Czy dziś są nam potrzebni miłosierni Samarytanie




Czy dziś są nam potrzebni miłosierni Samarytanie











Piątek, 21 Kwietnia Imieniny obchodzą: Anzelm, Feliks, Bartosz
 



















  Sciaga.pl > Prace
> Średniowiecze >
Home | Reklama | Info
| Mail






Gdzie Cz@T ???



Gdzie jestSciaga.pl
?
















Czy dziś są nam
potrzebni miłosierni Samarytanie










kategoria:   J.polski
zakres:   Średniowiecze
dodano:   2000-04-14




Czy dziś są nam
potrzebni miłosierni Samarytanie ? Poniedziałek. Włączam
telewizor. Dili. Blada reporterka drżącym głosem opisuje piekło
które rozgrywa się za jej plecami. Stłoczone w kościołach cienie
ludzi nie wierzą już w nic, ani w nikogo. Liczą tylko kolejne
sekundy życia, a właściwie odliczają - do chwili w której do
kościoła wpadną uzbrojone bojówki. Kto pomoże tym biednym, głodnym,
drżącym ? Świat patrzy na ten dramat - i nic się nie zmienia. Co
najwyżej przerażony widz zmienia kanał szybkim ruchem palca. A kto
im pomoże ? Inni - myśli tenże widz. Wtorek. Na pierwszej
stronie gazety zdjęcia ze zniszczonego wstrząsami ziemi Izmitu. Na
zdjęciu widzimy klęczącą, zapłakaną kobietę, która gołymi rękoma
wygrzebuje spod gruzów ciała swoich bliskich. Pod spodem reportaż -
kilka liczb - dziesięć tysięcy ofiar, ranni, zaginieni. Zapis
rozmowy z jakimś zrozpaczonym Turkiem, który właśnie utracił dorobek
całego życia. A tysiąc kilometrów dalej przy herbacie czytelnik
kończy czytać i przerzuca stronę, bo chce sprawdzić jaka będzie
pogoda. A kto pomoże Izmitowi ? Inni - myśli tenże czytelnik.
Środa. Radio donosi o kolejnym dniu walk w Czeczeni. Niewyraźny
głos spikerki, pośród szumów i trzasków, mówi coś o ofiarach, znów
jakieś liczby. Jakaś bomba uderzyła w szkołę. Wśród trzasków radia
słyszymy o śmierci szesnastoletniej dziewczynki. Tylu i tylu
mieszkańców opuściło Grozny. Głodne dzieci, głodne matki,
pokaleczeni ojcowie. Ale radiosłuchacz nie ma już czasu tego
słuchać. Spieszy się na autobus. A kto im pomoże ? Inni - myśli
tenże radiosłuchacz Czwartek. Kolorowy miesięcznik zamieszcza
reportaż o dzieciach w małym afrykańskim kraju. Reportaż znajduje
się pomiędzy wywiadem z projektantką mody o najnowszych kreacjach i
poradami sercowymi dla nastolatek. Dowiadujemy się, że w tym małym
afrykańskim kraju brakuje już nawet chleba. Ze zdjęć spoglądają na
czytelnika smutne oczy małych, zagłodzonych istotek. Tym razem nie
liczby a procenty. Zgony wśród noworodków, wśród dzieci w wieku
szkolnym - wszędzie powyżej pięćdziesięciu procent. Ale nie ma czasu
na wzruszenie. Bo oto na następnej stronie pani psycholog radzi co
zrobić, aby rozkochać w sobie wymarzonego chłopaka. Młoda
czytelniczka bez żalu zmienia stronę. A kto im pomoże ? Inni - myśli
ta czytelniczka. Piątek. Spacer po Warszawie. Na przejściu dla
pieszych starszej pani pękła siatka. Pomidory rozsypały się po całej
jezdni. Nieporadnie, zginając zmęczone życiem plecy, zaczyna ona
zbierać pomidory. Niosła je dla wnuczki, tak bardzo chciała sprawić
jej przyjemność. Piesi w milczeniu mijają staruszkę, wpatrzeni w
jakiś nieistniejący punkt po drugiej stronie ulicy, spieszący do
tylu ważnych spraw, nie widzą dramatu, który rozgrywa się na pasach.
Światła się zmieniają - a starsza pani nie zebrała jeszcze
wszystkich owoców. Jeszcze jeden, i jeszcze jeden, o tam jest
jeszcze jeden. Zdenerwowani kierowcy trąbią. Jeden z nich kieruje do
starszej pani kilka ostrych słów. Na twarzy staruszki pojawia się
rumieniec wstydu, ciche "przepraszam", nieporadny uśmiech. Nie
chciała, ale te pomidory. Kierowcy trąbią niemiłosiernie. Nie mogą
sobie pozwolić na luksus czekania. A kto jej pomoże ? Ci co się nie
spieszą - myślą kierowcy. Ta sama Warszawa, kilka ulic dalej. Na
trawniku leży mężczyzna. Ma czterdzieści, może pięćdziesiąt lat.
Obok niego przewija się tłum przechodniów. Czasem, ktoś spojrzy od
niechcenia w jego stronę, czasem ktoś szepnie pod nosem "pijak".
Nikt nawet nie zatrzymuje kroku. Mężczyzna jest bardzo blady - być
może zasłabł, może to coś z sercem. Oddycha nierówno. Tłum
przechodzi obok. Czasem ktoś nawet myśli o nim, gdy znajduje się już
w bezpiecznej odległości - czyli za daleko by zawrócić. Myśli wtedy.
Może był chory ? Ale jest już za daleko. A kto mu pomoże ? Inni -
myśli sobie tenże przechodzień To nie jest wcale zapis
jakiegoś koszmarnego tygodnia. To zwykły tydzień - taki jak wiele
przed nim i wiele po nim. A teraz zestawmy ten opis z pytaniem: "Czy
dziś są nam potrzebni miłosierni Samarytanie ?". Odpowiedź okazuje
się być oczywista. Samarytanie nie tylko są nam potrzebni - są nam
niezbędni. Żeby w pełni zdać sobie z tego sprawę przypomnijmy sobie
kim był biblijny miłosierny Samarytanin. Otóż był to człowiek, po
prostu zwykły człowiek, który widząc cierpiącego bliźniego pomógł
mu. Opatrzył mu rany, zawiózł go do gospody, pielęgnował go, a nawet
zapłacił za niego. A przecież ów Samarytanin nie wiedział kim był
ten cierpiący człowiek. Bo tak naprawdę nie było to ważne.
Najważniejsze było to, że cierpiał. I dlatego Samarytanin wyciągnął
do niego rękę. "Cóż za niezwykły gest miłosierdzia" - krzyknie ktoś
w porywie zachwytu. Czy na pewno niezwykły ? Może właśnie to czyn
najzwyklejszy, a tylko my zapomnieliśmy już co znaczy miłosierdzie.
I dlatego wyłączamy telewizor, przerzucamy strony, ściszamy radio,
zamykamy gazetę i przechodzimy obok ludzi, którzy nas potrzebują. A
każdy odruch miłosierdzia traktujemy jako czyjeś wielkie
poświęcenie. A tymczasem to przecież zwykły, ludzki gest - pomóc
cierpiącym. I nagle w toku codziennych spraw okazuje się, że ten
gest nas przerasta ! Że zamiast wyciągać ręki cofamy ją. I okazuje
się, że na zatłoczonej ulicy nie ma Samarytan. Jest za to tłum
kapłanów i lewitów, którzy potrafią pięknie i szlachetnie mówić i
załamywać ręce nad dzisiejszym nieczułym światem, ale gdy widzą
cierpienie - przechodzą obok. Tak. Potrzebni nam są Samarytanie.
Potrzebujemy ich bardzo wielu. Od zaraz. Są potrzebni starszym
paniom, którym pęknie na pasach siatka; mężczyznom, którzy zasłabną
na trawniku; kobietom, niosącym zbyt ciężkie zakupy; niewidomym,
którzy nie mogą przejść na drugą stronę ulicy. Ale przede wszystkim
potrzebni są nam - pozornie szczęśliwym i bezpiecznym. A przecież my
potrzebujemy ich najbardziej. Bo widząc jak miłosierny Samarytanin
wyciąga do kogoś rękę, czujemy dziwne kłucie w piersi i nagle
okazuje się, że jesteśmy winni. Winni przejścia obok. Winni
odwrócenia głowy. Winni niezauważenia. Samarytanie nie tylko
pomagają cierpiącym, ale także uświadamiają nam, że w naszych
sercach wciąż za mało jest miłosierdzia. A kiedy już zdamy sobie z
tego sprawę (czasem potrzeba wielu Samarytan), wszystko staje się
proste. Bo nagle okazuje się, że to takie dziecinnie łatwe
powiedzieć: "Pomogę pani" i pozbierać rozrzucone pomidory; spytać:
"Czy nic się panu nie stało" i pomóc wstać mężczyźnie. Okazuje się,
że my też możemy być Samarytanami - i nagle stajemy się szczęśliwi.
Bo prawdziwe szczęście to ciche "Dziękuje", w zamian za ofiarowaną
przysługę. Ale to "Dziękuje" słyszą tylko Samarytanie. Dlatego
niewielu jest ludzi szczęśliwych. Samarytanie są nam niezbędni,
ale czy znaczy to, że ich nie ma ? Nie ! Oczywiście, że są. Jest ich
mnóstwo - tylko ciężko ich rozpoznać bo są tacy podobni do nas.
Zwyczajni chłopcy, zwyczajne dziewczęta, przeciętne kobiety,
normalni mężczyźni. Mijają nas na ulicach, w tramwajach, w sklepach,
na poczcie. Na ich twarzach jest zwyczajny uśmiech, zwyczajna
powaga, czasem grymas bólu - także zupełnie zwyczajny. Tylko ich
oczy... trzeba patrzeć w oczy, bo to one zdradzają Samarytan. Ich
spojrzenia nie błądzą po nieistniejących punktach, lecz zawsze po
twarzach ludzi. Czuwają. Bo przecież ktoś może ich potrzebować. Po
tym można poznać bezimiennych Samarytan. Ale są także i bardziej
znani - ci o których mówi się i pisze, choć oni niezbyt się o to
starają. Oczywiście nikt nie może mieć wątpliwości, że na miano
polskiego Samarytanina zasługuje Jurek Owsiak. Owsiak w swojej
wspaniałej idei jaką jest "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy"
pomaga wszystkim - i dzieciom dla których zbiera pieniądze, i
ludziom - od których pieniądze zbiera. Tym pierwszym ratuje życie -
to oczywiste. A tym drugim ? A tym drugim pozwala znaleźć w sercu
miłosierdzie - pozwala im pomóc innym, daje im szansę takiej pomocy.
Większość z tych ludzi, którzy biorą udział w kweście na rzecz
dzieci, zapewne nie zadała by sobie trudu, by wpłacić te pieniądze
na konkretne konto. Bo ludzie zawsze się gdzieś spieszą. Dlatego
Owsiak wychodzi im naprzeciw. Autor słynnego powiedzenia "Róbta co
chceta" jest najlepszym potwierdzeniem mojej tezy, że Samarytanie są
nam niezbędni. Kto wie, ile serduszek dawno przestałoby bić gdyby
nie Owsiak; kto wie, ilu ludzi nigdy nie okazałoby miłosierdzia,
gdyby nie on. Wspaniałą Samarytanką była też, nieżyjąca już,
ś.p. Matka Teresa z Kalkuty. O ile Owsiak, mimo wszystko znajduje
się w świetle jupiterów, o tyle ona przeszła przez życie bardzo
cicho, wręcz niezauważona. A przecież trudno wskazać osobę, która
zrobiłaby dla ludzi tak wiele jak ona. Matka Teresa wyciągnęła rękę
do tych, których wyrzekło się społeczeństwo, do stojących najniżej w
systemie kastowym mieszkańców Indii. Wśród brudnych uliczek Delhi
jej serce było jedyną ostoją dla tych, których nie szanował nikt.
Gdyby nie ona, być może nigdy nie zaznali by miłosierdzia, być może
uznaliby, że ludzie potrafią być tylko okrutni. Ale dzięki niej
zobaczyli rąbek innego świata - świata Samarytan. I uwierzyli, że
ich życie jest coś warte - bo ktoś poświęca im swoje życie. Czyż
byłoby to możliwe bez Samarytanki. Oczywiście wielu Samarytan
odnajduje się nagle podczas klęsk żywiołowych i innych katastrof.
Chyba wszyscy pamiętamy obrazki tysięcy Polaków usuwających w pocie
czoła skutki powodzi, chyba każdy z nas widział Greków i Turków
odwalających wspólnie gruzy zniszczonych trzęsieniem ziemi domów. I
tylko szkoda, że trzeba wielkiej tragedii, by przypomnieć ludziom o
miłosierdziu. Czy potrzebni są nam Samarytanie ? Tak. Starałam
się to udowodnić i mam nadzieję, że przekonałam wszystkich do mojego
zdania. Bez Samarytan żyło by się bardzo ciężko - upadając nie
mielibyśmy żadnej nadziei, że ktoś pomoże nam wstać. Bez
miłosierdzia świat stałby się zimny i cyniczny. Samarytanie są nam
potrzebni. Nam wszystkim. U progu XXI wieku kiedy nadrzędną
wartością stał się sukces nieodłącznie związany z pieniądzem,
bezinteresowni Samarytanie muszą przypominać nam, że nasz świat
opiera się przede wszystkim na miłosierdziu. Na tym miłosierdziu,
które pozwoliło Jezusowi powiedzieć: "Wybaczam", zanim umarł by
odkupić nasze grzechy. Samarytanie są nam potrzebni. I nigdy nie
będzie ich zbyt mało. "Idź i ty czyń podobnie" mówi Jezus kończąc
przypowieść o miłosiernym Samarytaninie i zachęca tym samym do
naśladowania czynu mieszkańca Samarii. Idźmy i czyńmy podobnie.








Autor: Romero

Ocena : 6 








oceń
prace:
1 2 3 4 5 6


Home | Reklama | Info
| Mail


Prace | Pomoc | Książki | Artykuły | News | Katalog | Forum
| Rozrywka






Wszelkie prawa zastrzeżone / All
rights reserved  Sciaga.pl
2000


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
04 Czy supermarkety są nam potrzebne
Aparat czy kamera Każdemu wg potrzeb, cz II – kamery zaawansowane
pieniadze nie sa ci potrzebne
Czy tatuaże są dozwolone – ks Peter R Scott, FSSPX
Rozsądek czy emocje są prawdziwą ostoją człowieczeństwa ~E9E
Czy w Indiach są geje
Dlaczego antyoksydanty są tak potrzebne (EUFIC)
22 20 Styczeń 1995 Czy dziś umrze miasto
Aparat czy kamera Każdemu wg potrzeb, cz I – kamery amatorskie
Czy neutrina mogą nam coś powiedzieć na temat asymetrii między materią i antymaterią we Wszechświeci
Aparat czy kamera Każdemu wg potrzeb, cz III – kamery nietypowe
19 MIŁOSIERNY SAMARYTANIN JAK PATRZEĆ, BY DOSTRZEC SIOSTRĘBRATA
Czy świadkowie są wiarygodni
Czy w Biblii są błędy 3
Pieniądze nie są ci potrzebne!
Czy w Biblii są błędy 1
czy politycy są bezkarni action(1)

więcej podobnych podstron