w ksi ce “Sny i duchy”: “

...wpatruj si w kul kryształow , czar , lustro, plam atramentu (Egipt i Indie), krople krwi

(plemiona Maori na Nowej Zelandii), mis wody (Indianie), powierzchni stawu (Rzymianie i

Afryka czycy), wod w szklance lub jak kolwiek gładk , l ni ca powierzchni ”.

W tej samej ksi ce Lang podaje bardzo dobry przykład widzenia, jakie si najcz ciej osi ga

w ten sposób: “podałem szklan kule młodej miss Baillie, która jednak nic nie zobaczyła;

background image

31

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

oddała j polem miss Leslie, która ujrzała szerok , staro wieck , pokryt mu linem, czerwon

sof , podobna do tej jak widziała raz w s siedztwie. Brat miss Baillie, młody atleta kpi cy z

tych eksperymentów, wzi ł kule dla artu do swojej pracowni, aby spróbowa . Po chwili

wrócił pod silnym wra eniem; przyznał, i zobaczył scen – kogo znajomego siedz cego

przy lampie. W ci gu tygodnia miał sprawdzi , czy widział zgodnie z rzeczywisto ci . Działo

si to w niedziele o godzinie 5.30 po południu. We wtorek pan Baillie był na zabawie w

mie cie odległym o 40 mil od domu i spotkał tam niejak miss Preston.

“ – W niedziel około godziny 5.30 – powiedział jej – siedziała pani pod du lamp ubrana

w sukni , w jakiej jeszcze pani nie widziałem, i w niebiesk bluzk z koronk na ramionach, i

nalewała pani herbaty m czy nie w granatowym ubraniu, który odwrócony był do mnie

tyłem, tak i widziałem tylko koniec jego w sa.

– Jak to, przecie story powinny były by spuszczone – odparła miss Preston.

– Ale ja byłem wtedy w Dulby – odpowiedział mr Baillie zgodnie z faktem – o 40 mil st d”.

Oto charakterystyczny przykład widzenia, osi ganego przy pomocy kryształowej kuli. Obraz,

jest dokładny we wszystkich szczegółach, jednak całkowicie błahy i bez znaczenia dla

kogokolwiek, wyj wszy jedynie chyba to, e mógł słu y za dowód przekonywuj cy pana

Baillie'a, e jednak co z prawdy kryje si w do wiadczeniach tego rodzaju. Obrazy maj

najcz ciej charakter fantastyczny – nieznane, wspaniałe krajobrazy i ludzie w

cudzoziemskich strojach.

Jakie te mo e by wytłumaczenie tego rodzaju jasnowidzenia? Wspomniałem ju , e nale y

ono do typu jasnowidzenia przy pomocy “pr du astralnego”; kryształowa kula czy

jakikolwiek inny przedmiot, działa po prostu jako ognisko woli człowieka i jako dogodny

punkt pocz tkowy jego tuby astralnej. Niektórzy potrafi j nastawi na to, co chc

obserwowa , ogromna jednak wi kszo tworzy taki teleskop na chybił trafił i widzi to, co w

danej chwili znajduje si przypadkowo na drugim jego ko cu. Czasem b dzie to scena,

zachodz ca stosunkowo niedaleko, jak w przytoczonym przykładzie; kiedy indziej b dzie to

jaki daleki krajobraz wschodni; niekiedy mo e to by tak e odbicie jakiego fragmentu z

archiwów przeszło ci (z Kroniki Akashy), a wówczas obraz mo e zawiera postacie w

staro ytnych strojach; takie jednak widzenie wkracza w dziedzin jasnowidzenia w czasie.

Nieraz mo na tak e widzie w kuli widzenia dotycz ce przyszło ci, lecz to tak e nale y do

dalszych rozdziałów.

Widziałem jasnowidza, który zamiast powierzchni l ni cej, u ywał matowej, zupełnie

czarnej, talerzyka ze sproszkowanym w glem. W istocie rzeczy jest bez znaczenia, czego si

u ywa jako punktu ogniskuj cego, cho czysty kryształ ma te niezaprzeczaln przewag , i

specjalne rozło enie w nim esencji elementarnej sprawia, e pobudza on w szczególny sposób

władze psychiczne.

Wydaje si przy tym prawdopodobne, i w przykładach, w których u ywa si drobnego

błyszcz cego przedmiotu, np. punktu wietlnego lub kropli krwi, jak u plemion Maori –

chodzi głównie o wprowadzenie siebie w stan hipnozy. W ród narodów nie europejskich

bardzo cz sto poprzedza si ten eksperyment ceremoniami magicznymi i wezwaniami, tak i

nieraz mo e si zdarzy , e widzenie zale y od wpływu jakiej istoty z zewn trz, a wówczas

background image

32

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

jest ono raczej przykładem chwilowego opanowania danego człowieka przez t istot , ni

wła ciwego jasnowidzenia.

Rozdział VI

Jasnowidzenie w przestrzeni niezale ne od woli człowieka

Zgrupujemy tu wszystkie przykłady, w których widzenie jakiego , odległego w przestrzeni

zdarzenia przejawia si zupełnie niespodziewanie i bez adnego przygotowania. S ludzie,

którym wizja taka zdarza si bardzo cz sto, i inni, którym przytrafia si zaledwie raz w yciu.

Wizje te mog by ró nego rodzaju i ró nego stopnia dokładno ci, a spowodowa je mo e

wiele ró norodnych przyczyn. Nieraz przyczyna jest wyra na i oczywista, a przedmiot wizji

du ej wagi i doniosło ci; czasem znów nie mo na si zupełnie dopatrzy przyczyny, a

zdarzenie czy sceny widziane nale do najbanalniejszych i nie posiadaj zupełnie znaczenia.

Czasem owe przebłyski jasnowidzenia pojawiaj si jako widzenie na jawie, kiedy indziej

znów jako wyra ne, powtarzaj ce si i pełne znaczenia sny. W tym drugim przypadku mamy

najcz ciej do czynienia z widzeniem, które nale y do czwartej z wymienionych przez nas

kategorii jasnowidzenia w przestrzeni, gdy w tym przypadku człowiek w druje swobodnie

podczas snu w organizmie astralnym do miejsc czy ludzi, z którymi ł czy go mocne

przywi zanie lub zainteresowanie, i tam po prostu patrzy na to, co si dzieje; je li chodzi o

pierwszy przypadek, to jest o widzenie na jawie, to prawdopodobnie nale y on do drugiej

kategorii jasnowidzenia w przestrzeni, jasnowidzenia przy pomocy “pr du astralnego”, lecz

pr d ten czy te tuba-teleskop tworzy si zupełnie nie wiadomie i jest nieraz automatycznym

skutkiem pr du silnej my li albo uczucia od jednej ku drugiej stronie – tj. od widz cego ku

osobie widzianej lub odwrotnie.

Najlepiej b dzie, je li przytocz par ró nych przykładów i podam równocze nie oczywi cie

w miar potrzeby ich wyja nienie. Stead zgromadził w swojej ksi ce “Prawdziwe historie o

duchach”, bogaty zbiór współczesnych, uczciwie stwierdzonych i autentycznych przykładów,

z nich te zaczerpn kilka, skracaj c je w miar mo liwo ci. W niektórych z tych przykładów

pozna ka dy, kto nieco zna teozofi , działanie jednej z istot spo ród zast pu tak zwanych

przez nas “niewidzialnych pomocników”, która to istota, chc c sprowadzi pomoc dla

człowieka znajduj cego si w niebezpiecze stwie lub w skrajnej potrzebie, wywołuje

odosobniony przypadek jasnowidzenia. Do tego rodzaju nale y niew tpliwie historia,

opowiedziana przez kapitana Yonnta z Napa Valley w.Kalifornii znanemu dr Bushnellowi,

który powtarza j w “Natur and the Supernatural”.

,, – Sze lub siedem lat temu, pewnej zimowej nocy miałem sen, w którym widziałem, jak

gdyby grup emigrantów, zatrzymanych przez niegi w wysokich górach, gin cych z głodu i

zimna. Zapami tałem szczegółowo wygl d krajobrazu, odznaczaj cego si

charakterystycznym, nagim, spadzistym, białym zboczem skały; widziałem ludzi cinaj cych

co , co wygl dało na wierzchołki drzew, wystaj ce z gł bokich nie nych zasp. Zauwa yłem

wyra nie rysy ludzi i wyraz smutku, grozy i rozpaczy na poszczególnych twarzach.

Zbudziłem si gł boko wstrz ni ty wyrazisto ci i oczywist prawdziwo ci snu. Gdy

wreszcie powtórnie usn łem, ten sam sen powtórzył si z uderzaj c jasno ci . Rano nie

background image

33

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

byłem w stanie my le o niczym innym. Spotkawszy wkrótce starego przyjaciela, my liwego

i znawc gór, opowiedziałem mu swój sen. I tym gł biej zostałem wstrz ni ty, gdy mój

przyjaciel z mego opisu poznał od razu miejsce, które mi si niło; była to mianowicie

przeł cz Carson Valley w gł bi gór Sierra. Nie namy lałem si dłu ej. Zebrałem ludzi,

kazałem wzi muły, koce i wszelkie nieodzowne zapasy. S siedzi miali si z mojej

łatwowierno ci.

– Nic mnie to nie obchodzi – odpowiadałem – sta mnie na to i chce to zrobi , gdy wierze,

e tak jest, jak mi si niło.

Wyprawa poszła wprost do przeł czy Carson Valley, odległej o około 150 mil. Po przybyciu

znaleziono grup ludzi dokładnie w tych samych warunkach, jakie widziałem we nie, i

wyratowano reszt osób, pozostałych przy yciu”.

Poniewa dr Bushnell nie wspomina, czy kapitan Yonnt miewał wizje, wydaje si jasne, e

kto z niewidzialnych pomocników, widz c rozpaczliw sytuacj marzn cych w górach ludzi

i szukaj c w pobli u dostatecznie wra liwego, a przy tym pod innymi wzgl dami

odpowiedzialnego człowieka, natrafił na kapitana i zaprowadził go w jego organizmie

astralnym na miejsce wypadku, oraz postarał si , aby całe widzenie odbiło si wyra nie w

pami ci kapitana po obudzeniu. Pomocnik mógł wprawdzie i “pr dem astralnym” poł czy

kapitana z danym miejscem, ale pierwsza metoda jako najprostsza wydaje si najbardziej

prawdopodobna. W ka dym razie wyra ny jest tu motyw i metoda działania. Czasem ów

“pr d astralny” mo e powsta jako skutek silnej my li i napi cia uczucia po drugiej stronie

tuby, nawet je li człowiek znajduj cy si po tej drugiej stronie, nie ma w tym kierunku

adnego zamiaru. W historii, któr za chwil przytocz , oczywiste jest, i ł cznik został

stworzony przez czyst my l doktora o pani Broughton, cho wcale mu nie chodziło

specjalnie o to, aby widziała co w danym momencie robi. Dowodem tego jest szczegół, i

pani Broughton widzi doktora z tyłu i nie poznaje go. Cytuj to z “Roczników Towarzystwa

Bada Psychicznych”.

“Pewnej nocy 1844 r. pani Broughton obudziła swojego m a, e co strasznego stało si we

Francji. Max prosił j , aby zasn ła z powrotem i nie przeszkadzała mu. Pani Broughton

zapewniła go, e wcale jeszcze nie spała, gdy zobaczyła co , co musi mu opowiedzie .

Najpierw był wypadek z powozem, którego wła ciwie nie widziała, bo zobaczyła tylko jego

skutek – rozbity powóz, zbieraj cy si tłum, posta , któr ludzie podnosz z szacunkiem i

przenosz do najbli szego domu; potem ta sama posta , poło ona na łó ku; w tej chwili

poznała, e to jest ksi

Orleanu. Do ło a zbli aj si bliscy i przyjaciele – mi dzy nimi

członkowie francuskiej rodziny królewskiej – królowa, potem król, wszyscy w milczeniu i ze

łzami w oczach otaczaj umieraj cego widocznie ksi cia. Jaki m czyzna (widziała go z tyłu

i nie mogła go pozna ), widocznie doktor pochyla si nad ksi ciem, badaj c jego puls. Za

chwile widzenie znikło. Pani Broughton zapisała je jak najdokładniej rano. A e to było przed

wynalezieniem telegrafu, min ło dwa lub wi cej dni, zanim “Times” na swoich łamach

ogłosił mier Ksi cia Orleanu. Niedługo po tym b d c w Pary u, pani Broughton zobaczyła i

poznała miejsce wypadku, ujrzane w wizji, oraz znalazła jej wyja nienie. Oto doktor, który

znajdował si przy ksi ciu, był jej dawnym bliskim przyjacielem, którego teraz spotkała;

opowiadał on jej, i podczas czuwania przy ło u ksi cia wci my lał o niej i o jej rodzinie”.

Nale y to do cz stych przypadków, e silne przywi zanie, jak wzajemna miło , wytwarza

wy ej wspomniany “pr d”; zapewne płyn ce wci wzajemnie ku sobie my li i uczucia

background image

34

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wytwarzaj dostatecznie trwały ł cznik, tak e jaka nagła potrzeba lub niebezpiecze stwo,

po tej lub owej stronie, naładowuje niejako ów stały ł cznik cho by na chwil dodatkow sił

polaryzuj c , co jest konieczne do zbudowania teleskopu astralnego. Dla ilustracji przytocz

przykład z tego samego ródła.

“Dnia 9 wrze nia 1848 r. przy obl eniu Modtan generał R. adiutant pułku, został bardzo

ci ko ranny, a s dz c, e umiera, prosił jednego z oficerów, aby mu zdj ł pier cie z palca i

odesłał onie, która si wówczas znajdowała w Ferozepore odległym o 150 mil”.

“W nocy 9 wrze nia 1848 r. – pisze jego ona – le ałam w łó ku nie pi c, gdy nagle

ujrzałam wyra nie mego m a, ci ko rannego, znoszonego z pola bitwy i usłyszałam jego

głos:

“ – Zdejmij ten pier cie i ode lij go onie”.

Cał noc i nast pny dzie nie mogłam uwolni si od tego obrazu i głosu. Wkrótce

dowiedziałam si , e generał R. został powa nie raniony podczas ataku na Modtan, jednak

utrzymał si przy yciu i yje dot d. Po dłu szym czasie dowiedziałam si od generała L.,

który był oficerem pomagaj cym wynie mego m a z pola bitwy, e pro ba o zdj cie i

odesłanie pier cienia wyra ona wówczas przez m a, brzmiała dokładnie tak, jak słyszałam w

tym samym czasie w Ferozepore”.

Istnieje nast pnie bardzo obszerna kategoria jasnowidzenia przypadkowego, gdzie trudno

odnale wła ciw przyczyn , a wizja, nieraz nic nie znacz ca, zdaje si nie mie adnego

zwi zku z adnym ze znanych danemu człowiekowi zdarze . Do tej kategorii nale ró ne

krajobrazy, widywane przez wielu ludzi przed za ni ciem, przytocz bardzo realistyczne

opowiadanie o takim widzeniu z ksi ki W. T. Steada “Prawdziwe opowie ci o duchach.

“Poło yłem si do łó ka, ale nie mogłem zasn . Zamkn łem oczy i czekałem cierpliwie na

sen; zamiast snu zjawił si przede mn szereg wyra nych i ywych obrazów. W pokoju było

zupełnie ciemno i oczy miałem zamkni te, a jednak byłem wiadom, e patrz na przepi kn

scen . Było to tak, jak gdybym ogl dał yw miniatur o rozmiarach prze rocza do rzutnika.

Przypominam sobie t scen w tej chwili, jak gdyby to dopiero co si stało. Był to brzeg

morza. Ksi yc wiecił, a woda l niła w jego po wiacie, biegn c drobnymi falami ku

brzegowi. Naprzeciw mnie długie molo wrzynało si w gł b morza.

Po ka dej stronie mola wznosiły si , wystaj c ponad powierzchni wody, du e, nieregularne

skały. Na brzegu stało par prostych, kwadratowych domów; nie przypominam sobie bym

kiedykolwiek widział jaki dom o podobnej architekturze. Spokój był niezm cony, widziałem

tylko ksi yc, morze i po wiat ksi yca w drgaj cej wodzie tak, jak gdybym patrzył na

rzeczywisto . I tyle było w tej scenie czaru, e pami tam, jak pomy lałem: Je li to b dzie

trwa dłu ej, widok ten pochłonie mnie tak mocno, e nie zasn wcale”. Byłem zupełnie

trze wy i wyra nie słyszałem plusk deszczu za oknem, podczas gdy równocze nie

wpatrywałem si z zachwytem w cudowny krajobraz. A nagie, pozornie bez adnej

przyczyny, scena zmieniła si .

Znikł ksi yc i morze. Miałem teraz przed sob wn trze pokoju, rodzaj biblioteki. Odniosłem

wra enie, e w ci gu dnia u ywano go jako sali szkolnej, a wieczorem jako biblioteki.

Pami tam dobrze twarz m czyzny, dziwnie podobnego do Tima Harringtona, cho to nie był

background image

35

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

on. Trzymał czasopismo czy te ksi k i miał si serdecznie. Nie był to odległy obraz, a

wprost ywa scena, jakbym sam tam był albo jakbym patrzył przez lornetk ; wida było gr

muskułów na tej nieznanej twarzy, blask oczu, ka dy gest nieznanych ludzi w tym nieznanym

mi miejscu. Widziałem to wszystko, nie otwieraj c oczu. Zreszt oczy moje nie miały z tym

w ogóle nic wspólnego. Widzi si tego rodzaju rzeczy jakby innym zmysłem, znajduj cym si

bardziej w głowie, ani eli w oczach.

Było to drobne, nieznaczne do wiadczenie, ale wi cej mi dopomogło do zrozumienia, w jaki

sposób widz jasnowidz cy, ani eli długie wywody i tłumaczenia. Obrazy, które widziałem

nie były z niczym zwi zane, nie były mi poddane przez nic, co bym słyszał, czytał lub o czym

bym z kim rozmawiał; było to po prostu tak, jakbym naraz spojrzał przez jakie szkła na co ,

co si działo gdzie w wiecie”.

Stead nazywa to “drobnym, nieznacznym do wiadczeniem” i mo e w porównaniu z innymi

znacznie wi kszymi i powa niejszymi: mo na by je za takie uwa a , niemniej znam wielu

ludzi, którzy byliby niezmiernie zadowoleni i wdzi czni, gdyby cho tyle osobi cie

do wiadczy . Cho samo przez si drobne, daje ono widz cemu rodzaj klucza do zrozumienia

całego procesu. Jasnowidzenie b dzie zawsze rzecz stokro ywsz dla człowieka, który

cho raz w yciu czego podobnego do wiadczył, ani eli byłoby bez tego, cho by drobnego,

dotkni cia niewidzialnego wiata.

Obrazy te były zbyt wyra ne, by mogły by odbiciem czyich my li, a przy tym opis ich

nieomylnie wskazuje na to, e były widziane przez teleskop astralny; a wi c albo Stead

stworzył zupełnie nie wiadomie pr d, id cy od niego, albo (co jest prawdopodobniejsze)

jaka yczliwa istota astralna uczyniła to za niego, daj c mu mo liwo obejrzenia dla

rozrywki lego, co si znalazło przypadkowo po drugiej stronie tuby.

Rozdział VII

Jasnowidzenie w czasie

Jasnowidzenie w czasie – czyli zdolno czytania przeszło ci lub przyszło ci – podobnie jak i

inne odmiany jasnowidzenia spotyka si w postaci mniej lub bardziej rozwini tej, zaczynaj c

od człowieka, który włada w całej pełni t dwustronn zdolno ci , a do tego, który tylko

niekiedy, jak gdyby przypadkiem i mimo woli widuje w ułamkowych przebłyskach jakie

sceny z dawnych czasów. Człowiek tego typu jest w stanie zobaczy , powiedzmy, jakie

zdarzenie z przeszło ci, lecz mo e je najzupełniej przekr ci , a je li je nawet odtworzy

dokładnie, b dzie ono z pewno ci tylko oderwanym obrazem i obserwator nie potrafi

poł czy go z tym, co było poprzednio lub co nast pi pó niej, ani te nie potrafi wyja ni

osobliwszych szczegółów, jakie si mog znale w obrazie. Natomiast wyrobiony jasnowidz

tego typu b dzie mógł swobodnie zarówno ledzi wstecz jak i w przód, i to tak daleko, jak

zechce, rozwój zwi zanej z danym obrazem akcji, jak i odnale z równ łatwo ci

przyczyny, które j wywołały i skutki, które z kolei ona wytworzyła.

Łatwiej zapewne b dzie zrozumie t do trudn cze naszego tematu, je li rozpatrzymy j

cz ciami, na które si w sposób naturalny rozkłada, i zajmiemy si najpierw widzeniem

przenikaj cym wstecz, w przeszło , a potem dopiero przebijaj cym si poza zasłon

przyszło ci. W jednym i drugim przypadku dobrze jest stara si zrozumie , ile si da, cho

background image

36

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

uda si nam, to tylko cz ciowo, tak ze wzgl du na bardzo szczupłe i niedoskonałe

informacje, jakie badacze nasi o niektórych zwłaszcza cz ciach tego tematu posiadaj , jak i

ze wzgl du na ubóstwo naszego je yka, które stwarza nieprzezwyci on trudno , gdy

usiłujemy odda w słowach cho by setn cze tego, co wiemy o ró nych sferach i

zdolno ciach.

A wi c, je li chodzi o szczegółowe widzenie odległej przeszło ci, jak mo na je osi gn i do

jakiej wła ciwie nale y ono sfery natury? Zapewne odpowied na oba te pytania zawiera si

w zdaniu, e przeszło odczytuje si z Kronik Akashy, ale to powiedzenie wymaga znów

tłumaczenia dla wielu czytelników. Przy tym słowo to wprowadza do pewnego stopnia w

bł d, bo cho bez w tpienia Kroniki te odczytuje si z Akashy czyli z materii mentalnej,

jednak wła ciwie one wcale do niej nie nale . Jeszcze gorsza jest druga, u ywana czasem

nazwa: “odbicia lub Kroniki w wietle astralnym”, albowiem Kroniki te znajduj si o wiele

wy ej ni sfera astralna, a wszystko, co w sferze tej mo emy odczyta , to s tylko ułamkowe

przebłyski pewnego rodzaju wtórnego ich odbicia, jak to obszerniej postaram si zaraz

wytłumaczy .

Podobnie jak wiele innych terminów teozoficznych, słowo “Akasha” było niejednokrotnie

u ywane bardzo dowolnie. W wielu dawniejszych ksi kach uwa ano je za równoznaczne z

terminem wiatło astralne, w innych znów u ywano go nieraz do okre lenia wszelkiej materii

niewidzialnej, poczynaj c od “mulaprakriti”, a ko cz c na eterze fizycznym. Ostatnio

ograniczono jego znaczenie do okre lenia materii sfery mentalnej i tylko w tym znaczeniu

mo emy mówi o Kronikach Akashy, bo cho pierwotnie nie tworz si one w tej sferze,

jednak w niej wchodzimy w cisł styczno z nimi po raz pierwszy i odkrywamy mo liwo

dokładnego ich badania. Sprawa owych Kronik nie jest bynajmniej łatwym do przedstawienia

przedmiotem, nale y bowiem do tej kategorii faktów, do których nale ytego zrozumienia

potrzeba rozwoju o wiele wy szych władz, ani eli ludzko zd yła dot d rozwin .

Wła ciwe wyja nienie tej sprawy znajduje si w sferze o wiele wy szej, ni te, które dot d

znamy, a wszelka nasza wiedza o niej, musi mie z konieczno ci jak najbardziej ułamkowy

charakter, gdy mo emy na ni patrze tylko od dołu, zamiast z góry. Pojecie, jakie zdołamy

sobie o niej stworzy , b dzie wi c bardzo niedoskonałe, cho jednak niekoniecznie musi nas

myli , je li tylko nie zechcemy uwa a tej drobnej cz stki, jak mo emy pozna , za pełn ,

wszechstronn cało . Je li b dziemy czuwa , aby poj cia, które sobie tworzymy, były

mo liwie cisłe, nie b dziemy musieli ich potem obala , lecz tylko b dziemy je dopełnia

zdobywan w miar swojego rozwoju coraz szersz wiedz . Musimy wi c od razu zrozumie ,

e całkowite ogarniecie tego przedmiotu jest w obecnym stanie naszego rozwoju

niemo liwo ci , a wiec, e wielu punktów nie da si dokładnie wyja ni , chocia mo na

poda pewne analogie lub poda drog do znalezienia wyja nienia.

A wiec postarajmy si zwróci my l ku prapocz tkom systemu słonecznego, do którego

nale ymy. Znamy wszyscy zwykł , astronomiczn teorie jego powstania – zwan zwykle

hipotez mgławic – według której powstał on z gigantycznej, jarz cej si mgławicy, o

rednicy przekraczaj cej znacznie nie tylko rednice orbity ziemi, ale i najdalszej planety;

ogromna mgławica, stygn c i kurcz c si stopniowo w przeci gu niezliczonych wieków,

wyłoniła cały znany nam system słoneczny.

Wiedza okultystyczna przyjmuje, e teoria ta w głównych swoich zarysach przedstawia

zgodnie z prawd stron czysto fizyczn ewolucji naszego systemu, dodaje jednak, e je li

ograniczymy si do tej wył cznie fizycznej strony, b dziemy mieli o całokształcie procesu

background image

37

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

tylko bardzo ułamkowe i niejednolite pojecie. Przede wszystkim wychodzi ona z zało enia, e

cały system stwarza niezmiernie wysoka Istota, (któr nieraz zwiemy Logosem – Słowem

systemu), która w Swojej boskiej my li tworzy najpierw całkowit i doskonał koncepcje

cało ci systemu wraz ze wszystkimi kolejnymi ła cuchami wiatów, jakie si maj w

przyszło ci rozwin . Przez sam fakt stworzenia Swoj my l tego olbrzymiego

pierwowzoru, powołuje Ona równocze nie cało systemu do obiektywnego bytu na planie

Swojej my li, to jest w sferze daleko wy szej ponad wszystko, co znamy; z niej to wszystkie

globy schodz niejako w odpowiednim czasie w taki stan dalszej obiektywizacji, jaki w planie

Swoim my l Logosu dla nich wyznaczyła. Je li nie potrafimy w pełni zrozumie i zapami ta

na stałe tego faktu, i istnienie całokształtu systemu w wy szej sferze jest konkretn

rzeczywisto ci od samego pocz tku, b dziemy wci mylnie rozumieli odgrywaj c si

przed naszymi oczami ewolucje fizyczn .

Lecz okultyzm idzie jeszcze dalej. Twierdzi on, e nie tylko cały ten wspaniały system

słoneczny został przez Słowo (Logos) powołany do bytu, zarówno na wy szych jak i na

ni szych planetach, ale e pozostaje w jeszcze ci lejszym z Nim zwi zku, gdy stanowi

nierozdzieln Jego cze – cz stkowy Jego wyraz na fizycznym planie – a wszelki ruch i

energia, istniej ca gdziekolwiek w całym systemie, jest Jego energi , wszelkie za istnienie i

przemiany dokonuj si w obr bie Jego aury. Koncepcja ta, jakkolwiek mo e si zdawa

oszałamiaj ca, nie jest przecie zbyt trudna do pomy lenia dla nikogo, kto badał, czym jest

aura.

Wiemy, e w miar rozwoju i post pu człowieka jego ciało przyczynowe (ciało przyczynowe

to synteza wszystkich do wiadcze człowieka w ci gu wszystkich jego wciele , synteza

wyra ona w niezmiernie subtelnej i wietlistej, lecz przecie materialnej postaci. Okultyzm

u ywa w tym wypadku nazwy “ciało”, cho mało ono przypomina zwykłe fizyczne ciało.

Nazwa ta podkre la jego materialny i pod pewnymi wzgl dami podobny do ciała fizycznego

charakter. W niniejszej ksi ce posługujemy si cz sto nazw “organizm” (uczuciowy lub

my lowy albo eteryczny, astralny i mentalny) zamiast nazwy “ciało”, która przyj ła si dot d

w polskiej terminologii okultystycznej, które wytycza granice jego aury) zarówno powi ksza

si stale, jak i zyskuje na wietlisto ci i czysto ci barw. Wielu z nas wie ze swojego

do wiadczenia, e aura ucznia, który poczynił znaczniejsze post py na cie ce, jest o wiek

wi ksza, ani eli aura człowieka, który stawia dopiero pierwsze kroki na niej; aura za adepta

jest nieporównanie wi ksza. Czytamy w ezoterycznych ksi gach Wschodu o olbrzymiej aurze

Buddy; wspomina si w pewnym miejscu, jak sobie przypominam, o promieniu trzech mil,

lecz niezale nie od tego, jaki jest jej istotny rozmiar, mamy tu oczywi cie wyra ony fakt, e

ciało przyczynowe wzrasta i rozszerza si niezmiernie szybko, gdy człowiek wchodzi na

cie k , wiod c w gór . S pewne dane, e wzrost ten odbywa si w stosunku

geometrycznym, nie nale y si wi c dziwi , gdy si słyszy, e aura Adepta o jeszcze

wi kszym poziomie rozwoju mo e ogarn cał ziemie; a od tego tylko krok do koncepcji, e

istnieje Byt tak wysoki, i ogarnia sob cało systemu słonecznego. A powinni my te i na to

zwróci uwag , e jakkolwiek olbrzymi On nam si wydaje, jest tylko malutk kropl w

niezmierzonym oceanie przestrzeni.

Dosłown wi c prawd jest to, co mówi staro ytne ksi gi o Logosie-Słowie, (posiadaj cym

wszystkie przymioty i moce, jakimi obdarzamy w swoim rozumieniu Najwy szego), e “z

Niego, przez Niego i w Nim istnieje rzecz wszelka”, i e “w Nim wszystko yje, działa i ma

swój byt”.

background image

38

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Je li tak jest, to oczywi cie wszystko, co si dzieje w naszym systemie, dzieje si dosłownie

w obr bie Jego wiadomo ci i ycia, a wi c musi mie dokładne swoje odbicie w Jego

pami ci. Jasne jest równie , e niezale nie od tego, w jakiej sferze istnieje ta przedziwna

pami , musi ona by niesko czenie wy sza od wszystkiego, co znamy, i e wobec tego

wszelkie odbicie pami ci, które potrafimy odczyta , jest tylko odzwierciedleniem w g stej

materii ni szych sfer jakiego obrazu z Jego pami ci.

W sferze astralnej mo na łatwo stwierdzi , e wszystko, z czym w tej dziedzinie mamy do

czynienia, jest tylko odbiciem odbicia i to bardzo niedoskonałym, e wszelkie obrazy Kroniki,

które tam mo emy dostrzec, s ułamkami fragmentów i to nieraz powa nie spaczonymi i

załamanymi. Wiemy, e symbolem wiatła astralnego jest woda; jest to dobry symbol w tym

przypadku. Cicha powierzchnia wody mo e da podobnie jak lustro, wyra ne odbicie

otaczaj cych przedmiotów. B dzie to jednak w najlepszym razie tylko odbicie przedmiotów

trójwymiarowych w dwuwymiarowej płaszczy nie i dlatego b dzie si ró ni ) od oryginału

we wszystkim oprócz barwy; poza tym b dzie ono zawsze odwrócone.

A gdy powierzchnia wody si zmarszczy, lub zafaluje od wiatru, có wtedy ujrzymy?

Oczywi cie te odbicie, ale tak połamane i rozbite, e b dzie bezu yteczne, a nawet b dzie

zgoła wprowadza w bł d, je liby my chcieli tylko z niego s dzi o istotnym wygl dzie

przedmiotów. Mo e uda si nam pochwyci od czasu do czasu wyra ny obraz drobnej cz stki

sceny – ujrze na przykład z cało ci drzewa jeden li dokładnie odbity; wymagałoby to

jednak długiej pracy i wielkiej znajomo ci praw przyrody, aby wielk ilo takich

oddzielnych, ułamkowych odbi uło y w cało , tak aby uzyska cho w cz ci prawdziwe

poj cie o oryginalnym przedmiocie.

Lecz w sferze astralnej nie mo emy mie nigdy takiej cichej i gładkiej powierzchni, o jakiej

wspomnieli my, odwrotnie, mamy tam zawsze do czynienia z szybkim, oszałamiaj cym

ruchem: ju z tego mo emy os dzi , jak mało mo na polega , je li chodzi o dokładno , na

odbiciach tej sfery. A wi c jasnowidz, posiadaj cy tylko astralne widzenie, nie mo e by

nigdy pewny, e obraz przeszło ci, który si przed nim odsłania, jest prawdziwy; od czasu do

czasu jego cz stka, ułamek, jeden lub drugi szczegół mo e by prawdziwy; ale i tego nie

zdoła sam sprawdzi . Je li si znajduje pod kierunkiem rozumnego i umiej tnego

nauczyciela, mo e po długim i starannym przygotowaniu otrzyma wskazówki, jak odró ni

wra enia, na których mo na polega , od tych, którym nie mo na ufa , oraz, jak z

rozproszonych ułamków odbi zbudowa zbli ony do prawdy obraz przedmiotu; ale

zazwyczaj znacznie wcze niej, zanim zdoła pozna i opanowa te metody, rozwinie on

jasnowidzenie mentalne, które uczyni zb dnymi wszystkie te wysiłki.

W tej nast pnej sferze, któr zwiemy mentaln , panuj zupełnie inne warunki. Tutaj odbicia

Kroniki s całkowite i dokładne, i prawie nie mo na popełni bł du w ich odczytaniu, to

znaczy, e je li trzech jasnowidz cych, posiadaj cych w pełni jasnowidzenie w sterze

mentalnej, postanowi zbada to samo, to widzeniu ka dego z nich przedstawi si za ka dym

razem ten sam, równie dokładny i całkowity obraz, i ka dy z nich b dzie go mógł równie

ci le zaobserwowa . Z tego jednak nie wynika, e je li zechc potem porówna swoje

spostrze enia na fizycznym planie, opisy ich b d si zgadza dokładnie. Wszak dobrze

znany jest fakt, e je li trzech ludzi jest wiadkiem tego samego zdarzenia w zwykłym

fizycznym wiecie, a potem ka dy z nich stara si je jak najdokładniej opisa , to

sprawozdania ich ró ni si znacznie miedzy sob , albowiem ka dy zauwa y przede

wszystkim te strony zdarzenia, które przemawiaj do niego najwi cej, i nawet nie wiadomie,

background image

39

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nie zdaj c sobie z tego sprawy, wysuwa je na pierwszy plan, przeoczaj c nieraz inne, mo e

nawet w rzeczywisto ci wa niejsze zdarzenia.

Jednak przy obserwacjach w sferze mentalnej to osobiste zabarwienie nie mo e wpłyn w

znaczniejszy sposób na wra enia, jakie si odbiera, albowiem ka dy obserwator widzi przede

wszystkim cało przedmiotu, i wskutek tego nie mo e straci wła ciwej proporcji w

widzeniu poszczególnych jego cz ci. Pozostaje jednak inna mo liwo zniekształcenia,

której unikn mog tylko najbardziej wyrobieni i do wiadczeni, a mianowicie mo liwo

nie cisło ci w przekazywaniu na plan fizyczny. Mo na nawet powiedzie , e nale y wprost

do niemo liwo ci pełne i całkowite, oddanie widze i do wiadcze mentalnej sfery, w naszej

sferze fizycznej, dla tej prostej przyczyny, e dziewi dziesi tych z tego, co si tam widzi i

czuje, nie ma swojego odpowiednika w istniej cych słowach; a wiec wszelkie opisy musz

by jednostronne i cz ciowe, a z tego wynika dowolno w wyborze opisywanych cz ci.

Dlatego to przy wszystkich teozoficznych badaniach ostatnich dziesi tków lat, kładziono tak

wielki nacisk na stałe sprawdzanie i porównywanie wyników obserwacji paru jasnowidzów,

aby nie zamieszcza w ksi kach niczego, co by si opierało na do wiadczeniu jednej tylko

osoby.

Ale nawet wówczas, gdy przez system starannych sprawdze i porówna sprowadzi si do

minimum mo liwo bł du, jaki mo e wynikn z osobistego nastawienia obserwatora,

pozostaje jeszcze bardzo powa na trudno , jak zawiera w sobie wszelka próba przekazania

wra e z wy szej sfery do ni szej. Jest to trudno podobna do tej, jakiej do wiadcza malarz,

gdy usiłuje odtworzy trójwymiarowy obraz na płaskim płótnie – czyli, praktycznie rzecz

bior c, w dwóch wymiarach. Tak samo, jak artysta potrzebuje długiego i starannego

przygotowania, wyrobienia r ki i oka, zanim zdoła odtworzy mo liwie zadawalaj co obraz

przyrody, tak i jasnowidz, potrzebuje długiej i starannej nauki, oraz znacznej techniki i

wprawy, aby w terminach naszej mowy mógł opisywa ci le wszystko to, co zobaczy w

wy szych sterach przyrody. Prawdopodobie stwo otrzymania cisłego opisu od nie

wy wiczonego jasnowidza jest równie małe, jak otrzymanie artystycznie wyko czonego

krajobrazu od kogo , kto nigdy nie uczył si rysowa .

Nale y przy tym pami ta , e najdoskonalsze nawet dzieło malarskie jest wła ciwie

niezmiernie dalekie od wiernego oddania rzeczywistej sceny, któr przedstawia. Wszak adna

linia, aden k t nie mo e by w nim ten sam, co w rzeczywisto ci. Jest ono tylko, genialnym

zreszt , usiłowaniem wywołania w jednym z naszych pi ciu zmysłów przy pomocy linii i

barw, rozpostartych na płaskiej powierzchni, wra enia podobnego do tego, jakiego by my

do wiadczyli, gdyby my mieli przed sob scen przedstawion na obrazie. Gdyby nie

sugestia, zale na całkowicie od naszych własnych, dotychczasowych do wiadcze , nie

mogłoby nam ono nic przekaza z szumu morza, zapachu kwiatów, wie o ci owoców, czy

tej twardo ci lub mi kko ci narysowanej powierzchni.

Podobnego rodzaju trudno ci, cho w o wicie wi kszym stopniu, do wiadcza jasnowidz w

swoich usiłowaniach, aby odda w słowach to, co widzi w sferze astralnej; a trudno ci te

powi kszaj si wybitnie jeszcze przez to, e zamiast tylko przypomina pami ci słuchaczy

poj cia dobrze im ju znane, jak to czyni artysta, gdy maluje ludzi lub zwierz ta, pola lub

drzewa, musi on wywoła w nich poj cia najcz ciej zupełnie nowe z pomoc wci tych

samych, mniej ni ubogich rodków.

background image

40

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nie dziwne wi c, e cho by jego opisy wydawały si słuchaczom ywe, uderzaj ce i

wspaniałe, on sam b dzie miał wci wra enie, e s blade i nieudolne, b dzie czuł, e

najwi ksze jego wysiłki, aby da poj cie o tym, co sam naprawd widzi, zawodz całkowicie.

A przy opisywaniu tego, co jasnowidz odczytuje z Kroniki w sferze mentalnej, trudny proces

przekazywania z wy szej sfery do ni szej musi si dokona dwukrotnie, gdy trzeba

przenie pami przez po redni sfer astraln . Nawet wtedy, gdy jasnowidz do tego stopnia

rozwinie zdolno ci mentalne, e potrafi bada sfer mentaln , pozostaj c jednocze nie w

pełni swojej fizycznej wiadomo ci, b dzie on skr powany całkowit niezdolno ci pełnego

wyra enia tego, co widzi w zwykłym j zyku.

Postarajmy si wyobrazi sobie na chwil to, co nazwali my czwartym wymiarem w jednym

z poprzednich rozdziałów, łatwo jest nam my le o naszych znanych nam trzech wymiarach –

wyobra a sobie w my li długo , szeroko i wysoko jakiegokolwiek przedmiotu; wiemy

i ka dy z tych trzech wymiarów wyra a linia, tworz ca k t prosty z pozostałymi. Poj cie

czwartego wymiaru to przypuszczenie, e mo na nakre li czwart lini , która by równie

tworzyła k t prosty z ka d z trzech ju wymienionych linii.

Zwykły umysł człowieka ani rusz nie mo e uchwyci tego poj cia, jednak niektórym

ludziom, studiuj cym specjalnie ten przedmiot, udało si po pewnym czasie wyobrazi sobie

par prostych czterowymiarowych figur.

Mimo to adne słowa przez nich u yte, nie mog da wyobra enia o tych figurach umysłom

innych ludzi, i je li ktokolwiek z czytelników, nie maj cy uprzedniego przygotowania,

spróbuje sobie wyobrazi taki kształt, przekona si , i jest to dla niego całkiem niemo liwe.

Otó opisa jasno z pomoc naszych słów taki czterowymiarowy kształt oznacza nie co

innego, jak opisa dokładnie jaki prosty przedmiot sfery astralnej; a chc c opisa jakikolwiek

przedmiot, zdarzenie lub obraz Kroniki ze sfery mentalnej, stajemy wobec dalszej trudno ci

wyra enia pi tego wymiaru. Chyba wi c ka dy, nawet powierzchowny obserwator zrozumie

niemo liwo dokładnego opisania i wyja nienia tych Kronik, nale cych do sfery mentalnej.

Mówili my o Kronikach jako o pami ci Logosu, ale wła ciwie s one czym znacznie wi cej,

ani eli pami w zwykłym tego słowa znaczeniu. Cho daremna byłaby próba wyobra enia

sobie, jak wygl daj owe obrazy od Jego strony, to jednak wiemy, e w miar jak si

rozwijamy i wznosimy córaz wy ej, zbli amy si jednocze nie do tej prawdziwej pami ci –

musimy wi c widzie w sposób coraz bardziej zbli ony do Jego widzenia. Tote niezmiernie

ciekawe staje si do wiadczenie jasnowidza zwi zane z tymi Kronikami, gdy wzniesie si do

nast pnej sfery, sfery Ducha (buddhi), najwy szej do jakiej mo e si gn , nawet gdy jest

poza ciałem fizycznym, dopóki nie dotrze niemal do progu nadczłowiecze stwa, do poziomu

Arhata.

Tutaj nie ogranicza go ju ani czas, ani przestrze ; nie ma potrzeby, tak, jak w sferze

mentalnej, robi kolejno przegl du zdarze , gdy przeszło , tera niejszo i przyszło s

dla niego wszystkie na równi i jednocze nie s tera niejszo ci , cho dla nas brzmi to bez

sensu. Zaiste, cho sfera Ducha pomimo i tak wysoka –jest niesko czenie ni ej od pot nej

wiadomo ci Logosu, jednak ze wszystkiego, co widzimy i czego mo emy w niej

do wiadczy , jest jasne i w pełni oczywiste, e Kronika ta jest dla niego czym o wiele wi cej

ani eli to, co my nazywamy pami ci , albowiem wszystko, co si ma dzia w przyszło ci,

staje si teraz w Jego obliczu tak, jak to, co nazywamy zdarzeniem chwili obecnej. Dziwne,

background image

41

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

niepoj te i całkiem nie do wiary – oczywi cie, dla naszego ubogiego, rozumowania – a jednak

bezwzgl dnie prawdziwe i rzeczywiste.

Oczywi cie, na naszym stopniu rozwoju i wiedzy, nie mo emy zrozumie , jak mo e istnie

co tak zadziwiaj cego, a wszelka próba wytłumaczenia sobie tego zjawiska mo e nas tylko

pogr y w mgławic pustych słów, z których nie zaczerpniemy ani odrobiny wiedzy.

Niemniej przychodzi mi na my l pewien kierunek rozumowania, który mo e nam wskaza

drog , prowadz c do znalezienia takiego tłumaczenia; a wszystko, co zdoła nam cho by

odrobin dopomóc do zrozumienia, e to zdumiewaj ce zjawisko jest w ogóle mo liwe,

przyczyni si do rozszerzenia granic naszego umysłu.

Przypominam sobie, e czytałem kiedy przed trzydziestu laty mał ksi eczk o gwiazdach i

ziemi, w której autor usiłował wykaza , i jest rzecz naukowo mo liw , aby przeszło ,

tera niejszo i przyszło były dla my li Boga jednoczesno ci . Argumenty jego uderzyły

mnie wówczas jako wybitnie rozumne, spróbuj wi c stre ci je tutaj, gdy spodziewam si

e w zwi zku z rozwa anym przedmiotem przyczyni si nieco do jego zrozumienia.

Gdy widzimy jak kolwiek rzecz, czy to ksi k , któr w r ku trzymamy, czy te gwiazd

odległ o miliony mil, widzimy j dzi ki drganiom eteru, dzi ki tak zwanemu zwykle

promieniowi wietlnemu, który przychodzi od przedmiotu widzianego do siatkówki naszego

oka. Szybko tych drga jest tak wielka – około 300000 kilometrów na sekund – e gdy

patrzymy na jakikolwiek przedmiot w naszym wiecie, widzenie dokonuje si niemal

momentalnie. Gdy jednak przechodzimy do przestrzeni mi dzyplanetarnych, musimy ju bra

pod uwag t szybko , gdy pokonanie tych ogromnych przestrzeni zajmuje nieraz znaczny

okres czasu. Tak na przykład wiatło sło ca biegnie do nas osiem minut i pi tna cie sekund,

wobec czego, patrz c na tarcz słoneczn , widzimy j przy pomocy promienia wietlnego,

który opu cił j przed przeszło o miu minutami.

Wynika st d ciekawy wniosek. Promie wietlny, dzi ki któremu widzimy sło ce, mo e nam

oczywi cie powiedzie tylko to o stanie sło ca, co si działo w chwili, gdy z niego wybiegał, i

nie ma na niego najmniejszego wpływu nic z tego wszystkiego, co si potem stało na sło cu,

czyli e nigdy nie widzimy sło ca, jakim jest naprawd w danej chwili, ale jakim było osiem

minut temu. A wi c gdyby naraz zaszło co niezwykłego na sło cu – na przykład powstała

nowa plama słoneczna – astronom, który w tej samej chwili obserwowałby tarcze słoneczn

przez teleskop, nic by o tym nie wiedział, gdy promie słoneczny nios cy t nowin , nie

dotarłby do niego pr dzej, jak po o miu minutach.

Ró nice te s mniej jaskrawe, gdy mamy do czynienia z gwiazdami stałymi, których

odległo ci s bez porównania wi ksze. Gwiazda Polarna, na przykład, jest tak odległa, e

wiatło biegn ce ze wspomnian szybko ci potrzebuje ponad pi dziesi ciu lat, aby do nas

dotrze , a z tego wynika zadziwiaj cy, lecz nieunikniony wniosek, e widzimy Gwiazd

Polarn nie tam i nie tak , jaka jest, lecz tam i tak , jaka była lat temu pi dziesi t. A gdyby

jutro jaka katastrofa rozbiła Gwiazd Polarn na szcz tki, widzieliby my j nadal wiec c

spokojnie na niebie a do ko ca naszego ycia; dzieci nasze dorosłyby i doszłyby do wieku

dojrzałego, urodziłoby si nawet trzecie pokolenie, zanim do oczu ludzkich dobiegłaby wie

o katastrofie. A istniej inne gwiazdy tak odległe, i tysi ce lat upływa, zanim wiatło do nas

dochodzi, czyli wiadomo ci nasze o nich s spó nione o tysi ce lat. Pójd my o krok dalej.

Wyobra my sobie człowieka, znajduj cego si o 300000 kilometrów od ziemi, ale

posiadaj cego cudown zdolno widzenia z tej odległo ci wszystkiego, co si na ziemi

background image

42

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

dzieje, tak jakby sam był tutaj. Rzecz oczywista, człowiek ten b dzie widział z tej odległo ci

wszystko w sekund pó niej, ani eli si stanie w rzeczywisto ci, i zatem w chwili obecnej

b dzie widział to, co si siało przed sekund . Podwójmy odległo , a b dzie on widział o

dwie sekundy pó niej, i tak dalej; odsu my go na odległo sło ca (niech jednak nadal

zachowa te sam cudown zdolno widzenia) i niech spogl da ku nam, a zobaczy nie to, co

czynimy teraz, lecz to, co czynili my ponad osiem minut temu. Przesu my go na gwiazd

polarn , a zobaczy on wypadki, które si rozegrały na ziemi pi dziesi t lat temu; zobaczy on

zabawy dziecinne tych, którzy w tej e chwili s w rzeczywisto ci lud mi w dojrzałym wieku.

Jakkolwiek zadziwiaj co to brzmi, jest to dosłown i zgodn z nauk prawd , i nie mo na

niczemu w tym zaprzeczy .

W omawianej ksi eczce wywnioskowano nast pnie całkiem logicznie, e Bóg, b d c

wszechpot nym, musi posiada t cudown zdolno widzenia, któr przyj li my jako fakt

dla naszego obserwatora; nast pnie stwierdzono, e skoro jest wszechobecny, to jest obecny

w ka dym z, podanych miejsc i w ka dym miejscu po rednim, i to nie kolejno, lecz

równocze nie Z tych przesłanek wynika nieodparty wniosek, e wszystko, co si

kiedykolwiek od samego pocz tku wiata zdarzyło, musi si rozgrywa przed okiem Boga w

tej samej chwili – i to nie jako samo wspomnienie o tym, co było, lecz jako aktualne

zdarzenie, rozgrywaj ce si na jego oczach.

Całe to rozumowanie ma charakter wybitnie materialistyczny i nale y do płaszczyzny wiedzy

czysto fizycznej, tote mo emy by pewni, e nie w ten sposób działa pami Logosu;

niemniej wywód ten jest nader pomysłowy i logicznie całkiem bez zarzutu oraz. jak to

poprzednio zaznaczyłem, nie jest dla nas bez znaczenia, gdy daje nam mo liwo

dostrze enia wielu mo liwo ci, których inaczej nie zauwa yliby my.

Mo na jednak zapyta , w jaki w ogóle sposób mo na na zawołanie odszuka jaki

poszczególny obraz w ród tej oszałamiaj cej, spl tanej mnogo ci obrazów Kroniki

przeszło ci? W istocie rzeczy jasnowidz niewyszkolony, zazwyczaj nie potrafi tego uczyni

bez jakiego przedmiotu, który by go wprowadził w styczno z poszukiwanym obrazem.

Psychometria jest doskonałym tego przykładem, a jest bardzo prawdopodobne, e nasza

zwykła pami jest w rzeczywisto ci tylko inn postaci tego samego. Zdaje si istnie jakby

jaki rodzaj przyci gania lub pokrewie stwa magnetycznego, pomi dzy ka d cz stk materii

i Kronik , która zawiera jej dzieje. Pokrewie stwo to pozwala jej stawa si jakby

przewodnikiem, ł cz cym Kronik ze zdolno ciami tego, który potrafi j odczyta .

Przyniosłem raz na przykład drobny odłamek kamienia ze Stonehenge, nie wi kszy od główki

szpilki, wło yłem go do koperty i wr czyłem pewnemu osobnikowi o zdolno ciach

psychometrycznych, który nie miał poj cia o tym, co jest wewn trz. Zacz ł on zaraz

opisywa te wspaniałe ruiny i zdziczał , tchn c pustk okolic , po czym przeszedł do

ywego opisu sceny, najwidoczniej z dawnych dziejów Stonehenge, dowodz c tym samym,

e ten niesko czenie drobny okruch wystarczył, aby go wprowadzi w styczno z Kronik

miejsca, z którego pochodził. Zdarzenia, które prze ywamy w ci gu ycia, działaj , jak si

zdaje w taki sam sposób na komórki naszego mózgu, jak przeszło Stonehenge na cz steczki

kamienia; stwarzaj zwi zek z tymi komórkami, a umysł nasz mo e wej z ich pomoc , w

styczno , z t cz stk Kroniki, jak te zdarzenia stanowi ; dzi ki temu “pami tamy” to, co

widzieli my.

background image

43

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Nawet wyrobiony jasnowidz potrzebuje jakiego oparcia, które by mu pozwoliło odnale w

Kronice obraz zdarzenia, o którym nic nie wie z góry. Je li na przykład zechce on zobaczy

wyl dowanie Juliusza Cezara na wybrze u Anglii, to ma do wyboru kilka dróg do

odpowiedniej cz ci Kroniki. Je li miał kiedy sposobno zwiedzenia miejsca, gdzie si to

stało, to chyba najpro ciej post pi, je li wywoła w umy le obraz tego miejsca i cofnie si

nast pnie w jego przeszło , a w ko cu natrafi na obraz poszukiwanej epoki. Je li za nie

widział nigdy tego miejsca, to mo e lecie w czasie w przeszło a do roku tego zdarzenia, a

nast pnie poszukiwa na kanale La Manche flotylli rzymskich galer; mo e te przeszukiwa

Kroniki ycia rzymskiego z tej epoki, przy czym nie b dzie miał adnej trudno ci w

zidentyfikowaniu tak wybitnej postaci jak Cezar, lub te odszukawszy go w okresie wojen

gallickich, mo e pój za jego ladem a do chwili, gdy postawi stop na ziemi brytyjskiej.

Wiele osób zapytuje o wygl d tych Kronik – czy pojawiaj si blisko przed oczyma, czy te

daleko, czy postaci s w nich du e, czy te małe, czy obrazy nast puj po sobie kolejno jeden

za drugim, jak w filmie, czy te przechodz jeden w drugi, jak zanikaj ce obrazy, itd. Na to

mo na odpowiedzie jedynie tyle, e wygl d ich jest rozmaity i w pewnej mierze zale y od

warunków, w jakich si je ogl da. Na planie astralnym bywa to najcz ciej oddzielny obraz,

cho postacie widziane mog si czasem porusza ; w tym wypadku zamiast jednego

mentalnego zdj cia ma miejsce dłu sze i bardziej doskonałe odzwierciedlenie zdarzenia.

W sferze mentalnej przedstawiaj si obrazy Kroniki w dwu zasadniczo ró nych postaciach.

Je li obserwator nie my li o nich w sposób umy lny, to obrazy Kroniki tworz tło dla

wszystkiego, co si dzieje, podobnie jak odbicie w zwierciadle mo e stanowi tło dla ycia

osób b d cych w pokoju. Nale y wci o tym pami ta , e w danych warunkach obrazy

Kroniki s istotnie tylko odbiciem nieustaj cej działalno ci wielkiej wiadomo ci na

wy szych planach, i e maj w du ym stopniu wygl d nieprzerwanego nast pstwa obrazów

kinowych. Nie przechodz one jeden w drugi, jak przy widokach zanikaj cych, nie s te

seri zwykłych obrazów, id cych jeden za drugim; działanie odzwierciedlonych osób toczy

si stale naprzód, podobnie jak gdyby si widziało aktorów na odległej scenie.

Gdy jednak wprawny obserwator skoncentruje swoj uwag na jakiej scenie, lub zapragnie j

wywoła , dokonuje si od razu niezwykła zmiana, gdy dzieje si to w sferze my li, a my le

o czym oznacza to samo, co mie to natychmiast przed sob . Je li kto na przykład,

zapragnie zobaczy obraz zdarzenia, o którym mówili my poprzednio – l dowanie Juliusza

Cezara – to znajdzie si natychmiast nie przed obrazem, lecz na brzegu, w ród legionistów, a

całe zdarzenie b dzie si rozgrywa dookoła niego, przy tym b dzie je widział pod ka dym

wzgl dem równie dokładnie, jak gdyby stał tam we własnym ciele owego jesiennego poranku

55 roku przed Chrystusem. Wobec tego, e wszystko co zobaczy, jest tylko odbiciem,

uczestnicy zdarzenia b d oczywi cie zupełnie nie wiadomi jego obecno ci; nie mo e te nic

zmieni w ich działaniu i to nawet w najmniejszym stopniu. Mo e jedynie zmienia pr dko ,

z jak si b dzie rozwijał przed nim cały dramat, mo e sprawi na przykład, e zdarzenia

całego roku powtórz si przed jego wzrokiem w ci gu zaledwie godziny, mo e te w

dowolnej chwili zatrzyma ruch całkowicie, i jak przy obrazie zatrzyma si dowolnie długo

przy wybranej scenie.

W istocie rzeczy obserwuje on nie tylko to, co by widział, gdyby tam był w owym czasie

fizycznym, lecz o wiele wi cej. Słyszy i rozumie wszystko, co mówi ludzie, i jest wiadomy

wszystkich ich my li i pobudek; a jedn z najbardziej interesuj cych spo ród wielu

mo liwo ci, jakie otwieraj si przed ka dym, kto si nauczy czyta Kronik , jest studiowanie

background image

44

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

my li dawno minionych wieków – my li człowieka jaskiniowego i my li mieszka ców osady

na palach, tak samo, jak my li władców pot nych cywilizacji Atlantydy, Egiptu lub Chaldei.

Łatwo poj , jak ogromne mo liwo ci otwieraj si przed ka dym, kto w pełni posiada te

władze. Rozpo ciera si przed nim pole bada historycznych w najwy szym stopniu

ciekawych. Mo e nie tylko widzie swobodnie cał historie, jak znamy, poprawiaj c w

miar swoich bada wiele bł dów i fałszywych wyobra e , jakie si wkradły do

opublikowanych prac; mo e on równie , je li zechce, przejrze całe dzieje wiata od samego

pocz tku i obserwowa powolny rozwój intelektu człowieka, zst pienie Władców Ognia i

wzrost pot nych, zało onych przez Nich cywilizacji.

Badania jego nie musz si ogranicza do rozwoju samej ludzko ci; oto znajduj si przed

nim, jak w muzeum, wszystkie osobliwe kształty zwierz ce i ro linne, jakie istniały, gdy

wiat był młody; mo e ledzi wszystkie zadziwiaj ce przemiany geologiczne, jakie si

dokonały; obserwowa przebieg wielkich kataklizmów, które raz za razem zmieniały

całkowicie oblicze ziemi.

W jednym szczególnym wypadku mo e si nawet badacz Kroniki jeszcze ci lej zbli y do

przeszło ci. Je li mianowicie w toku swoich bada odkryje scen , w której sam uczestniczył

podczas jednego ze swoich dawniejszych wciele , mo e si zachowa w dwojaki sposób:

mo e albo patrze na ni , jak zwykły widz (cho zawsze, przypomnijmy to, jak widz o

doskonałej uwadze i współczuciu), albo te uto sami si raz jeszcze ze swoj dawno zmarł

osobowo ci , rzuci si z powrotem na chwile w owo dawno minione ycie, do wiadczy w

pełni na nowo my li i uczu , rado ci i cierpie przedhistorycznej przeszło ci. Nie mo na

sobie wyobrazi bardziej szalonej i porywaj cej przygody, jak ta, której mo na dozna na tej

drodze; jednak w adnej z nich nie wolno zatraci wiadomo ci własnej indywidualno ci,

trzeba zawsze zachowa tyle siły, aby móc w dowolnej chwili powróci do swojej obecnej

osobowo ci.

Cz sto pada pytanie, w jaki sposób mo e badacz ustali cisł dat jakiego wydarzenia z

dalekiej przeszło ci, które wydobywa z Kroniki. Cho co prawda ustalenie cisłej daty jest

nieraz rzecz nudn i wymaga du o czasu, przecie najcz ciej nie przekracza zupełnie granic

mo liwo ci. Je li mamy do czynienia z epok greck lub rzymsk , to zazwyczaj najprostsz

metod jest spojrze w umysł najbardziej wykształconej osoby, bior cej udział w wydarzeniu,

i stwierdzi , jaka to jest data dla tej osoby; mo e te badacz obserwowa t osob w chwili

pisania listu lub jakiegokolwiek dokumentu i uwa a , jak dat napisze. A gdy si ju

zdob dzie w ten sposób dat rzymsk lub greck , to sprowadzenie jej do naszego sposobu

liczenia czasu jest wył cznie spraw prostego rachunku.

Inny sposób cz sto u ywany polega na tym, e od badanej sceny nale y si zwróci do jakiej

innej współczesnej jej sceny, w którym wielkim i dobrze znanym mie cie, takim, jak na

przykład Rzym, i stwierdzi , który monarcha wtedy rz dził, lub jacy byli w danym roku

konsule; skoro si ju posiada tak wiadomo , wystarczy zajrze do dobrego podr cznika

historii, aby znale szukan dat . Niejednokrotnie mo na te odkry wła ciw dat , je li si

zbada jakie publiczne ogłoszenie lub inny urz dowy dokument; naprawd wi c nie trudno

pokona te trudno w obr bie omawianej epoki. Sprawa nie jest ju bynajmniej tak prosta,

gdy mamy do czynienia z epokami o wiek wcze niejszymi – z wydarzeniami ycia

wczesnego Egiptu, Chaldei lub Chin albo, id c jeszcze dalej wstecz, Atlantydy lub której z

jej kolonii. I w tym wprawdzie wypadku mo na jeszcze wydoby dat z umysłu

jakiegokolwiek ówczesnego wykształconego człowieka, nie ma ju jednak sposobu

background image

45

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

powi zania jej z naszym sposobem liczenia czasu, gdy człowiek ów liczy albo według epok,

o których nam nic nie wiadomo, albo panowania królów, których dzieje dawno pochłon ła

noc czasu.

Niemniej nie wyczerpuj si na tym nasze metody. Nale y przypomnie , e badacz mo e

przegl da otwarte przed nim Kroniki z dowolna pr dko ci – z pr dko ci , na przykład,

jednego roku w ci gu sekundy lub, je li zechce, jeszcze pr dzej. Nadto istnieje kilka

wydarze pradawnych dziejów, których daty ustalono ju dokładnie, jak na przykład

zatopienie Posejdonii w roku 9.564 przed Chrystusem. Jasne, jest zatem, e je li na podstawie

ogólnego wygl du rodowiska wykryje si , i prawdopodobnie dany obraz znajduje si w

stosunku do jednego z tych zdarze w takim odst pie czasu, który daje si wyliczy , to mo na

to sprawdzi przez prosty zabieg, jakim jest szybkie przebiegniecie poprzez Kronik , i

nast pnie przez dokładne wyliczenie lat, które dziel te dwa wypadki od siebie.

Mimo to, gdy lata te id w tysi ce, jak to si czasem mo e zdarzy , metoda ta mo e si

okaza w najwy szym stopniu uci liwa. W takim wypadku uciekamy si do metod

astronomicznych. W wyniku ruchu, zwanego zwykle precesj punktów równonocnych, cho

o wiele ci lej mo na go okre li jako wtórny ruch rotacyjny ziemi, zmienia si stale, cho

bardzo powoli, k t pomi dzy równikiem i ekliptyk . Wskutek tego okazuje si , e po długich

okresach czasu o ziemi nie b dzie ju skierowana ku temu samemu punktowi pozornego

sklepienia niebios, inaczej mówi c nie b dzie to nasza Gwiazda Polarna, jak to jest obecnie,

w Malej Nied wiedzicy, lecz jakie inne ciało niebieskie; z poło enia gwiazdy biegunowej,

które łatwo mo na ustali przez starann obserwacje nieba w nocy na badanym obrazie

dziejowym; da si obliczy przybli ona dat bez wi kszych trudno ci.

Przy ustalaniu daty wydarze , które dokonały si milion lat temu w epoce wcze niejszych ras,

u ywa si cz sto jako jednostki czasu okresu tego wtórnego ruchu obrotowego Ziemi, czyli

okresu precesji punktów równonocnych. cho zazwyczaj w takich wypadkach nie potrzeba

bezwzgl dnej dokładno ci, gdy w praktyce, je li chodzi o tak odległe epoki, wystarczaj

najzupełniej liczby zaokr glone.

Nie nale y jednak s dzi , e ktokolwiek potrafi odczytywa dokładnie Kroniki czy to

własnych czy cudzych y , je li nie posiada uprzedniego starannego przeszkolenia. Cho

mo na przypadkowo od czasu do czasu widzie odbitki Kroniki na planie astralnym, to

jednak, zanim si posi dzie zdolno czytania wolnego od pomyłek, konieczna jest, jak to ju

nadmieniłem, umiej tno u ywania jasnowidzenia mentalnego. Istotnie bowiem, aby

zmniejszy mo liwo pomyłki, badacz powinien rozporz dza nim całkowicie, b d c

równocze nie w pełni zwykłej wiadomo ci fizycznej; zdobycie za tej zdolno ci wymaga

wielu lat nieustannej pracy i twardej samodyscypliny.

Wielu ludzi, jak si zdaje, oczekuje, e zaraz po podpisaniu zgłoszenia na członka

Towarzystwa Teozoficznego lub po zostaniu nim, przypomn sobie natychmiast co najmniej

trzy lub cztery ostatnie swoje ycia; niektórzy nawet istotnie zaczynaj sobie zaraz wyobra a

swoje wspomnienia i oznajmiaj , e w swojej ostatniej inkarnacji byli Mari Stuart, Kleopatr

lub Juliuszem Cezarem! Naturalnie, o miesza si tylko ka dy, kto rozgłasza tak nierozs dne i

dziwaczne twierdzenia; niestety jednak o mieszanie to przenosi si łatwo, chocia

niesłusznie, na samo Towarzystwo, do którego te osoby nale , tote ka dy, kogo nurtuje

przekonanie, e był kiedy Homerem lub Szekspirem, dobrze uczyni, je li najpierw zbierze na

background image

46

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

fizycznym planie wiadectwa zgodne ze zdrowym rozs dkiem, a po tym dopiero ogłosi t

nowin wiatu.

Prawd jest, e niektórzy ludzie maj we nie przebłyski wspomnie ró nych scen z dawnych

istnie , jednak przebłyski te s ułamkowe i nie daj si z sob powi za . Ja sam

do wiadczyłem tego w swojej młodo ci. W ród moich snów powtarzał si stale obraz domu z

portykiem, z którego wida było przepi kn zatok , a w pobli u domu znajdowało si

wzgórze, na którego szczycie wznosił si pi kny budynek. Znałem ten dom doskonale i byłem

tak dobrze obeznany z rozkładem jego pokojów i z widokiem spod jego bramy, jak gdyby to

był mój dom z obecnego ycia. W owym czasie nie wiedziałem jeszcze nic o reinkarnacji,

tote wydawało mi si to zwykłym, cho zadziwiaj cym, zbiegiem okoliczno ci, e ten sam

sen powtarzał si tak cz sto; i dopiero, gdy w jaki czas po moim wst pieniu do

Towarzystwa, kto , kto to potrafił, pokazał mi kilka obrazów z mojej ostatniej inkarnacji,

poznałem, e ten uparty sen, cz ciowo był rzeczywi cie objawem pami ci, i e dom, który

znałem tak dobrze, był domem, w którym si urodziłem przed przeszło dwoma tysi cami lat.

Cho zdarzaj si przypadki, e niektóre dobrze zapami tane sceny przechodz w ten sposób

z jednego do drugiego ycia, jednak trzeba koniecznie mie , powa nie rozwini te zdolno ci

okultystyczne, aby nakre li w sposób cisły linie inkarnacji własnych lub te innego

człowieka. Stanie si to oczywiste, je li przypomnimy sobie, jakie warunki s potrzebne do

spełnienia takiego zadania.

Aby móc obserwowa kogo od obecnej inkarnacji ku poprzedniej, potrzeba przede

wszystkim przeprowadzi linie jego ycia wstecz a do chwili jego urodzenia si , a nast pnie

prze ledzi w porz dku odwrotnym stadia, przez które Ego zst powało, aby si inkarnowa .

Doprowadzi nas to oczywi cie do warunków ycia Ego w wy szych dziedzinach sfery

mentalnej; z tego za wida , e dla wykonania tego zadania badacz musi umie u ywa

zmysłów, odpowiadaj cych tym tak wysokim dziedzinom, i to nie trac c zwykłej

wiadomo ci w ciele fizycznym lub inaczej mówi c, wiadomo jego musi si skupi na

reinkarnuj cym si Ego, a nie na ni szej osobowo ci. Je li si w ten sposób obudzi pami

swojego Ego, to reinkarnacje jego stan otworem, jak rozwarta ksi ga i stanie si ono zdolne,

je li tego zechce, zbada warunki innego Ego na tym samym poziomie oraz pój za nim z

powrotem w dół poprzez jego ycie w sferze mentalnej (ni szej) i astralnej, (przez które

przeszło ono po ostatniej mierci ciała fizycznego) a dojdzie w ko cu do ostatniej mierci

fizycznej tego Ego, a poprzez ni do poprzedniego ycia.

Tylko na tej drodze mo na odtworzy cały ła cuch y z całkowit pewno ci ; tote mo emy

z miejsca postawi poza nawiasem jako wiadomych lub nie wiadomych oszustów tych

wszystkich, którzy ogłaszaj , e za tyle a tyle szylingów mog opisa czyjekolwiek przeszłe

inkarnacje. Zbyteczne jest dodawa , e prawdziwy okultysta ani si nie ogłasza, ani te nie

przyjmuje w adnym wypadku pieni dzy za pokazy swoich zdolno ci.

Oczywi cie, ucze okultyzmu, który pragnie posi

zdolno badania ła cucha inkarnacji,

mo e si tego nauczy tylko od do wiadczonego nauczyciela. Trafiaj si ludzie, którzy

twierdz uparcie, e wystarczy, aby człowiek był dobry, pełen oddania i braterski, a

natychmiast spłynie na niego cała m dro wieków; wystarcza odrobina zdrowego rozs dku,

aby przekona si o niedorzeczno ci takiego stanowiska. Chocia by dziecko było nie

wiedzie jak dobre, je li chce umie tabliczk mno enia, musi si zabra do pracy i uczy si

background image

47

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

tej tabliczki; tak samo jest ze zdolno ciami u ywania sił Ducha. Niew tpliwie zdolno ci te

same si pojawi w miar rozwoju człowieka, lecz u ywania ich w sposób niezawodny i

po yteczny mo na si nauczy tylko przez tward prac i wytrwały wysiłek.

Pomy lmy dla przykładu o tych, którzy podczas snu pragn pomaga drugim w sferze

astralnej; jest oczywiste, e im wi cej posiadaj oni wiedzy tutaj w sferze fizycznej, tym

wi ksz maj warto ich usługi w sferze wy szej. Tak na przykład oka e si u yteczna

znajomo je yków obcych, bo cho na planie mentalnym mog si ludzie porozumiewa ze

sob bezpo rednio przez przenoszenie my li, bez wzgl du na ró nic ich j zyków, jest to

niemo liwe na planie astralnym, i aby my l była zrozumiała, musi si j sformułowa

dokładnie w słowach. Je li zatem chcecie pomóc komu na tym planie, musicie mie wspólny

z nim j zyk, aby si z nim porozumie , a w konsekwencji im wi cej znacie j zyków, tym

szerzej mo ecie pomaga . Doprawdy nie ma wiedzy, której by nie mógł okultysta w jaki

sposób u ytkowa w swojej pracy.

Dobrze zrobi ka dy ucze , je li b dzie stale pami tał, e okultyzm jest apoteoz zdrowego

rozs dku, i e niekoniecznie ka da wizja, jaka si mu pojawi, jest obrazem z Kroniki Akashy,

a ka de do wiadczenie objawieniem z góry. O wiele lepiej pomyli si z powodu zdrowego

sceptycyzmu, ani eli z powodu łatwowierno ci; godn uznania jest zasada, e nie nale y

nigdy goni za tłumaczeniem okultystycznym tam, gdzie si nasuwa proste a oczywiste

wyja nienie fizyczne. Obowi zkiem naszym jest zawsze strzec swojej równowagi i nigdy nie

traci kontroli nad samym sob , a na wszystko, co si nam przydarzy, patrze z punktu

widzenia zdrowego rozs dku; b dziemy wtedy lepszymi teozofami, m drzejszymi

okultystami i o wiele po yteczniejszymi słu ebnikami Ludzko ci, ani eli byli my

kiedykolwiek dot d.

Jak zwykle znajdziemy i tym razem przykłady wszystkich stopni uzdolnienia do wgl dania w

pami natury, poczynaj c od jasnowidza wyrobionego, który potrafi czyta w Kronice

według swojej woli, a , do osób, którym zdarzaj si ogólnikowe przebłyski jasnowidzenia,

albo które miały mo e tylko jedno takie widzenie. Jednak nawet człowiek, który cz ciowo i

przypadkowo posiada t zdolno , uwa a j za gł boko interesuj c . Zarówno psychometra,

dla którego przedmiot fizyczny zwi zany z przeszło ci jest niezb dny, aby wszystko, co si z

nim ł czy, obudzi z powrotem do ycia, jak i ten, który si wpatruje w kryształ i potrafi od

czasu do czasu skierowa swój nie całkiem pewny teleskop astralny na jak dawno miniona

scen historyczn , mo e, korzystaj c ze swoich uzdolnie , dozna bardzo wiele rado ci,

nawet wówczas, gdy nie zawsze potrafi zrozumie dokładnie, w jaki sposób odbywa si jego

widzenie, gdy nie zawsze i nie całkiem potrafi je skontrolowa .

Przy ni szych przejawach tych uzdolnie , mo emy stwierdzi w wielu wypadkach, e

działaj one nie wiadomie. Wielu z tych, co wpatruj si w kryształ, widzi sceny z

przeszło ci, lecz nie potrafi odró ni ich od wizji tera niejszo ci; równie nie jedna osoba, o

nieokre lonym wyra nie “psychi mie” obserwuje, jak wyłaniaj si przed jej oczami coraz to

nowe obrazy, cho sama nie zdaje sobie sprawy, e “psychometryzuje” ró ne przedmioty w

chwili, gdy spotyka si z nimi lub zbli a si do nich przypadkowo.

Interesuj c odmian tego rodzaju “psychizmu” przedstawia człowiek, który potrafi

“psychometryzowa ” tylko ludzi, a nie martwe przedmioty, jak si to zwykle zdarza.

Najcz ciej zdolno ta objawia si ułamkowo, tak i taki “psychik”, zetkn wszy si z obc

sobie osob , widzi cz sto w nagłym błysku wa niejsze sceny z dawniejszego jej ycia,

background image

48

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

podczas gdy w innych podobnych wypadkach nie doznaje adnych szczególnych wra e .

Rzadziej spotykamy ludzi, którzy miewaj szczegółowe wizje z ubiegłego ycia dowolnie

spotkanej osoby. Bodaj e jednym z najlepszych przykładów tej grupy był pisarz niemiecki

Zschokke, który w swojej autobiografii opisuje te niezwykł zdolno i sposób, w jaki j w

sobie odkrył. Pisze on:

“Gdy spotykam po raz pierwszy całkowicie obc osob i gdy przysłuchuj si toczonej przez

ni rozmowie, zdarza si , e całe jej minione ycie a do ostatniej chwili staje mi nagle przed

oczyma z drobnymi nic nie znacz cymi szczegółami; ukazuje si ono, jak sen, cho całkiem

wyra nie i zupełnie bez udziału mojej woli, a trwa to zaledwie par minut.

Przez długi czas skłonny byłem uwa a te zmieniaj ce si wizje za zwykł gr wyobra ni – a

to tym bardziej, e w tych marzeniach-wizjach pojawiały mi si poruszaj ce si osoby,

wn trza pokojów, meble i inne szczegóły. A pewnego razu, artuj c, opowiedziałem mojej

rodzinie poufn historie pewnej szwaczki, która dopiero co wyszła z pokoju, a której nie

widziałem nigdy przedtem. Tymczasem słuchacze moi byli wysoce zdziwieni, miali si i nie

chcieli w aden sposób uwierzy , e nic nie wiedziałem o dawniejszym jej yciu, gdy

wszystko co powiedziałem było prawd .

I ja sam byłem zdziwiony, e moje marzenia-wizje zgadzały si z rzeczywisto ci . Odt d

zwracałem baczniejsz na to uwag , i ilekro nadarzyła si sposobno , opowiadałem

osobom, których ycie przesun ło si przede mn , tre moich wizji, aby otrzyma od nich

zaprzeczenie lub potwierdzenie ich prawdziwo ci. W ka dym jednak wypadku nast powało

potwierdzenie i to nie bez zdumienia osób zainteresowanych.

Pewnego dnia szedłem w towarzystwie dwóch młodych, dot d yj cych le niczych do

miasteczka Waldshut. Był ju wieczór i zm czeni drog wst pili my do ober y zwanej

“Winna latoro l”. Spo ywali my wieczerz w licznym towarzystwie przy wspólnym stole,

gdy wtem niektórzy z obecnych zacz li sobie stroi arty z charakteru i naiwno ci

Szwajcarów i powodu ich wiary w mesmeryzm, system fizjognomiki Lavatera i tym podobne

rzeczy. Jeden z moich towarzyszy, który tymi kpinami czuł si dotkni ty w swojej dumie

narodowej, prosił mnie, abym im co odpowiedział, zwłaszcza jednemu młodzie cowi o

wyniosłym zachowaniu, który siedział naprzeciw mnie i zupełnie si nie kr pował w swoich

dotkliwych arcikach. Tak si zło yło, e wła nie przed chwil przesun ły si w mym umy le

zdarzenia z ycia tego młodzie ca. Zwróciłem si wi c do niego z zapytaniem, czy zechce

odpowiedzie mi szczerze i zgodnie z prawd , je libym mu opowiedział najtajniejsze chwile z

jego ycia, cho znam go równie mało, jak on mnie. To chyba wykraczałoby znacznie poza

granice fizjognomiki Lavatera. Przyrzekł mi, e przyzna si otwarcie, je li mu powiem

prawd . Opowiedziałem mu wtedy zdarzenia, które mi ukazała moja wizja, i cały stół

zapoznał si z histori ycia młodego kupca, z jego latami szkolnymi, z jego drobnymi

grzeszkami, a w ko cu z małym szelmostwem, jakiego si dopu cił w kasie swojego

chlebodawcy. Opisałem przy tym niezamieszkany pokój o białych cianach, gdzie na prawo

od brunatnych drzwi stała na stole mała czarna kasetka, itd. Wstrz ni ty tym młodzieniec

potwierdził prawdziwo ka dego szczegółu – nie pomijaj c nawet ostatniego, czego si nie

spodziewałem”.

Opowiedziawszy te zdarzenia zastanawia si poczciwy Zschokke spokojnie, dlaczego by

mimo wszystko ta zadziwiaj ca zdolno , któr tak cz sto objawiał, nie miała by naprawd i

to za ka dym razem wynikiem prostego przypadku!

background image

49

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

W literaturze okultystycznej znajduje si stosunkowo mało wiadomo ci o osobach,

posiadaj cych dar widzenia przeszło ci, i mo na by przypuszcza , e uzdolnienie to jest

rzadsze ani eli widzenie przyszło ci. Przypuszczani jednak, e tylko rzadziej si je dostrzega.

Jak wspomniałem poprzednio, łatwo si mo e zdarzy , e kto widz c obraz przeszło ci, nie

zdaje sobie sprawy z istoty faktu, chyba e jest w nim co szczególnego, co zwraca uwag ,

jak na przykład posta w zbroi lub staro ytnym stroju. Równie nie zawsze mo na w por

rozpozna , co jest widzeniem przyszło ci; jednak spełnienie si widzenia przypomina je

natychmiast, uwydatniaj c jego charakter, tak i trudno je przeoczy . Wobec tego jest

prawdopodobne, e okoliczno ci widzenia odbitek astralnych z Kroniki Akashy s znacznie

powszedniejsze, ani eli mo na przypuszcza na podstawie publikowanych sprawozda .

Rozdział VIII

Jasnowidzenie w czasie (przyszło )

Je li nawet potrafimy sobie wyobrazi , chocia w mglisty sposób, e dla człowieka o

dostatecznie rozwini tej wiadomo ci, cała przeszło mo e by obecna w tej chwili, to

spotykamy si z o wiele wi ksza trudno ci , gdy próbujemy zrozumie , w jaki sposób ta

wiadomo mo e obj równie przyszło . Gdyby my mogli wierzy w mahometa sk

nauk “kismet” lub w kalwi sk teori przeznaczenia, łatwo byłoby nam to poj ; je li jednak

wiemy, e obie one s groteskowym zniekształceniem prawdy, musimy poszuka hipotezy

bardziej godnej przyj cia.

Spotyka si jeszcze ludzi, którzy przecz mo liwo ci przewidywania przyszło ci, lecz ich

zaprzeczenia dowodz jedynie nieznajomo ci dowodów z tej dziedziny. Wielka ilo

sprawdzonych przypadków nie pozwala w tpi o samej mo liwo ci przewidywania, wiele z

nich jednak posiada taki charakter, e zgoła nie łatwo jest znale rozumne ich

wytłumaczenie. Jasne jest, e Ego posiada pewn zdolno przewidywania przyszło ci i

gdyby przewidziane wypadki posiadały zawsze wi ksze znaczenie, mo na by przyj , e w

danym szczególnym przypadku wyj tkowo silny bodziec uzdolnił Ego do odbicia w ni szej

osobowo ci silnego i wyra nego wra enia ujrzanej rzeczy. Niew tpliwie słuszne jest takie

tłumaczenie w tych przypadkach, w których przewidziano mier lub ci kie nieszcz cie,

lecz zanotowano równie wiele przypadków, do których to tłumaczenie zdaje si nie odnosi ,

gdy przewidziane w nich zdarzenia nale do niezwykle pospolitych i błahych.

Znana szkocka historia o “podwójnym wzroku” wyja nia, co mam na my li. Pewnego

człowieka, który nie wierzył w okultyzm, przestrzegł góral jasnowidz o bliskiej mierci

s siada. Przepowiednia obfitowała w wiele szczegółów, gdy zawierała dokładny opis

pogrzebu, a nawet nazwiska czterech osób, maj cych nie trumn , i innych obecnych na

pogrzebie. Człowiek ów wysłuchawszy przepowiedni wy miał j , a niedługo potem nawet

zapomniał o niej. Jednak mier s siada w zapowiedzianym czasie przypominała mu j ,

postanowił wiec postara si , aby przynajmniej cz

przepowiedni okazała si fałszywa;

mianowicie zdecydował, e sam b dzie jedn z osób nios cych trumn . Powiodło mu si

uło y wszystko zgodnie ze swoim zamiarem, jednak w chwili, gdy pogrzeb miał ruszy ,

odwołano go w jakiej błahej sprawie na par minut. Kiedy wrócił po piesznie, spostrzegł ze

zdumieniem, e pogrzeb ruszył bez niego, i e przepowiednia spełniła si dokładnie,

albowiem trumn niosły cztery osoby wskazane przez przepowiednie.

background image

50

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Mamy tu do czynienia z prawdziw drobnostk , która nie mogła mie znaczenia dla nikogo, a

która została przewidziana dokładnie wiele miesi cy naprzód; i cho wspomniany człowiek

uczynił zdecydowany wysiłek, aby zmieni przepowiedziany bieg rzeczy, nie udało mu si to.

Niew tpliwie wygl da to na przeznaczenie, i to si gaj ce a do najdrobniejszych szczegółów,

i tylko przez spojrzenie na spraw z wy szych planów mo emy si uchroni przed t teori .

Naturalnie, jak wspomniałem ju omawiaj c inn cze zagadnienia, pełne wyja nienie

wymyka si nam dot d z r ki i niew tpliwie jest to nieuniknione, póki nasza wiedza nie stanie

si bez porównania wi ksza, ni jest dzisiaj; na razie mo emy si jedynie spodziewa

wytkni cia drogi, na której mo na b dzie znale wyja nienie.

Nie ulega najmniejszej w tpliwo ci, e to wszystko co si dzieje w tera niejszo ci jest

skutkiem przyczyn, wprowadzonych w działanie dawniej, e zatem to, co si ma sta w

przyszło ci, b dzie skutkiem przyczyn działaj cych obecnie. Nawet tu na dole (w sferze

fizycznej) potrafimy z góry obliczy , e je eli si dokona jakiego czynu, musz nast pi

okre lone skutki, cho obliczenia nasze mog łatwo ulec zmianie wskutek pojawienia si

czynników, których nie byli my w stanie przewidzie . Je li jednak wzniesiemy nasz

wiadomo do poziomu sfery mentalnej, mo emy widzie skutki naszych działa w o wiele

szerszym zakresie. Mo emy na przykład okre li skutki przypadkowego słowa i to nie tylko

bezpo rednio w stosunku do osoby, do której było skierowane, lecz i po rednio w stosunku do

innych osób, gdy skutki te rozchodz si w coraz szerszych kr gach, zdaj cych si ogarnia

cały kraj; jedno spojrzenie na taki obraz jest skuteczniejsze, ni najwi ksza ilo nauk

moralnych, mówi cych nam o konieczno ci, jak najwi kszej przezorno ci w my lach,

słowach i uczynkach. Ze sfery mentalnej mo emy widzie w pełni nie tylko skutki ka dego

czynu, lecz równie dojrze , gdzie i w jaki sposób skutki innych czynów b d si z nimi

spotyka i układa w wypadkow , cho pozornie czyny te nie maj z sob nic wspólnego.

Istotnie, rzec mo na, jasno wida skutki wszystkich przyczyn, działaj cych w danej chwili, e

przed wzrokiem naszym le y odkryta przyszło , taka, jak by powinna, gdyby si pó niej nie

pojawiły zupełnie nowe przyczyny.

A nowe przyczyny, oczywi cie, powstaj , gdy wola ludzka jest wolna; jednak w przypadku

ludzi przeci tnych mo na przewidzie z góry ze znaczn dokładno ci , jaki zrobi u ytek ze

swojej wolno ci. Przeci tny człowiek ma tak mało prawdziwej woli, e w wysokim stopniu

jest wytworem okoliczno ci; post powanie jego z poprzednich y wyznacza mu miejsce w

okre lonym otoczeniu, a wpływ tego otoczenia na losy jego ycia jest do tego stopnia

najwa niejszym czynnikiem, e jego przyszło mo na przepowiedzie prawie z

matematyczn pewno ci . Inaczej si sprawa przedstawia w przypadku człowieka

rozwini tego: główne wydarzenia jego ycia s dla niego te wyznaczone przez, jego przeszłe

czyny, atoli sposób w jaki pozwoli im działa na siebie, postawa, jak zajmie w stosunku do

nich, i która mo e zatryumfuje nad nim – to wszystko zale y od niego i nie mo na tego

przewidzie nawet wzniósłszy si do sfery mentalnej, chyba tylko jako prawdopodobie stwo.

Gdy si w ten sposób patrzy z góry na ycic człowieka, to wydaje si , jak gdyby jego wolna

wola mogła si przejawia tylko w pewnych punktach jego drogi yciowej. Oto dociera on w

swoim yciu do punktu, w którym otwieraj si przed nim dwie albo trzy drogi do wyboru;

jest całkowicie wolny w wyborze tej, która mu si spodoba, i chocia mo e kto , kto zna

całkowicie jego natur , b dzie w stanie przewidzie z cał pewno ci , jaki b dzie ten wybór,

to jednak tego rodzaju wiedza ze strony przyjaciela nie b dzie wcale czynnikiem

zniewalaj cym w wyborze.

background image

51

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Gdy jednak człowiek wybierze ju drog ; musi ni i i ponie konsekwencje; wszedłszy na

ni , musi ni i w wielu wypadkach bardzo długo, zanim nadarzy mu si sposobno

skr cenia na inn . Poło enie jego jest podobne do poło enia maszynisty poci gu; gdy

przyb dzie do stacji w złowej, mo e nastawi zwrotnice w t lub w inn stron i nat pnie

jecha wybranym przez siebie torem; gdy jednak wjedzie na jeden z torów, to musi ju nim

jecha , dopóty, a przyb dzie do innego punktu w złowego, gdzie otworzy si przed nim

nowa mo liwo wyboru.

Patrz c z góry, ze sfery mentalnej, mo na widzie wyra nie te punkty krzy owania si dróg

człowieka, a skutki ka dego wyboru zarysowuj si jasno przed nami i mo na je ustali

dokładnie, a do najdrobniejszych szczegółów. Jedynym punktem sprawy, który musi

pozosta niepewny, jest punkt najwa niejszy, a mianowicie jaki wybór zrobi człowiek.

Mo emy w istocie rzeczy zobaczy obraz nie jednej lecz wielu przyszło ci, cho mo e nie

b dziemy w sianie orzec, która z nich si urzeczywistni. Najcz ciej znajdziemy tak du e

prawdopodobie stwo, e nie b dziemy si waha w okre leniu przyszło ci, ale opisany

powy ej przypadek jest teoretycznie zupełnie mo liwy. Jednak i ten zakres wiedzy pozwala

nam stosunkowo du o przepowiada na pewno; nie trudno nam przy tym wyobrazi sobie, e

jaka o wiele wi ksza od nas inteligencja potrafi zawsze przewidzie , jaki za ka dym razem

zapadnie wybór, i dzi ki temu potrafi przepowiada z bezwzgl dn pewno ci .

Natomiast w sferze duchowej (buddhi) nie potrzeba w ogóle przeprowadza tak mudnych

wylicze , gdy jak powiedziałem poprzednio, przeszło , tera niejszo i przyszło istniej

w niej równocze nie obok siebie w sposób nie daj cy si wcale wyja ni w fizycznej

wiadomo ci. Mo na jedynie przyj sam fakt jako taki, gdy opiera si on na mo liwo ciach

tej sfery, a sposób w jaki objawi si te wy sze mo liwo ci jest naturalnie całkiem niepoj ty

dla fizycznego mózgu. Jednak mo na si spotka tu i ówdzie ze wskazówk , która zdaje si

przybli a nas cho troch do mo liwo ci bodaj mglistego zrozumienia. Jedn z takich

wskazówek dał dr Oliver Lodge w swoim przemówieniu w British Association w Cardiff.

Powiedział on:

“Jest to jasna i po yteczna idea, e czas jest tylko wzgl dnym sposobem widzenia rzeczy;

posuwamy si w ród zjawisk w pewnym okre lonym tempie i to subiektywne posuwanie si

tłumaczymy sobie w sposób obiektywny jako posuwanie si zdarze w tym e porz dku i z t

sam szybko ci . A mo e to by tylko pewien sposób ich widzenia. Zdarzenia mog w

pewnym znaczeniu istnie zawsze, zarówno przeszłe, jak i przyszłe, i by mo e, e to tylko

my zbli amy si do nich, a nie one zachodz . Pomo e nam to zrozumie analogia z

podró nym, jad cym poci giem; gdyby podró ny nie mógł nigdy opu ci poci gu, ani

zmieni jego pr dko ci, uwa ałby prawdopodobnie krajobrazy za nast puj ce kolejno w

czasie i nie potrafiłby zrozumie ich równoczesnego istnienia... Rozumiemy zatem, e

mo liwy jest czterowymiarowy aspekt czasu, którego nieubłagany przepływ mo e by

naturalnym objawem naszego obecnego ograniczenia. A je li raz zrozumiemy, e przeszło i

przyszło rzeczywi cie istniej w tera niejszo ci, to zrozumiemy, e mog one wywiera

kontroluj cy wpływ na wszystkie nasze czyny tera niejsze i mog wspólnie tworzy “wy szy

plan” lub cało wszechrzeczy, której, jak mi si zdaje, zmuszeni jeste my szuka poddani

kierowniczemu wpływowi form czyli determinizmu oraz działaniu ywych istot, kieruj cych

nami wiadomie ku okre lonemu i przeczuwanemu celowi”.

W rzeczywisto ci czas nie jest wcale czwartym wymiarem; je li si jednak pomy li o nim

przez chwil z tego punktu widzenia, to mo e nam to dopomo e poj to, co jest niepoj te.

background image

52

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Wyobra my sobie, e o arkusz papieru opieramy pod k tem prostym drewniany sto ek, i e

powoli, zaczynaj c od wierzchołka, wbijamy go w papier. Mikrob, który dajmy na to yje na

powierzchni tego arkusza, i który nie potrafi nic zobaczy poza t powierzchni , nie tylko

nigdy nie ujrzy całego sto ka, lecz nawet nie potrafi sobie wytworzy wyobra enia tego

rodzaju ciała. Wszystko, co zobaczy, ograniczy si do spostrze enia, e nagle pojawiło si

male kie kółko, które stopniowo zwi kszało si w tajemniczy sposób, a wreszcie znikło z

jego wiata równie nagle i niezrozumiale, jak przedtem si pojawiło.

W ten sposób to, co w rzeczywisto ci było szeregiem przekrojów sto ka, wyda si mikrobowi

ci giem kolejnych stadiów w yciu koła i nie potrafi on zrozumie , e te wszystkie kolejne

stadia mo na widzie równocze nie. A przecie łatwo nam, patrz cym na cały proces z góry,

z innego wymiaru, zobaczy , e mikrob ulega po prostu złudzeniu, które wynika z jego

własnego ograniczenia, i e sto ek istnieje jako cało przez cały czas. Nasze własne

złudzenia na punkcie przeszło ci, tera niejszo ci i przyszło ci nie ró ni si od złudzenia

mikroba, a widzenie ła cucha zdarze od strony sfery duchowej (buddhi) odpowiada

widzeniu sto ka jako cało ci. Naturalnie próba rozwini cia tego zało enia doprowadziłaby

nas do szeregu zdumiewaj cych paradoksów; niemniej jednak fakt pozostaje faktem, a

przyjdzie czas, e stanie si to dla nas jasne jak sło ce. Gdy wiadomo ucznia rozwinie si

w pełni w sferze duchowej (buddhi), wtedy stanie si dla niego dost pne doskonałe widzenie

przyszło ci, cho mo e nie potrafi on – ba, na pewno nie potrafi – u ywaj c zwykłej mowy

wyrazi tre ci swojego widzenia całkowicie i we wła ciwym porz dku. Niemniej,

kiedykolwiek zechce, b dzie miał w wysokim stopniu mo liwo jasnego widzenia

przyszło ci; a gdy nawet nie b dzie z niej korzystał, b d nieraz pada w jego zwyczajne

ycie błyski widzenia przyszło ci, tak i b dzie miał cz sto błyskawiczn intuicj i b dzie

wiedział, jak si wypadki potocz i to jeszcze zanim si zaczn toczy .

Oprócz doskonałego jasnowidzenia przyszło ci obserwujemy, tak samo, jak w poprzednich

przypadkach, ró ne stopnie tego typu jasnowidzenia, od okoliczno ciowych, niejasnych

przestróg, których ci le rzecz bior c, nie mo na nazywa w ogóle jasnowidzeniem, a do

cz ciej pojawiaj cego si dosy rozwini tego drugiego wzroku. Zdolno , okre lona tym

nieco niejasnym mianem drugiego czy podwójnego wzroku, jest wysoce interesuj ca i

zasługuje na staranniejsze i bardziej systematyczne ni dot d zbadanie. Podwójny wzrok jest

najbardziej znany jako cz sta zdolno górali szkockich, cho pojawia si nie tylko u nich.

Sporadyczne wypadki zdarzaj si prawie w ka dym narodzie, lecz najpospolitszym jest

wzrok podwójny w ród górali i ludzi, yj cych samotnie. U nas w Anglii mówi si o nim

cz sto, jako o wył cznej zdolno ci rasy celtyckiej, lecz w rzeczywisto ci pojawia si on na

całym wiecie w ród wszystkich narodów, które yj w podobnych warunkach. Stwierdzono

na przykład, i jest on do pospolity w ród chłopów Westfalii.

Podwójny wzrok polega na zobaczeniu obrazu, w którym ukazuje si wyra nie jakie przyszłe

zdarzenie; mo e cz ciej jeszcze przejawia si on jako widzenie przyszło ci w postaci

symbolicznej. Godne to uwagi, e przewidziane zdarzenia nale zawsze do nieprzyjemnych,

a mier jest w ród nich najpowszechniejsza; nie przypominam sobie ani jednego przypadku,

w którym by podwójny wzrok ukazał cokolwiek, co by nie miało pos pnego charakteru. Ma

on sobie wła ciw upiorn symbolik – symbolik całunów, gromnic i innych okropno ci

pogrzebowych. Niekiedy wydaje si , i zwi zany on jest w pewnym stopniu z dan

miejscowo ci , znany jest bowiem fakt, e mieszka cy wyspy Skye, którzy posiadaj t

zdolno , trac j z chwil opuszczenia wyspy, nawet wtedy, gdy tylko przeprawiaj si na

l d stały. Dar tego rodzaju widzenia jest cz sto dziedziczny w rodzinie przez całe pokolenia,

background image

53

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

cho nie jest to reguł , gdy nieraz pojawia si sporadycznie u jednego członka rodziny,

podczas gdy reszta rodziny wolna jest od jego smutnego wpływu.

Podałem ju wy ej przykład wyra nej wizji, w której to podwójny wzrok ukazał przyszłe

zdarzenie na kilka miesi cy naprzód. Tu podam inny, mo e jeszcze bardziej wymowny

przykład, a podam go ci le tak, jak mi go opowiedział jeden z uczestników zdarzenia.

“Zagł bili my si w d ungl i szli my około godziny bez wi kszego powodzenia, gdy

Cameron, który przypadkowo znajdował si najbli ej mnie, zatrzymał si nagle blady jak trup

i wskazuj c prosto przed siebie, zawołał z przera eniem:

– Patrzcie, patrzcie! Na Boga, patrzcie tam!

– Gdzie? Co takiego? Co tam jest? – krzyczeli my wszyscy bezładnie, biegn c ku niemu i

ogl daj c si dookoła, pewni, e ujrzymy tygrysa, kobr – sami wła ciwie nie wiedzieli my

co – lecz na pewno co strasznego, skoro to wystarczyło, by sprawi takie wra enie na

naszym opanowanym zwykle towarzyszu. Lecz nie było wida ani tygrysa, ani kobry – nic

oprócz Camerona, który z upiorn twarz i oczami w słup wskazywał na co , czego nie

mogli my zobaczy .

– Cameron! Cameron! – wołałem, chwytaj c go za rami . – Na Boga, mów! Co si stało?

Zaledwie wyrzekłem te słowa, gdy uderzył w moje uszy cichy, lecz bardzo osobliwy d wi k,

a Cameron, który opu cił wzniesion r k , wyksztusił chrapliwym, zduszonym głosem.

– Tam, słyszycie? Bogu dzi ki ju przeszło! – i upadł bez zmysłów na ziemi .

Powstało krótkie zamieszanie; rozpi li my mu kołnierzyk, na twarz wylałem mu odrobin

wody, któr miałem na szcz cie w butelce; kto inny próbował wla mu wódki przez

zaci ni te z by; podczas tego szeptałem do stoj cego najbli ej towarzysza {nawiasem

mówi c najwi kszego w ród nas sceptyka).

– Beauchamp, czy ty co słyszałe ?

– Owszem – odpowiedział – dziwny, bardzo dziwny odgłos; co w rodzaju trzasku czy

odległego grzechotu, cho zupełnie wyra nie; gdyby to nie było całkiem niemo liwe,

przysi głbym, e to był grzechot salwy muszkietów.

– Takie samo było moje wra enie – odpowiedziałem szeptem – ale cicho! Ju przychodzi do

siebie.

Za minut lub dwie Cameron mógł ju słabo mówi i zacz ł nam dzi kowa , i przeprasza za

kłopot, jaki nam sprawił; po chwili usiadł, opieraj c si o drzewo i odezwał si mocnym, cho

jeszcze cichym głosem:

– Moi drodzy, czuj , e winien jestem wam wyja ni moje niezwykłe zachowanie si . B dzie

to takie wyja nienie, e wolałbym go nie podawa , lecz i tak przyjdzie na nie czas, wi c

równie dobrze mo na je powiedzie od razu. Zauwa yli cie mo e podczas naszej podró y, e

gdy wy wszyscy szydzili cie ze snów, wró b i widze , ja stale unikałem wypowiadania si w

background image

54

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

tej sprawie. Post powałem tak, bo b d c innego zdania nie chciałem si o miesza ani

wywoływa dyskusji, a wiedziałem zbyt dobrze z własnego do wiadczenia, e wiat zwany

przez ludzi nadnaturalnym jest równie – a mo e nawet bardziej – rzeczywisty ni ten wiat,

który widzimy dookoła. Innymi słowy, podobnie jak na wielu moich rodakach, ci y na mnie

przekle stwo podwójnego wzroku – ta straszna zdolno , która ukazuje obrazy nieszcz

,

które maj niedługo nadej . Tak wła nie wizj miałem przed chwil , i jak widzieli cie,

wstrz sn ła mn jej wyj tkowa okropno . Zobaczyłem trupa, lecz nie kogo , kto zmarł

mierci naturaln , lecz ofiar strasznego wypadku. Upiorna, bezkształtna masa z nabrzmiał

i zmia d on do niepoznania twarz . Widziałem t straszn mas zło on w trumnie i

pogrzeb, jaki si potem odbywał. Widziałem cmentarz i duchownego, a chocia nie znałem

przedtem ani tego cmentarza, ani ksi dza, jednak obraz ich mam wyryty w oczach bardzo

dokładnie. Widziałem was, siebie, Beauchampa i wiele jeszcze osób, stoj cych dookoła w

ałobie, widziałem, jak ołnierze po sko czonej ceremonii przygotowywali si do strzału,

usłyszałem salw , a potem nie wiedziałem ju o niczym.

Gdy Cameron mówił o salwie spojrzałem z dreszczem na Beauchampa, a wyrazu przera enia

na tej przystojnej twarzy sceptyka nigdy nie zapomn ”.

Jest to tylko jeden przykład (zreszt wcale nie najwa niejszy) z bardzo ciekawego

opowiadania o do wiadczeniach psychicznych, w tej chwili jednak zajmuje nas tylko sprawa

jasnowidzenia, wystarczy wi c, je li powiem, e oddział młodych ołnierzy odnalazł w ci gu

tego dnia ciało swojego dowódcy, w takim okropnym stanie, jak to opisał Cameron.

Opowiadanie brzmi dalej nast puj co:

“Gdy nast pnego wieczoru przybyli my do miejsca przeznaczenia i gdy nasze zeznanie

zostało spisane przez wła ciwe władze, Cameron i ja udali my si na przechadzk , aby z

pomoc koj cego wpływu natury strz sn z siebie nieco ponury nastrój, który parali ował

nasze dusze. Nagle Cameron chwycił mnie za rami , i wskazuj c przez prymitywne

ogrodzenie, rzekł dr cym głosem:

– Tak, to tutaj! To jest cmentarz, który wczoraj widziałem.

A gdy pó niej zostali my przedstawieni kapelanowi placówki, zauwa yłem, cho moi

przyjaciele tego nie spostrzegli, nieopanowane dr enie, z jakim Cameron uj ł jego dło , i

domy liłem si od razu, e rozpoznał w nim ksi dza ze swojego widzenia”.

Je li chodzi o okultystyczne wyja nienie tego wydarzenia, uwa am, e widzenie Camerona

jest typowym przykładem jasnowidzenia; a je li tak było, to okoliczno , e dwie osoby

najbli ej niego stoj ce (na pewno jedna z nich, a prawdopodobnie obie dotykały go w danej

chwili) uczestniczyły w jego widzeniu, w ograniczonym stopniu, słysz c ko cow salw ,

podczas gdy inne osoby, które nie były tak blisko, nic nie słyszały, dowodzi, e siła, z jak

widzenie podziałało na widz cego, wywołała w jego organizmie my lowym tak silne drgania,

i udzieliły si one organizmom my lowym osób, które si z nim stykały, tak samo, jak przy

zwykłym przenoszeniu my li.

Mo na łatwo poda mnóstwo podobnych przykładów. Je li chodzi o jasnowidzenie

symboliczne, to zazwyczaj ci, którzy go posiadaj , twierdz , e je eli ujrz osob w postaci

widma zawini tego w całun, to jest to pewn przepowiedni jej mierci. Dat zbli aj cego si

zgonu wskazuje okoliczno , w jakim stopniu widmo jest zawini te w całun, albo te pora

background image

55

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

dnia, w której widzenie ma miejsce; je li bowiem zjawa uka e si wczesnym rankiem, to –

jak mówi – oznacza to, e dany człowiek umrze jeszcze tego samego dnia, je li uka e si

wieczorem – mier przyjdzie dopiero w ci gu roku.

Inn odmian (i to bardzo szczególn ) symboliki tego rodzaju jasnowidzenia jest pojawienie

si osoby, która ma umrze , w postaci zjawy pozbawionej głowy. Przykład z tego zakresu

podaje ksi ka “Znaki przed mierci ”, wypadek ten zdarzył si w rodzinie dr Ferier, cho , o

ile sobie dobrze przypominam, widzenie ukazało si dopiero w chwili mierci lub krótko

przed ni .

Przechodz c od jasnowidzów, którzy trwale posiadaj pewne zdolno ci, chocia tylko czasem

panuj w pełni nad ich przejawami, zajmijmy si wielk ilo ci odosobnionych przypadków

przewidywania przyszło ci przez ludzi, którym zdarza si to tylko sporadycznie. Najwi cej

zachodzi ich we nie, cho bynajmniej nie brak przykładów widze na jawie. Czasem

widzenie takie odnosi si do wydarzenia wa nego dla widz cego i to uzasadnia wysiłek Ego,

aby je wry w wiadomo danego człowieka. W innych przypadkach przewidziane zdarzenia

nie maj wi kszego znaczenia, ani te si nie wi

z osob , która je przewidziała. Niekiedy

jest oczywiste, e zamiarem Ego (lub przysyłaj cej wiadomo jakiej wy szej istoty) jest

ostrzec ni sz osobowo o zbli aniu si jakiego nieszcz cia w celu zapobie enia mu lub

je li to niemo liwe, w celu zmniejszenia wstrz su dzi ki przygotowaniu na nie.

Wydarzeniem najcz ciej w ten sposób przewidywanym, jest – mo e to zupełnie naturalne –

mier , czasem mier samego widz cego, czasem kogo mu bliskiego. Ten rodzaj

przewidywa jest tak pospolity w literaturze tego przedmiotu, a tre ich tak oczywista, e

wła ciwie nie ma potrzeby przytaczania przykładów; niemniej par przykładów, w których

widzenie prorocze, chocia wyra nie po yteczne, ma mniej przykry charakter, wzbudzi mo e

zainteresowanie czytelnika. Poni szy wyj tek pochodzi z ksi ki Mrs. Crowe “Nocna strona

Natury”.

“Kilka lat temu niło si doktorowi Watsonowi, mieszkaj cemu obecnie w Glasgow, e

wezwano go do chorego w miejscowo ci oddalonej o kilka mil od jego mieszkania; dosiadł

we nie konia i ruszył w drog , gdy przeje d ał przez wrzosowisko ujrzał byka, który rzucił

si z w ciekło ci na niego; rogów byka unikn ł tylko dzi ki temu, e schronił si w miejsce

niedost pne dla zwierz cia i tam czekał dłu szy czas, a przyszli mu z pomoc ludzie, którzy

zauwa yli jego poło enie i uwolnili go.

Gdy nazajutrz rano podczas niadania przyszło wezwanie do tego chorego, doktor za miał si

z powodu osobliwego, jak my lał, zbiegu okoliczno ci wyruszył konno. Nie znał wcale drogi,

ta jednak doprowadziła go powoli do wrzosowiska, które zaraz rozpoznał, a niebawem ukazał

si tak e byk p dz cy cwałem na niego. W proroczym nie widział miejsce schronienia, to te

pod ył tam natychmiast. Sp dził tam trzy czy cztery godziny oblegany przez zwierz , a

uwolnili go wie niacy. Dr Wafson o wiadcza, e gdyby nie sen nie wiedziałby, gdzie szuka

ratunku”.

Inny przypadek, w którym upłyn ło o wiele wi cej czasu pomi dzy przestrog i jej

spełnieniem si , podaje dr F. G. Lec w ksi ce “Przebłyski nadnaturalnego”.

“Hannah Green, gospodyni pewnej rodziny ziemia skiej w Oxfordshire, niło si kiedy w

nocy, e b d c pewnego niedzielnego wieczoru sama w domu usłyszała pukanie do głównych

background image

56

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

drzwi domu; gdy podeszła do drzwi zastała tam uzbrojonego w gruby kij włócz g o

podejrzanym wygl dzie, usiłuj cego wedrze si przemoc do domu. Zdawało si jej, e

przez pewien czas walczyła z nim, aby go nie wpu ci , lecz bezskutecznie; powalona na

ziemie straciła przytomno , a on wszedł do domu. Tu si przebudziła.

Poniewa przez dłu szy czas nic nie zaszło, tre snu uległa zapomnieniu, i jak sama twierdzi,

sen całkiem uleciał jej z pami ci. Jednak w siedem lat pó niej zdarzyło si , e pilnowała

razem z dwoma innymi słu cymi samotnego domu w Kensington, i e pewnego niedzielnego

wieczoru obaj słu cy wyszli z domu, pozostawiaj c j sam . Nagle usłyszała gło ne pukanie

do drzwi frontowych domu.

Dawny sen przypomniał si jej od razu ze szczególn wyrazisto ci i niezwykł sił , i odczuła

mocno swoje całkowite osamotnienie. Zapaliła natychmiast lamp stoj ca na stole w sieni –

gwałtownie stukanie do drzwi nie ustawało – i kieruj c si przestrog weszła na schody na

półpi tro, by otworzy okno; ku wielkiemu swojemu przera eniu ujrzała tego samego

uzbrojonego w pałk człowieka, którego widziała przed laty we nie. Z du przytomno ci

umysłu zeszła do drzwi frontowych, zabezpieczyła je, jak równie inne drzwi i okna, zacz ła

dzwoni gwałtownie we wszystkie dzwonki i o wietliła górne pokoje. Napastnik spłoszony

uciekł”.

Rzecz oczywista, e i w tym wypadku sen miał warto praktyczn , gdy bez niego zacna

gospodyni z samego przyzwyczajenia byłaby niew tpliwie otworzyła drzwi, jak to zwykle

czyniła, gdy kto do nich pukał.

Jednak nie tylko podczas snu Ego odbija w swojej ni szej wiadomo ci to, co uwa a za

po dane dla niej. Mo na by tu przytoczy na podstawie ksi ek wiele przykładów, jednak

zamiast nich zacytuj zdarzenie, opowiedziane mi przed kilku tygodniami przez pewn

znajom , które cho nie posiada romantycznych zalet ma t zasług , e jest nowe.

Moja przyjaciółka zatem ma dwoje dzieci, z których starsze niedawno, jak s dzono,

przezi biło si bardzo silnie i cierpiało od szeregu dni na kompletne zatkanie górnej cz ci

nosa. Matka s dz c, e katar sam przejdzie, z pocz tku mało na to zwracała uwagi, a

pewnego dnia ujrzała nagle przed sob w powietrzu –jak sama opisuje – co jakby obraz

pokoju, w którym na rodku stał stół, a na stole le ało jej dziecko bez czucia czy bez ycia,

kilku za ludzi pochylało si nad nim. Jasno widziała najdrobniejsze szczegóły obrazu, a w

szczególno ci zauwa yła, e dziecko miało na sobie biał koszulk nocn , chocia wiedziała,

e jej mała córeczka posiada tylko ró owe koszulki. Widzenie to wywarło na niej silne

wra enie i przyszło jej po raz pierwszy na my l, e dziecko mo e cierpi na co

powa niejszego ni katar; zawiozła je zatem do szpitala w celu zbadania. Chirurg stwierdził

w nosie niebezpieczn naro l i orzekł, e nale y j usun . W kilka dni pó niej wzi to

dziecko do szpitala na operacj . Gdy matka przywiozła córeczk do szpitala, zauwa yła, e

zapomniała zabra ze sob koszulek nocnych dziecka, wobec czego piel gniarki ubrały j w

biał koszulk . W tej białej koszulce przeszła dziewczynka nast pnego dnia operacj ;

operacja za odbyła si w tym samym pokoju, który matka jej ujrzała w widzeniu, tak i

wszystko si odbyło w ka dym szczególe zgodnie z widzeniem.

We wszystkich tych przykładach widzenie si spełniło, jednak mo na spotka w ksi kach

pełno opowiada o przykładach, w których zlekcewa ono lub wy miano przestrog , i o

nieszcz ciach, które potem nast piły. Niekiedy przestrog otrzymuje kto , kto w istocie

background image

57

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

rzeczy nie jest w stanie przeszkodzi faktom, jak to miało miejsce w historycznym zdarzeniu,

gdy John Williams, dyrektor kopalni w Kornwalii, przewidział w najdrobniejszych

szczegółach na osiem czy dziewi dni naprzód zabicie Spencera Percevala, ówczesnego

kanclerza skarbu, w kuluarach Izby Gmin. A jednak i w tym wypadku prawdopodobnie

mo na było co zrobi dla zapobie enia nieszcz ciu, gdy jak czytamy sen wywarł tak silne

wra enie na Williamsie, i pytał swoich przyjaciół, czy nie powinien pojecha do Londynu,

aby przestrzec Percevala. Niestety odradzili mu i zabójstwo stało si faktem. Zreszt , gdyby

nawet Williams pojechał do Londynu i opowiedział swój sen, wydaje si mało

prawdopodobne, aby przyło ono do tego wi ksz wag ; mimo to jest mo liwe, e

zastosowano by pewne rodki ostro no ci, które zapobiegłyby morderstwu.

Nie wiele mo na powiedzie o tym, jakie szczególne czynniki w wy szych sferach

spowodowały t osobliw prorocz wizje. Williams i Perceval nie znali si wzajemnie, tak i

wizji tej nie mogła wywoła silna sympatia. Je liby to była próba odwrócenia losu dokonana

przez jakiego niewidzialnego przyjaciela, to dziwne si wydaje, e nikt inny dostatecznie

wra liwy nie znalazł si bli ej w Kornwalii. By mo e tak e, i Williams natkn ł si

przypadkiem podczas snu na to odbicie przyszło ci w sterze astralnej, i oczywi cie

przera ony, odbił je w swojej ni szej wiadomo ci w nadziei, e mo e przecie uda mu si

co uczyni dla zapobie enia nieszcz ciu; jest jednak rzecz niemo liw wyja ni ten

przypadek z całkowita pewno ci bez zbadania Kroniki Akashy i zobaczenia co wła ciwie

zaszło.

Typowy przykład całkowicie bezcelowego widzenia przyszło ci podaje Stead w ksi ce

,,Prawdziwe historie o duchach”, opowiadaj c o widzeniu swojej przyjaciółki miss Freer,

znanej ogólnie jako miss X. Podczas pobytu na wsi ujrzała ona pewnego razu w stanie

zupełnej nieprzytomno ci i na jawie, e przed gankiem domu zatrzymał si lekki powozik

zaprz ony w białego konia, i e siedziało w nim dwóch obcych panów. Jeden z nich wysiadł

z powozu i stał bawi c si z foksterierem. Zauwa yła, e był on w płaszczu, a w

szczególno ci wpadły jej w oczy wie e lady kół powozu na wirze. A przecie nie było tam

wcale powozu w tej chwili, w ci gu pół godziny jednak zajechało rzeczywi cie w takim

ekwipa u dwóch obcych panów i spełnił si dokładnie ka dy szczegół widzenia. Stead podaje

jeszcze inny przykład bezcelowego widzenia przyszło ci, w którym siedem lat dzieliło sen

(gdy w tym przypadku był to sen) od jego spełnienia si .

Wszystkie te przykłady (a s one tylko na chybił trafił wybrane spo ród wielu setek)

dowodz , e dla Ego jest niew tpliwie mo liwe w pewnym zakresie widzenie przyszło ci, i e

przykłady jego mogłyby by na pewno o wiele cz stsze, gdyby nie niezwykła g sto i

niewra liwo ni szych organizmów wi kszej cz ci tak zwanej cywilizowanej ludzko ci -

cechy, które nale y przypisa głównie grubemu, codziennemu materializmowi obecnego

wieku. Nie mam tu na my li uznawania materialistycznego wiatopogl du w ogóle, lecz fakt,

e prawie ka dy człowiek we wszystkich praktycznych sprawach swojego codziennego ycia

kieruje si wył cznie pobudkami zwykłego interesu osobistego w takiej czy innej postaci.

Cz sto samo Ego bywa nierozwini te i wskutek tego jego widzenie przyszło ci jest bardzo

mgliste; kiedy indziej znów ono samo widzi wyra nie i jasno, lecz jego ni sze narz dzia s

tak mało wra liwe, e zaledwie udaje mu si obudzi w fizycznym mózgu nieokre lone

przeczucie zbli aj cego si nieszcz cia, zdarzaj si tak e przypadki, kiedy przestroga nie

pochodzi w ogóle od Ego, lecz od jakiej innej istoty, która z tego czy innego powodu odnosi

si przyja nie do osoby, otrzymuj cej przestrog . W cytowanej przeze mnie poprzednio

background image

58

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

ksi ce, opowiada nam Slead o pewno ci, z jak przeczuwał na szereg miesi cy naprzód, e

zostanie mu odebrane kierownictwo “Pall Mall Gazette”, cho ze zwykłego punktu widzenia

wydawało si to mało prawdopodobne. Czy to przewidywanie było wynikiem działania

własnego Ego, czy te przyjazn wskazówk ze strony kogo innego, nie mo na orzec bez

dokładnych bada , niemniej pewno była w pełni usprawiedliwiona.

Istnieje jeszcze jedna odmiana jasnowidzenia w czasie, której nie nale y pomin

milczeniem. Jest ona stosunkowo rzadka, jednak istnieje do przykładów, zwracaj cych na

ni nasz uwag , cho niestety podawane w nich szczegóły nie zawsze wystarczaj , aby orzec

z cał pewno ci , e mamy do czynienia z jasnowidzeniem rozwa anego wła nie rodzaju.

Mam tu na my li przypadki, w których widziano armie-widma lub upiorne stada zwierz t. W

ksi ce “Nocna strona Natury” mamy sprawozdanie z wielu takich wizji. Mamy tam

opowiadanie o tym, jak w Havarah Park, niedaleko od Ripley wiarygodni ludzie widzieli

oddział kilkuset ołnierzy w białych mundurach, który wykonał szereg rozmaitych ewolucji i

nast pnie znikł; mowa tam tak e o tym, jak kilka lat wcze niej podobne wojsko widmowe

widział w okolicy Inverness pewien powa ny wie niak wraz ze swoim synem. Tak e w tym

wypadku liczba wojska była bardzo du a i obaj widzowie z pocz tku nie mieli najmniejszej

w tpliwo ci, e s to prawdziwi ołnierze z krwi i ko ci. Naliczyli oni co najmniej szesna cie

szeregów kolumny i mieli do czasu, aby si przypatrzy wszystkim szczegółom. Przednie

szeregi maszerowały siódemkami rami przy ramieniu, a towarzyszyła im znaczna liczba

kobiet i dzieci, nios cych cynowe dzbany i inne naczynia kuchenne. ołnierze byli ubrani na

czerwono, a bro ich błyszczała w sło cu. Miedzy nimi znajdowało si jakie zwierze - jele

czy ko , nie mo na było dokładnie rozpozna - które ołnierze z w ciekło ci p dzili

bagnetami naprzód.

Młodszy z obu m czyzn zwrócił uwag starszego, e ostatnie szeregi musiały od czasu do

czasu biec, aby dogoni reszt ; starszy, który był kiedy ołnierzem, odpowiedział mu, e

zawsze tak si dzieje, i radził mu, je liby kiedy miał by ołnierzem, aby zawsze starał si

maszerowa na przedzie. Był tam tylko jeden oficer konno; jechał na siwym koniu, miał

wyszywany złotem kapelusz i bł kitny płaszcz husarski z szeroko rozci tymi r kawami z

czerwonym brzegiem. Obaj widzowie przyjrzeli mu si tak dokładnie, e o wiadczyli pó niej,

i poznaliby go wsz dzie. Ze strachu jednak by ich nie zmuszono pój za wojskiem, które,

jak s dzili przybywało z Irlandii, wyl dowawszy w Kyntyre, uciekli i podczas gdy wspinali

si na skał , aby zej z oczu ołnierzom, cala zjawa znikn ła.

Zjawisko tego samego rodzaju zaobserwowano w pierwszej połowie XIX stulecia w

Paderborn w Westfalii, a widziało je co najmniej trzydzie ci osób; poniewa jednak w kilka

lat pó niej odbył si w tym samym miejscu przegl d dwudziestu tysi cy ołnierzy, uznano, e

wizja ta nale y do rz du wizji podwójnego wzroku, zdolno ci do cz sto w tych stronach

spotykanej.

Widywano jednak czasem tego rodzaju zast py widm w takich okolicach, gdzie prawdziwe

wojsko nie mogło maszerowa ani przedtem ani potem. Jedno z najciekawszych opowiada o

takich zjawach podaje Harriet Martineau w swoim ksi ce “Angielskie Jeziora”.

Pisze on co nast puje:

“Souter lub Soutra Fell jest gór . na której w ci gu jednego dziesi ciolecia ubiegłego stulecia,

duchy ukazywały si w dziesi tkach tysi cy; te same zjawy widziało dwudziestu sze ciu

background image

59

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

wybranych wiadków i wszyscy mieszka cy chat w obr bie pola widzenia góry, i to w ci gu

dwu i pól godziny - zjawisko znikn ło z nadej ciem ciemno ci! Prosz pami ta , i góra ta

jest urwista, e nie mo e tam by mowy, o maszerowaniu ludzi z krwi i ko ci; a północny i

zachodni stok góry maj pionowe ciany wysokie na około dwie cie siedemdziesi t metrów.

Pod wieczór wi toja ski 1735 r. parobek wiejski, słu cy u mr Lancastera, stoj c w

odległo ci pół mili od góry, widział wschodni stron szczytu pokryt oddziałami, które przez

godzin maszerowały naprzód. Szły one ze wzniesienia od strony północnej – a było

wyra nie wida ka d posia – i znikały w zagł bieniu u szczytu. Gdy biedny chłopak

opowiedział o tym innym, wy miano go, podobnie jak to si zwykle dzieje z tymi, którzy

pierwsi ujrz co niezwykłego. W dwa lata pó niej w wigili w. Jana równie mr Lancaster

ujrzał tam kilku ludzi id cych za ko mi, jak gdyby wracaj cych z polowania. Nie zwrócił z

pocz tku na to uwagi; gdy jednak dziesi minut pó niej przypadkiem spojrzał w gór

ponownie, ujrzał teraz postacie te na koniach, a za nimi niesko czony szyk bojowy

oddziałów, które maszerowały po pi ciu ludzi w szeregu od wzniesienia i ponad rozpadlin

podobnie jak poprzednio. Cała rodzina widziała to wojsko i jego manewry, a tak e wida

było, jak ka d kompani utrzymywał w porz dku oficer na koniu, który galopował to tu, to

tam. Gdy nadszedł zmierzch, dyscyplina jakby si rozlu niła, oddziały si pomieszały i

jechały nierównym krokiem, a znikły w ciemno ciach.

Teraz oczywi cie ur gano całej rodzinie Lancaster, jak poprzednio parobkowi; lecz, nie długo

trzeba było czeka na ich zwyci stwo. Równie w wieczór wi toja ski 1745r, dwadzie cia

sze osób, umy lnie zaproszonych przez rodzin Lancaster, widziało to samo i jeszcze co

wi cej. Pomi dzy oddziałami znajdowały si teraz wozy, ka dy za wiedział, e nie było i nie

mogło by wozów na szczycie Souter Fell. Masa ludzi była niewiarygodnie wielka, gdy

oddziały wypełniły przestrze pół mili i maszerowały szybko, a noc zakryła je wci

maszeruj ce. Nie było nic mglistego ani nieokre lonego w tych widmach. Wydawały si tak

rzeczywiste, e niektórzy udali si na gór nast pnego ranka, by zobaczy odciski podków

ko skich; lecz jakie było ich przera enie, gdy nie znale li ani jednego ladu na wrzosach lub

trawie. wiadkowie zeznali o całym zdarzeniu pod przysi g przed s dzi ; cała okolica

oczekiwała w wielkiej trwodze nadchodz cych wydarze powstania szkockiego.

Wychodzi obecnie na jaw, e mniej wi cej w tym czasie – mianowicie w 1743 r. co

podobnego widziały tak e dwie inne osoby, lecz zataiły to, aby si nie narazi na arty

s siadów. Mr Wren z Wilton Hall i jego parobek widzieli pewnego letniego wieczoru, jak

jaki m czyzna z psem gonił par koni na tak stromym miejscu, e niemo liwe było, by ko

mógł tam si utrzyma . Szybko ich była zadziwiaj ca, a znikni cie na południowej granicy

góry tak nagłe, e nast pnego ranka mr Wren poszedł ze słu cym, szuka ciała m czyzny,

który musiał si tam zabi . Nie znale li jednak ani ladu m czyzny, konia czy psa; wrócili

obaj do domu i trzymali j zyk za z bami. Gdy pó niej opowiedzieli o tym, powiodło im si

nie wiele lepiej, cho mieli w swojej niesławie dwudziestu zaprzysi onych towarzyszy”.

Jako wyja nienie wydawca “Lonsdale Magazine” podał, i stwierdzono, e w wieczór

wi toja ski 1745r. rozruchy “miały miejsce na zachodnim wybrze u Szkocji, i e ich obraz

odbił si w przejrzystych oparach, podobnie jak fatamorgana”.

Fakty te jednak wydobyły na jaw znacznie wi cej podobnych, jak przemarsz widm tego

samego rodzaju, widziany w Leicestershire 1707 r. i podanie o w drówce armii przez

Helvellyn wieczorem przed bitw pod Marston Moor.

background image

60

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Przytacza si te inne przypadki, kiedy widziano widmowe stada owiec na drogach, a znane

s równie rozmaite niemieckie podania o kawalkadach widm my liwych i zbójców.

We wspomnianych zdarzeniach, podobnie jak to si cz sto zdarza przy badaniu zjawisk

okultystycznych, zachodzi mo liwo wielu przyczyn, z których ka da mogła wystarczy do

wywołania zaobserwowanego zdarzenia, lecz w braku dokładnych sprawozda trudno jest

zrobi co wi cej, jak snu przypuszczenia, która z tych mo liwych przyczyn wchodziła w

gr , w ka dym poszczególnym przypadku.

Zwykle przyjmuje si wyja nienie (o ile w ogóle nie wy miewa si całego opowiadania jako

zmy lonego), e wszystko widziane jest odbiciem w powietrzu (mira em) ruchów

rzeczywistych oddziałów ołnierzy z krwi i ko ci, które si odbywaj w znacznej odległo ci.

Sam widziałem kilkakrotnie zwykły mira i wiem co o zadziwiaj cej pot dze jego złudzenia;

wydaje mi si jednak, e potrzeba nam przyj istnienie zupełnie innego rodzaju mira u,

całkowicie odmiennego od znanego obecnie nauce, aby móc wytłumaczy te opowie ci o

armiach-widmach, które czasem przechodz w odległo ci paru metrów od widza.

Przede wszystkim mo e to by , jak we wspomnianym wy ej przypadku westfalskim, prosty

przykład widzenia przyszło ci na ogromn skal – przez kogo wywołanych i dla jakich celów,

nie łatwo rozstrzygn . Cz sto tak e widma te mog nale e do przeszło ci, a nie do

przyszło ci i by odbiciem scen z Kroniki Akashy – cho i w tym przypadku niejasna jest

przyczyna i sposób powstania tego odbicia.

Istnieje wiele rodzajów duchów przyrody, które je li tego z jakichkolwiek przyczyn zapragn ,

potrafi stwarza z cał doskonało ci tego rodzaju zjawy, dzi ki zadziwiaj cej pot dze

swojej wyobra ni (C. W. Leadbeater “Plan astralny”) zwłaszcza e tego rodzaju działanie

całkowicie odpowiada ich zamiłowaniu do mistyfikowania i wprowadzania ludzi w bł d. A

mog to te by czasem przyjazne ostrze enia pod adresem przyjaciół przed wydarzeniami, o

których nadej ciu wiedz one naprzód. Wydaje si , e po tej linii byłoby najrozs dniej szuka

wyja nienia niezwykłych zjawisk, które opisuje Martineau, je li opowiadane przez ni wizje

s autentyczne.

Inna mo liwo polega na tym, e postacie, które w niektórych przypadkach brano za

ołnierzy, były to po prostu same duszki przyrody, które, znajduj c w tym zawsze wielk

przyjemno , wykonywały szereg planowych ewolucji, cho przyzna trzeba, e ewolucje ich

rzadko maj taki charakter, i by wyj wszy najwi kszych ignorantów mo na je uwa a za

manewry wojskowe.

Stada zwierz t w wi kszo ci przykładów s prawdopodobnie tylko odbiciem z Kroniki;

zdarzaj si jednak tak e wypadki, które podobnie jak “dzicy my liwi” z klechd niemieckich

nale do całkiem innej kategorii zjawisk, które wykraczaj poza zakres naszego tematu. Ci,

którzy studiuj okultyzm wiedz , e okoliczno ci, towarzysz ce wydarzeniom o niezwykłym

napi ciu przera enia lub cierpienia, jak na przykład towarzysz ce wyj tkowo okropnym

morderstwom, ulegaj łatwo przy lada sposobno ci odtworzeniu i to w postaci, która mo e

by widziana ju przy bardzo słabym rozwoju zdolno ci psychicznych; zdarza si niekiedy, e

do otoczenia, w którym rozegrała si taka scena nale zwierz ta, i e je równie wskutek

tego odtwarza od czasu do czasu niespokojne sumienie mordercy.

background image

61

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

Niezale nie od tego, na czym si opieraj przeró ne opowiadania o je d cach-widmach i o

gromadach my liwych, mo na je prawdopodobnie zaliczy do tej wła nie kategorii. Tak te

pewnie nale y wyja ni wiele wizji widmowych armii, jak na przykład przedziwne

powtarzanie si bitwy pod Edgehill par razy w ci gu kilku miesi cy po prawdziwej bitwie,

jak to stwierdził pewien s dzia pokoju, duchowny i inni naoczni wiadkowie w ciekawej

współczesnej broszurze zatytułowanej “Prodigious Noises of War and Battle, at Edgehill, near

Keinton, in Northamptonshire”. Według tej broszury, wypadek ten, badany był w owym

czasie przez oficerów armii, którzy rozpozna widma wielu osób. Wygl da to wyra nie na

przykład straszliwej zdolno ci nieokiełznanych nami tno ci ludzkich do odtwarzania si i

materializowania w taki osobliwy sposób.

W niektórych przypadkach jasne jest, e zaobserwowane stada zwierz t s po prostu

nieczystymi, sztucznymi ywiołami (elementalami), które przyj ty t posta , aby wchłania w

siebie wstr tne wyziewy najbardziej ponurych miejsc, takich, jak na przykład miejsca

szubienic. Tego rodzaju przykład znajduje si w znanym opowiadaniu “Upiory szubienicy”;

upiory te widywano nieraz w postaci stad niekształtnych stworze , podobnych do wi , które

noc w noc tłoczyły si , ryły ziemi i walczyły z sob na miejscu tego plugawego pomnika

zbrodni. To jednak nale y ju raczej do innej dziedziny, ni jasnowidzenie.

Rozdział IX

Metody rozwijania jasnowidzenia

Je li tylko człowiek przekona si , e tak cenna zdolno jak jasnowidzenie istnieje naprawd ,

zwykle pierwszym jego pytaniem jest:

“W jaki sposób mógłbym rozwin w sobie t zdolno , która – jak si mówi – jest utajona w

ka dym?”

Otó istnieje wiele metod jej rozwoju, lecz tylko jedn mo na bezpiecznie zaleci do

ogólnego u ytku – t , o której b dzie mowa na ko cu. U mało rozwini tych narodów wiata

wywołuje si stan jasnowidzenia przy pomocy niepo danych sposobów; u niektórych nie

aryjskich plemion Indii przy pomocy odurzaj cych narkotyków lub przez wdychanie

oszałamiaj cych dymów; u derwiszów przez kr cenie si w szalonym ta cu w zapale

religijnym dopóty, a dojdzie si do zawrotu głowy i zatraty wra liwo ci; u uczestników

wstr tnych praktyk kultu Voodoo przez straszliwe ofiary i obrzydliwe ceremonie czarnej

magii. Na szcz cie tego rodzaju metod nie u ywa si w naszej rasie, chocia i u nas istnieje

znaczna ilo fuszerów tych staro ytnych sztuk, którzy stosuj pewien rodzaj autohipnozy,

jak na przykład przez wpatrywanie si w jasny punkt lub powtarzanie pewnej formuły dopóty,

a nast pi stan u pienia; inny kierunek w ród nich usiłuje uzyska podobne wyniki przez

stosowanie pewnego szczególnego sposobu oddychania.

Wszystkie te metody nale y nieodwołalnie pot pi , jako bezwzgl dnie niebezpieczne, gdy

stosuje je przeci tny człowiek, który nie ma poj cia o tym co czyni, który na lepo

przeprowadza eksperymenty w nieznanym sobie wiecie. Równie zdobywanie jasnowidzenia

drog magnetyzowania przez, inn osob jest metod , przed któr cofn łbym si

zdecydowanie z najwy sz odraz ; nie mo e by wahania co do tego, e nie powinno si jej

background image

62

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

nigdy próbowa , chyba e istnieje absolutne zaufanie i sympatia pomi dzy magnetyzowanym

i magnetyzuj cym, jak wła ciwie mo na spotka tylko w ród najwi kszych wi tych.

Do wiadczenia z transem s w najwy szym stopniu ciekawe, gdy (obok innych rzeczy) daj

sceptykowi sposobno przekonania si o fakcie jasnowidzenia, jednak wyj wszy dopiero co

wspomniane warunki – warunki, podkre lam, prawie e niemo liwe do spełnienia – nigdy

bym nikomu nie radził, aby si im poddawał jako przedmiot do wiadczenia. Magnetyzm

leczniczy, (w którym bez wprowadzenia pacjenta w trans usiłuje si uwolni go od bólu lub

choroby, albo z pomoc ruchów magnetycznych r k wla w niego nowe siły yciowe), opiera

si na całkiem odmiennej podstawie; je li tylko magnetyzer, cho by nie całkiem wyszkolony,

jest całkowicie zdrów i o ywiony dobrymi pobudkami, nie wyrz dzi pacjentowi szkody. W

tak skrajnym przypadku, jak operacja chirurgiczna, mo na kieruj c si rozs dkiem, zezwoli

na wprowadzenie siebie w trans, lecz na pewno nie jest to stan, z którym wskazane byłoby

czyni eksperymenty. Naprawd , ka demu, kto by mnie zaszczycił pytaniem o moje zdanie w

tej sprawie, odradzałbym, jak najbardziej stanowczo wszelkich prób i bada

eksperymentalnych w zakresie niezwyczajnych jeszcze dla niego sił przyrody, póki przede

wszystkim nie przeczyta starannie wszystkiego, co ju napisano o tym przedmiocie, lub – co

b dzie bez porównania lepsze – zanim si nie znajdzie pod kierunkiem do wiadczonego

nauczyciela.

Lecz gdzie mo na znale do wiadczonego nauczyciela? – wyłania si nowe pytanie. Na

pewno nie mi dzy tymi, którzy si ogłaszaj jako nauczyciele i ofiarowuj si za tyle a tyle

wprowadzi w odwieczne wi te misteria, lub którzy prowadz “kursy rozwijania zdolno ci

okultystycznych”, przyjmuj c na nie przygodnych kandydatów za odpowiedni opłat od

osoby.

Wiele ju powiedziałem w tej ksi ce o konieczno ci starannego przygotowania, o wielkiej

przewadze, jak posiada wyszkolony jasnowidz nad niewyszkolonym; to jednak doprowadza

nas znów do pytania: Gdzie mo na otrzyma to nale yte, wła ciwe wyszkolenie?

Odpowiadam, e wyszkolenie to mo na otrzyma tam, gdzie zawsze od pocz tku dziejów

wiata mo na je było znale – z r k Wielkiego Białego Braterstwa Adeptów, które, jak

zawsze tak i obecnie stoi poza ewolucj ludzko ci, kieruj c i pomagaj c jej zgodnie z wielkim

prawem kosmicznym, które przedstawia nam Wol Wieczystego.

W jaki sposób, mógłby kto zapyta , mo na do Niego dotrze ? W jaki sposób ten, który

szuka, pełen pragnienia wiedzy, mo e Je powiadomi o swoim pragnieniu otrzymania nauki?

Jeszcze raz powtarzam: jedynie post puj c zgodnie z odwiecznymi metodami. Nie ma

adnych nowych patentów, które by pozwoliły człowiekowi zakwalifikowa si bez trudu na

ucznia tej Szkoły, nie ma adnej wygodnej drogi prowadz cej do nauki, któr mo na uzyska

w tej Szkole. Tak dzisiaj, jak i w gin cej we mgle staro ytno ci człowiek, który pragnie

zwróci na siebie uwag Adeptów, musi wej na powoln i uci liw cie k rozwijania

siebie, musi uczy si przede wszystkim brania siebie w gar i przerabiania na to, czym si

by powinno. Stopnie tej cie ki nie stanowi tajemnicy; przedstawiłem je szczegółowo w

mojej ksi ce “Niewidzialni Pomocnicy”, nie potrzebuj wiec tutaj tego powtarza . Nie jest

łatwo i t drog , a jednak wcze niej czy pó niej wszyscy musimy ni pod y , gdy wielkie

prawo ewolucji poci ga ludzko powoli, lecz nieodparcie naprzód ku jej celowi.

Spo ród tych, którzy cisn si ku tej cie ce, wielcy Mistrzowie wybieraj sobie uczniów, i

tylko ten, kto sam siebie przygotuje do odbierania nauki, mo e wej na Drog , na której j

background image

63

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

otrzyma. Je li kto nie posiada tej kwalifikacji, nie posunie go ani na krok naprzód

przynale no do jakiego ogniska czy koła, ani do jakiegokolwiek towarzystwa, wszystko

jedno – jawnego, czy te tajemnego. Prawd jest, jak wszyscy wiemy, e nasze Towarzystwo

Teozoficzne zostało zało one za spraw tych Mistrzów, i e szereg osób spo ród członków

Towarzystwa zostało wybranych, by wej w ci lejszy z Nimi zwi zek. Jednak wybór ten

zale y od gorliwo ci i powagi stosunku kandydata do sprawy, a nie od samej przynale no ci

do Towarzystwa, czy jakiegokolwiek jego zespołu.

Taka jest wi c jedyna bezwzgl dnie bezpieczna droga rozwoju jasnowidzenia; wej cie z cał

energi na cie k moralnej i duchowej ewolucji, a w miar posuwania si naprzód, zaczn

si pojawia spontanicznie takie i inne wy sze zdolno ci. Istnieje jeszcze jedno wiczenie,

zalecane na równi przez wszystkie religie; je li si je przeprowadza starannie i ze

zrozumieniem, nie przynosi ono szkody nikomu, a niekiedy rozwija bardzo czysty rodzaj

jasnowidzenia; wiczeniem tym jest medytacja.

Nale y sobie wybra na stałe dowoln por dnia, co do której mo na by pewnym, e nic nam

nie zakłóci spokoju – cho lepiej jest, by to było w ci gu dnia, ni wieczorem – i postara si

uwolni całkowicie umysł od wszelkich, bez wzgl du na ich rodzaj, my li ziemskich, a gdy

si to osi gnie, skierowa cał swoj istot ku najwy szemu znanemu nam ideałowi

duchowemu. Przekonamy si , e zdoby tak doskonał kontrol my li jest bez porównania

trudniej, ni si zdaje, je li si j jednak osi gnie, nie mo e by nic bardziej od niej

owocnego, a w miar , jak wzrasta zdolno wznoszenia si wzwy i koncentrowania my li,

człowiek odkrywa, e otwieraj si stopniowo przed jego okiem coraz to nowe wiaty.

Jako wst pne wiczenie do doskonałego przeprowadzenia medytacji, po dane jest, jak łatwo

si przekona , wiczenie w koncentracji na sprawach dnia codziennego – nawet

najdrobniejszych. Je li piszemy list, nie my limy o niczym innym, dopóki go nie sko czymy;

je li czytamy ksi k , skupmy si na niej i nie pozwólmy my li w adnym wypadku odbiega

od toku my li autora. Trzeba si nauczy trzyma umysł w ryzach i panowa nad nim równie

sprawie, jak nad ni szymi uczuciami; trzeba pracowa cierpliwie nad zdobyciem

bezwzgl dnej kontroli swoich my li, tak aby zawsze wiedzie dokładnie, o czym si my li i

dlaczego – aby móc tak u ywa swojego umysłu, tak nim kierowa lub powstrzymywa go,

jak wprawny fechmistrz włada swoj broni . Jednak mimo wszystko, gdyby ci, którzy tak

gor co pragn posiada zdolno jasnowidzenia, mogli j uzyska przej ciowo na dzie lub

nawet tylko na godzin , w tpi nale y, czy zechcieliby zatrzyma ten dar na stałe. Wprawdzie

otwiera on przed nimi nowe wiaty do bada , nowe mo liwo ci do pomagania drugim i z tej

wła nie przyczyny wi kszo z nas uwa a go za cenny i po dany, nie nale y jednak

zapomina , e dla człowieka, któremu obowi zek ka e y na tym wiecie, jasnowidzenie nie

jest wcale niezm conym błogosławie stwem. Człowieka, przed którym otworzyło si

widzenie, przytłacza brzemieniem smutek i n dza, zło i dze wiata, tak e w pierwszych

dniach posiadania swojej wiedzy, rad by cz sto powtarza nami tne zakl cia, zawarte w

pot nych wierszach Schillera:

“Dlaczego rzuciłe mnie w miasto wiecznie lepych, abym głosił tw wieszczb , maj c

otwarte zmysły? Po có podnosi zasłon tam, gdzie grozi bliska ciemno ? Tylko niewiedza

jest yciem; ta wiedza jest mierci . Zabierz, o zabierz t smutn jasno widzenia; zabierz mi

z przed oczu to okrutne wiatło! Straszna to rzecz by miertelnym naczyniem twojej

prawdy!"

background image

64

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

A nieco dalej woła ponownie:

“Daj mi z powrotem m lepot , szcz sn ciemno moich zmysłów, a zabierz swój okropny

dar!"

Oczywi cie uczucie to przemija, gdy niebawem wy szy wzrok zaczyna ukazywa uczniowi

co , co le y poza granic smutku; wnosi on wkrótce w jego dusz przemo n pewno , e

cokolwiek by mu ukazywały tu na dole wszelkie widziadła, wszystko niew tpliwie działa dla

przyszłego ogólnego dobra. U wiadamia on sobie, e zło i cierpienie istniej niezale nie od

tego, czy je spostrzega, i e przecie dzi ki temu, e mo e je widzie , jest w stanie pomóc

skuteczniej, ni mógłby to uczyni działaj c po omacku; i tak stopniowo uczy si d wiga

swoj cz stk ci kiej karmy wiata.

Istniej ludzie, którzy maj szcz cie posiada zacz tki tych wy szych uzdolnie , lecz tak

dalece zeszli na manowce i do tego stopnia pozbawieni s wszelkich skrupułów, e u ywaj

ich do najpodlejszych celów – ogłaszaj si nawet jako jasnowidze zawodowi! Zbyteczne

chyba dodawa , e takie post powanie jest po prostu prostytucj i poni eniem tych zdolno ci,

i wskazuje, e ich nieszcz sny posiadacz zdobył je wcze niej, nim moralna strona jego natury

rozwin ła si na tyle, aby mógł wytrzyma napi cia, które te uzdolnienia sprowadzaj . Gdy

si pomy li, ile złej karmy mo na w krótkim czasie sobie stworzy takim post powaniem,

odraza zamienia si we współczucie dla nieszcz snego sprawcy takiego wi tokradztwa.

Zarzuca si niekiedy, e dar jasnowidzenia uniemo liwia wszelk poufno ycia prywatnego

i otwiera nieograniczone mo liwo ci przenikania cudzych tajemnic. Niew tpliwie

jasnowidzenie daje te mo liwo ci, jednak my l tego rodzaju wydaje si zabawna ka demu,

kto zna nieco t spraw z własnego do wiadczenia. Zarzut tego rodzaju mo e by bowiem

uzasadniony w stosunku do bardzo ograniczonego jasnowidzenia “jasnowidzów

zawodowych”; natomiast stawiaj c go tym, którzy zdobyli ten dar w ci gu długiego szkolenia

si i dzi ki temu posiadaj go w pełni, zapomina si o trzech zasadniczych faktach: po

pierwsze, jest nie do pomy lenia, aby kto , kto mo e bada wspaniałe dziedziny, jakie otwiera

prawdziwe jasnowidzenie, mógł mie cho by najmniejsz ochot wtr ca si w cudze

małostkowe tajemnice; po drugie, gdyby nawet niezrozumiałym przypadkiem nasz jasnowidz

poczuł tego rodzaju dziecinn i niewła ciw ciekawo wobec spraw, wkraczaj cych w

zakres plotkarstwa – istnieje przecie sumienie, które na tym czy na innym planie nie pozwoli

mu nawet na chwil zatrzyma my li o mo liwo ci zaspokojenia tej ciekawo ci; a po trzecie

na wypadek, gdyby niebywałym trafem dar ten miał przypa w udziale jakiemu ni ej

stoj cemu osobnikowi, dla którego powy sze uwagi nie miałyby znaczenia, ka dy ucze , gdy

tylko rozwinie w sobie przebłysk jasnowidzenia, otrzymuje zawsze dokładne wskazówki co

do ogranicze , którym podlega jego u ycie. Ograniczenia te, krótko mówi c nie pozwalaj na

adne w cibstwo, na osobiste wykorzystywanie tych zdolno ci, ani na popisywanie si nimi.

Oznacza to, e te same wzgl dy, które kieruj post powaniem prawego człowieka w wiecie

fizycznym, obowi zuj równie w wiecie astralnym i mentalnym; e w adnym przypadku

ucze nie mo e u ywa władzy, któr mu daje dodatkowa wiedza, dla celów swojego

ziemskiego powodzenia, ani dla zysku; i e nie wolno mu dawa tak zwanego w kołach

spirytystycznych “dowodu”, to znaczy nie wolno mu uczyni nic takiego, co mogło by

dowie niezbicie sceptykom, e posiada on zdolno , która si im wydaje anormaln .

W zwi zku z tym ostatnim zakazem pytaj cz sto ludzie: “Dlaczego mu nie wolno? Mógłby

tak łatwo zbi z tropu i przekona wszystkich sceptyków, a wyszłoby to im na dobre! Krytycy

background image

65

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

ci przeoczaj fakt, e po pierwsze nikt z tych, którzy co wiedz , nie pragnie zbi z tropu i

przekona kogokolwiek ze sceptyków, ani te nie troszczy si w najmniejszym stopniu o ich

stanowisko; a po drugie nie rozumiej oni, e lepiej jest dla tego sceptyka, je li zrozumienie

faktów przyrody b dzie w nim rosło stopniowo, zamiast eby na spadło od razu za jednym

zamachem. Zagadnienie to rozwa ył w pełni przed wielu laty A. P. Sinnett w swojej ksi ce

“ wiat Tajemny” i dlatego bezcelowe byłoby powtarzanie tu na nowo podanych tam

argumentów.

Niektórym z naszych przyjaciół bardzo trudno zrozumie , e dla głupich plotek i pustej

ciekawo ci, które wypełniaj całkowicie ycie bezmózgiej wi kszo ci ludzi na ziemi, nie ma

w ogóle miejsca w bardziej rzeczywistym yciu ucznia; tote pytaj nieraz, czy jasnowidz

cho by mimo woli, nie mo e dojrze przypadkiem jakiej tajemnicy, któr kto usiłuje ukry ,

dojrze w ten sposób, jak to si dzieje, gdy wzrok pada niechc cy na jakie zdanie w cudzym

li cie, który le y otwarty na stole. Naturalnie, e mo e, lecz có z tego? Człowiek honoru

odwraca oczy natychmiast zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku, i zachowuje si

tak, jakby nic nie widział.

Gdyby ci, którzy stawiaj takie pytania, potrafili zrozumie prost prawd , e aden ucze nie

troszczy si o cudze sprawy, chyba e wi

si one z pomoc , której ma udzieli , i e ka dy

z nich jest zawsze zaj ty własn prac – nie byliby tak beznadziejnie dalecy od zrozumienia

istoty szerszego ycia prawdziwego jasnowidza.

Nawet z tego, co powiedziałem pokrótce o ograniczeniach, wi

cych ucznia, wida jasno, e

cz sto wie on o wiele wi cej, ani eli wolno mu powiedzie . Oczywi cie dotyczy to w daleko

szerszym zakresie i samych wielkich Mistrzów M dro ci, i oto powód, dla którego ka dy, kto

dost pi przywileju znalezienia si w Ich obecno ci, odnosi si z tak wielkim szacunkiem do

ka dego najmniejszego Ich słowa, nawet je li ono dotyczy sprawy nie zwi zanej

bezpo rednio z nauczaniem. Zdanie Mistrza lub nawet jednego ze starszych Jego uczniów o

jakiej sprawie, wykracza daleko poza granice naszych mo liwo ci s dzenia.

Jego postawa i Jego szerokie zdolno ci s w rzeczywisto ci dziedzictwem całej ludzko ci, i

cho dzisiaj jeste my mo e bardzo daleko od tych pot nych mo liwo ci, niemniej z cał

pewno ci pr dzej czy pó niej przypadn nam one w udziale. Jak e jednak inaczej b dzie

wygl dał ten stary wiat, gdy cała ludzko posi dzie wy szy rodzaj jasnowidzenia!

Pomy le tytko, jak si zmieni historia, gdy ka dy b dzie mógł czyta Kroniki Akashy; albo

nauka, gdy b dzie mo na widzie na wskro wszystkie procesy, o których ludzie tylko

teoretyzuj obecnie; medycyna, gdy lekarz i chory na równi b d widzie jasno i dokładnie;

co nale y czyni ; filozofia, gdy nie b dzie ju w ogóle mo liwo ci dyskutowania nad jej

podstawami, poniewa wszyscy na równi b d mogli widzie o wiele szerszy aspekt prawdy;

praca, gdy ka dy trud b dzie rado ci , poniewa ka demu przypadnie tylko to czyni , co

potrafi najlepiej; wychowanie, gdy serca i my li dzieci sta b d otworem dla nauczyciela,

który ma kształtowa ich charaktery; religia, gdy nie b dzie ju mo liwo ci spierania si ; o jej

zasadnicze dogmaty, poniewa prawda o tym, co jest po mierci, i o Wielkim Prawie, które

rz dzi wiatem, b dzie widoczna dla oczu wszystkich.

A nade wszystko, o ile łatwiej b dzie wtedy rozwini temu w pełni człowiekowi pomaga

drugim, gdy b d o tyle swobodniejsze warunki! Mo liwo ci, które si otwieraj przed my l ,

s jak wspaniale perspektywy rozci gaj ce si we wszystkich kierunkach, tak i nasza siódma

runda mo e by naprawd prawdziwym złotym wiekiem. Dobrze te dla nas, e tych wielkich

background image

66

www.teozofia.org

– Teozofia w Polsce

zdolno ci ludzko jako cało nie posi dzie wcze niej, zanim nie posunie si na znacznie

wy szy poziom, zarówno moralno ci, jak i m dro ci, inaczej bowiem powtórzyłby si jeszcze

raz, i to w znacznie gorszych warunkach, straszliwy upadek wielkiej cywilizacji atlantydzkiej,

kiedy ludzie nie potrafili zrozumie , e zwi kszona władza oznacza zwi kszon

odpowiedzialno . My sami w wi kszo ci byli my w ród nich, miejmy wi c nadziej , e

stali my si m drzejsi przez tamten upadek, i e lepiej wytrzymamy prób , gdy otworz si

przed nami jeszcze raz mo liwo ci szerszego ycia.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
C W Leadbeater, A Bessant, Jasnowidzenie Myślokształty
C W Leadbeater Jasnowidzenie
CW Leadbeater Jasnowidzenie
Margit Sandemo Jasnowłosa
Nauka wobec Jasnowidzenia
jasnowidzenie, TXTY- Duchowosc, ezoter, filozof, rozwój,psycholia, duchy ,paranormal
JASNOWŁOSA (3)
Lorca?derico García MOJA JASNOWŁOSA PRZYJACIÓŁKA
JASNOWŁOSA
2 Jasnowidz
jasnowlosa kasia
Encyklopedia Wizjonerów cz, =- CZYTADLA -=, JASNOWIDZENIE
Jasnowidzenie - fakty i mity, zachomikowane(1)
Charakterystyka Izoldy Jasnowłosej (Dzieje Tristana i Izoldy), Referaty
Encyklopedia Wizjonerów c9, =- CZYTADLA -=, JASNOWIDZENIE
Borun K Jasnowidzenia inzyniera Szarka
Dolnośląski Jasnowidz Filipek

więcej podobnych podstron