82 15 Grudzień 1999 Miasto szpiegów




Archiwum Gazety Wyborczej; MIASTO SZPIEGÓW












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 292, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/12/15, dział
ŚWIAT, str. 8
KORESPONDENCJA WOJCIECH JAGIELSKI, TBILISI
Polityczna wojna o Gruzję jest wojną o wyparcie Rosji z
Zakaukazia
MIASTO SZPIEGÓW
Gruzińska stolica Tbilisi stała się nieoczekiwanie miejscem najbardziej
podejrzanych i sekretnych schadzek szpiegów, dyplomatów asów wywiadu, handlarzy
niewolników, przedsiębiorców i przemytników.
Od czasów wojen domowych z lat 1991-93 przeżywamy najtrudniejszy okres w
krótkiej historii naszej niepodległości - przyznaje politolog z Tbilisi
Aleksander Rondeli. Ze wszystkich byłych rosyjskich kolonii żadna, może z
wyjątkiem krajów nadbałtyckich, nie zdecydowała się na tak śmiałą ucieczkę spod
kurateli Moskwy jak Gruzja.
Pod parawanem prezydenta Eduarda Szewardnadze zgłosiła akces do wszystkich
europejskich i atlantyckich struktur z NATO włącznie. Gruzini wymusili na Rosji,
by wycofała swoich żołnierzy z gruzińskich granic, a ostatnio nawet, by zamknęła
dwie ze swych czterech baz wojskowych w Gruzji. Otwierając Zachodowi wrota na
Zakaukazie, Szewardnadze wierzył, że uchroni on go przed gniewem Kremla.
W Tbilisi pojawiła się cała armia europejskich i amerykańskich dyplomatów,
instruktorów wojskowych i szpiegów. Gruzińska stolica, jak kiedyś bliskowschodni
Bejrut, stała się wywiadowczą stolicą Azji Mniejszej. Straż przyboczną
gruzińskiego prezydenta szkolą Amerykanie i Brytyjczycy. Szkolą też gruzińskich
żołnierzy, policjantów, a nawet celników, przysyłają im broń i mundury.
Szewardnadze przeżył już kilka zamachów. Za każdym razem Gruzini oskarżali
Moskwę o inspirowanie spisków. Emerytowany amerykański generał William Odon
stwierdził nawet przed dwoma miesiącami, że dwóm ostatnim zamachom patronował b.
szef rosyjskich służb specjalnych Jewgienij Primakow, gdy kierował rosyjskim
rządem.
Nowy etap rosyjsko-gruzińskiej konfrontacji wywołała wojna w sąsiedniej Czeczenii. W czasie poprzedniej wojny z lat 1994-96
Gruzini zachowali wobec Czeczenów chłodny dystans.
Nic dziwnego, przecież zaledwie dwa lata wcześniej ci sami Czeczeni ramię w ramię z Rosją pomogli zbuntowanym
Abchazom wygrać secesyjną wojnę i oderwać od Gruzji tę prowincję.
Dziś Gruzja jest dla Czeczenów jedynym oknem na
świat, jak w latach 80. dla afgańskich mudżahedinów był Pakistan i pakistański
Peszawar. W gruzińskiej stolicy działa czeczeńska ambasada, gruzińskimi drogami
podróżują w świat czeczeńscy politycy, w gruzińskich wioskach zamieszkanych
przez miejscowych Czeczenów znajdują schronienie
uchodźcy z Groznego, Urus-Martanu i Szali.
Sąsiedzka zgoda gruzińsko-czeczeńska nie podoba się Rosji. Kreml domagał się
już zgody na przemarsz rosyjskich wojsk przez gruzińskie terytorium oraz na
rozmieszczenie rosyjskich żołnierzy na granicy z Czeczenią. Gruzini zachęcani przez Zachód twardo
odmawiali. Obrażeni Rosjanie demonstracyjnie zredukowali personel swojej
ambasady w Tbilisi.
Polityczna wojna o Gruzję jest wojną o wyparcie Rosji z Zakaukazia, regionu,
który Moskwa podbiła przed dwoma wiekami i przyzwyczaiła się uważać go za
wyłączną własność. Zrozumiałe więc, że i Rosjanie nie pozostają bierni wobec
gorączkowej krzątaniny zachodnich dyplomatów i szpiegów w Tbilisi. Gruzińska
stolica huczy od plotek o rychłych spiskach i prowokacjach.
Sami Gruzini mają coraz większe wątpliwości, jakie stanowisko powinni zająć w
kaukaskiej wojnie. Znaleźli się między młotem i kowadłem. Nie stać ich na
konfrontację z Rosją. Nie o Czeczenię.
Jednocześnie coraz trudniej jest im powstrzymywać Czeczenów, którzy, uciekając przed wojną, coraz liczniej
i coraz bardziej bezceremonialnie przechodzą graniczne górskie przełęcze. Na
polanie wyznaczającej neutralną strefę pod wioską Szatili gruzińscy żołnierze i
czeczeńscy partyzanci nierzadko spotykają się z wycelowanymi w siebie
karabinami. Komendanci eskortują bowiem nie tylko cywili, ale także rannych
partyzantów i emisariuszy, którzy jadą do Tbilisi, by stamtąd wyruszyć w dalszą
podróż do Europy lub Arabii.
Inni zatrzymują się w gruzińskiej stolicy, by pospiesznie negocjować z
Europejczykami warunki uwolnienia z kaukaskiego jasyru cudzoziemskich jeńców
porwanych dla okupu. Pospiesznie, bo czas nagli. Rosjanie zajmują kolejne doliny
i wkrótce nie będzie w Czeczenii miejsca, gdzie
można by bezpiecznie ukryć drogocennych zakładników.
Gruzinów niepokoi też najazd Czeczenów na
odległy od Tbilisi o trzy godziny jazdy samochodem Adżhar. Od lat żyją tu
gruzińscy Czeczeni, Kistowie, a policja z Tbilisi
zawsze wolała obchodzić ich wioski szerokim łukiem. Tysiące czeczeńskich
uchodźców wychowanych w kulturze kałasznikowa uczyni tę górską krainę kaukaskim
Dzikim Zachodem. Tutejszą wersją pusztuńskiej ziemi z afgańsko-pakistańskiego
pogranicza, gdzie jedynym prawem jest karabin i tradycja.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
79 8 Grudzień 1999 Miasto mja umrzeć
77 6 Grudzień 1999 Grozny prawie okrążony
75 1 Grudzień 1999 Rozmawiajcie z Czeczenami
28 15 Grudzień 1994 Nikt nie lubi rosyjskiej armii
65 15 Listopad 1999 Wyszło, że mordują
46 15 Pażdziernik 1999 Bomby na Trawiaste Wzgórza
80 11 Grudzień 1999 Koszmar drugiej czeczeńskiej
78 8 Grudzień 1999 Grozny w kleszczach
76 2 Grudzień 1999 Kto porwał Czeczenię
84 20 Grudzień 1999 Rozmawiają i się biją
30 15 Grudzień 1994 Zwrot w sprawie Czeczenii
17 16 Wrzesień 1999 Miasto pod lupą
86 23 Grudzień 1999 Będzie śledztwo, to nie my
81 11 Grudzień 1999 To oni nas napadli
29 15 Grudzień 1994 Walczcie do śmierci!
90 27 Grudzień 1999 Polityka na wojnie zbudowana
31 grudzień 1999
87 24 Grudzień 1999 Dorzynanie miasta

więcej podobnych podstron