Wings of the wicked rozdział 7


Rozdział 7
W nocy, podczas imprezy Kate stałam obok stołu z przekąskami i nakładałam na talerz krakersy i
plastry żółtego sera, oczywiście z Willem u boku. Nikt nie był w kuchni oprócz naszej dwójki, ale
strasznie głośna muzyka i tłum wylewających się ludzi z pokojów zabierały nam prywatność.
Piwnica Kate, była niczym dom pod ziemią, nawet były tu zapasowe sypialnie. Jej rodzice mają
wiele nie kończącego się miejsca.
Will wyciągnął losowo i pociągnął jeden z moich grubych loków, który odbił się i powrócił na
miejsce.
-Jesteś okropny-zauważyłam wkładając kostkę żółtego sera do ust.
-Dlaczego związałaś włosy do góry?- zapytał. Jego głos przypominał mi dziecko, robiące kwaśną
minę ponieważ nie dostało drugiego cukierka.
Wzruszyłam ramionami-Nie wiem. Ponieważ chciałam zrobić coś innego tej nocy.
-Twoje włosy są piękne. Wolę kiedy są rozpuszczone- powiedział tęsknie.
Zerknęłam na niego kątem oka. Tęsknota i pragnienie w jego oczach sprawiły, że mój żołądek
przekręcił się. Patrzył na mnie przez moment, poczym opuścił kuchnię. Co on zamierza? Nie mógł
celowo się ze mną droczyć. Nigdy nie robił rzeczy celowo. Ale jeśli będzie ze mną grał w tę grę, to
mogę sprawić, że odbędzie się to na moją korzyść.
Kiedy tylko wyszedł z pomieszczenia, szybko poszłam do łazienki i rozpuściłam włosy, pozwalając
im luzno opaść. Może nie powinnam rozwiązywać kucyka, tylko dlatego, że mu się tak podoba, ale
zrobię to znowu jeżeli uda mi się ukraść pocałunek. Każdy kto zasmakował jego ust nie może mnie
winić.
Kiedy wyszłam z łazienki z moim talerzem i przeszłam przez dom, pełnego zapachów ludzkich
ciał, skierowałam się na kanapę, gdzie Kate i Landon i garści uczniów z ostatniej klasy, siedzieli i
się śmiali. Ciężki bas z głośników, rozległ się po mojej lewej i spowodowało nerwową drgawkę w
lewym oku.
Usiadłam na fotelu i zaczęłam jeść, patrząc, jak starają sie przekrzyczeć głośną muzykę. Will
pojawił się obok mnie. Zerknęłam na niego, i zauważyłam triumfalny błysk uśmiechu na jego
twarzy. Może czuje się pewny siebie, po tym jak zmieniłam fryzurę, ale zrobiłabym to jeszcze raz,
gdyby ktoś zagwarantował mi, że będzie się na mnie patrzeć w ten sposób przez całą noc. Jego
uśmiech zbladł, kiedy odrzuciłam włosy na ramiona, eksponując szyję, a pózniej kaskada włosów
opadła znowu na plecy.
Will- jeden punkt, Ellie- pięć tysięcy.
-Musimy odwiedzić Florydę podczas wiosennej przerwy-powiedział z pewnością Landon.
-Każde miejsce, ale PCB - jęknęła Kate.
Dopiero po chwili dedykowania zrozumiałam, że chodzi jej o Panama City Beach.
-Boże, to miejsce jest wstrętne.- kontynuowała- Ostatnią rzeczą, którą potrzebujemy na naszych
sumieniach przed college jest spędzenie naszej wiosennej przerwy w tanim, siedmio piętrowym
hotelu z niezidentyfikowanymi plamami na ścianach, wymiotując whiskey za dziesięć dolarów.
Skrzywiłam się. Kate z pewnością potrafiła tworzyć bardzo& wyraziste historię.
Landon odwrócił się do mnie i spytał- Ellie, jesteś za?
-Tak- odpowiedziałam z buzią pełną krakersów- Jeżeli będę miała wystarczająco kasy, rodzice mnie
puszczą. Zastanawiałam się, jak zrobić kolejny krok naprzód z Willem. Jako mój opiekun, będzie
musiał ze mną iść. Najbardziej trudne zadanie w tej sprawie, będzie to, jak wytłumaczyć
wszystkim, dlaczego mój eks dołącza do naszej wycieczki.
Will położył dłoń na moim ramieniu, a jego palce się zacisnęły. Odwróciłam głowę, żeby na niego
spojrzeć, ale pochylił się i szepnął mi do ucha- Nie bądz zła.
-O czym ty..?- I wtedy go zobaczyłam.
Marcus.
Żniwiarz stał w progu drzwi, których wszyscy używali do wyjścia z piwnicy, żeby nie dręczyć
rodziców Kate. Nie zrobił nawet dwóch kroków, a już był otoczony wianuszkiem dziewczyn. Był
wyższy o głowę od większości ludzi stąd, więc nietrudno było go przeoczyć. A do tego był gorący i
w pełni świadomi, tego co robią i czują dziewczyny, kiedy znajdzie się koło niego. Nawet w słabym
świetle widziałam ogromny uśmiech na jego twarzy, który robił z niego jeszcze większe ciacho.
Oczywiście, nie byłam idiotką.
Już miałam zamiar podejść w jego stronę, ale Will chwycił mnie za rękę i nie zdążyłam stawić ani
kroku.
-On nie zamierza nikogo zranić- powiedział Will z poważnym wyrazem na twarzy.
To nie była najważniejsza rzecz. Był kosiarzem, a ja nie chciałam, żeby moi ludzcy przyjaciele
zostali wciągnięci w nadprzyrodzony świat. Już sama obecność Willa była wystarczająca. Wbrew
mojej irytacji, nie mogłam pomóc. Wszyscy podziwiali jego wyrazistą i wyeksponowaną,
chropowatą bliznę po poparzeniu wokół jego kołnierzyka, którą nosił z dumą bezwstydu przy
wszystkich.
Kiedy Marcus mnie zauważył, pomachał i przebił się przez gromadkę dziewczyn, a na ich twarzach
zagościł wyraz jawnej nienawiści, kiedy zobaczyły, jak zatrzymuje się obok mnie.
-Ellie, Will co u &
-Co ty tutaj robisz?- przerwałam
Zamrugał ze zdziwienia- Więc, ja&
-Nie powinieneś tu być- powiedziałam nie pozwalając mu skończyć- Mówiłam Ci, żebyś ni
przychodził.
Głos Willa był kojący i łagodny, kiedy szepnął mi do ucha- On nie zamierza wyrządzić żadnej
szkody.
Spojrzałam na niego- Nie broń go.
Odwróciłam się do drugiego żniwiarza- Musisz wyjść.
-Oh, ja nie zamierzam was opuszczać- powiedział miękko się śmiejąc.
-To są twoi przyjaciele?
Praktycznie wskoczyłam w powietrze i odwróciłam się, żeby zobaczyć Kate, która szła za mną.
Uderzyłam Marcusa dłonią w jego klatkę piersiową, wystarczająco silno żeby cofnął się o krok.
-To jest Marcus. Ignorujcie go. On jest zalążkiem zła- powiedziałam.
Kiedy tylko Kate na niego spojrzała, jej rosnący uśmiech powiedział mi, że to nie wróży nic
dobrego. Wyciągnęła ręka na powitanie i powiedziała- Cześć, jestem Kate i też jestem zalążkiem
zła.
Zamiast podać jej rękę, uniósł ją i schylił głowę żeby złożyć pocałunek.
-To przyjemność poznać cię.
Gdybym była Kate, zemdlałabym. Ale nią nie byłam, a ona nie była mną. Zamiast zrobić coś tak
bardzo obciachowego, wypowiedziała dwa proste słowa, jakbyśmy byli na jakimś klasycznym
hollywoodzkim filmie.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Marcus puścił tę dłoń, a wtedy Kate odwróciła się do mnie.
-Gdzie ty znalazłaś tego gościa?
Myślałam szybko- To przyjaciel Willa& z& jego szkoły.
Spojrzała na mnie wilkiem- Dlaczego ty zawsze wyłapujesz najbardziej gorących chłopaku
uczących się w college i dlaczego nie mówisz mi, że przywieziesz coś ekstra?
-Och, jestem jeszcze bardziej zszokowana niż ty- powiedziałam przez zaciśnięte zęby i
uśmiechnęłam się gorzko do Marcusa. Jego oczy były przyklejone do Kate. Potrafiła robić to
wrażenie.
-Więc, Marcus.- powiedziała- Chodzisz do college z Willem?
Jego uśmiech poszerzył się prawie niezauważalnie- Wymiana zagraniczna.
-Interesująco. Z skąd pochodzisz?
-Z Hiszpanii- odpowiedział płynnie kremowym głosem- Podczas pobytu tutaj, mam nadzieję
odkryć każdy zakątek Ameryki.
Jej brwi wygięły się znacząco- Oh.
Spojrzałam na Willa błagalnie. O dziwo, nie wydawał się zmartwiony tym, że Marcus flirtuje z
normalną, ludzką dziewczyną. Czy to było pospolite dla żniwiarzy, żeby umawiać się z ludzkimi
dziewczynami, czy tylko oni z nimi spali? Jeżeli Will zdawał się myśleć, że to jest okay, kiedy
Marcus tak robi, czy znaczyło to, że on też tak postępuje i nie czuję się winny?
Myśl o Willu z inną dziewczyną była okropna, ale musiałam zaakceptować fakt, że jest facetem,
nawet jeśli przy okazji jest żniwiarzem. Śmiertelne dziewczyny praktycznie rzucały się na niego.
Nie wspominając o Ava i jej historii. Podejrzewam, że byli kiedyś razem.
-Chcesz się napić Marcus?- zaproponowała Kate.
-Poproszę drinka.- odpowiedział
-W porządku.- skinęła mu głową, żeby poszedł za nią do kuchni.
Spojrzałam na Willa- Zostań tutaj.
Skrzywił się- Nie jestem psem, Ellie.
-Racja- zaćwierkotałam- Żadnych ciasteczek dla ciebie.
Kiedy uśmiechnęłam się do niego, odwzajemnił się tym samym i przewrócił oczami  Nie trzeba go
wyrzucać. Po prostu zostaw go w spokoju.
-Ja jedynie chcę z nim porozmawiać.- zapewniłam Willa i pobiegłam żeby złapać Marcusa.
Położyłam silną dłoń na jego ramieniu, żeby powstrzymać go przed wejściem do kuchni.
-Co ty sobie myślałeś?- powiedziałam wymagająco.
-Robię to, co uważam za stosowne.- spojrzał na mnie z wyzwaniem w oczach. Nie bał się.
-Dlaczego przyszedłeś, skoro prosiłam cię, żebyś tego nie robił i bezwstydnie flirtujesz z moją
przyjaciółką. Która jest człowiekiem.
Jego twarz ściemniła się. Pochylił się nade mną, tak blisko, że aż czułam jego oddech na moim
policzku, tak żeby nikt nas nie usłyszał.
- Czy muszę przypominać Preliatorze, że nie jestem twoim opiekunem. Nie możesz mnie
kontrolować.
Kiedy do mnie mówił w taki sposób, przypomniałam sobie jak bardzo jest niebezpieczny. Nie
ważne jak dobrze go znałam w poprzednich życiach, albo fakt, że jest anielskim kosiarzem. Nie
zamierzałam pozwolić mu nachodzić mnie.
-Ale służysz aniołom. A ja jestem archaniołem, Gabrielem.
Wziął głęboki wdech przez nos, dotykając lekko mojego policzka, tak bardzo zwierzęco.
-Dla mnie pachniesz jak człowiek
Kosiarze byli bardzo dziwni. Przynajmniej Will nie wącha mnie jak obiadu.
Kiedy spróbowałam coś powiedzieć, zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech  Jakie są twoje
zamiary związane z Kate?
Odsunął się i uważność potężnego diabła wróciła w mgnieniu oka- Są całkowicie czyste,
zapewniam cię.
-Jeżeli ją zranisz, kosiarzu, to obetnę ci jaja.
Popatrzył na mnie przez moment poczym prychnął i złośliwie się uśmiechnął  Tylko spróbuj.
Jego chwilowe wahanie powiedziało mi, że jest pewien, że mówię serio i to zrobię. I, że
prawdopodobnie odniosę sukces.
Marcus znał mnie tak dobrze, jak ja sprzed dekad, i wiedział co byłam wstanie zrobić. Nie
pamiętałam całkiem jego maksymalnej siły. Ale jego wahanie spowodowane moją grozbą dało mi
nadzieję, że moje słowa mogą się spełnić.
Marcus przeszedł koło mnie i skierował się do kuchni, bez żadnego słowa.
Zamknęłam oczy i potarłam nos kciukiem i palcem wskazującym, psychicznie wykończona.
Kosiarze zamierzali mnie zabić. Znowu.
Pózniej, weszłam do kuchni i natrafiłam się na Kate i Marcusa śmiejących się i żartujących.
Marcus miał na twarzy szeroki, wspaniały i naturalny uśmiech. To było takie dziwne, zobaczyć go
takiego normalnego. Tak jakby to inny gość przyszedł na imprezę i rozmawiał piękna dziewczyną, a
nie nieśmiertelny wojownik. Inne viry, które znam działały na uboczu, myśląc, że są lepszi od ludzi.
Albo takie jak Will, wiedzieli, że ich miejsce nie jest obok człowieka. Nataniel nigdy nie próbował
zaprzyjazniać się z ludzmi, choć wyjątkiem była Lauren, ale poznali się w innych okolicznościach.
-Tak, naprawdę- powiedział Kate, dotykając jego ramienia.  Gdzie zrobiłeś sobie tą bliznę?
Jego uśmiech był wesoły, ale mogę powiedzieć, że również śmiertelnie poważny.
-Mówiłem ci. To pozostałość po jednej walce. Facet miał nóż, który był niczym miecz.
To było trochę dziwne, patrzeć na jej twarz z tyłu.
-Ale to wygląda jak blizna po poparzeniu. Bardzo gładka linia od ognia.
-Nie kłamię.
Skrzyżowałam ramiona na piersiach, kiedy mnie zobaczył.
-Nieprawdaż, że obie jesteście uderzająco piękne?
Kate pocałowała mnie w policzek, pogłaskała moje włosy widząc, że się krzywię.
-Marcus opowiadał mi historię o Hiszpanii. Powinniśmy wziąć plecaki i pozwiedzać całą Europę
tego lata. Czyż nie byłoby niesamowicie?
Byłoby, gdybym tylko przeżyła tą wyprawę i mogła zobaczyć swój dyplom.
-Na pewno by było, jeżeli dalibyśmy radę uniknąć schronisk. Widziałam je na filmach.
Marcus roześmiał się- To fikcja, Ellie. Hostele to świetne miejsca na pobyt, spotykasz
niesamowitych ludzi z całego świata.
-Mmm-hmm. Jestem co do tego pewna- rzuciłam sarkastycznie.
Poczułam za sobą czyjąś obecność i wiedziałam od razu, że to Will. Odwróciłam się, żeby go
widzieć.
-Czy ty i Marcus w końcu, daliście radę zawrzeć rozejm?
-Zagroziła mi, że mnie wykastruje- powiedział Marcus
Skinęłam głową- Owszem.
Will mruknął i niezręcznie powiedział- Oh.
-To nie było zbyt miłe. -skarciła mnie Kate- Mężczyzni tego potrzebują.
Odwróciła się do Marcusa i złapała go pod ramię  Chodzmy się zrelaksować na tej imprezie,
dobrze?
Kiedy wychodzili z kuchni posłała mi delikatny uśmiech, ale nie sprawił, że poczułam się
zrelaksowana. Po prostu miałam złe odczucia wobec całej tej sprawy.
-Hej. - powiedział Will. Posłał mi dodający otuchy uśmiech i potarł moje ramiona dłońmi.
-Wszystko będzie w porządku. Marcus nie ma zamiaru nikogo skrzywdzić, a zwłaszcza Kate.
Zmarszczyłam brwi  Czego on od niej chce?
-Cóż, on po prostu szuka rozrywki.
-Rozumiem, że nie masz na myśli gry w bilarda z dziewczyną, prawda?
Odwrócił swój wzrok, który spoczął na tłumie ludzi.
-Marcus bardzo lubi dziewczyny, a zwłaszcza ludzkie. To nie jest niezwykłe dla naszego gatunku.
Ludzkie dziewczyny są inne od naszych, virowych dziewcząt.
-On powinien znalezć jakąś inną dziewczynę do zabawy.- powiedziałam naburmuszona.
-Przynajmniej nie jest moim najlepszym kumplem.
Rozważałam słowa Will przez chwilę, mając nadzieję, że nie umieścił siebie w swoich
obserwacjach, dotyczących ludzkich dziewczyn.
Jego intensywne spojrzenie znowu wróciło do mnie.
-Ellie, nie martw się  powiedział- On traktuje je dobrze i nie trzyma się ich długo.
-Czyli po prostu wykorzystuje je i łamie im serce?
-Nie, on po prostu wie, która grupa dziewczyn szuka również trochę rozrywki. Kate to mądra
osoba. Na pewno uda jej się trzymać z dala od kłopotów.
-Ale kłopoty mają ją na oku.
Wziął w dłonie mój podbródek i podniósł mi twarz.
-Musisz pozwolić jej podejmować własne decyzję, Marcusowi również. On może być trochę dziki,
ale taka jego natura. On nigdy nie dorastał i nie miał takich samych konsekwencji jak ludzie. Dla
niego wszystko jest grą. On żyje dla walki.
-Ale ty tego nie lubisz.  powiedziałam- Prawda?
-Marcus nie ma takich obowiązków jak ja. Jeżeliby miał kogoś takiego jak ty, stałby się inną osobą.
Spojrzałam na niego podejrzliwie  Co masz na myśli?
Jego uśmiech był ciepły i piękny.- Wiesz co mam na myśli.
Pochylił się do przodu i pocałował mnie w policzek, pozostawiając swoje usta na dodatkowe
uderzenie serca, ale to wystarczyło, żeby mój puls przyśpieszył. Zamierzał doprowadzić mnie do
obłędu.
-Chodz- powiedział biorąc moją dłoń.- Sprawmy, żeby twój uśmiech był trochę większy.
Zobaczysz, Marcus nie zrani Kate, możesz mu zaufać. Powinnaś spędzić trochę czasu z
przyjaciółmi.
-Okay- powiedziałam. Wyszłam za nim z kuchni, ścisnęłam trochę za mocno jego dłoń, gdy
prowadził mnie przez tłum.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 1
Wings of the wicked rozdział 20
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 19
Wings of the wicked rozdział 13
Wings of the wicked rozdział 18
Wings of the wicked rozdział 23
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 4
Wings of the wicked rozdział 14
Wings of the wicked rozdział 10
Wings of the wicked rozdział 2
Wings of the wicked rozdział 8
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 17
Wings of the wicked rozdział 9
Wings of the wicked rozdział 16
Wings of the wicked rozdział 6
Wings of the wicked rozdział 3

więcej podobnych podstron