Kacnelson Dora Żydowscy profesorowie Uniwersytetu Leningradzkiego w czasie prześladowań stalinowskich 1937 52

background image

Studia Judaica 3: 2000 nr 1(5) s. 99-112

Dora Kacnelson

Drohobycz – Berlin

¯YDOWSCY PROFESOROWIE-FILOLODZY

NA UNIWERSYTECIE LENINGRADZKIM

W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

(1937-1952)

WSPOMNIENIA

Coraz czêœciej i coraz zuchwalej rosyjska organizacja „Narodowo-

-Patriotyczny Front” oraz ekstremalnie nacjonalistyczne partie ukraiñskie,

propaguj¹c nienawiœæ do ¯ydów, g³osz¹ opiniê, jakoby oni w³aœnie do-

minowali w stalinowskim aparacie masowego ludobójstwa. Ale opinia ta

jest ob³udna. Sêdziwy profesor ekonomii Jakub Chonigsman, polski ¯yd

dzia³aj¹cy we Lwowie, w swoich pracach naukowych udowodni³, ¿e

¯ydzi stanowili w NKWD i KGB 2% wszystkich funkcjonariuszy. Wiem

z opowiadañ mego mê¿a Rosjanina Aleksieja Jegorowa, który by³ wiêŸ-

niem politycznym w ³agrach na Ko³ymie w latach 1945-1956, oraz z nie

wydanych jeszcze pamiêtników moich zmar³ych, represjonowanych

przyjació³, ¿e wœród stalinowskich oprawców by³y osoby ró¿nych naro-

dowoœci; najwiêcej oczywiœcie by³o Rosjan. Zarzuty wspó³czesnych

eurorasistów nawi¹zuj¹ do propagandy Hitlera i Göringa, którzy uwa¿ali

ka¿dego ¯yda za bolszewika. Niestety, za ma³o mówi siê o ¯ydach-mê-

czennikach, okrutnie i systematycznie przeœladowanych i zamêczonych

przez stalinowski re¿im, takich jak œwiatowej s³awy aktor i antyfaszystow-

ski dzia³acz Salomon Michoe³s, re¿yser Wsiewo³od Meyerhold, s³ynny

pisarz Isaak Babel, poeci Osip Mandelsztam, Perec Markisz, Icik Fefer,

profesor literaturoznawstwa Grigorij Gukowski i wielu, wielu innych.

Mordowano nie tylko intelektualistów, ale te¿ prostych zwyk³ych ludzi

tylko za to, ¿e byli ¯ydami, np. ¿o³nierzy-czerwonoarmistów, nie zwa-

¿aj¹c na to, ¿e wiernie s³u¿yli w wojsku swemu totalitarnemu pañstwu,

albo te¿ staruszków, strzeg¹cych ¿ydowskich cmentarzy. Ze szczególn¹

bezwzglêdnoœci¹ rozstrzeliwano polskich ¯ydów, zarzucaj¹c im szpie-

gostwo na rzecz bur¿uazyjnych polskich w³adz – „lizusów Londynu”.

Podczas pierestrojki gazeta „Wieczernij Petersburg” zaczê³a publikowaæ

background image

100

DORA KACNELSON

d³ugi wykaz rozstrzelanych w r. 1937 w Leningradzie ¯ydów, Polaków,

Finów, Niemców; zasypano ich wszystkich naprêdce ziemi¹ we wsi Lewa-

szowo, le¿¹cej w pobli¿u szosy prowadz¹cej z Leningradu do Finlandii.

W ostatnich latach ukaza³o siê kilka Ÿród³owych publikacji doty-

cz¹cych dziejów zamordowanych przez Stalina ¯ydów, wœród których na

szczególn¹ uwagê zas³uguje zbiór protoko³ów pt.: Ostatnie stalinowskie

rozstrzeliwania o straconych w Moskwie w sierpniu 1952 r. dzia³aczach

¯ydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego.

1

Takie ksi¹¿ki s¹ bardzo

trudne do zdobycia w by³ym ZSRR, mog³am je przeczytaæ tylko w Ber-

linie w bibliotece Instytutu Badañ nad Antysemityzmem.

Chcia³abym, aby te wspomnienia sta³y siê jednym z przyczynków do

poznania martyrologii ¿ydowskiej inteligencji w ZSRR.

Przyst¹pi³am do studiów na wydziale rosyjskiej filologii Uniwersy-

tetu w Leningradzie w roku 1939; kiedy studiowa³am na drugim roku,

profesor Pawe³ Berkow, ¯yd, wyg³asza³ nam prelekcje o rosyjskiej lite-

raturze XVIII wieku. Literaturê tê profesor Berkow rozpatrywa³ w sze-

rokim kontekœcie kultury europejskiej. Ka¿dy jego wyk³ad by³ dosko-

na³ym studium naukowym, odkrywaj¹cym nowe karty z dziejów rosyj-

sko-niemieckich, -francuskich, -angielskich kontaktów literackich. Nas,

pocz¹tkuj¹cych filologów, ju¿ wówczas zachwyca³ blask erudycji Paw³a

Berkowa, wspania³a znajomoœæ konkretnych faktów w po³¹czeniu z si³¹

uogólnieñ. Ze szczególnym podziwem wspominam kilka prelekcji na te-

mat dziejów rosyjskiej komedii doby Oœwiecenia. Mia³am przed sob¹

potok nowych myœli i interpretacji, które jeszcze raz prze¿y³am, kiedy

przeczyta³am wydan¹ poœmiertnie ksi¹¿kê Berkowa Dzieje rosyjskiej ko-

medii XVIII wieku.

Profesor prowadzi³ w ci¹gu kilkunastu lat wyk³ady monograficzne

pod wspólnym tytu³em – „Literatura narodów ZSRR”. Wolno mu by³o

omawiaæ literaturê ormiañsk¹, gruziñsk¹, kazachsk¹, ukraiñsk¹, bia³o-

rusk¹ i wszystkie inne literatury – oprócz ¿ydowskiej, któr¹ profesor

szczególnie zna³ i wysoko ceni³. Bardzo ubolewa³ nad tym, ¿e zakazano

mu wyk³adania dziejów jego w³asnej ojczystej literatury, któr¹ zna³ w ory-

ginale, œwietnie w³adaj¹c jêzykiem jidisz. Pañstwowy antysemityzm kie-

rowany tward¹ rêk¹ partii i s³u¿b bezpieczeñstwa na³o¿y³ surowe tabu

na ¿ydowsk¹ kulturê. Pawe³ Berkow, nie zwa¿aj¹c na przeœladowania

i aresztowania, nigdy nie wyrzek³ siê swego ¿ydowskiego pochodzenia.

We wszystkich ankietach w punkcie „narodowoœæ” wpisywa³ s³owo „¿y-

dowska”. PóŸniej, kiedy by³am ju¿ doktorantk¹, odwiedza³am profesora

1

Ïîñëåäíèå ñòàëèíñêèå ðàññòðåëû, Ìîñêâà 1995.

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

101

w domu jako swojego promotora. Opowiada³ mi z wielkim entuzjazmem

o ¿ydowskim folklorze. Pyta³ mnie, co wiem o ¿ydowskich obyczajach,

legendach, pieœniach, a ja mia³am du¿o do opowiedzenia: urodzi³am siê

i wyros³am w Polsce, w Bia³ymstoku, gdzie przed 1939 r. ¯ydzi stanowili

40% mieszkañców, mieliœmy cztery synagogi, kilka ¿ydowskich szkó³,

dwa hebrajskie gimnazja, biblioteki, kluby. Mój ojciec Berl Kacnelson –

dzia³acz partii Bund, i matka Basewa z domu Dojno, nauczycielka, wy-

chowali mnie i siostrê w zami³owaniu do ¿ydowskiej tradycji.

Mój ulubiony nauczyciel, kochaj¹c swe ¿ydowskie dziedzictwo, by³

jednoczeœnie uczonym o szerokich horyzontach i ró¿norodnych zainte-

resowaniach, otwartym na œwiat i kulturê wszystkich narodów. Dlatego

te¿ jego wyk³ady monograficzne przekszta³ci³y siê w swego rodzaju en-

cyklopediê wiedzy o ¿yciu literackim poszczególnych republik Zwi¹zku

Radzieckiego. W goœcinnym domu profesora zawar³am znajomoœæ z wie-

loma m³odymi naukowcami, którzy przyje¿d¿ali po porady i recenzje

z Erewania, Baku, Tbilisi, Miñska, Kijowa, Taszkientu. By³ on równie¿

promotorem kilkunastu m³odych naukowców z zachodniej Europy, któ-

rzy odbywali sta¿ w Leningradzie. Spoœród nich pozna³am niemieckiego

literaturoznawcê Uri Lehmana, który wyra¿a³ siê o Berkowie z zachwy-

tem i wdziêcznoœci¹.

Kiedy rozpoczê³am studia, profesor Berkow zosta³ w³aœnie niedawno

wypuszczony z wiêzienia, powróci³ na uniwersytet, który kocha³ ponad

¿ycie. W latach 1946-1949, gdy by³am na sta¿u doktoranckim i pisa³am

dysertacjê o Adamie Mickiewiczu, mia³am szczêœcie bli¿ej poznaæ profe-

sora Berkowa; by³ moim promotorem. Indywidualne konsultacje prowadzi³

w swoim mieszkaniu. Pewnego dnia opowiedzia³ mi o swoim aresztowa-

niu. W roku 1937 zamkniêto go w przepe³nionej ludŸmi celi leningradz-

kiego wiêzienia „Kresty” na ulicy Admira³tiejskiej, niedaleko Finlandz-

kiego Dworca. W niedu¿ej celi mêczy³o siê oko³o 50-ciu osób, le¿eli na

boku wprost na kamiennej posadzce. Zmieniæ pozycjê by³o bardzo ciê¿-

ko, wiêc jeden z wiêŸniów, wyznaczony na starostê, dawa³ komendê, kto

powinien chwilowo wstaæ, ¿eby s¹siad móg³ po³o¿yæ siê na drugi bok.

Profesor w ciemnoœci namaca³ obok siebie jakiœ bardzo miêkki przedmiot,

podobny do poduszki, lecz to okaza³o siê uchem s¹siada. Torturowano go

podczas œledztwa, rozci¹gaj¹c kleszczami uszy. Umiera³. Profesor spyta³

siê, kim jest, odpowiedzia³, ¿e œpiewakiem operowym, nazwiska nie wy-

mieni³. Przed œmierci¹ szepn¹³ profesorowi, ¿e radzi mu, aby unikn¹æ

tortur, od razu przyznaæ siê na œledztwie do dzia³alnoœci szpiegowskiej

na rzecz jakiegokolwiek kapitalistycznego pañstwa. Profesor skorzysta³

z tej rady. Na pierwszym przes³uchaniu powiedzia³ kapitanowi NKWD,

background image

102

DORA KACNELSON

¿e jest agentem austriackiego wywiadu; „Czemu w³aœnie austriackiego?”

– nieufnie zapyta³ œledczy. Na to profesor: „Bo z naszej celi prawie 50

osób jest zapisanych jako agenci niemieckiego wywiadu. Gdy przyjdzie

pana kapitana sprawdziæ pu³kownik, bêdzie na pewno niezadowolony, ¿e

wynajdujecie tylko szpiegów zwerbowanych przez jeden kapitalistyczny

kraj. A inni co? Nie werbuj¹?” – spyta. Kapitan po krótkim namyœle

zapisa³ profesora jako austriackiego szpiega i nie podda³ torturom. Po

roku zosta³ zwolniony dziêki uporczywym staraniom swojej ¿ony Sofii

Berkowej, kobiety pe³nej ofiarnoœci i poœwiêcenia. Kilkakrotnie jeŸdzi³a

do Moskwy na audiencjê do prezydenta Micha³a Kalinina i innych wy-

sokich urzêdników.

W 1949 r. profesor Pawe³ Berkow po raz drugi dozna³ od sowieckiej

w³adzy strasznych cierpieñ. Zbli¿a³ siê tragiczny dla fakultetu filologicz-

nego rok 1949. Og³oszona przez Stalina walka z tzw. kosmopolityzmem

by³a skierowana w pierwszej kolejnoœci przeciwko ¿ydowskim naukow-

com, którzy pracowali w dziedzinie nauk humanistycznych. Partyjne

w³adze uniwersytetu, dzia³aj¹c w myœl ponaglaj¹cych rozkazów KGB

i miejskiego komitetu komunistycznej partii, pospiesznie przygotowywa³y

siê do pogromu, ale liczba doktorantów i wyk³adowców wyra¿aj¹cych

zgodê na wyg³aszanie demaskatorskich przemówieñ z trybuny okaza³a

siê niedostateczna. Nagle na uczelni zaczêli siê pojawiaæ pseudodokto-

ranci, których przedtem nikt nie widzia³ ani na studenckiej ³awie, ani na

wstêpnych egzaminach na studia doktoranckie. Spoœród tych denuncjan-

tów zapamiêta³am dwie osoby – Niko³aja Lebiediewa i Anatolija Jo³kina.

Pewnego dnia podczas zajêæ z jêzyka niemieckiego wesz³a do sali pani

prodziekan Ko³obowa z niewysokim mê¿czyzn¹, wygl¹daj¹cym na wiek

40 lat, ³ysiej¹cym blondynem. Twarz jego mia³a w sobie coœ odra¿aj¹ce-

go, sprawia³ wra¿enie alkoholika. Ko³obowa krótko oznajmi³a, ¿e przy-

prowadzi³a nowego doktoranta. By³ to w³aœnie ów Lebiediew, przys³any

po to, ¿eby demaskowaæ „zdrajców Rosji – kosmopolitów”. Oczywiœcie

nie zna³ ani jednego niemieckiego s³owa. Nauk¹ siê on nie przemêcza³,

czêœciej siedzia³ w gabinecie komórki partyjnej. Po zakoñczeniu anty¿y-

dowskiej kampanii, podczas której zwolniono z pracy dziesi¹tki profe-

sorów, a kilkunastu aresztowano, Lebiediew dosta³ „honorow¹ posadê”

dyrektora uniwersyteckiej biblioteki, a po kilku latach zmar³… z powodu

nadu¿ywania alkoholu.

O wiele okrutniejszy i bardziej fa³szywy od Lebiediewa okaza³ siê

drugi wys³aniec KGB na naszym wydziale – Anatolij Jo³kin. On by³

m³odszy od Lebiediewa i w odró¿nieniu od niego staranie udawa³ inteli-

genta. Jo³kin z zimn¹ krwi¹ i systematycznie poœwiêca³ siê zaszczuwaniu

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

103

profesora Berkowa: publikowa³ brudne, oszczercze artyku³y w „Lenin-

gradzkiej Prawdzie” i innych gazetach, ob³udnie oskar¿aj¹c œwiatowej

s³awy naukowca o poni¿anie rosyjskiej kultury i „podlizywanie siê Za-

chodowi”. Oprócz Berkowa niszczy³ Jo³kin te¿ innych wybitnych filo-

logów: profesorów Borisa Ejchenbauma, Marka Azadowskiego, Wiktora

¯yrmunskiego, Grigorija Gukowskiego. Pamiêtam, jak kilku sta¿ystów

z Bia³orusi, wœród nich Leonid Linow – przysz³y kierownik katedry lite-

ratury uniwersytetu w Grodnie, usi³owali zawstydziæ Jo³kina, szczególnie

zaœ w prywatnych rozmowach z nim bronili honoru profesora Berkowa,

podkreœlaj¹c jego wielkie zas³ugi w rozwoju bia³oruskiej literatury. Jed-

nak Jo³kin uporczywie zachwala³ samego siebie jako obroñcê obra¿onej

rosyjskiej kultury. Ten denuncjator napisa³ i wyda³ w serii „¯ycie wy-

bitnych ludzi” ksi¹¿kê Jaros³aw Halan pe³n¹ k³amstw. Wiadomo, ¿e ten

zachodnioukraiñski pisarz zosta³ zar¹bany siekier¹ w swoim mieszkaniu

we Lwowie w 1949 r. Je³kin oskar¿a³ o to zabójstwo grekokatolików,

rzekomo przys³anych przez Watykan. W rzeczywistoœci zgin¹³ on z roz-

kazu £awrentia Berii, ukarany za to, ¿e w liœcie do Stalina ów literat-

-komunista usi³owa³ broniæ aresztowanych cz³onków by³ej Komunistycz-

nej Partii Zachodniej Ukrainy. O tym powiedzia³ mi w 1987 r. polski

profesor Edward Prus na podstawie prowadzonych we Lwowie badañ

archiwalnych; ten fakt, potwierdzony przez wdowê po Halanie, sta³ siê

ju¿ ogólnie znany. Je³kin wkrótce po ukoñczeniu tej antykosmopolitycz-

nej kampanii nagle zmar³. Bliska jego znajoma, studentka Ella Kuznieco-

wa, opowiada³a mi, ¿e w przeddzieñ œmierci, wieczorem, by³ on jeszcze

zdrowy, a w nocy zmar³ nagle na skutek jakiegoœ niewyjaœnionego za-

trucia pokarmowego. Prawdopodobnie KGB, któremu wiernie s³u¿y³,

postanowi³o siê go pozbyæ, poniewa¿ zna³ za du¿o tajemnic.

Pogrom s³ynnych naukowców podczas zebrania partyjnego na wy-

dziale 4 IV 1949 r., oraz podczas posiedzenia rady naukowej nastêpnego

dnia by³ ju¿ niejednokrotnie opisywany. Za najbardziej interesuj¹cy

i prawdziwy uwa¿am artyku³ Konstantego Azadowskiego i Borisa Jego-

rowa O lizusostwie i kosmopolityzmie: 1948-1949.

2

Nie by³am na tych

dwóch wielogodzinnych tragicznych farsach, poniewa¿ w tym czasie ba-

da³am wspania³e polskie zbiory archiwalne w Wilnie; mój promotor wy-

stara³ siê dla mnie o pó³roczn¹ delegacjê do tego romantycznego, niepo-

równywalnego z niczym swym piêknem miasta. Wiele szczegó³ów na

temat tych antysemickich, nieludzkich zebrañ pozna³am dziêki ma³¿once

profesora pani Sofii Berkowej. Szczególnie oburzy³a mnie wiadomoœæ,

2

„Zwiezda” 1989, nr 6.

background image

104

DORA KACNELSON

¿e tak zwane otwarte posiedzenie Rady Naukowej Wydzia³u Filologicz-

nego prowadzi³ m³ody wyk³adowca Gieorgij Bierdnikow. On te¿ wyg³o-

si³ oskar¿ycielsk¹ mowê programow¹, bezczelnie poni¿aj¹c swoje ofiary

i domagaj¹c siê ich represjonowania. Bierdnikowa pozna³am zim¹ 1946 r.

w³aœnie w domu profesora Berkowa, który by³ jego promotorem. Ten

zdrajca by³ ju¿ wówczas w koñcowym etapie swojej dysertacji o Anto-

nim Czechowie, w któr¹ jego promotor w³o¿y³ wiele si³ i czasu. W ciê¿-

kich powojennych czasach Bierdnikow czêsto odwiedza³ goœcinny dom

Berkowów; pani Sofia czêstowa³a go obiadami, ca³a rodzina otacza³a go

ciep³em i serdecznoœci¹. A teraz bez ¿adnych skrupu³ów niszczy³ profe-

sorów œwiatowej s³awy, w tym – w³asnego promotora. Kilkakrotnie po-

wtarza³, ¿e nie czynili oni nic po¿ytecznego dla sowieckiego narodu.

Wierna s³u¿ba Bierdnikowa dla partyjnych w³adz i s³u¿b bezpieczeñstwa,

jego pomoc w przeœladowaniu ¯ydów, zosta³y wysoko nagrodzone: ten

mierny literaturoznawca, który samodzielnie nie napisa³by dysertacji, zos-

ta³ awansowany w Moskwie na dyrektora Instytutu Literatury Œwiatowej

Akademii Nauk ZSRR. Przez wiele lat piastowa³ tê funkcjê, maj¹c ogrom

pieniêdzy, w³adzê oraz nieograniczon¹ iloœæ delegacji na „przeklêty Za-

chód”.

Wobec narastaj¹cych na tych obydwóch zebraniach groŸby wyrzu-

cenia profesorów z uniwersytetu Pawe³ Berkow zdecydowa³ siê na pub-

liczne przyznanie siê do swych „kosmopolitycznych b³êdów” i obietnicê

krytycznej analizy swych w³asnych prac. Ta wiadomoœæ sprawi³a mi

wielki ból, ale pani Berkowa pociesza³a mnie, mówi¹c: „Gdyby nie po-

wiedzia³ owych s³ów, to stuprocentowo zosta³by natychmiast zwolniony

z pracy, ale on bez uniwersytetu ¿yæ nie mo¿e, podobnie jak uniwersytet

bez niego”. Profesor Berkow pozosta³ na uniwersytecie, kontynuowa³

swoje œwietne wyk³ady i napisa³ jeszcze wiele naukowych prac. Wkrótce

zosta³ obrany przez slawistów wielu krajów na prezesa Miêdzynarodo-

wego Komitetu S³owiañskiej Bibliografii. S³awa Berkowa w œwiatowych

krêgach naukowych bezustannie ros³a. Prowadzi³ on intensywn¹ kores-

pondencjê ze slawistami ca³ego œwiata, miêdzy innymi ze s³awnym pol-

skim literaturoznawc¹ Juliuszem Kleinerem. Profesor wielokrotnie udo-

stêpnia³ mi do czytania listy Kleinera. Lektura ta by³a dla mnie radosnym

prze¿yciem, tym bardziej, ¿e studiowa³am wówczas pilnie prace Kleinera

o Mickiewiczu. Te listy wraz z inn¹ korespondencj¹ adresowan¹ do Ber-

kowa przechowywane s¹ obecnie w dziale rêkopisów petersburskiej filii

Rosyjskiej Akademii Nauk. Wbrew rosn¹cej s³awie Berkow ci¹gle by³

dyskryminowany z powodu swej ¿ydowskiej narodowoœci. Sowiecka

w³adza systematycznie utrudnia³a ¿ydowskim naukowcom udzia³ w miê-

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

105

dzynarodowych konferencjach; szczególnie zaœ zakazane by³y zagraniczne

delegacje. Kiedy na przyk³ad w czasach bre¿niewowskich profesor zosta³

zaproszony na naukow¹ konferencjê do Wschodnich Niemiec z odczytem,

zabroniono mu wyjazdu. Robi³o siê to w tak przebieg³y sposób, ¿e ko-

mitet partyjny odmawia³ napisania opinii, a bez niej nawet bezpartyjny

nie móg³ otrzymaæ od milicji wizy wyjazdowej. Ale partyjni funkcjo-

nariusze wykorzystali owe zaproszenie, posy³aj¹c natychmiast jakichœ

swoich krewnych, którzy nie mieli nic wspólnego z nauk¹, ale pragnêli

zrobiæ w Berlinie zakupy. Pani Berkowa da³a mi do przeczytania list zdu-

mionych niemieckich naukowców, informuj¹cy, ¿e zamiast prelegenta

przyjechali „Zwei Damen und ein Herr”. Podobny przypadek spotka³

mnie, kiedy to w 1973 r. by³am zaproszona na Uniwersytet Warszawski

do udzia³u w konferencji poœwiêconej 150-letniej rocznicy narodzin San-

dora Petöfiego z odczytem; mimo podjêtych ¿mudnych starañ, nie uda³o

mi siê otrzymaæ we Lwowie wizy wyjazdowej, natomiast rektor UW,

profesor Rybicki, i profesor István Csapláros, kierownik Zak³adu Filo-

logii Wêgierskiej, otrzymali zawiadomienie od rosyjskiego ambasadora,

¿e ja nie przyjadê z powodu ciê¿kiej choroby.

W 1958 r. profesor Berkow uczestniczy³ w IV Kongresie Slawistów

w Moskwie, w którym równie¿ bra³am udzia³. Cieszy³am siê i by³am

dumna, kiedy widzia³am, jak s³ynni slawiœci ró¿nych krajów szukaj¹

rozmowy z Berkowem, szanuj¹ go. Razem z moim dawnym ulubionym

promotorem uczestniczy³am w rozmowach z polskimi profesorami – Hen-

rykiem Markiewiczem, Konradem Górskim, Stanis³awem Kolbuszewskim,

Henrykiem Batowskim. Wszyscy podziwiali ogromn¹ wiedzê profesora

Berkowa w dziedzinie polskiego Oœwiecenia i twórczoœci Mickiewicza;

szczególnie popularne by³y jego rozprawy na temat sonetów wieszcza.

Na jego prelekcjê przysz³o bardzo wiele osób.

Mój ulubionu nauczyciel zmar³ w 1969 r. w wieku 72 lat, w pe³nym

rozkwicie swojej naukowej, pedagogicznej i wydawniczej dzia³alnoœci;

by³a to bezsensowna œmieræ – w uniwersyteckiej poliklinice podczas

zastrzyku nowokainy zosta³ zara¿ony poprzez niesteryln¹ strzykawkê ¿ó³-

taczk¹ zakaŸn¹. Wraz ze œmierci¹ profesora skoñczy³ siê dla mnie pewien

bardzo wznios³y okres mojego ¿ycia, poczu³am siê samotna i zagubiona;

po obronie mojej dysertacji w 1952 r., profesor nadal kierowa³ moj¹ prac¹

naukow¹, proponowa³ mi tematy rozpraw, w³¹cza³ mnie do udzia³u w wy-

daniach zbiorowych. Pracuj¹c na Wschodniej Syberii w mieœcie Czita

w Wy¿szej Szkole Pedagogicznej, przyje¿d¿a³am corocznie z mê¿em,

równie¿ filologiem, Aleksiejem Jegorowem do Leningradu, gdzie zawsze

byliœmy zapraszani przez rodzinê Berkowów i wtedy od¿ywa³a atmosfera

background image

106

DORA KACNELSON

moich doktoranckich lat. Po œmierci profesora wielokrotnie odwiedza³am

wdowê po nim. Pozosta³a ona w mojej pamiêci jako kobieta o wysokiej

inteligencji, wspania³y bibliograf, osobowoœæ romantyczna i wznios³a,

pe³na altruizmu i ofiarnoœci.

Mia³am równie¿ zaszczyt i szczêœcie byæ uczennic¹ innego wybit-

nego filologia równie¿ pochodzenia ¿ydowskiego – profesora Marka

Azadowskiego. Na pierwszym roku studiów by³am s³uchaczk¹ jego wy-

k³adów z folkloru rosyjskiego. Jako naukowiec o szerokim zakresie zain-

teresowañ w swoich wyk³adach wbrew oficjalnym programom omawia³

ustn¹ tradycjê wszystkich s³owiañskich narodów. By³ te¿ jednym z naj-

œwietniejszych znawców dziejów i kultury Syberii, wiele uczyni³ dla

badañ losu polskich zes³añców. To w³aœnie z jego inspiracji pisa³am

i piszê nadal prace na temat kontaktów polskich powstañców na Syberii

z zes³añcami rosyjskimi. By³am równie¿ cz³onkini¹ studenckiego kó³ka

folklorystycznego, prowadzonego przez profesora Azadowskiego. W cza-

sie wojny straci³am kontakt z uniwersytetem na kilka lat. W 1946 r. od-

wiedzi³am moj¹ dawn¹ uczelniê i odnalaz³am profesora Azadowskiego.

Od razu pozna³ mnie i bardzo serdecznie przyj¹³.

To powojenne spotkanie z profesorem Markiem Azadowskim zawa-

¿y³o na ca³ym moim dalszym ¿yciu: poradzi³ mi wst¹pienie na studia

doktoranckie (tzw. aspiranturê), na dopiero otwieranym od jesieni 1946 r.

kierunku – polonistyce literackiej. Natychmiast te¿ zaproponowa³ mi

swoj¹ pomoc – napisa³ opiniê do rektoratu, w której gor¹co popiera³ mo-

j¹ kandydaturê. Wówczas rektorem Uniwersytetu Leningradzkiego by³

s³ynny uczony z dziedziny ekonomii Aleksander Wozniesienskij, który

w odró¿nieniu od póŸniejszych rektorów, ceni³ opinie profesorów i ak-

ceptowa³ ich rekomendacje. Swoj¹ niezale¿noœæ, inteligencjê oraz sta-

nowcze odciêcie siê od antysemickiej kampanii zwalczania „kosmopoli-

tyzmu” przyp³aci³ ¿yciem. Aresztowany w r. 1949 zosta³ rozstrzelany po

okrutnych torturach, zadawanych mu osobiœcie przez Beriê i marsza³ka

Bu³ganina, który (jak ustali³ syn zamêczonego profesora dziennikarz Lew

Wozniesienskij) sam kopa³ le¿¹cego nieszczêœnika butami.

Mimo ¿e egzaminy wstêpne z³o¿y³am z najwy¿szymi ocenami i mia-

³am pochlebne opinie Marka Azadowskiego i profesora Borysa Toma-

szewskiego – Rosjanina, œwietnego znawcy Puszkina i Mickiewicza – Mi-

nisterstwo Wy¿szej Edukacji nie zatwierdzi³o mojego przyjêcia na studia

doktoranckie. Wówczas w paŸdzierniku 1946 r. Aleksander Wozniesien-

skij pojecha³ do Moskwy, aby wstawiæ siê za mn¹ i kilkunastoma innymi

kandydatami na doktorantów narodowoœci ¿ydowskiej. Przed wyjazdem

wezwa³ ka¿dego z nas na indywidualn¹ rozmowê. W czasie spotkania ze

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

107

mn¹ pyta³ o moje naukowe zainteresowania, znajomoœæ jêzyka polskiego,

plany na przysz³oœæ. Odpowiedzia³am, ¿e urodzi³am siê w Polsce i od lat

dziecinnych fascynujê siê poezj¹ Mickiewicza oraz ¿e mam uzgodniony

z profesorem Azadowskim temat o powi¹zaniach poezji polskiego wiesz-

cza z folklorem. Wkrótce rektor przywióz³ zezwolenie ministerstwa dla

mnie i jeszcze czterech ¿ydowskich przysz³ych doktorantów, natomiast

oko³o dziesiêciu innych kandydatów ostatecznie odrzucono.

Podczas trzyletnich studiów doktoranckich profesor Azadowski by³

moim konsultantem w dziedzinie folklorystyki. Przygotowywa³am referat

o ludowych w¹tkach w Balladach i romansach oraz w II czêœci Dziadów

Mickiewicza na seminarium doktoranckim poœwiêconym folklorystyce.

Na miesi¹c przed wyg³oszeniem mojego referatu profesor przeczyta³

uwa¿nie brulion ca³ego tekstu, poprawiaj¹c go i uzupe³niaj¹c. Do tej

pory, podczas mojego tu³aczego ¿ywota wo¿ê wszêdzie ze sob¹ owe

zeszyty, w których na marginesach i stronach zwrotnych napisane s¹ jego

rêk¹ niezmiernie cenne wskazówki i rady. Za¿¹da³ na przyk³ad ode mnie

g³êbszej analizy pogl¹dów na folklor s³ynnego polskiego poety i teoretyka

sztuki Kazimierza Brodziñskiego. Profesor Azadowski, œwietny znawca

folkloru narodów s³owiañskich, bardzo wysoko ceni³ propagowanie przez

Brodziñskiego rodzimej twórczoœci ludowej jako niewyczerpanego Ÿród³a

literatury narodowej i nazywa³ go „polskim Herderem”.

Uczêszcza³am wtedy na prowadzone przez mojego ulubionego pro-

fesora wyk³ady monograficzne o wybitnym rosyjskim przedrewolucyjnym

historyku i teoretyku literatury Aleksandrze Wiesie³owskim, przeznaczone

dla studentów i doktorantów. Ka¿dy odczyt by³ doskonale opracowanym

i wspaniale skomponowanym rozdzia³em fundamentalnej naukowej mo-

nografii. Azadowski wyszed³ daleko poza ramy dziejów folklorystyki

i podj¹³ problematykê teorii i historii sztuki oraz literatury rosyjskiej

w jej kontaktach z kultur¹ zachodnioeuropejsk¹. Wyk³ady monograficzne

by³y Ÿle widziane przez w³adze partyjne, poniewa¿ Wiesio³owskiego za-

liczano do wrogich marksizmowi komparatystów. Nagonka na profesora

nasili³a siê podczas rozpoczêtej na rozkaz Stalina kampanii przeciwko

¿ydowskim intelektualistom oskar¿onym o pogardê dla kultury rosyj-

skiej. Wówczas w partyjnej prasie i na oficjalnych zebraniach barba-

rzyñscy pseudonaukowcy i stalinowscy lokaje zarzucali Azadowskiemu,

który tyle lat poœwiêci³ owocnym badaniom twórczoœci Puszkina, ¿e

profesor poni¿y³ wielkiego rosyjskiego poetê. Przeœladowcom chodzi³o

o studium Puszkin i rosyjska folklorystyka, w którym Azadowski pisa³

m.in. o rozwiniêciu w Bajce o z³otym koguciku w¹tku z opowieœci amery-

kañskiego pisarza Irvinga. Podniesiono ha³as, ¿e Azadowski-kosmopolita

k³ania siê Amerykanom i uwa¿a Puszkina za plagiatora.

background image

108

DORA KACNELSON

Form¹ protestu przeciwko partyjnymi KGB-owskim nakazom by³o

zignorowanie przez profesora dwóch kolejnych zebrañ, specjalnie orga-

nizowanych w kwietniu 1949 r., aby ukaraæ wybitnych humanistów. Zda-

wa³ sobie sprawê, ¿e jego nieobecnoœæ i odmówienie wyra¿enia skruchy

doprowadzi do usuniêcia go na zawsze z uniwersytetu. Istotnie, natych-

miast zosta³ wyrzucony, bez prawa pojawienia siê na uczelni. Na przekór

w³adzom stalinowskim nie zaniecha³ pracy naukowej i nadal kszta³ci³

m³odzie¿.

Gdy spotka³am profesora Azadowskiego w 1950 r. w publicznej

Bibliotece im. Sa³tykowa-Szczedryna w Leningradzie, bardzo serdecznie

mnie przywita³ i zaprosi³ do siebie. Usuniêcie z uniwersytetu i nagonka

prasowa nie za³ama³y go: taki sam ciep³y i ¿ywy blask oczu, ten sam

radosny i pe³en entuzjazmu sposób mówienia. Kiedy powiedzia³am mu,

¿e jestem oburzona jego usuniêciem z uniwersytetu, on spokojnie i dziel-

nie odpowiedzia³: „Proszê siê nie martwiæ, to wszystko minie, najwa¿-

niejsze – trzeba pracowaæ”. Powiedzia³am, jak wysoko niesie on swoje

natchnienie prawdziwego uczonego ponad mêtnymi wodami ob³udy i bar-

barzyñstwa. Zaprosi³ mnie natychmiast do udzia³u w wydaniu kolejnego

tomu „Dziedzictwa Literackiego”, poœwiêconego rosyjskim dekabrystom.

W jego skromnym gabinecie w mieszkaniu przy ulicy Plechanowa, za

biurkiem zawalonym w³asnymi i cudzymi tekstami, które redagowa³, spê-

dzi³am wiele godzin. Pomaga³ mi pisaæ moje pierwsze publicznie wyda-

wane prace naukowe – m.in. o polskim folkloryœcie, powstañcu listopa-

dowym Aleksandrze Rypiñskim i jego przyjaŸni z wiêzionym rosyjskim

literatem Wilhelmem Küchelbeckerem. Profesor Mark Azadowski, nie

zwa¿aj¹c na przymusow¹ izolacjê od uniwersytetu, utrzymuj¹c siebie

i rodzinê z bardzo skromnej emerytury, do ostatniego tchu kontynuowa³

swoj¹ pracê naukow¹ i pedagogiczn¹. Zmar³ w r. 1954 po ciê¿kiej cho-

robie. Wydaniem spuœcizny naukowej profesora i uwiecznieniem jego

pamiêci zaj¹³ siê starannie syn – Konstanty Azadowski, germanista, t³u-

macz i literat, który w czasach bre¿niewowskich by³ represjonowany za

swoj¹ wiernoœæ pamiêci ojca i niezale¿n¹ postawê; spêdzi³ kilka lat w ³a-

grach. Staraniem Konstantego Azadowskiego ukaza³a siê ksiêga wspom-

nieñ uczniów Azadowskiego – seniora, wœród których znajduje siê rów-

nie¿ mój skromny szkic.

3

Wspomnê jeszcze profesora Grzegorza Gukowskiego, ¯yda – chlubê

Wydzia³u Filologicznego Uniwersytetu Leningradzkiego, umys³ b³yskot-

3

Âàñïîìèíàíèÿ î Ì.Ê. Àçàäîâñêîì, Èðêóòñê 1996.

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

109

liwy, serce szlachetne, promieniuj¹ce mi³oœci¹ do literatury, do m³odzie¿y

studenckiej, a tak¿e do szkó³, w których chcia³ zreformowaæ wyk³ady

literatury. Dzielny, prawdomówny, o ogromnym talencie literaturoznawcy

i pedagoga, ca³okszta³tem swych upodobañ, pogl¹dów i stylem ¿ycia

przeciwstawia³ siê re¿imowi sowieckiemu, jego ¿¹daniem pokory, ob-

³udy, donosicielstwa i ³otrostwa. Zosta³ aresztowany w r. 1949 i zamê-

czony w ³agrze w czasie wspania³ego rozkwitu swej dzia³alnoœci nauko-

wej, pedagogicznej oraz wydawniczej.

Jako studentka filologii rosyjskiej pierwszego i drugiego roku by³am

s³uchaczk¹ odczytów profesora Gukowskiego z zakresu teorii literatury.

Pamiêtam, ¿e nigdy nie przynosi³ ze sob¹ ani teczek z odpisanymi wy-

k³adami, ani nawet luŸnych kartek – improwizowa³ bowiem swobodnie

i oryginalnie. Czasem niespodziewanie zafascynowa³ go w utworze lite-

rackim jakiœ pojedynczy motyw, rozpoczyna³ go interpretowaæ w sposób

nowatorski, pog³êbiaæ, rozwijaæ, czasami trwa³o to do koñca odczytu.

Ale my, studenci, nie uznawaliœmy tej natchnionej interpretacji wybra-

nego poetyckiego szczegó³u za niepotrzebn¹ dygresjê. Przeciwnie, tê

œwietn¹ analizê kilku wersów Puszkina, Lermontowa lub Majakowskiego

czy te¿ innych geniuszy odbieraliœmy jako ¿ywe wcielenie teoretycznych

rozwa¿añ, jako przejaw piêkna i si³y autentycznego literaturoznawstwa.

Pewnego razu profesor zaimprowizowa³ wspania³y komentarz do jednego

zdania puszkinowskiej powieœci – Dama pikowa, charakteryzuj¹c bogac-

two jego sk³adni, intonacji i rytmu. Bohater powieœci Herman, potajem-

nie dostawszy siê do sypialni starej hrabiny, b³aga j¹, aby wyjawi³a mu

tajemnicê trzech szczêœliwych kart: „Je¿eli kiedykolwiek – powiedzia³ –

serce Pani zazna³o mi³oœci, je¿eli pamiêtasz jej uniesienia, je¿eli choæ raz

uœmiechnê³aœ siê, s³ysz¹c p³acz nowo narodzonego syna, je¿eli ludzkie

uczucie bi³o kiedykolwiek w twej piersi, to zaklinam pani¹ na uczucia

¿ony, kochanki, matki – na wszystkie œwiêtoœci – nie odmawiaj mej

proœbie, ods³oñ mi tê tajemnicê”.

4

Profesor przekaza³ nam swój zachwyt

piêknem poetyckiej sk³adni, kompozycj¹ oraz rytmem tego fragmentu.

S³awa prelekcji Grzegorza Gukowskiego wysz³a poza ramy uniwer-

sytetu: przychodzili z miasta ludzie m³odzi i starzy, wykszta³ceni lub te¿

zwykli robotnicy – pos³uchaæ tych wspania³ych odczytów. Nigdy, ani

przedtem, ani w póŸniejszych latach swego ¿ycia nie widzia³am studen-

ckiej sali tak licznie wype³nionej przez ludzi spoza uniwersytetu. Pew-

nego razu, w 1940 r., uczestniczy³am w odczycie profesora Gukowskiego

4

A. P u s z k i n, Dama pikowa, w: Opowieœci, prze³.: S. P o l l a k, T. S t ê p n i e w -

s k i, S. S t r u m p h - W o j t k i e w i c z, Wroc³aw 1973, s. 113.

background image

110

DORA KACNELSON

dla studentów czwartego roku. Temat – twórczoœæ W³odzimierza Maja-

kowskiego. Pamiêtam przepe³nion¹ du¿¹ aulê na pierwszym piêtrze; ³aw

i krzese³ nie starczy³o dla wszystkich i s³uchacze stali wzd³u¿ œcian;

kilkadziesi¹t osób sta³o w korytarzu obok szeroko otwartych drzwi.

Uwa¿nie ogl¹da³am twarze przyby³ych ludzi. Prawie wszyscy byli bied-

nie ubrani. Pewien starszy pan, siwy, wynêdznia³y, o czerwonych cho-

rych oczach wyci¹ga³ szyjê, aby lepiej us³yszeæ s³owa profesora. Chêtnie

ust¹pi³abym mu swoje krzes³o, ale nie by³o ju¿ mo¿liwoœci przecisn¹æ siê

przez ci¿bê do drzwi. Stara³am siê chocia¿ skrótami zapisywaæ ka¿de

s³owo prelegenta, rozumia³am bowiem, ¿e sta³am siê œwiadkiem zjawiska

niepowszedniego i wyj¹tkowego. Profesor rozpocz¹³ wyk³ad s³owami:

„Majakowski jest jednym z najtkliwszych poetów naszego wieku”. Zda-

nie to by³o kontrowersyjne, poniewa¿ zwykle uwa¿ano Majakowskiego

za twardego bojownika o komunizm. Dopiero po wielu latach lektury

i rozwa¿añ zrozumia³am, ile prawdy zawiera³y te s³owa Gukowskiego.

Po r. 1945 profesor Gukowski przez jakiœ czas kierowa³ Zak³adem

Literatury Rosyjskiej. Podczas sprawowania tej funkcji zachowywa³ siê

jak prawdziwy humanista, nie uznawa³ kompromisów i ob³udy. Podzi-

wia³am, ¿e w okresie okrutnego totalitaryzmu i niszczenia kultury przez

re¿im stalinowski zdo³a³ zachowaæ niezale¿noœæ i sta³¹ troskê o przy-

sz³oœæ nauki. Pamiêtam jak w r. 1948 na rozkaz KGB komitet partyjny

Wydzia³u Filologicznego przyj¹³ bezprawnie na sta¿ doktorancki bez eg-

zaminów wstêpnych kilka osób, o których wczeœniej wspomnia³am. Byli

to denuncjanci, specjalnie przys³ani do pisania donosów i wyg³aszania

przemówieñ oskar¿aj¹cych profesorów, szczególnie ¯ydów, o antysowie-

tyzm i kosmopolityzm. Z tych najmitów KGB pamiêtam Anatola Jo³kina

i Niko³aja Lebiedziewa. Profesor Gukowski napisa³ wówczas rozkaz do-

tycz¹cy tych osób, który uwa¿nie przeczyta³am, zosta³ bowiem wywie-

szony na œcianie w gabinecie literatury rosyjskiej: „Usun¹æ z aspirantury

za brak zdolnoœci do nauki” – z wymienieniem nazwisk. Rozkazu kierow-

nika zak³adu nie wykonano – natomiast wkrótce sam zosta³ on na zawsze

wyrzucony z uczelni, paradoksalnie – za wielkie zdolnoœci naukowe.

Na wspomnianych ju¿ zebraniach, kiedy s³ysza³ niesprawiedliwe

i krzywdz¹ce opinie pod swoim adresem, z powodu swego emocjonalnego

usposobienia i wysokiej wra¿liwoœci, z miejsca protestowa³ i z oburze-

niem odrzuca³ te oskar¿enia. W artykule Konstantego Azadowskiego

i Borysa Jegorowa jest podany interesuj¹cy szczegó³: „Nawet takie,

zdawa³oby siê chlubne dzia³ania profesora, jak jego udzia³ w praktyce

pedagogicznej jego studentów oraz prelekcje dla nauczycieli, by³y na

tych¿e zebraniach krytykowane. Profesor Gukowski przerwa³ Gieorgijowi

background image

¯YDOWSCY PROFESOROWIE W CZASIE PRZEŒLADOWAÑ STALINOWSKICH

111

Bernikowowi: „Uwa¿am za swój obowi¹zek pomagaæ szkole. Niestety

w naszej katedrze jestem jedynym, który ma zwi¹zek z nauczycielami…”

Przerwano mu i nie pozwolono dalej mówiæ. OdpowiedŸ oszczerców na

te s³owa profesora by³a nastêpuj¹ca: „Ale co mo¿e przekazaæ nauczy-

cielom cz³owiek ideologicznie obcy w³adzy sowieckiej?”

Wkrótce po tym wydarzeniu samochód KGB-owski, zwany w Rosji

powszechnie „czarnym krukiem”, zabra³ Grzegorza Gukowskiego wprost

z sanatorium na £otwie, gdzie odpoczywa³. Po niespe³na trzech latach

¿ona Zoja Gukowska otrzyma³a list z oficjalnym zawiadomieniem, ¿e

aresztant zmar³ na atak serca, choæ pe³en energii twórczej naukowiec,

jeden z najm³odszych profesorów na filologii, przed aresztowaniem nigdy

nie skar¿y³ siê na serce. O wszystkich tych wydarzeniach opowiedzia³a

mi wspomniana wy¿ej Sofia Berkowa. Rodziny Gukowskich i Berko-

wych mieszka³y w jednym niedu¿ym, drewnianym domu przy trzynastej

linii na tak zwanej Wasylewskiej wyspie i przyjaŸni³y siê ze sob¹. Pani

Berkowa, kobieta o szlachetnym sercu, wspó³czuj¹c aresztowanemu

profesorowi, usi³owa³a namówiæ Zojê Gukowsk¹, aby podjê³a starania

o uwolnienie mê¿a. Podpowiada³a jej sposoby ratowania ma³¿onka, dziêki

którym sama w 1939 r. wyzwoli³a profesora Berkowa z leningradzkiego

wiêzienia „Kresty”. Jednak¿e Gukowska odpowiedzia³a kategorycznie,

¿e zajmowaæ siê tym nie bêdzie.

Nieustannie przechowuj¹c pamiêæ o profesorze Gukowskim, opowia-

da³am o nim swoim studentom, poleca³am im lekturê jego wspania³ych

ksi¹¿ek, m.in.: Puszkin a romantyzm rosyjski, Puszkin a problemy stylu

realistycznego, Realizm Gogola, Dzieje literatury rosyjskiej XVIII wieku.

Podczas praktyki pedagogicznej ze studentami w szko³ach wykorzysta-

³am wydan¹ poœmiertnie nowatorsk¹ ksi¹¿kê Gukowskiego Nauczanie

literatury w szkole. Ksi¹¿ka ta jest wynikiem wieloletniej, owocnej pracy

autora nad udoskonaleniem szkolnych wyk³adów o literaturze rosyjskiej.

Zamêczony wybitny naukowiec mia³ wiele zainteresowañ – dba³ o roz-

wój kultury w szkolnictwie, utrzymywa³ kontakty z nauczycielami, z en-

tuzjazmem anga¿uj¹c siê w s³u¿bê spo³eczeñstwu.

Wyk³ady Grzegorza Gukowskiego pozosta³y w mej pamiêci jako

wzór emocjonalnej i twórczej interpretacji utworów literackich, wolnej

od schematyzmu, przenikaj¹cej do g³êbi koncepcje, wizje i artyzm pi-

sarzy. Chcia³abym, aby moje krótkie szkice wspomnieniowe przyczyni³y

siê do upamiêtnienia wysoce utalentowanego literaturoznawcy; aby pa-

miêtano, ¿e pad³ ofiar¹ stalinowskiego antysemityzmu – tego bezlitos-

nego przeœladowania ¿ydowskich intelektualistów, pogardliwie okreœla-

nych przez krwawego dyktatora mianem „bezrodnych kosmopolitów”.

background image

112

DORA KACNELSON

Teraz u schy³ku ¿ycia coraz g³êbiej rozumiem bohatersk¹ postawê

naukowców, o których tutaj wspomnia³am. W czasach okrutnego terroru,

donosicielstwa, dominuj¹cego upadku moralnego i przygnêbienia codziennie

stawiali oni czo³o stalinowskiemu re¿imowi, na przekór jemu s³u¿¹c wy-

sokim idea³om humanistycznej uniwersalnej kultury. Do nich mo¿na

odnieœæ s³owa poety W³odzimierza Piasta bezlitoœnie represjonowanego

przez Stalina: „przejœæ w ciemnoœciach œwietlist¹ drog¹” (ïðîéòè ïî

ñóìåðêàì ñèÿþùåé ëîðîãîé).

5

5

Wiersz W. P i a s t a ß òàê òåáÿ ëþáèë, ÷òî äàæå àíãåë ñòðîãèé…


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Lityńska2, Alfred Marshall 1842-1924 z wykształcenia matematyk, profesor uniwersystetu w Cambridge
D19190094 Dekret w przedmiocie mianowania pierwszego składu profesorów w Uniwersytecie Warszawskim(
D19190094 Dekret w przedmiocie mianowania pierwszego składu profesorów w Uniwersytecie Warszawskim
Mocny list profesora z Uniwersytetu Medycznego ws
D19190094 Dekret w przedmiocie mianowania pierwszego składu profesorów w Uniwersytecie Warszawskim
polski-romantyzm dziady3 uniwersalizm mala inprowizacja , UNIWERSALIZM PRZESŁANIA III CZĘŚCI DZIADÓW
cywilizacja żydowska, PLIKI, Studia, WSB, Stosunki Międzynarodowe, 6 semestr, Cywilizacja w czasie i
XX-lecie 24, Uniwersalne przesłanie wynikające ze splotu trzech wątków Mistrza i Małgorzaty Michała
Niby profesor Bydloszewski dostanie po uszach zydowska swinia(2), ZYDZI W HISTORII POLSKI
2015 09 18 W imię „tolerancji” uniwersytet usuwa portrety „białych profesorów” Zastąpił je tęczowy
Żydowska skrucha by Profesor Iwo Cyprian Pogonowski
Meksyk Guadelupe Uniwersalne przesłanie Matki Bożej z Guadalupe
Dora Kacnelson
Prześladowania żydowskie NARZĘDZIEM planu dominacji świata cz 1
ASERTYWNOŚĆ Uniwersytet Śląski

więcej podobnych podstron