v 03 035







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
III.35)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga III - Drugi
rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –






35.
UZDROWIENIE TRĘDOWATEGO
U
STÓP GÓRY.
[por. Mt 8,1-4; Mk 1,40-45;
Łk 5,12-16]


Napisane 30
maja 1945. A, 5211-5218 i 5220-5221. Przed 40 laty
przyjęłam w tym dniu Sakrament Bierzmowania z rąk kard. Andrea
Ferrari.
Pośród niezliczonych kwiatów, które
nasycają zapachem ziemię i
cieszą oczy, wznosi się straszliwe widmo trędowatego: pokryty ranami,
cuchnący,
wyniszczony. Ludzie krzyczą przerażeni i oddalają się na zbocza góry.
Niektórzy
nawet biorą kamienie, ażeby cisnąć nimi w nieostrożnego. Jezus odwraca
się z
otwartymi ramionami, wołając:
«Pokój! Pozostańcie tam, gdzie
jesteście, i nie bójcie się.
Odłóżcie kamienie. Miejcie litość nad tym biednym bratem. On także jest
synem
Bożym.»
Ludzie słuchają, ulegając
autorytetowi Nauczyciela. On zaś
podchodzi poprzez wysokie ukwiecone trawy na odległość kilku kroków od
trędowatego,
który z kolei zbliżył się, gdy zrozumiał, że Jezus go obronił. Kiedy
podszedł do
Jezusa, upadł na twarz, a usiana kwiatami trawa przyjęła go i okryła
jak świeża i
pachnąca woda. Poruszające się kwiaty wydają się zasłoną nad nędzą,
którą
ukryły. Jedynie żałosny głos, który spośród nich się wydobywa,
przypomina, że
jest tam ta biedna istota. Mówi:
«Panie, jeśli chcesz, możesz mnie
oczyścić. Ulituj się nade
mną!»
Jezus odpowiada:
«Podnieś głowę i popatrz na Mnie.
Człowiek musi umieć patrzeć w
Niebo, jeśli w nie wierzy. A ty wierzysz, bo błagasz.»
Trawa porusza się i ponownie
rozchyla. Twarz trędowatego wyłania
się jak głowa topielca pogrążonego w morzu. Nie ma włosów ani brody.
Czaszka już
prawie całkiem ogołocona z resztek tkanki. Jezus jednak ośmiela się
dotknąć
koniuszkiem palców czoła tam, gdzie jest ono czyste, bez ran, gdzie
skóra jest
woskowata, łuszcząca się, miedzy dwoma gnijącymi nadżerkami, z których
jedna
zniszczyła owłosioną skórę, a druga otwarła dziurę w miejscu prawego
oka. Nie
potrafiłabym powiedzieć, czy w tym ogromnym otworze – ciągnącym się od
skroni do
nosa, obnażając kość jarzmową i chrząstkę nosa, napełnioną brudem –
znajduje
się jeszcze gałka oczna czy nie. Jezus mówi, opierając [na jego głowie]
Swą piękną
dłoń:
«Chcę. Bądź oczyszczony.»
I oto trąd znika tak, jak gdyby
człowiek ten nie był wyżarty
trądem i okryty ranami, lecz jedynie pokryty brudem, na który wylano
płynny środek
czyszczący. Najpierw zamykają się rany, skóra staje się czysta, prawe
oko wyłania
się spod powiek, które się odbudowały, wargi okrywają żółtawe zęby.
Jedynie brak
mu włosów i brody. Rzadkie kępki włosów są tylko tam, gdzie znajdowały
się jeszcze
resztki zdrowej skóry.
Zaskoczony tłum krzyczy, a mężczyzna
– słysząc radosne wołania
– pojmuje, że jest uzdrowiony. Podnosi ręce, dotąd ukryte w trawie,
dotyka oka w
miejscu, gdzie znajdowała się ogromna dziura. Dotyka głowy tam, gdzie
była wielka rana
odkrywająca czaszkę i czuje nową skórę. Podnosi się i ogląda klatkę
piersiową,
biodra... Wszystko jest zdrowe i czyste... Mężczyzna na nowo przykucnął
w ukwieconej
trawie, płacząc z radości.
«Nie płacz. Wstań i posłuchaj Mnie.
Powróć do życia zachowując
ryt i nikomu o tym nie mów, aż zostanie on dopełniony. Pokaż się jak
najszybciej
kapłanowi. Złóż ofiarę przepisaną przez Mojżesza na świadectwo
dokonanego cudu
twego uzdrowienia.»
«To Tobie musiałbym
dawać świadectwo, Panie!»
«Uczynisz to, miłując Moją naukę.
Idź.»
Tłum zbliża się na nowo i, zachowując
przepisaną odległość,
wyraża radość uzdrowionemu. Niektórzy odczuwają potrzebę dania mu
wsparcia na
drogę: rzucają mu monety. Inni – chleb i jedzenie. Jakiś mężczyzna –
widząc
odzienie trędowatego, które jest strzępem źle go okrywającym – zdejmuje
płaszcz,
robi z niego pakunek i rzuca trędowatemu, który może w ten sposób
odpowiednio się
przyodziać. Inny – ponieważ miłość jest zaraźliwa, kiedy jest się w
grupie –
nie umie powstrzymać pragnienia dania mu sandałów. Zdejmuje swoje i
rzuca je.
«A ty?» – pyta go Jezus, widząc, co
robi.
«O! Mieszkam niedaleko stąd. Mogę iść
boso. On ma długą drogę
przed sobą.»
«Niech cię Bóg błogosławi i
wszystkich, którzy usłużyli temu
bratu. Mężu, pomódl się za nich.»
«Tak, tak, za nich i za Ciebie, aby
świat w Ciebie wierzył.»
«Żegnaj. Idź w pokoju.»
Mężczyzna robi kilka kroków, a potem
się odwraca i woła:
«A kapłanowi mogę powiedzieć, że to
Ty mnie uzdrowiłeś?»
«Nie. Nie trzeba. Powiedz jedynie:
‘Pan ulitował się nade mną’.
To jest sama prawda. Nie trzeba nic innego.»
Ludzie tłoczą się wokół Nauczyciela,
robiąc koło, którego za
żadną cenę nie chcą otworzyć. W międzyczasie zaszło słońce. To początek
szabatowego spoczynku. Wioski są daleko, ale ludzie niczego nie żałują:
ani wiosek,
ani jedzenia – niczego. Za to apostołowie martwią się i mówią o tym
Jezusowi. Nawet
najstarsi uczniowie są zatroskani. Są niewiasty i dzieci, a noc jest
chłodna. Trawa
łąk i gwiazdy to nie jedwab, kamienie nie są posłaniem, a skały przy
brzegu –
pokarmem.
Jedynie Jezus nie troszczy się o to.
Ludzie jedzą to, co im
pozostało, jak gdyby nic się nie stało. Jezus wskazuje ich uczniom:
«Zaprawdę, powiadam wam: ci ludzie
przewyższają was! Popatrzcie, z
jaką beztroską rozdzielają to, co im pozostaje. Ja im powiedziałem:
“Ci, którzy nie
potrafią uwierzyć, że jutro Bóg da pożywienie Swoim dzieciom, niech
odejdą”, i oni
pozostali. Bóg nie będzie działał wbrew Swemu Mesjaszowi i nie
zawiedzie tych, którzy
w Nim pokładają ufność.»
Apostołowie wzruszają ramionami i
niczym się nie zajmują. Po
purpurowym zachodzie zapada noc, spokojna i piękna. Cisza wsi ogarnia
wszystko po
ostatniej serenadzie, wykonanej przez ptaki. Jakiś szum wiatru, a potem
cichy lot nocnego
ptaka w chwili, gdy wschodzi pierwsza gwiazda i po raz pierwszy
rechocze żaba.
Dzieci już śpią. Dorośli rozmawiają.
Od czasu do czasu ktoś
podchodzi do Nauczyciela, prosząc o wyjaśnienia. Dlatego też [nikogo]
nie dziwi, że na
ścieżce pomiędzy dwoma łanami zboża pojawia się postać wyniosła z
powodu szaty i
wieku. Za nią idzie dwóch mężczyzn. Wszyscy się odwracają, aby ich
zobaczyć.
Pokazują ich, szepcząc. Krótki szmer przenosi się od grupy do grupy,
nasila się i
cichnie. Najbardziej oddalone gromadki podchodzą, ogarnięte ciekawością.
Mężczyzna o pańskim wyglądzie
podchodzi do Jezusa, który –
siedząc u stóp drzewa – słucha ludzi. Pozdrawia Go głęboko. Jezus zaraz
wstaje i
odpowiada na pozdrowienie z takim samym szacunkiem. Wszyscy zamienili
się w słuch.
«Byłem na górze i być może
pomyślałeś, że brakowało mi wiary,
bo – aby nie być głodnym – odszedłem. Jednak opuściłem Cię z innego
powodu.
Chciałem być bratem pomiędzy braćmi, starszym bratem. Chcę Ci
powiedzieć o tym na
osobności. Czy możesz mnie wysłuchać? Nie jestem do Ciebie wrogo
nastawiony, choć
jestem uczonym w Piśmie.»
«Oddalmy się nieco...»
Odchodzą pomiędzy łany zboża.
«Chciałem zatroszczyć się o
pożywienie dla pielgrzymów i
zszedłem, aby polecić przygotowanie chleba dla tego tłumu. Widzisz, że
jestem w
odległości zgodnej z prawem, bo te pola do mnie należą i stąd do
szczytu jest droga,
którą można przejść w szabat. Przyszedłbym jutro z Moimi sługami,
jednak
dowiedziałem się, że jesteś tutaj z tłumem. Proszę Cię, abyś mi
pozwolił
nakarmić ich w szabat. Inaczej zbytnio bym się martwił, że odszedłem
nie słuchając
już Ciebie, a co zrobiłem – to na nic.»
«Nigdy na nic, bo Ojciec dałby ci
nagrodę Swoimi światłami. Jednak
dziękuję ci i nie chcę cię zawieść. Jedynie zwracam ci uwagę, że tłum
jest
wielki.»
«Kazałem rozpalić wszystkie piece,
nawet te, które służą do
suszenia żywności, i będę miał dość chleba dla wszystkich.»
«Nie [mówię o tym] dlatego, lecz ze
względu na ilość chleba...»
«O! To mnie nie niepokoi. W zeszłym
roku miałem wiele ziarna, a tego
roku... Widzisz ziarno? Pozwól mi na to. To będzie najlepsza gwarancja
dla moich
zbiorów. Poza tym, Nauczycielu... Dałeś mi taki chleb dzisiaj... Ty,
tak, Ty jesteś
Chlebem dla ducha!...»
«Niech się stanie, jak chcesz. Chodź.
Powiemy o tym pielgrzymom.»
«Nie [trzeba]. Tak powiedziałeś.»
«Jesteś uczonym w Piśmie?»
«Tak.»
«Niech Pan doprowadzi cię do tego, na
co twoje serce zasługuje.»
«Rozumiem to, czego nie mówisz.
Chcesz powiedzieć: do Prawdy. Bo w
nas wiele jest błędów i... i wiele niechęci.»
«Kim jesteś?»
«Dzieckiem Boga. Módl się za mnie do
Ojca. Żegnaj.»
«Pokój niech będzie z tobą.»
Jezus powraca powoli do Swoich, a
mężczyzna w tym czasie oddala się
ze sługami.
«Kto to był? Czego
chciał? Powiedział Ci coś nieprzyjemnego? Czy ma chorych?» – Jezus jest
osaczony
pytaniami.
«Nie wiem, kim jest. To znaczy wiem,
że to dusza dobra i to Mi...»
«To Jan, uczony w Piśmie» – mówi ktoś
z tłumu.
«Dobrze, teraz wiem, bo o tym mówisz.
Chciał być tylko sługą Boga
dla Jego dzieci. Módlcie się za niego, bo jutro wszyscy będziemy jedli
dzięki jego
dobroci.»
«To naprawdę sprawiedliwy» – mówi
ktoś.
«Tak. Nie wiem, jak on może być
przyjacielem innych...» –
komentuje jakaś osoba.
«Owinięty jak noworodek skrupułami i
przepisami, ale nie jest zły»
– kończy trzeci.
«Te pola należą do niego?» – pyta
wielu ludzi, którzy nie są z
tej okolicy.
«Tak. Sądzę, że trędowaty był jednym
z jego sług lub jego
wieśniaków. Pozwalał mu [przebywać] w okolicy i myślę, że nawet go
żywił.»
Rozmowa toczy się nadal. Jezus
odchodzi, przyzywając blisko siebie
dwunastu apostołów, których pyta:
«Co mam wam teraz powiedzieć z powodu
waszego niedowiarstwa? Czy
Ojciec nie zesłał nam chleba dla wszystkich przez ręce człowieka,
którego stronnictwo
jest nam wrogie? O! Ludzie małej wiary!... Idźcie się wyspać na
miękkiej trawie. Ja
idę się modlić do Ojca, aby otworzył wasze serca i aby podziękować Mu
za Jego
dobroć. Pokój wam.»
Idzie na pierwsze wzniesienia góry.
Tam siada i skupia się na
modlitwie. Wznosząc oczy widzi mnóstwo gwiazd migocących na niebie.
Kiedy je opuszcza,
widzi gromadkę śpiących w trawie ludzi. Nic innego. Radość Jego serca
jest jednak tak
wielka, że wydaje się On przemieniać w światłość...


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
2010 03, str 035 039
03 0000 035 02 Leczenie immunosupresyjne sirolimusem
035 03
863 03
ALL L130310?lass101
Mode 03 Chaos Mode
2009 03 Our 100Th Issue
jezyk ukrainski lekcja 03
DB Movie 03 Mysterious Adventures
Szkol Okres pracodawców 03 ochrona ppoż
Fakty nieznane , bo niebyłe Nasz Dziennik, 2011 03 16
2009 03 BP KGP Niebieska karta sprawozdanie za 2008rid&657
Gigabit Ethernet 03

więcej podobnych podstron