i4









Storytellers








::: JUZEF :::



Opowiadania






Cykle






Empatia2







Inne Teksty






Komentarze






Baza Linków






Regulamin






[Online]





New Age

Dzień był jak zwykle spokojny a w okolicy nie było niczego godnego uwagi prócz istnie syberyjskiego mrozu. Z tej przyczyny w okolicy nie było ani żywego menela, lecz Tadek (Tadkus maximus) niezłomnie trwał na swym stanowisku bojowym na przystanku PKS, odziany w kreację a'la Syberia własnego wykonania. Będąc wraz z Andrzejem i Marianem współwłaścicielem konsorcjum KLOC zajmującego się selektywną zbiórką i spieniężaniem metali kolorowych, mógł się tylko cieszyć z rosnących cen miedzi. Kupy kupy i śniegu dookoła były białe a miejscami żółte(punkt widzenia zależy od punktu siedzenia). W okolicy nie było niczego co mogłoby zakłócić spokój psycho – fizyczny menela(wkurzało go tylko ciągłe zamarzanie zawartości jego flaszki(ale tak to jest jak się kupuje u Borysa)). 
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy:właśnie przybłąkał się cwel Pawliszyn(największy pasożyt społeczny na Zakrzowie, lepiej żebyście go nie znali(a dopisanie przed jego ksywą tytułu „cwel” zostało przez niego zaakceptowane)). Tym razem przyszedł z Rezusem(jego wredny jamnik) który natychmiast zaczął oznaczać teren moczem(i stąd ten żółty śnieg). Jedyny z niego pożytek(z Pawliszyna) to to, ze czasem przynosi trochę bimbru który pędzi w garażu(ale jak go zrobi z salcesonu to nawet pies tego nie tknie). Ale Tadek to szczęściarz(nie tak jak ja), więc wkrótce nadeszło wybawienie, bo oto postawiony w pobliżu publiczny telefon przerwał ciszę panującą wkoło(przerywaną jedynie cichymi gazami wydzielanymi przez mendę). Tadek podlazł, podniósł słuchawkę(którą się trzyma odwrotnie!) i usłyszał znajomy głos:” Co jest k****a??”- usłyszał.” -Agent Tadek kryptonim0700 melduje się przy telefonie!” „ To wy towarzyszu? Właśnie was szukaliśmy. Mamy dla was zadanie! Ojczyzna i Partia was potrzebują! Musimy wykonać plan! I wam powierzymy to odpowiedzialne zadanie! Od was zależy kto wygra następne wybory! Lepiej żebyście się spisali. Dziś w nocy, kiedy wszystkie mendy pójdą srać, stawcie się pod monoplowym po dalsze instrukcje. Ten telefon ulegnie samozniszczenu za 10 sekund.”- „Ma się rozumieć towarzyszu!!!- krzyknął Tadek i uciekł czym prędzej od telefonu, który dokonał rytualnego samospalenia. Wierny stróż porządku publicznego czym prędzej dopił flaszkę, pożegnał się z buta z Rezusem i jego obleśnym właścicielem(który właśnie testował na sobie świeżo zakupiony tajwański wibrator z bambusa) i udał się na ustalone miejsce o ustalonej porze. Wykonując jeszcze szereg czynności, których nie możemy ujawnić ze względu na dobro śledztwa, dotarł do superfajnej kryjówki doskonale zakamuflowanej w kupie obornik na polu pod Pasikurowicami. Na ścianach pełno było mchów, grzybów, a szczególnie dużo rydzyków. Na środku ustawione było pudło po bananach napakowane wyposażeniem niezbędnym do wypełnienia misji(sznurek od snopowiązałki, stara kiełbasa, zamarznięty stolec, gumofilce z wbudowanym bimbrownikiem i inne). Do pudła przyklejona była pozostałość po rolce papieru toaletowego z wypisanymi zadaniami do wykonania:
”Towarzyszu! Doszły do nas wieści, że krajowy rynek lizaczków jest w niebezpieczeństwie. Podobno niejaki Wielki Obleśny Actopus, władca salcesonu dokonuje spekulacji lizaczkami wykańczając tym samym rodzimych producentów i wielu konsumentów. Wasze zadanie polega na odnalezieniu i przechwyceniu zapasów lizaczków skoncentrowanych w melinie Actopusa na pobliskim zadupiu. Szczegółowe namiary poda wam Juzef będący naszym kontaktem w terenie. Macie go odnaleźć i zmobilizować! A teraz ruszajcie i dajcie nam w spokoju mataczyć! „
Tadek nie tracąc czasu, w imię walki z wszechogarniającym żydomasońskim imperializmem zapakował graty do służbowej Nysy i udał się po Juzefa. Nie trwało to długo, już po paru godzinach znalazł się na bocznej, błotnistej uliczce, którą zamieszkiwał Juzef. Zaryzykował wyjście z samochodu(albo był bardzo odważny, albo bardzo napity) i po kilku minutach brnięcia po kolana w błocie dopadł do skrzypiącej furtki Juzefa. Następnie obezwładnił psa, cztery koty i wrednego sąsiada i wyciął sobie maczetą drogę w chaszczach zwanych trawnikiem(tylko trochę przerośniętym). Potykając się co chwila o graty pozostawione przez tych co weszli i nie wrócili doszedł do drzwi i trochę za mocno pukając wyważył je (same by się i tak rozleciały). Wkroczył wiec kurtularnie do środka, omijając stosy flaszek i pudełek po margarynie. Tylko kibel był na swoim miejscu, ale zapchany trocinami. Nim zdążył wyjąć służbowa pałę, wyskoczył na niego jakiś osobnik w kalesonach i berecie, powalił na klepisko, związał rajtuzami i pobił kaloryferem. Na szczęście Tadek zdołał się rozwiązać i juz miał gościa uszkodzić, gdy zobaczył, że to Juzef. 
–Juzef mendo! Kolegi po kielichu nie poznajesz? Lepiej nie pij więcej „Sarmackiego”!
–No ten kurde... to przez telewizję. Za dużo programów publicystycznych. A ty czego tu szukasz? Bimber będzie dopiero jutro.
–Mamy tu sprawę wagi państwowej! Musimy uratować lud pracujący przed zapaścią w branży lizaków.
–No to ruszamy! Ku chwale lizaczków i rosnącego dobrobytu bytu!!
Juzef wygrzebał się ze skrzypiącej kanapy, ubrał czapkę uszatkę i oboje wpakowali się do służbowej Nysy nie wiedząc dokładnie gdzie jadą, lecz niezawodny zmysł orientacji Juzefa i dobrze rozwinięta siatka konfidentów i donosicieli pomogły im znaleźć dziuplę Actopusa. Jak nakazywała im intuicja, ukryli Nysę w krzakach i okopali się w bezpiecznej odległości. Następnie wyjęli flaszkę i uczcili sukces merytoryczny, stary doby kundel Pikuś warował obok. W środku nocy, gdy byli już mocno nachlani, Pikuś zaczął szczekać(przypominało to raczej odgłos mojego odkurzacza). Pod meline Actopusa podjechało kilka Żuków z nową dostawą lizaczków. Nie było rady, mimo kaca należało przeprowadzić wstępne rozpoznanie. Dzięki nowoczesnemu wyposażeniu pokonali zasieki z drutu aluminiowego(4 zł\kg), następnie linię energetyczną(7zł\kg) i ogrodzenie(dość niechętnie, bo tylko0,45zł.\kg). Wkroczyli w końcu na podwórko przypominające to Juzefa, nawet psy były, i to dobermany. Pertraktacje z kiełbasą nie poskutkowały, trzeba było odrywać jednego od gumofilca Tadka(drugi zarobił drzwiami od lodówki). Nie był to koniec, bo za chwile pokazali się ochroniarze wytaczając radziecką wyrzutnię samobieżną z pociskiem atomowym. Agenci znaleźli się w trudnej sytuacji, ukryli się za żywopłotem. Pierwszy pocisk trafił w stodołę, mieli więc czas na kombinowanie. Tadek nie czując chyba powagi sytuacji cisnął kloca. Był to jednak specjalny kloc bojowy. Korzystając z chwili spokoju Tadek wrzucił kloca do wyrzutni, która po odpaleniu dała całkiem sporego atomowego grzyba. Po ochroniarzach nie została nawet proteza zębowa, choć bomba z racji oszczędności była zrobiona z obornika. Mając wolne pole manewru, rozpoczęli szarżę na twierdzę Actopusa(nie twierdzę że dobrze strzeżoną). Wdarli się przez okno, opustoszyli lodówkę , następnie barek i wreszcie odnaleźli skład lizaczków ukryty za nielegalną hurtownią żyrandoli ukrytą za sedesem w łazience ukrytej za .... . Pomieszczenie dość obleśne, lecz nie dorównujące chacie Pawliszyna, z grzybem ściennym i polotem starego śledzia. Zaraz przy wejściu kupa buraków(buraki, buraki, dużo buraków!!), nieopodal lodówka z salcesonem, a zaraz za telewizorem UNITRA usytuowana hałda pudeł po bananach upakowana lizaczkami wszelkiego rodzaju. Agenci natychmiast rozpoczęli konfiskowanie towaru na rzecz skarbu państwa, gdy przeszkodziła im banda tzw. Goryli, która nie wiadomo kiedy wyskoczyła zza szafy z rajtuzami. Otoczeni menele zaczęli myśleć nad ucieczką, a kiedy Tadek myśli, to...FUJ!! Żadna żywa istota oprócz Juzefa(on się uodpornił)wokoło nie przetrwała tego ataku gazowego. Smrodem uratowani menele zgarnęli mendów do kąta i wznowili przejmowanie zapasów lizaczków. Lecz na tym się nie skończyło, bo oto w kącie za stosem aluminium pojawił się Wielki Obleśny Actopus, Władca Salcesonu. Juzef chwycił porzuconego kałasza i ostrzelał go, ale ten był cool – o-odporny. W odwecie agenci zostali obrzuceni mięsem, a konkretnie salcesonem i plastikowymi częściami złomowanych lodówek. Ale wszystko ma swe granice: gdy Actopus chwycił pierwszego z brzegu bezbronnego buraka chcąc nim zaatakować, Juzef poczuł coś jakby po zjedzeniu starego schabowego. Złapał maczetę i z okrzykiem bojowym(„Daj madafaka!”) rzucił się na mendę. Tadek poczuł przypływ odwagi i pomógł koledze strzelając plaskacze, ciągnąc z buta i pociągając za ****...nie, tego to on akurat nie miał. W każdym razie po kilku ciosach maczetą opór Actopusa został przełamany i pozostało jeszcze tylko wdrożyć wobec niego plan cięć(zwany przez niektórych trzecim planem Balcerowicza). Przygotowania zrealizowali mrożonym filetem śledziowym, następnie cięli mendę tu i tam i jak już wymiękł, włożyli mu przez odbyt rurę od szambowozu i włączyli ssanie. Niestety menda zdążył się wyrwać po lewatywie i wysmarowany musztardą zrobił głową dziurę w ścianie(no proszę, jednak można przebić głową mur, ale trzeba w niej nic nie mieć) i uciekł przez nią siejąc zamęt ideologiczny w szeregach Osiedlowego Kółka Strażniczek Moralności. Zadyma się skończyła, więc agenci zaczęli się obawiać czy przypadkiem nie przejdą na bezrobocie, ale już po chwili pod stodołę w której się znajdowali podjechał różowy Trabant z którego ostrożnie, żeby nie budzić żydomasońskich agentów imperialistycznego wywiadu, wypełzł kpt. Odyniec. Założył kalosze, czapkę zomowca, przysposobił puzon i w takim kamuflażu, z chrzanem w ręku, dobrał się do lizaczków. Tadek oczywiście niczego nie zauważył, bo był zbyt zajęty rozbiórką starych okien znalezionych w oborze, mogących być dobrym towarem dla znajomego Stefana. Juzef zaś opróżniał spiżarnię Actopusa dość dobrze zaopatrzoną w VINA i NALEFKI. Równie niespodziewanie co kolejne pomysły ekonomiczne Andrzeja L. , pojawił się Pawliszyn(w dresach ADIDOS i różowych stringach jak nam sam wyznał) i rozpoczął walkę z kpt. Odyńcem na śmierdź i picie o deficytowy i reglamentowany towar jakim były owe lizaczki. Ostatecznie zdecydowali się na zawiązanie koalicji i wspólnie wynieśli 4 pudła lizaczków.(Tylko patrzeć jak wystartują razem w wyborach). Pawliszyn poszedł na piechotę do swej blaszanej budy, a kpt. Odyniec oddalił się Trabantem w bliżej nieznanym kierunku(jak wieść gminna niesie schował się w altance pana Stefana i skonsumował lizaczki, (egoista jeden, ze mną się nie podzielił). Tymczasem Tadek i Juzef zaznali rozgłosu za sprawą lokalnych mendiów dzięki swym chwalebnym czynom na polu partyjnym. Mogli teraz spokojnie sączyć na przystanku PKS zasłużoną wiśniówkę MOCARNY LEF z VIVATEM(wstrząśniętą, nie zmieszaną).Jak zwykle wszystko skończyło się szczęśliwie, nawet Pawliszyn ostatnio zaczął używać mądrych słów, no i agenci Osiedlowego Kółka Strażniczek Moralności wpadli na trop jego hurtowni amatorskich filmów erotycznych. Sława agentów doszła nawet do dalekich wsi: sponsorzy drużyny PGR Pasikurowice zapłacili im, żeby w tym roku to PGR wygrał Mistrzostwa 12 ligi wiejskiej i główną nagrodę: 10 ciągników URSUS C- 330 bez tłumików oraz roczny zapas piwa DiT. Drużyna Juzefa y Tadka to również specjaliści w sprawach politycznych. Nie boją sie przerwania dostaw ruskiego gazu, bo sami po zjedzeniu kaszanki mają nadprodukcję. Cięcia też im nie zaszkodzą, bo Pawliszynowi wszystko co się dało już dawno obcięli. No to CHLUP w ten głupi dziób!! Ku chwale kolektywu partyjnego!!

MORAŁY:
1.Ostatnio na naszym zadupiu zaobserwowałem znaczny wzrost liczby cweli(być może jest to spowodowane wzrostem cen salcesonu, co z kolei niekorzystnie odbija się na koniunkturze rynku podrobów...)
2.Napiszę kiedy indziej...



JUZEF
juzefwt@tlen.pl



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
I4 Systemy identyfikacji wizyjnej w elastycznej produkcji
i4 promieniowanie x?ekt comptona
i4

więcej podobnych podstron