12 niedziela zwykła C




Homilia






Homilia na Niedzielę XII zwykła
Rok
C
Ostatnie słowo należy do
Boga.
Zwykliśmy pytać Pana
Boga.
           
Pewien młody mężczyzna złożył wizytę w klasztorze. Do późnej nocy
rozmawiał z jednym z zakonników na temat swojego dalszego życia , szukał u niego
porady odnośnie sensu życia a nawet pomocy. Po skończonej rozmowie wyszli obaj
na długi, ciemny korytarz, z którego wiele drzwi prowadziło do poszczególnych
cel zakonnych. zakonnik wskazał ręką w prawą stronę i powiedział przy tym :
twoje życie jest takie samo, jak ten długi korytarz z wieloma drzwiami. Tylko
przy jednych możesz zatrzymać się i wejść do środka. Zastanów się dobrze, młody
przyjacielu, które drzwi wybierzesz.
           
Ludzie od najmłodszych lat 
lubią zadawać pytania. Nie zapomnę dziecka, które z babcią weszło do
kościoła przed Mszą świętą., aż babcia straciła cierpliwość. Nieustanne : co to,
po co, dla kogo dlaczego? Babcia wreszcie wyznała : daj mi spokój, ja przyszłam
się pomodlić, a nie odpowiadać ci na pytania
porozmawiamy w domu! W młodości
zwykle krępujemy się pytać starszych, wolimy zwracać się z problemami do gazet,
telefonów zaufania a może najbardziej do rówieśników. Czy jednak  otrzymamy właściwą  ,,receptę" na  sposób życia?
           
Współczesny człowiek zaczepia spieszącego ulica mężczyznę, który nie
patrzył ani na prawą, ani na lewą stronę. Dokąd tak pędzisz ?
zapytał. Gonię
za pracą, za jakimś zarobkiem !
padła odpowiedź. A skąd wiesz
zapytał  postrzegający
że twój zarobek  biegnie przed tobą i że musisz go gonić?
A może on za twoimi plecami, powinieneś zatrzymać się, aby go spotkać, a w ten
sposób tylko przed nim uciekasz ( 
por. Willi Hoffsummer
229 krótkich opowiadań s.124).
           
I tak ciągle pędzimy, pytami, jesteśmy zaskakiwani życiem nie po
naszemu!  Tak czynili i uczniowie
Pana Jezusa. Często rozprawiali między sobą na wiele tematów. Jeśli nie sami, to
Chrystus ich zaskakiwał znajomością ich problemów.
 
Dziś uczniów i nas pyta Pan
Jezus.
           
Za kogo uważają Mnie tłumy? Pytanie postawił im jakby krążąc wokół
tematu. Jednak ostatecznie po otrzymaniu opinii innych
zapytał stanowczo: ,, A
wy, za kogo Mnie uważacie?" Pytanie bardzo ważne i zasadnicze, gdyż od
odpowiedzi zależał cały dalszy bieg życia. Apostoł Piotr odpowiedział jasno : ,,
za Mesjasza Bożego". Zostało mu nakazane milczenie odnośnie tego wyznania.
Jednak nurtowało Piotra wyjaśnienie:,, Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć,
będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie, będzie
zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Potem  dodatek o pójściu za  Chrystusem  z krzyżem na ramieniu i naśladowaniu Go.
Wiemy, ze nie tego się spodziewali?
Jaki wiec był sens stracić życie,
aby je zachować?
nie pojęli!
           
Najpierw dręczący problem : Kim On jest? To pytanie rzucone w dziele
świata, w każde pokolenie i każdemu z nas niepokoi ludzi i czeka na odpowiedź.
Nie da się na nie machnąć ręką, zlekceważyć, odrzucić. To coś z powracającej
fali uderzającej o brzeg naszego jestestwa. Można z odpowiedzią zwlekać, udawać
głuchego, nawet nazywać się niewierzącym, zapalonym ateistą, albo jak to lubią
powtarzać Świadkowie Jehowy
jaśnie oświeconymi, ty, który ,,przejrzał"!
        Jest
w diecezji lubelskiej parafia, w której mieszkańcy szczycą się, że nie ma u nich
ani jednej rodziny, która byłaby niepraktykująca. Starsi jednak pamiętają  wydarzenie, jakie miało u nich miejsce,
które wszystkich  skłoniło do
zastanowienia się nad sensem swojego życia. Największym gospodarzem we wsi był
człowiek, który wcale nie chodził do kościoła. Gdy w niedziele i święta inni
szli na Mszę św. , on stawał przy plocie i lubił mówić niemal szyderczo :,,
Idźta, idźta do kościoła, tam wam nawalą. Weźta się lepiej dzisiaj do roboty, to
się cos dorobicie. U mnie musiałby się Pan Bóg dużo napracować, aby zarobić
uszczerbek w moim majątku". Nie długo trzeba było czekać. Przyszła burza,
strzelił piorun w stodołę, a potem spłonęła obora i dom. I sad został zniszczony
i obfita pasieka. Wszystko spłynęło z woda do rowu. Po pożarze chyba ze wstydu
biedak wyjechał w inne strony.( Dzienniczek duchowy ROK C s. 58).
           
To prawda, że trzeba wsiadać do tego autobusu, o którym wiem na pewno w
jakim kierunku jedzie. 
 
Nasze wyznanie na temat Pana
Jezusa.
           
Wychodząc z kina, po projekcji filmu o Męce Pańskiej ,,Pasja"
zauważyłem dwie wielkie rzeczy, a mianowicie u wielu bolesna zadumę, współczucie
w milczeniu. To jakby wzięcie części cierpienia na siebie, zrozumienie sensu
cierpienia i śmierci Chrystusa. Ci raczej szybko odpowiedzieli sobie na pytanie
: Kim On jest dla nas.  Pewna część
widzów nie mogła się nadal pozbierać, a swoją  przekorną  postawę  zanurzali w krytyce filmu, w skrajnej
postawie reżysera, makabryczności scen itd. Czy można na tym poprzestać? Schować
odpowiedź na Chrystusowe pytanie do ,, szufladki", odłożyć ,, do lamusa".
           
Za kogo dzisiaj ludzie uważają Chrystusa? Niektórzy wprost za Osobę
nierealną, nie istniejącą wcale w historii. Inni  za najlepszego spośród ludzi,
społecznika, Nauczyciela w ujarzmionym narodzie itp.  Chrystus pyta dalej: ,, a wy, za kogo
Mnie uważacie"? Pan Jezus sam nam wielokrotnie odpowiadał, dawał świadectwa i
dowody w różnych okolicznościach. Doskonale wiemy, czego uczył i nie obiecywał
raju na ziemi, Pamiętne słowa: ,, Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego
siebie i naśladuje Mnie ". Wydaje mi się to bardzo przykrym, gdy widzi się
Chrystusa dopiero w nieszczęściu, w opłakanych skutkach swojego bezbożnego
życia. Coś w rodzaju wartości straconej, która się docenia zbyt późno.
           
W ten sposób odkrywany Chrystus zaczyna prowadzić do nawrócenia,.
opamiętania, albo do zniknięcia z oczu. Tak bywa, że w chwilach bolesnych
doświadczeń Chrystus staje się potrzebny, uznany jako mówiący prawdę  choć ona stała się gorzka i cierpką. Jak
to wytłumaczyć : pytam młodego, zdrowego człowieka w pięknym samochodzie  jak się czujesz?
odpowiada  okropnie! O to samo zapytałem
upośledzonego młodzieńca w wózku inwalidzkim
ten ostatni odpowiada
czuję się
dobrze!
           
Dwaj chłopcy wybrali się na przejażdżkę kajakiem po Renie. Po pewnym
czasie wpadli w wir rzeki, zaczęli się obracać w koło swej osi. Jakaś tajemnicza
siła ciągnęła ich w głąb toni
obaj walczyli o życie wołali o pomoc. Wtedy i
Pan Bóg był potrzebny!  Ktoś
dostrzegł z brzegu, rzucił linę na ratunek. Jeden z nich trzymał się kurczowo
kajaku i razem z nim trafił na dno. Drugi chwycił za linę, został wyciągnięty i
uratowany. Jakby wyciągnięta dłoń Chrystusa stała się liną trzymana kurczowo z
własnego statku życia ( Willi Hoffsummer 211 krótkich opowiadań s.125).
 
Od mojej odpowiedzi zależy nie
tylko moje  życie, ale i
zbawienie. 
           
Nasze codzienne życie wypełniamy pewnymi wartościami, czasem nawet
banalnymi. Ale najbardziej drogocenna wartością jest nasze dziś, nasze jutro,
nasze zbawienie. Przyjdzie czas nawet przez samych nas ocenienia naszych dni,
miesięcy, lat, naszego życia. Swoją drogą osądu dokona także Bóg. Co więc lub
kto będzie u nas na pierwszym miejscu w hierarchii wartości? Święty Łukasz
(9,24) przypomina słowa Nauczyciela: ,, Bo kto chce zachować swoje życie na tym
świecie, straci je, a kto straci je z mojego powodu, ten je zachowa". Pan
Bóg  zadecyduje na końcu
nie tylko
rozliczy nas z tego, co nam dał, ale w stosownej dla siebie chwili znów zapyta:
,, Za kogo Mnie uważasz, Kim jestem, Kim byłem dla  ciebie"? Drugie pytanie dotyczy mojej
miłości Boga i bliźniego
co uczyniłem , iloma uczynkami miłości i miłosierdzia
będę mógł się pochwalić,  do
jakich  się przyznać. Ostatnie słowo
zawsze należy do Boga!  Ludzie
opinie, odpowiedzi tłumów będą na drugim planie, a moje będą tutaj najważniejsze
i decydujące. Nasz Bóg ma upodobanie w miłości. Z miłości nas będzie sądził. Jak
to będzie z miłowaniem Boga nade wszystko , a bliźnich z uwagi, ze względu na
Boga.,, Coście uczynili jednemu z tych najmniejszych
Mnieście uczynili". Wtedy
na poprawę i na rozpacz będzie za późno. Pan Jezus ani nas nie prowokuję, ani
nas straszy
On tylko prosi i napomina. Prowadzi z nami jakby trudną rozmowę,
czeka na odpowiedź na zasadnicze pytanie.
           
Wiem, ze to nie jest takie proste. Tu nie chodzi o moje ubieranie się,
szukanie radości, przyjemności, pięknych słówek. Wzywa mnie do naśladowania  Jego, aż nawet po krzyż, stawia nam
jasne wymagania. Ale to wszystko z uwagi na nasze dobro, na nasze zbawienie. Nie
wolno mi zapominać, że On
mój Jezus, jest blisko mnie, liczy na mnie , bo mnie
kocha, zależy Mu na moim szczęściu, daje mi poczucie bezpieczeństwa, pomocna
dłoń. Nie czeka na moje SOS, na okrzyki błagania o ratunek.
           
Ja nie umrę!

           
Pod tym tytułem spotkałem świadectwo w wydaniu ,, Wiadomości" pisma dla
Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa (nr 31 rok 2004 s.24).
Było  to w Szkocji. Tam biskup
odwiedza parafie bardzo prywatnie, bez asysty, pomocników i świadków.
Wracającego z wizytacji biskupa zastaje noc. Zabłądził w lesie. Udaje się do
ubogiej chaty i prosi o nocleg. Kobieta otoczona  drobnymi dziećmi  chętnie udziela gościny, podaje kolację.
Po pewnym czasie przybysz pyta: ,, Wszyscy jesteście bardzo dobrzy, ale dlaczego
tacy smutni?" Matka rodziny wyjaśnia :,, Obok nas dogorywa ojciec .. smucimy
się, bo wydaje mu się że będzie jeszcze długo żył, nie chce przygotować się do
śmierci". Czy mógłbym go zobaczyć?
odrzekł wzruszony i zdumiony. Chory
istotnie wydawał się bliski śmierci, ale na widok Gościa jakby odzyskał cała
swoją  energię i zawołał ,,
Nie,  ja nie umrę!. Nie dal sobie
nic powiedzieć więcej. ,, Mój przyjacielu, powiedz mi, na czym opierasz tę
pewność, ze nie umrzesz? Wtedy chory zapytał :,, powiedz mi miły panie, czy  ty jesteś katolikiem? Tak, jestem nim

odparł biskup W takim razie powiem ci, dlaczego nie umrę. Ja także jestem
katolikiem i od chwili mojej pierwszej Komunii św. nie przestawałem prosić
Najświętsza Pannę o łaskę, bym w chwili śmierci nie był pozbawiony kapłana. czy
myślisz, ze ta dobra Matka mogłaby mnie nie wysłuchać?   Moje dziecko, zawołał wzruszony
biskup
jesteś wysłuchany. Ten, który do ciebie mówi jest biskupem. Najświętsza
Matka prowadziła mnie tutaj pośród lasów, abyś mógł godnie  umrzeć. Odchylając płaszcz pokazał
biskupi krzyż . na ten widok biedak zawołał :,, O moja dobra Matko, dziękuję
Ci... wyspowiadaj mnie ojcze, gdyż teraz już mogę umierać...".
           
Kim jest dla mnie Chrystus, kim jestem ja ?  Z odwagą Piotra, człowieka wielkiej
miary mimo jego słabości i uchybień
odpowiedzmy sobie w ciszy naszego serca na
to pytanie. Słowem i życiem wyznajmy dwie wielkie prawdy : Jezu, Ty jesteś
Mesjaszem, Synem Boga żywego... I drugą prawdę, że  ostatnie słowo w moim życiu należy do
Niego. Amen.  


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na 12 Niedziele Zwykłą B
Kazanie na 12 Niedziele Zwykłą A
Kazanie na 18 Niedzielę Zwykłą C
Kazanie na 15 Niedzielę Zwykłą A
Kazanie na 22 Niedzielę Zwykłą C C
23 niedziela zwykła B
Kazanie na 16 Niedzielę Zwykłą C
21 niedziela zwykła C
Kazanie na 9 Niedzielę Zwykłą A

więcej podobnych podstron